Na pewno znasz przynajmniej jedną wersję tej historii. Może w Twojej Czerwony Kapturek był niewinną bajką dla dzieci? Może znasz jej brutalniejszą wariację? Pozwól, że opowiem Ci o jeszcze jednej. Zaczyna się tak samo jak poprzednie. Między drzewami biegnie dziewczyna w czerwonej pelerynie. Ma na imię Lyka i oddałaby wszystko, by zapamiętać choć jeden ze swoich snów...
Czerwony Kapturek, Jaś i Małgosia, Śpiąca Królewna, Brzydkie Kaczątko i inne baśnie w zupełnie nowej odsłonie. Nigdy nieopowiedziane historie w baśniowej estetyce. Posłuchajcie o magii, która ma władzę nad śmiercią, i miłości silniejszej niż czas. Tylko w świecie hardych baśni klątwę snu pomaga zdjąć hasło do Facebooka, największym wrogiem wróżki są krótkie terminy i nadmiar zleceń, a zasady BHP obowiązują nawet zombie!
Oto druga antologia Hardej Hordy, niezwykłej grupy trzynastu utalentowanych pisarek. Będzie śmiesznie, czasem mrocznie, chwilami nostalgicznie. Przewrotnie i dojmująco współcześnie.
Jeśli miałabym w ciemno polecić komuś jakąś polską fantastykę, to najprawdopodobniej pierwszym, co przyszłoby mi do głowy byłaby twórczość którejś z autorek zrzeszonych w grupie Harda Horda, czy też, Fantastic Women Writers of Poland. Jeszcze zanim autorki wydały swoją pierwszą wspólną antologię, znałam i śledziłam twórczość większości z nich i uważałam, że w polskiej literaturze fantastycznej obecnie to panie są statystycznie częściej warte uwagi – choć statystycznie mniej rozpoznawalne. Autorki zdają sobie z tego sprawę, stąd na swoją rozpoznawalność pracują. Obie ich antologie pozwalają na zapoznanie się z próbkami ich twórczości, pokazując bardzo różne style, konwencje i rodzaje narracji. Taka była pierwsza antologia Hordy, takie są i Harde Baśnie. Za temat swojego drugiego zbioru pisarki obrały sobie baśnie i wydawać by się mogło, że dostaniemy do rąk zestaw retellingów znanych historii – to nie jest prawda. Nie do końca, bo opowiadania retellingowe też w Hardych Baśniach się znajdują, ale wiele opowiadań nawet jeśli wychodzi od jakiejś znanej baśni, przetwarza jej motywy w sposób o wiele bardziej złożony – inne zaś nie sięgają po pojedynczy tekst ani nawet po zestaw tekstów, ale po pojedyncze baśniowe motywy czy samą koncepcje baśniowości i opowieści. To daje zestaw tekstów bardzo świeżych – i, znów, różnorodnych. Demon w Studni Ewy Białołęckiej to jeden z moich ulubionych tekstów w antologii. Nawiązuje do opowieści szkatułkowych, baśni w baśni, do motywu zajmowania opowieścią groźnego przeciwnika (tu: tytułowego demona) w celu przechytrzenia go. Żadna z historii wewnątrz tekstu nie powtarza znanego motywu, a wszystkie są w klimacie magiczne i baśniowe. Zakończenie jest niesamowicie urocze. Sen nocy miejskiej Magdaleny Kubasiewicz sięga po baśń o Śpiącej Królewnie i można poniekąd nazwać je retellingiem. Tylko królewna sama jest czarodziejką, a książę… cóż, księcia trzeba znaleźć, podobnie, jak tego, kto rzucił klątwę. Do tego setting urban fantasy znany z powieści autorki i nowa ciekawa bohaterka, którą chętnie poznałabym bliżej. Białe Aleksandry Zielińskiej to znów jeden z tych tekstów które zrobiły na mniej wielkie wrażenie. Baśń, która była punktem wyjścia dla opowiadania została okrojona do kilku motywów, które stały się przerażającą, postapokaliptyczną historią. Zielińska jest autorką mało chyba obecną w świadomości czytelników fantastyki, a i jej teksty to zwykle pogranicze, może dlatego są mało rozpoznawalne? A szkoda, czego Białe dowodzi. Martyna Raduchowska nawiązała do Czerwonego Kapturka i historii o wilkołakach. Potwór z Lasu to historia, w której mieszają się ludzkie okrucieństwo i ludowe opowieści, i, oczywiście, nikt nie jest tym, za kogo go uważamy. W Różach Świętej Elżbiety Agnieszka Hałas odbiegła nieco w bok od baśniowego motywu przewodniego, sięgając po motywy średniowiecznych legend oraz libretto operowe, reinterpretując je i opowiadając – po raz kolejny – o niezwykłym (choć mniej mrocznym, niż w Teatrze Węży) układzie z nadnaturalną istotą i mocy, które utrzymuje protagonista. Jest to też historia relacji protagonisty z dwiema kobietami, w którym dychotomia dobra i zła, naturalnego i nadnaturalnego jest mniej oczywista niż u wielu męskich autorów. Anna Kańtoch z kolei w opowiadaniu Krok przed tobą bawi się – w bardzo przewrotny, po swojemu, sposób – motywem równoległego baśniowego świata i jego zderzeniem ze światem naszym. Opowiadanie pełne jest typowej dla tej autorki dziwności i niedopowiedzeń. Anna Nieznaj sięgnęła z jednej strony po baśniowy wątek uciekającej królewny, a z drugiej – po powieści Sienkiewicza – by w Zazuli opowiedzieć swoją, alternatywną, wersją historii Heleny Kurcewiczówny. To jeden z kilku tekstów autorki opartych o Ogniem i Mieczem i zdecydowanie trzeba nadrobić także i pozostałe. Jeśli jeden kryminał w tomie wam nie wystarcza, to mam dobrą wiadomość, bo po kryminał sięgnęła też Anna Hrycyszyn. Detektyw Fiks i śmierć w czerwonym pokoju ucieszy też tych, którzy czytali antologię Skafander i Melonik i nie dość im było duetu bohaerów. Mamy więc staeampunkowy świat, gdzie wielkie znaczenie mają socjalne konwenanse, ale i niezwykłe wynalazki. Taki wynalazek odegra ważną rolę w tej wersji historii o Sinobrodym… Milena Wójtowicz też postawiła na znajomych bohaterów, więc jeśli ktoś lubi Sabinę od BHP, nie zawiedzie się – nie zawiedzie się też oczekując od autorki typowego dla niej humoru. Choć tytuł Sześć koszulek z łabędziami sugerowałby baśń o zaczarowanych książętach, to bohaterowie opowiadania są z nieco innej historii. Jak widać, o prosty retelling w tym zbiorze naprawdę trudno. Natomiast Krystyna Chodorowska w Tym, co pośród lodów stworzyła historię bardzo od baśni odległą, ledwo do nich nawiązującą, niemal realistyczną… a przy tym doskonale zriserczowaną i pięknie napisaną. Jestem pod wrażeniem drobiazgowości autorki w oddaniu realiów życia za kołem podbiegunowym - i realizmu problemów ekologicznych poruszonych w tekście. Klątwa Hexenwaldu Anety Jadowskiej to z kolei tekst typowy dla autorki – łącznie z tym, że jego protagonistką jest Dora Wilk. I kolejny – trzeci – kryminał w zbiorze, oparty na baśni o Jasiu i Małgosi… tylko oczywiście Jadowska nie byłaby sobą, gdyby zła wiedźma zjadająca dzieci naprawdę zjadała dzieci – ale to tylko początek śledztwa Dory. Marta Ksiel znana jest ze swojego humoru, ale Idzie, powtarzał wiatr pokazuje drugą stronę jej twórczości, tę na którą mniej zwraca się uwagę, a która przecież pojawia się w jej twórczości coraz częściej. Ponieważ Ksiel jest też autorką grozy i to opowiadanie (podobnie jak Jaworowi ludzie z poprzedniego zbioru) jest grozą. Baśnie są okrutne i Kisiel sięgnęła po ten ich aspekt. Wyszło opowiadanie bardzo mroczne, jedno z najmroczniejszych w dorobku autorki. Na zakończenie znów coś ciepłego, czyli Życzenie wróżki chrzestnej Aleksandry Janusz, opowieść o tym, że trzeba zacząć dbać o siebie, zanim dbanie o innych zacznie szkodzić, umieszczone w barwnym baśniowym świecie. Zawiera smoka który jest mężem wróżki i dużo kotów – nie mogłam się nie uśmiechnąć. To krótki przegląd, starałam się nie zdradzać za wiele. Czytając antologię, miałam wrażenie obcowania z pudełkiem bardzo dobrych pralinek – każda z innym nadzieniem, każda smaczna. Antologie zawsze kojarzą mi się z takim miksem czekoladek – czasem coś smakuje ci mniej, ale hej, czekoladki (czasem trafiasz na wyroby czekoladopodobne, tedy gorzej)! Tutaj zdecydowanie były to bardzo smaczne czekoladki, i do tego w ładnym pudełku (antologia wydana została równie ładnie jak jej poprzedniczka). Spędziłam na lekturze święta i to był doskonale spędzony czas.
Na pewno nie jest tym czego się spodziewałem. A czego się spodziewałem? Współczesnych interpretacji klasycznych baśni a nie tylko wariacji na ich temat. Zdecydowanie lepiej wypadają te opowieści, które dzieją się w czasach innych niż zamierzchłe albo maksymalnie fantastyczne. Jakość opowiadań jest bardzo nierówna. Są świetne, są słabe i są tak zamotane, że ciężko zrozumieć o co autorce właściwie chodziło i co chciała przekazać. Ogólnie polecam sprawdzić samemu, ale mam wrażenie, że to jeden z tych zbiorów opowiadać które miały być dla każdego. Czy to się udało? Nie wiem, naprawdę ciężko stwierdzić.
Gdy jednak tylko dowiedziałam się o Hardych Baśniach, drugiej antologii Hardej Hordy, natychmiast zamówiłam swój egzemplarz w przedsprzedaży. Za sprawą różnych zawirowań udało mi się jednak przeczytać książkę jeszcze przed otrzymaniem przesyłki… To się nazywa timey-wimey!
No bo tak się składa, że nie tylko kocham Hardą Hordę, ale też uwielbiam reinterpretacje baśni. Opowiadanie nowych wersji klasycznych opowieści to jedno z serc fantastyki. Na pewno nieraz natknęliście się na takie teksty – przecież i J.R.R. Tolkien całymi garściami czerpał z folkloru i mitologii, i Andrzej Sapkowski wplatał w swoje narracje niezrównane własne wersje znanych historii w zupełnie nowym wydaniu. Baśnie są idealnym materiałem do pisarskiej pracy: doskonale znane, ale nieraz występujące w wielu wersjach; proste, lecz z masą przestrzeni do wypełnienia; różnorodne i archetypiczne zarazem; o sztywnych ramach, a zarazem plastyczne i podatne na przeróbki; dotykające ponadczasowych tematów i nieraz boleśnie przestarzałe, proszące się o opowiedzenie na nowo. Zdarzało mi się czytać anglojęzyczne antologie fantastycznych opowiadań opartych na baśniach, Harde Baśnie to jednak pierwszy raz, kiedy miałam w rękach polską, i to składającą się z opowiadań pisarek, z których wszystkie, co do jednej, strasznie lubię.
W sumie to takie bardziej 3.5 ale ze względu na kilka naprawdę fajnych opowiadań jest 4. Niektóre opowiadania miały niewiele wspólnego z baśniami, i były zwyczajnie nudne.
3.5, nie tego się spodziewałam, jednak nie jestem zawiedziona. Myślę, że niektórzy nie powinni się brać za tematy jak choroby czy mutacje genetyczne pisząc opowieść na 30 stron.
Demon w studni - 3 Sen nocy miejskiej - 5 Białe - 3.5 Potwór z lasu - 4.5 Róże świętej Elżbiety - 3.5 Krok przed tobą - 3.5 Zazula, kukułeczka moja - 2 Detektyw Fiks i śmierć w czerwonym pokoju - 4 Sześć koszulek z łabędziami - 4.5 Ten, co pośród lodów - 2.5 Klątwa Hexenwaldu - 5 Idzie, powtarzał wiatr - 4 Życzenie wróżki chrzestnej - 4.5
Bardzo dobry zbiór opowiadań. Jak to zwykle bywa w antologiach, jedne bardziej przypadają do gustu, inne mniej, ale w tym przypadku na szczęście więcej było tych pierwszych. Osobiście jestem fanką baśniowych retellingów w nieoczywistym wydaniu, chociaż trzeba też przyznać, że w tym przypadku nie we wszystkich nawiązanie do baśni jest jasne i widoczne. Ale to już pewnie kwestia interpretacji i może szukania mniej oczywistych bajkowych tropów.
Jeśli zaś chodzi o poszczególne opowiadania, do mnie najbardziej przemówiły: - "Idzie, powtarzał wiatr" - zdecydowany faworyt, choć w mrocznym wydaniu. To opowiadanie najmocniej zapadło mi w pamięć, jest genialnie napisane - "Białe" - oba mają cięższy, tajemniczy, symboliczny i nieoczywisty klimat, ale ja akurat takie lubię najbardziej 🖤 - "Klątwa Hexenwaldu" - świetny motyw lasu, ciekawie wykorzystane baśniowe tropy i miłe zaskoczenie historią z Dorą, bo za główną serią nie przepadam - "Życzenie wróżki chrzestnej" i "Demon w studni" - bardziej cozy i zdecydowanie najbardziej bajkowe (nie mylić z "baśniowe"), oba z zabawnym twistem. Czytało się je bardzo przyjemnie, z uśmiechem. Idealne opowiadania na poprawę humoru :)
Może nie zachwyciły, ale podobały mi się też: "Sen nocy miejskiej", "Potwór z lasu", "Detektyw Fiks..." i - o dziwo, patrząc po innych opiniach - "Ten, co pośród lodów" (chociaż fakt, nie widzę tutaj w ogóle nawiązania do baśni i fakt, chciałoby się wiedzieć, co dalej, chociaż uważam że takie zakończenie to celowy zabieg).
Nie przemówiło do mnie właściwie tylko "Sześć koszulek z łabędziami", ale to totalnie nie mój klimat i typ humoru, więc zamiast bawić - drażniło. "Zazula" też tak średnio podeszła, ale to pewnie z kolei kwestia nieprzepadania za "Ogniem i mieczem".
Pozostałe 2 opowiadania neutralne.
Ostatecznie 9 opowiadań z 13 oceniam na plus i myślę, że w przypadku antologii to bardzo dobry wynik.
Wciąż koszmarnie nierówne…. Na pewno przyjemniejsze niż pierwsza antologia Hordy, ale nadal - część opowiadań była nieczytelna podczas gdy inne chętnie dostałabym w dłuższych wersjach. Ale chyba łapie już które autorki mają styl w takim klimacie jaki lubię, a które z reguły nie podchodzą pod moje gusta
Fajny przekrój przez polską fantastykę, poleciłabym każdemu, kto ma ochotę rozeznać się w temacie. Niektóre opowiadania są naprawdę rewelacyjne, żadne nie jest złe, a każde zupełnie inne. Jest to dla mnie jednocześnie powrót do lubianych autorek jak i odkrywanie nowych nazwisk. Oceniam minimalnie lepiej niż "Hardą hordę", zarówno jeśli chodzi o poziom opowiadań jak i spójność tematyczną. Przede mną "Inne nieba", ale już mam nadzieję na kolejną antologię Hordy. (Opowiadania Anety Jadowskiej, zarówno z "Baśni" jak i "Hordy" są przepiękną ilustracją tego, jak wspaniale może rozwinąć się pisarka, zarówno językowo jak i fabularnie. Pomiędzy pierwszym tomem "Thornu" a tymi opowiadaniami jest niewyobrażalna przepaść.)
"Harda Horda" bardzo mi się podobała (a najbardziej cała idea jej powstania), retelingi baśni też uwielbiam, więc kiedy zobaczyłam w swojej bibliotece "Harde baśnie" to od razu po nie sięgnęłam i pełna nadziei zabrałam się za czytanie.
Ciężko jest ocenić zbiór opowiadań, bo wiadomo, że jedne podobają się bardziej, a inne mniej. We mnie na pewno zostaje na dłużej "Zazula, kukułeczka moja" Anny Nieznaj i "Róże świętej Elżbiety" Agnieszki Hałas. Ta pierwsza jest w moim odczuciu fanfikiem "Ogniem i mieczem" w wersji co by było gdyby Helena jeszcze przed spotkaniem Skrzetuskiego była już zakochana w Bohunie. Raczej nie wpisuje się w kategorię baśni, ale tak to jest świetnie napisane, a postaci żywe i pełnokrwiste (Zagłoba! uwielbiam!), że nie da się nie zaangażować w tę opowieść. Z ogromną ochotą przeczytałabym alternatywną wersję "Ogniem i mieczem" w wersji Anny Nieznaj.
Z kolei "Róże świętej Elżbiety" przypominały mi vibem "Niewidzialne życie Addie LaRue" V.E. Schwab i mimo, że chciałabym więcej opowieści z długiego życia głównego bohatera, to opowiadanie jest tak idealnie skomponowane, że nie czułam niedosytu po zakończeniu.
Jednak obydwa te opowiadania mało są związane z baśnią i zresztą większość o jakiś koncept baśni ledwo zahacza. Mamy wersję Czerwonego Kapturka w "Potworze z lasu" Martyny Raduchowskiej i Jasia i Małgosię w kryminalnym opowiadaniu Jadowskiej, ale chyba za dużo oglądałam "Once Upon a Time" swojego czasu, że żadne plot twisty nie były dla mnie zaskoczeniem ;)
Trochę więcej baśni spodziewałam się w "Hardych Baśniach", ale i tak to jest zbiór dobrych opowiadań, wartych uwagi.
(Oowiadania od 3 do 5). Fantatyczny zbiór fantastycznych opowiadań! Dawno nie czytałam antologii o tak wyrównanym poziomie warsztatowym, choć oczywiście opowiadania różnią się od siebie, niekiedy bardzo. Mam kilku faworytów, uzupełnię recenzję o tytuły tych, które pójdą do mojej selekcji opowiadań do Nagrody Zajdla. Na pewno zagłosuję na opowiadanie Marty Kisiel - jest po prostu świetne od początku do końca. Ale wzruszenie, uśmiech lub podziw wzbudziło u mnie wiele innych tych opowieści (aaaa, kolejne opowiadanie z detektywem Fiksem czy raczej jego asystentką! Aaaa, retelling "Ogniem i mieczem"! Aaaa, fantastyczna relacja czarownicy i jej nieoczekiwanego męża, w opowiadaniu, w którym właściwie nic się nie dzieje, ale jest tak ciepłe i kochane, że chętnie bym się do niego przytuliła. I tak dalej :) ).
Harda Horda po raz drugi postanowiła zaproponować czytelnikom przegląd swoich talentów w jednym zbiorze, co uważam za bardzo dobry pomysł. Autorki tym razem przerabiają w swoim stylu znane i mniej znane baśnie. Bywa miło i baśniowo, ale bywa też strasznie. Warto przeczytać, bardzo interesująca lektura. Niektóre autorki kompletnie zaskakują!
Kolejna bardzo udana antologia opowiadań od Hardej Hordy. Bardzo równa, bardzo dobra — czytało się ją cudownie. Trzynaście autorek stworzyło trzynaście nowych baśni, które zachwycają, eksplorują doskonale znane historie i przetwarzają je na zupełnie nowe fabuły z zaskakującymi zakończeniami.
Wydaje mi się, że żeby obiektywnie(he, he) zrecenzować tę książkę muszę ocenić każde opowiadanie po kolei. A więc tak... 1. Demon w studni-Mimo że to opowiadanie o demonie, było zaskakująco ciepłe i pozytywne, naprawdę dobrze się to czytało, znaczenie symboliczne, piękne baśnie opowiadane przez Głos... Klimacik chyba największej baśniowości spośród tych wszystkich baśni 5/5⭐ 2. Sen nocy miejskiej- w miarę dobrze się czytało, ale brakowało mi jakiegoś większego rozbudowania postaci, choć częściowego, na czym polega przedstawiony świat. A zakończenie odgadłam po jakichś dziesięciu stronach 3/5⭐ 3. Białe- okeeej, klimat jak w jakimś najgorszym horrorze(w sensie najstraszniejszym, a nie najśmieszniejszym), ale skąd komuś przyszło do głowy coś takiego po przeczytaniu "Brzydkiego kaczątka" to nadal nie wiem. No i wszystko ciekawe, ale miałam wrażenie, że poruszam się trochę po omacku, nie wiem, co się dzieje, nie wiem dlaczego, nie wiem kiedy, nie wiem jak, wiem tylko w jakim świecie. No i zakończenie jakieś takie rozmyte. Brakowało mi wyraźniejszej puenty. 3,5/5⭐ 4 Potwór z lasu- Boszzzzz, kocham, miłość mojego życia chyba. Taki mega mroczny retelling "Czerwonego kapturka". I dobra, rozwiązanie zagadki częściowo odgadłam, ale ta duszna, miażdżąca atmosfera, trochę jak u Poego, pokazanie, jak łatwo można manipulować ludźmi i zakończenie, które zwaliło mnie z nóg. Na pewno pozostanie w mojej pamięci na dłużej. 5/5⭐ 5.Róże świętej Elżbiety- nieźle napisane, bardzo ciekawy koncept, ale z jakiegoś niewyjaśnionego powodu nie mogę temu dać więcej niż 4/5⭐ 6. Krok przed Tobą-Zarąbiste.Opisane dość chaotycznie, nie wszystkie wątki się ze sobą splatały, ale przeżywam do tej pory 4,75/5⭐ 7. Zazula, kukułeczka moja- fajnie, herstory, w dodatku retelling, w którym Kurcewiczówna kończy z Bohunem, tylko że ja "Ogniem i mieczem" nie czytałam, więc poziom zrozumienia był średni 3/5⭐ 8.Detektyw Fiks i śmierć w czerwonym pokoju- bardzo fajne, ciekawa zagadka z mrocznym i niepokojącym, a jednocześnie satysfakcjonującym twistem. Właściwie od początku wiesz, kto zabił, ale jak? Oto zagadka. Na minus detektyw zmieniający się na życzenie w lisa-stalker 4,75/5⭐ 9. Sześć koszulek z łabędziami- Achhh, uśmiałam się. Takiej groteski, takiej satyry to dawno nie czytałam. Naprawdę, jak czytam coś takiego, to czuję, że żyję. 5/5⭐(!) 10. Ten, co pośród lodów- Ja rozumiem, że temat opowiadania był ważny, ale sposób realizacji... Nic się nie kleiło, postaci były tak bez wyrazu, że nie dało się ich zapamiętać, a historia zwyczajnie się ciągnęła. Odetchnęłam z ulgą, jak dotarłam do końca. 2/5⭐ 11. Klątwa Hexenwaldu- I taką reinterpretację baśni o Jasiu i Małgosi chciałam usłyszeć! 5/5⭐ 12. Idzie, powtarzał wiatr- TAK JEST!!! I da się poruszyć ważny temat w ciekawy i mroczny sposób?!(kocham widmę) 5/5⭐ 14. Życie wróżki chrzestnej- ciekawe, ale zdecydowanie za mało rozwinięte, miałam wrażenie, że nie ma żadnej presji 3,5/5⭐ Więc w sumie... jakieś 3,8/5⭐, ale raczej polecam niż nie. Ciekawa pozycja, zwłaszcza dla osób które zdążyły się już zrazić do polskich pisarzy i pisarek(ja np.)
Ogólnie to było naprawdę spoko, jedynie niektóre tematy mi kompletnie nie podeszły (trochę też nie rozumiem zamysłu za niektórymi retellingami, w sensie było tam jakieś omówienie ale w kilku przypadkach tego w ogóle nie kupiłam) i niestety trochę bardziej na razie mi się utrzymują w pamięci, ale niektóre świetne. Takie 3.5/5 za całość
Demon w studni - ciekawe 3/5
Sen nocy miejskiej - znałam z serii o Jagodzie, więc nic nowego, ale spoko 4/5
Białe - ciekawe bardzo, taki nastrój niepokoju niewiadomo czego 4/5
Potwór z lasu - podobało mi się 5/5 Róże świętej Elżbiety - takie sobie 2/5
Krok przed tobą - nie wiem w sumie o czym to było 2/5
Zazula, kukułeczka moja - takie 2.5/5
Detektyw Fiks i śmierć w czerwonym pokoju - fajne, wątek detektywa mi se podobał 4/5
Sześć koszulek z łabędziami - nie, nie dla mnie całkowicie, 1/5
Ten, co pośród lodów - bardzo spoko początek, ale brak jakiegokolwiek zakończenia bardzo mi nie podszedł 1.5/5
Klątwa Hexenwaldu - uu, fajne to, chyba najbardziej mi zapadło w pamięć, Jasio i Małgosia 5/5
Idzie, powtarzał wiatr - o to było bardzo fajne, niepokojące, lubię takie niepokojące baśnie o starych babciach
Życzenie wróżki chrzestnej - 1/5 tylko dlatego że ja nie lubię tego stylu,
Najbardziej podobały mi się: "Sen nocy miejskiej” Magdaleny Kubasiewicz" i „Klątwa Hexenwaldu” Anety Jadowskiej. Kompletnym nieporozumieniem za to były: „Ten, co pośród lodów” od Krystyny Chodorowskiej" (nie wiem co autorka sobie myślała wrzucając ten tekst do antologii o baśniach) i „Zazula, kukułeczka moja” Anny Nieznanej (nie cierpię Sienkiewicza, dla osoby nieobeznanej w jego twórczości jej tekst jest niezrozumiały na poziomie zarówno fabularnym jak i językowym). Nie popisała się też Martyna Raduchowska i jej do bólu przewidywalny „Potwór z lasu”. mniej
Jak to zwykle z antologiami bywa, są opowiadania, które bardziej i mniej przypadły mi do gustu. Niemniej jednak była to wielka czytelnicza przyjemność. Bardzo doceniam również komentarze autorek pod każdym opowiadaniem. Szczególnie przypadły mi do gustu utwory pań: Ewy Białołęckiej, Anny Nieznaj (tu prawdopodobnie zmusiła mnie pani, żeby w końcu przeczytać "Ogniem i mieczem", absolutnie fantastyczne opowiadanie!), Anety Jadowskiej, Marty Kisiel oraz bardzo ciepłe opowiadanie końcowe Aleksandry Janusz. Na pewno zapoznam się z inną twórczością wielu pań z tego tomu.
Zawsze mam problem z tym jak ocenić tom opowiadań, który jest pisany przez wielu autorów, a w tym przypadku autorek.
Było tutaj kilka naprawdę dobrych opowiadań, głównie od autorek, które czytam zazwyczaj. Kilka było przeciętnych...i niestety jedno, które nijak mi nie pasowało do tematu zbioru - baśni.
Bardzo nierówny zbiór opowiadań. Chciałabym przeczytać kontynuację opowiadań: "Białe", "Idzie, powtarzał wiatr", "Życzenie wróżki chrzestnej". Przez opowiadanie "Róże świętej Elżbiety" nie przebrnęłam; "Potwór z lasu" bardzo przewidywalny. Nie rozumiem, dlaczego w tej antologii znalazło się miejsce na opowiadanie "Ten, co pośród lodów".
Bardzo się rozczarowałam. Kilka opowiadań w ogóle nie było związanych z baśniami, więc nie rozumiem co tam robiły. "Róże świętej Elżbiety" i "Zuzula, kukułeczka moja" - DNF Z kolei reszta opowiadań w ogóle nie zapadła mi w pamięć. Szkoda, bo myślałam, że będzie tak dobra jak Harda horda
Trochę się rozczarowałam, bo niektóre z opowiadać bardzo ciężko nazwać "baśniami" Zostawiam bez oceny, bo niektóre rozdziały oceniałabym bardzo wysoko, a inne raczej nie. Szczególnie podobały mi się "Demon w studni", "Potwór z lasu" i "Sen nocy miejskiej"