1921 rok. W pobliżu Zieleńca zostają odkryte zwłoki. To zaginiona w 1916 roku Sabine Hunfeld, córka znanego importera cygar. Sprawę przejmuje kłodzka policja w osobie Franza Koschelli, szefa nowo utworzonego Wydziału Kryminalnego.
Koschella mozolnie odkrywa okoliczności zaginięcia dziewczyny. Przez pięć lat ktoś skutecznie zacierał ślady. Wkrótce dochodzenie przybiera nieoczekiwany obrót, a Franz zostaje okrzyknięty Mścicielem z Kłodzka. Czy zasłużył na ten przydomek?
Do miasta przybywa kapitan Wilhelm Klein. Wojskowy śledczy ma niewiele czasu by pomóc… lub przeszkodzić wachmistrzowi Koschelli w jego szaleńczych planach.
Kto stał za porwaniem Sabine? Jak głęboko sięga sieć wzajemnych powiązań w strukturach kłodzkiego hrabstwa? Ile jeszcze tajemnic kryje Kraj Pana Boga?
Znakomity kryminał i porywająca opowieść o ambicji, lojalności i ciemnej stronie lat 20.
SYNDROM DRUGIEGO TOMU Czytałam tę powieść dwa tygodnie i tyle samo czasu mi zajęło, aby zebrać się do napisania recenzji. Raczej nie świadczy to dobrze o książce, prawda?
Miałam nosa, że przy recenzji „Glatz” podeszłam do autora z dystansem. Co doświadczenie, to doświadczenie. Zbyt często mi się zdarza, że pierwsza książka z cyklu budzi mój zachwyt, a potem balonik z nadmuchanymi oczekiwaniami pęka i robi się wielkie nic. Że nie wspomnę Krzysztofa Bochusa, Roberta Małeckiego, Annę Kańtoch czy Jakuba Szamałka.
Czytając „.Glatz. Kraj Pana Boga” miałam wrażenie, że Tomasz Duszyński zaczął pisać tę książkę, nie mając bladego pojęcia, w którą stronę będzie rozwijać się akcja i liczył na to, że jak już sobie trochę popisze, to jakiś pomysł przyjdzie mu do głowy.
Już na samym początku autor popełnił kardynalny błąd. Zamieścił prolog, który jest mega-spoilerem. Z krótkiego wstępu dowiadujemy się, że: dziewczyna została porwana, zorientowała się, że porywacz był osobą, którą znała, udało jej się wydostać z więzienia, w trakcie ucieczki zginęła na skutek nieszczęśliwego wypadku.
Tej wiedzy, niestety, nie mają policjanci, którzy przez dokładnie jedną czwartą książki z mozołem zdobywają te same informacje, które wcześniej zostały podane czytelnikowi na tacy. Do tego jeszcze takie same informacje podawane są z punktu widzenia kilku policjantów - nijakich, bezbarwnych i nie budzących żadnych emocji, oraz młodej, trochę ciekawszej arystokratki. Zmiana punktu widzenia nie wnosi, niestety, do sprawy niczego nowego. Nie ma lepszej metody, żeby zanudzić czytelnika na śmierć.
Już miałam zamiar rzucić czytnikiem w kąt, kiedy dotarłam do miejsca, w którym autor chyba wpadł na pomysł, o czym pisać dalej, bo wreszcie coś zaczęło się dziać i pojawił się zwrot akcji. Cóż z tego, kiedy okazało się, że to kolejny mega-spoiler. Słuchałam audiobooka i niedowierzałam. Aż przerzuciłam się na wersję pisaną, żeby sprawdzić, czy aby się nie przesłyszałam. Nie. Znów dostajemy wszystko na tacy. Jest trup, wiemy, kto zabił i kto w morderstwo został wrobiony, nie wiemy tylko dlaczego. I znów, mając tę wiedzę obserwujemy miotających się bezradnie detektywów z narastającą irytacją, że tak błądzą we mgle, i że nie są w stanie pojąć rzeczy oczywistych. Policjantów znów jest kilku. Autor mnoży bohaterów chyba tylko po to, żeby ich prywatnymi, nic nie wnoszącymi do sprawy wątkami nadmuchać objętość powieści.
Kluczowa dla sprawy jest treść pamiętnika porwanej dziewczyny Autor dozuje powoli najistotniejsze informacje, ale kiepski to zabieg literacki, bo czytelnik od razu widzi, że pamiętnik „zawieruszył się” wyłącznie na życzenie autora i został wyciągnięty w odpowiednim czasie na zasadzie deus ex machina, bo tak było wygodnie. Poza tym, nawet jeśli czytelnik o najważniejszej treści dowiaduje się na końcu, to przecież policjanci od razu przeczytali całość. I co? Poznali najważniejszy element układanki, czyli motyw, i nie załapali o co biega?
Wątek porwań dla okupu jest mało wiarygodny. Porywacze to partacze, skoro mimo rzekomo dużego doświadczenia nie potrafią się nauczyć, jak skutecznie przetrzymywać porwanych tak, aby nie dało się im uciec. Pierwsza ucieczka miała prawo się wydarzyć, powtórka z rozrywki jest tylko dowodem na to, że autorowi nie przyszło do głowy ciekawsze rozwiązanie.
Końcowa scena w banku jest spektakularna, ale fantastyczna. Takie idealne zsynchronizowanie w czasie policyjnej akcji z napadem byłoby możliwe tylko wtedy, gdyby włamywacze na własną prośbę chcieli się podłożyć policji i złożyli na siebie donos. A chyba nie o to im chodziło.
Doczytałam do końca nie dlatego, żeby dowiedzieć się, kto za tym stoi, bo w pewnym momencie zupełnie mnie to przestało interesować, tylko po to by sprawdzić czy przynajmniej z zakończeniem autor sobie poradził. Jakoś sobie poradził. Osoba głównego sprawcy rzeczywiście zaskakuje. I jedynie to ratuje tę książkę przed pałą. Dodatkowy plus za klimat i język. Ale, jak pewnie się domyślacie, to za mało, żeby nabrać ochoty na przeczytanie trzeciego tomu. Nie lubię ruletki.
Im Mai 1921 wird an einem Abhang über einem Fluss in der Nähe von Glatz eine verweste Leiche gefunden. Schnell ist klar, dass es sich um die Überreste von Sabine Hunfeld handelt. Die junge Frau war 1916 spurlos verschwunden. Die Ermittlungen wurden allzu vorschnell eingestellt und angenommen, dass sie von Berliner Banden in ein Bordell verschleppt worden sei. Nun stellt sich heraus, dass offenbar doch Ortsansässige beteiligt gewesen sein müssen. Franz Kuschella nimmt die Ermittlungen auf und nimmt scheinbar selbst das Recht in die Hand. Wilhelm Klein kehrt nach Glatz zurück, um ebenfalls zu ermitteln, denn der Fall Sabine Hunfeld sorgt für weitere Todesfälle in Glatz und Umgebung.
Der vorliegende Roman ist der zweite Band der in Polen äußerst erfolgreichen und mit Preisen prämierten Krimireihe von Tomasz Duszyński. Dessen Familie stammt aus Kłosdzko, wie Glatz im Polnischen heißt, und dies war für ihn Anlass, die bürgerliche Kleinstadt an der Neiße in Niederschlesien als Schauplatz einer historischen Krimireihe in den 1920er Jahren anzulegen. Das Setting ist weiterhin ein großer Pluspunkt der Reihe, großes Lob auch an den Stadtplan im Klappeneinband. Der erste Band war noch im Berliner Jaron Verlag erschienen, nun hat der neu gegründete Polente Verlag aus Wien die Reihe übernommen.
Ein komplexer Kriminalfall mit unerwarteten Wendungen entwickelt sich und sorgt für einen kontinuierlichen Spannungsbogen. Das Einzige, worüber man sich sich als Leser wundern könnte, ist das enorme kriminelle Potenzial in der schlesischen Provinz. Erpressung, Korruption, organisiertes Verbrechen, aber auch Loyalität und Integrität werden thematisiert. Wie schon der Vorgänger "Glatz" überzeugt auch dieser Band mit komplexen Figuren und unverbrauchtem Schauplatz. Eine lesenswerte Reihe, der ich auch gerne weiterhin treu bleibe.
Nawet lepsza niż książka nr 1!!! Siedziałam jak na szpilkach przez ostatnie 2 h audiobooka!
Chociaż polubiłam Glatz od razu, od samego pojawienia się Kapitana Kleina w Kłodzku, Kraj Pana Boga wciągnął mnie jeszcze bardziej!
Po dość dużym "plot twiście" zaraz prawie na początku (po którym szczęka mi opadła!), akcja potoczyła się dwutorowo: jedno śledztwo jest prowadzone dość "niekonwencjonalnie" przez wachmistrza Koshellę, a drugie przez naszego ulubionego znajomego Wilhelma Kleina.
Nie wiem czemu, ale na tej części denerwowałam się jeszcze bardziej! Może dlatego, że już się zżyłam z bohaterami i bardzo się o nich bałam i kibicowałam jednocześnie...?
Tajemnica w Glatz. Kraj Pana Boga jest jeszcze "gęstsza", bardziej zawiła i wielowymiarowa, a rozstrzygnięcie (ciągnące się przez prawie 2 ostatnie godziny audiobooka!) trzymało mnie w napięciu tak wielkim, że kompletnie nie mogłam się oderwać od tej książki!!!
Tym razem oprócz Kłodzka, akcja dzieje się też w Dusznikach, a czytelnicy na swojej drodze spotykają zarówno starych, jak i nowych znajomych... W tym Florę! ;)
Świetna seria!!! Czekam z niecierpliwością na pojawienie się audiobooka Glatz. Zamieć w mojej subskrypcji, bo narracja Filipa Kosiora przeniosła moją przyjemność z czytania tej historii na kompletnie inny poziom! :) Polecam!!!
Sprawa zaginięcia Sabine od początku śmierdzi. Mają miejsce kolejne dramatyczne wypadki. Przybywa ofiar, a policja „robi, co może”. Chora ambicja i chęć wzbogacenia się niektórych wiedzie drogą przestępstw. Wychodzą na jaw ciemne sprawki. Obrazy z kłodzkiego więzienia szokują sadyzmem. Lojalność jest inaczej pojmowana. Do tego wykorzystywanie kobiet, bicie, zastraszanie, wyłudzanie i… Mroczne towarzystwo, którego lepiej unikać. Wkroczyłam w męski świat rozgrywek na Dolnym Śląsku, brutalności i lojalności. Hrabstwo nazywane krajem Pana Boga chyba zostało opuszczone przez Boga. Kłodzko skrywa niejedną tajemnicę, także w podziemiach. Czułam niepokój w każdym zakątku, a milcząca obecność twierdzy potęgowała go. Zadbanie o detale historyczne, mapa przedwojennego Kłodzka, spis ulic i klimatyczna okładka wiarygodnie oddały klimat lat 20. XX wieku. Autor ukazał codzienność różnych warstw społecznych. Obraz zabaw wyższych sfer i pobytu w sanatorium zestawił z biedotą miejską, pokazał mieszkania kłodzczan i ich życie. Pobyt w Dusznikach-Zdroju raczej nie wychodzi nikomu na zdrowie. Za to intryga… zacna! Zagmatwana, wciągająca, nieprzewidywalna. Ten kryminał retro to duża dawka napięcia, wiele niewiadomych i tajemnic, akcja trzymająca w napięciu, mroczne towarzystwo, sieć wzajemnych powiązań w strukturach kłodzkiego hrabstwa, podziemia ciągnące się pod miastem i skrywające własne sekrety, momentami soczysty język, a do tego trup ściele się gęsto. Wiele tu czarnych charakterów. Bohaterowie nie są pozbawieni wad i namiętności, nałogów i różnych skłonności. Franz Koschella od razu mi zaimponował zmysłem obserwacji, jednak później stał się dla mnie zagadką. Siłą charakteru i niezłomnością zaimponowała mi hrabina Gabriele von Magnis. Los hrabianki kontrastował z losem prostytutki Magdy. Młody asystent policyjny Klaus Bausch i kapitan Wilhelm Klein zyskali mą sympatię, choć wojskowy śledczy ze swoim nieodgadnionym sposobem bycia intrygował mnie najbardziej. Wielu mężczyzn mnie denerwowało, co tylko świadczy o doskonałej charakterystyce postaci. „Glatz. Kraj Pana Boga” to kryminał retro, pokazujący prawdziwy obraz Dolnego Śląska sprzed wieku, obnażający ludzką naturę i jej skłonności do czynienia zła. Żądza pieniądza, kontrasty życia mieszkańców, leczniczy klimat uzdrowiska i miejska, duszna atmosfera.
Zaginięcie kiedyś tak jak i dziś wzbudza wiele pytań i domysłów, nie tak łatwo odnaleźć kogoś, gdy nie ma światków i nieznany jest cel porwania, a jeszcze trudniej, kiedy ktoś ewidentnie próbuje maskować ślady. Kiedy w 1916 roku ginie Sabine Hunfeld wszyscy próbują ją odnaleźć, ale nie jest to łatwe i ostatecznie sprawa zostaje zamieciona pod dywan. Kiedy w 2021 roku przypadkiem w lesie zostaje odnalezione jej ciało, sprawa nabiera tempa, a wiele tajemnic wychodzi na jaw. W tę książkę trudno było mi się wczuć ze względu na wiele trudnych nazwisk, myliły mi się osoby i nie wiedziałam, kto jest kim, musiałam ciągle to sobie przypominać, ale za to akcja od samego początku aż do końca trzymała w napięciu. Wilhelm Klein, jak i Franz Koschella to świetnie wykreowane postacie, nawet jak zrobili coś złego, to byłam pewna, że mieli w tym jakiś cel, szczególnie Koschella dał niezły popis, który okazał się misternie utkanym planem, przemyślanym co do ostatniego ruchu. Kryminał z dawnych lat zaskoczył mnie nie jednym, było tu wiele brutalnych scen i morderstw, aż czasami trudno było mi to czytać, ale najbardziej spodobało mi się to, że aż do samego końca nie wiedziałam, jaki będzie finał i kto przeżyje, a kto zginie. Akcja trzymała w napięciu cały czas, a nie tylko w pewnych momentach, ani na chwilę nie przerwała tępa, zmuszała też czytelnika do zastanowienia się nad tym, kto jest tym złym a kto dobrym człowiekiem, ja nie mogłam ani na chwilę oderwać się od czytania. Książka pokazuje nam również jakie układy rządzą w policji, tak było wtedy, tak jest i teraz, tam rządzą układy, wystarczy kogoś znać lub mieć u kogoś dług wdzięczności i nie jedno przewinienie zostanie nam zapomniane. Oczywiście są też osoby, które zawsze są sprawiedliwe i miejmy nadzieję, że takich będzie jak najwięcej. Dobra książka zawsze napędza mnie do tego, żeby sięgnąć jeszcze po inne dzieła autora i tak właśnie jest teraz, dlatego nie mogę się doczekać nadrobienia części pierwszej i kiedyś sięgnięcia po część trzecią.
Moja miłość do kryminału retro nie słabnie. A to w dużej mierze zasługa kolejnej świetnej pozycji tym razem autorstwa Tomasz Duszyńskiego. „Glatz. Kraj Pana Boga” to druga część cyklu, ale jak zapewnił mnie sam autor można czytać je niezależnie. I rzeczywiście, ani przez moment nie odczułam, że brakuje mi jakichkolwiek informacji ujętych we wcześniejszej części „Glatz”.
Autor z niebywałą lekkością wprowadza nas w klimat Kłodzka sprzed stu lat. Tak łatwo odnalazłam się w realiach ówczesnego miasta, w którym dobrze i przyjemnie się żyje. Jednak pod tym ładnym płaszczykiem kryją się ciemne ludzkie instynkty, powiązania i układy. Miasto ma swoje mroczne, podziemne oblicze.
Sprawa zaginięcia Sabine Hunfeld, córki znanego biznesmena, wstrząsnęła okolicą przed kilku laty. Gdy zostaje odnalezione jej ciało zaczyna pojawiać się wiele pytań nie tylko o motywy jej śmierci, ale i wcześniejsze śledztwo, które pozostawia wiele do życzenia. Czy było ono prowadzone nieudolnie, czy ktoś celowo zacierał ślady?
Śledztwo prowadzi wachmistrz Frantz Koschella. I gdy wydaje się czytelnikowi, że wszystko idzie gładko, nagle dostaje obuchem w głowę. Franz ze ścigającego staje się ściganym. Głębokie osłupienie długo mnie nie opuszczało. Co się dzieje? O co chodzi?
Frantz Koschella i kapitan Wilhelm Klein, który włącza się w coraz bardziej zagmatwaną intrygę to postacie nietuzinkowe, dodające powieści autentyzmu i pazura. A ta, nie epatując brutalnymi scenami potrafi czytelnika wciągnąć w wir wydarzeń i naprawdę zaciekawić.
"Bóg tę swoją Krainę ma w dupie, już dawno tu nie mieszka" i to nie On ma wpływ na te tragiczne i zaskakujące zarazem wydarzenia, a ludzie i ich wybory obarczone konsekwencjami.
Jeśli jeszcze nie znacie twórczości autora, to szczerze zachęcam. Jeśli lubicie kryminały retro to dostaniecie rozrywkę na wysokim poziomie.
Po „Glatz. Kraj Pana Boga” sięgałem z wielką nadzieją, że może to w końcu ten autor kryminałów, który jest naprawdę dobry. Zawiodłem się, czy nie?
Akcja książki dzieje się na ziemi kłodzkiej, która nazywana jest tytułowym „Krajem Pana Boga”. W 1921 r. w pobliżu Zieleńca zostały znalezione zwłoki Sabine Hunfeld, zaginionej 5 lat wcześniej córki importera cygar. Sprawę śledztwa bierze na siebie Franz Klein, szef nowo utworzonego Wydziału Kryminalnego. Czy uda mu się rozwiązać sprawę zaginięcia po takim upływie czasu? Czy osoba, która zacierała ślady 5 lat wcześniej, coś przeoczyła?
Muszę przyznać już na wstępie, że się lekko zawiodłem. Opis jak zwykle wychwalający książkę, ale o co tyle szumu? Tego nie wiem.
Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na to, że jest to kryminał retro, co stanowi niezaprzeczalny plus tej książki. Autor w poprawny sposób oddaje klimat panujący w tamtym okresie w niemieckim hrabstwie kłodzkim. Choć sam klimat jest okay, nie potrafiłem się w niego wczuć.
Wracając: no właśnie, problem w tym, że książka jest poprawna. Nie ma tutaj nic wyjątkowego. Kolejny policjant, kolejna sprawa z przeszłości, kolejne, przeciętne problemy i problemiki, które stają na drodze do rozwiązania tego śledztwa.
Przyznam jednak, że niektóre pomysły były wyjątkowe. Ale tylko niektóre. Dostrzegam taki problem w kryminałach, że w dużej części autorzy źle się do nich zabierają. Podchodzą do pisania z pewnym schematem. Ja już szczerze pisząc, dość mam kolejnych książek, w których kolejny policjant rozwiązuje kolejne śledztwo, w którym zginęła kolejna osoba. Oczekiwałem czegoś wyjątkowego, kryminałów retro jednak mamy niewiele, ale uważam, że tutaj jest zdecydowanie zmarnowany potencjał. Zabrakło pomysłu.
Dochodzenie w drugiej części kryminalnej serii retro rozpoczyna się, gdy w 1921 roku między Zieleńcem i Dusznikami odkryte zostają szczątki uprowadzonej pięć lat wcześniej dziewczyny. Włącza się w nie kłodzki wachmistrz Franz Koschella, zbulwersowany, podobnie jak kilku jego kolegów, faktem zaniechania przed laty śledztwa przejętego przez Berlin, mimo usilnych starań rodziców dziewczyny. Tym bardziej, że jak się okazuje odkrycie pierwszych tropów nie jest nawet teraz zbyt trudne. Ale sprawa poważnie się komplikuje, gdy Koschella zostaje podejrzany o wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę. Z pomocą przyjeżdża do Kłodzka kapitan Wilhelm Klein.
Obok bohaterów znanych z poprzedniego tomu autor wprowadza kilka nowych ciekawych postaci, dochodzi też do nowych zbrodni i interesujących niespodzianek. A przy tym składnikami klimatycznej aury w powieściach Tomasza Duszyńskiego wydają się być spokój, brak zdziwień, kontrola emocji, można by rzec - przekonanie o nieuchronności zła oraz powtarzalności i banalności motywów jego sprawców. Takie poglądy zdają się podzielać dwaj protagoniści, Klein i Koschella, profesjonaliści ukształtowani przez tamtą epokę i tamto miejsce. Z przyjemnością poddawałam się takim wyciszonym nastrojom podczas słuchania audiobooków w wykonaniu Filipa Kosiora. Jedyną zagadką lekko podnoszącą adrenalinę pozostaje nadal niepewność co do przyszłych losów Wilhelma Kleina, wynikająca z niekłamanej do niego sympatii.
Bardzo dobra, wiarygodna intryga i świetnie zbudowany świat. Seria Daszyńskiego coraz mocniej przypomina pierwsze powieści Krajewskiego o Breslau i Mocku, w najlepszym sensie tego skojarzenia, Duszyński jednak nie kopiuje, ale tworzy naprawdę dobre, inteligentne kryminały retro ze świetnym klimatem czasów i obyczajów (research - podziwiam). Podoba mi się też rozwój głównych bohaterów - Kleina i Koschelli, zarówno na poziomie ich jako jednostek, jak i ich relacji, która staje się coraz bardziej partnerska. Widać też, że autor pisze tę serię z przyjemnością, że przedwojenne Kłodzko, te wszystkie postaci to kreacja stworzona z jego szczerym zaangażowaniem, że lubi to miasto, dba też o spójność świata, obrazu i wątków, a bohaterowie, nawet w epizodach czy na drugim planie są bardzo kompletni i ciekawie niejednoznaczni. Motywacje postaci ... zwykle bardzo przekonujace, ale nie zawsze, np. działania komisarza Motta, generalnie nie przekonała mnie ta postać, a zwłasza jej decyzje, które wydają się niekonsekwetne i sprzeczne z jej surowym i egoistycznym charakterem, dużo poświęca i ryzykuje w sumie dla kogoś, kogo potem dość łatwo i bez skrupułów się pozbywa. Jest tu zgrzyt. To chyba jednak jedyny słaby element w konstrukcji całej intrygi kryminalnej. Konstrukcja powieściowa w ogóle kompozycyjnie lepiej pomyślana i zrealizowana niż w pierwszej powieści z serii, choć intryga zaczyna się rozwikływać nieco za wcześnie, mimo to jest w niej napięcie, które zbudowano celowo i umiejętnie, są volty, nieprzypadkowe, podbudowane fabularnie, a mimo to mające swoją moc. W sumie bardzo wciągająca, rasowa historia kryminalna, żonglerka perspektywami różnych postaci - świetna.
Kryminał Pana Daszyńskiego to niebanalna opowieść kryminalna. Moim zadaniem nie jest to pozycja lekka do czytania, trzeba skoncentrować się i skupić na książce. Oczywiście nie jest to żaden przytyk do autora, lecz docenienie pracy jaką autor włoży w jej pisanie. Przez książkę przewija się wiele postaci, w której każda ma jakieś znaczenie. Nie ukrywam, że na początku myliły mi się imiona i nazwiska bohaterów, które są w języku niemieckim, jednak z czasem wszystko mi się w głowie poukładało i tworzyło całość. Historia śmierci Sabine jest przedstawiona w mrocznej atmosferze miasta Kłodzka i okolic lat dwudziestych. Dokładność opisów miasta, przyrody, klimatu tamtych czasów jest świetnie i precyzyjnie oddana. Wiele pracy autor włożył w to, aby przenieść czytelnika w ten klimat i świetnie mu się to udało zrobić. Ta jakże mroczna pozycja ma bardzo skomplikowany wątek kryminalny, oparty na kilku morderstwach, z wieloma postaciami i w żaden sposób nie można domyślić się w jakim kierunku potoczy się śledztwo. Autor wodzi nas za nos i nie pozwala na przewidzenie co będzie dalej. Książka trzyma w napięciu do samego końca i daje nam nadzieję na trzecią cześć. Ładna okładka wpisująca się w klimat Dolnego śląska i całej historii nie jednemu czytelnikowi pomoże przenieść się w ten mroczny i ciemny świat lat 20. Polecam.
Kryminał retro. Druga część serii „Glatz”. Autor nie daje czytelnikowi ani na chwilę odsapnąć. Komplikuje fabułę, która wymaga skupienia i łączenia pewnych faktów. Do tego zgrabnie scala ze sobą kilka wątków. Przedstawieni bohaterowie są ciekawi i wyraziści. No i oczywiście nie obyło się bez topografii miasta. Podążamy uliczkami Kłodzka wraz z Wilhelmem Klienem. Czuć klimat lat 20-tych XX wieku. A sam kapitan Klein nadal roztacza wokół siebie aurę tajemniczości, szacunku innych oraz spokoju i opanowania, przyprawiając tym samym niektórych o gęsią skórkę😉 Bardzo dobrze mi się czytało tę książkę. Wspaniała przygoda! Co warto podkreślić : można tę część czytać bez znajomosci poprzedniej. No i będzie kolejna- 3!😀 Gorąco polecam . Ocena 5/5. Książka odebrana za punkty ISBN na portalu Czytam Pierwszy.
Mroczna, wartka i pełna arcyciekawych wątków akcja z Kłodzka i Dusznik Zdroju. Tym razem i po raz kolejny sieć zbrodni to labirynt najciemniejszych miejsc i postaci z dolnośląskich rewirów i nie tak odległych dziejów rejonu. Ależ to Pan świetnie ułożył. Wielki majątek, porwanie, okup, protekcja władz i wyrachowana zbrodnia. A w tle rodzinne dramaty i grzechy, o których nie da się zapomnieć. Finał mocno trzymał mnie w fotelu. Klasyka w najlepszym wydaniu. A zajawka z kolejnego tomu i motyw Rübezahl doprowadził mnie do gromkiej euforii. Parę dni temu wróciłem z Karkonoszy. Ściskam palce i czekam na kolejne przygody!
Ta część zaczyna się już o wiele barwniej i bardziej wartko od poprzedniej. Jak na prawdziwy kryminał przystało jest doskonałe zawiązanie akcji, tak że po pierwszym rozdziale trudno odłożyć księgę i po prostu musisz czytać dalej. Nadal jednak obecny pozostaje ten specyficzny klimat i detal, który tak zachwycał w części pierwszej. Opisy przestawione przez autora są tak pełne, że naprawdę masz wrażenie, że czujesz zapachy, dotykasz faktur budynków i piwnic. Intryga jest z gatunku może I do przewidzenia bo kończy się dobrze, w końcu dobro zawsze zwycięża, ale jednak czytasz bo chcesz wiedzieć jak to się skończy i wyjaśni.
📚 Tytuł: Glatz: Kraj Pana Boga ✍️ Autor: Tomasz Duszyński ⭐ Ocena: 4/5
Rok 1921. Ziemia kłodzka znów skrywa tajemnice sprzed lat. Tym razem głównym bohaterem jest Franz Koschella, szef wydziału kryminalnego w Kłodzku. Franz prowadzi śledztwo w sprawie zaginionej w 1916r. Sabine Hunfeld. Sprawa im bliżej rozwiązania, staje się coraz bardziej niebezpieczna.
Mnie osobiście książka przypadła do gustu. Podoba mi się to że mamy przedstawiona częściowo zbrodnie z przed lat, a następnie to jak śledczy dochodzą do tego co my już wiemy. Już się nie mogę doczekać kolejnych tomów 😉
Pomalejší rozjezd, ale jinak si i druhý díl série Glatz udržel velmi slušnou úroveň, které nahrává především ponurá atmosféra. Autor výborně pracuje s reáliemi dolnoslezského kraje. Nechybí napětí a překvapivé momenty.
perełka, również jak i pierwsza część. pod względem gatunkowym to popis zdolności. wartka, dynamiczna akcja, moje ulubione Duszniki-Zdrój w dodatek. polecam z całego serca