Nigdy nie ma tak dobrze, żeby się wszystko nie rypło.
Zmuszony z własnej woli oddać to, co nigdy mu się nie należało, oszukany przez samego siebie, ze złamanym sercem i żebrami, Saszka zwany Chudym musi wziąć się w garść i spróbować odpowiedzieć na pytanie: co się, do ciężkiej Anielki, w ogóle stało?!
Bez pieniędzy, bez czasu na złapanie oddechu i bez kolejnej działki synty, nasz bohater, o którego nie prosiliśmy, ale na którego zasługujemy, rusza w zasypany śniegiem NeoSybirsk, aby skrzyknąć tych, na których jeszcze może liczyć i wreszcie zobaczyć, ile warte są kordialne zapewnienia o przyjaźni, wierności i braterstwie.
To jest ten moment, kiedy człowiek dotyka nogami dna, odbija się mocno i zaczyna płynąć ku powierzchni w nadziei, że starczy mu powietrza... Albo, że w najgorszym razie zdąży złapać za nogi tego, który może nie do końca jest wszystkiemu winien, ale i tak zasłużył na los, który go czeka.
Wstawiajcie popcorn i szykujcie fajerwerki, bo będzie naprawdę grubo.
Nie wierzę, że to już koniec i wciąż mam cichą nadzieję, że na trylogii się nie skończy. Być może historia Chudego już się zakończyła, ale chociażby Mykoła to tak ciekawa i intrygująca postać, że rozwinięcie jego historii z chęcią bym przeczytał. A Chudy zawsze może kręcić się gdzieś w tle i wspierać inne postacie z uniwersum Sybirpunka.
Żałuję, że przez sytuację na świecie oraz ponure miesiące bez słońca, nie byłem w stanie w pełni docenić siły tej powieści. Gdybym był w lepszej formie to na pewno książka dałaby mi jeszcze więcej frajdy. Autor doskonale czuje się w tej konwencji i trylogia Chudego jest naprawdę najwyższych lotów.
W ostatnim tomie cyberpunk schodzi na drugi plan, bo na pierwszym jest zdecydowanie AKCJA. Pisana z wielkich liter, bo wręcz wylewa się z kart powieści. Autor niczym najlepszy trener personalny, nie daje czytelnikowi chwili wytchnienia i wyciska z naszej wyobraźni maksa. Dzieje się ogromnie dużo. Zwrotów akcji jest więcej niż mogłem przypuszczać. Do tego nieoczekiwane sojusze, zdrady oraz tajemnice, których rozwiązanie nie przysporzy Chudemu radości.
Cieszy mnie, że autor zakończył historię w ten sposób, chociaż jednej postaci jest mi szczególnie szkoda. Rozumiem jednak jej intencje i żałuję, że spotkał ją taki koniec.
Michał Gołkowski ma przebogatą wyobraźnię. Z każdą powieścią poprawia swój i tak wysoki warsztat. Pisać świadomie w sposób, w jaki pisany jest Sybirpunk? Ogromny szacunek. Autor doskonale operuje słowem i świadomie nie przekracza i tak luźnych granic dobrego smaku. Całość pisana jest ze słowiańską fantazją i językiem blokowisk. A przy tym znajdzie się wiele zwyczajnej, ludzkiej mądrości. Ukrytej co prawda pod stertą wielu niecenzuralnych słów, ale przez to szczerej i prawdziwej.
Parafrazując pewne znane sylwestrowe wystąpienie: wspaniała to była trylogia, nie zapomnę jej nigdy. I mam nadzieję, że mimo wszystko na trylogii się nie skończy. Wybaczcie za tak mało wyróżników dotyczących fabuły, ale nie chce nikomu zaspojlerować tej wspaniałej książki. A tego nie da się uniknąć, jeżeli chciałbym opisać, co dokładnie mi się podobało. Ogromne gratulacje dla autora i oczywiście czekam na kolejną powieść :)
Wszystko, wszędzie, naraz Pędząca przez NeoSybirsk, niczym Chudy na swoim i nieswoim motocyklu, fabuła trzeciego tomu nie zostawia miejsca na oddech. Po początkowym spokoju, wynikającym z konieczności ukrywania się bohatera, ponownie wrzucamy szósty bieg, krzycząc "Legio Patria Nostra" i szykując się do wbicia "R" jak rakieta. Osobiście pod koniec książki czułam przesyt zwrotów akcji, pościgów i wybuchów. Zbyt często łapałam się na tym, że mylę postaci lub wątki fabularne, tak splątane, że ciężko mi powiedzieć, czy aby na pewno nie zgubiliśmy po drodze kilku pasażerów. Mimo to, SybirPunk vol.3 nie tylko porywa bez pytania o bilet, ale trzyma poziom poprzednich książek. Nie zabrakło miejsca na klimatyczne, nowe lokacje lub odkrycie kolejnego skrawka dystopijnej przyszłości, choć było go mniej niż w poprzednim tomie.
Słodko-gorzkie pożegnania Pomimo, że nie wszystkie postaci wkradły się w moje łaski, ostatecznie jestem naprawdę zadowolona z tego, jak zamknięte zostały wątki najważniejszych towarzyszy i towarzyszek Chudego. Nie zabrakło małych zwycięstw i drobnych happy-endów, ale również kilkukrotnie sprowadzono nas ponownie na brudne chodniki NeoSybirska, brutalnie przypominając, że miłość i przyjaźń nie zwyciężają wszystkich przeciwności życia w cyberpunku. Balans był tu naprawdę w porządku, w przeciwieństwie do Cyberpunk 2077: No Coincidence, nie pozostawia nieprzyjemnego, gorzkiego poczucia beznadziei, jednocześnie nie zalewając wszystkiego lukrem i tęczą.
Dobranoc NeoSybirsk! Trylogia jest naprawdę udana i całości, biorąc pod uwagę przemyślane uniwersum, do którego można powrócić w ramach sesji RPG, byłabym skłonna podarować 5/5 gwiazdek. Ze wszystkich trzech książek, najbardziej urzekła mnie druga, w której odnalazłam naprawdę fajny balans między akcją, klimatem i humorem. Nie mam możliwości przyznawania połówek, dlatego wszystkim książkom przyznałam taką samą ilość punkcików, choć niewątpliwie znalazłam faworyta. Do NeoSybirska i samego SybirPunku z chęcią powrócę. Może tym razem w wersji fizycznej, którą w mojej głowie i tak będzie czytał, a jakże, autor, którego głos chyba już niezmiennie będzie kojarzył mi się z Chudym.
Nie jestem znawcą cyberpunku a wspomnienie ostatniego spotkania z jego podgatunkiem, steampunkiem, w postaci powieści Orzeł bielszy niż gołębica popełnionej przez Konrada T. Lewandowskiego, do dziś jest dla mnie czytelniczym koszmarem. Tym większym zaskoczeniem był oryginalny, nowatorski cykl powieściowy SybirPunk, którego pierwsza część po prostu mnie urzekła. SybirPunk vol. 2 utrzymał świetny poziom i po vol. 3 sięgnąłem pewien obaw. Nie jest łatwo w jednej serii po raz trzeci być oryginalnym, nowatorskim, stworzyć kolejne dzieło zarazem pachnące świeżością i pasujące do klimatu ukazanego w poprzednich powieściach uniwersum.
Fabuły SybirPunka vol. 3 nie będę przybliżał. To po prostu dalsze dzieje znanego nam już protagonisty cyklu Saszy Hudoveca_74 zwanego Chudym. Vol. 3, podobnie jak poprzednie, to materiał na świetny serial akcji w realiach lekkiego SF, w niepowtarzalnym klimacie Nowosybirska. Potencjalnie zostawia daleko w tyle dotychczasowe hollywoodzkie i netflixowe hity. Ja powieść poznałem w formie audiobooka i po raz kolejny okazuje się, że autor, który sam czyta swą książkę, zrobił lepszą robotę niż wielu, wielu profesjonalnych lektorów czy aktorów. Słucham książek czytanych nałogowo, więc wiem o czym mówię.
Oczywiście, w wypadku SybirPunka, ze względu na to, że tworzą nierozerwalną całość, poszczególne powieści cyklu należy czytać/słuchać po kolei. Absolutnie i z pełnym przekonaniem polecam, a sam już ostrzę sobie ząbki na SybirPunka vol. 4, który oby się pojawił jak najprędzej.
w trakcie tego tomu najczęściej się chyba śmiałam, było dużo plot twistow I JESZCZE WIECEJ JAZDY NA MOTORZE AAAAAAH mogłabym żyć w takiej dystopijnej przyszłości 8.5/10
Dawno nie czytałem czegoś tak intensywnego, wciągającego i trzymającego w napięciu. Książki napisane bardzo dobrze (bo wszystkie trzy są na podobnym poziomie), fabuła na pewno pomysłowa i zadziwiająca. Patrząc na tytuł, nie spodziewałem się książek o porachunkach gangów i życiu bandyty. Ale historia jest napisana w tak pomyślany sposób, że niesamowicie mnie wciągnęła. Akcja z kategorii "nie ma tak źle, żeby nie mogło być gorzej", każda następna strona była dla mnie zaskoczeniem. Postaci świetne, napisane z różnorodnością charakterów - mój ulubiony Daniłow, ale Saszkę też lubię, chociaż wydaje mi się, że lekko "przepakowany" pod względem umiejętności przeżycia i ambicji ;) Mały plus za wstawki nawiązujące do naszych współczesnych wydarzeń, chociaż to było dość interesujące, jeśli się je wyłapało. Polecam serię bardzo, na pewno nie da się przy niej nudzić.
Trzeba przyznać, że zakończenie trylogii nastąpiło z dużym przytupem. I rykiem karabinów, i ogólną rozpierduchą, i... i można by tak wymieniać w nieskończoność. A prawda jest taka, że akcji, fabuły starczyłoby na co najmniej dwie lub trzy książki. Liczyłem jednak, że na koniec stanie się coś złego a skończyło się właściwie sielankowo. No cóż, nie można mieć w życiu wszystkiego jak widać. Polecam w opór.
SybirPunk Vol.3, czyli pożegnanie z Chudym i cyklem SybirPunk Michała Gołkowskiego. Cięty język, czarny humor, dobra wódeczka i bajery z przyszłości. Michał Gołkowski, wie jak połączyć zgrabnie te składniki, dlatego z przyjemnością sięgnęłam po SybirPunk Vol.3, czyli kolejną odsłonę cyklu z uroczym Saszą Khudovec.
Saszka „wraca na rynek”. ;) "Nigdy nie ma tak dobrze, żeby się wszystko nie rypło. Zmuszony z własnej woli oddać to, co nigdy mu się nie należało, oszukany przez samego siebie, ze złamanym sercem i żebrami, Saszka zwany Chudym musi wziąć się w garść i spróbować odpowiedzieć na pytanie: co się, do ciężkiej Anielki, w ogóle stało?
Bez pieniędzy, bez czasu na złapanie oddechu i bez kolejnej działki synty, nasz bohater, o którego nie prosiliśmy, ale na którego zasługujemy, rusza w zasypany śniegiem NeoSybirsk, aby skrzyknąć tych, na których jeszcze może liczyć i wreszcie zobaczyć, ile warte są kordialne zapewnienia o przyjaźni, wierności i braterstwie.
To jest ten moment, kiedy człowiek dotyka nogami dna, odbija się mocno i zaczyna płynąć ku powierzchni w nadziei, że starczy mu powietrza… Albo, że w najgorszym razie zdąży złapać za nogi tego, który może nie do końca jest wszystkiemu winien, ale i tak zasłużył na los, który go czeka."
Syntadrenalina i dobra rozrywka. Fajnie było znowu poszwendać się wraz z Saszą Khudovecem po zaspanym śniegiem, napędzanym syntadrenaliną, panoszącymi się wszędzie gangami i technologią Neosybirsku.
Szczególnie iż ten iście swojski spacerek ociekał ironią, czarnym humorem, sporą dawką akcji, zdrad maści wszelakich czy innych intryg w ilościach hurtowych.
I chociaż podczas czytania odniosłam wrażenie, że ta odsłona była trochę gorsza od poprzednich, to jednak jak na czytadło rozrywkowe, wchodziła wyśmienicie. Choć przyznaję zakończenie, jak dla mnie było zbyt cukierkowe i naciągane, a Chudy dzięki niemu trafił na półkę bohaterów nieśmiertelnych. ;)
Nie zmienia to jednak faktu, że podczas czytania całej serii bawiłam się świetnie. Ciężki, niepowtarzalny klimat Neosybirska nadawał akcji i (romantycznemu) bohaterowi uroku. Zetknięcie zaś nowoczesnej technologii ze „swojską” rzeczywistością i mentalnością nadało całej serii dodatkowego smaczku.
Dlatego jeżeli lubicie tego typu dynamiczne, pełne akcji i dobrych pomysłów powieści, które same „wchodzą”, to seria SybirPunk Michała Gołkowskiego na pełno spełni Wasze oczekiwania.
Kilka słów nie o samej książce, ale o całej trylogii. Mam wrażenie, że Pan Gołkowski z premedytacją pisze celując w możliwe szerokie grono czytelników, dyplomatycznie sprawę ujmując. Mimo, że stać go na dużo więcej.
Świat Sybirpunka zbudowany jest wyśmienicie. Jest żywy, autentyczny i wciągający. Pełen szczegółów i smaczków. Niektóre postacie są wiarygodne i ciekawe, inne od sztancy, niczym prosto z akcyjniaka anime. Sama intryga budowana jest dobrze. Rozwija się powoli, przerywana pobocznymi wątkami.
Niestety, to co jest atutem tej trylogii, zanika z każdym kolejnym tomem. Im dalej, tym więcej akcji, mniej kreacji świata, i mniej autentycznych sytuacji, relacji między postaciami.
Końcówka drugiego tomu jest straszna, odechciało mi się po niej sięgać po tom trzeci. Jednak po jakimjś czasie, pomyślałem, że nie zobaczyłem jeszcze śniegu w tym całym Sibrpunku, a po zimowe klimaty cyberpunkowe tu w ogóle przyszedłem. No i ciekaw byłem, jak to wszystko się skończy.
Sięgnąłem po tom trzeci, i przez pierwsze 100-200 stron cieszyłem się, że dałem Sybirpunkowi kolejną szansę. Świat wzbogacił się, gonitwa zwolniła, a Chudy znowu stał się bohaterem, a nie superbohaterem. Czytało się świetnie. Tak gdzieś do połowy. Potem, niespodziewanie książka zamieniła się w ciąg nieustającej kanonady, eksplozji i "one-linerów" na koniec walk z minibossami. Fabuła spłyciła się do siarczystego wygrzewu, z krótkimi przeskokami do kolejnych lokacji. Na sam koniec, książka zarzuciła nas jeszcze strumieniem tandetnych, nieautentycznych, miejscami wręcz głupich twistów. No wymęczyło mnie to zakończenie, zostawiając ciepki smak w ustach po całej trylogii.
Szkoda, ponieważ widać było, że mogło być dużo lepiej.
Nie przejmujcie się tym, że dałam tylko trzy gwiazdki. To dlatego, że ja gustuje w typowych książkach dla dziewczyn a ta taka nie jest i język którym jest pisana miejscami sprawia, że później muszę się odchamiac ;)
Natomiast w życiu słowa złego nie powiem o odważnych osobach, które tworzą takie ciekawe uniwersa i historię pełne akcji a na dodatek mają odwagę później samemu je przeczytać w audiobooku i za to wielki szacun, panie Michale.
Natomiast jedno ale. No nie mogę sobie podarować. Panie kochany, ja wiem, że tam wojskowi i że sobie salutują. Ale to jest Rosja. W Rosji nie salutuje się dwoma palcami do czoła. To wymyślił Piłsudski na cześć żołnierza z pourywanymi palcami, panie kochany. Taki salut to tylko w Polsce jest . No. B-)
Całość trylogii przesłuchalam w audiobookach. Będę tęsknić za Kapitanem Chudowcem i Neosybirskiem, w końcu spędziliśmy razem ponad 30 godzin ☺️Audiobooki czytal autor i był w tym fantastyczny ! Mam nadzieję że Michał Gołkowski pokusi się jeszcze o książki w tym świecie bo wykreował go fantastycznie.
A nice wrap up of a story of a man who didn't have anything at the beginning, then managed to have a lot, and then, at the end, had nothing again. Well, nothing but enemies. What would a man do when everyone in town is hunting him?
Nieco krótsze niż się spodziewałem zwieńczenie opowieści. Pod koniec liczba zwrotów akcji, zdrad i planów w planach zaczynał zmierzać w kierunku absurdu, jednak ponieważ to raczej absurdalno-komediowa powieść można przymknąć na to oko.
Niesamowita książka, niesamowita historia, niesamowity Łysy w postaci głównego bohatera oraz ten świat stworzony przez cudownego Autora. Serdecznie polecam
Chyba najlepsza że wszystkich części, najmniej krindżowa, cały czas coś się działo. Nie podobało mi się jednak taki szybki i nierozwinięty wątek Kulasa.