Najpełniejszy zbiór wierszy Poświatowskiej w jednym tomie daje wyjątkową okazję do obcowania z całością lirycznej twórczości poetki.
"Krańcowo niesentymentalna, a nawet nieromantyczna, wprowadza do poezji polskiej nowy element - motyw ciała uświęconego w misterium miłości i umierania" - Grażyna Borkowska
Halina Poświatowska (born Helena Myga) was a Polish poet and writer, one of the most important figures in modern Polish literature.
She is famous for her lyrical poetry and for her intellectual and passionate yet unsentimental poetry on the themes of death, love, existence, famous historical personages, especially women, as well as her mordant treatment of life, living, being, bees, cats and the sensual qualities of loving, grieving and desiring.
She died at 32 after a second heart operation to correct a heart defect that limited her mobility and breathing, which she acquired when she fell ill as a child during the World War II German occupation of Poland.
odłamałam gałąź miłości umarłą pochowałam w ziemi i spójrz mój ogród rozkwitł
nie można zabić miłości
jeśli ją w ziemi pogrzebiesz odrasta jeśli w powietrze rzucisz liścieje skrzydłami jeśli w wodę skrzelą błyska jeśli w noc świeci
więc ją pogrzebać chciałam w moim sercu ale serce miłości mojej było domem moje serce otwarło swoje drzwi sercowe i rozdzwoniło śpiewem swoje sercowe ściany moje serce tańczyło na wierzchołkach palców
więc pogrzebałam moją miłość w głowie i pytali ludzie dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt
chwyciłam miłość aby ją połamać lecz giętka była oplotła mi ręce i moje ręce związane miłością pytają ludzie czyim jestem więźniem
przepiękne. oprócz cudowności słów zachwyca mnie też chronologiczne ułożenie wierszy i cudowne przejście od pisania o głodzie czułości i miłości do desperackiego pragnienia życia w obliczu zbliżającej się śmierci
jestem zaczadzona pięknem mojego ciała. patrzyłam dzisiaj na siebie twoimi oczyma. odkryłam miękkie zagięcie ramion znużoną okrągłość piersi które chcą spać i powoli na przekór sobie staczają się w dół. moje nogi rozchylające się oddające bezmiernie aż po krańce których nie ma to co jest mną i poza mną pulsuje w każdym liściu w każdej kropli deszczu. widziałam się jak gdyby poprzez szkło w twoich oczach patrzących na mnie czułam twoje ręce na ciepłej napiętej skórze moich ud i posłuszna twojemu rozkazowi stałam naga naprzeciw wielkiego lustra. a potem zasłoniłam oczy twoje żeby nie widzieć i nie czuć samotności mojego rozkwitłego tobą ciała.
(znajomość biografii, szczególnie aspektu kruchego zdrowia poetki, pozwala na dogłębniejsze zrozumienie wielu utworów - Poświatowska w większości z nich balansuje gdzieś na granicy głodu miłości, a strachu przed zbliżającą się śmiercią. stąd piękno i naturalność jej wierszy o cielesności)
Аби так писати про ерос, треба постійно жити під знаком танатосу. Здається, стільки поцілунків я ще не бачив у жодній збірці віршів. Але найбільше в поезії Посвятовської мене підкупають дві речі: її гранична відвертість та оригінальність начебто простих, доступних для розуміння образів.
А ще, звісно, котики. Котики - це завжди прекрасно.
"Odkąd cię poznałam, noszę w kieszeni szminkę, to jest bardzo głupie nosić szminkę w kieszeni, gdy ty patrzysz na mnie tak poważnie, jakbyś w moich oczach widział gotycki kościół. A ja nie jestem żadną świątynią, tylko lasem i łąką -- drżeniem liści, które garną się do twoich rąk. Tam z tyłu szumi potok, to jest czas, który ucieka, a ty pozwalasz mu przepływać przez palce i nie chcesz schwytać czasu. I kiedy cię żegnam, moje umalowane wargi pozostają nie tknięte, a ja i tak noszę szminkę w kieszeni, odkąd wiem, że masz bardzo piękne usta"
Pani Halina Poświatowska to bez wątpienia niebywała poetka. W ekonomiczny sposób używa słów i z precyzją chirurga - w zaledwie kilka pociągnięć piórem - stwarza żywy, świeży, tajemniczy, czarujący i wyjątkowy obraz liryczny. Mimo że nie przepadam za wierszami białymi, rzemiosło pisarskie autorki jest tak zachwycające, że w przypadku dzieł pani Poświatowskiej znalazłam swój nowy ulubiony wiersz (biały) - przytoczony powyżej.
Z osobistych uwag - podejrzewam, że autorka wielkim sentymentem otaczała naturę oraz kolor fioletowy. Prawdopodobnie jej mózg był zdolny do tzw. synestezji, jednak to tylko moja amatorska obserwacja po lekturze.
Odjęcie jednej gwiazdki tłumaczę moją nieszczególną sympatią co do pewnych konkretnych metafor, które wydały mnie się trochę nad wyraz. Wiele dzieł ma charakter w moim wrażeniu impresjonistyczny, przez co czasami brakuje rozwinięcia opisu sytuacji, które czasami mogłoby pomóc np. w interpretacji.
Jestem pod wielkim wrażeniem. Pani Halina Poświatowska - ekonom, chirurg, artysta malarz... Chyba powiedzieć "poetka" to zwyczajnie za mało.
poezja h. poświatowskiej to doświadczenie przede wszystkim zmysłowe, to zderzenie się z własną kruchością odnajdywaną w cielesności i naturze, z którą bliskie więzy człowieka są wielokrotnie podkreślane. wiersze autorki są uczuciowe, przepełnione miłością i tęsknotą, często nie stanowią indywidualnych tekstów, a raczej (gdy czyta się je tak jak ja, czyli po sobie) zlewają się w jedno, bywają monotonne i mało oryginalne, jednak niektóre chwyciły za moje serce tak mocno, że aż trudno jest mi to krytykować. motyw przemijania ukazany poprzez odwołania do sztuki starożytnego egiptu podobał mi się, bo jara mnie to... poświatowska pisała klimatyczne utwory, z których emanuje aura kobiecości, a cały wybór jej wierszy łączy przede wszystkim jedno - niesamowita przenikliwość w obserwacji siebie i otaczającego nas wszystkich świata, a to wszystko przez wrażliwość autorki na piękno, które tak dobrze potrafiła zamykać (a może otwierać?) w słowach.
,,w środku mnie rozrasta się drzewo gałęzie ciasno przylegają do moich żył korzenie krew moją piją brunatnieją zaschłe usta moje w środku mnie panoszy się głód jak żołnierz pośród zdobytego miasta”
łasił się księżyc ocierał o moje kolana szorstką przyciętą sierścią
więc ty mu lekko ścisnąłeś przekorne gardło rozgniewaną bo zazdrość dłonią
Rosemarie - dłonie dziecinne krągłe dłonie z których życie wypadło jak piłka
Ręce, którym nieobcy ból bezsilności, wczepione w siebie jak dwa przelękłe ptaki, bezdomne, szukające na oślep i wszędzie śladu twoich rąk.
nie rzuca się kobiet bo płaczą w rogu wszechświata zwinięte gwiazdom chłodnego blasku zazdroszczą
i każdy oddech który na mrozie krzepnie przypomina że jesteś że znów odszedłeś ode mnie
a ty nie pozwól przecież żebym umarła w świecie który ciemny jest i który jest chłodny
odwracając głowę na zakrętach krzyczę żeby nie śmiała przyjść bez ciebie
Wiem, że Halina Poświatowska jest jedną z najpopularniejszych polskich poetek i bardzo cieszy mnie to, ile widzę uwielbienia dla niej również wśród moich rówieśniczek. Jednak nadal czuję, że ktoś w pewnym momencie u Haśki się zadłużył i nie spłacił długu, ten dług nadal gdzieś istnieje. Chociaż będąc szczerym, to chyba wzajemne. Bo umarli nigdy nie zostawiają świata z czystym kontem.
Spora część twórczości Haliny Poświatowskiej to poezja romantyczna i erotyki, i trzeba przyznać, że jest w tym swego rodzaju mistrzynią, przechodzi mnie od nich dreszcz. Na tylnej okładce tego właśnie zbioru przeczytacie, że Haśka jest wręcz nieromantyczna, ale ja tak tego nie odczułam, bardzo silnie miłość poczułam. Przyznam jednak, że erotyki Poświatki (mogę ją tak nazywać) nie są moimi ulubionymi w całej twórczości, z czasem poczułam ich powtarzalność. Jednak nadal są uderzająco piękne, wiadome jest, że jeśli piszemy utwory osobiste, to będziemy powtarzać te same historie, widać jak Haśce bezpiecznie i dobrze jest utożsamiać się z pewnymi istotami, no i sama się obroniła:
Dlaczego więc potępiać wiersze o miłości, czemu mieć im za złe bezwstyd i prymityw bezładnego jęku rozkoszy powtarzanego wiernie przez niedbałe o poczytność stulecia.
Za to utwory skoncentrowane na niej samej jako człowieku i kobiecie oraz innych kobietach, mitycznych, historycznych i literackich, całkowicie podbiły moje serce; sprawiły, że w Haśkę całkowicie "wpadłam". Już kilka razy na tym koncie wspominałam, że ja najbardziej wielbię w tekstach kultury temat przemijania, a Halina była bardzo świadoma swojego zakończenia. I na ostatniej stronie poczułam się, jakbym trzymała ją za rękę, i te palce mi się wymsknęły, i się popłakałam.
A co osobiście wyciągnęłam z tej lektury? Tak jak wspomniałam przy okazji biografii Poświatki, uczucie, że nie byłam nigdy sama. Że nie tylko ja tak kochałam, że nie tylko ja płakałam i zaciskałam pięści, kiedy moja dziwna miłość odeszła, że nie tylko ja wysyłałam błagania w stronę wszechświata, by wrócił, i przyrzeczenia, że wróciłabym po niego (chociaż nie jest tego wart, i, Haśko, tamten też nie był). Wyciągnęłam poczucie swojego znaczenia, ale też śmiertelności i odchodzenia; poczucie dumy, swojej siły, tkwiącej również w imieniu i nazwisku. Wyciągnęłam poczucie absolutnego spokoju i motywację, by działać na rzecz siebie jak najlepiej. Wyciągnęłam uśmiech dla bliskich.
Sama jestem poetką i w lutym napisałam wiersz pt. "malwy", dla mnie bardzo ważny, ale nigdy nie dość dobry. Halina rozszerzyła moje horyzonty i pokazała mi, że mogę wyjść poza znaną formę i nie umniejszy to mojej poezji, więc dzisiaj wieczorem diametralnie zmieniłam formę "malw" i już łatwo mi się z nimi pogodzić. "malwy" napisałam dla osoby, która jest moja, a nie jej, ale wiersz dedykuję jej.
i będzie cisza tak wielka jak gdyby we wszystkich orkiestrach umarły bębny na anewryzm gwałtownego serca
PS. Przy okazji była to okazja, by przez tłumaczenia Haśki spotkać się po raz pierwszy z kilkoma całkowicie nowymi dla mnie poetami i jestem niektórymi utworami zauroczona. Będę szukać pełnych tomików.
Wyobraź sobie kota. Takiego szaro-buro-pasiastego. To jego dziewiąte wcielenie, chude jak siedem nieszczęść. Spaceruje sobie po dachu. I po innym dachu. Po wszystkich dachach, które widzisz - od Warszawy do Nowego Yorku. W całym swoim zmęczeniu jest wciąż niebywale elegancki. Nawet gdyby wreszcie uznał, że ma dość to i tak by nie spadł - zeskoczyłby i zniknął w gęstej mgle, sekundy przed gruchnięciem o chodnik. Patrzysz na niego i jakimś cudem rozumiesz, że ten kot wie o miłości, śmierci i wszystkich namiętnościach pomiędzy więcej niż ty kiedykolwiek się dowiesz. Nie ma się co dziwić, przez wszystkie wcielenia pilnie studiował, a uczyć zaczął się pod okiem samej Kleopatry. Ogólnie jest to zajebiście refleksyjny kot. I tak sobie myślę - poezja Halinki jest tym kotem. Cokolwiek to znaczy.
Napisana przez Halinę Poświatowską w chwilach rozedrgania serca - piękna, zmysłowa poezja przeplatana refleksjami o kruchości ludzkiej egzystencji, misterium miłości i śmierci - “postawiłam sobie wielki czarny krzyż/ i spłonęłam w ogniu miłości”, “chcę/ twoje imię z gwiazdami zmieszać, z krwią”.
Cierpiąca na poważną wadę serca pisarka, wyznając doktrynę carpe diem, szła przez trudy życia, kochając je z całych swoich sił - “w tym dniu jest tyle przyszłości/ że ręce toną po łokcie/ więc rękoma pełnymi dnia/ mówię - kocham”
“mi trzeba Twoich dwóch ramiom zamkniętych Dwóch promieni wszechświata”
“W powietrzu gęstym smak zbutwiałych kości zamykający się nad ciszą łuk Pod łopatkami twardy ucisk gwoździ”
Całe życie usilnie kochała. Pozostawiając po sobie zbiór poezji rozkochała w swych wersach ludzi.
Will be coming back to this one very often. She is an inspiration when it comes to pure honesty in simple words – and in general – a huge inspiration in poetry.
Skarane emocje ubrane w piękne słowa. Wiersze Haliny Poswiatowskiej przyzywa sie całym sobą, ale do ich pełnego zrozumienia potrzebna jest znajomość jej biografii - mimo to, warto. Zdecydowanie moja ulubiona poetka
Słyszałam kiedyś od pewnego profesora, że zainteresowanie Poświatowską na zbyt długi czas świadczy o braku dojrzałości, że zbyt długo tkwi się w jej spojrzeniu. Ja kochałam sobie jej szminkę. Ukochałam sobie ją we własnej niedojrzałości. I dobrze.