Mrok otwierał właśnie swe wrota. Pokazywał, co jest za nimi. A najciekawsze było, że Virion nie mógł zobaczyć tam niczego, co by go odstręczało. Czego by już nie poznał.
Szalony świat Viriona - szermierza natchnionego, byłego skazańca, męża upiorzycy i przyjaciela upiorów - właśnie przeistoczył się w istny sen wariata. Pozostawiona w klasztorze Niki ma dla męża niespodziankę, która wprawi w osłupienie zarówno jego, jak i najstarsze upiory. Szalenie niebezpieczny, ale jednak uporządkowany świat Zamku drży w posadach. Gwiazda z ogonem przetacza się przez nieboskłon.
Taida i Virion stają do walki ramię w ramię.
Świat się kończy. Nadchodzi czas wszechogarniającego zła, nieposkromionego chaosu i doszczętnego zniszczenia.
Rocznik 1960, architekt, wrocławianin. Jak sam rzecz ujmuje, zaistniał dzięki decyzji trzech wielkich mocarstw podjętej w Jałcie. Inaczej, jego rodzice nie spotkaliby się. Gdyby nie to fatalne w skutkach porozumienie, mogłyby więc nigdy nie powstać powieści takie jak "Wojny urojone", "Bramy strachu", "Dziennik czasu plagi", "Zabójcy szatana", "Nostalgia za Sluag Side" (dwie ostatnie wspólnie z Andrzejem Drzewińskim) oraz "Przesiadka w przedpieklu" (pod pseudonimem Patrick Shoughnessy). Zobaczywszy co uczynił, pisarz zamilkł na ponad dekadę. Jednak jego mroczny charakter dał znać o sobie, a produkty takie jak "Bomba Heisenberga", "Autobahn nach Poznań", "Achaja", "Zapach szkła", "Waniliowe plantacje Wrocławia" czy "Legenda" zaowocowały licznymi nagrodami literackimi. Autora uhonorowano Nagrodą Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla (dwukrotnie), nagrodą Sfinksa (pięciokrotnie), Nautilusa (dwukrotnie).
Powtarzam się w stwierdzeniu, że bardzo ciężko pisać mi opinię o książce, której czytanie sprawiło mi dużo frajdy. Nie inaczej jest w przypadku najnowszego Viriona. Virion Zamek otwiera nowy rozdział w życiu naszego szermierza natchnionego. Virion jest w tym tomie już dojrzałym mężczyzną, o uznanej i budzącej grozę lub podziw (w zależności w jakich kręgach się nasz szermierz znajduje) sławie.
W mojej opinii, to co zmieniło się w nowym cyklu o Vironie, jest sam ton historii. Zdecydowanie mniej tu humoru oraz filozofowania. Więcej zaś poważnego nastroju oraz akcji. Virion nie jest już nieopierzonym chłopcem, a szermierzem natchnionym z którym niewielu może się równać. Jako mężczyzna, a nie dorastający młodzieniec, zmaga się z innymi problemami. Ma inne podejście do życia, a związek z Niki przechodzi w dojrzalszą fazę. Bardzo podoba mi się ten nowy Virion oraz zmiana narracji powieści. Oczywiście humoru nie zabrakło całkiem i nie raz zdarzyło mi się parsknąć śmiechem w trakcie lektury. Mądrości życiowe dla uważnego czytelnika także się znajdą. Jednak siłą nowego Viriona jest akcja oraz przygoda. Oględnie pisząc ta część to książkowe wydanie Avengers. Nie chcę zdradzać nic więcej, by opinia nie zdradzała wątków fabuły. Liczcie jednak na epickie starcia i ogromny rozmach. Najlepsze w całej powieści jest to, że stanowi ona jedynie zapowiedź większych wydarzeń. I tak naprawdę niczego nie można być pewnym.
W Virionie Zamek obok kilku dobrze znanych nam postaci, debiutują nowi bohaterowie oraz młodsze inkarnacje tych, znanych z trylogii o Achai. Na pewno będzie to gratka dla wielbicieli klasycznej trylogii. Dla mnie jednak najważniejsi są oczywiście Virion oraz jego żona Niki. To tej dwójce kibicuję i liczę, że ich losy będą równie ciekawe co dotychczas.
Podsumowując, zazdroszczę tym, którzy czekają na lekturę nowego Viriona. Ja jestem już po i znowu czeka mnie żmudne czekanie na kolejny tom. Autor w dalszym ciągu notuje tendencję wzrostową i za każdym razem daje nam jeszcze lepszą powieść. Historia Viriona przebija o wiele trylogię o Achai. Z każdą powieścią jestem coraz bardziej zaintrygowany i coraz mocniej trzymam kciuki za głównych bohaterów. Niezmiernie ciekawi mnie, jak historia Szermierza natchnionego – obecnego cyklu o Virionie, potoczy się dalej. Bardzo podoba mi się ten nowy, dojrzały Virion i mroczniejszy ton powieści. Oby każda kolejna część była jeszcze lepsza. Wtedy dostaniemy autora natchnionego. Polecam gorąco!
Po drugim razie, kiedy poznałem już całą wcześniejszą historię Viriona, zdecydowanie bardziej doceniam tę książkę.
Świetna przygodówka - mnóstwo akcji, charyzmatyczne postaci, emocjonujące zwroty akcji i końcówka, która sprawia, że ciężko nie sięgnąć po kolejny tom.
Pojawienie się na rynku Viriona w wersji „dziadkowej”, przyspieszyło moje plany na zapoznanie się z cyklem Szermierz Natchniony, którą dumnie otwiera tom pierwszy pod tytułem Virion. Zamek.
Współpraca. Mrok otwierał właśnie swe wrota. Pokazywał, co jest za nimi. A najciekawsze było, że Virion nie mógł zobaczyć tam niczego, co by go odstręczało. Czego by już nie poznał. Szalony świat Viriona – szermierza natchnionego, byłego skazańca, męża upiorzycy i przyjaciela upiorów – właśnie przeistoczył się w istny sen wariata.
Pozostawiona w klasztorze Niki ma dla męża niespodziankę, która wprawi w osłupienie zarówno jego, jak i najstarsze upiory.
Szalenie niebezpieczny, ale jednak uporządkowany świat Zamku drży w posadach.
Gwiazda z ogonem przetacza się przez nieboskłon.
Taida i Virion stają do walki ramię w ramię.
Świat się kończy. Nadchodzi czas wszechogarniającego zła, nieposkromionego chaosu i doszczętnego zniszczenia.
Wielki powrót Viki, Taidy i Viriona. Biorąc pod uwagę mocno rozwleczone zakończenie poprzedniej serii, miałam trochę obawy, czy Virion wkraczający w cykl kolejny po prostu mi się nie znudzi.
Już po pierwszych stronach książki wiedziałam, że nuda w tym odcinku mi nie grodzi, a cała zabawa zapowiada się wręcz pysznie.
Pomysł współpracy Viriona z Taidą, to był strzał w dziesiątkę, który mocno podgrzał atmosferę otoczenia. Jakby jednak całego zamieszania ze wspólnym ratowaniem Cesarstwa przez doborowy zespół było mało, to jeszcze dla podkręcenia zabawy Viki powróciła w swojej najlepszej formie i to w dodatku w dwupaku.
Nowy „bohaterski” nabytek — Kody — doskonale wkomponował się w tło powieści, a jego przemyślenia dotyczące każdej sytuacji, to był prawdziwy majstersztyk. :) Starzy wyjadacze (Hekke, Nolan czy Tania) też spisali się wyśmienicie.
Dzięki pomysłowi, wyraźnej chemii między bohaterami, cała powieść od akcji aż wrzała. Brutalny świat dawał wszystkim nieźle popalić. Intryga i wszelkiej maści knowania doskonale uzupełniały krajobraz, a humor jak zawsze był odpowiednio soczysty i ironiczny.
Jednym słowem. To było, to czego oczekiwałam od tego typu, rozrywkowej, fantastycznej powieści.
Cieszę się, że nadal trzyma świetny styl! Czekam na kolejne. Sądziłam, że po Pomniku trudno bedzie zaskoczyc czytelnikow czymś nowym, a jednak zwiazanym z Achają. A tu miłe zaskoczenie.
"Virion. Zamek" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Andrzeja Ziemiańskiego. Uwielbiam fantastykę, ale rzadko sięgam po polskich autorów. Jednak ta książka otwierająca nową serię "Szermierz natchniony" zaintrygowała mnie, więc zachęcona opiniami według których tę książkę można czytać bez znajomości Achai i innych książek autora, postanowiłam dać jej szansę.
Akcja dzieje się w świecie przypominającym antyczną Grecję. Virion jest tam postacią wręcz legendarną, szermierzem natchnionym o którym słyszeli chyba wszyscy. Akcja zaczyna się jego próbą zjednoczenia z żoną, upiorzycą, ale szybko odkrywa się przed czytelnikiem głębsza intryga, która pochłonie też naszego słynnego szermierza.
O samych czasach i świecie nie powiem wam za wiele, bo w książce niestety zabrakło opisów. Choć bez większych problemów połapałam się w relacjach bohaterów i w świecie, brakowało mi czegoś, co przypomniałoby czytelnikom poprzednie wydarzenia, choćby w dużym skrócie. Jako że książka była reklamowana jako taka, którą można czytać bez znajomości poprzednich trochę się zawiodłam (chociaż liczyłam się z taką możliwością). Ale naprawdę, wystarczyłyby mi jakieś dwa czy trzy zdania o romansie Viriona i upiorzycy, oprócz tylko opisu momentu jego rozstania się z żoną. W dodatku długo nie do końca wiedziałam, co to znaczy, że jest ona upiorem? Czym różnią się te istoty od ludzi? To również nie zostało przytoczone, a na rozjaśnienie sprawy musiałam długo czekać.
Na początku trochę wadziły mi też dialogi, sposób w jaki je napisano, bo wyglądają bardzo realistycznie - czyli potocznie. Jednak gdy już się przyzwyczaiłam, książkę czytało się lekko i szybko. Wielkim jej atutem są bohaterowie. Autor stworzył tutaj zgraję ciekawych postaci, które łatwo było polubić, co nadrabiało minusy, które już opisałam. Bohaterowie byli bardzo różnorodni. Z jednej strony mieliśmy opisy z perspektywy Viriona, z drugiej Taidy, prokuratorki na Zamku, oraz jej zaufanego, ale niedoświadczonego podwładnego, któremu musiała ona powierzyć bardzo ważne zadanie.
Akcja była nieprzewidywalna i zaskakująca. W tym tomie odkrywamy jedynie wierzchołek góry lodowej, jaką jest spisek napędzający akcję. Czuć, że to wprowadzenie do poważniejszej historii. Jednak nie były to same rozmowy i śledztwa, a nasz szermierz miał okazję brać udział w wielu walkach, o których dobrze się czytało. Były brutalne i dynamiczne. W dodatku dużą miarę ma tu polityka, bo Zamek, organizacja pod władczą Cesarza strzegąca bezpieczeństwa, to bardzo złożona struktura. Podobało mi się, jak opisywane były tu różne zagrywki, gra pozorów.
Gdyby nie brak tła, gdybym sama posiadała wiedzę o wcześniejszych dziejach bohatera z innej serii, moja ocena pewnie byłaby wyższa, ale daję tej książce 7/10. Może do czasu wyjścia kolejnego tomu "Szermierza Natchnionego" uda mi się lepiej poznać Achaję, bo autor naprawdę mnie zaciekawił :)
Na początku byłem tą książką zachwycony jednak szybko mi minęło. Ogólnie bardzo mało się tu dzieje i szczerze muszę przyznać, że poprzednie przygody Viriona dużo bardziej przypadły mi do gustu. Niestety ale te miejskie, zamkowe intrygi to nie jest sceneria, do której pasuje ten bohater. Jego miejsce jest raczej na froncie walki niż w ciasnych miejskich zaułkach. Książkę przeczytałem na raty i przy każdej z nich się wynudziłem, ciężko było dobrnąć do końca. Zdecydowanie najsłabsza część całego cyklu.
Cykl „Szermierz Natchniony” jest kontynuacją przygód Viriona znanego już z serii „Imperium Achai”, jednak uważam, że nawet bez znajomości poprzednich książek, „Zamek” okaże się książką łatwo przyswajalną. Ja sama mam za sobą jedynie „Wyrocznię” i to zdecydowanie wystarczyło.
Główna oś fabuły dotyczy tytułowego Zamku, cesarskiej instytucji, która znalazła się w poważnych tarapatach i jedyną osobą, która może go uratować jest Virion- Szermierz natchniony i bandyta, który miał już na pieńku z władzami Luan.
Jestem fanką Andrzeja Ziemiańskiego, odpowiada mi jego styl pisania oraz język. W Virionie, podobnie jak w Achai, nie brakuje humoru, który nie każdemu przypadnie do gustu, ja jednak kupuję go w stu procentach. W wielu momentach uśmiech automatycznie pojawiał mi się na twarzy i bawiłam się doskonale podczas czytania.
Virion jest już dojrzałym mężczyzną budzącym niemały lęk i szacunek w Luan. Jest niezwykle charyzmatyczny i charakterny, to typ bohatera, który nie daje sobie kaszę dmuchać. Jednak nie tylko Virion zasługuje na pochwały, ponieważ postaci mu towarzyszące ani trochę od niego nie odstają. Uwielbiam jego żonę, Niki oraz szermierza Hekke, którego można było poznać już w serii o Achai. Cała banda Viriona została naprawdę dobrze przedstawiona i jest to smaczek, który docenią fani uniwersum stworzonego przez autora, a nowych czytelników zachęci do sięgnięcia po poprzednie książki.
Fabuła jest mocno skoncentrowana na akcję, dostajemy tu sporą porcję intryg, spisków i szpiegostwa. Historia wciąga a zakończenie sprawia, że od razu chce się sięgnąć po kolejny tom, który swoją drogą ukazuje się już 23 lutego (spoiler alert: jest jeszcze lepszy od tego). Jeśli nie znacie jeszcze książek Andrzeja Ziemiańskiego to zachęcam do zainteresowania się tematem, uważam, że warto dać temu uniwersum szansę. Ja jestem absolutnie zakochana!
To moje pierwsze spotkanie z Ziemiańskim i krótko ujmując - bardzo udane. Widziałam już różne głosy, więc jako osoba bezstronna powiem, że można tę książkę czytać nie znając poprzednich. Oczywiście nie dowiedziałam się za wiele o bohaterach (o których ponoć jest sporo w poprzednich częściach), ale zupełnie mi to nie przeszkadzało, bo to nie o ich portret psychologiczny chodzi, a o samą akcję. A akcja nie zwalnia ani na chwilę. Historia jest dynamiczna i bardzo wciągająca. W głównej mierze chodzi o pewien spisek w królestwie, który próbują rozwikłać bohaterowie. W związku z tą zagadką zbiera się bardzo ciekawa kompania "zawodowców" tj. mniejszych lub większych zbirów, co jeden to ciekawszy. Chętnie przeczytałabym więcej o ich współpracy, bo nieźle się uzupełniają. Wartka akcja, dobry humor i trochę bijatyki, wszystko uzupełnia się wręcz idealnie i mimo że książka ma 500 stron, dalej mi mało. Jest to literatura stricte rozrywkowa i bardzo dobrze spełnia swoją rolę, nie ma tu sensu doszukiwać się czegoś więcej. Mam nadzieję, że szybko ukaże się kontynuacja, bardzo chętnie po nią sięgnę :)
Fantastyczny świat, rewelacyjnie wykreowany bohater, a do tego nietuzinkowa okładka świetnie prezentująca się na półce. Warto sięgać po rodzimą fantastykę, a "Virion. Zamek" to doskonały dowód na poparcie tej tezy!
Jak spojrzymy wstecz na naszą historię, to zobaczymy, że przez tysiąclecia tworzyliśmy olbrzymie imperia, państwa, cesarstwa, całe potęgi, które podporządkowywały sobie mniejsze terytoria i ludzi na nich. Jednak wszystkie dotychczas imperia łączy jedno – żadne nie przetrwało. Każde miało swój tak zwany złoty wiek, każde wprowadziło coś własnego, najczęściej zachwycającego do kultury, każde było symbolem władzy, ale też upokorzenia i kontrolowania ludzi i każde ostatecznie poniosło klęskę. Niektórzy debatują nad Stanami Zjednoczonymi, jednak one są jeszcze młode. Może Chiny można uznać za taką potęgę? Tutaj to już subiektywne zdanie laików takich jak ja lub rozbudowanie argumenty specjalistów. Mimo to zastanawiam się, czemu nasza historia wygląda akurat tak...
Zamek – odpowiadający za bezpieczeństwo cesarstwa i infiltracje ludzi. Swoista potęga, która jest symbolem skuteczności, organizacji i bycia niepokonanym. Dotychczas nikt nie wątpił w tę organizację, ponieważ nigdy nie zawodziła, a jeśli nawet, to nikt o tym nie wiedział. Niekończące się regulaminy, zasady, hierarchia i szkolenia okazały się wyjątkowo efektywne. Ale czy na pewno? W tym czasie Virion podróżuje dalej i ma jeden cel – odnaleźć swoją żonę i znów być razem. Bo miłość przetrwa wszystko. Czy uda mu się to? Co czeka Viriona i Niki w przyszłości? W końcu przyszłość potrafi być zaskakująca.
Przyznam się Wam od razu na początku, że "Virion" jest dla mnie nietypowym wyzwaniem. Od najmłodszych lat słyszałam o twórczości Andrzeja Ziemiańskiego i jego osławionej "Achai". Historia, która przez lata zdobywała grono fanów i szacunek, ale też grono przeciwników i krytykę związaną z nadmierną brutalnością, a z czasem i z poglądami samego autora. Ciężki orzech do zgryzienia. Z jednej strony bardzo chciałam zapoznać się z dziełami pisarza, z drugiej negatywne opinie mocno zniechęcały mnie. Dlatego sięgnęłam właśnie po nowy cykl Ziemiańskiego "Szermierza Narchnionego" – z nadzieją, że sprawa wygląda inaczej niż lata temu. Czy tak jest? Wydaje mi się, że owszem.
Sam pomysł bardzo przypadł mi do gustu. Oczywiście ciężko mi się do niego ustosunkować w kontekście całości, gdyż jej nie znam, ale opierając się na "Virionie. Zamku" to stanowczo wyróżnia się unikatowością. W moich odczuciach czuć tutaj atmosferę nietypową dla innych książek fantasy. Istnieje jakiś schemat klimatyczny w powieściach z tego gatunku, który odczuwam i cenię, ale też zauważam jego nadmierną powtarzalność. Tymczasem ta historia wychodzi poza szablon i dodaje wiele własnych odniesień.
Zafascynowały mnie też postacie upiorzyc, których w ogóle tutaj się nie spodziewałam i jak teraz się zastanawiam, to w takim wyobrażeniu nie miałam jeszcze przyjemności spotkać się z nimi w literaturze, co nasuwa myśl, że to niekonwencjonalna rasa łącząca elementy dawnych wierzeń z nowoczesną wizją. To, co upiorzyce potrafią i ogólnie, czym się charakteryzują, stanowczo mnie zahipnotyzowało i sprawiło, że chcę dowiedzieć się o nich znacznie więcej.
Co do stylu autora to według mnie stanowczo widać, że to ktoś, kto już w swoim życiu niejedną książkę napisał. Po czym to widać? Powieść czyta się niesamowicie szybko i jest przyjemna w odbiorze, ale też widać, jak bardzo jest dopracowana i logiczna w przedstawionych działaniach. To optymalne łączenie prostoty odbioru z rozbudowaniem fabularnym i stylistycznym. Nie męczy czytelnika, ale też jest swoistym wyzwaniem wymagającym zaangażowania w czytanie. Każdy szczegół wydaje się być na swoim własnym miejscu. Nie ma tutaj miejsca na pomyłki i w efekcie historia wyróżnia się oryginalnością i zachęca do dalszego zapoznawania się z nią.
Niesamowicie szybko wciągnęłam się i przywiązałam do fabuły i bohaterów. Dosłownie po chwili miałam poczucie, że to dobrze mi znany świat, do którego właśnie powracam, a nie świat, z którym dopiero się zapoznaję i zaczynam oceniać. Został też zastosowany niezmiernie ciekawy zabieg dwutorowości fabuły, który płynnie przeszedł w fabułę jednotorową. Początkowo poznajemy dalsze losy Viriona i oddzielnie Zamku, by w pewnym momencie stało się to spójną jednością. Mam wrażenie, że cały ten tom do dopiero rozbudowane wprowadzenie do o wiele ciekawszej i potężniejszej w swych poczynaniach opowieści. Jedynym fabularnym mankamentem było zakończenie, które mnie rozczarowało. Było szybkie, niekiedy zaskakujące, ale nie w ten sposób, w który oczekiwałam. Według mnie nie wnosiło zbyt dużo do ogólnej historii, raczej było koniecznym elementem. Dlatego w mojej głowie pojawiają się duże oczekiwania co do drugiego tomu. Być może tam znajdę odpowiedzi na pytania, które sobie zadaję.
Sami bohaterowie są wyjątkowo wyraziści i barwni, co osobiście uwielbiam. Niekiedy miałam nawet poczucie, że są karykaturalni, co jest może zbyt śmiałym wnioskiem, ale też w żaden sposób nieprzeszkadzającym mi. Virion wbrew pozorom nie odgrywa na razie tak istotnej roli, jakby można się spodziewać. Jeszcze nie do końca mam o nim opinię. Moje odczucia się mieszają. Z jednej strony kochający i uroczy mąż, który martwi się okrucieństwem świata, z drugiej jego przeszłość i wyłaniający się z niego mrok mówią same za siebie. Kontrastowy i przy tym przekomicznie przedstawiony jest Kody. Dla mnie ta postać jest po prostu przegenialna. Kody łamie zasady, w sumie to dużo zasad, ale są to zasady Zamku, a nie zasady moralności. Wydawałoby się, że buntownik. Tymczasem Kody jest pełen zasad moralnych, posiada olbrzymie pokłady ambicji i chce je wykorzystać, by czynić dobro.
"Virion. Zamek" zaskoczył mnie w bardzo pozytywny sposób. Okazał się nieschematyczną fantastyką, która łamie wiele zasad, ale daje też nadzieję i patrzy z wielu perspektyw. Przy tym stylistycznie jest dopracowany i zachęca do przeczytania kolejnej części, co bez wątpienia w najbliższym czasie zrobię. Jestem przekonana, że fanom fantastyki ta powieść przypadnie do gustu.
Virion. Zamek to kolejna już książka, na której łamach pojawia się tytułowy wojownik. Jest to również pierwsza powieść, gdzie bohaterem nie jest młodzian dopiero na początku swojej drogi, ale w pełni ukształtowany mężczyzna, który nie jedno już widział. Jego stare nawyki i ciągłe wplątywanie się w nowe kłopoty, muszą zostać porzucone na rzecz pewnej stabilizacji, tym bardziej że ma zostać on ojcem. Życie nie będzie jednak dla niego nadmiernie łaskawe i już przygotowało kilka przeszkód, jakie zostaną rzucone mu pod nogi. Ponownie będzie musiał się on zagłębić w świat przemocy, wielkich intryg i niebezpieczeństw, z których można wyjść jedynie przelewając krew przeciwników.
Książka jest początkiem nowego cyklu „Szermierz Natchniony”, którego akcja rozgrywa się w znanym uniwersum. Nie jest to jednak bezpośrednia kontynuacja przygód młodego Viriona. Pewien dość znaczący przeskok czasu (pomiędzy dwoma seria) sprawia więc, że teoretycznie po tytuł może sięgnąć każdy (nawet nie znając wcześniejszych powieści). Nie polecałbym jednak zaczynać przygody z tym uniwersum od tej konkretnej książki. Autor nie bawi się bowiem tutaj w nadmiernie wyjaśnianie niektórych zawiłości wykreowanego świata i jeśli nie będzie znało się pewnych faktów z przeszłości, to trudno będzie wszystko dobrze zrozumieć.
Fabuła powieści prowadzona jest dwutorowo z perspektywy Viriona i Taidy. Oba wątki w pewnym momencie się łączą, kierując się w stronę mocnego finału. Sama przedstawiona tutaj historia to dawka prostej, widowiskowej, ale dość interesującej i angażującej fantastyki. Główna intryga zostaje przedstawiona dobrze, ale bez większych szczegółów, stając się obiecującą podstawą do dalszego rozwoju. Znalazło się tutaj również miejsce dla zaskakujących zwrotów akcji, masy różnorakich intryg, krwawych walk i całej gamy charakternych postaci, o których trudno jest zapomnieć. Nikt nie powinien więc narzekać na nudę, a kolejne strony czyta się bardzo szybko.
Pod względem językowym mamy tutaj do czynienia z typową formą stosowaną przez Andrzeja Ziemiańskiego w innych jego dziełach. Twórca stawia tu na prosty i bezpośredni język, który doskonale sprawdza się przy kreowaniu światów fantasy, nadając im pewnej surowości i uroku. Dla fanów autora nie będzie to nic zaskakującego. Ktoś mniej obeznany musi jednak przygotować się na dużą dawkę „soczystych” dialogów, w których bohaterowie sypią mocnymi określeniami na prawo i lewo. Całość dodatkowo została doprawiona przez autora szczyptą niezłego humoru (który momentami może być jednak dla niektórych trochę zbyt rubaszny).
3.5 ⭐️ To moje pierwsze spotkanie z twórczością Pana Andrzeja Ziemiańskiego i szczerze nie widziałam czego się spodziewać. Wiem już, że jest to seria „środkowa” i chyba nie powinno się od niej zaczynać, ale czytałam również że nie trzeba znać poprzednich części aby zrozumieć historię. A jednak troszkę brakowało mi wyjaśnienia pewnych kwestii i czułam, że coś mnie ominęło przez co nie odbierałam tej książki tak dobrze jakbym mogła. Niemniej jednak bardzo się wciągnęłam i historia szczerze mi się podobała i z pewnością będę kontynuowała nie tylko tę serię, ale i poprzednie i następne które wyjdą w tym świecie.
To trochę tak jak z książkami Cusslera. Gdy zaczynałem z nimi moją przygodę to uwielbiałem, bo były o ciekawych fragmentach historii i o nurkowaniu. Potem zaczynało to być nudne. Ten sam szymel, ci sami bohaterowie i coraz bardziej skomplikowane walki, które musieli wygrać.
Tutaj słucham audiobooków z rozpędu. Doskonały lektor, trochę niepotrzebne wulgaryzmy, taka sobie fabuła i robienie objętości. Opisy walk i broni mogą być interesujące dla tych co lubią. Trochę WWF i trochę MMA. Dużo krwi i dużo trupów.
Losy młodego Viriona w poprzednich książkach Pana Ziemiańskiego czytałam z zapartym tchem. Teraz, choć Virion jest już dojrzałym mężczyzną, wciąż przejawia talent do pakowania się w kłopoty. Ale coś już się skończyło i wydaje mi się, że nie powróci. Pierwszy tom cyklu Szermierz Natchniony nie zachwycił mnie, ale dam tej serii szansę i czekam na kolejny tom.
Kolejny cykl przygód Viriona i kolejna świetna książka Ziemiańskiego! Jeśli czytelnikom wydawało się, że już nie może być lepiej - nadchodzi kolejny tom i jest pozamiatane. Naprawdę mocno wkręciłam się w wir wydarzeń w tej części, zaskakuje i chce się więcej. Coraz bardziej widoczne są wątki nawiązujące do Achai, liczę wi��c na kolejne smaczki w następnych tomach.
Nie wiem czy moja ocena jest spowodowana tym, ze po trylogii dworu cierni i róż byłem wręcz desperacko spragniony dobrej książki. I cokolwiek bym przeczytał po powyższej trylogii było by bestselerem, włącznie jakakolwiek instrukcja obsługi, ale jak poprzedni cykl Viriona był na naprawde wysokim poziomie to pierwszy tom Szermierza natchnionego w niczym mu nie ujmuje.
4.5 Świetny powrót do świata Achai. Ma bardzo dużo smaczków i nawiązań do poprzednich książek. Jestem niesamowicie ciekawa co będzie dalej. A pomysł na współpracę Taidy z Virionem to dla mnie strzał w dziesiatkę.
Całkiem spoko książka, postacie kobiece na drugim planie, przedstawione równo z męskimi, więc fajnie, nie trudna lektura, przyjemnie się słuchało, nie znam innych książek autora, ale chętnie poznam dalszy tor opowieści, choć nie jest to wg mnie jakiś szczyt czy top ;)
Bardzo fajny wstęp do nowej serii. Akcja wartka i angażująca. Jest to seria z tych lekkich, gdzie ani świat nie jest rozbudowany, ani element fantastyczny zbyt skomplikowany. Idealna rozrywka. I bardzo dobrze się tego słucha.
Nowa seria o życiu Viriona, kiedy jest już rozpoznawanym szermierzem natchnionym. Więcej akcji, główne postacie skupione wokół Virona i spisku w służbach specjalnych Zamku.