Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Tylko czy aby na pewno się skończyło?
Saszka zwany Chudym jest teraz Poważnym Panem Przedsiębiorcą, ma własny zakład, odbiorców, obraca grubą kasą... Człowiek może nawet z dzielnicy się wyprowadzić, ale dzielnica z człowieka nie wyjdzie nigdy.
Rozbabrana latem sprawa wraca ze zdwojoną mocą, gdy kolejne wątki zaczynają splatać się w piękny, równiutko ułożony węzeł zaciskowy pętli. Nad czyją głową? Cóż, to się dopiero okaże, ale Chudy zrobi wszystko, aby na szafot wszedł ktoś zupełnie inny.
Na wstępie prośba do autora o napisanie jednej słabej książki, bo kończą mi się pomysły na pochlebne opinie ;)
Tym żartobliwym wstępem chciałbym zacząć moją krótką opinię o kontynuacji SybirPunka. Krótką, bo jeśli powieść tak grubą czytam przez dwa dni i nie mogę się oderwać to ciężko skomplementować ją bardziej.
W kontynuacji tego świetnego cyklu jest wszystkiego więcej: humoru, akcji i jeszcze raz humoru oraz akcji. Autor nie daje czytelnikowi chwili wytchnienia. Niemal non stop rzuca Chudego w wir coraz to nowszych wyzwań i niebezpieczeństw. Końcówka pierwszego tomu jawiła się jako happy end i wreszcie nowy, lepszy start dla naszego bohatera. Niestety zamiast tego, Chudy ma jeszcze więcej problemów, a jego osobą interesują się coraz groźniejsi przeciwnicy. Praktycznie nie ma nikogo, kto nie czyhałby na życie głównego bohatera. A grono zaufanych osób jest dramatycznie małe. Do tego dochodzą miłosne sprawy byłego legionisty i przepis na problemy gotowy.
W kontynuacji mniej jest świata przedstawionego. W pierwszym tomie na tyle dobrze udało się autorowi nakreślić ramy rzeczywistości Chudego, że w tej części pozostało dołożyć kolejne elementy i rozbudować ten świat. Dzięki temu jest więcej miejsca na akcję oraz życiowe perypetie Chudego. Autor bardzo dobrze rozwija te postać. O jego losach czytam z jeszcze bardziej z zapartym tchem.
Podsumowując SybirPunk 2 jest dla mnie jeszcze lepszy niż część pierwsza. Wszystkich nowych czytelników zachęcam do lektury, bo będziecie się fantastycznie bawić. Fanów autora nie muszę przekonywać. Jedynie mogę uspokoić – jest jeszcze lepiej niż było. Michał Gołkowski z każdą powieścią winduje swoją twórczość na wyższy poziom i jak zwykle pozostawia mnie z poczuciem niedosytu. Końcówka „dwójki” to istna bomba i nie mogę się doczekać, jak autor rozwinie całą sytuację w części trzeciej. Bardzo polecam. Rewelka :)
Szybko, zanim dotrze do nas, że to bezsensu! SybirPunk vol.1 bardzo gładko przechodzi w vol. 2. Nie ma tu zbyt długiego przeskoku fabularnego, więc sięgając po książki jedna po drugiej, nie trzeba odnajdować się na nowo w sytuacji Saszy i jego biznesów. A tych narobiło się całkiem sporo, jak na to, że rozpoczynaliśmy tę przygodę u boku raczej niezamożnego, prywatnego detektywa. Baryszewo, praca dla oligarchy, problemy ciągnące się jeszcze z "czasów ulicy" oraz szansa na ułożenie swojego życia prywatnego to całkiem dużo, jak na jednego Chudego. Czuć to w narracji, gdzie bohater niejednokrotnie marzy o choć kilku godzinach snu, ale na szczęście nie odczuwa się tego w tempie akcji. SybirPunk nie zatrzymuje karuzeli przypadków, strzelanin i narzekania na psa, co najwyżej lekko zwalnia, by zrobić miejsce na monologi przytłoczonego swoim sukcesem Saszy. Nie ma tu miejsca na nudę, a czasem nawet na refleksję, co mogłoby męczyć, ale w jakiś sposób autorowi udaje się uniknąć przebodźcowania czytelników.
Ziomek powiedział, ziomek zrobił Michał Gołkowski nie porzuca wątków, a często otwiera na nowo te z pozoru domknięte. W rezultacie nie tylko bohater szybko zostaje uwikłany w sieć powiązań i zależności, ale czytelnik również zaczyna samodzielnie szukać tych pojedynczych nici, prowadzących do kłębka. Na pewno angażuje, ale w zestawieniu z tym, że (tak, powiedzmy to głośno) Sasza nie jest najbystrzejszą kałużą w okolicy, potrafi frustrować. Nasz zamotany w dramaty i strzelaniny bohater, osuwający się niepostrzeżenie w szpony uzależnienia, często nie łączy kropek, a nawet jeśli połączy, rysuje dinozaura zamiast prostej gwiazdki. Celowość tej kreacji ratuje sytuację, konsekwencja z jaką Sasza przebija się przez kolejne problemy, generując nowe, jest w pewnym sensie godna pozazdroszczenia, a to, że bohater posiada wady i jego punkt widzenia nie zawsze jest jedynym właściwym, w moim odczuciu sprawia, że o wiele łatwiej mi go polubić.
Im dalej w NeoSybirsk, tym bardziej rozumiem, dlaczego Mykoła otrzymał własną książkę i z pewnością po nią sięgnę. On, Kulas, a nawet cwaniaczki z ławeczki są naprawdę ciekawymi i dobrze rozwiniętymi bohaterami drugoplanowymi. Niebieski oligarcha Daniłow, ze swoim charakterystycznym chichotem, również zapada w pamięć pośród kalejdoskopu wielu nazwisk i imion, dorzucając kolejny kolor do i tak już wymieszanego kociołka Panoramiksa. Niestety, nadal nie przekonałam się do Olgi i chyba muszę pogodzić się z faktem, że zwyczajnie nie lubię tej postaci. W zestawieniu z Weroniką, która choć młodsza i o wiele bardziej epizodyczna, wypadła w moich oczach o wiele ciekawiej i bardziej wyraziście, zwyczajnie nie mogę wykrzesać z siebie sympatii do obiektu westchnień bohatera.
Prostota w nieprostym świecie SybirPunk jest rozrywkowy na poziomie kina akcji. Mamy pościgi, wybuchy i strzelaniny, okraszone okazjonalnym żartem lub stekiem przekleństw. Z drugiej strony w tle cały czas przewija się NeoSybirsk, w którym bogaci się bogacą, a biedni walczą o nawet najlżejszy cień wspomnienia normalnego jedzenia, czystej wody, czy wygodnego łóżka. Pomiędzy prostymi rozmowami o tym, co, komu i za ile opchnąć, wychyla się obraz podzielonego społeczeństwa, radzącego sobie bardziej z przyzwyczajenia, niż chęci. Kontrasty są duże i widoczne, nadając nieco głębi wszystkiemu, co dzieje się w głównej fabule. Nie brakuje też klimatycznych scen przemierzania ulic zalanych neonami, czy przechodzenia między światem bogatych i zwykłych ludzi. W drugim tomie znajdziemy znacznie mniej opisów świata, ale za to znacznie więcej jego klimatu, przemyconego między wierszami. Bardzo mi się to podobało!
Mercedesy jadą dalej Dlaczgeo mercedesy? Nie wiem i tym razem nawet się nie domyślam. Ale zdecydowanie wsiąknęłam w cyberpunkową wersję Europy, dlatego odmeldowuję się ku trzeciej części opowieści o Chudym.
Nie ma co się oszukiwać - to nie jest ambitna lektura, ale za to zapewnia masę przyjemnej rozrywki, zwłaszcza jeśli na niektóre kwestie przymkniemy oko (jak na fakt, że szczęście Khudovca zdaje się nieograniczone). Mamy tu przyszłość z całym wachlarzem technologicznych bajerów, modyfikacji ciała, wszczepów i innych cudów, lecz jednocześnie jest to przyszłość raczej swojska, zabarwiona dobrze nam znaną mentalnością.
3,25/5 Fabuła jest spoko, interesująca i wciągająca, ALE panie losie, czemu tutaj wszystkie postacie żeńskie są tak beznadziejne? W sensie wątek Weroniki jako rozpuszczonej córki bogacza rozumiem i widzę zabieg jaki został tu wprowadzony, ale nie jest to nic szczególnego, za to prowadzenie postaci Olgi doprowadza mnie do furii, bo jest ona uosobieniem mokrego snu smalca alfa. Cały czas mam nadzieję, że to, że jest idiotką to tylko jej przykrywka, bo jak widziałam teksty "to, że jestem na diecie nie znaczy że nie mogę popatrzeć w menu" albo "też bym w nocy płakała jakbyś mnie nie używał" to mnie skręca i muszę przerywać czytanie i przejść się po pokoju. Poza tym well, no nie lubię Saszy, bo mimo to, że ma przebłyski sprytu i inteligencji to czasami jego głupota to przykrywa. Niemniej inne postacie jak Mykoła, Kulas czy chłopacy pracujący z Chudym pociągają poziom jeśli chodzi o bohaterów, a ciąg fabularny się broni.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Oj jaka to była dobra książka. Dynamiczna, świeża a do tego nie powielająca problemów, które miała "jedynka". Tym razem mamy tu wszystko co tylko jest możliwe. Oligarchowie, spiski, problemy dnia codziennego i wiele, wiele innych wątków. Jednak całość jest tak zgrabnie połączona, że po prostu bardzo ale to bardzo chce się czytać. A w zasadzie to nawet powiem, że od lektury nie za bardzo można się oderwać aż do ostatnich stron. Nie pozostaje nic innego jak cierpliwie czekać na część kolejną.
Marzy mi się wysoko budżetowa ekranizacja z dobrymi scenami walk, solidnymi efektami specjalnymi oraz w ciężkim klimacie panującym w tym świecie... Baaardzo bym chciał
„Niezrównany smak, wspaniała konsystencja! Smak niczym z dzieciństwa – Mięsna Dolina to gwarancja jakości! Sto procent soi w mięsie!”
Hi, hi-hi…
W drugim i trzecim tomie głównym bohaterem, a także narratorem, niezmiennie pozostaje Khudovec Aleksandr Wasilicz vel. Chudy vel. Saszka, czyli stuprocentowy "Człowiek Czynu". Najpierw działa, a myśli dopiero wtedy, gdy to pierwsze wywołuje niezbyt przyjemne konsekwencje.
Bez zmian pozostaje miejsce akcji – wciąż zgłębiamy zakamarki NeoSybirska, a fabuła jest bezpośrednim następstwem wydarzeń z tomu pierwszego.
Chudy z czasem do perfekcji doprowadza umiejętność generowania sobie wrogów, czego skutkiem są ciągłe zasadzki, strzelaniny, pościgi, a także nowe szwy i opatrunki na ciele Saszki, których ilość zdaje się rosnąć wykładniczo w stosunku do wzrostu liczby wkurzonych ludzi. Jak na ponad czterdziestoletniego mężczyznę, który co najmniej kilka razy powinien zginąć, do samego końca trzyma się wprost fenomenalnie – wiem, syntadrenalina robi swoje. Jego głupota miejscami irytowała, ale pęd akcji nie pozwalał zbyt mocno skupiać się na tych momentach.
Chudy to bandyta, dupek i samolubny drań – nie był, nie jest i nie będzie: milutkim, kulturalnym, uczynnym i szarmanckim dżentelmenem, ale kto powiedział, że każdy główny bohater musi być pozytywny?
Zakończenie całego cyklu jest dokładnie takie, jakiego oczekiwałam, więc mimo tego, że dość łatwe do przewidzenia, było dla mnie satysfakcjonujące.
„To naprawdę nie powinno było się zdarzyć. W głowie huczało mi właśnie to jedno zdanie z dawno temu, jeszcze w dzieciństwie słuchanej zagranicznej audioksiążki. Zupełnie nie pamiętałem, o co chodziło, jaka była fabuła ani nic. Wiem tylko, że główny bohater był jakąś straszną pierdołą i cały czas przewracał się o własne nogi, a uważał się za nie wiadomo jakiego twardziela. I coś spieprzył, po czym właśnie tak sobie pomyślał: to naprawdę nie powinno było się zdarzyć. Ja też w tej chwili, uciekając przez kręte zaułki ku wejściu do metra, myślałem dokładnie tak, dokładnie to. Przecież plan był taki piękny, tak epicko oczywisty!”.
Rzecz jasna cykl ten nie jest pozbawiony głębi – autor podrzuca kilka poważniejszych tematów do samodzielnego rozważenia, ale "mięchem" jest tu zdecydowanie brutalna i krwawa akcja.
Jeśli szukacie szybkiej akcji, doprawionej odrobiną humoru i nie przeszkadza wam mocno dosadny język, to „SybirPunk” może być dla Was przyjemną rozrywką.
Mykoła i pies… Mykoła to zdecydowanie mój ulubiony bohater – sorry Chudy 🤷♀️. Bardzo chętnie przeczytałabym o nim więcej. Panie Autorze może coś ten teges? 😊
Czy mi się podobało? Tak. „SybirPunk” jako urlopowa rozrywka sprawił się bardzo dobrze.
Po „przekroczeniu progu” Nowosybirska od razu wiedziałam, że odnajdę w nim swoją miejscówkę i dogadam się lokalsami. Szczególnie z Chudym, który w SybirPunk Vol.2 Michała Gołkowskiego rozgościł się w fotelu Prezesa zakładu w Baryszewie. ;)
Prezes Chudy zaprasza! "Saszka zwany Chudym jest teraz Poważnym Panem Przedsiębiorcą, ma własny zakład, odbiorców, obraca grubą kasą… Człowiek może nawet z dzielnicy się wyprowadzić, ale dzielnica z człowieka nie wyjdzie nigdy. Rozbabrana latem sprawa wraca ze zdwojoną mocą, gdy kolejne wątki zaczynają splatać się w piękny, równiutko ułożony węzeł zaciskowy pętli. Nad czyją głową? Cóż, to się dopiero okaże, ale Chudy zrobi wszystko, aby na szafot wszedł ktoś zupełnie inny."
Ciąg dalszy… Dobrze było znowu przenieść się odrobinę w czasie, z wizualizować sobie kilka bajerów z przyszłości oraz poczuć ten mroczny i duszny zapach Nowosybirska.
Nowosybirska, w którym dobry kumpel Chudy próbuje odnaleźć się w świecie wielkiego biznesu, łącząc jednocześnie nowo zdobytą posadkę z funkcją ochroniarza oligarchy Daniłowa.
Znowu sporo się dzieje. Wyścigi, strzelaniny, schadzki, podchody i zasadzki powodują, że lista wrogów się wydłuża, a humor ocieka ironią. Romansik z Olgą też całkiem nieźle się rozkręca, przez co życie Khudovca nabiera rumieńców.
Całej tej frajdzie podczas czytania, ubodła mnie jednak jedna rzecz. Największy twist, który miał chyba sporo wyjaśnić, trochę autorowi nie wyszedł. Ewentualnie, to ja jestem coraz bardziej obyta i od początku przejrzałam małą gierkę, która rozgrywa się między bohaterami.
Mimo tego końcowego zgrzytu książka spełniła swoją funkcję „odrywacza od rzeczywistości” i przyniosła mi sporo frajdy.
Dlatego jeżeli nie oczekujecie bardzo ambitnej lektury, a macie ochotę na dobrą zabawę z dużą ilością akcji, swojskiego, acz mocnego humoru i bohatera trochę w stylu Rambo, to Sybirpunk Vol.2 Michała Gołkowskiego się Wam spodoba.
2,5/5 meh… pierwszy tom nie był bez wad, ale w drugim tomie niestety przeważają. Zacznę od plusów: - bardzo ciekawa przemiana Mykoły, - jeden niezły zwrot akcji z oligarchą, Największe minusy: - kulminacyjny wątek, którego się domyślałam od pierwszego tomu, - zbyt rozwleczona fabuła, a całe rozwiązanie upchnięte na siłę w ostatnie 3 rozdziały, - za dużo tych samych scen akcji, - kompletnie seksistowskie wyobrażenia autora na temat młodych kobiet, które aż się WYLEWA z niektóry scen
Bardzo jestem zawiedziona, kompletnie zmarnowany potencjał tej historii.
"Deszcz ustąpił, wiatr się uspokoił. Robiło się zauważalnie chłodno, tylko patrzeć, jak nocą mróz zetnie kałuże w warstewkę lodu i zacznie się coroczny biały holokaust."