FRANCJA WRZE. CZY TERROR, PRZEMOC ORAZ RÓŻNE ROZUMIENIE MIŁOŚCI, NIENAWIŚCI I PRAWDY PROWADZĄ JĄ NA SKRAJ NOWEJ REWOLUCJI?
Czy rodzice są odpowiedzialni za błędy swoich dzieci? - pyta Veronique, biała katoliczka, wcześniej obywatelka, a potem już tylko "matka terrorysty" sądzona za finansowanie organizacji terrorystycznej. Czy żona poligamisty może stać się emancypantką? Jak obrzezane kobiety mogą odzyskać godność? Dlaczego imigranci zaczęli głosować na prawicę? Na czym polega francuski antysyjonizm? Jak współistnieć w różnorodności?
Poznajcie Ibrahima, z którym autorka prowadziła rozmowy przez cztery lata - radykalnego muzułmanina, ex-złodzieja i sprzedawcę narkotyków, który umie czytać z ludzi i ma dar jasnowidzenia. Z jego losów oraz z losów innych bohaterów „Wrzenia” – kobiet i mężczyzn, imigrantów i rdzennych Francuzów, śniadych i białych, żydów i katolików, wykształconych i niepiśmiennych, biednych i bogatych - wyłania się obraz kraju w ciągłym napięciu i pełnego sprzeczności ale i poszukującego wewnętrznego porozumienia. Czy jest na nie szansa?
Brawurowy i zaskakujący zbiór reportaży Anny Pamuły – polskiej reporterki na stałe mieszkającej we Francji - rozmowy, rekonstrukcje sądowe, miniatury obyczajowe – uświadamia nam, że świat to naczynia połączone - czasem niewidoczne ale mogą zdecydować o życiu każdego z nas.
Momentami wstrząsający reportaż o silnie spolaryzowanym, targanym konfliktami społeczeństwie francuskim. Mimo chaotycznego początku, jest to bardzo angażująca lektura o mozaice kultur, wyznań, postaw. Jest to udana próba ukazania z jakimi problemami mierzą się "gorsze dzieci republiki".
Miałem spore oczekiwania wobec tej książki, które to wyznaczyła poprzedni reportaż Pamuły - Polacos. Chajka płynie do Kostaryki (który gorąco polecam).
I tak, nie zawiodłem się. Dałem się porwać emocjom, czasem musiałem lekturę przerwać z nadmiaru napięcia. Wrzenie pokazuje postępującą entropię społeczną Francji, ale daje cień nadziei. Jest nim mądra, nowoczesna edukacja, która jest kluczem do zrozumienia siebie i innych.
Najbardziej podobały mi się wątki dotyczące życie w wielokulturowym społeczeństwie - chociaż właściwie cała książka jest na ten temat. Anna Pamuła pokazuje bardzo dobrze korowód problemów, z jakimi zmagają się Francuzi, żyjący w różnorodnym, wielokulturowym, wieloreligijnym kraju. "Wrzenie" to też książka uświadamiająca, jak ważna jest mądra edukacja i pogłębiona wiedzą o nas samych i wszystkich pośród, których żyjemy.
Jest to też książka świetnie pokazująca proces rozłupywania się społeczeństwa, radykalizacji postaw i poglądów.
Dość nietypowy to reportaż, ale jest w nim coś, co sprawia, że nie można się oderwać. Nje jest to kompleksowy obraz Francji, a jedynie zaostrzenienie uwagi na jednym z wielu problemów, które targają dzisiejszą Francją. Postać Ibrahima, który staje się niejako przewodnikiem tej podróży, narzuca o czym będzie książka. Każda z tych historii mnie poruszyła. Emocje we mnie wrzały, tak jak wrze cała Francja. Najbardziej wstrząsające były dla mnie wyznania obrzezanych kobiet. Obrzezanie odziera je z kobiecości, przyjemności, a przynosi jedynie ból i poczucie wstydu. To niehumanitarne i uwłaczające kobiecej godności. Najgorsze jest jednak myślenie, zwłaszcza w kręgach rodzin afroamerykańskich, gdzie króluje pogląd, że "jak dziewczyna nie jest obrzezana, uznajemy ją za puszczalską". Co za barbarzyństwo, aż krew we mnie wrzała. Szkoda mi tych wszystkich kobiet, które przeszły przez piekło obrzezania, ale tak samo szkoda mi tych, którym wpojono myślenie, że "kobieta nie powinna nic czuć, bo to może wyzwolić w niej diabła". Tych emocji po prostu nie da się zapomnieć.
Dobry, poruszający i prowokujący materiał, który zaszczepia w odbiorcy ciekawość. Synteza najbardziej znanych, znaczących wydarzeń na tle społeczno-religijno-politycznym we Francji na przestrzeni ostatnich dwóch wieków, opatrzona klarownym, do bólu obiektywnym komentarzem. Perełka i fenomenalne powitanie czytelnika we współczesnej Francji, a mnie, czytelniczki - w świecie reportażu.
A ja się zawiodłem. Wspaniałe reportaże i wywiady autorki w Wyborczej szykowały przekrój przez całe francuskie społeczeństwo (może w małych dawkach jest bardziej fascynująca?), a w rezultacie otrzymujemy obrazek Francji, która nic nie robi, tylko codziennie rano po przebudzeniu rozmyśla "czy dzisiaj będzie zamach?". Może zmylił mnie tytuł, a na pewno miałem ogromne oczekiwania. Co prawda, trzyma w napięciu i szybko się czyta, ale cała machina promocyjna wydawnictwa i tytuł "Wrzenie. Francja na krawędzi" nie sugeruje opisu procesu jednego terrorysty przez pół książki. Czy jeden terrorysta z 2012 roku doprowadza kraj do krawędzi? Nie. Bardzo interesujący jest obraz Francji oglądany przez pryzmat aspektów postkolonialnych i imigranckich, ale to nie jest kraj na krawędzi. Bardziej niż o Francji, opowiada o fundamentalizmie islamskim z całego świata, który krzyżuje się (hehe) we Francji. Mimo to pozostaję wielkim fanem Anny Pamuły i czekam na kolejne artykuły.
Bardzo interesujący reportaż, który rzuca trochę światła na sytuację wewnętrzną panującą we Francji. Stara się zrozumieć konflikty religijne, tożsamościowe i narodowościowe bulgoczące pod powierzchnią tego kraju. Dla mnie niezwykle pouczający, choć trudny.
Mam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony jest ciekawa, bo autorka dociera do bohaterów, którzy pojawiają się czasem w prasie przy okazji skandalu obyczajowego albo informacji o ataku terrorystycznym, ale rzadko kiedy mamy szansę wysłuchać ich historii w pełni.
Mowa tu więc o przechodzących na Islam i radykalizujących się Francuzach i Belgach, którzy jadą do Syrii i w ramach szariatu przygotowują zamachy na "niewiernych w Europie", o obrzezaniu kobiet, o serii zabójstw na tle religijnym młodego muzułmanina w Tuluzie, o ofierze zamachu bombowego i tym jak zmieniła się w aktywistkę do walki z terroryzmem. Autorka rozmawia z ludźmi, którzy stykają się bezpośrednio z danym problemem lub z jego ofiarami. Czasem dochodzi do bardzo szczegółowych i zazwyczaj niedostępnych danych jak dokładne prześledzenie obławy policyjnej czy procesu sądowego.
Z serią reportaży na kontrowersyjne tematy przeplata się tu historia Ibrahima, który jawi się tu jako główny bohater i komentator opisanych wydarzeń. Uosabia on wszystkie stereotypy, które można mieć na temat kogoś z paryskich przedmieść, ale jednocześnie je łamie i pozwala się poznać jako osoba niezwykle wrażliwa i w duchu prawa, pomimo wielu wyroków na koncie. Ibrahim (imię zmienione przez autorkę) jest Arabem, przyjechał jako mały chłopiec z rodziną z Maroka do Paryża. Wychował się i całe życie spędził między blokami, bijąc się, kradnąc, na zmianę trafiając do więzienia i wyciągając z niego kumpli. Reporterka spędziła kilka lat na rozmowach z nim i relacjonując jego poglądy i przeżycia daje głos grupie, która się nie wypowiada. Pozwala nam to zmienić punkt widzenia na czysto ludzki. Fragmenty z Ibrahimem były moimi ulubionymi.
Jednak mieszkając we Francji od kilku lat, mam wrażenie, że autorka podjudza utarte stereotypy i szuka sensacji w niepokojach. Jako że nie ma na polskim rynku książki, która mogłaby zrównoważyć ten obraz Francji "wrzącej" od skrajności, terroryzmu i religijnych oszołomów, to boję się, że czytelnicy uznają, że to główne oblicze tego kraju. Ta Francja oczywiście istnieje i niestety system edukacyjny sobie z niektórymi problemami nie radzi, ale jest też całkiem spora druga strona. Kulturowa różnorodność jest bogactwem Francji i bycie Francuzem deklinuje się przez wiele kolorów skóry, wierzeń i doświadczeń. Warto, aby czytelnik pamiętał też o tym, że to tylko skrawek tego świata, choć bardzo mediatyzowany.
Wielkie rozczarowanie. Spodziewałam się reportażu o Francji - wielokulturowej i różnorodnej, a dostałam głównie historię zamachów dokonanych przez islamskich terrorystów i kilkadziesiąt stron zapisków rozmowy z zamachowcem. Książka utrwala stereotyp złego Araba i uciśnionego Żyda. Sama autorka przyznaje, że po dwóch latach znajomosci z „głównym bohaterem” książki wciąż brała go za potencjalnego terrorystę. Dodatkowo nie wiem czemu miało służyć zmienianie faktów (potwierdzone przez autorkę). I chociaż pierwsza części książki jest niezwykle interesująca i są poruszane ważne tematy, to potem jest już tylko schematycznie opisywany fanatyzm religijny. Tytuł raczej powinien brzmieć „Wierzenia”, a nie „Wrzenie”.
Książka, która opowiedziała mi wiele o Bałkanach. Książka pozornie wcale nie o Bałkanach.
Trafiłam na nią przypadkiem, przeglądając bibliotekę audio w mojej "książkowej" aplikacji. I już od pierwszych stron mnie zachwyciła. I chociaż to książka o Francji, wywołuje we mnie wiele pytań, obaw, z którymi mierzę się, pisząc o Bałkanach i Bałkańczykach.
Czy możemy tłumaczyć przemoc wobec drugiego człowieka – "kulturą"? Czy rodzice, grupa etniczna, osoby tego samego wyznania – mają płacić za błędy, za terroryzm dzieci, osób z grupy, współwyznawców? Czy gettoizacja jest rozwiązaniem czy unikaniem problemów? Jak tworzyć państwo wielokulturowe i jakie są związane z tym zagrożenia?
Książka, którą powinno czytać się na studiach kulturoznawczych, antropologicznych, stosunkach międzynarodowych, a na pewno – na wszelkich kierunkach pedagogicznych.
Sięgając po tę książkę nie wiedziałam do końca na co się pisze, więc to co ostatecznie dostałam wstrząsnęło mną i nadal mam szeroko otworzone oczy. Brutalna i pełna smutku książka, jednak napisana w rzetelny sposób, dość surowy, który dobrze oddaje emocje zarówno osób udzielających wywiadów, jaki te targające mną - czytelnikem.
Początek co prawda był dość chaotyczny i nie do końca byłam w stanie wyłapać każdy fakt, jednak im dalej tym coraz bardziej czułam się zaangażowana i chętna chłonąć kolejne etapy tej przygody.
Książka naładowana informacjami, czasem musiałam ją odłożyć i patrzeć się w jeden punkt na ścianie, żeby przetrawić to co przeczytałam. Czuję się źle, bo ja w wielokulturowości Francuskiej bardzo się nie odnalazłam. Absolutnie nie ze względu na niechęć do innych kultur, wyznań bądź kolorów skóry, ale ze względu na strach (mieszkałam 7 miesięcy w dość "gorącym" mieście na południu Francji). Media bombardują nas informacjami o terroryzmie i często łączą to z konkretnym wyznaniem. Autorka próbuje nam pokazać, że to absolutnie błędne myślenie. ▫️"Człowiek jest przede wszystkim człowiekiem".▫️ Wszystkie wyznania mogą iść w złą stronę, jeśli tylko interpretuje je ktoś, kto ma złe zamiary i zasłania się swoim bogiem. "Wrzenie. Francja na krawędzi" to zbiór reportaży, w których poznajemy ludzi i ich historie, bardzo trudne i przewrotne, cholernie niesprawiedliwe i dla nas Polaków abstrakcyjne. Jeśli szukacie rozrywki to absolutnie nie siegajcie po tę książkę, ale jeśli chcecie otworzyć się na świat i zobaczyć coś więcej niż to, co pokazują nam media, to i owszem. Polecam. Mnie poruszyła.💔
Mogę być nieobiektywna, bo niesamowicie mnie interesuje temat radykalizacji, ale i tak napiszę: bardzo dobry i ciekawy zbiór reportaży. Pochłonęłam go w jeden dzień i w sumie to dużo mi dała do myślenia ta opowieść🫶
Książka to zbiór luźno powiązanych reportaży o Francji, których wspólnym mianownikiem jest konflikt na tle religijnym: od sporów o obchodzenie ramadanu w pracy, przez pomnik papieża, aż po zamachy terrorystyczne. Autorka pokazuje, że choć we Francji laickość jest święta (sic!), to w rzeczywistości każdy rozumie ją na swój sposób, a czasem przynosi ona więcej szkody niż pożytku. Reportaże są nierówne, jedne lepsze, inne słabsze. W sumie trudno mi powiedzieć, jaki obraz Francji autorka chciała nakreślić. Pomiędzy reportażami autorka wplata opowieść o swojej znajomości z niejakim Ibrahimem, muzułmaninem, kryminalistą z paryskiego przedmieścia, ale przyznam że w moim odczuciu te fragmenty nic do książki nie wnoszą. Największe wrażenie na mnie zrobił rozdział o obrzezaniu dziewczynek.
Autorka włożyła masę czasu i pracy w powstanie tej książki. Bez wątpienia. Ale podtytuł o Francji na krawędzi jest moim zdaniem kompletnie nie na miejscu. Opisano tak mały wycinek problemu, że ja żyjący we Francji od 2014 r. zastanawiam się czy mówimy o tym samym kraju. To chyba trochę tak jakby napisać o polskich alkoholikach bijących żony i stwierdzić, że Polska się stacza. Zupełnie też nie pojmuję powodu opisu zamachu w Tuluzie na tak wiele stron. Nie wnosi to absolutnie nic do tematu książki. Z pewnością jest ciekawe, ale bardziej przydatne osobom szukającym informacji o pracy policyjnych negocjatorów niż o sytuacji we Francji.
Miałam wątpliwości co do tej książki wnioskując ze wstępu, że to reportaż literacki. Ale już pierwsze rozdziały przekonały mnie, że to wartościowa pozycja. Mój ulubiony rozdział to monolog nauczycielki, który pojawia się na początku. Ex aequo z reportażem Ludwiki Włodek "Gorsze dzieci Republiki. O Algierczykach we Francji" to jedna z lepszych reporterskich książek o Francji, które czytałam w ostatnich latach.
Polecono mi tą książkę w celu zapoznania mnie z sytuacją we Francji. Zadania książka zupełnie nie wykonała. nie wiem dalej co tam się dzieje. Udokumentowano islamski terroryzm i problemy z emigrantami muzułmańskimi, a ostatnio we Francji wielkie rozruchy spowodowane były nie terroryzmem a jakimiś reformami emerytalnymi. Może temat muzułmański bardzej ciekawy dla Polaków. Nie interesują przecież Polaków za bardzo problemy systemu emerytalnego we Francji, natomiast lepszy popyt ma rzekoma tamtejsza katastrofa cywilizacyjna spowodana przez Muzułmanów. Książka wnikliwej analizy unika, brak liczb i statystyk, dyskutowania spraw systemowych we Francji takich jak postkolonializm, rzekome fiasko polityki integracyjnej i różnorodność przyczyn tego fiaska, nierówności spoleczne odziedziczone lub stwarzane współcześnie, biurokracja etc.. O tym wszystkim się owszem momentami w rozmowach wspomina, ale tylko na chwileczkę, co może ciekawskich doprowadzić do totalnej irytacji. Tej tajemnej zasłony systemowej autorka nie chce ruszyć, a to byłoby przecież najciekawsze, chcemy przecież bardzo wiedzieć jak inaczej sprawy integracyjne traktuje się np. w Holandii a inaczej we Francji. Plotki takie że w Wielkej Brytanii prawo szaria jest legalne w kilku dzielnicach Londynu są podawane w dialogach ale nie dementowane w przypisach (bo książka jest o Francji a nie o Wielkiej Brytanii?). Łatwiej się było autorce skoncentrować na szokujących problemach poligamii i genital mutilation oraz na świetnie udokumentowanych atakach terrorystycznych, antysemityźmie i wywiadach z lokalnym młodym czarującym złodziejaszkiem z Tunezji który potrafi zbulwersować. Dwie strony na samym końcu książki poświącone tradycji "zouhril" dobiły mnie, to był taki bolesny bonus, warto byłoby może podkreślić że są to jednak zwyczaje plemienne a nie muzułmańskie. Temat Muzułmanów jest wałkowany teraz jesczcze przedwyborczo w Polsce w której bardzo mało się wie jak bardzo bogaty i różnorodny jest świat islamu. Stąd podejrzewam że ta nieudana choć pisana pewnie z dobrymi intencjami książka przyniesie więcej szkody niż pożytku. Podawanie faktów bez wyjaśniania i dociekania okoliczności to nie jest dziennikarstwo. Książka nie sprowokowała mnie do żadnych głębszych rozmyślań, wnikliwość nie jest atutem tej książki.
Pomyślałem sobie kiedyś, że chciałbym przeczytać tę książkę, bo zainteresował mnie temat. O Francji się u nas za dużo nie mówi i nie pisze, a przecież zachodzą tam ważne procesy społeczne. Przez „Wrzenie. Francja na krawędzi” przeszedłem, jak na mnie, błyskawicznie. Nie spodziewałem się, że jest to tak dobra książka. Reportaż, jednak bardzo ciekawie skomponowany, więc raczej literatura oparta o warsztat reporterski, utkana z typowych reportaży oraz z opowieści i rozmów z kimś, kogo autorka nazywa Ibrahimem, ale: „Zmyśliłam imię głównego bohatera mojej książki. Jego obydwie żony nie zgodziły się, by występował pod prawdziwym imieniem, chociaż on nie miał nic przeciwko.” Ibrahim jest dla Pamuły dobrym przykładem człowieka, który reprezentuje zjawisko opisane w książce. A chodzi tych, którzy, wychowali się na spauperyzowanych przedmieściach wielkich miast, w tych najgorszych dzielnicach odrapanych bloków, gdzie dziedziczy się biedę, wykluczenie, przemoc, sięga po narkotyki, gdzie od jakiegoś czasu skrajny, wojowniczy islam rekrutuje swoich bojowników, pokazując, że życie (i śmierć) może mieć sens, jak by to paradoksalnie nie brzmiało. Ibrahim akurat nie jest osobą łatwo ulegającą wpływom jakiejkolwiek ideologii, ale przeszedł typową drogę arabskiego chłopaka z blokowiska. Reportaże zawarte w tej książce są oparte albo o rozmowy z ich bohaterami, albo o dokumenty, sądowe, policyjne, prasowe, a także nagrania i książki. To nie są teksty powierzchowne ani tendencyjne. Widać, ze autorka chce zrozumieć, a tak się składa, że ja, jako czytelnik, też. Dla mnie kluczowy jest reportaż, w zasadzie w dwóch częściach, poświęcony Mohamedowi, zamachowcy, który zabił w roku 2021 w Tuluzie najpierw kolejno trzech żołnierzy, a potem na dziedzińcu żydowskiej szkoły troje dzieci i ojca dwojga z nich. Pamuła relacjonuje przede wszystkim przebieg rozmów policyjnego negocjatora z zabarykadowanym w swoim mieszkaniu dwudziestokilkuletnim Mohamedem. W zasadzie cytuje dosłownie fragmenty dosłownej deskrypcji tych negocjacji, ale obudowuje je opowieściami starszego brata zabójcy, dzięki czemu więcej rozumiemy, w jaki sposób doszedł do punktu, w którym stał się bezwzględnym terrorystą. Kilkunastogodzinne pertraktacje same w sobie są frapujące, bo możemy zrozumieć, jak działa negocjator, co mówi, a czego unika, a jaką musi przyjąć strategię, by móc osiągnąć jakiś postęp. Ale jeszcze ważniejsze jest przybliżenie sposobu rozumowania Mohameda, bo za jego czynem nie stoi, jak mi się wydawało, tylko religijny fanatyzm. Jest on, oczywiście, ważny, bo przekonanie, że męczenników dżihadu czeka w niebie nagroda, pozwala do pewnego stopnia nie bać się śmierci. Być może, jak wielu czytelników uważa, zjawiska opisywane przez Annę Pamułę, nie są reprezentatywne dla Francji, ja jednak dałem się przekonać, że są naprawdę ważne i stanowią istotne niebezpieczeństwo. To oczywiście zasługa siły pisarstwa autorki, na które składa się umiejętność opowiadania, dostrzegania szczegółów, ale też tworzenia mocnej, przemyślanej konstrukcji książki. No a to, jak się zmienia społeczna i polityczna sytuacja we Francji cztery lata po wydaniu „Wrzenia”, świadczy o przenikliwości reporterki.
3.5/5 Książka mnie rozczarowała - ale to przede wszystkim rozjazd oczekiwań. Spodziewałam się (na podstawie tytułu, blurbów i kilku krótkich recenzji w polskim internecie) trudniejszej w odbiorze pozycji przedstawiającej bardziej przekrojowo wyzwania współczesnej Francji.
Myślałam, że przeczytam o żółtych kamizelkach, Hollebecq'u, migracji, stosunku do Unii i o tym różnych nurtach proponujących różne odpowiedzi na te wyzwania.
Tymczasem dostałam książkę składająca się z kilku dobrych reportaży skoncentrowanych na tematach islamu, radykalizacji drugiego, trzeciego pokolenia migrantów, terroryzmu. Ciekawym zabiegiem było zastowowanie jako osnowy, osi książki rozmów w Ibrahimem - reprezentantem drugiego pokolenia migrantów, który nie jest radykałem ale ma spojrzenie na poruszane tematy 'z wewnątrz' obce dla mnie i przez to ciekawe.
Niestety po zamknięciu książki nie jestem pewna co ze mną zostanie - obawiam się, że niewiele.
Z ciekawych myśli - zaintrygowało mnie podobieństwo poruszanych tematów do szwedzkich reportaży, które wspominam dużo lepiej (może dlatego, że jaśniej powiedziały mi czego się spodziewać) "Dwie siostry" Elisabeth Asbrink i "Mężczyzna z laserem. Historia szwedzkiej nienawiści" Gellera Tamas. Te dwie książki bardzo polecam.
Po raz pierwszy usłyszałam o tym reportażu krótko po jego premierze. Pod koniec 2020 roku lub na początku 2021-ego czytałam jeden z rozdziałów na zajęcia z reportażu. Historia nauczycielki w szkole w jednym z gett tak bardzo do mnie przemówiła, że postanowiłam sięgnąć po całość.
Po kilku latach rozdział poświęcony nauczycielce wciąż mną porusza. Zresztą cała pierwsza część reportażu jest mocna - tu Pamuła zebrała teksty o poligamii, edukacji, rodzinach dżihadystów czy obrzezaniach. Je - nawet jako pojedyncze teksty - warto przeczytać.
Niestety w drugiej części reportaż nieco wytraca pomysł na siebie - lwia część poświęcona jest relacji z zamachów dokonanych przez Meraha oraz procesom sądowym, które miały miejsce po tych wydarzeniach. Sam pomysł (przeplatanie relacji z wydarzeń z reakcjami członków rodziny) był dobry, niestety całość jest o wiele za długa i zdaje się, że niepotrzebna.
Niemniej jednak, choć "Wrzenie" wydane było w 2020 roku, a pisane w poprzedniej dekadzie i poświęcone głównie tamtym wydarzeniom, cały czas pozostaje niezwykle aktualna. Pamuła dość dobrze ukazuje proces radykalizowania się społeczeństwa, problemów, z którym muszą się zmierzyć społeczności multikulturowe i nowych wyzwań, które pojawiają się na każdym kroku. Koniecznie do przeczytania.
Wiedziałam, że sięgnę po tę książkę, gdy tylko zobaczyłam ją wśród zapowiedzi wydawniczych. Mieszkałam we Francji przez prawie dziesięć lat, nic więc dziwnego, że wszystko, co związane z tym krajem, szczególnie mnie interesuje. Anna Pamuła ukazuje nam Francję, która od lat boryka się z problemami wynikającymi z jej wielokulturowości, którą z jednej strony bardzo się szczyci, ale z drugiej nie do końca potrafi sobie z nią poradzić. Zadaje trudne pytania i z wielką odwagą i determinacją szuka na nie odpowiedzi. Nie ma tu ani jednej zbędnej historii, każda z nich jest ważna i poruszająca. Klamrą, która spina całość, jest postać Ibrahima - poznanego przypadkiem kierowcy ubera, muzułmanina, który ma za sobą trudne dzieciństwo, przestępczą przeszłość i który ma sporo do powiedzenia. Rozmowy z nim zajęły autorce kilka lat, a ich rezultatem jest możliwość poznania nowego punktu widzenia, zupełnie innego niż nasz. Przesłanie płynące z "Wrzenia" nie jest niestety optymistyczne. Problemy, którym Francja musi stawić czoła są o wiele bardziej skomplikowane, niż się niektórym wydaje i na ich rozwiązanie nie ma skuteczniej recepty. To bardzo dobry, mocny reportaż. Zachęcam do lektury.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Agora, za co dziękuję.
"Wrzenie" Anny Pamuły to książka, któea wzbudza emocje i zmusza do myślenia. Mam jednak jej względem mieszane odczucia. Przede wszystkim nie wiem, co autorka chciała osiągnąć. Przedstawić wielokulturową Francję i jej problemy? Jeśli tak to robi to wybiórczo, decyduje się oddać głos przestępcy i dla mnie jego pochodzenie ma tu drugorzędne znaczenie. Czy te historie są reprezentatywne dla współczesnej Francji, która widocznie nie radzi sobie z wielokulturowością i laickością jednocześnie, ale czy jest na tytułowej krawędzi? Czy problemy tu opisywane są znakiem upadku, jeśli zamachy powtarzają się we Francji od co najmniej 50 lat? Mam też problem z reportażem o zamachu w Tuluzie, który jest bardzo szczegółowy (ponad 100 stron), ale czy stawia właściwe pytania? I jeszcze zastanawiam się ile w tych tekstach jest faktów, a ile literackiej formy (sama autorka przyznaje, że rozmowy z Ibrahimem odtwarzała z pamięci). Warto przeczytać "Wrzenie" w pakiecie z "Gorszymi dziećmi republiki" Ludwiki Włodek. Włodek opisuje tło historyczne, które pozwala lepiej zrozumieć teraźniejszość. Pamuła daje emocje. Obie książki każą się zastanowić, co dalej i dokąd zmierza Francja.
Ciekawa książka, doskonale obrazująca przekrój francuskiego społeczeństwa. Uwzględnienie przedstawicieli czołowych grup społecznych i grup etnicznych pozwoliło na ukazanie ich spojrzenia na kwestie kulturowe, ideologiczne, czy polityczne przy jednoczesnym uwzględnieniu ich problemów i dramatów, z którymi muszą się zmierzyć na co dzień. Szczególnie interesująco przedstawiona została kwestia przynależności narodowej. Dualizm myślenia o własnym pochodzeniu, zwłaszcza wśród kolejnych pokoleń rodzin imigranckich, jest zarówno fascynujący, jak i niepokojący. Z jednej strony mamy osoby utożsamiające się z dawnymi obszarami podległymi Francji, takimi jak Algieria, które, mimo że urodziły się i dorastały we Francji, nie zawsze odczuwają silną więź z tym krajem. Z drugiej strony, ich relacja z Francją często ewoluuje, czasem prowadząc do radykalizacji postaw. Podsumowując, serdecznie polecam tę książkę każdemu, kto choć w minimalnym stopniu pragnie zrozumieć współczesne społeczeństwo nie tylko Francji, ale też całego Zachodu :)
This entire review has been hidden because of spoilers.
Anna Pamuła bardzo dobrze zna Francję i czuć to od pierwszych stron tego reportażu. bierze na tapet tematy kontrowersyjne, na które mało kto chce rozmawiać z obawy przed posądzeniem o zbyt skrajne poglądy lub niski poziom wiedzy. znajduje rozmówców gotowych na dyskusje o emigracji, obrzezaniu, problemach związanych ze szkolnictwem, terroryzmem i postkolonializmem. dociera do rodzin migranckich, które popierają partie prawicowe, do krewnych terrorystów i zamachowców. jej częste spotkania z Ibrahimem przeplatają pozostałe rozdziały, pokazując, jak bezsensowne jest uciekanie do stereotypów i prostych opisów wielowymiarowych osób. Francja to kraj kontrastów, problemów, które swoje źródło mają w jej historii i zaniedbaniach, ale też możliwości, które sprawiają, że przybysze z innych krajów mogą tam zacząć od nowa. 'Wrzenie' pomaga w poszerzeniu świadomości i zostawia czytelnika z przekonaniem, że nie ma prostych odpowiedzi na trudne pytania, idealnych ofiar i kreskówkowych, jednoznaczne złych postaci. to największa wartość tej książki.
Spory zawód. Ech... to jest niestety tak, że nie każdy reporter potrafi umiejętnie przeskoczyć z reportażu prasowego do reportażu książkowego. Tu się to nie udało. Teksty z "Wrzenia" są jak pisane na kolanie, zdecydowanie zabrakło pogłębienia tematu (tematów), za to bywa bardzo sensacyjnie. A już najgorsze w tym wszystkim jest koloryzowanie czy niewierność faktom do czego autorka sama się przyznaje np.: "dodałam, więc do jego opowieści pewne słowa, w tym wulgarne, wyobrażając sobie, że pewnie by ich używał, gdyby mówił po polsku" WTF?! Nie wiem jak ta książka może mieć tak wysokie opinie, dla mnie zmarnowany potencjał... Daję dwie gwiazdki, a nie jedną, przez szacunek do pracy, jaką jednak autorka musiała wykonać.
4.5 🌟 Bardzo, bardzo dobry reportaż. Zmusił mnie do myślenia, co bardzo cenię sobie w książkach. Początek był dla mnie trochę chaotyczny, ale bardzo szybko odnalazłam się w historiach. Autorka świetnie pokazuje, że ludzie mogą być dobzi i źli bez względu na wyznanie. Ten reportaż utwierdził mnie w przekonaniu, że fanatyzm w jakiejkolwiek postaci jest zły i zawsze prowadzi do tragedii. Zdecydowanie polecam.
Bardzo ciekawa formuła, to połączenie reportażu z wywiadem, a poszczególne wątki do końca się ze sobą przeplatają. Książka oddaje złożoność francuskiego społeczeństwa, opisuje je z kliku perspektyw, oddając różne punkty widzenia i przemyślenia wielu grup etnicznych, religijnych. Prezentuje istniejące problemy, podsuwając również pomysł na ich rozwiązanie - edukację, z naciskiem na tolerancję i szacunek dla drugiego człowieka.
3.5 najciekawsza byla pierwsza polowa, ta bardziej obyczajowa. fragment o Merahu mnie wynudzil i przerazil tak, ze nie moglam czytac tej ksiazki przez ponad miesiac. generalnie duza czesc mnie nudzila, ale tak to calkiem git. po prostu niektore tematy nie laczyly sie z tym, co mnie najbardziej interesuje, a nadal byly dobre
This entire review has been hidden because of spoilers.
Mieszkam we Francji 12 lat i ta książka trochę mnie utwierdziła w mojej opinii na temat tego kraju. Tutaj są tylko dwa stany: albo się ten kraj kocha, albo ma się go serdecznie dość.
Nic mnie tu już nie dziwi, a z drugiej strony zaskakuje “nowościami”, których się nie spodziewałem. Czasem mam wrażenie, że ten kraj i jego mieszkańcy wcale nie chcą, żeby ich zrozumieć, nie zależy im.
Nie wiem co napisać... te reportaże były momentami tak mocne, że musiałem robić przerwę i je przetrawić. Historia Ibrahima niesamowicie spłata wszystko w całość. A zakończenie zaskakuje jak w dobrym kryminale.