W 1967 r. Roy Bates, emerytowany brytyjski oficer, zajął opuszczoną platformę przeciwlotniczą na wodach międzynarodowych, a następnie nazwał ją Sealandią i ogłosił się jej księciem. W 1996 r. artysta Lars Vilks nazwał skrawek szwedzkiego wybrzeża Ladonią, tworząc swoje państwo dzieło sztuki, którego hymnem jest odgłos kamienia wpadającego do wody. W 2013 r. pewna dziewczynka z Virginii, Emily, zapytała tatę, czy mogłaby zostać prawdziwą księżniczką. Pół roku później jej tata utworzył na pustyni Królestwo Północnego Sudanu, a swoją córkę uczynił księżniczką. W 2016 r. Mieszko Makowski założył Królestwo Kabuto. Jego terytorium mieści się na działce pod Radomiem. Król Mieszko był rozczarowany Polską, więc stworzył państwo, w którym wartością nadrzędną jest absolutna wolność.
To tylko przykłady kilku mikronacji – współczesnych tworów parapaństwowych – i ich pomysłodawców opisanych w tej niezwykłej książce. Bohaterowie Macieja Grzenkowicza to zapaleńcy, idealiści, outsiderzy, którym obecna oferta państwowa nie odpowiada, dlatego tworzą swoje. Swoje tycipaństwa.
Temat reportażu jest kompletnie odjechany. A sama książka? Można przeczytać, ale też jakiegoś większego szału nie ma. Dla mnie to po prostu reportaż o szalonych ludziach, którym się nudzi w życiu xD
Tytuł totalnie mnie zaciekawił, a książkę pochłonęłam jednego dnia:) Bardzo przyjemna lektura. Dużo ciekawostek. To czego mi w niej brakowało to zdjęcia i bardziej konkretne informacje o tym jak to prawnie jest w ogóle możliwe - część była luźno przemycona przy kolejnych tycipaństwach.
"Tycipaństwa. Księżniczki, bitcoiny i kraje wymyślone" to dla mnie ciekawa pozycja, w której jednak zabrakło mi tego czegoś, co sprawiłoby, że nie mogłabym się od niej oderwać. Podchodząc do tej lektury miałam wiedzę o niektórych z tych specyficznych przestrzeni, dlatego część książki niczym mnie nie zaskoczyła. Może właśnie z tego to wszystko wynika?
Na pewno zabrakło mi zdjęć, które idealnie mogłyby dopełnić poszczególne rozdziały. I to tak naprawdę mój główny zarzut do wydawcy :(
Maciej Grzenkowicz stworzył interesujący przekrój tycipaństw. Mamy czeski zamek, w którym króluje sado-maso i Zarzecze, w którym "człowiek ma prawo do leniuchowania i nicnierobienia". Są księżniczki, bitcoiny i masa innych dziwnych na swój sposób rzeczy.
Polecam tym, którzy chcieliby poszerzyć swoją wiedzę geograficzną i zajrzeć w bardzo specyficzne lokalizacje.
Seria krótkich historii, trochę jakby w formie bloga. Zazwyczaj ciekawych, czasem zabawnych a czasem przerażających. Wszystkie o dążeniu ludzi zmęczonych systemem do szeroko rozumianej przez nich wolności (z małym wyjątkiem) i odnalezienia własnej tożsamości. Wielkie uznanie za odwiedzenie większości tycipaństw i mikronacji, do których jak przeczytamy, dotarcie nie jest wcale takie łatwe.
Zabrakło mi dokładniejszego wytłumaczenia jak możliwe jest postanie takich tworów. Informacje były przemycane ale w raczej ogólnej formie. Bez szczegółów. Nie do końca polubiłem tez styl autora. Niektóre opowieści potrafiły mnie zmęczyć.
Nigdy wcześniej nie słyszałem o mikronacjach, więc dowiedziałem się stąd całkiem sporo, jednak mam wrażenie że czegoś brakowało, że nie do końca zagłębiony temat. Bo niby były wywiady z założycielami, ale jakoś tak czuję że nie były one jakoś znaczące. W teorii każde tycipaństwo traktuje same siebie na serio, ale nie mogę przestać myśleć że większość z nich jest "for fun". W wielkości przypadków czułem że to bardziej zabawa w państwo niż realne chęci stworzenia czegoś więcej. Wyjątkiem na pewno jest ostatni przykład, gdzie widać że tam jest coś więcej.
to jedna z tych książek, za które zabieram się tylko po to, by wyciągnąć jakieś ciekawe rzeczy. czy to było jakoś giga ciekawe? w temacie na pewno. sama realizacja spodobała mi się odrobinę mniej. niby przeczytałam to w ramach jednego posiedzenia, ale to było niewygodnie długie posiedzenie i już tylko czekałam na moment, w którym odejdę od tej książki. na pewno dobre na początek, by później zagłębić się bardziej w temat mikronacji.
Sięgając po tę książkę nie oczekiwałam wiele. Zaskoczyła mnie pozytywnie. Podczas lektury doszłam do wniosku, że ludzie to fascynujący marzyciele/szaleńcy. Na duży plus zasługują feminatywy oraz forma nijaka. Z negatywnych uwag, to pod koniec książki część tycipaństw była po prostu przedstawiona w kilku zdaniach i tyle.
3.75, duński szatanista, rybaklandia oraz czeskie królestwo sado-maso Nie z Tego Świata i minister sztuki i skoków do wody. Kocham ludzką aktywność w świecie
Bardzo ciekawa, historia ostatniego tycipaństwa moim zdaniem najciekawsza. Do mojego życia nic wielkiego nie wniesie, to bardziej takie małe ciekawostki i historyjki, niemniej jednak uważam, że warto poznać.
Takie bardziej 4,5. Bardzo przyjemny reportaż, którego rzeczywiście słucha się niczym baśni o księżniczkach. Historie mikronacji mogą skłaniać do drwin i śmiechu, ale jednocześnie okazują się piękną opowieścią o uniwersalnym dążeniu do wolności negatywnej (wolności od problemów istniejących państw) i pozytywnej (wolności do życia zgodnie z własnym systemem wartości).
Bardzo ciekawy temat, sporo ciekawostek, a jednak mam z tą książką pewien problem — dość trudno mi się ją czytało... Mam wrażenie, że o ile autor zdecydował się na tą „lżejszą wersję” reportażu, to sam styl był dla mnie dość toporny. Nie czułam się porwana tą lekturą, raczej brnęłam przez nią bardziej z uporu, niż z wewnętrznej przyjemności z czytania.
Nie wiedziałam wcześniej o istnieniu aż tylu ciekawych mikronacji, więc temat od razu mnie zaciekawił. Dużo interesujących i przystępnie podanych informacji, ale nie na tyle, abym pochłonęła tę książkę szybciej (czytałam ją przez kilka miesięcy). Bardzo ''współcześnie'' napisany reportaż - nie zawsze podobała mi się analiza autora i jego interpretacja wydarzeń, dla czytelnika też by mogło coś zostać. Rozdział nierówny rozdziałowi, zarówno pod względem treści, jak i stylu. ,,Tycipaństwa [..]'' nazwałabym dobrym początkiem w poszukiwaniu dalszych informacji o tych miejscach.
Tytuł całkowicie oddaje treść książki i nie wiem, czemu przed jej rozpoczęciem uważałam, że będzie o czymś innym. W mojej głowie ulokowało się przeświadczenie, że mikronacje będą wyłącznie ciekawostką i fragmentem całego reportażu - ten błąd leży wyłącznie po mojej stronie.
Muszę przyznać, że treść książki jest przygotowana bardzo rzetelnie i starannie. Autor, jeśli miał taką możliwość, odwiedzał tycipaństwa, o których pisał i rozmawiał z ich założycielami. Powody dla których powstały, często wiązały się z buntem przeciwko ograniczeniom narzucanym przez politykę konkretnych krajów i próbą stworzenia nowego porządku. Ideą która zrobiła na mnie najbardziej pozytywne wrażenie była Christiania granicząca z Kopenhagą - małomiasteczkowa atmosfera, przyjaźń łącząca mieszkańców i pacyfizm brzmią prawie jak utopia. Ciekawy i kontrowersyjny jest też tam system wymierzania sprawiedliwości, gdzie to obywatele wymierzają karę.
Książka ta na pewno poszerza horyzonty i przedstawia różne punkty widzenia. Pokazuje, że nie wszyscy ludzie poddają się systemowi tylko z nim walczą. Czy jest to słuszna droga - trudno jednoznacznie powiedzieć.
Jeśli chodzi o tematykę, to spodziewałam się trochę większej różnorodności wątków, ale to wyłącznie wina moich błędnie postawionych oczekiwań. Duży plus dla autora za inkluzywność i feminatywy! Dla osób zainteresowanych tematem bardzo polecam
3,5/5, bo książka wciąga, bawi, a przy okazji otwiera oczy na instytucjonalne absurdy, o których na co dzień nie myślimy.
✨ Czy temat mikro-państw mnie zaintrygował? Bardzo! Zwłaszcza że niektóre historie brzmią jak scenariusz do filmu. ✨ Czy śmiałam się w trakcie lektury? Tak, choć momentami miałam wrażenie, że nie do końca taki był zamysł autora. Enklawa pod Radomiem? Ze wszystkich miast w Polsce, właśnie tam? ✨ Czy książka pokazuje, jak pokręcone mogą być systemy prawne i administracyjne? Oj, zdecydowanie – w niektórych momentach aż trudno uwierzyć, że to dzieje się naprawdę.
🔥 Co było na plus?
Ciekawy temat – mikro-państwa i ich twórcy to nisza, o której nie mówi się zbyt często. Ironiczne, czasem absurdalne sytuacje – idealne dla fanów historii, które wydają się nieprawdopodobne, ale jednak są prawdziwe. Dobrze napisane – styl sprawia, że książkę czyta się szybko i bez bólu głowy. 💔 Co mnie zaskoczyło?
Momentami prześmiewczy ton – nawet jeśli nie był celem autora, to jednak pewne rzeczy czyta się jak satyrę na współczesne państwa i biurokrację. 🎯 Czy polecam? Tak, jeśli masz ochotę na coś nietypowego, co jednocześnie rozbawi i zmusi do refleksji.
📚 Ocena: 3,5/5. Inteligentna, wciągająca i pełna anegdot, które można rzucać w towarzystwie jako ciekawostki.
Bardzo przyjemny reportaż. Ja słuchałam w audio i bardzo polecam :) nie jest zbyt wymagający, ale można z niego wynieść kilka ciekawostek. Dla mnie był to temat dosyć świeży, o większości z miejsc wspomnianych w tekście nie miałam wcześniej pojęcia. Najbardziej podobał mi się jednak rozdział o Christianii, bo przywołał dużo wspomnień z jednej wycieczki, podczas której miałam okazję odwiedzić to miejsce.
Książka przystępnie napisana, widać że autor ma umiejętności odpowiednie do wprowadzenia czytelnika w temat. Żałuję, że książka opisuje różne mikronacje anegdotycznie zamiast używając ich za przykład nie próbuje opisać mechanizmów działania państwa etc. Traci ten reportaż na merytoryczności, ale nie można mu odmówić przyjemności z samego obcowania z lekturą.
The book addresses an interesting topic. I had heard about one microstate before, so reading a book about various cases was a fascinating experience. The author has crafted the book well, and each story brings something new to the reader. At times, it's clear that the author defends the protagonists, who can be challenging to like if one doesn't think very similarly to them.