W Hollywood powstaje rocznie ponad trzynaście tysięcy filmów porno, z których dochód to około piętnastu miliardów dolarów. Branża porno przynosi więcej zysków niż NBA, Liga Baseballowa i NHL razem wzięte. Mimo to wiedza na jej temat zatrzymała się na poziomie domniemywań, stereotypów i konfabulacji.
Jak to wygląda z perspektywy ludzi, dla których branża erotyczna jest źródłem utrzymania?
Robert Ziębiński skłania do zwierzeń m.in. Holly Randall, najbardziej wpływową reżyserkę i producentkę porno według magazynu „Adult Video News”, Bucka Angela, człowieka legendę, pierwszego transseksualnego aktora porno z waginą, polską aktorkę Annę Kinski, która rozwinęła karierę we Francji, i Toxic Fuckerem, dla którego ten wywiad okazał się ostatnim w życiu.
W tych i kilkunastu innych rozmowach z gwiazdami i reżyserami, a także seksuologami Andrzejem Gryżewskim i Justinem Lehmillerem autor szuka odpowiedzi na pytanie: „Czym naprawdę jest porno i jak oni to robią?”.
Panu autorowi należy się medal, bo zrobił coś wyjątkowego. Mając tak ciekawych, różnorodnych rozmówców i niesamowicie interesujący temat, napisał książkę tak jałową, nudną i nieodpowiadającą na żadne pytania, jak to to tylko możliwe. Wywiady koszmarne, przeprowadzone w taki sposób, że wszystkie brzmią identycznie, mają taki sam wydźwięk i powiedziane jest praktycznie dokładnie to samo. Jeśli ktoś bardzo chce to czytać - wstęp i pierwszy rozdział wystarczy, bo każdy następny to powtórka. Dałabym dwie gwiazdki, gdyby nie to odrażające szczucie na aktywistki i zupełny brak zrozumienia dla zarzutów wobec Blanki Lipińskiej.
Sięgnęłam z ciekawości - niewiele mówi się o porno w neutralnym kontekście, w sposób rzeczowy. Fajnie, że głos został oddany nie tylko specjalistom, ale i osobom bezpośrednio zaangażowanym w ten przemysł, ale przeszkadzał mi monotonny wydźwięk reportażu jako całości. Każdy z wypowiadających się przedstawiał mniej więcej ten sam pogląd na branżę porno, całość służyła zbiciu argumentów, że porno to przemoc, handel ludźmi i zło wcielone - a przynajmniej takie można było mieć wrażenie. Brakowało mi jakiegoś głosu przeciwnego - chociaż z drugiej strony rozumiem, że dotarcie do rozmówców było trudne, więc ofiary tego przemysłu byłoby jeszcze trudniej skłonić do rozmowy.
Po lekturze chciałbym poznać osoby, z którymi rozmawiał autor. Nie chciałbym poznać autora, który wypada blado; ma słabe pytania, prowadzi najnudniejsze wywiady o porno w historii.
Zawsze powtarzam, że prostą drogą do wybuchu w Polsce rewolucji jest zabronienie oglądania pornografii. Ban na Pornhuba, czy inne serwisy z darmowym porno mogą doprowadzić do zmiecenia z życia politycznego każdej władzy. Porno w Polsce to temat tabu. Co nie dziwi w kraju, w którym słowa "edukacja seksualna" wywołują histerię kleru i jego fanatycznych minionów. A może powinno dziwić. Pornhub, najbardziej profesjonalny serwis w tym temacie co roku publikuje dane odnośnie oglądalności filmów na swoim serwisie. Z roku na rok oglądalność porno w Polsce rośnie. A dane szczegółowe są jeszcze bardziej interesujące. Po szczegóły odsyłam do corocznych raportów Pornhuba. Krótko pisząc - jak na katolicki kraj, Polacy bardzo lubią filmy mało zgodne z doktryną. I porno ogląda więcej ludzi niż chodzi do kościoła co niedzielę.
A mimo to... Porno to nadal tabu.
Ale ta książka nie jest o Polakach tylko o branży porno. Składa się głównie z rozmów z przedstawicielami branży: aktorkami i aktorami, producentami i producentkami, lekarzami i działaczami. Celem autora było nie tylko przybliżenie realiów biznesu, ale i odkłamanie mitów związanych z pornografią. Czy się to udało, nie wiem, bo wcześniej mnie to nie nurtowało. Przeczytałem z ciekawości, gdyż śledzę od kilku lat raporty Pornhuba.
I po tej książce ugruntowałem się w przekonaniu, że rzetelna edukacja seksualna uchroniłaby młodzież przed zbyt wczesnym podejmowaniem aktywności seksualnej. I na pewno sprawiłaby, że pornografia nie stałaby się źródłem wiedzy o seksie. A, niestety, nim jest dla młodzieży. Żadna matura z religii tego nie zmieni. Wręcz przeciwnie. Kościół napędza Pornhubowi klientów w Polsce. A porno to teatr, fantazja, udawanie. O tym rzadko się mówi. Dlatego plus dla autora, że o tym swoimi rozmowami przypomina. I edukuje, niestety. Bo nie on to powinien robić.
Książka Roberta Ziębińskiego to chyba pierwsze tak poważne i interesujące spojrzenie na branżę porno. Zwłaszcza że autor robi to "oczami" tej branży.
Największy minus książki to wypowiedzi autora. Poza jego wtrąceniami książka jest naprawdę intrygująca i ciekawa. Czyta się ją bardzo szybko. Tematy poruszane w książce są ważne i cieszę się, że taka książka powstała. Końcowa ocena: 7,5/10
autor był redaktorem naczelnym polskiego playboya, o czym nie omieszkał wspomnieć kilkakrotnie no cóż, jeśli był takim naczelnym, jakim jest autorem - to zupełnie się nie dziwię, że playboy (słusznie) zatonął
Zacznijmy od tego, że książkę się strasznie szybko czyta! Na ogół nie czytam reportaży, więc dla mnie jest to miła odskocznia. Z branżą porno także nie mam nic wspólnego, więc dostałam masę ciekawostek.
3/4 książki to lektura na może dwie godziny, bo przez to się dosłownie płynęło. Pod koniec już gorzej, bo zaczęłam się nudzić, dwa ostatnie rozdziały przewijałam, bo nie znalazłam w nich nic ciekawego, więc całościowo mogę powiedzieć na pewno jedno - jest bardzo nierówno.
Cieszę się, że autor, mimo iż jest Polakiem, nie ograniczył się do polskości, bo inaczej nie byłoby tematu i książkę można by zakończyć już na pierwszym rozdziale. Wkurza mnie za to ciagle nawiązywanie do kościoła. Doskonale wszyscy wiemy, jakie jest do tego podejście i że w Polsce jest to temat tabu. Tylko po co takie przypominanie w każdym rozdziale? Skoro autor pragnie nam przybliżyć branżę porno od środka - bo na to w końcu liczyliśmy, to gadkę o kościele należałoby ograniczyć, bo psuje wydźwięk. Podobają mi się też różnice kulturowe między krajami, ale czuję niedosyt w tej kwestii, bo temat został potraktowany bardzo pobieżnie.
W ogóle mam wrażenie, że mimo iż czytało mi się to świetnie, to jednak właśnie tego, czego miało być najwiecej - czyli informacji ze świata porno jest zdecydowanie za mało, bo po przeczytaniu książki nie wiem właściwie więcej niż przed jej przeczytaniem. Niektórych kwestii chciałabym więcej, bo jest to po prostu ciekawe! No nic, na pewno nie żałuje, że przeczytałam, ale trochę niewykorzystany potencjał.
Jest to książka dla osób z otwartym umysłem, którzy są ciekawi świata i chcą się dowiedzieć więcej o tej branży. Jest w niej również wiele różnych perspektyw na postrzeganie branży porno jak i samego seksu. Ta książka nieraz was zaskoczy! Według mnie warto przeczytać 💜
Jeśli ktoś uważa branżę porno za źródło wszelkiego zła albo samych filmów nie traktuje wyłącznie jako fantazji, tylko prawdziwe życie lub (o zgrozo!) formę edukacji seksualnej, to prawdopodobnie jest to książka dla niego. Chociaż pewnie nikt taki po tę książkę nie sięgnie... Mnie zainteresował temat, bo przez stereotypy porno postrzega się zwykle negatywnie, tutaj można poznać inną perspektywę. Po przeczytaniu jestem jednak bardzo rozczarowana. Autor - jego pytania, wypowiedzi - jest najsłabszym elementem tej książki. Sam wstęp zniechęca do dalszego czytania (w zasadzie od początku pojawia się narracja jacyś-oni-źli), ale na szczęście później jest lepiej. Goście są interesujący, ratują całość, chociaż zadając odpowiednie pytania, można było dowiedzieć się znacznie więcej. Pomysł na książkę był dobry, wykonanie mocno średnie, bo autor jedynie prześlizguje się przez temat, chociaż chyba spełnia tezę, że wszyscy, którzy mają porno za zło się mylą. Brakuje tutaj czegoś więcej niż tylko czerni i bieli. To nie jest książka, która me edukować, jedynie pokazać inną perspektywę, ale myślę, że przydałoby się podkreślenie (poza wywiadami), że edukacja jest podstawą zrozumienia porno. Jak również zaznaczenie, aby korzystać z legalnych źródeł itp, szczególnie że pojawiają się wypowiedzi o ciemnej stronie branży pornograficznej.
W trakcie czytania przeglądałam opinie na temat książki i nie do końca mogłam zrozumieć, skąd one wynikają. "Na razie jest dobra, na razie mi się podoba". Byłam jednak na początku i zdawałam sobie sprawę, że choć ten początek jest dobry, później może być gorzej. I cóż, miałam rację, bo było. Nie twierdzę oczywiście, iż książka przestała być ciekawa, gdyż naprawdę dobrze mi się czytało ją całą, od początku do końca, i uważam ją za wartą przeczytania. Tym bardziej, iż na ogół nie zaczytuję się w reportażach, a ten naprawdę mi się podobał. Jednak recenzje, które widziałam, miały stuprocentową rację - autor książki nastawił się na jedną tezę i za wszelką cenę jej bronił. Nie twierdzę, iż była ona zła, jednak niektóre argumenty były nieco naciągane. Rzeczywiście pytania, które były zadawane w wywiadach, były niewłaściwe i nie wnosiły nic do sprawy, za mało było przedstawionej drugiej strony, liczyłam również na większą ilość wywiadów z psychologami. A największym minusem było powtarzające się stwierdzenie, iż feministki są przeciwko porno. Tutaj wszystkie zostałyśmy wsadzone do jednego wora, postawione naprzeciwko, z czym absolutnie się nie zgadzam, tym bardziej iż nie było w tym żadnego poparcia. Osoby, z którymi były wywiady, uważam za świetne, jednak o samym autorze nie mogę tego powiedzieć. Był ogromny potencjał, a został on trochę zmarnowany, szkoda
Największą wadą tej książki jest to, że jest pisana pod tezę- może inną niż ta, z która mamy najczęściej do czynienia w temacie porno, ale jednak autor stara się udowodnić że nie istnieją odcienie szarości. Poza tym jako feministka zostałam wielokrotnie wrzucona do tego samego worka co fundamentaliści religijni, a to nie jest ok. Niemniej jednak dowiedziałam się tez wielu bardzo interesujących kwestii. Wiec tak- książka irytuje, ale chyba mimo wszystko i tak warto się z nią zapoznać.
Najlepszy z tej książki był wstęp. Cała reszta nudna na tyle, że przewijałam co i rusz aż do końca. A szkoda, bo temat samograj (no, jak widać, niekoniecznie), teren dziewiczy.
Dobrze się bawiłam. Mnie ta książka wciągnęła i w pewnym momencie nie mogłam się oderwać. Co prawda w wywiadach wiele się powtarza, ale sądzę, że autor chciał, aby pewnie prawdy wybrzmiały i nikt nie miał wątpliwości, bo skoro kilka osób mówi to samo, to jak dla mnie jest to pewien dowód. Mogłoby być nieco dłużej, wiecej pytań, bardziej pogłębiony temat, ale na pewno i tym autor daje do zrozumienia, że to nie z porno jest problem, ale ze społeczeństwem, które o seksie mówić nie potrafi. Oczywiście sam przemysł pornograficzny nie jest bez wad i skaz, ale okazuje się, że dla aktorów to praca jak każda inna.
No średnie, co więcej powiedzieć. Temat ciekawy, na serio można bo dużo powiedzieć ale autor sam chyba nie wiedział czego chce. Wyszło nudno, wypowiedzi i wywiady są ciekawe, ale same fragmenty autora odrzucają. Pytania które zadaje aktorem czy lekarzom są dziwne, nie poszerzają tematy, mam wrażenie jakby często się powtarzały.
„Porno. Jak oni to robią?” to pierwsza przeczytana przeze mnie książka w tym roku i powiem Wam, że jeśli każda kolejna będzie tak dobra, to zapowiada mi się naprawdę wspaniały 2021! Na początku, muszę zaznaczyć, że jeśli oczekujecie, że w tej książce znajdziecie zwierzenia osób, które będą z ubolewaniem opowiadać o tym, jak porno zniszczyło im życie, to niestety, ale będziecie bardzo rozczarowani. Aktorzy, z którymi rozmawiał pan Robert Ziembiński to szczęśliwe, zadowolone z życia osoby, które po prostu grają w porno. Ot i tyle, taka jest ich praca 🤷🏼♀️ Szczerze i bez owijania w bawełnę opowiadają o tym jak znaleźli się w branży, jak przebieg(ł)a ich kariera i jak wspominają prace na planie. Każdy po kolei obala wszystkie krzywdzące mity i stereotypy, których w naszym świecie jest pełno. Dla mnie, osoby, która seksualnością interesuje się nie od dziś, i która książek o seksie przeczytała już kilka, nie było tam zbyt wielu zaskoczeń czy momentów szoku. Wszystko było po prostu...oczywiste. Mam natomiast świadomość, że pełno jest osób, młodszych czy starszych, którzy takiej wiedzy nie mają. Ta książka pozwoli im dowiedzieć się jak jest naprawdę, obali mity, stereotypy i (mam nadzieje) zmieni perspektywę z jakiej patrzą na ludzi grających w porno. Co do moich wrażeń, to jestem naprawdę bardzo zadowolona. Czytało się przyjemnie i lekko. Całość jest zrobiona spójnie, rzeczowo i z humorem :) Lekki zgrzyt pojawiał się tylko wtedy, gdy czytałam o „złych* lewicowych aktywistkach-feministkach”, które zawzięcie walczą o unicestwienie porno. Nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka, ja tam z porno nigdy nie walczyłam, mimo iż feministką i lewaczką jestem również nie od dziś 😜
Czy będzie kontrowersyjnie? Owszem. Czy warto czytać? Jak najbardziej! Czy polecam? ZDECYDOWANIE.
Po pierwsze, mogłoby być o wiele więcej sylwetek lekarzy i specjalistów, nawet z tej przeciwnej strony. W ogóle głosu przeciwników trochę brakowało... Bo dwie rozmowy, to trochę jednak mało. Brakowało też głosu edukatorki albo nawet zwykłej nauczycielki ze szkoły, która w paru zdaniach opowiedziałaby, jak wygląda edukacja seksualna w dzisiejszych czasach.
Po drugie, jeśli książkę czyta się ciągiem, to można w końcu odnieść wrażenie, że razem z różnymi osobami w kółeczko. Te same pytania, podobne odpowiedzi...
Brakuje mi też głosu feministek, które autor tak często przywołuje. W ogóle uogólnienie, że feminizm jako taki piętnuję pornografię, było bardzo krzywdzące. Są w końcu odłamy, które z pornografią nie mają problemu.
O ile generalnie ta książka była świetna, rozmowy z aktorami i sex workerami są cudowne (chociaż niektóre kwestie się powtarzają). Brakowało mi jednak rozmowy z jakąś Dominą. Natomiast tragicznie irytował mnie autor, jego wypowiedzi były dość dziwne, można było przeprowadzić to w odrobinę inny sposób.
Hmmm, miało być progresywnie, a wyszło tak jak zawsze, czyli zachowawczo (a momentami nawet konserwatywnie?) Zacznę może od plusów, bo takowe są - przede wszystkim destygmatyzacja porno, oddanie głosu osobom z branży, zwrócenie uwagi na consent między aktorami/kami i wspominanie o ruchu #metoo . Duży plus za podkreślanie tego, że ważna jest edukacja seksualna i rozmowy z młodzieżą na temat tego, czym się różni porno od prawdziwego seksu. Absolutnym hitem książki jest wywiad Buckiem Angelem - transpłciowym aktorem porno (wg mnie przede wszystkim dla tego wywiadu warto sięgnąć po książkę). Niestety książka ma parę kiepskich punktów -niby ma być obiektywnie, niestety mamy tutaj parę gotowych tez, których autor broni dobierając pasujące do nich badania i rozmówców/czynie. Megalomania autora i wielokrotne podkreślanie, że był naczelnym Playboya dosyć mnie irytowało. Nie wiem skąd przekonanie, że wszystkie feministki są anty porno, albo, że porno feministyczne to subtelny waniliowy seks przy świeczkach - może warto byłoby zgłębić temat? Jednak najgorszy ze wszystkiego jest sposób, w jaki autor oraz rozmówcy/czynie mówią o pracownicach seksualnych (używając stygmatyzującego słowa "prostytutka") - nie bardzo rozumiem dlaczego w prawie każdym wywiadzie jest podkreślane, że aktorki porno nie są "prostytutkami" i te ostatnie są przedstawiane negatywnie. Jaki jest powód dowartościowywania jednej grupy zawodowej i szejmowania drugiej? Warto, żeby pan Robert się doedukował oraz zrozumiał, że praca seksualna może mieć różne oblicza, jej formą może być uprawianie seksu za pieniądze przed kamerą, albo z klientem i obie formy są w porządku jeśli są konsensualne/pozbawione przymusu.
Ocenę tej książki powinnam podzielić na trzy kwestie: 1. Autor - beznadziejny, zadaje nudne powtarzalne pytania i jakbym jeszcze raz usłyszała, że największym przeciwnikiem seksu na ekranie są lewicowe feministki to bym rzuciła tą książką o ścianę (słuchałam audiobook xd) 2. Treść - świetne wypowiedzi pozytywnych osób 3. Książka jako reportaż - na pewno jest pisana w celu udowodnienia pozytywności porno. A już na pewno nie pokazuje całego obrazu branży i pomija masę jej krzywdzących aspektów. Tyle, że uważam że nie było to w tej akurat książce potrzebne (było ukazane jako margines jako coś o czym trzeba mówić głośno ale nie powinno być brane pod uwagę za każdym razem przy debacie o pornografii)
Podsumowując książka mega ciekawa i pozytywna, natomiast nie jest to najlepszy reportaż o seks pracy jaki czytałam.
Ostatnie wywiady najlepsze. Faktycznie są to dłuższe wypowiedzi wnoszące jakąś wiedzę. Natomiast skoro w tytule jest postawione pytanie, to miłoby było, gdyby faktycznie autor na nie odpowiedział. Mógł spędzić chociaż czas na planie i opisać to w książce. Treść koncentruje się głównie na stereotypach, akceptacji, natomiast brakuje konkretnej wiedzy. Niektóre pytania i odpowiedzi są zbędne.
I tak, po kolejnym przypomnieniu ogarnęłam, że autor pracował w Playboyu... Ale mógłby to powtórzyć jeszcze z 20 razy, żebym zapamiętała do końca życia.
Autor zmarnował potencjał na porządny reportaż o branży porno, czerpiąc informacje u samego źródła. Jest to po prostu zbiór wywiadów z osobami z tej branży, ale niewiele można z nich wynieść każdy mówi niemal to samo. Całość wydawała się monotonna. W jedym z wywiadów rozmówcą jest transpłciowy mężyczna i w tym rozdziale strasznie drażniło mnie używanie zwrotu „zmiana płci”
Ta książka mnie w dużej mierze okrutnie męczyła, zwłaszcza wszystkie fragmenty, w których autor opowiadał o swoim dzieciństwie, a potem mówił, że on chce w tej książce oddać głos osobom z branży, sam chce się ukryć (aha), 3 razy powtarzał te same wyniki badań o tym, że pornografia nie uzależnia tak samo jak alkohol (ale już nie dodawał nigdzie żadnych statystyk dotyczących ciemnej strony porno biznesu) czy dzielił się procesem powstawania książki (naprawdę, bardzo dziękuję za fragment o tym, jak wysiadł na lotnisku de Gaulle'a i nie mógł znaleźć żadnej wolnej taksówki, a potem były korki i jeszcze dodał długi przypis o żółtych kamizelkach, a cały ten wstęp do rozdziału nie miał ŻADNEGO związku z dalszą rozmową z gwiazdą porno). Do tego książka pisana na maksa pod tezę, że porno jest super, a źli katolicy, radykalne feministki i lewicujący obrońcy praw kobiet wykrzywiają jego obraz. Z drugiej strony, faktycznie, na pewno niejedna książka została już napisana z tezą przeciwną, że porno to zło tego świata i może w takim razie potrzebujemy książki, która byłaby przeciwwagą i pokazywała porno jako biznes, który jest wprost rajem dla osób, które lubią seks, są lekko ekshibicjonistyczne i są gotowe stawić czoła stygmatyzacji. Ale w takim razie nie rozumiem, dla kogo jest ta książka. Raczej nie przekona tych złych katolików, radykalnych feministek czy lewicujących obrońców praw kobiet, zwłaszcza że mówi o nich w taki generalizujący sposób, że poczułam opór, gdy wspominano o tym, że feministki widzą porno tak niekorzystnie (na pewno wszystkie feministki?). Narracja w wielu miejscach jest szydercza i ma chyba pasować tylko takim boomerom jak autor, którzy mają dokładnie takie same poglądy jak on. Sam dobór rozmówców i wywiady są momentami mega fajne, chociaż też mam wrażenie, że pominięto zupełnie osoby, które ten biznes skrzywdził (mimo że wspominano, że jest takich trochę), wybrano tylko tych, którzy nadal podchodzą do porno dość entuzjastycznie. Ale mam wrażenie, że cała fajność ciekawostek czy historii porno gubi się w na siłę wydłużonej treści i stronniczości książki.