Pan Tomasz, zwany przez znajomych Panem Samochodzikiem, przezwisko swoje zawdzięcza niezwykłemu wehikułowi odziedziczonemu po wuju wynalazcy. Samochód ten, choć nie grzeszy urodą, posiada niesłychane możliwości – potrafi pędzić 280 kilometrów na godzinę, a nawet… pływać! Tym pojazdem muzealnik przemierza Polskę wzdłuż i wszerz, by rozszyfrować kolejne zagadki historyczne, schwytać złodziei antyków i zaskoczyć spragnionego przygód Czytelnika nietypowym rozwiązaniem sprawy!
Choć Pan Samochodzik dał się już poznać z najlepszej, detektywistycznej strony, jego zwierzchnik zleca mu niezwykle monotonne zajęcie - stanowisko kustosza muzeum w prowincjonalnym Janówku. Jednak już pierwszej nocy okazuje się że, poza pracownikami, muzeum zamieszkują także… czy to możliwe? Istoty nadprzyrodzone! Pan Samochodzik natychmiast przestaje się nudzić!
Best known for Pan Samochodzik series - humorous historical detective stories for children revolving around a museum employee and his unique automobile.
Ten tom był jednym z moich najulubieńszych w dzieciństwie, pamiętam to dziś, jak bardzo się bałam podczas lektury! Czekałam teraz na ten dreszczyk, ale niestety nic z tego. Już nie tak łatwo mnie przestraszyć, choć nie zaprzeczę, że lektura tego tomu była bardzo udana.
To pierwszy tom bez harcerzy, bez poszukiwań i podróży. Akcja jest ograniczona do jednego miejsca i kilku osób, przypomina nieco kryminały Agathy Christie. Pan Tomasz zostaje mianowany kustoszem - ma zorganizować nowe muzeum we dworku, którego właściciel niedawno zmarł. Dworek pełen jest ciekawych eksponatów i książek i idealnie nadaje się na muzeum. Tomasz udaje się na miejsce w towarzystwie świeżych absolwentów historii sztuki - panny Wierzchoń i Bigosa. Usłyszawszy uprzednio ich rozmowę na swój temat, próbuje odpowiedzieć swoim zachowaniem na ich oczekiwania, czyli zgrywa się na służbistę i bufona. Tymczasem w dworze straszy. Autentycznie. W nocy zapalają się światła, znikają rzeczy, niektóre meble zmieniają miejsce, a przede wszystkim słychać dziwne odgłosy.
Ta atmosfera nie służy współpracy nowego kustosza z podwładnymi.
"Noc ciemna i głucha, za oknem wiatr dmucha i stuka okiennicaaami... Plucha na dworze, a w strasznym dworze toczy się walka z duchaaami..."
Tak brzmiała kompozycja własna Bigosa, a dokładniej Jana Bigosa, syna Antoniego, wielbiciela mocnego uderzenia ;) Razem z koleżanką Wierzchoń przydzieleni oni zostali do organizacji pracy w prowincjonalnym muzeum. Dyrektor Marczak bezlitośnie kustoszem przyszłego muzeum uczynił Pana Samochodzika, który bronił się zawzięcie, jednak w końcu uległ namowom szefa. Tak rozpoczyna się moja najukochańsza z przygód Pana Samochodzika i mój numer jeden z całej serii.
Uwielbiam tę książkę od samego początku, kiedy pan Tomasz z dwójką współpracowników jedzie wehikułem do Janówki i w trakcie podróży panna Wierzchoń zaczyna zachwycać się... Panem Samochodzikiem ;) A prawdziwy Pan Samochodzik zaczyna złośliwie z tego żartować.
"Nagle usłyszałem za sobą głos koleżanki Wierzchoń: - Ten pan Tomasz, o którym panu opowiadałam, posiada bardzo szybki i sprawny samochód. Dlatego zowią go "Pan Samochodzik". Potrafi jechać z szybkością dwustu kilometrów na godzinę. Wyobrażam sobie, jaką on ma piękną maszynę. Zwolniłem pedał gazu i znowu wlokłem się czterdziestką".
Mogłabym w kółko czytać o inwentaryzacji zbiorów, tajemnicy masońskiej, a nawet o polowaniu na duchy. Po lekturze tej części z antropologii przerzuciłam swoją miłość na historię sztuki. Chciałabym mieszkać w takim dworze z cudownym parkiem i tajemniczym przejściem. Na pewno jeszcze nie raz wrócę do niesamowitego dworu.
A na koniec nieśmiertelne hasło kolegi Bigosa, czyli "stówą, panie kustosz"! ;) 10/10
Tym razem Tomasz N.N. zostaje wysłany do starego dworu w Janówce, który pełni funkcję magazynu muzealnego. Poprzedni kustosz zmarł w dziwnych okolicznościach, a wśród personelu panuje panika – wszyscy wierzą, że w dworze straszy. Odbywają się tam seanse spirytystyczne, słychać dziwne kroki, a przedmioty same się przemieszczają.
Zadaniem Pana Samochodzika jest nie tylko zaprowadzenie porządku i uspokojenie pracowników (na czele z energiczną administratorką zwaną "Wielką Bertą"), ale przede wszystkim odnalezienie ukrytego archiwum loży masońskiej. Tomasz musi zmierzyć się z grupą przebiegłych przeciwników, którzy pod przykrywką trupy teatralnej próbują wykraść cenne dokumenty. Detektyw musi użyć swojego intelektu i technicznych gadżetów, aby zdemaskować "duchy" i udowodnić, że za zjawiskami nadprzyrodzonymi stoi zawsze chciwy człowiek.
„Pan Samochodzik i niesamowity dwór” to książka, która wyróżnia się na tle całej serii gęstym, niemal horrorowym klimatem. To swego rodzaju „polskie Scooby-Doo” w najlepszym wydaniu – mamy nawiedzony dom, potwory i racjonalnego detektywa, który zdziera im maski.
Dlaczego ta część jest tak lubiana:
Unikalna atmosfera: Nienacki świetnie buduje napięcie. Skrzypiące podłogi, nocne zjawy, burza za oknem i blask świec – to wszystko sprawia, że książkę (szczególnie w młodszym wieku) czyta się z dreszczykiem emocji, którego brakuje w bardziej "wodnych" częściach cyklu.
Wątek wolnomularstwa: Autor wplata w fabułę fascynujące informacje o masonerii (wolnomularstwie). Dla młodego czytelnika to często pierwsze spotkanie z tematem lóż, tajemnych rytuałów i symboliki ("wszystkowidzące oko", cyrkiel i węgielnica). To edukacja podana w formie ekscytującej zagadki.
Pojedynek Rozumu z Zabobonem: To świetna lekcja racjonalizmu. Tomasz N.N. krok po kroku, logicznie wyjaśnia, jak działają mechanizmy mające straszyć ludzi. Pokazuje, że strach ma wielkie oczy, a wiedza jest najlepszą bronią przeciwko lękom.
Barwne postacie drugoplanowe: Galeria postaci zamieszkujących dwór, na czele z wierzącą w duchy panną Wierzchoń ("Wielką Bertą") i romantyczną panną Marylą, wprowadza mnóstwo humoru sytuacyjnego, który rozładowuje napięcie.
Werdykt: To jedna z najlepiej napisanych części serii. Idealnie wyważona mieszanka kryminału, powieści grozy i komedii. Jeśli lubisz tajemnicze stare domy pełne skrytek i ukrytych przejść, „Niesamowity dwór” wciągnie Cię bez reszty.
Mimo tego że opisy historyczne są długie a bohaterowie nieodnaleźli by się w obecnym świecie - z sentymentem wracam raz na jakiś czas do Pana Samochodzika i z radością czytam historie z suspensem, który czuję dalej mimo że znam dokładnie wyjaśnienie.
Ta część jest moja ulubiona, a książkę kupiłam osobiście w nastoletnim wieku - ciesząc się, że będę mieć tę część jako swoją, bo pozostałe były odziedziczone po rodzinie.
Szczerze jeden z najlepszych tomów tej serii! Cała zagadka starego dworu (i jej tajemnicza tajemniczość) jest naprawdę wciągająca, a Pan Samochodzik jako kustosz jest postacią przekomiczną, razem z panną Wierzchoń i kolegą Bigosem. Do tego balans przygód i wykładów o historii był tu według mnie dobrze zachowany, co nie zawsze się udaje temu autorowi LMAO. Ta książka przypomniała mi, dlaczego kiedyś byłem takim fanem tej serii.
Jak zawsze wyśmienita. Płynie się przez nią, chociaż to odbiega od wcześniej utartego schematu detektywistycznego na rzecz w sumie nie wiem czego Also nie zliczę ile razy śmiałam się przy jej czytaniu
Nie ma harcerzy - jest Bigos, nie ma klimatu wakacyjnej beztroski - jest listopadowy chłód. Mimo kilku zmian nie udało się Nienackiemu uciec od stworzonych wcześniej schematów, choć nadal czyta się z przyjemnością i sentymentem.