Jump to ratings and reviews
Rate this book

Kierunek zwiedzania

Rate this book
Takie twarze miewali słynni oszuści. Dzięki tej twarzy może być każdym: w Witebsku Mesjaszem, w Leningradzie — profesorem. Kiedy przyjeżdża do Warszawy, miejscowym wyznawcom przypomina Mickiewicza. Kiedy umiera w Leningradzie, uczniowie widzą w nim Chrystusa. Przyjaciel robi ostatnią serię portretów. (Na pierwszym rysunku twarz jeszcze żyje. Na drugim jest martwa jak poduszka).

Kim jest bohater tej opowieści? Twórcą, prorokiem czy może wielkim mistyfikatorem? W książce Marcina Wichy spacer po wyimaginowanej wystawie prac Malewicza staje się pretekstem do opowieści o utopijnych projektach i niespełnionych marzeniach, o rosyjskiej rewolucji i naszej współczesności.

Eksponatami są tu obrazy, znaki interpunkcyjne, buraki cukrowe i ludzkie losy. Autor umyka muzealnej narracji, z uśmiechem i nie bez ironii podejmuje grę z konwencją artystycznej biografii, a jednocześnie, już całkiem serio, próbuje znaleźć język zdolny uchwycić istotę malarstwa - i daje przy tym niezwykły popis literackiego kunsztu.

Tego dnia sam chce być farbą. Czuć tę farbę na sobie. Chce się nią posmarować. Owinąć. Chce ją zobaczyć całym ciałem, bez użycia oczu. Nie chce być malarzem. Chce być obrazem. Kolorem. Wszystkimi kolorami. Najlepiej królem kolorów w kolorowej szacie. Chce mieć kolorowe skrzydła, zostawiać za sobą barwną smugę.

264 pages, Hardcover

First published April 13, 2021

54 people are currently reading
805 people want to read

About the author

Marcin Wicha

54 books138 followers
Marcin Wicha was a Polish graphic designer, children's author, and essayist.

Ratings & Reviews

What do you think?
Rate this book

Friends & Following

Create a free account to discover what your friends think of this book!

Community Reviews

5 stars
109 (17%)
4 stars
232 (38%)
3 stars
211 (34%)
2 stars
48 (7%)
1 star
6 (<1%)
Displaying 1 - 30 of 67 reviews
Profile Image for Wojciech Szot.
Author 16 books1,415 followers
May 5, 2021
Największą ironią losu jest fakt, że książkę Marcina Wichy złożono krojem “Paperback”. Bo spodziewałbym się raczej kroju “Masterpiece”.
---
Harmonia natury uzależniona jest od równowagi przeciwieństw, a naszą planetę kształtują skrajności, które sprowadzają się do linii horyzontalnych. Tak uważali madame Helena Pietrowna Bławatska i matematyk M. H. J. Schoenmaekers. Zapewne tak samo uważał Kazimierz Malewicz, skoro ideał harmonii, możliwość - jak pisał - “przezwyciężenia pozornych sprzeczności świata logiki trójwymiarowej” znalazł w czarnym kwadracie na białym tle. Ale zanim to się stało musiały wyrosnąć buraki. W tłustym błocie czarnoziemu.
I powiedzmy to od razu. Był Polakiem. Encyklopedia podaje: “pochodził z zamieszkałej w Rosji POLSKIEJ KATOLICKIEJ rodziny SZLACHECKIEJ (...) Malewiczowie byli PolakamI (...) Władał biegle polskim (...) ojczystymi (...) także (...) ukraiński (...) deklarował (...) polskie pochodzenie lub narodowość”. O czarnoziemie z którego rodzą się cukrowe buraki, o polskości i sztuce, która może przezwycięża sprzeczności logiki, ale nie jest w stanie wygrać z ciągnikiem historii, pisze Marcin Wicha w “Kierunku zwiedzania”, książce po której lekturze rodzi się wiele pytań, ale jedno z nich jest najważniejsze - kiedy przyjechał tramwaj?
Zadać je mogą jednak tylko ci spośród czytelników i czytelniczek, którzy w tym momentami szalonym spacerze wytrwają do końca i jakby w nagrodę zatrzymają się wraz z narratorem w pewien poniedziałek patrząc na budynek z lat trzydziestych wybudowany w międzynarodowym i ponadczasowym stylu “modernizm skąpstwa”.
Szary dom z płaską twarzą, jak pisze Wicha. Zwyczajny i tak przewidywalny, że zauważalny tylko dla kogoś, kto czegoś szuka. Albo dla kogoś, kto żył wśród peerelowskich osiedli i każdy modernizm, nawet ten najlichszy jest dla niego wart zauważenia. Narrator “Kierunku zwiedzania” dostrzega coś, co ukrywa się przed naszym wzrokiem. Szczegół w pozbawionej detali fasadzie. Mnogi szczegół. Małe otwory wentylacyjne pod oknem.
Tramwaj, na który czeka narrator nie nadjeżdża, za to nadciąga wspomnienie ojca, który “posługiwał się mową obrazkową” i na pytanie o dzieciństwo “zaczynał szkicować plan mieszkania”, czasem też szkic przestrzenny. Podokienna szafka, do której chłodne powietrze wlatywało dzięki niewielkiej dziurze w ścianie, zajmowała ważne miejsce w ojcowskich wspomnieniach. Tak się zatacza historia, czasem po pijaku, dryfując od krawężnika do trawnika, czasem krokiem równym, marszowym, marszobiegiem, biegiem, kłusem, na wspak, wprost na znak. I tak ta książka choć ma kierunek zwiedzania, to czasem nawet w jednym akapicie idzie po kwadracie. Jak w obrazie Doesburga, "Rytm tańca rosyjskiego" (365 dni na zwrot, miliony wzorów, "darmowa dostawa personalizacji").
Państwo spojrzą na okładkę tej książki (projekt graficzny i skład: Przemek Dębowski). Płócienna oprawa, czarny druk. Zaczynamy w prawym, lewym rogu. “Marcin Wicha Kierunek zwiedzania”, dynamiczna, filuterna strzałka i czarny kwadrat. Co Państwo myślą? Proszę się nie obawiać, każda opinia się liczy. Pan w okularach?
A może jednak w czasach postpandemicznych spacer po muzeum literatury, gdzie zapewne kiedyś wystawią książkę Wichy, trzeba sobie inaczej wyobrazić? Jako czynność czysto wirtualną, w której jest jakaś przestrzeń na ekranie i my nawigujący za pomocą myszki czy kursorów. I zaznaczone punkty, na które należy kliknąć, by usłyszeć czy przeczytać kuratorskie opisy. I na taki spacer zaprasza Marcin Wicha. “Na ścianie przy wejściu wisi portret: powiększona fotografia. (....) Urodził się w 1879. Reszta historii utonie w zamyśleniach i domysłach”. A nawet to nie jest pewne. A MOŻE JEDNAK W 1878? A twarz artysty? “Rysy Picassa są skarbem całej ludzkości”. Matisse już “nie ta liga”, a ta twarz, no cóż, “przykro powiedzieć”, ta twarz jest dziurawa. Tak zaczniemy spacer po - jak to piszą pewnie dalej kiepskie monografie - życiu i dziele Kazimierza Malewicza, autora rewolucji, która szybko została pochłonięta przez inne rewolucje i choć fascynuje, to wciąż wydaje się niezrozumiała. Książka Wichy to przypomnienie o tym, czemu powinniśmy pamiętać o rewolucjonistach i ich gestach, zwłaszcza w czasach, gdzie sztuka służy ideom pieniądza, rynku, władzy, miasta, ludzkości, nie potrafiąc służyć samej sobie. Negując samą siebie, podważając się.
Wicha traktuje tekst jak plastyczny budulec, przekomarzając się z czytelnikiem, któremu podsuwa niby odredaktorskie wtrącenia w rodzaju “Tutaj należałoby wstawić słowo o Lisickim”. Pozwalają one na łamanie reguł, nagłe wtrącenia całkiem obszernych fragmentów niekoniecznie bezpośrednio związanych z tematem wycieczki, powidoków chwilami odległych, choć atrakcyjnych w zakresie symbolicznym. Jak w izbie pamięci, gdzie zgromadzone artefakty z trudem ożywają opowiadane przez przewodnika bądź przewodniczkę, ale jednak próbują się wyrwać z gabloty, wyłamać gwóźdź, którym przybite zostają na wieczne spoglądanie w jedną stronę. To ryzykowna literacko gra, którą Wicha obłaskawia już na samym początku książki familiaryzując i ironizując swoje pisanie. Gdy zapędza się w pierwszym rozdziale w stylistyczne zabawy włączając w to trawestacje “Hymnu do miłości” ku czci architektury, pisze: “Przepraszam, to zabrzmi głupio, ojciec by mnie zabił za takie gadanie”. To pozwala z jednej strony narratorowi snucie nawet najbardziej ryzykownych, niekiedy - gdyby je wyodrębnić i traktować jako suwerenną część - wręcz kiczowatych rozważań o świecie swoich bohaterów, z drugiej - przypomina, że za tym wszystkim stoi cień ojca, który - gdyby żył - nie pozwoliłby na takie pisanie. Na literackie ryzyko, architektoniczne konstrukcje, szarganie praw wewnątrztekstowej logiki, wkładanie przypisy do tekstu i gry z nagłówkami, interpunkcją, znakiem i przestrzenią książki. Pomysłów na gry z tekstem i czytelnikiem Wicha ma jak bogaty właściciel cyrku na zaskoczenie widzów. Tylko, że w tym cyrku chodzi o naprawdę wysoką stawkę - o sztukę i jej sens, o prawo do eksperymentu i niepokorności, prawo do jednorazowego zmienienia świata i nieumiejętności poradzenia sobie z konsekwencjami tej zmiany. O prawo do uporu i stania przy swoim. O Kazimierza Malewicza, który był Polakiem.
Wicha zwraca uwagę na pewien bardzo suprematystyczny paradoks. Otóż im silniejsza, zamordystyczna, totalitarna władza, tym więcej miejsca w oficjalnej propagandzie dla rzeczy kruchych, zwiewnych i nietrwałych. Budowane z rozmachem sceny wielkich przedstawień, które niszczono tuż po wystawieniu i nasyceniu oka władzy, zespoły baletowe tak często spotykane na dworach zamożnych despotów, manufaktury porcelany zakładane przez tyranów. To jedna z piękniejszych opowieści Wichy, o tym, że “tłuc i rozbijać może każdy. Prawdziwa władza to przechowywanie. Władza nad porcelaną jest władzą nad śmiercią”. Może dlatego w opustoszałych domach po wojnie zawsze tyle tej potłuczonej porcelany znajdowano, jakby trzeba było wytłuczeniem zastawy podkreślić dzieło zniszczenia. Czy “forma znajdzie funkcję” jak pisze Wicha? Malewicz, który gdy rewolucje artystyczne przestały być dla władzy bezpieczne, znalazł pracę w jednej z fabryk porcelany, zaprojektował tylko jeden czajnik i wzór filiżanki. “Komplet nie wszedł do masowej produkcji, dzięki czemu wielu niewinnych ludzi uniknęło poparzenia wątkiem”.
Jak na książkę o awangardzie, jest Wicha miejscami zupełnie nieawangardowy. Ale czarny kwadrat na białym tle też został namalowany na płótnie, zatem ma prawo do tych klamr kompozycyjnych, rozpadania się narracji i wracania do wycieczki, leksykograficznych rozdzialików tak wyraźnie odróżniających się od płynnego i fascynującego tekstu. Fascynujące w tej książce jest to, jak autor sam walczy o prawo do niepoddawania się kryteriom i bawi formalnie. To też kolejna książka, po m.in. "Dwunaste" Springera pokazująca, że świat literatury non-fiction potrzebuje fikcji. Wicha nie jest rygorystycznym biografem, a kimś tworzącym na przecięciu eseju, apokryfu, biografii i autobiografii. Dla czytelnika ma to sporo zalet, choć nie zdziwię się jeśli będą Państwo trochę rozczarowani efektem, bo jest to książka dla Wichy równie osobista jak poprzednie, ale niekoniecznie osobista dla czytelników, których zwyczajnie intryguje raczej życie niż sztuka. Przywilejem artysty jest jednak nie zważać na to, tworzyć sztukę dla sztuki, literaturę dla piękna literatury i drwić wtedy, gdy ma się ochotę drwić i być poważnie śmiertelnym gdy wymaga tego śmiertelna powaga. Wtedy uchodzi nawet farba, która “podnosi bunt” na obrazie. Ożywa, “próbuje się ukryć, wykręcić, schować”.
Będzie czytany na wskroś, horyzontalnie i w rytmie tańca rosyjskiego. Malewicz podrabiał samego siebie, malując obrazy “z wczesnego okresu” w okresie późnym i antydatując je, uzupełniał własna biografię. Był w teraźniejszości i przeszłości, a jednocześnie chciał robić rewolucję, a więc zmieniać przyszłość. W tym sensie był trójwymiarowy, niezbyt suprematystyczny. A może był jeszcze inny Malewicz? Wielu ich w książce Wichy. Lektura “Kierunku zwiedzania” to fascynująca przygoda, pokazująca że można literaturę traktować jak sztukę, a nie wyrobnictwo. I największą ironią losu jest fakt, że książkę złożono krojem “Paperback”. Bo spodziewałbym się raczej kroju “Masterpiece”.
Profile Image for Jowix.
449 reviews141 followers
April 28, 2021
Zachwyciło.
Przede wszystkim nieograniczona poetycka językowa wyobraźnia, która nadaje światu książki wyjątkową fakturę i sprawia, że pachnie farbą i ziemią.
Forma, która jest ze wszech miar wypełniona znaczeniami, konsekwentna i zaskakująca - efektowna, ale nigdy efekciarska. Napięcie między głosem przewodnika i głosem narratora jest czasem dowcipne, czasem ironiczne, czasem pełne rozżewnienia, ma w sobie coś teatralnego, przykuwa zawsze do "tu i teraz", angażuje, ożywia nieożywione.
No i Malewicz... Bohater Wichy, jak przystało na artystę wystawianego w muzeum, gorączkowo walczy o istnienie, ale niekiedy zwiedzającym umyka, trzeba poskładać go sobie samemu z fragmentów, detali, strzępków. W jego wyraźnie wykreowanym życiorysie odbija się czas awangardy i rewolucji, jest jednocześnie osobny i taki jak wszyscy, egzemplifikuje wzlot i upadek pewnej formacji kulturowej, jej nadzieje i rozczarowania. Jest pełen słabości i złudzeń, nie da się w niego nie uwierzyć.
Sięgałam po Wichę z obawą, że wizyta w jego muzeum mnie znudzi - Malewicz nie szczególnie mnie interesował, a o awangardzie wiem o wiele za mało. A jednak niemal każda strona wbijała mnie w fotel.
To doskonała rzecz.
Profile Image for Natalia.
214 reviews41 followers
June 13, 2021
To, co działa w felietonie, krótkiej formie na dwie, trzy, dziesięć czy nawet piętnaście stron, niekoniecznie musi działać przez stron dwieście pięćdziesiąt. Czuję się jeszcze bardziej zmęczona po lekturze niż przed jej rozpoczęciem (a świadczę teraz skutki drugiej dawki szczepionki). Lekturze, która miała uderzyć w moją wrażliwość i zmysł obserwacji, bo tego spodziewam się po autorze. Krótkie zdania są teraz niezwykle popularne i ja również je cenię, ale na wszystkie bory szumiące, to nie jest rozwiązanie na książkę, co najwyżej, jak pisałam wyżej, na felieton, artykuł w gazecie, recenzję. Były trzy lub cztery błyskotliwe momenty, sama biografia Malewicza nie mogłaby być mniej angażująca. Ciężka, oj ciężka przeprawa.
Profile Image for Aśku.
139 reviews23 followers
February 27, 2022
Nie wybaczę tej książce nigdy fontu Paperback, w którym kropki i przecinki mają okrągłe główki zamiast kwadratowych.
Profile Image for e..
44 reviews24 followers
June 2, 2021
,,po rewolucji obiecywał, że pewnego dnia wszystko zniknie. pośpiech, wysiłek, praca. pewnego dnia nie będziemy już nic produkować. stukać, piłować, zgniatać. nie będziemy ryć w ziemi ani kopać węgla. staniemy się jak pszczoły. wysnujemy świat z siebie. świat będzie wychodził z ust jak z oddech. będzie wracał jak wdech. bez bólu w klatce. zadyszki. będziemy światem. będziemy przezroczystą nicią jak powietrze.
na razie wieje wiatr. ulica wbija się w miasto. wychodzi słońce. przez chwile jest nadzieja, że kiedyś te biedne, na wpół uduszone domy, szare budynki z niską saturacją zdołają jeszcze złapać oddech.''


co za lektura.
Profile Image for Szymon Holcman.
42 reviews59 followers
April 18, 2021
Brawurowa, zaskakująca rzecz. Niedoskonała, ale mam wrażenie, że nawet jej wady zostały skrupulatnie zaplanowane. Opinie na pewno będą podzielone, ale dla mnie to póki co najlepsza premierowa książka jaką w 2021 przeczytałem. Czuję, że zostanie ze mną na dłużej.
Profile Image for Senga krew_w_piach.
805 reviews98 followers
May 10, 2021

Są takie książki, w których po pierwszym akapicie od razu wiadomo, że są napisane dla Was. Tak było z „Kierunkiem zwiedzania”.
„W końcu wszyscy stajemy się dorośli. Są różne sposoby. Można urosnąć i utyć. Stawiać całe stopy na ziemi. Trochę się garbić. Wbijać pięści w kieszenie. Nie wyrywać się przed szereg. Sprawić sobie okulary, zsuwać je na koniec nosa i patrzeć znad oprawek. Warto coś umieć, na czymś się znać, ale koniecznie na czymś konkretnym, zostać fachowcem, inżynierem, specem od układania ce¬gły, kimś takim.”.
Po takim początku spodziewałam się, że będzie doskonale i zaprawdę, było nawet jeszcze lepiej.
Ta książka jest niesamowita, inna, świeża, zachwycająca, pomysłowa, GENIALNA. Kto chce może się nie zgodzić, ale ja zdania nie zmienię, choćby mnie w cytadeli torturowali i żaden tramwaj miał już nigdy nie przyjechać. Nie czuję się na siłach jej recenzować, bo wymyka się wszelkim formułom, definicjom, klasyfikacjom.
Najprościej byłoby napisać, że jest to biografia Kazimierza Malewicza (który był Polakiem i nie należy o tym nawet na chwilę zapominać), jednak jak na biografię zdecydowanie za mało koncentruje się na faktach z życia artysty, a bardzo na nim samym. Do tego jest to fikcja, która opiera się na zaskakująco długiej liście źródeł i pozycji w bibliografii (swoją drogą bardzo jaskrawy przykład tego jak pisarz może podchodzić poważnie do swojej pracy, w kontraście do „Niskorosłej”), jednak nie jest to powieść. Czas akcji również nie zamyka się w latach życia malarza, ale przenosi nas z teraźniejszości w przeszłość, przeskakuje między dekadami. Wicha zabiera nas do muzeum ojca awangardy, oprowadza po kolejnych salach, pokazuje wystawy czasowe, zanurza nas w kontekście i pozwala sobie na dygresje. Jest przewodnikiem prowokacyjnym i sypiącym anegdotkami, zanurzonym w słowach, barwach, rzeczach, bogato operującym słowem, chociaż porusza się w królestwie prostych barw i geometrycznej formy. Owszem, poznajemy życie Malewicza, ale poza tym jest to historia o rewolucji, która zjada własne dzieci, o tym co jest ważniejsze – geniusz czy talent, o wierności idei i próbach jej zabicia, o niszczeniu i tworzeniu, o wielkości i cenie, którą się za nią płaci. Tak wiele się tu dzieje.
Jedyny zarzut – nie ma tu kobiet. Jest matka, trzy żony, córka, uczennice, ale każdej z nich poświęca Wicha zdanie, może trzy. I ja wiem, że to jest opowieść o czymś innym, ale trudno mi uwierzyć, że były one dla malarza aż tak mało znaczące.
Wybaczam jednak ten brak, bo język go rekompensuje. Matko, jak to jest napisane! Marcin Wicha jest absolutnym mistrzem słowa, owija czytelnika, wciąga, pochłania, nie puszcza i nagle okazuje się, że książka się kończy. Jakie tam są doskonałe zdania, jak to wszystko jest zaplanowane, na swoim miejscu. Po prostu uwielbiam <3
Tak, jak Evaristo i „Dziewczyna, kobieta, inna” zostaną moim tegorocznym objawieniem wśród autorek, tak Marcin Wicha umocnił się na przedzie peletonu wśród piszących mężczyzn i nie sądzę żeby ktoś go dogonił w najbliższym czasie. Dajcie mu Nike!
Profile Image for Adam.
71 reviews9 followers
May 12, 2021
Jak to jest napisane, No i jak to jest wydane! Masz w dłoniach książkę żywcem wyjętą z lat 60. Płócienne okładki powinny wrócić szerzej do łask!
A Wicha pisze jak nikt inny, jeśli to nie jest pozycja na wszelakie literackie nagrody, to nie wiem, która nią jest. Na taki mix biografii, powieści, refleksji, form, szeroko podparty solidnym materiałem źródłowym nie trafia się często. Książka o awangardzie musi być awangardowa.
To niepowtarzalna przygoda - oprowadzanie po muzeum przez najlepszego przewodnika. Wicha pięknie opowiada dzieła artystów z różnych dziedzin sztuki. Po opisie łapałem się na tym, że zderzałem moje wyobrażenia ze stanem faktycznym. Rzeczywiście wyglądały tak, jak sobie je wyobraziłem po słowach Wichy. I nie chodzi tu tylko o Czarny kwadrat.
I pamiętajcie, że Malewicz był Polakiem.

I mogłaby ta wycieczka dłużej trwać. Z wypiekami na twarzy oczekuję kolejnego dzieła Mistrza Marcina.
Profile Image for Jakub.
813 reviews71 followers
March 15, 2023
To dopiero literacki ewenement. Zbeletryzowana wystawa, muzealna ścieżka ubrana w krótkie formy. Nie jest to może i lektura wybitnie porywająca, ale na pewno pomysłowa, zgrabnie napisana i solidnie przygotowana. No i wartość poznawcza niemała.
Profile Image for Ola Podgórna.
90 reviews1 follower
October 11, 2023
Okładka przepiękna.Treść... mam mętlik w głowie. Pierwsze strony poinformowały mnie, że będę miała do czynienia ze strumieniem świadomości i popisem warsztatu autora, obudowanym w muzealne zwiedzanie wystawy z przewodnikiem - pomysł fantastyczny, tym bardziej, że cenię sobie takie formy literackie balansujące na granicy poetyckości i brudnej przeziemności - liryki i epiki.
Jednak przygoda, która miała trwać góra parę dni, ciągnęła się niemiłosiernie, a zmęczyła okrutnie. Zakreślane zdania i myśli, które początkowo starałam się wyłuskiwać z chaosu, malały wraz z moim entuzjazmem.
Język i składnia tu przedstawione dosłownie do mnie nie docierały: zdania męczyły, były trudne do zrozumienia, zarówno w sensie dosłownym jak i przenośnym. Myślę, że książka albo uderza emocjonalnie i pała się do niej zachwytem, albo, tak jak w moim przypadku, odbijamy się od słów, najwidoczniej nie przeznaczonych dla nas.
Profile Image for Joanna Slow.
471 reviews45 followers
September 28, 2021
„Kierunek zwiedzania” to zupełnie niezwykła, modernistyczna biografia fascynującego człowieka, a może raczej burzliwych czasów. Nie mam poczucia, że wiele zapamiętałam z życia Kazimierza Malewicza, poza najważniejszym, że był Polakiem :-) Ale to przecież to Wichy szukałam, a nie Malewicza. A Wicha tu w najwyższej formie. Piękne zdania, zupełnie nieoczywiste, ale niezwykle przemawiające do wyobraźni metafory, zaskakujące skojarzenia, ironia i dygresje, dygresje, dygresje. A do tego wrażliwość na postaci drugoplanowe, jak u Barnesa w „Papudze Flauberta”.
Zresztą skojarzenia z biograficznymi powieściami Barnesa („Papugą” i „Zgiełkiem czasu”) wracały do mnie często podczas lektury „Kierunku zwiedzania”. Lektury wymagającej skupienia i uważnego podążania za przewodnikiem oraz entuzjazmu dla literackich eksperymentów, ale odwdzięczającej się niezwykłą przyjemnością obcowania z pięknem.
27 reviews
February 9, 2023
Warto przeczytać tę książkę chociażby dla zachwytu nad tym jak Wicha sprawnie porusza się w języku polskim. Lekkość pióra autora, którą czuć na kartach "Kierunku..." pozwala na szybkie wkręcenie się w opisanie życia Kazimierza Malewicza, nawet jeśli nie jest się szczególnie zaznajomionym z jego życiem czy twórczością. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że nieznajomość sprzyja kupieniu balansu pomiędzy faktami a fikcją, jaki autor nam serwuje podczas opisywania życia malarza.

Problem polega na tym, że o ile taki lekko poszatkowany format sprawdzał się w jego poprzedniej książce "Rzeczy których nie wyrzuciłem" (ze względu na złożoną relację ze swoją rodzicielką), tak w przypadku "Kierunku..." czasem odczuwałem wrażenie, że ten element fikcji / odskakiwania w rejony niekoniecznie połączone z życiem Malewicza dosyć mocno wybijały z rytmu. Szkoda, bo z kolei takie momenty jak np. opisanie relacji z "nemesis" malarza, były niesłychanie wciągające. Gdyby całość była utrzymana w tej formie byłbym zachwycony, a tak jestem "tylko" zadowolony.

Trochę żałuję, że Goodreads nie ma rymowej skali z połówkami, bo jest to książka, która idealnie pasuje mi na 7/10, ale póki co zostawiam 3/5.
Profile Image for aksjomat_.
234 reviews
August 26, 2025
zaczynało się obiecująco, ale jednak totalnie nie moja tematyka
Profile Image for dominik.
62 reviews2 followers
July 26, 2025
lubię wichę, ale jego zwarta forma nie pasuje mi w cudzej biografii, no i jak można nie dać obrazka w żywocie malarza!!!
Profile Image for Mateusz.
83 reviews6 followers
June 16, 2021
+ Język! No, warsztat Pana Wichy jest przepiękny. Feeria porównań, książkę czytało się momentami bardzo lekko, w bardzo dobrym tego słowa znaczeniu. Forma przewodnika, to jak najbardziej na plus.

- Momentami na tej niezwykłej wystawie się gubiłem i błądziłem, zastanawiałem się gdzie jestem i po co akurat w tym miejscu jestem; czy oby na pewno jest to coś, co powinienem oglądać w tym momencie?
Profile Image for Ola.
75 reviews15 followers
June 16, 2021
to byla niezwykła lektura
Profile Image for Monika.
9 reviews
May 27, 2021
Pięknie napisana książka na niezmiernie nudny temat.
Profile Image for Iza Hille.
51 reviews1 follower
June 2, 2021
Zmęczyła mnie ta książka (w szczególności część 2 i 3), brakowało mi tego osobistego podejścia z poprzednich książek autora. Nie wiem czy to kwestia samego Malewicza, którego życiorys nigdy mnie nie pociągał, czy właśnie braku emocji czy osobistej historii.
Profile Image for Magdalena Okarska-Napierała.
11 reviews
August 26, 2021
M. Wicha oprowadza nas po muzeum poświęconym Malczewskiemu, suprematyzmowi, awangardzie i rewolucji. Pomysł ciekawy, ale mnie ta wycieczka zmęczyła.
Profile Image for ajsinfajer.
275 reviews10 followers
Read
February 13, 2025
Tak się złożyło, że gdy w końcu na czytniku otworzyłam książkę Wichy, tego samego ranka dowiedziałam się o jego śmierci poprzedniego dnia. W tej sytuacji bardziej odnalazłyby się „Rzeczy, których nie wyrzuciłem”. I to dosłownie, bo jeśli ktoś dopiero sięga po Wichę, „Kierunek zwiedzania” nie będzie najlepszym wyborem.

Choć to opowieść pięknie skonstruowana, mówi o malarzu Kazimierzu Malewiczu (Czarny kwadrat na białym tle), będąc swoistym przewodnikiem po jego życiu i twórczości. W momencie braku zainteresowania twórcą – a tak było u mnie – jest to lektura po prostu nieudana (ze strony czytelnika).
Profile Image for Asia.
154 reviews31 followers
August 20, 2025
Inne książki Wichy czytałam szybciutko. Ta mi zajęła kilka miesięcy albo kilka lat (zależy, jak liczyć). Jest to jakaś eksperymentalna forma opowieści, momentami bajeczna i fascynująca. Ale więcej podobnych tworów bym nie chciała czytać, a i ten dokończyłam głównie przez szacunek dla Wichy, a nie dla przyjemności ani wiedzy.
Profile Image for Natalia Ochenkowska.
151 reviews2 followers
September 12, 2021
Ciekawy pomysł na przybliżenie sylwetki Malewicza. Mam wrażenie, jakby po 100 stronach opadło napięcie i autor nie pisał już z taką pasją. Książka podobała mi się bardziej niż "Rzeczy, których nie wyrzuciłem", ale chemii między mną a Panem Wichą raczej nigdy nie będzie.
Profile Image for Lukasz Rogowski .
49 reviews2 followers
February 12, 2025
Kuriozum. Beletryzowana wystawa gdzie ewokuje się stany psychiczne malarza kompilując je z oczywistościami nt. radzieckiej awangardy. Zainteresowanych Malewiczem zachęcam do sięgnięcia po książkę Turowskiego.
Profile Image for Martyna.
748 reviews57 followers
August 29, 2021
nigdy Malewicz mnie jakoś nie interesował, ale ta książka jest tak pięknie wydana, że aż zainteresował. no i co za wspaniały pomysł, żeby napisać książkę oprowadzająca po nieistniejącej wystawie i to w tak lekki, czasami ironiczny, czasami poetycki sposób, no genialne!
Profile Image for Zbyszek Kiedacz.
32 reviews1 follower
February 18, 2022
Pomimo tego, że Wicha fantastycznie posługuje się językiem, nie umiem docenić tej książki. Może po prostu jej nie rozumiem.

Sięgnąłem po nią zachęcony poprzednimi dwiema książkami Wichy, które były zbiorem wnikliwych i ciekawych z punktu widzenia laika obserwacji związanych m.in. z pracą i życiem.

Ta książka taka nie jest. Opisuje życie Kazimierza Malewicza, polsko-ukraińskiego suprematysty. Temat specyficzny - to raz. A dwa, że opisuje to życie w taki sposób, jakby autor chciał napisać książkową wersję obrazów Malewicza - specyficznie, surrealistycznie, abstrakcyjnie.
Profile Image for Ola.
86 reviews
November 16, 2024
Chaos i niestety brak przyjemności z czytania.
53 reviews10 followers
Read
September 19, 2025
Rozmowę o tej książce należałoby zacząć od okładki, która jest tak znakomicie zaprojektowana, że po kilku refleksjach nad celem takiego, a nie innego układu liter, doboru kolorystyki, obecności znaków doszlibyśmy do sedna jej treści. Bo po pierwsze mamy wyraźny zakręcony korytarz liter tworzących tytuł i nazwisko autora, który wraz ze strzałką prowadzi nas przez galerię do eksponatu, dzieła sztuki albo czarnej dziury kryjącej w sobie wszystko. Co w czarnym kwadracie kryć się może dowiemy się z książki, jednak czarny kwadrat na białym tle… Wydaje się jasną wskazówkę, o czym książka ta książka jest. Z jednej strony postrzegamy w tym szerszym pojęciu refleksje nad sztuką nowoczesną, której odbiór jest dość trudny, bo już nie chodzi o ocenę warsztatu artysty i tego, jak wiernie odwzorował pewną rzeczywistość, a o koncepcję i uczynienia ze sztuki sztuki, a nie narzędzia mimesis. Dlatego o ile namalowanie czarnego kwadratu na białym tle z technicznego punktu widzenia nie jest przejawem nadzwyczajnych umiejętności manualnych, o tyle kryjące się za nim założenia wymagają od artysty nie tylko nowego spojrzenia na sztukę i odwagi, ale niemal futurystycznego myślenia filozoficznego. Z drugiej strony zaś pojawią się słuszne pytania o obecność twórcy suprematyzmu w książce, na które trzeba odpowiedzieć twierdząco.

Otóż tym razem Wicha nie oferuje nam kolejnego zbioru esejów, swoją erudycję i sprawny warsztat przekuwa w powieść. I to nie byle jaką powieść. Jest to opowieść o Kazimierzu Malewiczu – fabularyzowana biografia będąca poniekąd powieścią drogi, którą prowadzi nas narrator – przewodnik muzealny. I ten sposób narracji przykuwa naszą uwagę bardziej niż fakt, kto jest głównym bohaterem, co jest tematem… Choć sposób prowadzenia nas po dziejach życia artysty ściśle się łączy z tematem, jakim jest sztuka. Zanim wgłębimy się w bogaty życiorys protagonisty, zastanawiamy się, ileż ironii jest w kreacji narratora, on nie jest przezroczystym podmiotem. Zaraz przypominamy sobie nasze doświadczenia z muzeum i tradycyjny ton mówiącego przewodnika, który przedstawia nam po kolei eksponaty, czasem dodając anegdotkę, czasem odchodząc w dygresje, oddalające nas od omawianego obrazu… Przewodnik u Wichy uosabia cechy zarówno typowego muzealnego oprowadzającego, jak i osobę wychodzącą poza sztampowe interpretacje obrazów. Szczególnie zainteresowały mnie wątki interpretacyjne wokół tego kwadratu, co on symbolizuje, ilustruje i wreszcie kryje, zarówno metaforycznie, jak i dosłownie (pod kwadratem widnieje wcześniejszy obraz). Pomiędzy kolejnymi „prezentacjami” instalacji czy etapów życia malarza pojawiają się scenki, które obnażają nie tylko współczesne podejście do sztuki (nuuudaaa… lepiej napisać lub przeczytać jakiś bestseller), wynikające, m.in. z braku odpowiednich kompetencji (można byłoby tu otworzyć temat rzekę o edukacji plastycznej…), ale i wewnętrzny problem ze sztuką nowoczesną (czy wieszanie kwadratu do góry nogami, nawet jeśli nieświadome, nie jest przejawem lekceważącego podejścia do dzieła sztuki?).

Kierunek zwiedzania – rzecz formalnie niebanalna, treściwie syta i stanowiąca namiastkę porządnej lekcji muzealnej (ale nie w tym tradycyjnym rozumieniu). I z chłodnego dystansu mogę rzec, że to najlepsza książka Wichy. Wiedza, oczytanie, swój punkt widzenia – to coś, co znamy z jego eseistyki, ale sprawność pisarską połączoną z projektowym myśleniem docenimy dopiero tu.
Profile Image for tytulem_wstepu.
70 reviews22 followers
May 27, 2021
Książka Wichy jest idealnym przykładem tego, że w XXI wieku trudno mówić o gatunkach książek. "Kierunek zwiedzania" stoi na granicy biografii i powieści, jednocześnie będąc po prostu osobnym tworem, który nie wpisuje się w żadną definicję. Myślę, że podejście do tej książki jako do biografii może być rozczarowujące dla tych, którzy pragną skondensowanej wiedzy. Z drugiej strony, osoby poszukujące ciekawej powieści mogą po prostu nie być zainteresowane postacią Malewicza, a nie wydaje mi się by sam styl autora, mimo że bardzo wciągający i intrygujący, był dostatecznym dla nich uzupełnieniem. W ostatecznym rozrachunku Wicha zadaje więcej pytań, niż odpowiada na te, które nurtują nas gdy podchodzimy do tej lektury. Próbuje pojąć genezę powstania "Czarnego Kwadratu na białym tle" poprzez liczne domysły i spekulacje, a nie poprzez czyste i klarowne: tak było.

Tym co powoduje kolejne wyłamanie się z formy biografii jest sposób narracji. Czytelnik jest oprowadzany po fikcyjnym muzeum, a komentarze wymyślonego przewodnika nadają całej historii lekkość i są zabawnym dodatkiem, który ma zaintrygować czytelnika. Walczą z formą biografii jako opisania historii wybitnej jednostki, pisanej z odpowiednim patosem, między innymi poprzez liczne dygresje, które najbardziej zapadają w pamięć, a twórcy biografii często ich unikają.

Mam jednak kilka zastrzeżeń, głównie dotyczących trzeciej części książki. Wicha zostawia w niej na pewnien czas Malewicza i skupia się na relacji: rewolucja - sztuka. Dla niektórych może być to najlepszy element książki, właśnie z powodu szerszego kontekstu i umieszczenia artysty w panoramie społeczeństwa, jednak mnie bardzo wybijało to z rytmu, który nadały poprzednie dwie części. Miałam wrażenie, że ten fragment był napisany w bardzo chaotyczny sposób i momentami po prostu nie wiedziałam o czym czytam i jaki to ma związek z Malewiczem. Ostatecznie, niewiele z tej części pamiętam co chyba mówi samo za siebie, skoro dopiero co skończyłam książkę.

Można nie przepadać za tą książka z powodu innych oczekiwań, jednak pojawia się pytanie: czy nie tak powinna właśnie wyglądać biografia Malewicza? Postać, która złamała formę zasługuje chyba na rewolucyjną biografie. Ostatecznie, napewno są dogłębne książki o Malewiczu, które składają się jedynie z faktów, jednak czy przyciągają one wielu czytelników? Osobiście przed przeczytaniem książki Wichy nie byłam w wielkim stopniu zapoznana z twórczością Malewicza. Oczywiście wiedziałam o istnieniu czarnego kwadratu, ale nie ciągnęło mnie bardzo do tego aby poznać tego artystę. Po przeczytaniu "Kierunku zwiedzania" mam ogromną ochotę odkrywać sztukę współczesną i myślę, że między innymi taki cel przyświecał autorowi.
Profile Image for echo.
239 reviews14 followers
Read
April 27, 2025
podobał mi się język, ale co kilka stron zastanawiałem się, po co to czytam; postać Malewicza do tej pory znajdowała się na marginesach moich zainteresowań; mało powiedziane; po prostu mnie nie obchodził i esej Wichy tego nie zmienił; zdaję sobie jednak sprawę, że nie stanowię targetu

książka podobała mi się pod innym względem niż tematyka; dwugłos złożony z narratora i przewodnika po muzeum prowadził fabułę sprawnie; mówię o fabule, ponieważ czytałem ten tekst jak powieść; książka opowiada o postaci historycznej, o malarzu, ale zaskakująco mało tu historii sztuki czy dogłębnych analiz dzieł; narracja skupia się na zmaganiach artysty z wyżłobieniem własnego miejsca w świecie; pokazuje upadek kogoś, kto nigdy nie stał pewnie, nawet w czasach, w których królował awangardzie; nie mam pojęcia, ile Wicha zmyślił, a ile wyczytał; nie interesuje mnie to; Malewicz jawi się jako postać literacka, gigant sztuki i przestraszone dziecko w jednym; autor opowiada o obsesji nowego i śmierci rewolucji - zderza ze sobą dwie rewolucje, spośród których żadna nie zmieniła świata tak, jak pragnęła

wyniosłem z książki myśl, że sława, nie łaska pańska, choć ją przypomina, na pstrym koniu jeździ; wielkość upada mocno; sztuka pozostaje w ruchu; niegdysiejsi innowatorzy tworzą klasę konserwatywnych strażników przeszłości lub rozdygotane skupisko lękliwie trzymających się dawnej innowacji starców; własny cień może ciążyć - i to chyba najważniejsze, co można wyczytać w "Kierunku zwiedzania"; obraz człowieka, szczególnie rozpoznawalnego, nasyconego znaczeniami, przerasta go; waży więcej niż ołów

czarny kwadrat to równocześnie drzwi do nieśmiertelności i grób
Displaying 1 - 30 of 67 reviews

Can't find what you're looking for?

Get help and learn more about the design.