Ciąg dalszy burzliwych losów Błażeja, Neli, Mateusza, Szymona i Nadii na tle ważnych wydarzeń z dziejów Polski i świata.
Nadchodzi burzliwy koniec lat sześćdziesiątych. Wybucha wojna sześciodniowa, której następstwa odczuwalne są nawet w Polsce. W Paryżu młodzież wychodzi na ulice, podobne wydarzenia mają miejsce w kraju, a ich tragicznym finałem staje się Grudzień’70. Bohaterowie zmagają się z osobistymi problemami, dokonują trudnych wyborów i próbują naprawiać swoje życie. Targani są dylematami, silnymi emocjami i wyrzutami sumienia. Jednak gdy stają twarzą w twarz ze sprawami ostatecznymi, nic już nie ma znaczenia, a wzajemne animozje przestają się liczyć.
Właśc. Joanna Jakubczak – olsztynianka, absolwentka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.
Pasjonuje się literaturą biograficzną i grafiką, jest wolontariuszką Fundacji dla Rodaka, wspierającej Polaków na Wschodzie. Zadebiutowała w 2014 roku doskonale przyjętym Dziedzictwem von Becków. Od tego czasu wydała prawie czterdzieści bestsellerowych powieści, a czytelnicy pokochali je za doskonale odmalowane tło historyczne, wielowymiarowych bohaterów i dynamiczne fabuły. Mistrzyni sag rodzinnych, świetnie odnajduje się również w innych gatunkach, wplatając ich elementy do swoich powieści.
Wielokrotnie nominowana w plebiscycie portalu LubimyCzytać na najlepszą książkę roku, laureatka Wawrzynu – Literackiej Nagrody Warmii i Mazur za rok 2016.
W końcu przyszedł czas na to, bym zabrała się za 3. tom Prawdy zapisanej w popiołach, czyli serii, którą bardzo pokochałam. Dalsze losy bohaterów, których poznałam w serii Zanim nadejdzie jutro, były lekarstwem dla mojej duszy i z niecierpliwością czekałam na ostatnią część. Jednak czy to, że czytałam tę książkę aż pięć dni, znaczy, że niezbyt jestem zadowolona z tej lektury?
Dalsze losy bohaterów, którzy muszą zmagać się z coraz większą liczbą dramatów. Burzliwy koniec lat sześćdziesiątych, wojna sześciodniowa między Izraelem a Egiptem, której skutki odczuwane są na całym świecie. W Paryżu dochodzi do zamieszek, a na ulice wychodzą młodzi obywatele Francji. Podobna sytuacja dzieje się w Polsce, gdzie studenci protestują przeciwko cenzurze i zniesieniu Dziadów z desek teatru. Nadchodzi również tragiczny grudzień 1970 roku. Czy bohaterowie w końcu odnajdą swój spokój i rozwiążą ciążące im sprawy?
Nie da się zaprzeczyć, że tutaj to się dzieje naprawdę dużo. Choć szczerze mówiąc, Śpiew bezimiennych dusz jest bardziej stonowany, a akcja zdecydowanie zwalnia w porównaniu do poprzedniej części. Jednak i tak nie zabrakło tutaj wszelkich zaskoczeń, za co Joannę Jax bardzo lubię.
Wiadomo, że nie ma raczej sensu, bym po raz kolejny rozpisywała się o bohaterach, skoro robiłam to już poprzednie dwa razy – niewiele się zmieniło w tym, jak ich postrzegam. Mogę wspomnieć natomiast, że w relacjach pomiędzy postaciami dzieje się sporo i nieraz musiałam zbierać szczękę z podłogi. Myślę, że dzięki temu, że ci bohaterowie popełniają tyle błędów i mają swoje wady, są bardzo ludzcy. Autorka nie tworzy swoich postaci w sposób szablonowy i płaski - czuć tu prawdziwe emocje, a to jest ogromna zaleta wszystkich książek pani Jax.
Tę część “męczyłam” trochę długo. Przeważnie książki, które mają około pięciuset stron, czytam w takie trzy dni (tak wiem, szok 😀), a tutaj lektura zajęła mi 5-6 dni. Oczywiście, nie była to wina książki, ponieważ tę historię się chłonie jak gąbka i ciągle się chce więcej. Wszystko przez mój dziwny i niespodziewany zastój czytelniczy, który dopadł mnie w ostatnim tygodniu (na szczęście już wszystko jest okej!). Mimo tego, że Śpiew bezimiennych dusz czytałam dość długo, czuję radość z tego, że tak przedłużyłam sobie tę przyjemność.
Pisałam to już wcześniej, ale nie zaszkodzi powtórzyć. Styl autorki jest bardzo przyjemny, kreacja bohaterów bardzo dobra, a i sama akcja jest bardzo dobra i całkiem dynamiczna, choć jak wspominałam wyżej znacznie wolniejsza, niż w poprzednich częściach. Czy stanowi to przeszkodę? Absolutnie nie! Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie – wzmaga oczekiwanie na coś niespodziewanego, co może wydarzyć się za kilka stron.
Przeczytałam tę powieść i tym sposobem mam za sobą całą trylogię. Uważam jednak, że przydałaby się kolejna część, ponieważ zakończenie tego tomu było... miażdżące. Śmiem nawet rzec, że czuję niedosyt. Dlatego mam cichutką nadzieję na to, że może kiedyś pojawi się tom czwarty – wcale bym się nie obraziła. 😊
Jeżeli lubicie powieści obyczajowe, których akcja toczy się jeszcze przed dwutysięcznym rokiem, to koniecznie czytajcie Prawdę zapisaną w popiołach - całą serię na raz. Nie zawiedziecie się, a ponownie poznacie wydarzenia, o których uczyliście się w szkole, ale w bardziej życiowej formie, a nie tylko na suchych faktach.
Lata 1967-1970. Świat żyje wojną w Wietnamie, konfliktem izraelsko-arabskim, rewoltą młodzieżową we Francji i zrywem wolnościowym w Czechosłowacji. W Polsce po posusze małej stabilizacji i podgrzewaniu antysemickich nastrojów powstaje zalążek nowej antykomunistycznej opozycji, której pierwszymi oznakami są strajki i manifestacje studenckie, później robotnicze. Role, jakie Joanna Jax przypisała swoim bohaterom już w poprzednich tomach sagi czynią ich aktywnymi uczestnikami tych wydarzeń, co wpływa na przewartościowanie ich systemów przekonań oraz chwilowo lub na dłużej prowadzi do utraty wiary, że spokój, wieczna miłość i pielęgnowanie życia rodzinnego będą możliwe. Tym bardziej, że aparat przymusu nie próżnuje, nie pozwala zapomnieć o grzechach i słabościach z przeszłości, a w niektórych przypadkach operacje systemowe wzmacniane są personalnymi pobudkami kierującymi działaniem konkretnych esbeków.
Historyczne tło, przygody bohaterów, zawirowania w ich życiu uczuciowym i rodzinnym łączą się w spójną i interesującą całość. Co nie znaczy, że wszystkie epizody historyczne potraktowane są z taką samą dbałością o ich rzeczywisty przebieg, że osobowości pierwszoplanowych bohaterów zostały przedstawione wszystkie z podobną głębią, a ich losy, szczególnie przygody miłosne, mają dużo wspólnego z realiami prawdziwego życia. Ta ostatnia cecha najmniej mnie razi, takie są prawa popularnej literatury. Ważne, że galeria postaci i ich rozmaite życiowe uwikłania budzą bardzo zróżnicowane emocje, od sympatii poprzez irytacją aż po głęboki niesmak. Natomiast zdecydowanie wolałabym, żeby język narracji był mniej uładzony, aby przemyślenia i rozmowy były lepiej skorelowane z temperamentem i charakterem bohaterów oraz nade wszystko z okolicznościami, w jakich do nich dochodzi.
Można by mi zarzucić niekonsekwencję w powyższych krytyczno-życzeniowych uwagach. Skoro autorka dobrze realizuje cele właściwe dla tego typu literatury, nie należy się czepiać formalno-stylistycznych środków, jakie wybrała. Pewnie trochę w tym racji. Ale ostatnio poznałam sporo polskich pisarzy, którzy wydają się podobnie jak ja wierzyć, że styl to człowiek i że nie ma lepszego przekaźnika bogactwa ludzkich emocji i reakcji na świat niż ciekawy dobór słów.
Bohaterowie znani z "Zemsty i przebaczenia" oraz "Zanim nadejdzie jutro" na tle wydarzeń lat 50-tych i 60-tych. Czasami mi się dłużyło i nudziło, innym razem fabuła potrafiła mnie skutecznie wręcić. Nie było jednak efektu WOW, jak w przypadku "Zemsty i przebaczenia". Moim zdaniem ta seria jest nawet ciut gorsza od "Zanim nadejdzie jutro". I jeszcze zakończenie niezakończone. Dziwne. Był jednak epilog, więc chyba autorka zakończyła tę serię. Cały cykl oceniam jako przeciętny/dobry.
Joanna Jax po raz kolejny udowodniła, że potrafi opowiadać z rozmachem i wyczuciem. Idealnie łączy prawdę historyczną z fikcją literacką, bawi, wzrusza i wywołuje mnóstwo innych emocji. Przywiązuje czytelnika do siebie i swoich bohaterów. Sprawia, że nie ma się ochoty na pożegnanie. Cóż, mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze okazję poczytać o Neli, Nadii, Kubie, Gabrysi czy Błażeju. W tej lub innej serii... http://korcimnieczytanie.blogspot.com...