Przybij piątkę Kociej Szajce i daj się porwać detektywistycznej przygodzie!
Pierwszy tom przebojowej serii z barwnymi kocimi bohaterami, autorstwa Agaty Romaniuk, znanej dzieciom jako Pani Wieczorynka.
W cieszyńskim ratuszu szykuje się uroczysty bankiet, którego atrakcją mają być słynne w całym mieście kanapeczki ze śledziem. Tymczasem w sklepie rybnym na ulicy Głębokiej dochodzi do włamania. Wszystkie śledzie znikają... Do akcji niezwłocznie wkraczają komisarz Ludwik Psota i policjantka Walerka Koczy. Sprawa nie jest prosta. Pomóc może tylko Kocia Szajka, którą dowodzi sam Komandos, były oficer kocich oddziałów specjalnych. Czy uda im się znaleźć złodzieja i uratować przyjęcie w ratuszu?
Socjolożka z doktoratem z Polskiej Akademii Nauk. Absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu i założycielka Grupy Reporterskiej Głośniej. W 2017 zainicjowała projekt badawczo-reporterski Światła Małego Miasta, który opisywał życie Polaków w najmniejszych miasteczkach. Publikuje teksty w Dużym Formacie, Przekroju, Piśmie i magazynie Non/Fiction. W maju 2019 ukazała się jej książka reporterska „Z miłości? To współczuję. Opowieści z Omanu”. Jest autorką dwujęzycznej książki dla dzieci pt. „Bal u lamorożca. Polsko-ukraińskie bajki o przyjaźni” wydanej przez Zygzaki.
wspaniała książeczka nie tylko dla dzieci mega zrobiony audiobook i kotki rozwiązujące zagadki myśle ze wersja papierowa tez śliczna musi być bo chyba ma ilustracje a jak wyglądają tak jak okładka to musza być piękne
Nie śmiałam się tak na żadnej innej książce. Przecudowna! Te detale o kotach, te ilustracje, TEN HUMOR 😭 Bardzo doceniam też wplatanie cieszyńskiej gwary. A całą moją miłość potęguje fakt, że byłam w tych wymienionych miejscach, jak chociażby we wspaniałej kawiarni Kornel.
Na bankiecie w ratuszu miały być kanapeczki z śledziem, a zamiast tego jest włamanie i mnóstwo pytań. Cieszyńska policja postanawia poprosić o pomoc Kocią Szajkę, bo zdaje się, że nikt nie jest tak odpowiedni do szukania złodzieja ryb jak koty. Barwne charaktery pełne dobrych intencji. Urocze koty, niezdarne koty, poważne koty, ciekawskie koty, koty, koty. Siódemka przyjaciół, będąca dla siebie niczym rodzina, krok po kroku zbiera zeznania, analizuje dowody i próbuje dociec prawdy, a czytelnik podąża za nimi z szerokim uśmiechem na ustach.
Wiosenny lockdown nie kojarzy się dobrze, ale to właśnie wtedy Agata Romaniuk stworzyła historię o Kociej Szajce. Improwizowała na życzenie dzieci, a jej opowieść spodobała się tak bardzo, że w końcu musiała z tego powstać książka. Książka przyozdobiona ilustracjami Malwiny Hajduk, czyli raj dla moich oczu. Strony pełne kolorów, charakternych kotów i detali. Panie razem stworzyły pozycję, jaka od razu podoba się literacko i wizualnie. Jako dorosły czytelnik bawiłam się z nimi rewelacyjnie, a co dopiero dzieciaki. Idealny prezent dla młodszych i starszych.
Nieobiektywnie powiem, że historia o KOTACH już sama w sobie była świetnym pomysłem, ale każdy z bohaterów jest tak inny i tak łatwo go polubić! Ogromny plus! Ze swojej strony polecam i biegnę czytać kolejny tom ❤️
Ta książka okazała się sporym rozczarowaniem. Pozycja, przez którą wywracałam oczami i nie wierzyłam w to, co czytam.
Nie chodzi mi o to, że akcja w "Kociej Szajce" była niefajna, mało wciągająca. Chodzi mi o to, że nie do końca mogłam cieszyć się tą pozycją, ze względu na obrzydlistwa, które pojawiły się w treści:
policjant ma brzuch jak piłka plażowa; ma pękatą posturę (zawsze myślałam, że pękaty może być słoik, a nie człowiek, ale co ja tam wiem); mundur mu się rozjeżdża na brzuchu; kiedy jedzie na rowerze, zostaje przyrównany do hipopotama po dwóch lekcjach wuefu;
policjantka ma tak wielkie stopy, że zabrakło dla niej butów w policyjnym magazynie; jej stopy są jak dwa zielone kajaki; jej czółenka zostają znowu przyrównane do kajaków, tym razem dla 6 myszy; bohaterka ma ogromne stopy, dlatego każdy z jej kaloszy jest jak wiadro, bo zmieściłby 5 kilo śliwek;
jeden z kotów ma tak duży brzuch, że szoruje nim po ziemi albo może się na nim kołysać; ten kot ma jedno oko, przez co miał problem z oglądaniem filmów - połowę z nich rozumiał (w późniejszej części książki, zostaje wyjaśnione, że ten kot nie jest najbystrzejszy i dlatego wielu rzeczy nie rozumie, jednak niesmak po tym zdaniu z okiem i filmami pozostał); na deser, hit hitów - jego mina "wygląda bardziej, jakby się nadawał do reklamy galaretki w czekoladzie" niż do szajki. Dlaczego akurat w kierunku najgrubszego kota padają takie słowa? Dlaczego właśnie ten kot jest opisywany przez pryzmat jedzenia?
Chciałabym móc zrozumieć, czemu miały służyć te zabiegi. Zapewne miało być zabawnie. Pośmiejmy się razem, np. z wielkiego brzucha albo z ogromnych stóp. Wytykajmy to innym na każdym kroku. Przecież to jest takie fajne i pocieszne, prawda? Po prostu boki zrywać.
Niestety przez to wszystko trudno mi było docenić fabułę, retro ilustracje, gwarę cieszyńską i ogólnie ładne wydanie.
Wiecie, co jest dla mnie najsmutniesze?
Trzy rzeczy:
Pierwsza - autorką "Kociej Szajki... " jest Agata Romaniuk, kobieta, która napisała bardzo dobry reportaż "Z miłości? To współczuję. Opowieści z Omanu". Nadal nie mogę uwierzyć, że te dwie pozycje napisała jedna osoba.
Druga - dlaczego te opisy zostały w finalnej wersji książki, czy naprawdę nikt nie widział, że one są po prostu złe i zdecydowanie nie na miejscu.
Trzecia - przejrzałam recenzje/opinie na lubimyczytać i goodreads. Żadna z osób oceniających nawet słowem nie wspomniała o tych tekstach. Boli mnie to. Naprawdę mnie to boli.
Cieszyński ratusz szykuje się na przyjęcie. Jedną z przekąsek mają być osławione w mieście kanapeczki ze śledziem. Okazuje się jednak, że tym razem uczestnicy muszą obejść się smakiem, gdyż na ulicy Głębokiej, właśnie w sklepie rybnym, dochodzi do włamania. Sprawą zajmuje się komisarz Psota wraz ze swoją pomocnicą Walerką Koczy. Nie są jednak w stanie dotrzeć do źródeł, które mogliby wykorzystać podczas śledztwa. Dlatego też komisarz Psota postanawia w poszukiwania świadków zdarzenia zaangażować Kocią Szajkę.
Kocia Szajka to bardzo intrygująca grupa kotów o przeróżnych charakterach. Poznajemy Komandosa, który lubił, kiedy wokół coś się dzieje, Lolę lubiącą spać do późna, Morfeusza, który widział wyłącznie na jedno oko, dwa koty bliźniaki o tym samym imieniu Piksel oraz Bronkę - nieokiełznaną kocią duszę. Cała Kocia Szajka to mieszanka wybuchowa, która stanowi centrum tej ciekawej historii dla dzieci w wieku 6+.
Powiem Wam, że historie dla dzieci, nawet te oscylujące w kierunku kryminału, bardzo często obdarzone są również ogromną dozą humoru. Możliwe, że dzieci nie do końca są w stanie go zrozumieć, jednak rodzice, czytający te książki dzieciom, z pewnością niejednokrotnie się zaśmieją. I właśnie za to uwielbiam książki dla nieco starszych dzieci - za ciekawe zagadki kryminalne (włamanie) potraktowane z humorem (włamanie do sklepu rybnego), nietuzinkowe sposoby ich rozwiązywania (w tym wypadku z pomocą Kociej Szajki) oraz mimo wszystko, bardzo logiczne wyjaśnienia (a tego to już Wam nie zdradzę!). “Kocia Szajka i zagadka zniknięcia śledzi” to bardzo dobrze skonstruowana powieść dla dzieci, która może wkręcić niejednego ananasa w rozwiązywanie kryminalnych zagadek. Duża czcionka, wyraźny podział na rozdziały, ciekawi bohaterowie oraz bardzo proste, jednak ciekawe ilustracje - to ogromne pozytywy tej książki, którą serdecznie Wam dzisiaj polecam!
„Kocia Szajka i zagadka zniknięcia śledzi” to po prostu zabawna i niezwykle urocza historia detektywistyczna dla najmłodszych, w której tytułową zagadkę rozwiązuje para policjantów z nieocenioną pomocą kocich towarzyszy. Bohaterowie powieści, jak to często w literaturze dziecięcej, są może nieco przerysowani, ale z miejsca budzą sympatię - choćby kotka Bronka, która posługuje się cieszyńską gwarą czy nieco nieporadny Morfeusz. W historii przewija się sporo nawiązań do samego miasta - nie tylko nazwy ulic, ale też niektóre miejsca na mapie Cieszyna np. kawiarnia Kornel. A całość dodatkowo charakteryzuje inteligentny humor - autorka buduje postacie na pewnych stereotypach, ale w umiejętny sposób z nimi pogrywa, wprowadzając do opowieści mnóstwo zabawnych sytuacji. Czy zapamiętam tą historię na długo? Prawdopodobnie nie, ale w momencie lektury bawiłam się świetnie i chętnie przesłucham w kolejnych miesiącach inne tomy. Czy polecam? Tak, zwłaszcza jeśli macie w domu młodych wielbicieli historii detektywistycznych.
Szajka kojarzy się z grupą przestępczą i taki charakter miała mieć zbieranina różnych kotów pod przywództwem Komandosa. Jednak kociaki były sympatyczne, przeurocze i nie wychodziły im niecne postępki. Gdy w cieszyńskim w sklepie rybnym dochodzi do kradzieży śledzi, które wraz z kanapkami miały być serwowane na przyjęciu burmistrza w Ratuszu miejskim, do akcji wkracza komisarz Ludwik Psota i aspirant Walerka Koczy. Pierwsze podejrzenie pada na Kocią Szajkę, jednak wkrótce okazuje się, że złodzieja należy szukać gdzie indziej. I to właśnie koty pomagają policjantom w śledztwie i wytropieniu przestępcy.
Książka przepięknie wydana, z fajną wklejką, cudnymi ilustracjami, mapką części miasta, w której rozgrywa się akcja, wstawkami ze śląskiej gwary. Ciekawa historia, niezła intryga i dobry wstęp do kryminalno-książkowej przygody.
Z Cieszynem jestem związany emocjonalnie dlatego jak się książki z serii Kociej Szajki pojawiły na rynku wiedziałem że muszę je bliżej poznać i przeczytać. W pierwszym tomie serii dochodzi do kradzieży śledzi ze sklepu gdzie sprzedawane są słynne kanapki śledziowe. Jak bardzo lubię te kanapki! Kocia szajka podejmuje się zadania rozwiązania zagadki zniknięcia śledzi. Przy okazji poznajemy miejsca dobrze mi znane. Uwielbiam książki w których akcja toczy się w miejsca które znam dobrze z realnego świata.
4,5 Świetna. Znakomity język, klimat, wartka akcja, fajnie wykreowani bohaterowie, ciekawa zagadka, trzymająca w napięciu, dostosowana dla młodszych czytelników. Wiele sobie obiecuję skoro to początek nowej serii więc trochę na zachętę te 9 oczek - takie 8,5 w pełni zasłużone Duża przyjemność z lektury i dla małego i dużego czytelnika
Świetna historia z przeuroczymi bohaterami. Słuchałam na Storytel. Na początku ekspresyjna interpretacja autorki mnie irytowała, ale jak już się przyzwyczaiłam to było fantastycznie. Na pewno wrzucam na słuchawki kolejne części.
Super zrobiony audiobook, może szkoda, że nie w formie pełnego słuchowiska, ale wciąż bardzo dobrze się tego słucha. Kocham koty i bardzo lubię pióro autorki, więc nie mogłam się oprzeć, by zapoznać się z jej treściami dla najmłodszych i jestem usatysfakcjonowana :)
Super ksiazka! Ilustrację przepiękne, zachęcające. Nie odczuwa sie,aby tresc była dla dzieci. Zagadka kryminalna tez niczego sobie. Polecam młodszym, jak i starszym.