W wyniku kolejnej diabelskiej intrygi była diablica i niedoszła anielica Wiktoria po raz kolejny umiera, w efekcie czego trafia do Tartaru. Miejsca tak strasznego, że nie mają tam wstępu nawet istoty nadprzyrodzone. Żeby się stamtąd wydostać, będzie musiała zawiązać dość niewygodne dla niej sojusze, a także przechytrzyć demoniczną Elżbietę Batory. Królową, która chce ją pozbawić mocy. Na szczęście Beleth, sprawca całego tego zamieszania, o niej nie zapomni.
Lekarka, absolwentka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Debiutancką powieść Wilk napisała w wieku piętnastu lat, a wydała trzy lata później (2006). W 2009 roku ukazała się kontynuacja tej książki - Wilczyca. Autorka została za nią nominowana do nagrody Nautilus, przyznawanej przez czytelników w corocznym plebiscycie na najlepszy polski utwór literacki z gatunku fantastyki. Wilczyca zdobyła w nim piąte miejsce. W Wydawnictwie W.A.B. pisarka opublikowała trylogię, na którą składają się powieści: Ja, diablica (2010), Ja, anielica (2011) oraz Ja, potępiona (2012).
4⭐️ Jest to dotychczas moja ulubiona część przygód Wiktorii; podobało mi się przeniesienie akcji do Tartaru, mam wrażenie, że było zdecydowanie więcej akcji niż w poprzednich częściach.
nie wierze w końcu się zdecydowała i wybrała właściwego
***
może właśnie przez ten fakt najbardziej podobała mi się ta część? wiktoria powtarza się, że się zmieniła i jest twardsza, no niekoniecznie to jest prawda. fabuła opiera się na tym, że ukochany wpakował ją do miejsca gdzie nie ma wyjścia, chce ją odzyskać po czym bohaterka przesypia całą ucieczkę. brzmi to okropnie infantylne, ale szczerze mnie to nie odrzucało ani trochę. dostajemy jeszcze więcej humoru (AZAZEL!!!) i ulubionych postaci naszych diabłów (beleth, AZAZEL!!!) POTYCZKI SŁOWNE LUCEK I GABRYŚ kocham całym sercem. wątek romantyczny, liczyłam na coś więcej ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. bardzo podobała mi się postać elżbiety batory, mimo iż była tą złą. następna lekka i niezobowiązująca, pełna humoru książka idealna na odmóżdżenie.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Świetnie się bawiłam czytając wszystkie trzy części. Bardzo podobali mi się bohaterowie. Opisy nieba i piekła genialne. Najbardziej podobała mi się pierwsza część, tą ostatnią trochę przemęczyłam ale całość jak najbardziej polecam. Czekam na kolejną część.
To chyba najśmieszniejsza część🤠 cieszę się że w końcu Wiktoria i Beleth są razem i mam nadzieję że w ostatniej części Piotrowi nie odbije i nie będzie chciał tego rozwalić. Ciekawe co by było gdyby Niebo i Piekło naprawdę się zjednoczyły🤔🤗
ekhm no srednio mi sie podobało szczegolnie na koncu kiedy nie wiedzieli co zrobic nagle Bog zainterweniowal pierwszy raz od poczatku serii i to bylo takie jakby autorka nie miala pomysłu jak skończyć
Niestety to najgorsza książka z tej serii. Fabuła wydaje się skonstruowana jakby autorce zabrakło pomysłów. Nowe postaci nie są interesujące, być może przez to że nie poświęcono im należytej uwagi, a najnowszemu czarnemu charakterowi brak polotu. Jedyną rzeczą, która powstrzymuje mnie przed daniem jeszcze niższej oceny jest nie, jakby się można było spodziewać happy end Wiki i Beletha (który wydaje się niestety wymuszony), ale relacja Szatana z Gabrielem. W poprzednich częściach poznaliśmy ich obu, ale to tutaj rozkwitają. Ich wzajemne interakcje są bezcenne i wiele razy nie potrafiłam powstrzymać śmiechu sprawiając, że ludzie naokoło myśleli że zwariowałam. Obraz Szatana zajadającego stres eklerkami z czekoladą i przekomarzającego się z Gabrielem był najlepszą częścią tej książki.
Unfortunately it got worse and worse from volume to volume. Mostly because of the plot which, in fact, is the same in all of the three books, and because of the way the main character who gets totally intolerable person - conceited, stupid, arrogant and negatively and unbelievably gullible. I guess I read just because it was quick to read, and as much I liked the relax it gave in the form of the first book, it started to be tiresome.
W recenzji poprzednich tomów cyklu Katarzyny Bereniki Miszczuk wspomniałam, że Wiktoria jest idealnym odzwierciedleniem powiedzenia: gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. Okazało się, że miałam rację, ale nawet sama nie przypuszczałam jak bardzo się nie myliłam. W trzeciej części nasza główna bohaterka trafia bowiem do tartaru.
W wyniku nieszczęśliwego wypadku Wiktoria poznaje Charona, ten informuje ją o należnej mu opłacie jednego obola i przewozi naszą bohaterkę do Tartaru, świata wypełnionego szarością, gdzie trafiają jedynie potępione dusze. Nie ma stamtąd ucieczki, a rządy sprawują bardzo specyficzne (i znane historycznie postaci).
Po raz kolejny autorka zaskoczyła mnie swoja olbrzymia wyobraźnią. W naśmielszych snach bym nie przypuszczała, że Wiktoria nie tylko wyląduje w tak specyficznym miejscu jakim jest wykreowany w powieści tartar, ani że przyjdzie jej poznać takie postaci jak Hitler, Kuba Rozpruwacz czy Elżbieta Batory.
Całość jak zwykle tworzy mieszankę iście wybuchową, niezwykle zabawną. Bohaterowie ewoluują. Wiktoria już nie jest grzeczną dziewczynką, Beleth stał się jakby bardziej miękki i mniej zapatrzony w siebie, Piotruś też postanowił, że czas zakończyć bycie miękką bułą. Jedynie Azazel dalej pozostaje sobą i nieustannie jego największym pragnieniem jest przejęcie miejsca Lucka.
W pierwszym tomie autorka nieco przybliżyła mitologię egipską, w tym grecką. W tartarze, który wszakże jest wytworem mitologii greckiej, spotykamy Charona, Cerbera i nieco greckich herosów. Całość jednak, do czego autorka zdążyła czytelnika przyzwyczaić, ubarwiona została nietuzinkowymi postaciami, a świat tartaru zadziwia swoją konstrukcją.
Ja, potępiona to kolejna niezwykle zabawna i pełna zwrotów akcji część cyklu Katarzyny Bereniki Miszczuk. Od razu sięgam po kolejny tom. Jestem niezwykle ciekawa czym jeszcze autorka mnie zaskoczy, a znając jej olbrzymią literacką wyobraźnię, jestem pewna, że po raz kolejny przeczytam o rzeczach, o jakich mi się nie śniło.
Trzeci tom przygód byłej diablicy i niedoszłej anielicy Wiktorii Biankowskiej to prawdziwa jazda bez trzymanki, rollercoaster wydarzeń nadprzyrodzonych, mających miejsce w Niebie, w Piekle i w Podziemiach. Anioły pod wodzą Archanioła Gabriela i Diabły dowodzone przez Lucyfera wraz z wszędobylską trójcą: Wiki, Belethem (który zrzekł się swojego diabelstwa, by ratować Wiki z Tartaru) oraz Piotrem (już nie Piotrusiem ;)), stawią czoła niszczycielskiej Elżbiecie Batory, która podstępem weszła w posiadanie olbrzymich mocy i chce przejąć władzę nad wszystkimi wymiarami.
Trzeci tom perypetii Wiktorii jest pełen zwrotów akcji, ale co najlepsze i najważniejsze dla całej serii: przezabawnych sytuacji i dialogów. Zwłaszcza wymiany zdań między Gabrielem i Lucyferem wyściskają z oczu łzy ze śmiechu, bo te dwie potężne postacie konkurują o tytuł „pracownika wszech czasów”, nadawanego podobno przez samego Boga.
Trylogia anielsko-diabelska Katarzyny Bereniki Miszczuk to gwarancja doskonałej zabawy i nieziemsko dobrze spędzonego czasu. A że na horyzoncie majaczy jeszcze jeden - finalny tom „Ja, zbawiona”, to już zachodzę w głowę, jakie jeszcze pomysły przyjdą autorce do głowy i jak bardzo popuści ona wodze fantazji, aby zaskoczyć i rozbawić swoich czytelników. Myślę, że mamy na co czekać :)
Wszystko wskazuje na to, że Wiktoria już nigdy ostatecznie nie zdoła uwolnić się od zaświatów. Choć wraca na ziemię, szybko staje się ofiarą kolejnego przekrętu Beletha, w wyniku którego trafia do Tartaru - miejsca owianego legendą i tak przerażającego, że wielu wolałoby zostać ostatecznie pozbawionymi duszy niż dostać się do niego na wieczne potępienie. Dziewczyna spotyka tam po raz kolejny osoby, które będą pragnęły większej władzy nad światem i które będą jej zagrażać. Nie zostanie jednak pozostawiona samej sobie, ponieważ Beleth nie zapomniał o niej i zamierza zrobić wszystko, aby dostać się do Tartaru i wyciągnąć dziewczynę z tarapatów.
To już trzecia i przedostatnia część serii o Wiktorii Biankowskiej. Jak możecie pamiętać, o ile pierwszy tom był dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, to po skończeniu drugiego byłam dosyć mocno zawiedziona. Poziom absurdu, na jaki wkroczyła ta książka, był już dla mnie nie do zniesienia. Mimo tego, kontynuowałam serię i zabrałam się za trzeci tom bez większych uprzedzeń, mając nadzieję na to, że znów poczuję to pozytywne podniecenie z pierwszej części. Czy ,,Ja, potępiona" okazała się lepsza od swojej poprzedniczki?
Zaczęło się naprawdę dobrze. W jednym z komentarzy pod postem o Ja, anielica pisaliście, że w trzecim tomie bohaterowie stają się doroślejsi. I faktycznie, początkowo dostrzegałam tę zmianę. Wciąż nie była to jakaś zatrważająca metamorfoza - powiedziałabym, że w poziomie dojrzałości postacie awansowały z poziomu “żaden” do poziomu “mierny” - ale zawsze coś. Najbardziej widoczną zmianę dostrzegałam w Belecie, który nabroił już tak wiele, że najwidoczniej w końcu zdał sobie sprawę z tego, że należałoby wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. (Aby uchronić siebie od niepotrzebnej irytacji, nie będę się rozwodzić nad zdarzeniem będącym przyczyną tej przemiany. Wspomnę jedynie, że Beleth ,,przypadkowo zabija Wiktorię” ze skutkiem tak poważnym, że ta trafia do Tartaru.)
Pierwsza część książki, w której Wiktoria przebywa w Tartarze, okazała się zaskakująco ciekawa. Zauważyłam to już w pierwszym tomie serii - Katarzyna Berenika Miszczuk naprawdę zręcznie potrafi kreować przestrzeń tak, aby ta stała się interesująca. Abstrahując już od tego, że najczęściej w tej przestrzeni umieszcza maksymalnie irytujących bohaterów i zupełnie niewiarygodne zdarzenia, to gdyby wziąć pod uwagę jedynie zaskakujący pomysł na stworzenie przestrzeni i rządzących nią praw, byłabym skłonna mieć o tej serii o wiele lepszą opinię. Na początku książki wiele też dowiadujemy się o sytuacji Beletha, który poświęca naprawdę dużo, aby uratować Wiktorię z tarapatów. To bardzo zaskakujące zachowanie, jak na tego bohatera, jednak zaskakujące pozytywnie.
Z biegiem czasu jednak pozytywy znów zaczęły przegrywać z wadami, które pojawiały się od pewnego momentu regularnie. Właściwie zaczęło się od pojawienia się kolejnej postaci, która miała ambicje zdobycia władzy nad światem. Wszystko byłoby w porządku, gdyby ten sam motyw nie pojawił się już w dwóch poprzednich tomach. Sami powiedzcie: ile można czytać o psychopatach owładniętych żądzą władzy? Po trzecim razie miałam już zdecydowanie dosyć. A potem nie było wcale lepiej - po raz kolejny uderzył mnie infantylizm głównej bohaterki, która - mimo że rzekomo zdecydowała się kochać Beletha - wciąż przejawiała objawy nieznośnej zazdrości w stosunku do Piotra. Jakby tego było mało, w książce miały zaistnieć dwa punkty kulminacyjne - pierwszym było wyjście z Tartaru, a drugim wielka bitwa w zaświatach. Nie wiem, czy autorką kierował brak pomysłu na opis tych zdarzeń czy obawa przed opisaniem czegoś, co w końcu mogłoby się okazać dobre w tej książce, jednak to, w jaki sposób potraktowała wspomniane momenty kulminacyjne, był niewybaczalny. Przeprawę przez Styks i ucieczkę z Tartaru Wiktoria przespała, więc nie dowiadujemy się nawet, w jaki sposób bohaterowie wydostali się na zewnątrz, a opis bitwy sprowadził się do perspektywy postaci, które tak naprawdę nie brały w niej udziału. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jak można gorzej potraktować własną historię.
O dziwo jednak elementy te nie wywierały już na mnie takiego wrażenia. Nie irytowałam się, nie denerwowałam na bohaterów. Czytałam jedynie książkę z obojętnością, która w tej sytuacji nie była chyba nawet lepsza - wolałabym czuć cokolwiek podczas lektury, a tutaj spotkała mnie męcząca neutralność. Ciężko było mi więc przebrnąć przez tę powieść, której druga połowa ciągnęła się niemiłosiernie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio musiałam tak zmuszać się do czytania. Choć może nie było to zmuszanie się, lecz przypominanie sobie, że powinnam czytać. Łatwiej było mi bowiem zapomnieć o tej książce, która absolutnie niczym się nie wyróżniła.
Podsumowując, ,,Ja, potępiona" była tomem serii, o którym zapomniałam w momencie zamknięcia książki. Choć jej początek zapowiadał się dobrze, później znów zauważyłam znaczny spadek jakości. Wciąż zamierzam jednak sięgnąć po czwarty tom serii. Szczerze mówiąc, kusi mnie myśl o tym, że będzie to ostatnia część, ale również jestem mimo wszystko ciekawa zakończenia serii. Może to naiwne, ale nie tracę ostatków nadziei na to, że autorka wróci jeszcze z tą historią na dobre tory z samego początku, kiedy to czytałam tę serię z przyjemnością.
Piotruś ratuje tę część. Mam wrażenie, że ten tom był tylko tłem dla okropnego wątku romantycznego. Naprawdę okropnego. Wiktoria... o jejku! Mam wrażenie, że cofa się w rozwoju i staje się coraz bardziej głupia. Piotruś przynajmniej zwyzywał Wiki i powiedział jej co o niej myśli, ogromny plus u mnie. Muszę odpocząć od tej serii, a ZWŁASZCZA od Wiktorii.
Mam wrażenie, że przy każdej części jestem dosyć monotematyczna, jeśli chodzi o opinię, ale niech będzie, dam upust swojej frustracji jeszcze ten jeden raz. Świat, jaki stworzyła Katarzyna Berenika-Miszczuk jest naprawdę godny podziwu. W każdej części dostajemy coraz to nowe informacje o zaświatach i znacząco umilają one lekturę. Postacie z Nieba i Piekła są barwne i przezabawne. Uwielbiam Lucyfera, który w tej części marzy, by wygrać w konkursie na najlepszego władcę zaświatów, Azazela, który jak zwykle coś knuje, Gabriela, czy Beletha. Jednak jest coś, a raczej ktoś, o kim nie mogę nawet myśleć bez poczucia zdenerwowania, czyli Wiktoria. Ta dziewczyna oprócz tego, że jest potwornie irytująca i po prostu niemądra, jest też strasznie egocentryczna. Do tego nie jestem w stanie uwierzyć, dlaczego wszyscy ją kochają. Nie ma sobą nic do zaoferowania, nie ma w życiu żadnych pasji ani celów i w realnym świecie, bez intryg diabelskich, nie miałaby o czym z kimkolwiek rozmawiać. Jestem pewna, że będę miała zmarszczki od ciągłego krzywienia się na jej głupotę. Nie mogę też nie wspomnieć, że w momencie, gdy jej przyjaciołom groziło niebezpieczeństwo i mogli nawet zginąć, ona oddawała się miłosnym uniesieniom bez choćby cienia zmartwienia o losy pozostałych. Oprócz tej dziewczyny samej autorce też niestety mam coś do zarzucenia. Strasznie się powtarza. W każdym tomie mamy dokładnie streszczone wydarzenia z poprzedniego, ze wszystkimi szczegółami. Uważam to za męczące, szczególnie gdy czyta się tomy w małych odstępach czasu. Do tego na przestrzeni jednej książki ciągle są znowu powtarzane te same informacje i po pewnym czasie miałam tego po dziurki w nosie. Kwestię błędów logicznych i ciągłego zaprzeczania sobie już pominę, ale zaznaczam, że też mnie irytowała. Czy polecam ten tom? W moim odczuciu był najlepszym z przeczytanych, ale nadal pozostawiał wiele do życzenia, więc musicie zdecydować sami, czy macie ochotę na tego typu lekturę. Nastawcie się jednak na sporą dawkę irytacji. Jednocześnie nie zaprzeczę, że książki są zabawne i na jakimś poziomie dobrze się przy nich bawiłam.
eBook na EmpikGo. Kolejna dawka diabelskich intryg w wyniku, których Wiktoria Biankowska zostaje zabita... Tak, po raz kolejny. Tym razem to nie Piekło ani Niebo. Wiktoria trafia do Tartaru. Miejsce to jest tak straszne, że inne nadprzyrodzone istoty nie mają do niego wstępu. Utrudnia to uwolnienie Wiktorii. Jednak bohaterka nie poddaje się i cały czas próbuje. Beleth również o niej nie zapomniał ( może dlatego, że on sam maczał w tym palce). Utrudnieniem będzie Elżbieta Batory, która chce przejąć ich moc...
Świetna część i nowe miejsce, które poznajemy. Tartar nie zalicza się jednak do miłych miejsc. Brak kolorów i osoby, które do niego trafiły takie jak Elżbieta Batory czy Kuba Rozpruwacz mogą przyprawić o gęsią skórkę. Kolejna świetna historia z ciekawymi postaciami. Polecam 😍
Świetnie bawiłam się podczas odsłuchu pierwszej odsłony szalonej, diabelskiej serii z Wiktorią Biankowską w tle. Jednak przy słuchaniu Ja, anielica chemia, którą poczułam z bohaterami pierwszego odcinka, gdzieś uleciała, a „zapiotrusiowana” Wiktoria zaczęła grać mi na nerwach. Czy Ja, potępiona Katarzyny Bereniki Miszczuk przywróci mi frajdę z odsłuchu tej relaksującej i mocno nieszablonowej serii?
Ucieczka z Tartaru. "W wyniku kolejnej diabelskiej intrygi była diablica i niedoszła anielica Wiktoria po raz kolejny umiera, w efekcie czego trafia do Tartaru. Miejsca tak strasznego, że nie mają tam wstępu nawet istoty nadprzyrodzone. Żeby się stamtąd wydostać, będzie musiała zawiązać dość niewygodne dla niej sojusze, a także przechytrzyć demoniczną Elżbietę Batory. Królową, która chce ją pozbawić mocy. Na szczęście Beleth, sprawca całego tego zamieszania, o niej nie zapomni."
Znowu poczułam bluesa. ;) Ponownie zabawa z Wiktorią i Belethem pochłonęła mnie na całego. W zasadzie tuż po wypadku Weroniki i odcięciu Piotrusiowej pępowiny poczułam na nowo tę chemię, radość z ironicznych dialogów i moc humoru, którą cechowała się pierwsza odsłona tej diabelskiej telenoweli. ;)
Do tego przeniesienie akcji do Tartaru wyraźnie nadało koloryt (nieco szary ;)) temu odcinkowi. Ekipa z Tartaru z demoniczną Elżbietą Batory na czele, to prawdziwa wisienka na torcie.
Sama zaś Wiktoria w końcu przestała się użalać nad sobą, zyskała odrobinę pewności siebie i pokazała pazur. Piotruś w końcu zachował się jak mężczyzna, a Beleth pokazał się z mocno romantycznej strony.
Dlatego jeżeli macie ochotę na zakręconą historię, pełną gagów, humoru i akcji, to koniecznie sięgnijcie po Ja, potępiona Katarzyny Bereniki Miszczuk. Pamiętajcie tylko, że jest to powieść z kategorii lekka, łatwa i przyjemna, która ma przynieść Wam uśmiech i rozrywkę, a nie poważne, czy inne górnolotne przemyślenia oraz nominację do literackiej nagrody Nobla. ;)
Skoro już pierwsza intryga nie przebiega zgodnie z planem, wiadomo, że dla diabelskich/anielskich/potępionych bohaterów serii Miszczuk będzie to miało daleko idące konsekwencje. Tym razem sięgają one Tartaru - mitologicznych zaświatów, do których zesłany zostają kanalie najgorszego sortu. Teoretycznie… Odcienie szarości w “Ja, potępiona” rozciągają się od scenerii po dusze, bo przecież nie serca. Choć czasem sumienia - może poza nowym, naprawdę czarnym charakterem, który w tej części wyszedł autorce kapitalnie. Po pierwszym oszołomieniu następuje nawałnica nieoczekiwanych zdarzeń, pod względem tempa i kombinatorstwa jeszcze bardziej efektowna niż początek całej tej przygody. Nie ma śladu po niedawnym zastoju, wręcz czasu na zastanowienie. Dotrzymując postaciom kroku, czytelnik bawi się przednio, nawet nie próbując zgadywać, jaki będzie finał. Po co? U Miszczuk jest w dobrych rękach, a sama autorka znów w swoim żywiole. Wszystkie wątki kumulują się w zaskakującym, diabolicznym rozwiązaniu, pozwalającym uprzednio powątpiewającemu odbiorcy rozstać się z tą trylogią bez niesnasek. Cykl o Wiktorii ruszył z kopyta i mimo wrycia się w ziemię w samym środku, skończył z rozmachem. Myślę, że trafi w bardziej młodzieżowe gusta, a gdybym miała coś pióra Miszczuk polecać, to “Szeptuchę” - zawsze!
„Ja, potępiona” to póki co najlepszy tom z serii o Wiktorii Biankowskiej. Po pierwsze, styl pisania autorki jest bardziej satysfakcjonujący niż dotychczas. Wcześniej wielokrotnie krzywiłam się na widok tych wszystkich „przystojnych” i „podstępnych”, jednak tym razem jest tego o wiele, wiele mniej (uff!). Po drugie, bohaterowie dojrzali, a odseparowanie Wiktorii od całej reszty zgrai wyszło jej na dobre. Dzięki temu pokazała charakter i stała się postacią, której chętnie się kibicuje na drodze do sukcesu. A po trzeci, i może najważniejsze, również historia zaprezentowana na kartach „Ja, potępionej” niesamowicie wciąga! Akcja jest dynamiczna, przepełniona zwrotami akcji oraz ciekawymi postaciami mitologicznymi i historycznymi. Chociaż zdarzają się pewne potknięcia, całość i tak przeczytałam w jeden wieczór! Gorąco polecam!
"Gdybym miała ocenić, która z dotąd wydanych części diabelsko-anielskiej serii autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk była najlepsza, to za taką uznałabym właśnie tom trzeci – „Ja, potępiona”. Dojrzała zarówno pod względem historii, jak i kreacji jej bohaterów. Pełna niespodzianek, akcji oraz jej zaskakujących zwrotów. Gdyby nie to, co znalazło się w epilogu, historia Wiktorii mogłaby się na tej części skończyć i byłoby to zakończenie, które usatysfakcjonowałoby wielu czytelników. Jednakże – niczym wisienkę na torcie – autorka pozostawiła na końcu swej opowieści mały cliffhanger, przez który czuję się potrzebę natychmiastowego sięgnięcia po kontynuację. Dobrze, że ta została już wydana, bo gdyby przyszło mi czekać kilka lat, by poznać ciąg dalszy…"
Trzecia część przygód Wiktorii, która była na Ziemi, w Zaświatach - w piekle i w niebie. Była diablica, niedoszła anielica, a od teraz także potępiona dusza. Jak sam tytuł wskazuje, Wiki trafia przez przypadek do Tartaru, do miejsca z którego nikomu nigdy się nie udało wyjść i jak się możemy domyśleć, długo tam nie posiedzi, a przynajmniej nie będzie czekać na to co los pokaże. Jakie będą tego konsekwencje - dowiemy się czytając książkę :D Dochodzi do wielu spięć, walk i kłótni, Beleth się w pewien sposób poświęca, a koniec końców wszystko się naprawia. W porównaniu do poprzednich części, ta część jest na drugim miejscu, po pierwszej części.
Zdecydowanie moja ulubiona część. Matko co tu się dzieje. Gdy Wiktoria trafia do miejsca, gdzie ani anioły ani diabły nie mają dostępu– do Tartaru.
Jej moce staną się kuszące dla obecnych tam istot, których dobrymi nazwać nie można. Krwawa Elżbieta Batory, Kuba Rozpruwacz i wielu innych oprawców będzie czyhać na jej życie i moce.
Oczywiście nie może też zabraknąć Beletha, który w tej części podoba mi się najbardziej. Udowadnia on jak mocno zależy mu na Wiktorii i za wszelką cenę chce uwolnić ją z tamtego podłego miejsca, gdzie przecież trafiła przez przypadek .
Niesamowicie dobra książka i przede wszystkim zabawna😁 polecam ❤️
BELETH. JA JUŻ NA KOLANACH JESTEM. PROSZĘ, ZANIECHAJ SWYCH ✨GENIALNYCH✨ POMYSŁÓW POZBYCIA SIĘ PIOTRUSIA. JA WIEM. JA TEŻ JUŻ NIE MOGĘ PATRZEĆ NA TO IMIĘ (choć muszę przyznać.. w tej części jakoś łatwiej mi przychodzi go znieść😁), ALE TY NICZYM AZAZEL- TYLKO GORZEJ, TYLKO GORZEJ! ale dobrze, o azazelu i belethie mówiąc.. co za słodziaki. już nie wspominając o gabrysiu i lucusiu! należy im się dobry i długi urlop!! brakowało mi tylko imprezy u tomka, ale nie można mieć wszystkiego😩 lekturka na wakacje świetna! emocje, które z przyjaciółką udało nam się wykazać w ciągu jednego rozdziału, oscylowały w tempie zaskakującym😁
Najlepsza z trzech części. Z każdą stroną coraz bardziej nie mogłam się oderwać od lektury. Książka, Ja diablica, po którą sięgnęłam żeby zabić czas czekając w kolejce u lekarza okazała się świetnym źródłem rozrywki i wciągnęła na tyle, że z przyjemnością pochłaniałam kolejne części. Choć nie ukrywam, że postać Wiktorii okropnie mnie irytowała, a nazywanie Piotra "Piotrusiem" wkurzało niemiłosiernie.
Pierwsze dwa tomy były zabawne. Przyjemnie się je czytało, w sumie słuchało. Ale w trzecim tomie autorka chyba już za bardzo nie miała pomysłu na książkę. Wydarzenia są zupełnie nieprawdopodobne, nawet na taką książkę. Trochę się zawiodłam. Nadal dużo humoru sytuacyjnego, ale chyba od czasów cyklu anielskiego Kossakowskiej nikomu się nie chce niczego nowego napisać.
Kocham tę historię i tych bohaterów. Czekam na kolejny tom z niecierpliwością i polecam wszystkim osobom, które lubią książki pełne akcji oraz humoru. Bohaterowie są niebanalni, a fabuły wszystkich tomów bardzo ciekawe. Jest pewien schemat i dlatego nie daję 10/10, ale i tak polecam całym serduszkiem.