Długie cienie - powieść kryminalna, której akcja toczy się w Lubomierzu, małym miasteczku na Dolnym Śląsku.
Podkomisarz Agnieszka Birkut codziennie mierzy się z mrocznymi wspomnieniami i konsekwencjami swoich niemoralnych wyborów. Nie może normalnie myśleć, pracować i żyć. Wyrzuty sumienia zabijają w niej sens istnienia. Z takiego stanu wyrywa ją zgłoszenie o zaginięciu dwóch osiemnastolatek z Jeleniej Góry, które uczestniczyły w miejscowym festiwalu filmowym.
Przebudzona z traumatycznego letargu podkomisarz wraz z policjantkami z komisariatu wyruszają na poszukiwania dziewczyn. Krok po kroku poznają szokujące fakty z życia nastolatek i odkrywają posępną prawdę o Lubomierzu oraz jego mieszkańcach. W trakcie śledztwa wychodzi na jaw, że nie pierwszy raz ktoś zniknął tu bez śladu.
Jak to możliwe, aby w tak małej społeczności ludzie przepadali bez wieści? Dlaczego jedyna osoba, które może coś wiedzieć o zaginionych, jest uważana za szaloną?
Książka ma trochę niedociągnięć technicznych, chodzi mi tu głównie o styl pisania. Denerwowało mnie nadmierne wyjaśnianie w dialogach, czy też raczej w narracji do dialogów. Co do treści też nie była porywająca, momentami mnie nudziła, dopiero pod koniec się trochę rozkręciła.
Najdziwniejsze i trochę wybijające dla mnie w tej serii jest to że wszystkie policjantki, a właściwie to prawie wszyscy związani ze śledztwem są kobietami. Nie przeszkadzają mi kobiece bohaterki w książkach i książki w których wszystkie rolę pełnią kobiety, po prostu wydaje mi się to nieco nierealistyczne. Spoko że główna bohaterka jest policjantka, i że na jakieś koleżanki na komisariacie czy też komendantkę, ale to że i w Lubomierzu są same policjantki, do tego pani prokuratorka i same kriminolożki czy też techniczki kryminalne. Jedyny rodzynek pojawią si w tej części i jest nim aplikant. Jest to dla mnie po prostu dziwne.
Początkowo wydawało mi się, że jak z każdym sequelem może być tylko gorzej. Na całe szczęście bardzo się myliłem. :) "Długie cienie" świetnie kontynuuje wątek z pierwszego tomu cyklu. Ponownie pojawiają się znane i lubiane postacie, a podkomisarz Birkut przechodzi wewnętrzną przemianę. Wciąż dręczą ją wyrzuty sumienia po wydarzeniach z przed kilku miesięcy, jednak wraz z kolejną sprawą ma możliwość zreflektowania się i przemyślenia swoich decyzji z przeszłości. Nadal jest bardzo naiwna i idealistyczna, jednak zaczyna widzieć, że życie nigdy nie jest czarno-białe. Jest pełne szarości i każda decyzja może mieć dwojakie skutki. Historia ciekawie przedstawiona. Znów od pewnego momentu miałem wrażenie przewidywalności zakończenia, jednak nie zepsuło mi to ogólnego wrażenia. Bardziej skupiałem się na przeżyciach bohaterów, a nie suchych faktach. Wydanie audio, bardzo dobre. Lektorka spisała się na medal. Niezwykle przyjemnie słuchało mi się tej książki. Zdecydowane 4/5 (bo zawsze może być lepiej, np. w trzecim tomie :)), a do tego miejsce na mojej półce ulubionych.
4.49 / 5⭐ Tym razem policjantki z Lubomierza próbują rozwikłać tajemnicę zaginięcia dwóch dziewczyn z większego miasta, które "zawieruszyły się" podczas festiwalu. Prawda, którą odkryją o dziewczynach oraz o niektórych osobach z ich miasteczka spowoduje niejedno trzęsienie ziemi... Druga część cyklu o policjantkach przyciaga uwagę dobrze skonstruowaną historią i spójnymi wątkami, intryguje i zachęca do odkrywania razem z bohaterkami kolejnych tropów tej zagadkowej sprawy, a także porusza tematy tabu i sposoby (nie)radzenia sobie z problemami, wyrzutami sumienia i traumami, zarówno tymi sprzed 50 lat, jak i sprzed 3 miesięcy. Zdecydowanie z tej książki Lubomierz może być dumny. Polecam i sięgam z przyjemnością za kolejny tom :)
Drugi tom przesłuchałam jako trzeci i w zasadzie wcale nie poczułam, żeby coś mi jakoś bardzo nie grało. Pani Todorczuk za to zagrała jak zwykle - najlepiej. Pani Magiera również!
Polubiłam się z książkami Kasi. Tym razem sprawa, którą prowadzi Birkut jest dość skomplikowana i nic nie jest takie, jakim wydaje się być na pierwszy rzut oka. Ba! Nawet nie na drugi, ani na trzeci. Autorka wciąż potrafi mnie zaskoczyć.
To, co wyróżnia książki Magiery, to dość lekki styl i równie lekko prowadzona fabuła, mimo skomplikowanych spraw. I mnie się to podoba. Niby lekki kryminał, ale jednak nie ;) Nie ma co się rozwodzić - polecam gorąco cały cykl lubomierski.
Całkiem przyjemne do przeczytania ot tak sobie, z nudów… ale tak samo jak i w pierwszej części cała sprawa jest zbyt oczywista. Bardzo szybko można domyślić się kim jest morderca. Resztę książki czytałam, żeby sprawdzić jak autorka dobrnie do końca i czy może jednak przypadkiem nie pojawi się jakiś plot twist…
ponownie, cztery gwiazdki głównie ze względu na niedosyt związany z braku jakiejś męskiej postaci w śledztwie. owszem, pojawił się aplikant, jednak według mnie, nie miał żadnego wpływu na bieg historii. samych postaci męskich było o wiele więcej niż w pierwszej części ale niedosyt jednak pozostał.