Matriona Kosłow – to miała być nowa tożsamość Marty Małeckiej. W Rosji czekała na nią rodzina, o której istnieniu wcześniej nie miała pojęcia. Ale w piekle, w którym się znalazła, słowo "rodzina" ma inne znaczenie. Trafiła do rosyjskiej bratwy, w sam środek brutalnego mafijnego świata, gdzie panują okrutne zasady, a każdy skrywa mroczny sekret.
Marta musi walczyć o swoje życie. Nie wie, komu może zaufać, kto jest jej przyjacielem, a kto śmiertelnym wrogiem.
Między nią a pilnującym jej Nikołajem rodzi się gwałtowne uczucie. Czy mężczyzna będzie jej wybawieniem? A może zgubą? I jak daleko posunie się jej brat Izjasław, owładnięty chorą obsesją na punkcie siostry?
Pisarka, nauczycielka angielskiego i mama dwójki urwisów. Kocha muzykę, jest uzależniona od wymyślania historii i czekolady. Lubi dobre polskie filmy. W wolnym czasie gra na pianinie, gitarze lub pisze teksty piosenek. W 2021 roku zadebiutowała trylogią: „Rosyjska mafia” wydanej nakładem Wydawnictwa Otwartego.
She's a writer, an English teacher and a mom of two. She loves music, and she's addicted to writing stories. The chocoholic. She likes good Polish movies. In her free time, she plays the piano and the guitar or writes lyrics. in 2021, she made her debut with the trilogy: "Russian mafia" published by Otwarte Publishing House.
Strasznie mi się nie podobała i gdyby nie to, że obiecałam przyjaciółce, że ją przeczytam prawdopodobnie zrobiłbym dnf. Nie lubiłam prawie żadnego bohater i sam styl autorki do mnie nie przemówił.
Nie spodziewałam się decydując na recenzję książki w ciemno trafię na książkę, która mną wstrząśnie i bardzo pozytywnie zaskoczy. Byłam zdania, że pomimo tego, że mafia należy do jednego z moich ulubionych motywów, to w tym temacie nic nowego i świeżego się nie zdarzy. Jak bardzo się myliłam. "Matrioszka" to naprawdę wstrząsający i zdecydowanie mocny debiut Pauliny Jurgi. Siedemnastoletnia Marta wiedzie normalne, szczęśliwe życie w Polsce. Nie zdaje sobie sprawy jednak, że jej matka zbiegła z dziewczynką gdy ta była malutka. Tym bardziej zdziwiona jest kiedy w swoim domu spotyka swojego ojca, szefa Rosyjskiej mafii, któremu nareszcie udało się ją odnaleźć. Marta, która nazywa się Matrioszka zmuszona jest powrócić do Rosji i rozpocząć życie pełne niebezpieczeństw i brutalności w zupełnie nieznanym dla siebie środowisku. Zagrożenie płynie również ze strony starszego rodzeństwa. Jedynymi sojusznikami w tym strasznym miejscu są pokojówka, brat bliźniak dziewczyny i egzekutor jej ojca. To właśnie do niego dziewczyna zaczyna czuć coś więcej i wydaje się, że to uczucie zaczyna być odwzajemnione. Ale czy w święcie gdy ojciec Matrioszki rządzi brutalnie wszystkim, w tym życiem swoich dzieci, to uczucie ma jakiejkolwiek szanse? I jak potoczą się losy Matrioszki wrzuconej brutalnie w zupełnie obcy dla siebie świat? Jest to książka, która zdecydowanie należy do książek, które za granicą są określane jako darki. Miałam kilka takich momentów kiedy miałam odkładałam czytnik na chwilę I jeszcze raz wracałam do tego fragmentu, ponieważ nie mogłam uwierzyć co właśnie przeczytałam. Ale jeśli mroczne historie są dla Was niestraszne to gorąco Wam tę książkę polecam. Na pewno się od niej nie będziecie mogli oderwać. A ja natomiast już czekam z niecierpliwością na drugą i trzecią część, ponieważ autorka nie powiedziała zdecydowanie ostatniego słowa. Nie spodziewałam się decydując na recenzję książki w ciemno trafię na książkę, która mną wstrząśnie i bardzo pozytywnie zaskoczy. Byłam zdania, że pomimo tego, że mafia należy do jednego z moich ulubionych motywów, to w tym temacie nic nowego i świeżego się nie zdarzy. Jak bardzo się myliłam. "Matrioszka" to naprawdę wstrząsający i zdecydowanie mocny debiut Pauliny Jurgi. Siedemnastoletnia Marta wiedzie normalne, szczęśliwe życie w Polsce. Nie zdaje sobie sprawy jednak, że jej matka zbiegła z dziewczynką gdy ta była malutka. Tym bardziej zdziwiona jest kiedy w swoim domu spotyka swojego ojca, szefa Rosyjskiej mafii, któremu nareszcie udało się ją odnaleźć. Marta, która nazywa się Matrioszka zmuszona jest powrócić do Rosji i rozpocząć życie pełne niebezpieczeństw i brutalności w zupełnie nieznanym dla siebie środowisku. Zagrożenie płynie również ze strony starszego rodzeństwa. Jedynymi sojusznikami w tym strasznym miejscu są pokojówka, brat bliźniak dziewczyny i egzekutor jej ojca. To właśnie do niego dziewczyna zaczyna czuć coś więcej i wydaje się, że to uczucie zaczyna być odwzajemnione. Ale czy w święcie gdy ojciec Matrioszki rządzi brutalnie wszystkim, w tym życiem swoich dzieci, to uczucie ma jakiejkolwiek szanse? I jak potoczą się losy Matrioszki wrzuconej brutalnie w zupełnie obcy dla siebie świat? Jest to książka, która zdecydowanie należy do książek, które za granicą są określane jako darki. Miałam kilka takich momentów kiedy miałam odkładałam czytnik na chwilę I jeszcze raz wracałam do tego fragmentu, ponieważ nie mogłam uwierzyć co właśnie przeczytałam. Ale jeśli mroczne historie są dla Was niestraszne to gorąco Wam tę książkę polecam. Na pewno się od niej nie będziecie mogli oderwać. A ja natomiast już czekam z niecierpliwością na drugą i trzecią część, ponieważ autorka nie powiedziała zdecydowanie ostatniego słowa.
Wiecznie oblewająca się rumieńcem Marta aka Matriona, wzdychająca do swojego ochroniarza, a jednocześnie żołnierza jej ojca-wora rosyjskiej mafii nie zdobyła mojego czytelniczego serca, niestety.
Akcja dzieje się niemal wyłącznie w jednej lokacji - rezydencji bossa mafii, który nie cofa się przed niczym, aby utrzymać swój przestępczy biznes. Przymyka nawet oko na przemoc pomiędzy swoimi dziećmi, także tę o podtekście seksualnym.
4.5* ale daję 5, żeby odróżnić tę pozycję od wszystkich innych polskich mafijnych tworów, które ostatnio nagminnie są wydawane. Jest to jedna z tych pozycji, w przypadku których nie należy sugerować się okładką i opisem, że dostaniemy kolejny mafiopodobny twór z "importu" , ale naprawdę ciekawą książkę. Poza tym, że autorka zafundowała nam niezłe emocje, dobrze przedstawiła bohaterów. Siedemnastoletnia Marta nie zachowuje się ani nie wysławia jak czterdziestolatka, a reszta jej rodzinki stanowi bardzo barwne postaci. Ponadto mamy tutaj nawiązanie do Petersburga i jego obiektów oraz dodatkowo tradycji prawosławnych, co pokazuje, że zrobiła research. Nie jest to książka pisana na przysłowiowym kolanie. Nienaganna transkrypcja cyrylicy, która oszczędza nam taki tworów jak pakhan i Bratva, bo mamy pachana i bratwę, podobnie jest z wszystkimi imionami rosyjskimi, całość dopracowana na tip top. A jeśli chodzi o treść, życie siedemnastoletniej Marty się rozpada, kiedy odnajduje ją rodzony ojciec, przed którym matka ją dotychczas ukrywała w Polsce. Bycie córką pachana nie jest niczym dobrym, o czym szybko się przekonuje. Kobieta jest tam traktowana jako oferta handlowa z innym szefem mafii i okazuje się, że jeśli będzie to Włoch a nie Rosjanin, to może okazać się szczęściarą. Marta - Matriona została jednak sprowadzona do Rosji w jednym celu - ma zostać wydana za mąż, a jej mężem będzie stary gruby rosyjski mafiozo. Jednak serce Marty zaczyna szybciej bić do Nikolaja - ochroniarza, którego początkowo chce wykorzystać do ucieczki z tego strasznego miejsca. Dodatkowo na każdym kroku nagabuje ją starszy brat Jak łatwo siedemnastoletnia dziewczyna może stracić swoją niewinność, trzeba przeczytać i się przekonać.
Moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki zaczęło się od drugiej serii, czyli gruzińskiej. Swoją oryginalnością i doskonałą stylistyką zrobiło na mnie spore wrażenie, dlatego postanowiłam sięgnąć do pierwszej serii. Jakież było moje zaskoczenie gdy okazało się, że "Matrioszka" opowiada wydarzenia, które działy się znacznie później niż te opisane w drugiej serii. Co więcej, jestem jeszcze bardziej zadowolona, że losów Nikołaja nie poznałam przed przeczytaniem "Ławrusznika", gdyż rozgryzanie, co się stało z tą postacią przyniosło mi nie lada frajdę.
W tym tomie poznajemy dojrzałą i odpowiedzialną jak na swój wiek, siedemnastoletnią Martę Małecką. Wychowywana przez ojca, w domu pełnym miłości, ciepła i trzymania się zasad moralnych dziewczyna, z dnia na dzień przestaje istnieć. Nagle staje się Matrioną, córką głowy bratwy, Grigorija Kosłowa i trafia do zbrukanego krwią półświatka pełnego luksusu, blichtru, ale i brutalności, bezwzględności. Rola jej ochroniarza przypada aroganckiemu, bezlitosnemu Nikołajowi. Matrioszka nie chce się poddać i zaakceptować tego, co zgotował jej los.
Ani po stylu, ani koncepcie na fabułę, ani kreacji bohaterów nie domyśliłabym się, że jest to debiut. Jak na mój gust jedynie opisy były zbyt drobiazgowe. Dynamika wzbudzała ciekawość, by czytać dalej, ale jednoznacznie wskazywała, że historia na tym tomie się nie skończy.
Co zwykle się działo u Was w domach jak wracaliście do domu ze szkoły i mieliście te siedemnaście lat? Na pewno nie to co pewnego dnia zastała u siebie Marta Małecka - czyli mężczyzn w garniturach, którzy stali się zwiastunem wielkiej i strasznej zmiany WSZYSTKIEGO! Rosja, bratwa, porwanie, przemoc – to jest to na co się tu piszecie! Marta nie jest już Martą, nazywa się od teraz Matriona i została zabrana przez swojego biologicznego ojca do kraju przodków, gdzie od tego feralnego dnia ma żyć jak w złotej klatce i przestrzegać domowych zasad. Jak sobie młoda dziewczyna poradzi w tej sytuacji, gdzie nie wiadomo kto jest kim, ani komu można zaufać. Wyrwana ze świata, który znała przez całe swoje życie musi nauczyć się funkcjonować po omacku. W tym zadaniu znajdzie paru sojuszników - Miszę (który będzie tu największym zakończeniem, bo czy nie tak można określić moment, gdy nagle okazuje się, że masz brata i to bliźniaka! a dodatkowo wyglądacie kropka w kropkę tak samo) oraz Nikołaja, który ma być jej ochroniarzem. Tak oto zaczyna się niebezpieczna gra o życie i śmierć, gdy jeden fałszywy krok może oznaczać koniec! Klimat w jakim poprowadzona jest fabuła, sprawia, że nie sposób się nudzić, gdyż nie da się zamknąć tej historii w jednej ramie i to jest jej niewątpliwie atut. Poza tym, kto w dzisiejszych czasach nie miał myśli - mafia? matko... ile można! I ja w sumie od czasu do czasu też tak mam, ale zapamiętajcie moje słowa - MATRIOSZKA to nie jest jakaś tam zwykła historia z mafią w tyle, to pozycja mocna, wstrząsająca i szokująca w bardzo wielu płaszczyznach. Ta książka Pauliny Jurgi wbije Was w fotel i nie będziecie się mogli od niej oderwać, jak już zaczniecie ją czytać! Matrioszka to dla mnie jeden z najlepszych debiutów jakie czytałam! A zakończenie sprawiło, że patrzyłam na ostatnią stronę i zastanawiałam się JAK to się mogło tak skończyć! Nie zdradzałam tu za wiele z fabuły, bo myślę, że wszystko musicie przeczytać sami!
Poukladane życie Marty nagle rozwala się jak domek z kart. Po 17 latach życia dowiaduje się, że jest córka rosyjskiego mafioza. W związku z tym opuszcza Polskę i wyjeżdża do Rosji. Tam jej życie zamienia się w piekło. Jedyną jej nadzieja staje się Kola - jej ochroniarz, który wkrótce staje się dla niej kimś ważnym.
Z jednej strony jak zawsze mamy schematyczny romans. Buntująca się dziewczyna, która chce uciec z piekła, zakazany mężczyzna, w którym zaczyna się zakochiwać, a do tego walka o koneksje. Z drugiej mamy powiew świeżości, bo wkraczamy w życie rosyjskiej mafii, w której wszystkie chwyty są dozwolone.
Wątek romatyczny, choć schematyczny, był przyjemny w odbiorze. Bardzo kibicuje Marcie i Koli. Mało jak dla mnie wątku mafijnego, ale finał rozbudził we mnie nadzieję na to, że będzie go w kolejnej części więcej. Do tego dość dużo tajemnic, które mocno mnie zaintrygowały. Chciałabym już wiedzieć co niektóre postaci kombinują. Co do samej akcji książki, to na końcu dzieje się, oj dzieje! W środku natomiast jest dość grzecznie, aż za grzecznie jak na mafię. Ale były krótkie ostre momenty, jednak zbyt krótkie.
Pióro Autorki przyjemne. Czyta się dość płynnie. Jak na debiut całkiem spoko. Ja się tylko czepiam, że za mało mafijnie.
Dostałam ją w paczce razem z innymi nowościami od @wydawnictwootwarte i choć zwykle po takie książki nie sięgam, tym razem postanowiłam dać takiej pozycji szansę. Bardzo pozytywnie się zaskoczyłam! Nie będę wypowiadać się na temat fabuły, bo raz, że nie mam do czego jej porównać, a dwa - mniej lub bardziej traktowałam ją z przymrużeniem oka. Jednakże, to, na co chciałabym zwrócić uwagę, to naprawdę dobry styl pisania autorki - bardzo przyjemny i niewymuszony. Myślę, że sięgnę i po kolejną część...
Debiut, ale za to jaki perfekcyjny! Ta książka jest świetna. Podchodziłam do niej z mieszanymi uczuciami, ale z każdą stroną wciągała, coraz bardziej. Końcówka to totalne zaskoczenie, takiego zakończenia się na pewno nie spodziewałam. Teraz tylko czekać na 2 tom, oby był szybko, bo nie mogę się doczekać jaki był ten przewijający się w książce „plan” i jakie zamiary ma jej bliźniak. Tak naprawdę nadal nie wiadomo o co chodzi i to właśnie w tej książce jest najlepsze. Czekam z niecierpliwością na kolejny tom.
Na początku przyznam się, że to pierwsza książka z tego gatunku, którą przeczytałam, zazwyczaj szukam w literaturze czegoś innego. Ale jak już się za to zabrałam, to doczytałam do końca, chociaż teraz trochę żałuję.
Główna bohaterka – głupia. Okej, momentami byłoby to realistyczne, bo w końcu ma 17 lat, ale momentami zachowywała się bardzo nieadekwatnie do sytuacji w której się znalazła. Właśnie umarł jej ojciec, została wywieziona w głąb Rosji? Spoko, ważne że ochroniarz ma dołeczki w policzkach. Jej próby ucieczki, które od początku były skazane na niepowodzenie. Pozostałe postacie są papierowe, każdemu można przypisać jedną, może dwie cechy. A relacje między nimi po prostu się stają, bez żadnego rozwijania się i prawie się nie zmieniają (oprócz tej jednej romantycznej, gdzie musi być raz źle, raz dobrze, żeby utrzymywać uwagę czytelnika – chociaż muszę przyznać, że nawet nie wiek kiedy się ona zaczęła, bo oni po prostu nagle zaczęli być razem; nie żeby to było dla mnie jakimś zaskoczeniem). Sama powieść napisana momentami infantylnie, ale to nie jest mój główny zarzut. Na moją ocenę wpłynęło jednak głównie zakończenie, które jest jednym wielkim zbiegiem okoliczności, festiwalem głupoty i sumą nieprawdopodobnych zdarzeń. Dodatkowo historia nie zostaje domknięta w żaden sposób, czego bardzo nie lubię w książkach, bo nawet jedną część z serii powinna bronić się sama.
Zdaję sobie sprawę, że powieść tą zyska (już zyskała) wielu zwolenników. Ja jednak twierdzę, że nie jest to dobra powieść.
Zacznę od tego, że dla odmiany nie mamy tu mafii włoskiej, a rosyjską, co w sumie jest dla mnie dużym plusem, bo jest mniej oklepane. Uważam, że to bardzo udany debiut, który wzbudza zainteresowanie i książka sama się czyta. Mamy oczywiście porwanie grzecznej Marty, która zakochuje się w niegrzecznym i obłędnie przystojnym gangsterze, czyli w sumie standard ale sam pomysł na resztę fabuły uważam za ciekawy. Podobały mi się wykreowane postacie do których łatwo można się przywiązać, część z nich daje się lubić a inni wręcz przeciwnie, najchętniej sami sprzedalibyśmy im kosę pod żebra 🙈. Dla mnie ważne jest, żeby z książką spędzić miło czas i nie planować w trakcie czytania obiadów na najbliższe pół roku i to tutaj dostałam. A jedyna rzecz na którą muszę zwrócić uwagę, bo strasznie mnie irytowała to ilość łez wylanych przez główną bohaterkę. O ile rozumiem powagę sytuacji i emocje targające Martą o tyle odnoszę wrażenie, że wystarczyło spojrzeć na nią krzywo, żeby wywołać łzy.
Ale i tak uważam, że książka jest godna polecenia, pomimo swojej tematyki nie jest brutalna, wulgarna ani chamska, wszystko ze smakiem. Połknęłam ją w 1 dzień i jestem zrozpaczona, że na więcej muszę czekać do czerwca. Jeśli więc szukacie lekkiej, napisanej przystępnym językiem historii z romansem w tle, która wciągnie i wywoła trochę emocji to polecam sięgnąć po ten debiut
Ostatnio (ku mojemu totalnemu zaskoczeniu) coraz częściej sięgam po polskie autorki - zwłaszcza te, dopiero debiutujące na polskim rynku wydawniczym. "Matrioszka" to historia, którą dzięki wydawnictwu Otwartemu, miałam przyjemność przeczytać już w minionym roku - jeszcze przed korektą tekstu oraz bez jakiegokolwiek projektu graficznego okładki ... i wiecie co? Już wtedy zachwyciłam się piórem Pauliny Jurgi. Kiedy światło dzienne ujrzała oficjalna okładka do książki, mój zachwyt został tylko dodatkowo podsycony. „Matrioszka” - zapamiętajcie ten tytuł, bo już 10 lutego będzie o nim głośno.
Na początek uruchomcie swoją wyobraźnię.
Jesteście siedemnastoletnią dziewczyną. Na co dzień, uczęszczacie do drugiej klasy liceum i z wielką pasją trenujecie siatkówkę, choć swoją przyszłość chcecie związać z farmacją. Wasza mama zmarła przy porodzie, ale otrzymaliście mnóstwo miłości od wychowującego was samotnie ojca – policjanta.
Opis ten mógłby dotyczyć dosłownie każdego i każdy mógłby się z taką osobą utożsamiać. Marta Małecka mogłaby by być waszą rówieśniczką, koleżanką, sąsiadką...
Nasza bohaterka wiodła zatem przeciętne, spokojne życie, aż do dnia w którym ten spokój został jej nagle i brutalnie odebrany. Gdy pewnego dnia, po powrocie ze szkoły zastała w mieszkaniu, swojego ojca w towarzystwie obcych mężczyzn wyglądających na takich, od których człowiek chcę uciekać w przeciwną stronę, wiedziała, że coś jest nie tak. Słowa mężczyzny przedstawiającego się jako Grigorij Kosłow wbiły Martę w ziemię. Możecie sobie tylko wyobrazić, co czuję siedemnastolatka, kiedy nieznany jej mężczyzna dobitnie uświadamia jej, że człowiek, który ją do tej pory wychowywał i którego uznawała za ojca ... wcale nim nie jest. Jakby tego było mało - Kosłow jako jej biologiczny ojciec, który niedawno dowiedział się że dziewczyna jednak żyję przybył nie tylko po to, żeby się "grzecznie" ujawnić, ale i po to, aby zabrać ją ze sobą. Nasza bohaterka myślała, że sytuacja nie może być gorsza, ale mogła. Bo Grigorij Kosłow nie jest przeciętym Rosjaninem. On jest głową Bratwy – rosyjskiej mafii i nie cofnie się przed niczym, żeby Marta wróciła do swojej prawowitej ojczyzny, nawet przed … zabiciem człowieka, który ją wychowywał i porwaniem samej dziewczyny.
Kiedy próba ucieczki i uzyskania jakiejkolwiek pomocy na rosyjskim lotnisku przez Martę okazała się daremna, dziewczyna zaczyna zdawać sobie sprawę, że jej życie i szansa na powrót do Polski będą zależeć już tylko od niej samej.
" - Błagam pana! Nazywam się Marta Małecka. Porwano mnie z Polski... Warszawy... zabito mojego tatę! To - wskazałam palcem na Kosłowa - nie jest mój tata. Wczoraj zobaczyłam po pierwszy raz w życiu! Niech mi pan pomoże! - Rozpłakałam się.
- Przepraszam za córkę - westchnął Kosłow. - Wraca z leczenia psychiatrycznego w jednym z ośrodków w Polsce. Schizofrenia - ostatnie słowa wymówił ciszej."
Marta przeżywa jeszcze większy szok, kiedy po przyjeździe do ogromnej rezydencji ojca okazuję się, że ... ma piątkę rodzeństwa, w tym poruszającego się na wózku inwalidzkim brata bliźniaka Maksymiana, który od razu kradnie serce naszej bohaterki. Choć jej siostry Aleksandra i Anastazja wydają się być miłe, to Iwan i Izjasław od pierwszej chwili nie budzą w Marcie zaufania i jak się później okaże – całkiem słusznie.
W dodatku jeden z ludzi jej ojca, który pomógł ją porwać, a teraz jest jej ochroniarzem, okazuję się być nie tak złym człowiekiem, za jakiego miała go dziewczyna. Nikołaj, choć pracujący dla Kosłowa, zdaję się być przyzwoitym człowiekiem, który może okazać się jej jedyną szansą na ratunek. Marta zaczyna jednak podejrzewać, że mężczyzna nie jest z nią do końca szczery, a biorąc pod uwagę, że oboje zaczynają coś do siebie czuć, sprawy mogą skomplikować się jeszcze bardziej.
Mafia to ostatnimi czasy popularny wątek, jeśli chodzi o kobiecą literaturę, więc napisać książkę z tym motywem w ciekawy, oryginalny, a przede wszystkim wciągający czytelnika sposób, to nie lada wyzwanie i odwaga. Autorce „Matrioszki” udało się to jednak w stu procentach. Paulina Jurga sportretowała rosyjską mafię jako organizację nie mającą żadnych skrupułów, a postrzelenie kucharza za niesmakujący posiłek czy ucięcie komuś języka, to tylko jedne z przykładów potwierdzających tą tezę. Autorka pokazała, że Grigorij Kosłow jako głowa Bratwy, to bez wątpienia bezwzględny człowiek, który dla dobra własnych interesów jest w stanie wydać córkę za mąż za człowieka w jego wieku. „Matrioszkę” tworzą bohaterowie, którym zdecydowanie kibicujemy, ale i tacy którym bez mrugnięcia okiem czytelnik wbiłby sztylet prosto w serce. Tej historii się nie czyta - ją się połyka. Zakończenie książki jest takie, jakie ja osobiście najbardziej kocham - zaskakujące i zaostrzające apetyt na więcej. "Matrioszka" to pierwsza część trylogii i już nie mogę się doczekać co autorka zaserwuje czytelnikom w kontynuacjach - "Marionetce" i "Matni", które mają się ukazać kolejno w czerwcu i październiku tego roku.
Po polskie książki sięgam bardzo rzadko, tym bardziej po debiuty, a jeśli dodamy do tego romans w stylu mafijnym, to możecie się domyślić - sięgnięcie po taki mix graniczy z błędem statystycznym. Z wielką niechęcią patrzyłam na okładkę, która do mnie nieśmiało mrugała z regału. Przyszedł ten dzień i w końcu powiedziałam sobie dość - czas na starcie. Z początku byłam na "nie", jednak już po kilku stronach biłam się w pierś i żałowałam, że tak późno się za nią zabrałam, bo im dalej wgłębiałam się w powieść, tym co raz bardziej miło mnie zaskakiwała i książka stawała się "nieodkładalna". Idealna na zarwanie nocy :) Ten debiut zaskoczył mnie nie tylko pod względem kreowania postaci i relacji pomiędzy nimi, ale również prowadzoną akcją, nieprzewidywalnością i przede wszystkim zaskoczona byłam moją reakcją na sam koniec - zapragnęłam więcej!
Jeśli pragniecie książki prostolinijnej ze spokojną akcją, to nie sięgajcie po "Matrioszkę". Tutaj w zasadzie nie było momentu wytchnienia. Autorka umiejętnie doprowadza czytelnika na skraj wytrzymałości. Akcja ciągle gdzieś gna, pojawiają się znikąd zwroty akcji. Przez cały czas czułam pewien niepokój połączony z niezaspokojną ciekawością co będzie dalej.
Narracja jest pierwszoosobowa, ze perspektywy Marty. Widzimy całość przez pryzmat jej emocji i przeżywamy z nią wszelkie emocje, które momentami sięgają zenitu. Bardzo mi się podobały opisy uczuć. Dzięki temu, że autorka tworzy dużo, krótkich zdań, książka "sama się czyta" i ciężko zrobić przerwę na sen :)
Bohaterowie i relacje pomiędzy nimi to idealny przykład jak rozbudzać w czytelniku ciekawość i ogromną chęć do przeczytania kolejnego rozdziały, a w końcu zarwania nocy dla książki :) Pomiędzy Martą a Kolą (Nikolajem) tworzy się z każdą stroną nić porozumienia. Bardzo podobał mi się w tym tandemie Kola - z jednej strony nieokrzesany, z drugiej zaś poczucie zadbania o bezpieczeństwo swojej podopiecznej ujmowało mnie za każdym razem. Jego wewnętrzna walka, na którą patrzymy z perspektywy Marty chwyta za serducho. Z kolei w Marcie podobało mi się, że poprzez swe zagubienie w nowym otoczeniu, w nowej roli, mimo wszystko potrafiła znaleźć w sobie siłę by walczyć o wolność i niezależność. Podziwiałam w niej to, że mimo wielu momentów strachui niepewności, szybko się uczyła i wodziła niektórych za nos :) Wspominając o bohaterach muszę tu napomknąć też o tych złych, o których ciężko zapomnieć. Biologiczny ojciec Marty wielokrotnie doprowadzał mnie o palpitację serca. Autentycznie jest to postać zła do szpiku kości. Demoniczna i autorytarna. Ale przez to stojąca w w tak odmiennej pozycji do dziewczyny, że cieszyłam się, że Marta miała okazję dorastać w innym środowisku. Natomiast Iwan i Izjasław to odmienna para kaloszy. Szczególnie o tym drugim można by napisać elaborat. Izjasław od samego początku sprawiał, że czułam przy jego obecności niepokojące dreszcze. Był dla mnie od początku tajemnicą, a jednocześnie przesiąknięty złem i despotyzmem ojca. Wielokrotnie bałam się przy jego obecności o życie Marty. Moim zdaniem autorka świetnie oddała charakter złych postaci.
DLA KOGO? Zdecydowanie dla fanek (fanów?) powieści romantycznych, gdzie wątkiem przodującym jest mafia. Ale także dla osób (takich jak ja), dla których ten typ powieści nie należał do ulubionych. W moim przypadku już się nie mogę doczekać dwóch kolejnych książek stanowiących kontynuację losów Marty, Koli i całej reszty :)
MOJA OCENA? Przez ilość emocji, świetnie oddanie charakterów oraz relacji pomiędzy postaciami a także ukazanie mafii rosyjskiej pełnej krwi, zabójstw i nieczystej gry 10/10. Autorka przez całą powieść świetnie buduje napięcie i genialnie oddaje charakter rosyjskości (dużo jest słówek czy też zwrotów rosyjskich, co podbija pozytywny wydźwięk powieści). Ogromnie polecam! Mega pozytywne zaskoczenie :)
Czytaliście książki, w której przewija się rosyjska mafia??
Dla mnie to pierwsze spotkanie z bratwą i powiem Wam, że nie spodziewałam się, że ta książka tak bardzo przypadnie mi do gustu i będzie mi się podobać! I choć znawcą w strukturach mafijnych nie jestem, tak z pewnością historia sama w sobie była tak genialna, że książki aż nie chciało się kończyć! Wierzcie lub nie, ale nie chciałam czytać ostatnich 15 stron! Bałam się, że spełnią się moje najczarniejsze wizje, jeśli chodzi o głównego bohatera. A do tego nie chciałam tak szybko się z nią rozstawać! Pociesza mnie tylko myśl, że czerwiec już za pasem!
Marta to zwykła dziewczyna, która jak każda normalna nastolatka chodzi do szkoły, a do tego uwielbia grać w siatkówkę i w tej dziedzinie się spełnia. Gdy pewnego dnia, po wygranym meczu, wraca do domu, coś jest bardzo nie tak… okazuje się, że w kuchni spotyka groźnych mężczyzn, którzy zabijają jej ojca, a ją samą zabierają do Rosji. Jeden z nich – ten najstarszy i najgroźniejszy, twierdzi, że jest jej biologicznym ojcem, ale przy porodzie powiedziano mu, że jego córka zmarła! Jak Marta poradzi sobie w nowym miejscu, w otoczeniu nowych ludzi? Gdy jej całe życie wywróci się do góry nogami?
Cały czas ciężko mi uwierzyć w to, że jest to debiut. Słyszałam o tej książce wiele dobrego, ale nie spodziewałam się, że aż tak :P Ja od pierwszych stron przepadłam! Styl autorki od razu mi się spodobał, a z każdą kolejną stroną chciałam więcej i więcej. A im dalej byłam, tym wrzało we mnie wszystko ;) ogromny plus za kreacje bohaterów! Sama Matrioszka – młoda dziewczyna, nastolatka, która naraz musi zmienić swoje życie i próbuje dosłownie wszystkiego, aby jakoś uciec od „nowej rodziny”! Jej rodzeństwo – jedni sympatyczni, a drudzy przerażający. Do tego ochroniarze i służba w domu, która w większości przypadków była oparciem dla dziewczyny. I „przyjemny ojczulek”, którego momentami miałam ochotę wysłać w kosmos :D no i Nikołaj, który podgrzewał atmosferę! Każdy z nich, jego kreacja – bardzo mi się podobała. Nawet Izjasław, który wprowadzał nie lada zamęt, ale i przez to, co wyrabiał – te jego „niepoprawne zapędy” - historia była bardziej emocjonująca!
„Matrioszka” wywołała we mnie tyle emocji, że po jej przeczytaniu nie wiedziałam, co mam z sobą zrobić :D z jednej strony cieszyłam się, że poznałam zakończenie, a z drugiej jestem zła – bo skończyło się w taki sposób, że najchętniej to od razu czytałabym kolejną! No bo przecież jak można zostawiać czytelnika w takiej niewiedzy?! :P gratuluje autorce z całego serca, bo książka tak mi się podobała, że od razu trafiła na półeczkę moich ulubionych! Z niecierpliwością czekam już na drugą część! A Wy kochani jeśli nie czytaliście, to naprawdę nie wiecie co tracicie ;) Polecam!!
Na początku trzeba powiedzieć jedno - książka jest dobrze napisana. Wiadać, że ma się do czynienia z doświadczonym autorem, który ma już wyrobiony warsztat pisarski. Jeżeli forma jest dla kogoś czynnikiem decydującym, może śmiało kupić ją w ciemno.
Po porwaniu Marta jest przetrzymywana przez swoją rodzinę i nawet z pozoru życzliwe jej osoby, nie chcą pomóc. Wprost przeciwnie. Jednak ona nie zamierza się podporządkować. Nie widzi jej się aranżowane małżeństwo ze starcem, brak własnego zdania, życie w złotej klatce.
W "Matrioszce" im dalej w las, tym ciekawiej. Świetne budowanie napięcia, dynamika, granie na emocjach czytelnika, chemia pomiędzy bohaterami. Najbardziej podobał mi się opis balu zaręczynowego połączonego ze spektakularnym odprowadzaniem pijanej Marty.
Nie przypadł mi do gustu początek. Szybkie tempo akcji kontrastowało z wyważoną resztą. Nie można pozbyć się wrażenia, że chciano podać jak najszybciej wszelkie informacje na temat głównej bohaterki oraz jak natychmiast przejść do porwania. Wyszedł nieco nienaturalnie. W drugiej części natomiast było sporo powtarzających się czynności. Spanie, ubieranie się, leżenie, czesanie... Z jednej strony dodawały klimatu, współpracy z nudą towarzyszącą Marcie, z drugiej jednak lepiej by było wyciąć część z nich. Może dobrym zabiegiem byłoby wprowadzenie jakiejś pasji, która mogłaby być wykonywana samodzielnie, którą możnaby opisywać i dodawać przez to smaczków? Siatkówka wymaga obecności innych ludzi, czytelnictwo się prawie nie pojawia (ponadto jest bardzo oklepane). Skoro dziewczyna chciałaby studiowałć kierunek medyczny wartoby pokazać zamiłowanie do przedmiotów ścisłych. Nie są to jednak poważne mankamenty.
Ciekawy był wątek miłości pomiędzy Kolą a Matrioszką. Próba wykorzystania jego. Ciarki przechodziły mi po plecach podczas scen z Izjasławem. A zakończenie... Jak można zakończyć w takim momencie?! Zaraz po zamordowaniu ojca, kiedy okazuje się, że brat jednak chodzi, a jeden z członków jest spokrewniony z Nikołajem. Chce się więcej. Polecam
This entire review has been hidden because of spoilers.
Nie sądziłam, ze ta ksiazka może tak mnie wciągnąć i zostawić całkowicie rozstrojoną bo to już koniec. I to jaki! Uwierzcie mi, że nie będziecie chcieli czekać do czerwca na premierę „Marionetki” 🙈. Marta czyli tytułowa Matrioszka była typową nastolatką, do czasu aż przychodzi po nią jej prawdziwa rodzina - rosyjska. Gdy cały twoj świat zmienia się całkowicie w ciągu jednego dnia, to chyba nie jesteś w stanie zachowywać się inaczej niż ona. Była bardzo realna, za co dziękuję autorce ze nie chciała z niej zrobić na siłę młodszej albo starszej niż jej 17 lat. Postacie są tak różne, ja osobiście polubiłam, pokochałam i znienawidziła kilkoro bohaterów 😁 rosyjska mafia to nie przelewki, wiec jeśli myślicie ze będzie to słodka ksiazka o miłości w Rosji to nie możecie być bardziej w błędzie. Podczas czytania nie raz i nie dwa miałam ochotę obgryzc z nerwów swoje nowe paznokcie i nie przejmować się konsekwencjami 😂 bierzcie wiec i czytajcie i nie zastanawiacie się dłużej - tylko uwaga. Po skończeniu będziecie czuli nieodpartą ochotę by sięgnąć po więcej!
Jest to dla mnie wielkie zaskoczenie. To moja pierwsza styczność z twórczością Pani Pauliny Jugi oraz książką całkowicie poświęconą rosyjskiej mafii. Dobrze napisana historia od początku do końca. Były momenty, które mi się nie podobały, ale nie było ich dużo i uważam, że wszystkim nie da się dogodzić na 100 %. Postacie Nikołaja i Marty bardzo ciekawe, natomiast zachowanie dziewczyny niekiedy bardzo mnie męczyło. Rozumiem sytuację i okoliczności w jakich się znalazła, ale szczerze mówiąc, a raczej pisząc więcej sytuacji było kiedy ona płakała niż tego nie robiła. Troszkę denerwowało mnie utrzymywanie tej tajemnicy, jednak koniec końców okazała się ona (jak dla mnie) nieprzewidywalna.
Omg jak to się skończyło. Na początku nie byłem do tego przekonany, ale podobało mi się mega. Fabuła świetna, akcję i różne plot twisty świetnie. Przeczytałem tę książkę w jeden dzień, nie mogłem się od niej oderwać. CZYTAJCIE
W całej książce najbardziej podobało mi się zakończenie. Sam pomysł byłby ciekawy gdyby nie wiele rzeczy, które mi się nie podobały i sprawiały, że z rozdziału na rozdział miałam coraz mniejszą ochotę sięgnąć po więcej. Aby wymienić to, co według mnie przyczyniło się do niskiej oceny musiałabym odnieść się do treści, a nie chcę tu spojlerować innym, chętnym czytelnikom. Brak romansu w romansie. 90% czasu to podchody, zwieńczone "nie, nie możemy, mój ojciec nas zabije". Brak mi tu również rosyjskiej mafii w mafii. Akcja skupia się raczej wokół domowników i bywalców rezydencji Kosłowa. Zaznaczyć należy również infantylność Matrioszy, która co rozdział płacze i ma ataki astmy. Niestety nie mogę podzielić entuzjazmu tak wielu zwolenników tej książki.