Когда настал День – вирус заразил все искусственные интеллекты. Человечество, расселившееся далеко за пределы Земли, потеряло связь с большинством своих колоний. Евросоюз, Империя и США отчаянно борются за остатки известной территории. Случайная находка дает шанс на преимущество в войне, но операция Спецотряда обещает быть кровавой. Начало шахматной партии, в которой жертвуют фигуру или пешку ради получения активной позиции называют "Гамбитом", но в этот раз вместо фигур живые люди, а на чашах весов – честь, совесть, любовь и крайняя необходимость.
This is a Polish military SF novel Gambit, the first volume in the 7-book Algorithm of War saga. I read it because the seventh volume is nominated in 2024 for Polish equivalent of Hugo awards - Nagroda Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla. Three other volumes of the series were nominated previously, but I started reading the nominees only two years ago and know the author only for his short prose, which was also nominated.
The series is set in the 23rd century in a world where Artificial Intelligence went berserk after ‘Chinese virus’ which led to the destruction of 90% of the mankind (so about 1 billion people remained across the stars, for jump-drives and colonization started a century or so ago). It may be assumed that the remaining people joined their forces to reconstruct the worlds, but no: three factions of humanity (EU, US and Chinese Empire) are at war with each other. The plot of the first volume focuses on one of the military operations of the European Union, chiefly carried out on a planet New Quebec or ‘Swamp’ belonging to the United States.
The novel begins like a space-opera: a wreck belonging to EU military, sent a week before ‘the Day’ – the catastrophe perpetrated by the AI, is detected by EU space force. They board it to find that there a heavily modified specops soldiers are in hibernation. Now, just six years later the knowledge how to keep these soldiers alive is lost with AIs’ databases, and moreover, the army fears that these pre-Day soldiers may go rogue. The boarders revive one officer, who quickly finds out that something is hidden from him, so he, as an augmented warrior overpowers his capturers and tries to demand addressing his and his crew problems. It doesn’t finish good for him. And that's the end as far as this sub-genre is concerned, further on we have a strictly military story.
The 40th regiment of EU forces are the characters of the book. They are grunts who, landing on an enemy planet, have no idea what task has been assigned to them by their superiors. The stories, which combine in the novel has a lot of more or less peaceful episodes, e.g. an army evacuates and has to decide whether help locals (who are occupied civilians) in their hospital or rescue only own troops, for the number of places in limited; or a young soldier fears future battle, so a bit of psychology is used by another trooper, faking that this young soldier is extremely lucky. There are a few battles as well. And a lot of pathos.
Alas, a lot of actions give the impression of lacking logic like why the remaining factions are fighting, there are a lot of worlds and relatively few people, no essential rare materials, etc. The technological level of the militaries are more like WW2 or Korea/Vietnam, not even an early 21st century army. No orbit bombardment or even potent artillery, no drones but small arms and grenades are the main weapons. Overall, if not for the nominated novels further in the series I would have stopped reading the series.
Zdecydowanie zbyt długa próba pokazania, że czasami cel uświęca środki i wymaga wielu nieprzyjemnych poświęceń. Szczególnie jeżeli w znacznej nie są to poświęcenia, które dotyczą nas osobiście, a innych...
Dzięki tej książce dowiedziałam się, że istnieją palniki do cięcia metalu pod wodą, więc nie mówię, że nic z jej lektury nie wyniosłam... Aha, nie było seksu więc 0,5 gwiazdki w dół.
Książka trochę chaotyczna. Nie wiedziałem gdzie jestem, co robię i po co. Początek w kosmosie i nagle znajdujemy się na planecie bagiennej bez żadnego powodu. Nic nie wiadomo. Potem za dużo opisów z powtórzeniami dziwnych akcji i interwencji żołnierzy. Podejście do cywili bardzo nierzeczywiste. Dopiero na końcu książki coś się wyjaśnia, ale to nie uzasadnia rozlazłej części o niczym w środku no i o co chodziło ze statkiem znalezionym na początku?
This entire review has been hidden because of spoilers.
Nigdy w wojsku nie byłem, militarystyką się nie interesuję, a i tak widzę że obraz żołnierza w książce jest przefiltrowany przez mocno popkulturowe wyobrażenie o armii. Co byłoby spoko, jeśli kosmiczni żołnierze tłukliby się łańcuchowymi mieczami w trzymetrowych pancerzach wspomaganych - konwencja wtedy wiele wytrzyma. W momencie w którym próbujemy mieć realistycznych ludzi z realistycznymi emocjami, wypada gorzej.
Nie jest źle. Mamy kosmos, sztuczne inteligencje, multum postaci - i cel uświęca środki... . Sięgnę po następną, bo lubię space opery. Natomiast dla kogoś, kto chciałby tu głębi Lema, trzymania się dzisiejszej fizyki - no cóż, zawiedzie. Z pewnością jest to dobry kawałek militarnej sci-fi, nawet jeśli chwilami nuży.
Książka wciąga jak "Bagno". Przeczytana w ciągu trzech dni, kosztem snu i jedzenia ponieważ nie byłam w stanie jej odłożyć. O ile zgodzę się z poprzednim recenzentem, że całość niesie dość jasne przesłanie, to ja osoboście nie odczułam prób moralizowania przez autora. Bohaterowie nie byli armią klonów, miałam szansę poznać ich motywacje, charakter i przywiązać się do nich. Opisy akcji, nawet jeśli były to z pozoru nudne patrole miały w sobie atmosferę napięcia, niczym dobrze nakręcony film. Być może mgła z "Bagna" wdarła się i do mojej świadomości, ale czytając o kolejnych potyczkach z jankesami nie mogłam się powstrzymać przed nerwowym zerkaniem za siebie. Jestem pełna podziwu, że autor był w stanie zmieścić to wszystko na 314 stronach.
Fajnie napisane, ciekawi bohaterowie. Jednak czasami dluzyzny sie pojawiaja a na sam koniec czlowiek ma juz dosyc, bo ile razy mozna udowadniac ze cel uswieca srodki? Oprocz tego fajna lektura
Prawdopodobnie zabranie się za "Gambita" niedługo po "Echach", będących zbiorem opowiadań do Algorytmów Wojny, było moim największym błędem i drogo za niego zapłaciłam.
Po "Echach" miałam względem Algorytmów wymagania, których pierwszy tom zwyczajnie nie zdołał spełnić. Cały "Gambit" w zasadzie kręci się dookoła stwierdzenia "cel uświęca środki" i mniej więcej w połowie czuje się przesyt, dlatego łyknięcie jej na raz jest raczej trudne, nawet pomimo tego, że startowałam do niej na rozpędzie z opowiadań.
Nie znaczy to jednak, że jest on złą książką, bardziej przeciętną i dobrze ją potraktować swobodnie jako wprowadzenie do serii, i nie skreślać z miejsca.
Głębia.Skokowiec podobała mi się zdecydowanie bardziej - tutaj jednak mamy już bardzo mało science, bardzo dużo przegadanej fiction i zdecydowanie za dużo postaci, które nie zawsze ogarniają to, co się dzieje. Trochę za dużo chaosu, za mało konkretnych działań. Bardziej mi się to kojarzy z takim fantasy-fiction. Z drugiej strony - nie jest tak źle. Dostajemy duży, przemyślany świat, technologie aż tak niewyprzedzające przyszłości ( no ale to tylko 200 lat ), ciekawą wariację polityczną na temat przyszłości. Przy tej niezbyt dużej reprezentacji space-oper po polsku, ta nie jest zła
Znajomy pożyczył - przeczytaj - mówi - ekstra space - opera. Może tym mnie nastroił, że zdecydowałam się pomarudzić. Jedna gwiazdka ekstra za polskie sci-fi, którego nigdy nie za wiele. A tu mamy aż za dużo - postaci, chwilami nie ogarnia się tego, co się dzieje na kartach książki - czuć mocno, że to debiut. Technika niby poszła do przodu, a w sumie jest niemal to samo co teraz. I niestety, na końcu nuuży.
[UWAGA] Recenzja dotyczy pojedzynczej książki z cyklu "Algorytmy wojny" - ocena całego cyklu 4/5
Nie czytam ostatnio dużo polskiego Sci-Fi, ten cykl wyłapałem z rekomendacji ... z perespektywy, Gambit, który go otwiera jest chyba jego najsłabszą częścią. Tak więc jeżeli po przeczytaniu nie zachęca do kolejnych ... to czytajcie dalej.
Książka (i cykl) tworzy dobre universum, ciekawe, nie oczywiste, z dużymi możliwościami. Gambit wprowadza nas do tego metaversum, pokazuje postacie i ich pierwsze przygody. Sam Gambit nie powala, nie jest to najelepsza książka jaką czytałem, raczej z tych średnich.
Universum: cywilizacja z Ziemi, która zagospodarowała już część kosmosu, dostaje cios w plecy od sztucznej inteligencji, przeżywa go ... i po kilku latach stara się poskładać znowu do kupu to co kiedyś zbudowała, gdzie nie wszędzie już może dotrzeć bez wsparcia SI.
Fajny pomysł, fajne universum, ma potencjał na dobry rozwój.
Tak czy inaczej, nadal jest "zjadliwa" i buduje apetyt na dalsze.
To co w tej i pozostałych książkach trochę razi (subiektywne): - polsko-centryczność, no ale trzeba to wybaczyć autorowi z Polski. Dużo nazw statków EU itp. jest z Polski, wielu bohaterów też gdzieś się przewija - zbyt dużo szczegółów technicznych, powtarzanych często w różnych miejscach. Kolejne przedstawienie pełnej nazwy uzbrojenia nie wnosi już nic nowego.
Fajna książka, przyjemni bohaterowie, to znaczy tych kilku których poznaliśmy, z Wierzbą na czele. Wcale mi nie przeszkadza wrzucenie w środek konfliktu, nie do końca dokądź prowadzące walki, czy lekko zarysowane postaci, wszystko to wydaje się właśnie częścią wojny. W końcu zapominasz po co tu jesteś, każdy dzień jest taki sam, a ludzie po drugiej stronie są tacy sami jak ty, wiec obieranie stron nie ma sensu. Boli mnie tylko tak mało informacji o Dniu, bo właśnie dla takich rzeczy czytam sci-fi, chce wiedzieć co było tym wielkim Bum, które zmieniło świat, nawet jeśli tego nie potrzebuję. No i co jak co przydałoby się spędzić trocje więcej czasu z główną drużyną, żeby choć w połowie tak się do niej przywiązać, jak oni do siebie nawzajem. Ale ogólnie mila książka, nawet ze dwa razy się wzruszyłam i kilka razy zaskoczyłam.
Początek nudnawy, potem takie niby średniej klasy military SF, większość akcji dzieje się na jednej planecie, której głównymi atrakcjami są mgły, bagna i grzyby, ale w okolicach 3/4 zaczyna się rozkręcać i robić naprawdę ciekawie. Jeżeli miałbym ocenić "Gambit" jako osobną całość, byłyby trzy, może cztery gwiazdki. Ale jako początek większej serii - zdecydowanie pięć.
Mnóstwo bohaterów. Fajne profile psychologiczne. Sporo wojskowych technologii. Dużo podstępów, i to takich wielowartstwowych. Opisy przyrody raczej szczątkowe. Przaśny, wojskowy humor, sporo kurwolingwistyki (nie każdy lubi - mi nie przeszkadza, dobrze rzucone mięcho, zwłaszcza w wojskowym gronie, brzmi całkiem naturalnie).
Pomysł na świat super. Niestety akcja strasznie pocięta. Mistrzostwo świata to nie jest. Dużo słyszałam na temat tej książki i chciałam mega ją przeczytać, ponieważ uwielbiam książki Sci-ficion.
Pierwsze 30% książki naprawdę mnie wciągnęło jednak już dalsze strony mnie zanudzały. Zamiast rozbudować jeszcze trochę to autor pisał o stacjonowaniu w bazie wojskowej i walkach żołnierzy, które nie wnosiły wiele do fabuły.
W niektórych monetach dialogi nie trzymały się kupy. Do tego przeskok w czasie… Aż się musiałam zastanowić kilka razy czemu tak się stało. Bardziej military książka niż sf.
Podobno następne części sagi są lepsze. Na pewno dam szansę następnej części.
Jak ja się cieszę, że zaczęłam tę serię, kiedy powstało wszystkich siedem tomów! Nikt mnie nie powstrzyma przed połknięciem kolejnych części! Świetnie zbudowani bohaterowie. Ich różnorodność i różnorodność ich motywacji nie jest wymuszona, jest wiarygodna. Opowieść stale trzyma w napięciu. Nie tyle ciągłą akcją, co dzięki światu przedstawionemu. Na wyobraźnię działa mroczna kraina ale i proza życia nieświadomego żołnierza, wykonującego rozkazy z gasnącą wiarą w ich słuszność. Do tego pojawiają się nienachalne wątki romantyczne. Powieść pozytywnie uniwersalna. Poezja i miód na me serce.
Chyba już parę razy to pisałem, ale muszę się powtórzyć: uważam, że pisarz nie powinien debiutować cyklonem. Napisz jedną, dwie samostojki – po prostu: naucz się pisać – i dopiero potem bierz się za cyklona. Owszem, są tacy, którzy zaczynają z wysokiego C, ale to raczej wyjątki.
Niestety, Cholewa wyjątkiem nie jest. Gambit to bardzo słaba książka.
It's already 6books into this series, and 1st one is considered the weakest, so im here for a treat as I really liked it, and if it only gets better than cant wait for following chapters.
It's war/combat/army s-f. If anybody likes this sort of thing should enjoy it.
I don't have to much mileage in that particular sort of s-f, but was well into story, and can truly recommend this book to any war s-f readers.
No więc trochę jest to taki hard SF porn, ale bardzo solidnie napisany. Z drugiej strony pachnie Wieczną Wojną Hadelmana.
Z minusów: czasami trochę drewniane sformułowania, sprawiające wyrażenie że całość jest tłumaczona z angielskiego oraz patronizujący pseudonim jednej z bohaterek. Ale dobrze się czytało. :)
Mocną stroną są bohaterowie. Dobrze skrojeni, wyraziści - można ich lubić, albo i nie - ale wzbudzają emocje. Historia może wymagałaby pewnych szlifów, ale to w końcu operacja wojskowa...
Ciężko mi ocenić tę książkę. Czytam sci-fi i fantastykę, ale w opisie ujrzałem frazę "sztuczne inteligencje" i stwierdziłem, że muszę to przeczytać. Opis nie wydawał się specjalnie fascynujący, szczególnie fakt, że mamy tu do czynienia z fantastyką militarną.
Niestety miliatariów to jest tutaj za dużo. Ciągle są jakieś niesnaski na linii dowództwo-podwładni, jakieś dłużyny z dylematami bohaterów.
Bohaterowie tej książki są pokazani bardzo, bardzo, bardzo płytko. Wprowadzani są z prędkością karabinu maszynowego, większość jest nie do odróżnienia, albo są oni opisani jedną cechą. Mamy tu głównie do czynienia z ksywami, z czasem poznajemy ich prawdziwe imiona. Ale dalej postacie są zbyt słabo rozbudowani.
Przez 3/4 książki strasznie się męczyłem.
Głównym bohaterem (o ile można go tak nazwać) jest Marcin Wierzbowski szeregowy w 40tym regimencie unii europejskiej. Mają misję zabezpieczenia pewnej planety. Walczą z amerykanami o ten teren. Wątek Wierzbowskiego zaczął mnie obchodzić w ostatniej 1/4 książki i został ucięty. Końcowy akt jest tak durny, tak niepotrzebny i sposób w jaki ta książka się kończy jest według mnie idiotyczny. Podobno drugi tom jest lepszy, dlatego z chęcią sięgnę.
Trochę się zawiodłem. Miałem spore oczekiwania, a przez sporą książki po prostu się męczyłem. Kilka wątków na prawdę mi się podobało, ale raczej nie będę nikomu polecać...
Książka jest tak chaotycznie napisana, że niewiele zrozumiałam poza tym, że Europejczycy walczą z Amerykanami na kosmicznym bagnie z niewiadomo jakiego powodu