Polakom cholernie brak dziś poczucia godności. Jesteśmy tu od tysiąca lat. Stworzyliśmy państwo, do którego ze wszystkich stron świata, z zachodu, wschodu i południa, ciągnęli ludzie, jak do ziemi obiecanej. A teraz byle łajza z Holandii czy Luksemburga pozwala sobie traktować nas jak małpy, które ledwo co zlazły z drzewa?! Stawiać nas do pionu, pouczać, wychowywać obietnicami szklanych paciorków i straszeniem „sankcjami”? I nasze tak zwane elity płaszczą się przed każdą taką łajzą z obrzydliwym służalstwem, prosząc, żeby Europa zechciała łaskawie jakoś przywołać do porządku tę polską hołotę, bo im się ona wyrwała spod kontroli i nie chce słuchać? Czas, kiedy mogliśmy sobie pozwolić na leżenie i rekonwalescencję mija, kończą się światowe koniunktury, zaczynają prawdziwe schody, coraz bardziej strome. Trzeba ruszyć tyłek, przypomnieć sobie „czym tobie być, o czym tobie marzyć, śnić”. O tym jest ta książka.
Jak to z Ziemkiewiczem - bardzo dobrze się czyta, bez względu na to na ile czytelnik zgadza się z poglądami autora a na ile nie.
U mnie procentowo wygląda to pewnie jakoś tak: w 20% przypadków - zdecydowanie się zgadzam 30% - zgadzam się 30% - coś w tym jest, ale w pewnych kwestiach polemizowałbym 10% - no nie, chyba się lekko zagalopowałeś 10% - WTF?
Dlaczego więc czytam, mimo tego że często się nie zgadzam? Bo książki RAZa bardziej prowokują (przynajmniej) do myślenia niż narzucają tezę. Bo RAZ nie ma problemu z tym, żeby przyłożyć tym z każdej strony sceny politycznej. Bo nie raz i nie dwa bardzo celnie demaskuje powszechną głupotę i "owczy pęd". Bo świetnie puentuje powszechnie przyjęte mity i bzdury (np. co to jest "tolerancja"). Za to RAZa szanuję.
"Cham ..." mnie nie rozczarował. Zwłaszcza pierwsze 2/3 książki, bo potem traci już trochę klarowność i miałem wrażenie kręcenia się trochę w kółko.
Poza początkowym atakiem dygresji autora, książka naprawdę świetna. Mnóstwo odniesień, które trzeba przejrzeć. Książek, które trzeba odszukać, autorów przypomnieć. Po prostu początek dłuuugiej wędrówki po historii, obiektywnej i nie, ale na pewno pasjonującej. Książka wymaga od czytelnika odwagi. Nikt przecież nie lubi zagłębiać się w nieprzyjemnie pachnące bajorko wad, o których lepiej zapomnieć.
Rafał Ziemkiewicz w "Chamie niezbuntowanym" rozprawia się z dominującymi u nas wzorcami myślenia na naszą historię i aktualną rzeczywistość polityczną. Podkreśla, że mamy być z czego dumni, ale niekoniecznie z tego co jest powszechnie propagowane (kolejne powstania, Piłsudski). Przypomina piękne karty polskiej historii z Rzeczpospolitą Obojga Narodów na czele (coś podobnego do Unii Europejskiej ale powstałe 500 lat wcześniej), której obywatele cieszyli się prawami i wolnościami nieznanymi ówczesnym mieszkańcom zachodnich tyranii. Ziemkiewicz podkreśla mnóstwo rzeczy, z których powinniśmy być dumni, także w kontekście późniejszych okresów, gdy po ponad stu latach zaborów w niezwykle krótkim czasie odbudowaliśmy państwo z silnymi strukturami, które potrafiło zatrzymać armię bolszewicką. Autor zaznacza liczne odmienności doświadczeń odróżniające Polaków od innych narodów. Przypomina, że u nas w przeciwieństwie do państw Zachodu nie prześladowano homoseksualistów, nie mieliśmy problemów z równouprawnieniem kobiet, a także - uwaga, z antysemityzmem. Kwestia stosunków z Żydami to jeden z szerzej omówionych wątków. Ziemkiewicz dowodzi, że w tej kwestii powinniśmy się oceniać jako wzór w porównaniu do innych narodów. Jeden z rozdziałów nosi nawet trochę prowokacyjny tytuł: "Antysemityzm, z którego powinniśmy być dumni". Jednak zanim ktoś zacznie się oburzać, polecam, żeby najpierw książkę przeczytać (i zrozumieć). To by było jednak na tyle w kwestii pozytywów. Clou książki, to refleksje nad ewolucją naszych elit - od szlachty po dzisiejszą inteligencję. Autor wskazuje na znaczne różnice w doświadczeniach Polaków w odróżnieniu od nacji zachodu Europy w mechanizmie wykształconego sposobu awansu społecznego. Na Zachodzie warstwy niższe wymuszały dla siebie prawa poprzez bunty, często krwawe. U nas jak pisze Ziemkiewicz "awans społeczny dokonał się w taki sposób, że warstwy niższe zostały wytresowane we wstydzie za to kim są i jakie są, w wybieraniu się siebie samych i usilnym małpowaniu panów. Panowie się zmienili, odruch pozostał. Wiek XIX stworzył podwaliny pod dzisiejsze społeczeństwo "chamów" okładających się nawzajem obelgą, "ty chamie" i dających się wodzić za nos każdemu, kto umiejętnie się do ich chamskich kompleksów i frustracji odwoła. Zdolnych być wszystkim, tylko nie samymi sobą, bo ze sobą nie idzie wytrzymać człowiekowi, który sam siebie nienawidzi i wyleczyć jego ból może tylko złudzenie, że jest zupełnie kim innym." Trudno powiedzieć, czy można w ten sposób uogólniać, ale gdy się pomyśli bez uprzedzeń, to jest tu wiele racji. W ten sposób wyrosłe elity zawsze są niesamodzielne i niezdolne wskazywać kierunki, w których kraj powinien podążać. Dobrze to widać na po tym jak po wejściu do Unii Europejskiej jedynym celem wszystkich rządów stało się trwanie w tych strukturach i słuchanie dyrektyw z Brukseli, bądź bezpośrednio z Berlina. Żadna poważna siła polityczna nie potrafi sporządzić uczciwego bilansu zysków i strat z członkostwa, rozpoznać zagrożeń jakie stoją przed Unią, nie mówiąc już o pomysłach na wykorzystanie ich na korzyść Polski. Ziemkiewicz potrafi pisać i czyta się go z przyjemnością. Stawia własne oryginalne tezy i podpiera je wieloma materiałami źródłowymi. Przypomina mało popularne, czy wręcz prawie nieznane książki, które może dzięki temu dotrą do szerszego grona czytelników. Jeden z tytułów to "Pamiętniki włościanina" Jana Słomki, które autor "Polactwa" przywołuje wielokrotnie, dość obszernie cytuje i uważa za jedną z najciekawszych książek jakie w życiu przeczytał. Miałem szczęście czytać tę książkę i potwierdzam, że jest to fantastyczna lektura na temat życia polskiej wsi, jej stosunków z dworem i Żydami w drugiej połowie XIX w., aż do odzyskania niepodległości. Może któryś wydawca zdecyduje się teraz na jej wznowienie?
Niektóre rozdziały super, niektóre mniej interesujące. Książka uświadomiła mi że muszę doczytać wiele o historii Polski i Europy oraz polityce XX. i XXI.wieku.
"Cham niezbuntowany" jest moim pierwszym zetknięciem z twórczością pana Ziemkiewicza i na starcie muszę zaznaczyć, że trudno mi się jednoznacznie wobec niej ustosunkować.
Otóż z jednej strony jest to książka napisana bardzo sprawnie, którą się naprawdę szybko i przyjemnie czyta, mimo że to publicystyka, a nie powieść. Przy czym zawiera wiele ciekawych spostrzeżeń i słusznych diagnoz względem obecnej Polski i jej tzw. elit.
Z drugiej strony, jeśli ktoś w miarę na bieżąco śledzi publicystykę Ziemkiewicza, obserwuje go w mediach społecznościowych, to z tej książki niczego nowego się nie dowie. Stąd też moje pytanie, po co ona w ogóle powstała?
Do tego, co mnie jednak bardziej razi, jest częste odwoływanie się do historii przez Ziemkiewicza. Historykiem z wykształcenia nie jestem. Ale jestem po rozszerzonej maturze z historii, do której przygotowywała mnie wybitna nauczycielka z pasją, która poza suchą wiedzą zawsze starała się nauczyć uczniów wyciągania wniosków i dostrzegania ciągu przyczynowo-skutkowego oraz zrozumieniu, jak do historii, jako do nauki trzeba podchodzić. Trochę prac naukowych na różne tematy z historią związanych przeczytałam. Przez co, jakieś "wyobrażenie" i pojęcie w tej tematyce, wydaje mi się, że posiadam.
Co za tym idzie ten strasznej długi segment historyczny w "Chamie niezbuntowanym", z którego zresztą wzięła się nazwa tej książki. Poczynając od takiej banalnej głupotki, jak Włochów na zamku w Malborku, przez te wszystkie tezy o chłopach niewolnikach, złej szlachcie, złej demokracji szlacheckiej, że 1RP upadła przez swoją wielokulturowość(Kiedy to elity tego kraju były od dwóch stuleci w pełni spolonizowane), przez nazywanie obecnej polityki znacznie silniejszych od nas krajów zachodu kolonizowaniem nas, po wyciąganie bardzo daleko idących wniosków na temat relacji chłopsko-szlacheckich i ich wpływów na naszą współczesną mentalność z jednego chłopskiego pamiętnika.
Obawiam się, że z punktu widzenia współczesnej histografii, żadna z tych tez jest nie do obrony.
Tak, więc mam do tej pozycji dość mieszany stosunek. Nie wydaje mi się ona w żaden szczególny sposób wartościowa, zwłaszcza że Ziemkiewicz wszystko to, co tu napisał i tak już wielokrotnie wcześniej tłumaczył w różnych artykułach, tweetach czy filmikach na youtubie.
Zacząłem tę książkę, żeby sprawdzić czy nadawałaby się ona jako odpowiedź na pytanie "o co tym narodowcom chodzi?". Po lekturze stwierdzam, że nadawałaby się.
Było tu kilka wątpliwej słuszności tez, które autor wyraził z bezbrzeżną pewnością swojej racji. Akapitów ociekających pogardą wobec politycznych oponentów naliczyłem kilkanaście (na szczęście mniej, niż się spodziewałem).
Poza tym sporo merytoryki. Liczne, konkretne przykłady na poparcie stawianych tez. Nie podzielam przekonania autora o słuszności jego poglądów na wiele z opisywanych zdarzeń. Mimo to jestem wdzięczny, że lektura skłoniła mnie do refleksji.
Kompletnie abstrahuję w ocenie od poglądów Ziemkiewicza w kwestiach społecznych, czy jego totalnego cynizmu, bo musiałbym dać zero. Ale sam temat ważny, szkoda, że po lewej stronie nie ma takich pozycji (nie znam, może Woś?). Więcej nawet, można się zgodzić z wieloma myślami jeśli chodzi o przyczyny dziejowe dzisiejszego polskiego mentalu, i powodów tego słynnego już naszego kompleksu niższości.
Chciałem przeczytać coś co będzie jakąś namiastką myśli dzisiejszej polskiej prawicy i to dostałem. Nie jestem jakoś oburzony antysemityzmem i homofobią, bo tego się u Ziemkiewicza spodziewałem.
Z RAZem można się w pewnych kwestiach zgadzać bardzo, w pewnych poniekąd, a w innych wcale. Jednak niezależnie od proporcji powyższych, trudno odmówić autorowi należytego reaserchu, klarownego stylu i logiki w stawianych (nieraz bardzo śmiałych) tezach i diagnozach. W przeważającej mierze książka mocno trzyma się faktów i bieżących wydarzeń, choć - z tego względu, że chcąc-nie chcąc żyjemy w historycznych czasach - podczas czytania ostatnich rozdziałów trzeba brać pod uwagę, że założenia dotyczące geopolityki trójkąta Rosja - Białoruś - Ukraina odrobinę się zdezaktualizowały...
Sprawnie i dużą erudycją. Autor najlepiej pisze o tych wszystkich sprawach po 1989 r., dużo gorzej jednak wypadają jego analizy historyczne czy socjologiczne jak relacje żydzi - chłopi, rola inteligencji, Dmowski a żydzi, nie mówiąc już o funkcjonowaniu UE - o której nie ma zielonego pojęcia. Plus zewsząd te nikomu niepotrzebne "kwiatki" retoryczne (może taki ukłon ku "chamom), ale te są w prawicowej publicystyce od zawsze.
RAZ po raz kolejny podjął próbę przekonania czytelników do swojej wizji postrzegania świata. Z cześcią tez mogę się nawet zgodzić, ale są i takie które wywołują moje oburzenie, ale o to przecież głownie autorowi chodziło, żeby zmusić czytelnika do zastanowienia i zweryfikowania własnego postrzegania świata.
Chaotyczne i przegadane, czyta się dużo gorzej od Polactwa (jakiś taki przemądrzały groch z kapustą na początku). Jest trochę ciekawych tez, ale spokojnie można je było zmieścić w o połowę krótszej książce. Polecam tylko oddanym fanom RAZa