Bycie nastolatkiem to chyba najtrudniejszy okres w życiu. Na każdym kroku pytania i wyzwania. Świat i to, co się w nim teraz dzieje, nie ułatwia sprawy. Szkoła tym bardziej nie staje na wysokości zadania i nie daje młodym ludziom wsparcia.
Przemek Staroń, Nauczyciel Roku 2018, psycholog, nominowany do ”nauczycielskiego Nobla”, czyli Global Teacher Prize, fan Harry’ego Pottera i klocków Lego postanowił coś z tym zrobić. Zebrał od swoich uczniów, sopockich licealistów, pytania i lęki, z jakimi się borykają. Na przykład o to, czy warto się zakochiwać, co jest w życiu ważne, dlaczego wygląd ma takie duże znaczenie, skąd brać siłę do pokonywania trudności, jak znieść porażkę. Następnie sięgając po historie z literatury, filmu, a nawet gier pokazał, jak można sobie z tymi małymi i dużymi wyzwaniami poradzić. Podparł się przy tym wiedzą psychologiczną, której podstawy wykłada w wyjątkowo prosty i zrozumiały sposób. Wplata je w opowieści o znakomicie znanych czytelnikom bohaterach m.in. serii o Harrym Potterze, Gwiezdnych Wojen, „Stranger Things”, „Małego Księcia”, Muminków, Avengersów, „Władcy Pierścienia”. Są tu też poruszające historie z jego własnego życia.
„Szkoła bohaterek i bohaterów” to skrzyżowanie powieści przygodowej z poradnikiem i pamiętnikiem. Bawi, wciąga, inspiruje do myślenia. A przede wszystkim dostarcza młodym czytelnikom konkretnych narzędzi radzenia sobie z trudnościami.
Książkę ilustrowała Marta Ruszkowska, której poetyckie grafiki są jak materiał wprost na koszulki, torby czy tatuaże.
4,5/5 Na pewno będę do niej wracała. To taka książka, która jest świetną pomocą dla młodych (i tych starszych), którzy nie do końca wiedzą co jest nie tak.
Z moich najczystszych subiektywnych uczuć wychodziłaby ocena 4-4,5 gwiadki (co w skali Goodreads wskazuje, że bardzo mi się podobała!!), ale potrzebujemy więcej takich książek, w społeczności wszystkich osób, które mają doświadczenia związane z dziećmi i młodymi ludźmi, a że każdy był nimi kiedyś... To chyba jednak wszyscy potrzebujemy. Dziękuję Przemkowi Staroniowi, że zrobił ten krok i... okazał się taką życzliwością. To cudowny dar.
Staroń, doświadczony pedagog i odkrywca oraz twórca rzeczywistości, w swojej Szkole bohaterek i bohaterów siada nad trudnościami i problemami, które najczęściej dotykają młodych ludzi, a co do których uważa, że zostały niewłaściwie przedstawione, wyjaśnione i "przeprowadzone" w naszym systemie oświaty czy najbliższym otoczeniu uczniów - albo w ogóle nie zostały poruszone. Każdy rozdział rozpoczyna nawiązaniem do jakiegoś popularnego tekstu kultury, bo jest ogromnym miłośnikiem opowieści i docenia ich siłę w kształtowaniu naszego życia i świadomości. Następnie przedstawia własne refleksje, argumenty, historie z własnego życia i nauki, których sam doświadczył. Tak jak wspominałam w recenzju tomiku Lany Del Rey, byłam "troubled kid", która wyrosła na "troubled woman" - zmagam się z konsekwencjami traumy, niestabilnym poczuciem własnej wartości, jąkaniem, prawie że stałym poczuciem niepokoju, a przez to wszystko przechodzę prawie w ciszy, bo w pewnym momencie za bardzo się bałam i popełniłam gorszy dla mnie wybór radzenia sobie samej. Mam nadzieję, że kiedyś to naprawię, i otworzę się na najbliższych. No i na szczycie tej góry śniegowej są jeszcze kwestie, które przychodzą naturalnie w okresie dorastania - czyli bywam... zestresowana, spięta. I tak, jak uważam mimo wszystko siebie za dość pełną nadziei, pozytywną i waleczną osobę, to na początku reagowałam na przesłanki Staronia- powiedzmy, że z powątpiewaniem i podejściem, że zgadzam się z tym wszystkim, ale mnie nie potrafi odnaleźć, że mi to już nie pomoże. Do rozdziału o noszeniu naszego własnego indywidualnego bólu, z nawiązaniem do Froda i Sama (jestem Frodem!!). Wtedy coś mnie tknęło i nawet napisałam do autora książki, że tak, zrozumiał to dobrze. A dzisiaj mam dzień pełen frustracji i te końcowe rozdziały trafiły u mnie na idealny moment. Nie, nie zostałam wykluczona. Rzeczywiście też tak działam. Rzeczywiście w którymś momencie mojego wychowywania czy dojrzewania czegoś nie usłyszałam. I nie jest to nikogo wina, bo to też jest pewnie kwestia tego, że moi najbliżsi też zostali inaczej nauczeni. I nie mogę wam powiedzieć, że od teraz przez jedną książkę Staronia mój mózg przejdzie przez kompletny, pozytywny, porządny remont, bo to zbyt długi i skomplikowany proces, mój mózg już przeszedł przez dziwne zmiany. Ale coś we mnie ruszyło. Z pewnymi rzeczami się prześpię, przez kilka nocy, może nawet rok. Ale mam nadzieję, że to wszystko we mnie jakoś zostanie. Potrzebuję tego teraz. I ja 23-letnia, i małe dziecko we mnie, i ta nastolatka zmagająca się z traumą, potrzebują tego. Dziękuję, Przemek. Uwierzcie mi, to może wam też pomóc. Co jeszcze do kwestii tego użycia tekstów kultury, sama nie odczułam aż tak ogromnego wpływu proponowanych historii, a też uwielbiam opowieści, ale to i tak według mnie świetny pomysł, myślę, że przez te nawiązania, jeszcze dla nas takie znajome, przesłanie łatwiej do nas dojdzie, i wróci do nas te poczucie utożsamiania się z postaciami. I, powiem wam szczerze, jak przeczytałam imiona Percy'ego i Annabeth, poczułam się bardzo komfortowo.
Ojejku, miałam coś wam jeszcze powiedzieć na koniec, i może potem dopiszę. Na razie przeczytajcie na nowo wstęp, bo to najbardziej do mnie uderzyło. EDIT: Postanowiłam wam powiedzieć, że ta książka to dla dorosłej osoby wyjątkowo trudna i ogromna tabletka do przełknięcia, ale myślę, że należy to zrobić. Tak dla własnego szczęścia. I że, tak jak autor wspomina na początku, ta książka nie jest rozwiązaniem dla wszystkich waszych problemów, ale jest antidotum na te wasze... niewłaściwe wyciągnięte z dzieciństwa i okresu dorastania przeświadczenia i mindsety, i tu ładnie to się wiąże z tą ideą tabletki. Takie wytrącenie was ze strefy komfortu i zachęta do spojrzenia na wasze przeżycia z nowej, przedziwnej perspektywy.
PS. Ale sprawdźcie sobie przed przeczytaniem książki listę użytych tekstów kultury, znajduje się na końcu, bo wam Staroń zaspoileruje. PS. 2. Dziękuję za piękny prezent urodzinowy, Feliks <33 Postaram się być jak najlepszym nauczycielem.
A, fajnie jest się... fajnie jest dostać potwierdzenie, że tak, nadal możecie się cieszyć ulubionymi książkami/filmami z dzieciństwa, że naprawdę są takie wartościowe, jak myśleliście, że naprawdę były dla was, i nadal są, i zawsze was przygarną od nowa.
PS. 3. Książka jest przepiękna pod względem wizualnym, jest pod ogromnym wrażeniem pracy Marty Ruszkowskiej. Females are strong as hell.
Z tyłu książki możecie przeczytać opinię Justyny Sucheckiej, jak wskazuje, w pozytywnym sensie, że książka ta nie ma stempla Ministra Edukacji, i myślę, jaki to w tych czasach może być piękny komplement.
Na początku czytania tej książki powiedziałem, że nie dam jej 5 gwiazdek. Nie dlatego, że nie zasługuje, ale dlatego, że lubię czepiać się szczegółów. Ale wiecie co? Jakby się dało, dałbym 4,5. A że się nie da, musiałem zawyżyć lub zaniżyć ocenę i ostatnie dwa rozdziały ostatecznie zadecydowały, że "Szkoła bohaterek" jak najbardziej zasługuje na zaokrąglenie do piątki. Nie jestem osobą, która dużo mówi, więc też podsumuję moje myśli pokrótce. Oczywiście, byłem świadom, jak niewiele jeszcze wiem o życiu, ale wydawało mi się, że coś tam jednak wiem. Staroń uświadomił mi, że nie wiem nic. I nie tylko mi powiedział, czego /dokładnie/ nie wiem, a jeszcze podał idealne przykłady na potwierdzenie tego, o czym pisze! To jest książką, którą powinien przeczytać każdy i mówię to całkiem poważnie. Bo jestem pewien, w 100% pewien, że pomogłaby ona tak samo nastolatkowi, jak i osobie w wieku lat sześćdziesięciu. A już przede wszystkim osobom pracującym z dziećmi oraz młodzieżą. Powiedziałbym, że dla nich to wręcz pozycja obowiązkowa.
czy pisząc w styczniu, że nie ogarnę się po tej książce do następnego roku, jest za bardzo dramatyczne? Przepiękna, sentymentalna, praktyczna po prostu INSANE
Jako beta-readerka mogę powiedzieć, że uwierzyłam w tę książkę jeszcze zanim ją otworzyłam. Może właśnie dlatego zostałam wybrana przez Przemka do przeczytania "Szkoły bohaterek i bohaterów" tuż przed wysłaniem jej do wydawnictwa. Kibicowałam jak szalona i nie mogłam się doczekać premiery. Idea bohaterów popkultury jako przewodników życiowych była mi bliska i stało się dla mnie jasne, że będzie to debiut z przytupem, który z pewnością trafi do ludzi prosto do serc młodych ludzi (a także tych młodych duchem). W trakcie czytania oczy otwierały mi się coraz szerzej (dosłownie i w przenośni), a pod sam koniec po prostu szkliły się od łez.
Może nie spodziewasz się zbyt wiele po swego rodzaju poradniku dla nastolatków, ale jeśli dasz mu szansę, na pewno pozytywnie Cię zaskoczy. Mam 27 lat, skończyłam studia, założyłam rodzinę, pracuję, otacza mnie grono znajomych i przyjaciół - ale nadal jest w moim życiu wiele aspektów, z którymi chciałabym radzić sobie lepiej. Zawsze chętnie sięgam po wszelkiej maści poradniki, ale niestety często mnie rozczarowują. Rzadko myśl autora wznosi się ponad schematy. Serio, czytałam już sporo książek o "radzeniu sobie z życiem" i przy którejś z kolei zaczynałam czuć, że chyba jest miksem wszystkich poprzednich...
Ta książka jednak jest niezwykła. Okej, ja wiem, wszyscy tak mówią, kiedy chcą posłodzić. Ale... ja nie chcę. Po prostu naprawdę dawno nie czytałam czegoś tak genialnego. Dla miłośników fantastyki "Szkoła bohaterek i bohaterów" może być niczym mapa prowadząca do wymarzonego domu, za którym tęsknią od wielu lat. Tutaj powszechnie znane filmy i książki przeplatają się z filozofią, a niekiedy też z wspomnieniami autora. To miejsce, gdzie wszystkie uniwersa łączą się w jeden potężny klucz do zrozumienia... jak radzić sobie z życiem.
Czytając, co chwilę przerywałam lekturę, by wrócić myślami do swoich wspomnień. Wszak wiele rzeczy nabrało z czasem innego znaczenia. Niektóre moje przeżycia okazały się z czasem mniej istotne, a inne - kiedyś mało znaczące - miały jednak kluczowe znaczenie. Dzięki "Szkole bohaterek i bohaterów" zauważyłam, że jak wiele prawideł odkryłam już sama (dokładnie tak jak zapowiadał autor - że uczy tych, którzy "nie wiedzą, że wiedzą"!) oraz jak długa droga jeszcze przede mną - ale że nie muszę jej odbywać ze spuszczoną głową. To ważne - książka naprawdę daje wiele narzędzi do tego, by skutecznie okiełznać rzeczywistość. Dopisek "jak radzić sobie z życiem" to nie jest jakiś tam suchy slogan mający podkręcić sprzedaż - to jest obietnica, którą autor spełnia z nawiązką.
Moim ulubionym rozdziałem jest rozdział o śmierci - może dlatego, że to w związku ze śmiercią rodzi się w mojej głowie jak najwięcej pytań. Czy Przemek odpowiedział na nie wszystkie? Oczywiście, że nie. To nauczyciel, który prowadzi, słucha (nawet z kart tej książki) i zachęca do samodzielnego myślenia.
Ta książka tak mnie rozumie.. Czytając, miałam wrażenie, że autor mi wchodzi do głowy i wyciąga najmroczniejsze lęki, z którymi potem pomaga mi się oswoić. Bo WIE co czuję i dlaczego reaguję w ten, a nie inny sposób.
Literatura z gatunku rozwoju osobistego mnie zwyczajnie nudzi. Ale nie ta książka!
Piękna, wartościowa i wzruszająca książka. Z tych, które nie starczy przeczytać raz. Co ciekawe od historii postaci literackich bardziej poruszały mnie historie z życia Przemka 🥰 Myślę, że spotkamy się w drugiej części.
cudowna książka, nie sądziłam że cokokwiek z niej wyniose, a tu prosze - słowa autora krążą mi po głowie w ciężkich momentach. muszę ją ogarnąć na swoją półkę, żeby móc do niej wracać
historie zawarte w tej książce to jedno, a historia która zawsze będzie mi się z nią kojarzyć, to coś zupełnie innego. nigdy jej nie zapomnę i będę nosić ją w serduchu tak długo, jak będę pamiętać.
mam dosc mieszane uczucia, bo ciezko mi bylo przebrnac przez te ksiazke. tak, to, co bylo w niej zawarte, bylo wartosciowe, ale po prostu caly czas odnosilam wrazenie, ze juz to slyszalam, ze juz to wiem. w zasadzie moje ulubione fragmenty to byly te dotyczace historii z zycia autora lub osob mu znanych. te z odwolaniami do utworow literackich przemawialy do mnie troche mniej. po prostu nie czuje, zeby ta ksiazka wniosla cokolwiek do mojego zycia, nie wzbudzila we mnie zadnych szczegolnych emocji. i troche mnie to konfunduje, bo jednak wiekszosc recenzji jest bardzo pozytywna. moze to po prostu nie trafia do kazdego i ja jestem jednym z wyjatkow.
Na pewno zrobię reread i zapiszę sobie niektóre rzeczy, bo czuję, że dużo może mi wylecieć z głowy, a ta książka przekazuje bardzo ważne wartości, o których warto cały czas pamiętać. Nawiązania do popkultury sprawiają, że tematy rozdziałów są łatwiejsze do przyswojenia. Każdy powinien przeczytać ją, bez wyjątku.
Nie ma książek, które powinien przeczytać każdy, ale ta pozycja zdecydowanie zasługuje na uwagę czytelników! Książka, która pozwala nazwać i poukładać pewne zachowania i życiowe sprawy dzięki literaturze! Podczas czytania poznałam wiele ciekawych tytułów książek, z których autor czerpie przykłady! Czuła i otulająca książka! Od pierwszej strony zapewni komfort czytania!
Seria o Harrym Potterze, "Władca pierścieni", "Mały książę", "Baśniobór", "Gwiazd naszych wina", wiersze Wisławy Szymborskiej, Percy Jackson oto część z książkowych inspiracji, na bazie których Przemek Staroń zbudował "Szkołę bohaterek i bohaterów". W tej szkole podstawową lekcją jest ta dotycząca zrozumienia emocji targających młodymi ludźmi. Autor pochyla się między innymi nad smutkiem, lękiem, poczuciem niezrozumienia. Odnosi się do tematów trudnych, ale robi to w arcywspierający sposób, ponieważ bazuje na konkretnych przykładach, również tych z własnego życia.
Ta książka to promień nadziei dla młodzieży i powinna moim zdaniem stanowić konspekt zajęć w polskich szkołach, dzięki którym można by uczyć zasad radzenia sobie z trudnymi emocjami, komunikacji rówieśniczej, czy pracy w grupie (bo 2 + 2 tylko w matematyce równa się 4 ;)).
To tytuł napisany przystępnym, sympatycznym, ale jednocześnie pozbawionym protekcjonalności językiem, który jest w stanie trafić do młodych, ale i do ich rodziców, opiekunów, wychowawców, nauczycieli.
To naprawdę lektura obowiązkowa! Miałam przyjemność wysłuchać audiobooka czytanego przez samego autora, przy czym zanim jeszcze skończyłam słuchać, to już zamówiłam egzemplarz papierowy. Bo tyle w tej książce jest fragmentów do zaznaczania! Tyle ważnych akapitów, do których chcę wracać! I tyle mądrości do wykorzystania przeze mnie w relacjach z własną córką, która mam nadzieję za jakiś czas sama do "Szkoły bohaterek" trafi.
Dziękuję, naprawdę dziękuję za tę książkę. Książkę również o książkach, która zajmie wyjątkowe miejsce w moim czytelniczym i rodzicielskim sercu <3
Myślałam ze nie jestem w targecie (za trzy tygodnie mam urodziny, nie 13, tylko 31, dzieci brak) a jednak Przemek mnie wzruszył. Być może nie odkrył fundamentalnych prawd, ale przepięknie je przypomniał. Mam ochotę biec (no, w pandemii może nie fizycznie, może do aplikacji ewentualnie) do księgarni i kupić egzemplarze i rozdawać wszystkim - by przeczytali i przypomnieli sobie o tak niby prostych, a tak trudnych sprawach bazując na znanych (czy mniej, ale nadal fascynujących) tworach popkultury.