Śmierć nie jest rozwiązaniem, byłaby dla ciebie za dobra.
Na placu budowy zostają odnalezione zwłoki. Nadkomisarz Rędzia ze szczecińskiej Komendy Policji wpada na ślad, który łączy śmierć denata z tragedią sprzed lat. Musi cofnąć się w czasie i wrócić do licealnej wycieczki klasowej w okolice Złocieńca, z której jeden z jego kolegów wrócił jako bohater, a kilku innych nie wróciło wcale. Co łączy tajemnicze zabójstwo sprzed lat z odnalezionym niedawno ciałem i dlaczego wszyscy tak bardzo chcą zapomnieć o bohaterze, który kiedyś z narażeniem własnego życia uratował swoich kolegów z klasy?
Sięgając po smakowite rodzime powieści kryminalne nie można pominąć w tym roku „Blizn” Marka Stelara.
Bohaterowie powieści Marka Stelara są naznaczeni przeszłością, minionymi wydarzeniami, które odcisnęły piętno na ich dorosłym życiu. Tamten przełomowy czas dorastania, tamta niewyobrażalna tragedia z głębi lasu, są dla nich niczym skaza, niczym tytułowa blizna, która wciąż swędzi, wciąż drażni, nie może się zagoić. Nie zostaje im nic innego jak cofnąć się do tamtych lat, dokonać retrospekcji, odtworzyć swoje życie i tamte niepokojące chwile.
Świat wykreowany przez Marka Stelara to świat mniejszych i większych kłamstw, układów, układzików, niespełnionych obietnic i mrocznych tajemnic. Spowity swoistą grozą, naznaczony dawnym strachem, nieobliczalny, jak ludzie bywają nieprzewidywalni. Lektura „Blizn” przywodzi na myśl powieść Harlana Cobena „W głębi lasu” – tam również bohaterowie krążyli jakby zawieszeni między czasami młodości a dorosłym, skomplikowanym życiem, które nie daje jednoznacznych odpowiedzi. W „Bliznach” przeszłość jest jak ciemna chmura, która podąża za bohaterami i chociaż każdy z nich ma inny powód, by o niej rozmyślać, to łączy ich ten sam smutek i niepokój, z których nie potrafią się otrząsnąć.
Przez „Blizny” zarwałam ostatnio noc i takie noce lubię najbardziej, gdy nie mogę oderwać się od lektury. Zatraćcie się i Wy!
historia ciekawa, ale zabieram gwiazdki za "kocham moją żonę i bardzo ją szanuje, ale nie mogłem się oprzeć i parę razy ją zdradziłem z dawną miłością i okłamałem ją na ten temat" ha tfu obrzydliwe
Muszę przyznać, że początek książki był dość wciągający. Nie tyle samo odkrycie ciała, bo to akurat oczywiste, ale retrospekcja do czasów wycieczki szkolnej. Było to dość ciekawe, nawet dobrze rozpisane i pobudzało apetyt na dalszą część książki. Natomiast tu się chyba kończą jej największe zalety. Niestety pozostałe elementy, które zapowiadały się na atuty, z czasem stały się ułomnościami tej powieści.
Na początku połączenie wydarzeń z przeszłości z teraźniejszością. Świetnie, że jest autor, który prezentuje, jaki wpływ na obecną sytuację mają rzeczy, których doświadcza się w przeszłości, jednak tu było to zrobione z byt nachalnie. Rędzia natychmiast stwierdza, że pójdzie tropem wycieczki szkolnej i nawet nie szuka innych dróg do rozwiązania zagadki. Oczywiście, trop jest słuszny (a jakże) jednak jest to oczywiste, a przez to nudne i przewidywalne.
Prywatne życie bohaterów. Zazwyczaj jest to plus, który urealnia fabułę książki. W końcu życie nie kończy się na pracy. Jednak tutaj mam wrażenie, że książka zamienia się w jakaś formę telenoweli z wątkiem kryminalnym. Kto, z kim i kiedy… W tej książce było tego stanowczo za dużo. Było niemal wszystko: zdrady, molestowanie, niechciane ciąże, gwałty, pedofilia… Za dużo wątków wprowadzonych w jednej książce. Gdyby były rozpisane na części to, co innego. Tu wyszły „Trudne sprawy”.
A na koniec zakończenie. Z jednej strony sprawca morderstwa staje się dla czytelnika oczywisty już na długo przed kulminacją wszystkich wydarzeń, a z drugiej zaś kulminacja jest tak absurdalna, że pozostawia po sobie niesmak. Do tego dochodzą urwane wątki. Pewnie, gdyby początek książki był równie słaby byłabym mniej rozczarowana, jednak ze względu na dobry początek rozczarowana jestem podwójnie.
Podsumowując – pierwsze spotkanie ze Stelarem wypadło niekorzystnie. Książka przeciętna, o której za tydzień nie będę już pamiętać. Można zabić czas na kwarantannie, jednak jeżeli macie możliwość sięgnięcia po coś innego, to się nie wahajcie.
Zbierałam się do tej książki długo, stanowczo zbyt długo. Kiedy w końcu zaczęłam ją czytać, nie mogłam się oderwać. Ależ to było dobre!
Kiedy na placu budowy przypadkiem odkryto zwłoki mężczyzny, pewne osoby boleśnie uświadomiły sobie, że przeszłości nie da się pogrzebać.
Ciekawości, czytając tę książkę, też się nie dało pogrzebać - jeszcze tylko rozdział, jeszcze tylko strona ;) W tej historii nic nie jest oczywiste, a kiedy śledztwo nabiera rumieńców, to czytelnik ma wrażenie, że wie coraz mniej. Jestem pod niemałym wrażeniem, bo nie myślałam, że „Blizny” aż tak mnie wciągną. Nie udało mi się rozgryźć sprawy do końca, więc element zaskoczenia był spory. Pomysł na fabułę świetny. Lubię takie historie, które mogłoby się wydarzyć, a może nawet wydarzyły, bo to niesamowicie buduje klimat. Ja przez cały czas miałam wrażenie, że czytam scenariusz do 997 i towarzyszyły mi te same uczucia, które za dzieciaka kotłowały się we mnie , kiedy ukradkiem oglądałam ten program.
To było moje pierwsze spotkanie z autorem i od razu niezwykle udane. Już przymierzam się do kolejnego :)
Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam poznawać nowych pisarzy tym bardziej jeżeli są Polakami. Owszem trafiamy na takich o których chcielibyśmy szybko zapomnieć, ale bardziej skupiam się na tych których za żadne skarby nie chce wymarzać z pamięci i Pan Marek Stelar do nich należy, a dokładniej od momentu przeczytania 1 tomu serii „Nadkomisarz Rędzia”. Nie raz pisałam, że każda tajemnica zawsze, ale to zawsze wyjdzie na jaw. Nie ważne, ile minęło czasu ona musi wypłynąć i teraz co my z tym zrobimy uważam, że zależy od nas. Na placu budowy odnaleziono zwłoki i nasz bohater Nadkomisarz Rędzia ze Szczecińskiej komendy policji wpada na trop. Trop, ślady mogą mieć coś wspólnego z tragedią jaka wydarzyła się lata temu, ale co i jak to już sami przekonacie się czytając książkę. Książkę przeczytałam „jednym tchem” i całe szczęście, że miałam kolejny tom, bo nie wiem czy bym wytrzymała. Pytanie do was. Mieliście kiedyś do czynienia z akcją ratowania życia albo z sytuacją, kiedy osoba, która uratowała innych, bądź pomogła innym okazała się tak naprawdę „ze skazą”? Sytuacja, której to dotyczyło okazało, że „Nie wszystko złoto co się świeci” Wasz/Nasz bohater sprzed lat nie jest bez skazy. Rędzia nie popuści i udowodni, ujawni wszystko to co było zbyt szybko i nieumiejętnie opuszczone, pominięte. Z prokurator Agnieszką Rybarczyk (koleżanką z klasy)prowadzą śledztwo zabójstwa wspólnego kolegi z klasy, przypadek? Pełno sekretów, akcji, napięć, które do ostatniej strony trzymają w napięciu. Książka, seria należy do tych nieodkładanych i to w niej najbardziej polubiłam. Do tego opcja audiobooka która dla mnie jest mega ułatwieniem, ponieważ mając mnóstwo zajęć nie byłabym wstanie nadrobić tej książki. Książka podzielona na czas teraźniejszy oraz czas, sprzed lat który pokaże nam co tak naprawdę stało się w okolicach Złocieńca na klasowej wycieczce. Kto jest winien? Kto stał się ofiarą. Jak nasz nadkomisarz poczuje się wracając, spotykając ludzi ze szkolnej ławki? Za swój egzemplarz dziękuje Wydawnictwu Filia oraz za to, że mogłam posiadać całą serię, w której przepadłam. Niebawem recenzja drugiego tomu no tam to już poprzeczka podniesiona, jeżeli chodzi o akcje. Zapraszam i polecam.
"Jeden głupi wybryk młodych chłopaków miał niewyobrażalne konsekwencje, jego echo wciąż się niosło"
2 września premierę miała książka, której wyczekiwałam z niecierpliwością. Mowa o „Bliznach” Marka Stelara, który przed laty uwiódł mnie „Rykoszetem”. „Blizny” tylko utwierdziły mnie, że nie przez przypadek zaliczam autora do grona ulubionych.
Kiedy przeszłość próbuje zawładnąć teraźniejszością, trupy kolegów wręcz wyciągają ręce prosząc o sprawiedliwość, wtedy do gry wchodzi nadkomisarz Tomasz Rędzia, a dawno zapomniana historia zyskuje zupełnie inne brzmienie.
Wraz z prokurator Agnieszką Rybarczyk, prowadzi sprawę zwłok znalezionych na budowie. Czy to przypadek, że oboje chodzili do jednej licealnej klasy, a ofiara również okazuje się ich szkolnym kolegą? Okrzykniętym przed laty bohaterem klasowej wycieczki, która skończyła się tragicznie ?
Rędzia należy do mężczyzn, którzy lubią doprowadzać sprawy do końca, więc nie spocznie dopóki nie pozna prawdy. Z przyjemnością śledziłam jego poczynania w śledztwie, ale również podszyty nutką erotyzmu, elektryzujący kontakt z Agnieszką, zastanawiając się, czy rozwinie się, czy pozostanie jedynie wspomnieniem nastoletniej fascynacji.
To genialnie napisany kryminał, w którym rany z przeszłości zabliźniły się jedynie powierzchownie i niewiele trzeba, by otworzyły się na nowo. W którym mroczna atmosfera tajemniczej i nie do końca wyjaśnionej tragedii sprzed lat przyciąga równie mocno, jak i bieżące zagadkowe wydarzenia. A bohaterowie są tak realni i niedoskonali, tak prawdziwi w swoich działaniach, rozterkach i przemyśleniach, że trudno się z nimi rozstać, choć na jakiś czas, do następnej części.
Jeśli szukacie kryminału z pasjonującą intrygą, z trzymającą w napięciu akcją, od której nie oderwiecie się do ostatniej strony, to właśnie znaleźliście. Ja usiadłam do książki po południu, a skończyłam po północy. Wierzcie mi, inaczej się nie da!
„Blizny” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Marka Stelara i powiem, że nawet dość udane. Książka po czasie wciągnęła mnie tak bardzo, że z każdą stroną chciałam jak najszybciej dowiedzieć się kto tak naprawdę zabił i dlaczego to zrobił… Na placu budowy zostają znalezione zwłoki mężczyzny. DO sprawy zostaje przydzielony Tomasz Rędzia, który to zwinnie i szybko rozpoczyna dochodzenie. Gdy okazuje się, że zwłoki należą do jego kolegi ze szkolnych lat, nadkomisarz będzie musiał rozgrzebać sprawę, która już dawno temu powinna zostać zapomniana… To jak autor wodzi za nos czytelnika, to jest totalny szok! Z jednej strony mamy czasy tak realne – bo akcja dzieje się w marcu 2020 roku – kiedy to rozpoczynała się pandemia, a z drugiej strony cofamy się o 26 lat, żeby poznać prawdzie wydarzenia z wycieczki szkolnej głównego bohatera! I wszystko byłoby idealnie! Gdyby nie to, że od samego początku w głowie miałam obraz serialu i książki – „W głębi lasu”… ale im dalej, tym to wrażenie się zacierało, bo autor wprowadził coraz to więcej niewiadomych i przypuszczeń, że już sama momentami nie wiedziałam co myśleć. Dzięki retrospekcjom wszystko powolutku łączyło się w całość, żeby na samym końcu dosłownie ściąć czytelnika z nóg! Pomimo tego, że domyśliłam się kto stał za zabójstwem mężczyzny z początku książki, tak okoliczności, które temu towarzyszyły były już dla mnie całkowitym zaskoczeniem. Tak samo jak prawda dotycząca wydarzeń z 1994 roku! Bardzo podobało mi się to, że w końcu główny bohater to zwykły człowiek, bo w większości książek policjanci są przedstawiani jako pijacy, nałogowi palacze czy osoby mające „coś z głową”. A tutaj Rędzia to zwykły, ambitny policjant, który za wszelką cenę chce poznać prawdę i nie potrzebny mu do tego alkohol ! :D Pomimo początku, który trochę przypominał mi „W głębi lasu”, książka mi się podobała i z pewnością sięgnę jeszcze po inne tytuły autora. „Blizny” polecam!
Kolejny polski pisarz, któremu daję szansę. Ta opowieść już na dzień dobry dobrze się zaczyna. Otwarcie w takich powieściach jest ważne, nie tyle chodzi o zalążek akcji, przedstawienie bohaterów czy też poznanie języka, którym posługuje posługuje się autor, ale fakt czy Tobie jako czytelnikowi ta suma składowych przypadnie do gustu. Mnie jak na początek przypada bardzo. Dodatkowo jest to chyba pierwsza z książek, które czytam, wydana najwyraźniej po początkowej fazie pandemii, która akcję osadza właśnie w tym czasie. Przez co łatwiej stworzyć warunki środowiskowe dla postaci i jednocześnie pochylić się nad kwestiami jak np. funkcjonowały rodziny kiedy jeden z członków panicznie boi się wirusa i odmawia wychodzenia z domu o których to sytuacjach słyszałem nie raz. W dobry nastrój wprowadza też tajemnica sprzed lat. Czasy liceum wiadomo, każdy w zasadzie w głowie siano, ale jednak również prawie każdy wspomina te czasy z sentymentem. Tutaj po mistrzowsku zagrane taką właśnie tajemnicą i tym właśnie czasem. Zakończenie zmienia się kilkukrotnie, co już samo w sobie stanowi doskonałe sposoby napędzania akcji. Kiedy wydaje Ci się, że już wiesz jak było, fabularna wolta zmienia sposób myślenia i już wiesz, że byłeś w błędzie. A taka wolta występuje w tej fabule co najmniej kilka razy. Końcówka jest tak niesamowicie ekscytująca, że sama w sobie stanowi dla mnie majstersztyk akcji, a ostatnie zdania po prostu wbijają w fotel. Widzę już, że nie jest to jedyna powieść w której występuje Komisarz Rędzia a więc i dla mnie nie jest to z pewnością ostatnie z nim spotkanie, gdyż fabuła tej powieści zapewniła dobrą zabawę na wiele godzin.
Czytając „Blizny” czułem trochę serialowy klimat na myśl przyszły mi popularne ostatnio seriale jak chociażby „Motyw”, ponieważ w całej fabule autor ukazuje nam jak wydarzenia z przeszłości prędzej czy póżniej o sobie przypominają i mają ogromny wpływ na teraźniejszość. Retrospekcje, którymi posługuje się Stelar w bardzo naturalny sposób powodują, że każdy element fabularnej układanki składa się w całość finalnie ukazują też jak poszczególne wydarzenia mają wpływ na późniejsze ukształtowanie człowieka. Ten kryminał zdecydowanie nie jest szybki i pomimo tego, że dla mnie tempo akcji zawsze jest ważnym czynnikiem tak tutaj mimo wolno toczącej się fabuły nie miałem z tym problemu bo dodawało to całej powieści naturalności. Nadkomisarz Rędzia dąży krok po roku po nitce do kłębka, a cały rozwój wątku głównego przebiega płynnie w sposób, który mnie nawet na moment nie znużył. Główny bohater tylko po części wpisuje się w typowego policjanta z kryminały, ponieważ jest outsiderem od młodzieńczych już lat, ale na próżno szukać u niego kłopotów z alkoholem czy innych problemów dyscyplinarnych, jednak dzięki swojemu uporowi i determinacji jest bardzo dobrym policjantem. Muszę też wspomnieć o bohaterach jednak nie tylko głównej postaci Rędzi, ale także postaciach drugoplanowych, które zostały świetnie stworzone. To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Marka Stelara jednak jestem pewien, że nie ostatnie.
Niektóre zdarzenia w naszym życiu odciskają na nas piętno tak silne, że cała reszta naszego życia jest tym zderzeniom podporządkowana i ma na nie ogromny wpływ.
Główny bohater Tomasz Rędzia - nadkomisarz policji, zostaje wezwany do znalezionych zwłok na terenie budowy. I można by powiedzieć, że to ostatnie standardowe zdarzenie pojawiające się w tej historii.
Okazuje się, że znalezione ciało to dawny kolega z licealnej klasy nadkomisarza, a prokurator która zostaje przydzielona do sprawy to również jego koleżanka z klasy, jak i pierwszą miłość.
I wtedy wszystko się zaczyna! Dawne losy przeplatane i odbijające się na życiu obecnym bohaterów to dopiero początek. Ta historia to niezły splot wydarzeń - tych w życiu teraźniejszym, jak i przeszłym.
Co mi się podobało?
✅️ Powiązanie dwóch historii z przeszłości i teraźniejszej, które świetnie że sobą współgrają i się przeplatają ✅️Niektóre teksty nadkomisarza napewno zapadną mi w pamięć. Jednym z nich jest np. " Strzeżonego Pan glock strzeże" 👮♂️ ✅️ Ciekawa historia z tych wciągających, gdyż zżera Cie ciekawość jak to się skończy! ✅️ Opis zdarzeń i przejście czasowe między wydarzeniami bieżącymi, a tymi sprzed kilkunastu lat.
Na co zwróciłam uwagę?
☑️ Akcja mnie lekko nużyła, nawet przestradzyłam sie tego, gdyż w planach mam przeczytać całą trylogię. Zawiłe opisy i skupianie się na wielu szczegółach, spowodowało że ciężko mi było siąść i czytać. Dopiero od jakiejś 50 strony akcja się unormowała i popłynęłam dalej. Dlatego! Proszę się nie poddawać na początku, tylko przez to przebrnąć... dalej będzie już lepiej i lepiej 😉 ☑️ Bohaterowie i ich imiona, ksywy i inne. Ciężko było się połapać i chyba dopiero na ostatnich stronach ogarnęłam który bohater ma jakie imię, nazwisko i ksywę. Używanie zamiennie czasami osobno imienia, czasami nazwiska, czasami imienia i nazwiska, a czasami ksywy wprowadzało u mnie konieczność dłuższego zastanowienia się o kim mowa.
4,5 ⭐ "Blizny" to chyba jedno z moich największych zaskoczeń czytelniczych na ten moment. Zawsze jestem uprzedzona do polskich autorów i ich powieści, jednak Marek Stelar naprawdę bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Od samego początku historia mnie wciągnęła i cały czas miałam ochotę czytać dalej żeby jak najszybciej dowiedzieć się co tak naprawdę się wydarzyło i w jaki sposób wydarzenia z przeszłości są powiązane z teraźniejszymi. Cała książka jest naprawdę świetnie napisana, osobiście bardzo mi się podoba fakt, że wszystko dzieje się w Polsce i to jeszcze w okresie pandemii, przez co mogłam bardziej połączyć się z bohaterami i historią, dawało to wrażenie, że czyta się o prawdziwych wydarzeniach, które kiedyś miały miejsce. Na pewno sięgnę po resztę książek z nadkomisarzem Rędzią, ponieważ jest genialnym głównym bohaterem z dobrym poczuciem humoru. Jedyne co mi się nie spodobało i do czego mogłabym się przyczepić, to wątek romansu Rędzi z Agnieszką, jestem w stanie zrozumieć dlaczego się pojawiał, ale uważam, że nie był potrzebny, dlatego też cieszę się, że pojawiał się rzadko i został rozwiązany w dobry sposób. Liczę na to, że inne książki Marka Stelara wypadają równie dobrze i też tak trzymają w napięciu, bo widzę tutaj potencjał na to żeby stał się jednym z moich ulubionych autorów.
Pierwsze spotkanie z Markiem Stelarem i od razu klapa. Nie porwała mnie ta powieść ani trochę. Przede wszystkim język, jakim została napisana. Naciągane dialogi, widoczny brak zaplecza psychologicznego. Wręcz okrutnie spłycone bardzo krzywdzące wydarzenia z przeszłości bohaterów powieści. Drogi autorze, zaznaczam Panu, że żadna kobieta w taki sposób nie opowiada o takich wydarzeniach z dzieciństwa ze swoim udziałem...żadna! Strasznie mnie to ubodło podczas czytania. Ale nie chodzi już nawet o ten jeden wątek, cała książka jest napisana w podobny sposób "po łebkach".
Autora bardzo cenię, za Szczecin, który jest tłem jego opowieści, za bohaterów których da się lubić, za naturalnie brzmiące dialogi i za dobrze skonstruowaną i przemyślaną akcję powieści. To zawsze przyjemność, tu nieco niższa nota za potrójne salto które wykonał by zebrać bohaterów razem. No takie zbiegi okoliczności się nie dzieją po prostu. Ale i tak dobrze się czytało.
Podszedłem to tej książki bez żadnych oczekiwań. Historia była ciekawa, mimo że dało się ją przewidzieć. Wątek zdrady sprawił, że odechciało mi się jej czytać. Książkę skończyłem tak naprawdę pomijając ten wątek. Zamiast tego wolałbym trochę akcji albo jakiegoś lania po mordach. Książka okej, ale raczej tego autora drugi raz nie podniosę.
This entire review has been hidden because of spoilers.
3+, jak na polski kryminał to jestem nawet pozytywnie zaskoczona ;) do tego miasto, które mi jest dobrze znane, można było się wczuć w klimat i spacerować razem z nadkomisarzem... a Rędzia, dobrym tropem szedł.. tylko jedną rzeczą mnie wkurwił :P
Skończyłam, nie była to jakaś bardzo wciągająca książka, aczkolwiek przyjemnie się ją czytało. Z chęcią sięgnę po kolejne tomy, gdyż na koniec wiele wątków pozostało otwartych
2.5 poczułam Zawód i ta książka dala mi tyle minusów że to szok że nie niżej ale historia mi się podoba nie samo opowiedzenie jej bo To też zostawia trochę do życzenia ale historia głównej śmierci