Jump to ratings and reviews
Rate this book

Tkanki miękkie

Rate this book
Nowa powieść autorki głośnej i znakomicie przyjętej przez krytykę Krótkiej wymiany ognia.

Leczenie jak kochanie, to nie są sterylne czynności.

Upadek Don Juana i bezkompromisowa rozprawa z mitem uwodziciela. Tkanki miękkie to nieoczywista opowieść o zwierzęcym przywiązaniu między ojcem a synem. A także o tym momencie życia, gdy ze wszystkich ważnych uczuć pozostaje obowiązek miłości wobec rodzica.

288 pages, Hardcover

First published October 14, 2020

16 people are currently reading
505 people want to read

About the author

Zyta Rudzka

18 books46 followers
Polska dramatopisarka, pisarka, poetka, publicystka, autorka scenariuszy filmów dokumentalnych, psychoterapeutka wyspecjalizowana w poradnictwie z zakresu seksuologii. Zaczynała jako poetka. W r. 1989 ogłosiła tomik wierszy Ruchoma rzeczywistość, z czasem objawiła się jako prozatorka, wydając – bardzo dobrze przyjętą przez krytykę – powieść Białe klisze (1993). Już wówczas doszedł do głosu charakterystyczny dla Rudzkiej styl narracji powieściowej – silnie zmetaforyzowany, zorganizowany wokół archetypów i symboli, zrodzony zapewne z inspiracji psychoanalitycznych. Pisarka chętnie umieszcza swej opowieści w umownych realiach, lubi wszelkiego typu uniwersalizacje, zwłaszcza te, które mówią o spotkaniu kobiety i mężczyzny, do jakiego dochodzi jak gdyby poza czasem i uwarunkowaniami kulturowymi. Jej druga powieść (Uczty i głody; 1995) rozgrywa się w kilku planach przestrzennych i czasowych: we współczesnym Rzymie w środowisku polskich emigrantów i jednocześnie w starożytnym Egipcie. Olga, główna bohaterka utworu, na równi bierze udział w zdarzeniach osadzonych w czasie środowiska, jak i funkcjonuje w przestrzeni retrospektywnej. Nadrzędnym tematem tej mocno rozerotyzowanej powieści jest głód ciała, którego niepodobna nasycić. Fenomenem ludzkiej seksualności pisarka zajęła się również w swej trzeciej powieści – Pałac Cezarów (1997). Tym razem akcja utworu rozgrywa się w RPA, a za bohaterkę ma przybyłą z Europy prostytutkę, Józefinę de la Pologne. Pytania o rolę popędów w życiu człowieka splatają się tutaj drażliwymi kwestiami dotyczącymi segregacji rasowej, choć najważniejsze w tej książce są z pewnością wątki egzotyczno-romansowe. Równie zaskakująca i nieoczywista jest czwarta powieść Zyty Rudzkiej. Mykwa (1999) przedstawia historię dwu pokoleń żydowskiej rodziny, jakkolwiek zasadniczym tematem tego utworu są dzieje mistycznej miłości, jaka połączyła – oddalonych od siebie nie z własnej winy – kochanków. Tak jak we wcześniejszych utworach tej autorki, również i tu realia są niedookreślone, raptem naszkicowane kilkoma kreskami. Rudzka nie jest bowiem realistką; tak naprawdę pozostała poetką głęboko przekonaną co do tego, że tak w poezji, jak i w prozie najważniejszy jest nastrój, skrót i metafora.

Źródło: http://www.instytutksiazki.pl

Ratings & Reviews

What do you think?
Rate this book

Friends & Following

Create a free account to discover what your friends think of this book!

Community Reviews

5 stars
49 (10%)
4 stars
138 (30%)
3 stars
129 (28%)
2 stars
92 (20%)
1 star
40 (8%)
Displaying 1 - 30 of 77 reviews
Profile Image for zuza_zaksiazkowane.
600 reviews46.5k followers
dnf
April 26, 2021
Dnf 39%, niezwykle męcząca i do mnie nie trafiająca proza
Profile Image for Wojciech Szot.
Author 16 books1,417 followers
October 9, 2020
“Zostałem pediatrą, tak kazał, a sam był takim poczciwiną, że nawet na kompleks Edypa się nie załapałem”.

To książka o facetach. Takich zawodowych, bo w końcu bycie lekarzem to nie tylko profesja, ale postawa i pozycja i aparycja na całe życie. Lekarzem się nie przestaje być, świat widzi się przez pryzmat krzywych zębów, źle zrośniętych złamań, wybroczyn i zmian rakowych. Świat staje się bardziej fizyczny, namacalny, nie tyle dosłowny, co podtkankowy.

Rudzka w fascynujący sposób analizuje relacje syna i ojca, przyglądając się temu, co patriarchalnie dziedziczne, a co zmienne. To opowieść o mężczyznach, którzy łakną miłości, choć nie za bardzo potrafią ją sobie wyobrazić. A jak już kochają, to obsesyjnie, bezładnie i nieładnie, po omacku. I o tym, że może najważniejszą miłością naszego życia są nasi rodzice?

“Michał Prokopiuk jadał skromnie, wódkę chlał okazjonalnie - tyle, co mu nalali pacjenci”. Ojciec, wiejski medyk, wyglądający jak “Nikifor zielarstwa” jest postacią nie budzącą łatwej sympatii. Chamik, pogardliwy, nieumiejący odwzajemnić miłości, pokiereszowany przez życie, traktujący kobiety podle, choć z pewną dawką wzajemności. Zakochany (chyba) w Reginie, kobiecie zza wschodniej granicy, co to przyjechała do niego z miłości, dumę swoją miała i umarła szybko, zostawiając ojca we wdowieństwie i smutku wylewającym się przez wiele stron tej powieści. Będzie odchodził, powoli wycofywał się z życia, łapiąc jego skrawki jakimiś naiwnymi eskapadami, z których żadna nie przyniesie mu ulgi. Nienawidzi wszystkich i wszystkiego, siebie samego nie wyłączając. O takim ojcu opowiada nam Ludwik, lekarz już miejski, ale obarczony jakby tymi samymi problemami wynikającymi z faktu naoglądania się ludzi. Sam sobie niechętny, wobec ojca złośliwy i czuły, zwłaszcza że ten już tylko “sam sobie do gardła może skoczyć”.

Rudzka przygląda się w “Tkankach miękkich” facetom, którzy byli bogami i do Boga - choćby go nie było - jest im coraz bliżej. Odbóstwionym, upadłym Don Juanom, Konradom Wallenrodom, którym ktoś nagle przerwał misję i odstawił do domu spokojnej starości. Robi to jak zawsze po swojemu. Tym razem do perfekcji opanowała skrótowości i posługuje się głównie absurdalnymi zdaniami opartymi na paradoksach i antytezach, których obsesyjne wręcz nagromadzenie bywa męczące, zamęczające, ale jest w tym cel i metoda. Praca z językiem, którą robi Rudzka budzi podziw, bo zdradza nie tylko niezwykłą erudycję, ale plastyczne widzenie języka, w którym równie ważne są brzmienie słów jak ich konotacje. Rudzka sprawdza, co się wydarzy gdy zderzymy ze sobą nadmiar, przesyt języka z jednoczesnym uproszczeniem wszystkiego wokół, tak żeby to język był kolejnym bohaterem powieści.

Czy ten eksperyment się udał? Trudno powiedzieć, co miałoby być wyznacznikiem powodzenia - z pewnością będzie to reakcja czytelników i czytelniczek, a ta może być nieoczywista, bo Rudzka przesadza, idzie chwilami za daleko w satyrę, teatralizację, a język przestaje momentami być żywy, jakby był opowieścią o samym sobie. To możliwe odczytania, bo mam nadzieję, że jednak nie zmęczycie się tym, co upichciła dla nas pisarka, a przykleicie się jak do szyby w sklepie z zabawkami podpatrując życie dwóch mężczyzn i kobiet, które próbowały im przeszkodzić w miłości własnej, ale niewiele mogły zrobić.

Mężczyzna u Rudzkiej budzi litość, chce się mu wybaczyć, ale również zamknąc w jakimś akwarium, dokarmiać, głaskać po głowie, ale nigdy nie wypuszczać na zewnątrz. Niech się może też nie rozmnaża, bo nic dobrego z tego nie wynika. Upadek patriarchatu ma w Rudzkiej kibickę z żylety. Brzytwa słów, popis erudycji, a do tego naprawdę cholernie smutna historia, podczas której lektury co prawda człowiek czasem się zaśmieje, ale później sam siebie ochrzania, że płakać trzeba było, a nie śmiać się.

“A ty, synku, do jakiego świętego byś się modlił, gdybyś chciał się zabić?”

Rudzka - używając języka tej powieści - napier*** zdaniami. Można się o nie potknąć i nie przeżyć, ale można zagrać w grę i dotrzeć do finału, mając wrażenie, że przeczytało się coś osobnego, bardzo rudzkiego. Więcej tu - w porównaniu do ostatniej powieści - sceny, więcej teatru, więcej przygniatania słowami, ale to wszystko ma swój cel - opowiedzieć inaczej historię, którą wydaje nam się, że wszyscy znamy. Dużo się o sobie można dowiedzieć z “Tkanek miękkich”.
Profile Image for Martyna Antonina.
393 reviews233 followers
January 18, 2024
Ekwilibrystyka słowna z nadużytym potencjałem. Językowe pląsy wytańczyły tę powieść do cna i mnie, jako bądź co bądź bierną czytelniczkę, wobec tego szaleństwa pozostawiły wykończoną. Zdarzało się dobrze, ale nie wydarzało się smacznie - kiedy język pozostaje w oderwaniu od wypowiadanej przez siebie historii, coś musi zostać pozbawione. Tutaj budowniczość i kicz grały pierwsze skrzypce swoim własnym chocholim podrygom, a opowieść przyglądała się temu jak zdepersonalizowana. Porwałam się chyba na zbyt głęboką Rudzką jak na nasz pierwszy taniec.
Profile Image for Szymon Holcman.
42 reviews59 followers
December 14, 2020
Strasznie irytująca książka. Ostatecznie straciła mnie gdzieś na wysokości zdania "Po wylewie nie była już wylewna". A takich suchych zdań - obok zdań naprawdę mocnych powiedzmy sobie szczerze - jest tu za dużo. Uwielbiam "Krótką wymianę ognia", więc tym bardziej mnie te "Tkanki" zdrzaźniły. Nie rozumiem zachwytów i miejscach wśród najlepszych polskich książek tego roku. No, ale taka widocznie specyfika tego 2020.
Profile Image for Magdalith.
412 reviews139 followers
October 26, 2021
Całkiem możliwe, że w tym szaleństwie jest metoda. (Bo to, co zaszło w "Krótkiej wymianie ognia" Rudzkiej tutaj jeszcze eskaluje). Że autorce zależało na tym, żebyśmy na koniec już rzygali tymi spiętrzonymi zdaniami jak z mokrego snu copywritera, żeby ta "zabawa słowem" doprowadziła nas do szału, żeby te słowa nas przygniotły. Ale mnie to przerosło. Nic dla siebie z tego (poza zmęczeniem) nie wyniosłam. Już nie chcę więcej Rudzkiej.
Profile Image for Ginger_wurly_and_book.
15 reviews1 follower
January 22, 2021
Pisałam recenzje tej książki na zajęcia, więc postanowiłam ją wstawić.
"Tkanki miękkie" to najnowsza książka Zyty Rudzkiej, autorki pozycji nominowanej do Nagrody Literackiej Nike pt.: "Krótka wymiana ognia". Wcześniejsza książka opowiadała o relacjach kobiet, matek i córek. Tą powieść można traktować jak rewers, ponieważ opowiada ona o relacji ojca z synem.
Głównego bohatera Ludwika poznajemy w dość kiepskiej sytuacji życiowej, gdyż książka zaczyna się słowami: „To chyba z tydzień, jak moja żona chciała się zabić, umieranie jak umieranie – ogłady w tym żadnej.” Jest lekarzem pediatrą w średnim wieku, zgorzkniałym samotnikiem, który nie ma łatwego życia. Większość czasu spędza w pracy słuchając wrzasków dzieci, dojeżdża tam tramwajem, w domu właściwie tylko nocuje, żona go zdradza, nie nawiązuje głębszych relacji z ludźmi, często jeździ w odwiedziny do starego ojca. Ojciec Michał Prokopiuk jest starym medykiem wiejskim. Poznajemy go, kiedy przyjeżdża do niego Ludwik. Jest to starzec chorujący na demencję, zgryźliwy, oschły, pogardliwy i chwilami porywczy, nie zważa on na słownictwo. Obaj mężczyźni są samotnikami stroniącymi od ludzi. Ojciec chwali się tym, że ludzie bali się do niego odezwać:
„Regina. Ja się wcześnie urodziłem, to znaczy dość dawno temu, i jak łatwo policzyć – już długo żyję. i nikt inny takich głupot do mnie nie wypisywał. do mnie się nawet bali odezwać. Nigdy listów nie dostawałem. Każdy mój czas lekarski szanował.”
A syn tym, że ma złą opinię, jako lekarz:
„W sieci figuruję jako „niepolecany pediatra”. Ale przecież ciągle są ludzie, co poważają tych, których wszyscy inni za nic mają.”
Mimo wieku i postępującego zaniku pamięci ojciec dalej szczyci się tym, że jest lekarzem, co często podkreśla:
„Nie jest źle. Czego ty się, dzieciaku, martwisz. Ludwik. Ja już tyle lat z tą dziwką sklerozą żyję. Ja może i jestem lekarzem roztargnionym, ale ja ciągle jestem lekarzem.”
Możemy tutaj zobaczyć, że lekarzem jest się już do końca życia, bo to nie tylko zawód, ale też pozycja społeczna. Lekarz nawet, kiedy jest już na emeryturze patrzy na ludzi jak na pacjentów, dostrzega krzywy kręgosłup, źle zrośniętą kość, zmiany chorobowe. W książce widzimy chwile, kiedy Ludwik patrzy na ojca jak na pacjenta, o czym mówi ten fragment:
"A kiedy to się zaczęło?, próbowałem dociec, czy to zespół niedokrwienny. Pochyliłem się do niego.
Karlego oka u ciebie nie widzę, pocieszyłem. Niegroźne stany amnezji, co?
Syn czy lekarz orzeka?, zakpił. No, lekarz, pokiwał zadowolony. po nochalu widzę, że lekarz. Ale lekarz dziecinny do ojca się nie stosuje."
W lekturze tej świat jest przedstawiony patriarchalnie, największą uwagę skupia się na mężczyznach, o kobietach się tylko wspomina, wyjątkiem jest tutaj Regina, którą poznajemy poprzez majaki ojca. Była to Ukrainka, która przyjechała do niego z miłości, ale szybko umarła, czyniąc ojca zrozpaczonym wdowcem. Całej historii dowiadujemy się z ust ojca, który zdaje się mówić do swej zmarłej żony, woła ją jakby jeszcze żyła, czego świadkiem jest Ludwik. Widzimy tutaj relację syna z ojcem, jest ona dość specyficzna i przewrotna, nie widzimy w niej wylewności czy czułości, bohaterowie się często ze sobą nie zgadzają, a mimo to można dostrzec tam głęboko ukryty przejaw czułości:
„Ludwik. Czy ty też uważasz, jak te stare baby ze wsi, że Regina nie żyje? i że w kwietniu ją pochowałem?
Ja nie jestem starą babą, tato, odpowiedziałem.
Po policzku mnie pogładził. To mu oddałem.”
Syn towarzyszy ojcu w trudnych chwilach życia, przechodzi z nim żałobę po śmierci macochy, spędza z nim czas, wspiera go i towarzyszy mimo pogłębiającej się demencji.
Książka jest bardzo ekspresywna. Składa się głownie z krótkich przemyśleń i dialogów, przez co łatwo i szybko się czyta. Autorka „bawi się” językiem w tej powieści. Idealnie oddaje chaos wypowiedzi przy majakach ojca, co sprawia, że obraz nabiera realności. Widzimy człowieka, który nie chce zaakceptować, albo po prostu nie pamięta śmierci swojej żony, widzimy zmianę w jego zachowaniu, raz mówi spokojnie może nawet z czułością, a raz ze złością, jego wypowiedzi bywają sprzeczne ze sobą, co jeszcze lepiej oddaje chorobę i gwałtowność charakteru. Opowieść o Reginie to jedna z lepszych scen w książce, czytając ją możemy się poczuć jakbyśmy oglądali fragment z retrospekcją w jakimś filmie. Rudzka bywa bardzo teatralna, kończy się jedna scena, zaczyna druga i nagle jesteśmy w innym miejscu, w innym czasie. Wszystkie dialogi są żywe, ekspresywne, czuć w nich ładunek emocjonalny. Utwór ten zawiera także elementy satyryczne. Trzeba dodać, że Rudzka pisze w nieoczywisty sposób, dogłębnie i oryginalnie prezentuje relacje, o których prawie wszystko opowiedziała literatura. Autorka poza dobrym wykreowaniem scen w tej książce, napisała zdania, które potrafią skłonić do refleksji lub które zwalają z nóg.
Trzeba podkreślić, że jest to smutna historia, zgorzkniałych, zimnych, wyzutych z życia mężczyzn, dwóch samotników, którzy stronili od ludzi, do których ludzie się bali odezwać. Taki obraz budzi litość i współczucie, mimo że czasem jest przewrotnie zabawna. Starzec, który po śmierci ukochanej żony załamał się tak, że chętnie popełniłby samobójstwo. Nikt nie chce z nim rozmawiać i nie ma nikogo poza synem. I wspomniany syn, który jest wrakiem człowieka bez motywacji do działania i otwarcie przyznaje się do porażki „Świat mnie przegonił i z tej porażki jestem najbardziej dumny” . Jego związek z żoną jest chłodny i formalny, pozwala kobiecie na zdradę, dom jest dla niego jak hotel, a jedyna bliska mu osoba to ojciec. Można powiedzieć, że to najbardziej łączy owych bohaterów to wspólna samotność.
Nie jest to jednak książka, która spodoba się wszystkim. Dla niektórych czytanie jej może być męczące, mogą stwierdzić, że jest za dużo satyry i teatralizacji. Warto jednak podjąć to wyzwanie i zmierzyć się z grą słowną bohaterki. Stanąć naprzeciw zdań, które poruszają, a czasem powalają i dać się im oczarować. Przejść przez tę osobliwą historię, trudne relacje i doświadczenia bohaterów i wyciągnąć z nich coś dla siebie.
Profile Image for Monika.
693 reviews12 followers
April 29, 2023
Pierwsze spotkanie z tą autorką i kurczę No podobało mi się. Pełno tu cytatów i pełno myśli, które niesamowicie do mnie trafiły, co nie zmieni faktu, że ta książka jest specyficzna, język jest intrygujący i czasami bardzo bezpośredni i wręcz wulgarny, co nie każdemu przypadnie do gustu. Ja nie mam z tym problemu i chyba potrzebowałam takiej książki, takiego klimatu, takiej tematyki. Zabieram się za resztę tytułów od tej autorki bo jestem bardzo pozytywnie zaskoczona.
Profile Image for Magdalena.
394 reviews9 followers
December 30, 2022
Jeśli w obcowaniu z literaturą ważna jest dla Was nie tylko treść, ale i forma, z całą pewnością musicie sięgnąć po „Tkanki miękkie” Zyty Rudzkiej. Jest to opowieść o upadłym Don Juanie, o dogorywającym Casanovie, który u progu kresu życia, mocno sflaczały, wyzuty z dawnej atrakcyjności, owładnięty przez szpony chorób wieku starczego w przebłyskach pamięci wspomina lata swej świetności, kiedy jako młody adonis rozdziewiczał i bałamucił niewieście serca. Dziś pozostały po tych wyczynach jedynie skrawki wspomnień, a życie sprowadza się do codziennej egzystencji na skraju świadomości, w której centralne miejsce zimują relacje z synem jako jedyną stałą w ponurych mrokach podeszłego wieku. Sama więź ojca z synem stanowi odrębny wątek książki, ukazując z jednej strony poczucie obowiązku, ogromne przywiązanie, ale i wręcz wzajemne uzależnienie, w którym czasem wkrada się gorycz, czasem gniew, a czasem szczera i głęboka miłość. Czasami również jest śmiesznie, czasem strasznie, czasem smacznie, a czasem wręcz obrzydliwie.
Wartością dodaną tej książki jest wirtuozerski pokaz umiejętności Autorki w posługiwaniu się słowem, w grze słów, w umiejętności budowania zdań opartych na skojarzeniach, przeciwieństwach, często z dużą dozą humoru, wręcz ironii. Ja taką prozę kupuję w całości. Mnie ona zachwyca i mogłabym ją chłonąć garść po garści. Zdecydowanie zatem polecam.
Profile Image for mrzokonimow.
257 reviews19 followers
March 22, 2021
Brzydka i dosadna w najlepszych znaczeniach tych słów.
U Zyty Rudzkiej ciało staje się słowem w sposób wręcz spektakularny, dokuczliwie przyklejając się do czytelnika. Pewnie nietrudno uciec od samej historii, odsunąć ją na bok, jako obcą, nieswoją, od języka Autorki jednak uciec się nie da. I jest to jednocześnie wspaniałe i przerażające.
Profile Image for Dosia.
394 reviews
October 29, 2021
DNF 27%
Straszna, do niczego nieprowadząca grafomania.
Profile Image for Klaudix.
350 reviews3 followers
December 22, 2020
Na samym początku nie spodobało mi się. Styl mnie wkurzył i odrzucił. Ale jak się już do niego przyzwyczailam, co więcej, naprawdę go doceniłam i zrozumiałam jego celowość, to już naprawdę zostałam kupiona przez tę książkę. A jest ona serią z karabinu, strzelająca prosto w... tkanki miękkie.
Jest to historia ojca i syna - Michała i Ludwika. Oboje są lekarzami, ojciec wiejskim doktorem "ogólnym", syn miejskim pediatrą z kompleksem Heroda. Oboje zupełnie różni od siebie, ale związani wielką więzią i miłością, a także jeszcze jednym - zupełnym brakiem szczęścia do kobiet. Związani nie tylko pechem do znalezienia odpowiedniej dla siebie partnerki, ale wręcz do tkwienia w miłości nieszczęśliwej, raniącej, z której nie mogą się wydostać.
To historia, jak głoszą recenzje, "upadku Don Juana", ale ja w powieści Rudzkiej widzę nie tyle upadek męskości, co człowieka po prostu. Bardzo smutnego, pogodzonego z przegranym życiem mężczyzny, który często przegląda się w lustrze i kupuje włoskie ubrania, leczy wrzeszczące dzieci i śpi w łóżku z kobietą, która jawnie go zdradza. Oraz jego ojca, który chodź pochodził z miasta, wybrał życie na wsi, w którym ugrzązł i nigdy się nie wydostał; świata, którego nie opuścił, bo zawsze był gotowy biec do pacjentów. A na końcu oszaleć (lub nie?) dla kobiety ze Wschodu.
To też historia o lekarzach, o byciu lekarzem - profesji, która kształtuje obraz człowieka już do końca życia. Raz lekarz, zawsze lekarz. Podobały mi się te znajome, dla mnie sentymentalnie brzmiące wstawki o "zmęczeniu lekarza", które powinno być osobną jednostką chorobową albo wiele innych nawiązań do "branży", na które można się lekko uśmiechnąć, choć ze smutkiem.
Końcówka, która moim zdaniem rozprawia się totalnie z opowieścią narratora, czyli Ludwika, robi wrazenie. Wyjaśnia dlaczego życie bohatera jest, jakie jest, a nawet dojmująco przewrotnie, dlaczego został pediatrą. Bardzo mocna. W ogóle cała książka jest mocna, napisana tak, jakby cały czas trzeba było chować się przed serią z karabinu.
I właśnie styl pisania tej książki zasługuje na największą uwagę. Zdania są krótkie i ostre, stanowcze. A jednocześnie są tak przeładowane mocą metafor, antytez, giętkich i świetnie skonstruowanych środków stylistycznych, które jak petardy odpalają się w mózgu w każdym zdaniu. Nie ma wytchnienia od tych strzałów, celnych jeden po drugim. Na początku poczułam się przez to przytłoczona, bo dawno nie musiałam mierzyć się z tego typu narracją, ale szybko wpadłam w ten rytm, a raczej pod ten grad słów. Bywały momenty, że się zaśmiałam, tak mnie rozbawiła ta misterna gra słów w niektórych zdaniach, ich złożoność, a jednocześnie ostra krótkość. Śmiałam się, by po chwili, dokładnie tak, jak to Wojtek Szot opisał w swojej recenzji "Tkanek miękkich", zawstydzić, że w sumie to nie było wcale śmieszne, tylko smutne. No nie wiaodmo czy śmiać się, czy płakać.
Nie wiem co ja mam, że w pociągu zabieram się za takie książki, które w ogóle nie tchną lekkością, i postanawiam pożreć je na jeden przejazd. Jechało już że mną "Zbieranie kości", "Od jednego Lucypera", a teraz jeszcze "Tkanki miękkie". Nie wiem co będzie następne na pociągowe godziny, ale proszę o więcej takich Rudzkich. Tylko najpierw sobie kapkę odpocznę.
Profile Image for Kasia Harmak.
178 reviews8 followers
December 2, 2023
Uznać trzeba, że Rudzka jest pisarką bardzo dobrą, ale i trudną dla czytelnika literatury popularnej. Do toku narracji i stylu mówienia, myślenia, postrzegania bohatera i narratora trzeba po prostu przywyknąć, bez tego powieść będzie dla odbiorcy hermetyczna. A jednak warto. To powieść o mężczyznach. Tych, których zwykło uważać się za uprzywilejowanych w naszym kręgu kulturowym: biali, silni, podziwiani, heteroseksualni, lekarze, władcy patriarchalnych rzeczywistości przywykli do bycia na pozycji autorytetu. Ale jest też starość, która przychodzi i ich ograbia, i odsłania wszystkie tytułowe miękkie tkanki. Niespełnienia, samotność, choroby, oszustwa słabnącego ciała i umysłu, niemiłość, tęsknoty, niewyobaczalne winy, zdrady i zaniechania, małe i wielkie codzienne zaniedbania, egoizmy i zbrodnie, które muszą dźwigać. Rudzka pokazuje to naprawdę świetnie, także poprzez styl narracji, wchodzimy całkiem bez filtra w tok myślenia i postrzegania świata Ludwika - starzejącego się kardiochirurga uwikłanego w wielkie przywiązanie do ojca, zjadanego sklerozą wiejskiego lekarza, którego trudno lubić w jego aroganckej męskości, a mimo to nie da się mu nie współczuć. Brniemy z Ludwikiem przez jego życie i poznajemy je skrawek po skrawku, ze wspomnień, nawyków, scen i obserwacji bieżących, strzępów dialogów, Ludwik nic nie ukrywa, mówi do siebie, do swojego ojca, do tajemniczej osoby, będącej towarzyszacym mu cieniem... mam poczucie, że byłam w głowie i w życiu starego mężczyzny, i miałam szansę go poznać naprawdę, odartego z wszelkich osłon aż do miękkiej tkanki. Przedziwne doświadczenie.
Profile Image for Dariusz Gzyra.
Author 5 books67 followers
January 10, 2023
Po 80 stronach porzuciłem tę książkę. Nie dałem rady, zamęczyła mnie. Najwidoczniej próba stworzenia zbioru samych bardzo-sprytnych-zdań przybliża do grafomanii. Pierwiastek tego rodzaju pisania jest też np. w "Pustostanach" Doroty Kotas, ale w "Tkankach miękkich" w ogóle nie ma hamulca i doprowadziło to do katastrofy. Potencjalnie ciekawa historia zabita przekombinowanym, okropnie nadskakującym i napiętym językiem. Szkoda na to czasu.

Profile Image for Paweł Rucki.
40 reviews3 followers
January 2, 2021
Jedna z najgorszych książek, martwy piękny język, nie dużo sensu w tym grafomaństwie
Profile Image for Sylwia.
110 reviews1 follower
January 4, 2021
Przerost formy nad treścią. Ostatecznie po zdaniu „wziąłem natrysk z wody” zrezygnowałam.
Profile Image for Kaja.
68 reviews
October 23, 2025
„A jak będzie ci nie tak, położysz na moich tkankach miękkich. Nawet nie wiesz, jakie ja mam miękkie tkanki”
Zyta Rudzka w swojej nie pierwszej, a z pewnością nie ostatniej powieści Tkanki miękkie przedstawia historię Ludwika Prokopiuka, który z ojca-dziada (a może nawet pradziada) pochodzi z rodziny lekarzy, sam również parając się medycyną – pediatrią, choć nie lubi ani dzieci, ani ich matek.
Z resztą nikogo nie lubi, ani ojca Michała, który mu się zestarzał – zdziadział, na ciele i umyśle, ani żony (nałogowej samobójczyni, „Co jakiś czas musi fiknąć skok śmierci. Salto mortadele trzyma ją przy życiu”). Panuje u niego wieczna mizantropia, każda kobieta jest brzydka na swój sposób, mężczyźni go drażnią, nawet, gdy tylko wykonują swoją pracę, jak kelner w hotelowym barze. Nie lubi nawet siebie, nie patrzy w lustro, „mówi” o swojej cielesności pogardliwie. Jednakże mizoginia przeważa, bohater traktuje każdą napotkaną kobietę z góry, w powieści przez niego prowadzonej przez narrację pierwszoosobową, tylko Regina, nowa partnerka ojca, ma swoje imię, swoją agendę (dziecko zostawione na Ukrainie, chore i będące jej motywatorem).
Cielesność stanowi ważny aspekt historii. Jest zwierzęca, jakby w odwołaniu do rogatej czaszki jelenia na okładce, chłodna (w nawiązaniu do okładkowego błękitu?), męskocentryczna, gdzie mężczyźni zdobywają, posiadają, albo nie są w stanie sięgnąć po to, czego chcą.
Czytelnik stoi nad ramieniem Rudzkiej, gdy ta przeprowadza wiwisekcję relacji. Bohaterowie łakną miłości, ale nie potrafią jej okazać, ani, wydawać by się mogło, odczuwać. Wszystkie więzi zdają się być sznurami krępującymi ich ruchy, karykaturami tego, co być powinno. Mówią o miłości, mówiąc o seksie. Stanowi on jakby walutę, miarę rzeczywistości.
Książka stoi językiem. Autorka bawi się każdym słowem jak szklaną kulką, sięga po homofonię, po ekwiwokację, które nadają rytmu myślom bohatera, jakby celowo sięgającego po nie w obawie przed problemami zdrowotnymi – być może Alzheimerem – ojca, który choć końskiego zdrowia, zapomina w pewnym momencie o śmierci ważnej dla siebie – jeśli nie w tamtej chwili najważniejszej, osoby.
Tkanki miękkie, pomimo kobiecej autorki, wydają się należeć do kategorii prozy prawdziwie męskiej, choć może robią to w charakterze konia trojańskiego, pełnego ironii i drwiny z gatunku.
Profile Image for malina.
17 reviews
March 20, 2024
jak każdy pokutas cierpie na sentymentalizm
wizytówka zyty papierochem zakurzyć, sprośnie porechotać i na koniec rzucić w czytelnika ciężka cegła jakiejś tragedii
biolchem literatura branżowa nie zawodzi
271 reviews8 followers
August 26, 2021
Jestem świeżo po lekturze książki i muszę przyznać, że po raz kolejny w tym roku jestem zaskoczony (tak jak po niedawnej lekturze “Cudzych słów” Wita Szostaka). Jest to książka napisana w dość megalomański sposób, w której każde słowo jest wyważone i piękne samo w sobie. Połęczenia między słowami należy odmierzać cyrklem i linijką by zobaczyć ten rytm i to piękno. Niestety, złączone w całość daje dzieło, którym pięknym nie mogę nazwać. Ten styl narracji został wykorzystany w opowieści o wielkiej pustce (przynajmniej ja tak rozumiem), co czyni dzieło mieszanką dość osobliwą i ponurą. Wszechobecny turpizm trochę mnie przytłoczył i sprawił, że czytałem tę książkę po kilka stron dziennie przez miesiąc.

Na pewno zapadnie mi w pamięć mowa pogrzebowa męża Reginy. Rozmowy głównego bohatera w klasztorze, gdzie jest prowadzony dom starości. Specyficzne żarty ojca do syna. Dosyć dziwna miłość pomiędzy nimi.

Podczas lektury nie oczekiwałam kolejnej strony. To studium rozkładu dwóch starszych panów. Mimo pięknego języka, mimo tego, że każde zdanie mogłoby być tutaj oprawionym w ramkę cytatem, ani trochę mnie ono nie zaciekawiło. Może to miał być cel - napisać dzieło przerażające pustką w jak najpiękniejszy sposób? Kto wie, może wrócę do tej książki na starość, kiedy już mój organizm będzie odmawiał mi posłuszeństwa. Może wtedy uda mi się zrozumieć genialną autorkę.

Cytaty:
"Do uczuć wyższych miewam same niższe uczucia"
"Samobójstwo - po co sie angazowac w dzialanie bez przyszlosci"
"Ojciec od ludzi niczego nie oczekiwał. Ojca stać było na pazerność - jedynie wobec Boga"
“Procedury to są w mieście, na wsi to jest, kurwa , rozpacz.”
Mam wszystko, czego mężczyźnie do szczęścia potrzeba, ale bardzo wcześnie wiedziałam, że z tego szczęścia tylko same nieszczęścia będą.
"Wysłali go na takie zadupie, że nawet pola nie ma"
"Leczenie jest jak kochanie. To nie są sterylne czynności"
"Gdziekolwiek poleziesz, znajdę cię. W chowanego zawsze byłem od Ciebie lepszy"
"Palał sie do tej rozmowy jak niedopalek"

Słowa, których nie znałem:
Adnonis - ukochany bogini afrodyty
Ordynans - żołnierz posługujący oficerowi
Narkolepsja - choroba polegająca na nadmiernej senności w ciągu dnia i napadach krótkiego oraz niekontrolowanego snu
Grdyka - wystająca na przedniej części szyi chrząstka krtani (zazwyczaj u mężczyzn)
Somnambulik - osoba wykonująca czynności (np. chodzenie, mówienie) nieświadomie podczas snu; lunatyk
Koafiura - fryzura, uczesanie (głównie kobiece)
Kabotyn - osoba zachowująca się w sposób obliczony na efekt
Wysiudać - pot. usunąć kogoś za pomocą siły lub podstępu
prawidła do butów - drewniane wkładki do butów w celach pielęgnacyjnych
Pociotka - pot. daleka krewna ,córka ciotki
Pacykarz - to potocznie, pogardliwie: kiepski malarz
Niechyża - wolna
Niedomagać - chorować, źle funkcjonować
Drewutnia - taki "domek" na drewno na wsi
Operetka - sceniczny utwór muzyczny z dialogami mówionymi, zbliżony do opery, charakteryzujący się lekką, melodyjną muzyką i komediową akcją
Zborny - sensowny, składny
Wodewil - lekki muzyczny utwór sceniczny o cechach farsy, ze śpiewami, tańcami i pantomimą. Wywodzi się z tradycji francuskiej operetki.
wałach - wykastrowany koń
Liszaj - choroba skóry
Etiologia - nauka badająca przyczyny zjawisk, procesów i faktów.
Horrendum - przest. coś budzącego strach, oburzenie, odrazę
Franca - przewlekła, dokuczliwa choroba
Od wielkiego dzwonu - rzadko, tylko przy szczególnej okazji
Cyrulik - dawniej był to fryzjer męski, który wykonywał drobne usługi medyczne
Piąta kolumna - określenie stosowane w odniesieniu do grup obywateli będących bądź uznawanych za wrogów wewnętrznych, dywersantów, sabotażystów, szpiegów.
pater - ojciec, zakonnik mający święcenia kapłańskie
Wyżeł - pies myśliwski
Diastema - Diastema to naukowa nazwa przerwy – pustej przestrzeni – pomiędzy grupami zębów u niektórych ssaków. U ludzi mianem diastemy określa się przerwę pomiędzy górnymi jedynkami.
Kynologia - studia te obejmują między innymi zajęcia dotyczące produkcji karm oraz współudział w organizacji wystaw psów rasowych.
libretto - tekst stanowiący podstawę dzieł sceniczno-muzycznych, takich jak opera, operetka, kantata, musical czy balet.
posokowiec - wyspecjalizowany pies myśliwski z grupy psów gończych, który dzięki zmysłowi węchu, wyczulonemu na zapach krwi zwierzęcej zwanej posoką, potrafi tropić postrzeloną zwierzynę i doprowadzić do niej myśliwego
klekotka - instrument muzyczny
Minoderia - wdzięczenie się, strojenie min mające na celu przypodobanie się komuś
Gencjana - to roztwór wodny 1%, który ma właściwości antyseptyczne (chroniące skórę i zapobiegające zakażeniom
Lazaret - szpital polowy
Konduita - zachowanie, prowadzenie się, zwłaszcza budzące zastrzeżenia etyczne
Profile Image for Laura.
115 reviews
November 30, 2025
uwielbiam to jak zyta rudzka posluguje sie jezykiem polskim w tak barwny sposob. ksiazka czasem trudna w odbiorze, czasem nie bardzo wiedzialam co sie dzieje. podobaja mi sie polaczenia z ten sie smieje kto ma zeby
Profile Image for Piotrek K..
344 reviews5 followers
October 31, 2023
Dziwna opowieść. Narratorem jest starzejący się pediatra, Ludwik. Cała opowieść jest jego monologiem wypowiadanym wobec kogoś, do kogo się wyraźnie od czasu do czasu zwraca, ale kogo tożsamość pozostaju ukryta (czy do końca? Nie zdradzam).

Jest tu sieć powikłanych, splątanych relacji, naznaczonych pożądaniem, nienawiścią, okrucieństwem i nie zawsze odwzajemnianym przywiązaniem. Długo wywoływało to mój czytelniczy dyskomfort poznawczy, ponieważ te uczucia występują jakby jednocześnie, współistnieją w odniesieniu do tej samej osoby.

Przykład: relacja Ludwika z jego ojcem, emerytowanym, prowincjonalnym lekarzem, Michałem. Ich spotkania i rozmowy zajmują chyba ponad połowę tej powieści. Momentami miałem wrażenie, że oni się po prostu nienawidzą. A za chwilę, że może jednak nie? Że mają jakiś dziwaczny kod czułości, którym się porozumiewają. Potem, że ojciec szydzi z syna, a potem, że jednak chyba nie: po prostu rozmawiają bez ogródek jak dwaj starzy mężczyźni, którzy w życiu już złudzeń nie mają. I tak to stale falowało, do ostatniej strony. I dalej nie wiem, jaka w końcu była ich relacja? A może właśnie taka: splątana, wewnętrznie sprzeczna, ale wciąż podtrzymywana? I trwająca na przekór logice?

Podobnie mógłbym opisać drugą ważną w tej powieści relację: Ludwika z jego zdradzającą go żoną. Namiętność wygasła i niewygasła jednocześnie między nimi. Ona ma kochanka, on o tym wie, ale kochanek to zwykły wypłowiały facet... Ludwik jest zazdrosny czy cyniczny? Bywa i taki, i taki. Poraziła mnie scena, w której wraca do domu i widzi swoją żonę pokrwawioną w łóżku, ponieważ... podjęła próbę samobójczą. Ludwik pozostaje wobec niej skrajnie obojętny, beznamiętny. Straszna scena.

Te międzyludzkie splątanie odsłania się w powieści w zaburzonym porządku chronologicznym, czas nie płynie tu linearnie. Kolejne epizody, części narracji, mieszają się w porządku czasowym. Rudzka na pewno nie ułatwiła zadania czytelnikom. Tę prozę warto czytać powoli, małymi porcjami, dobrze przeżuwając, bo i treściwe to danie.

Trzecia relacja istotna w powieści łączy ojca narratora, wspomnianego już wiejskiego (często to podkreśla) emerytowanego lekarza, Michała, z Reginą. Przez pewien czas nie byłem pewien, czy ona w ogóle istnieje? Czy nie jest tylko przejmującym objawem postępującej demencji ojca i dojmującej jego samotności? Ale jednak nie. Regina jest (była?) osobą z krwi i kości. Rudzka wprowadziła tu do narracji w niezwykły i przejmujący dla mnie sposób wątek Ukrainy. Regina jest/była z Charkowa. Skąd się wzięła? Kim była dla ojca, ale i dla syna? Rudzka rozrzuca w tekście okruchy większej całości, pytanie, ile czytelnik z tego wychwyci i jaki obraz uda mu się zbudować?

Po skończeniu czytania mam uczucie, jakby ta historia dalej trwała - a to właśnie chyba dzięki jej migotliwości, miejscom ciemnym, nieciągłościom i niedopowiedzeniom. Jeśli ktoś szuka obyczajowo-psychologicznej prozy w formie fabularnie spójnej opowieści - to chyba nie tu. "Tkanki miękkie" zostawiły mi więcej znaków zapytania, niż wyjaśnionych ludzkich tajemnic. "Małe życie" Yanagihary to to nie jest...

A przecież są jeszcze kolejne warstwy tej powieści, o których nawet nie wspomniałem: problem pokuty (takiej serio pokuty, nie infantylnych księżowskich rozgrzeszonek), problematyka głodu życia, pragnienia namiętności w starości, pomniejszy wątek taśmowości pracy pediatry (Jezu, jak ja się z nim w tej pracy męczyłem). Jest intertekstualna gra z powieściami Myśliwskiego, głównie "Nagim sadem", powieścią o niezwykle zaborczej miłości ojca do syna - Rudzka świadomie przywołuje tę prozę jako kontekst własnej opowieści.

Osobna zaleta tej prozy to jej niepodrabialny, wysoce oryginalny, idiomatyczny język. Takiej prozy Chat GPT jeszcze długo nie będzie w stanie podrabiać, choćby go napaśli całą Biblioteką Kongresu. Jeden przykład na koniec:

"Kurwa. To nie jest brzydkie słowo. Kurwa to kamień i kielnia. Bez kurwy niejeden świat by się zawalił".
204 reviews1 follower
November 18, 2021
7.5/10
Historia to sprawa drugorzędna, bo w tej książce rządzi język. Zyta Rudzka pisze po prostu w innej lidze.

"Procedury to są w mieście, na wsi to jest, kurwa, rozpacz".

"Paluchy PESEL-em opuchnięte, zatem obrączka na łańcuszku, w roli Matki Boskiej. Zęby równo w szeregu, szerokie, trzonowe wszędzie. Kobieta przemielona, uroda drugiego pokolenia w mieście...."
Profile Image for Ta.
394 reviews20 followers
June 30, 2021
Pierwszy raz miałam tak, że przeczytałam książkę w ojczystym języku i kompletnie nie zrozumiałam, o co chodziło. Plusem są trafne porównania, jakimi autorka okrasza historię, ale o czym ta historia – nie wiem.
Profile Image for NerwSlowa.
776 reviews63 followers
January 27, 2021
Kolejna książka przeczytana przeze mnie w ramach nadrabiania najlepszych książek 2020 roku. I choć często wymieniana była w tym kontekście na jednym wydechu z "Wierzyliśmy jak nikt" Rebecci Makkai, nie mogłaby różnić się od niej bardziej. A jednocześnie również - tak jak ta pierwsza - być literacko wybitna.

Zacznę od tego, że powieść Zyty Rudzkiej jest powieścią erudycyjno-intelektualną. W praktyce oznacza to tyle, że zamiast "standardowej" historii (takiej jak u Makkai) łapiącej za serduszko mamy tutaj metafory, zabawę formą, treścią, słowem, odkrywanie nowych horyzontów języka. Nowe zwroty i zestawienia są zaskakujące, zdecydowanie urzeka też talent obserwacyjny autorki następnie tak znakomicie przekuwany w formę. Pod względem językowym mało jest w Polsce tak pomysłowych pisarek czy pisarzy - albo przynajmniej mających tak ogromną odwagę na rzeźbienie słowem w tak dużym stopniu. Z tego powodu mam wrażenie, że każdy szukający nowych granic w prozie powinien po tę książkę sięgnąć, i że powinna być to lektura obowiązkowa dla wszystkich tłumaczy, pisarzy i innych osób w jakiś sposób zajmujących się słowem.

Ten kunsztowny styl wymusza jednak ogromne natężenie uwagi i sprawia, że właściwie do każdego akapitu trzeba podejść nie jak do prozy czy Opowieści, tylko jak do wyzwania intelektualnego. Poczuć go, smakować, rozbierać na części pierwsze, część przeczytać na głos, by poczuć charakterystyczny rytm, część przemyśleć w skupieniu. Trochę podobne do - zresztą również doskonałych - filmów "Vitalina Varela" albo "Metamorfoza ptaków", tylko w polskim sosie wiejsko-miejskim i międzypokoleniowym.

Jeżeli jesteśmy gotowi dokonywać na każdej stronie wielopiętrowej analizy używanego języka, będziemy zachwyceni, nie zwracając uwagi, czy jest tutaj jakaś historia, czy "tylko" pokazanie relacji i realiów. Ja natomiast przyznaję, że jako osoba zawodowo rozbierająca język na części pierwsze przez te min. 8 godzin dziennie mam mieszane uczucia - z jednej strony bowiem zachwycam się błyskotliwością słów i scen (bo nierzadko jestem w stanie śmiać się w głos na całe mieszkanie przy scenie funeralnej, chichocząc z jej absurdu i smutku jednocześnie), a z drugiej zastanawiam się, czy jednak nie preferuję opowieści jak "Wierzyliśmy jak nikt", pokazujących pewną Opowieść w bardziej standardowy, jasny i niewymagający podwyższonej uwagi sposób (a dzięki temu - często o wiele mocniej sięgający do serduszka).

Uważam, że książka Zyty Rudzkiej to na pewno jedna z najważniejszych książek roku 2020 roku - bo wyznacza nowe granice polskiej prozy, eksploruje granice języka powieści i powoduje refleksję nad kształtem literatury w ogóle. Nie jestem jednak przekonana, czy zgodziłabym się, że jest to jedna z powieści najlepszych. I niezdecydowanym powiem tylko, że przy Makkai nie miałam takich dylematów.
Profile Image for Kubuś.
68 reviews1 follower
April 19, 2023
Sięgnąłem po tę książkę miesiące po zakupie, więc w zasadzie czytałem w ciemno. Z początku styl pisania - krótkie zdania zawierające jakąś grę słowną, skojarzenie, przerobiony związek frazeologiczny czy inne zabawy słowem mnie wciągnęły, ale ten zapał szybko ustał, gdy zrobiło się tego zwyczajnie za dużo. Bardzo mi się podobał taki styl w "Cudzych słowach" Wita Szostaka, gdzie jedna z bohaterek wypowiada się w podobny sposób, ale tam występuje to w mniejszych ilościach oraz jest to przeplatane "normalnym" językiem. Tutaj natomiast często metafory czy inne zabawy słowem są nietrafione, czasami wręcz żenujące. Myśli bohatera czasami wędrują donikąd, ciężko jest się połapać, co dzieje się faktycznie, co w głowie bohatera, a co w ogóle się nie dzieje i jest tylko porównaniem. Dialogi wypadają na tym polu najlepiej, kiedy dwie postacie wzajemnie wbijają sobie szpilki. Fabuła nie jest zła, dwa czy trzy razy faktycznie mnie zainteresowała i przykuła dla czytania na dłużej, ale chyba skończyłem tę książkę szybko dlatego, że chciałem ją mieć już za sobą. Zdecydowanie nie jest to książka, którą mogę polecić każdemu, nawet wielu czytelnikom z długoletnim stażem, ale jestem pewien, że swoją niewielką niszę ma. Z pozostałych plusów, okładka wygląda estetycznie, ale na tym się kończą te plusy. 2/5, bo czasami faktycznie autorka trafiała w sedno, a tekst mnie rozbawiał, a nie żenował.
Profile Image for Nicole.
48 reviews
June 2, 2024
"O czym są "Tkanki miękkie"?" -- trudne pytanie, na które jednoznacznej odpowiedzi nie mam.

Przed napisaniem własnej opinii, przeczytałam kilka z tych zamieszczonych tu w serwisie, i praktycznie z każdą, po części, się zgodzę, ale nie z tym, że jest nudna.

Na pewno nie szuka sensacji. O wydarzeniach, o których inni autorzy piszą kolorowo, pogrubiają, podkreślają czy opierają na nich fabułę, postać wykreowana przez Rudzką nie ma ochoty opowiadać. Z chirurgiczną precyzją i lakonicznymi słowami podany jest opis, dowiadujemy się, że się stało. I tyle.

Językowo? Perełka. Niebanalna. To widzimy w tych rzeczach, które Ludwik uważa za godne skomentowania. Niesamowity talent, który sprawia, że pod palcami czuję tkaninę, choć przecież tylko słucham o niej ("czytałam" jako audiobook). Zapachy, smaki, gorycz życia i... starość. To wszystko umiałam poczuć dzięki fantastycznie stymulującym wyobraźnię opisom.

Pewien niedosyt, który budzi irytację, pojawił się za sprawą niewyjaśnionych wątków; pytań, na które zaciekawiony czytelnik pragnie odpowiedzi, ale ich nie dostaje. Tłumaczę sobie to jednak tak, że dostaliśmy wgląd w głowę głównego bohatera na pewien fragment czasu i nic, co poza niego wykracza, nie należy do nas; jesteśmy cichymi podglądaczami, którym nie należą się "z urzędu" żadne odpowiedzi.
Profile Image for Przemysław Skoczyński.
1,414 reviews48 followers
April 24, 2021
"Tkanki miękkie" to historia z tajemnicą w tle, ale ta tajemnica jest na dalszym planie i właściwie mogłaby nie istnieć. Autorka jest przede wszystkim stylistką i właśnie styl jest tu najważniejszy. Nie jest to literatura łatwa i przyjemna, a fabuła jest wciągająca o tyle, o ile jest ciekawa językowo. Wystarczy wspomnieć, że "Tkanki" czarują najlepszym zdaniem otwierającym, jakie czytałem od bardzo dawna i że jest to powieść, która kilka razy zmusza do przewijania na wstecznym, bo wystarczy chwila nieuwagi, by stracić rozeznanie, o kim czy o czym w danej chwili mowa. Rudzka wchodzi do męskiego świata, w którym dominuje pustka odmieniona przez wszystkie przypadki. Próbuje ugryźć ten stan beznadziei, jaki zostaje po niespełnionych ambicjach, zawiedzionych uczuciach, rozczarowaniach rzeczywistością i nieuchronnością upływającego czasu. "Cóż to za opowieść - żadna, miałem nudne życie. I nuda ma swoją historię" - nie podsumowałbym tego lepiej niż główny bohater, z zastrzeżeniem, że to "nudna historia" napisana tak, że czyta się ją z wypiekami.
Displaying 1 - 30 of 77 reviews

Can't find what you're looking for?

Get help and learn more about the design.