Aneta Jadowska przyszła na świat w Radomsku, w 1981 roku. Pierwsze opowiadanie opublikowała w wieku dziewiętnastu lat, w lokalnej gazecie. Jej debiut powieściowy nastąpił w 2012, gdy ukazał się Złodziej Dusz, pierwszy tom planowanej heksalogii.
Jestem strasznie wkręcona w świat pani Jadowskiej. Tak się przyzwyczaiłam do jej stylu, humoru i samych bohaterów, że aż ciężko się wyprowadzić z tego świata. Na szczęście mam jeszcze trochę pozycji do przeczytania, a Ropuszki to świetna pozycja, aby właśnie taplać się w tym klimacie i po prostu dobrze się bawić. Te książki stały się już dla mnie takimi komfortowymi powieściami, które zawsze poprawiają mi humor!
Jednym z pozytywów jest to, że poza Dorą dostajemy też tutaj perspektywę innych bohaterów i możemy jeszcze lepiej poznać ich spojrzenie na świat i ich samych. Nie są to opowiadania typu "zapchaj dziurę", ale właśnie różne sceny i momenty, które są interesujące i pokazują inną perspektywę na wydarzenia, które były tylko napomknięte w głównej serii. No może poza kilkoma ostatnimi opowiadaniami, ale autorka sama pisze, że to takie dodatki, które pisała do czegoś innego. Ogólnie podoba mi się też, że przed każdym opowiadaniem jest krótka informacja o tym, co było inspiracją do danego opowiadania lub jak powstawało.
Za lekką wadę uznałabym to, że głosy różnych bohaterów trochę się zlewają. Jakby mieli za podobne poczucie humory etc.
Mam jedno zastrzeżenie do chronologii zawartej na początku. Mianowicie chodzi mi o opowiadanie - Rozpoznanie. Według chronologii to opowiadanie wypada po 3 tomie – Zwycięzca bierze wszystko. Tylko dlaczego są tam spoilery do ostatniego tomu? I to takie konkretne! Czytajcie to dopiero po całej heksalogii!!!
Chyba najbardziej podobało mi się opowiadanie Moje wielkie wilcze wesele.
Za co ja to sobie robię? Trochę widać poprawę, a trochę nie. Och, Jadowska.
W podsumowaniu: Aneta Jadowska powinna: a) przestać pisać pod publiczkę, bo jej ukłony do fandomu i samozachwycone teksty są w sumie najbardziej nudne i niezgrabne (choć na pewno dobrze się sprzedają i podobają fankom czyli nope, never gonna happen); b) zainwestować w korektę bety, która zauważy, że tytuł filmu jest podany z błędem i może podpowie, gdy zieje wielka dziura fabularna; c) starać się, żeby tekst nie tylko się zaczynał, ale też miał sensowną konstrukcję i zakończenie; d) powalczyć o moralną koherencję postaci / tekstu, bo zasadniczo jestem w stanie kupić postać moralnie szarą, ba, mogę ją lubić, ale chciałabym, żeby mi wtedy nie wmawiano, że to taka dobroć wielka. I miałoby może sens, gdyby jednak anioł był bardziej moralny / zasadniczy niż diabeł. A jeśli nie, to żeby to było zauważone przez tekst; e) przestać jechać tymi tanimi pseudo-biologicznymi uzasadnieniami zamiast budowania charakterystyki; f) poczytać cokolwiek o pisaniu postaci nie-białych zanim kolejną choćby w swoim tekście wymieni; g) przemyśleć, czy naprawdę wszyscy muszą Dorę tak kochać. h) dać sobie spokój z "wariatami", "szajbami" i resztą stygmatyzującego języka. Ja rozumiem, że choroby psychiczne to może nie być kwestia, w której Dora jest obeznana, ale pewne granice dobrego smaku by się przydały.
Czy jest jakaś poprawa? Trochę mogłaby być. Mój zasadniczy zarzut do wcześniejszych tomów, dotyczący faux-biseksualności bohaterki, zostaje zaadresowany: Dora tym razem patrzy na kobiety. Niestety, oznacza to po prostu super obleśnie opisane "ślinienie" się [cytat, żeby nie było, ugh, jak mnie ten rejestr razi :/] nad kobietami w pozycji obiektów seksualnych (srsly, Dora w klubie go-go to nie jest to, czego potrzebowałam od życia). Drugi mój zarzut dotyczył tego, że Toruń jest nie dość wykorzystany i tutaj jest sporo lepiej. Jest dużo lokalnego kolorytu (choć dalej aspekt anielskości pomijamy milczeniem) i fajnie to sytuuje akcję w miejscu i czasie (np. Dworzec w remoncie).
Poza tym są teksty nawet całkiem niezłe! Cztery Łapy na przykład byłyby fajne, gdyby nie tanie zakończenie. Poza tym fajny pomysł mają opowiadanie o Mironie i to o Bognie (choć nie jestem zachwycona tym, że lesbijka jest samotna (nie dość, że nie ma związku, to wydaje się nawet nie mieć przyjaciółek???) od czasu małżeństwa z mężczyzną i spełnia się wyłącznie w pracy zawodowej i domowej; ktoś ją powinien zabrać na Manifę, poznałaby dużo koleżanek). Zasadniczo im mniejsza zawartość Dory Wilk w tekście, tym tekst lepszy.
Top opowiadania: Ruchome cienie: Bogna jest fajna, nekromancja dość ciekawa, szkoda, że Toruń taki smutny i nieprzyjazny dla "L". Cztery Łapy: dość uroczo zaczynany związek między panią weterynarz i wilkołakiem, choć gwałt albo inna krzywda w tle tylko mnie drażnił, a zakończenie poirytowało swoim brakiem konsekwencji (jak postać lubiana przez autorkę robi coś obiektywnie złego, to zawsze się da to usprawiedliwić, co nie). Nie oceniaj kota po rozmiarze: opowiadanie miało problemy strukturalne, ale dość solidne postaci (choć niepokoi powtarzalność motywu "kobieta ratuje mężczyznę przed myślami samobójczymi") Nie ma dymu bez ognia: dość fajne fabularnie, gdyby tak jeszcze nie istniał wątek Joshua/Laoise [sorry, nie kupuję 'nie wybieramy w kim się zakochujemy', gdy w grę wchodzi taki układ, to jak molestowanie nieletniej].
Niestety, większość dobrych tekstów wymagała znajomości kanonu Dorowego, żeby się w nich połapać.
Najgorzej: Czy mama ci nie mówiła.... - dawka mizogynii, seksizmu, bzdurnego języka i do tego nieśmieszne. Nie, żartowanie, że kobieta w glanach to prawie facet nie jest zabawne, nawet, gdy postać poboczna mówi tak o ukochanej bohaterce autorki. Ropuszki - rasizm, rasizm, rasizm. "Cyganka" jako szwarccharakter. Bzdurne tempo akcji pod koniec i wpisanie koleżanek w tekst w sposób, który jest ogólnie mało zrozumiały dla czytelnika bez znajomości indżołków. Po deszczu każdy wilk - ja nie chcę, żeby Aneta "czasem gwałt to powód by faceta zabić, a czasem niech się z ofiarą gwałtu żeni" "niektórzy gwałciciele są usprawiedliwieni hormonami" "o, molestowanie seksualne, jestem magiczną policjantką ale to nie moja działka" Jadowska pisała kiedykolwiek o przemocy względem kobiet. Pióro Wieczne - to opowiadanie było 1/2 nudne i 1/2 naciągane. Burza w szklance grogu - automatycznie obcinam gwiazdki za Marvela. Pandering, pandering, pandering.
Więcej szczegółowych myśli i cytat, który mnie straszliwie oburzył, znaleźć można w update'ach z czytania.
2023: Zmieniam ocenę z 4⭐ na 5⭐, ponieważ bawiłam się znakomicie. Wilczyce śpiewające hity Bajmu, Roman wyśmiewający 'Zmierzch' i pozostałe smaczki sprawiły, że przez cały dzień chodzę z bananem na twarzy💚
2021: Nawet bez zapoznania się wcześniej z Thornverse - bawiłam się przednio! Styl Jadowskiej niezmiernie mi odpowiada, ale Koźlaczki nadal zostają numerem 1 ❤
Ech, to mogło być takie przyjemne czytadło. Szkoda, że zabrakło korekty i redakcji - i tak, zdaję sobie sprawę, że te zarzuty przy książkach z Fabryki Słów to jak kopanie leżącego, te braki to w sumie część ich marki. Korekcie udało się przepuścić m.in. pozostałości po zmianie narracji i błędy w tytułach filmów (a to tylko te rzeczy, które najbardziej biły w oczy, bo wiedząc, że to FS, znieczuliłam się w tych kwestiach na wstępie).
Redakcja zaś... Gdyby tylko Jadowska dostała porządną redakcję, bezwzględnie tropiącą wszystko, od nieścisłości fabuły, poprzez niezgrabności stylistyczne aż po kulawą konstrukcję (mam wrażenie, że autorka bardzo często pała w początkach tekstu ogromnym entuzjazmem do pomysłu, ale entuzjazm ten wyczerpuje się przed skończeniem pisania i zakończenia pisane są bylejaknajszybciejjuż; w zbyt wielu opowiadaniach w Ropuszkach powtarza się ta sytuacja, niestety), świat byłby tak piękny. Bo jak zawsze, jedyną rzeczą, na którą nie można tutaj narzekać, jest nuda. Ale bardzo bym chciała, żeby do tego jest doszedł lepszy warsztat i dojrzalsze postrzeganie świata.
Ten mój wymarzony redaktor mógłby również w inny sposób poprawić jakość tej konkretnej książki. Mianowicie, wyrzucić z powrotem w mroczne zakamarki Moich Dokumentów komputera autorki każdy tekst napisany z punktu widzenia Dory (tak, wiemy, jest wspaniała, zajebista, szturcha pośladki na prawo i lewo i w ogóle. To szturchanie jednak już dawno temu zrobiło się w najlepszym przypadku powtarzalne, a w najgorszym - dość niesmaczne i obraźliwe). Jakości książki by to nie zaszkodziło, najlepsze opowiadania to i tak te pisane z punktu widzenia innych postaci. I w ten sposób tomik stałby się całkiem miłym uzupełnieniem cyklu o Dorze (niestety, tylko uzupełnieniem; teksty z innych punktów widzenia wymagają niestety znajomości kanonu).
Pani Jadowska, jak zwykle z resztą, trafia do mojego serducha bezbłędnie! Ten zbiór opowiadań był, jak powrót do domu. Cieszę się, że mogłam spotkać moich ulubionych bohaterów, poznać lepiej tych pobocznych i zostali mi przedstawieni nowi.
Krótkie opowiadania, każde do przeczytania na raz. Pełne humoru i rozluźniają czytelnika! Gdy czytamy serię, ma ona zawiłą fabułę i pewien dramatyzm, a tutaj z racji na krótki format, wszystko było utrzymane w bardzo humorystycznym klimacie <3
Chyba nic już więcej nie doczytam w tym miesiącu, ale Ropuszki to idealne zamknięcie kwietnia. Genialne opowieści ze świata Thornu! Jeśli ktoś czytał już Dorkę, a nie ma jeszcze nadrobionych Ropuszek, to bardzo, bardzo polecam.
Ale to był dobry zbiór opowiadań. Jak zawsze Jadowska mnie nie zawodzi. Miło było wrócić do Thornu i poznać trochę lepiej niektórych bohaterów, przeszłość innych i przygody pozostałych. Mimo rozmiarów książki, ani przez chwilę się nie nudziłam.
Przyznaję się bez bicia, że już jakiś czas temu sięgnęłam po "Ropuszki", w wersji tej poszerzonej i przeczytałam kilka opowiadań. Wynikało to z osi czasu, którą autorka zamieściła i wskazała kolejność czytania swoich książek ze świata Thornverse. Tam kilka opowiadań było zalecanych, by je przeczytać między tomami serii o Dorze Wilk, co też robiłam. Także do tych przeczytanych historii już nie wracam i kontynuuję tam, gdzie swego czasu zostawiłam wstążkę.
Jak tak sobie myślę to w zasadzie nie mam zbyt wiele do powiedzenia o tej książce. To jest, po prostu, pani Jadowska. Czyta się lekko, przyjemnie, człowiek może się zrelaksować i na chwilę odkleić się od problemów. "Ropuszki" to jest zbiór opowiadań gdzie niekoniecznie głównym bohaterem jest sama Dora Wilk. Postaci pojawia się całkiem sporo i każdy z nich ma dosyć ciekawe przygody. Nowe wydanie tej książki zawiera bardzo przyjemne dla oka ilustracje. Ponadto, przed każdym opowiadaniem, pojawia się małe słowo od autorki, która wyjaśnia co będzie w danym opowiadaniu, jak również stara się umiejscowić wydarzenia na głównej osi czasu i zaleca po którym tomie z serii o Dorze Wilk czy innych książkach tej autorki, lepiej dane opowiadanie przeczytać. Wiadomo, chodzi głównie o spoilery. Opowiadania są różne, jedne lepsze, drugie gorsze, jedne zbyt krótkie, jedne trochę za długie. Jednak w ogólnym rozrachunku książka zostawia nas z dobrym nastrojem i będę o niej bardzo ciepło pamiętać.
Nie będę rozpisywać się o czym mniej więcej jest każde opowiadanie, bo raz, że jest tego dużo, a dwa to niech będzie to przyjemną niespodzianką dla czytelnika.
5/5⭐️ Jeszcze bardziej zakochuje się w stylu Anety Jadowskiej jak i jej książkach. Myśle, że „Ropuszki” scalają cały Thornvers. Jest to wyjątkowa książka no i daje nowe ciekawe historie😋 Każde opowiadanie jest dla mnie wyjątkowe i nie wybiorę ulubionego. Kocham Dorę i całą ekipę!!! 😇😍😩🫶🏽🥹
Powroty do Thornu zawsze niesamowicie mnie cieszą. Uwielbiam ten stworzony przez Anetę Jadowską świat i każdorazowo świetnie się bawię podczas lektury jej książek. Seria o Dorze dobrze zapisała się w mojej pamięci i choć ostatni tom cyklu czytałam już dobrze ponad rok temu, to wciąż pamiętam, co działo się w poszczególnych tomach. W głowie została mi też seria o Witkacym i dopiero ta o Nikicie, choć czytana na przełomie 2023/2024, gdzieś tam sobie uleciała z mojej głowy. Ja chyba jednak po prostu nie przepadam za tą bohaterką i stąd ta pomroczność.
„Ropuszki” to zbiór opowiadań. Najwięcej mamy tu Dory, ale pojawiają się też Miron, Joshua, Roman, Witkacy i reszta ekipy. Poznajemy też Salamandrę, czyli dziewczynkę, która później dostała wraz z Kurczaczkiem swoją własną książkę. Co więcej, tego opowiadania – jak i jeszcze kilku innych – nie ma w pierwszej edycji książki. Ja czytałam wydanie SQN z 2021 roku, wcześniej dostaliśmy zbiór od Fabryki Słów (2015), lekko ponad 200 stron cieńszy. Zachęcam Was więc aby sięgnąć raczej po wznowienie, bo zwyczajnie czeka Wam tam więcej treści.
A jak jakościowo? Jak to w zbiorach opowiadań – niektóre teksty lepsze, inne trochę słabsze. Mnie w „Ropuszkach” podobały się absolutnie wszystkie, poza tymi ostatnimi najkrótszymi. Z tego, co zrozumiałam, to powstały one jako teksty do broszur Coperniconu i faktycznie rzeczony zlot jest ich pełnoprawnym bohaterem. Najmniej do gustu przypadła mi zdecydowanie ta zabawa autorki z westernem. To jakoś kompletnie nie miało dla mnie klimatu i polotu, znudziło mnie, ale – jak zaznacza w króciutkiej przedmowie do niego sama Jadowska – napisała go jako zabawę od siebie dla siebie, więc jeżeli miała ona przy tym fun, to super. Wszystkie te słabsze teksty są serio krótkie, więc nie zdążyły mnie zniechęcić do całości zbioru, bo zwyczajnie szybko się one kończyły.
Ja Wam „Ropuszki” polecam, jeżeli lubicie ten świat. Możecie czytać opowiadania wybiórczo, na wstępie książki mamy super podziałkę czasu, która pokazuje nam, jak konkretne opowiadanie zasadza się w całym uniwersum. Jeżeli jednak planujecie przeczytać wszystkie opowiadania na raz, to zachęcam do znajomości wcześniej cyklu o Dorze i Witkacu, bo jest tu mnóstwo, mnóstwo, mnóstwo spoilerów do tych serii, a poza tym bez ich znajomości bardzo ciężko byłoby się rozeznać w tym, co w ogóle dzieje się w opowiadaniu.
Mnie Thornu nigdy dość, więc i ocena być może nawet wyższa niż obiektywnie „Ropuszki” dostać powinny. Thorn to moje ulubione cosy fantasy i ciężko będzie o detronizację.
Gdybym oceniała książkę rozumem, dałabym jedną gwiazdkę. Gdybym oceniała sercem, dałabym pięć gwiazdek. Kocham i przestaję się tego wstydzić, bo ta książka sprawiła mi tyle radości! ❤️
Zacznę może od ogólnej opinii o opowiadaniach. Po pierwsze, nie spodziewałam się Chronologii Thornversu. Po drugie, nie spodziewałam się tylu opowiadań. Po trzecie, bawiłam się świetnie. te opowiadania są idealnym dopełnieniem Heksalogii (i pewne trylogii o Witkacym, której jeszcze nie miałam okazji czytać). Jedyny mój zarzut do całości, to to, że było ta niewiele ilustracji, które uwielbiam.
SZATAŃSKI PIERWIOSNEK - HISTORIA PRAWDZIWA Ach. Poznanie się Dory i Leona. Świetna historia jak dla mnie. To, że poznajemy tutaj taką młodziutką Dorę i jeszcze początkowo, dość nieufnego Leona jest świetne.
PO DESZCZU KAŻDY WILK PACHNIE MOKRYM PSEM Może nie jestem ogólnie wielką fanką wątków z wilkołakami, ale bardzo lubię to jak Dora to wszystko załatwia. To opowiadanie było niezbyt przyjemne, ze względu na samo śledztwo, które Dora prowadziła, ale mimo wszystko dobrze się je czytało. No i za każdym razem kiedy gdzieś pojawia się Miron, to wszystko staje się automatycznie lepsze.
MIŁOŚĆ ZA GROBOWĄ DESKĘ Bardzo zabawne opowiadanie o miłostce Katii. Nie spodziewałam się połączenia z egipską mitologią i to tak zupełnie.
WILK W OWCZEJ SKÓRZE bardzo fajne opowiadanie, które jest świetnym wprowadzeniem i łącznikiem z „Bogowie muszą być szaleni”. Wszystkie historie związane z Romanem maja bardzo fajny humor i to jak on i Dora sobie dogryzają jest naprawdę zabawne.
CZY MAMA NIE MÓWIŁA, ŻEBYŚ NIE BAWIŁ SIĘ UMARŁYMI? Fajne krótkie opowiadanie pokazujące jeszcze bliżej Katię. Może za wiele nie mówi, ale jest przyjemnym przerywnikiem.
NIE OCENIAJ KOTA PO ROZMIARZE To chyba najrozkoszniejsza historia ze wszystkich związanych z tym światem. To jak poznała się Szelma i Eryk. I ogólnie cała sytuacja, która miała miejsce pomiędzy nimi. No po prostu zakochałam się na maksa w tym opowiadaniu.
ROZPOZNANIE O Boże! To było genialne. Raporty Zachariasza na temat tych wszystkich ludzi. No majstersztyk. Najlepsze oczywiście o Dorze, Mironie, Joshui, Asie, Katii i Azjelu. Te wszystkie komentarze... No zakochałam się. I chcę więcej.
ROPUSZKI Hm... Trochę nie wiem co myśleć. Wydaje mi się, że przez to, że nie czytałam serii o Witkacym, to mam trochę niepełny obraz tego opowiadania, przez co nie do końca mi się podobało. Nie powiem, że było złe, jednak nie powaliło mnie. Możliwe też, że przez to, że jestem tak zachwycona poprzednim. Niemniej jednak i tak fajnie się czytało tą przygodę Dory i Witkaca.
RUCHOME CIENIE Bardzo fajne opowiadanie o Bognie. Jednak zastanawia mnie czy ta historia miała rozwiązanie w heksalogii, bo niestety nie mogę sobie tego przypomnieć, a jestem bardzo ciekawa tego ‚wiatru’.
NIEMA DYMU BEZ OGNIA Bardzo żałuję, że najpierw przeczytałam "Kurczaczka i Salamandrę". Zdecydowanie wolałabym najpierw poznać tą historię i dopiero potem zagłębić się w historię nastoletniej Salci. Myślę, że wtedy znacznie więcej spraw nabrałoby sensu szybciej i tamto opowiadanie by mi się zdecydowanie bardziej podobało.
CZTERY ŁAPY Awww historia podchodów Bjørna i Aliny jest SUPER! To że ona jest taka zachowawcza i on też nie naciska daje tej historii taki uroczy charakter.
CZYSTA ROBOTA PO BRUDNEJ ROBOCIE Babcia jest genialna. Jadowska świetnie kreuje postaci starszych pań. A w połączeniu z Borysem, Babcia wyszła jeszcze lepiej niż wcześniej w książkach.
MOJE WIELKIE WILCZE WESELE Kolejne rozkoszne opowiadanie, choć początkowo jak zobaczyłam tytuł i nie patrzyłam na chronologię opowiadań to myślałam, że może chodzi o wesele Dory i Mirona. Jednak mimo wszystko świetnie się bawiłam czytając o przygotowaniach do ślubu Olafa i Ingi.
SZKIELET W SZAFIE Fajna historia o rozwoju relacji Dory i Romana, jednak w porównaniu do reszty historii, ta była dość nudna. I to o dziwo historia, której był Roman, czyli postać, którą uwielbiam ponad wszystko i myślałam, że zawsze będzie mnie zachwycał. Może jestem zbyt surowa, ale to chyba ze względu na moją sympatie do tej postaci.
PIÓRO WIECZNE As i Azjel. Ach nawet nie wiedziałam, że ich potrzebuję w tych opowiadaniach dopóki nie przeczytałam tego.
BURZA W SZKLANCE GROGU Zupełnie nie spodziewałam się jakiegokolwiek nawiązania do Marvela. To chyba wystarczy na cały mój komentarz na temat tego opowiadania.
ALEJA POLEGŁYCH MUZYKÓW Bardzo urocze opowiadanie, w szczególności po tym jak przeczytałam dopisek od autorki na początku. Niesamowicie krótkie, ale przyjemne.
MISJA APOKALIPSA Hmm. Sama nie wiem co mam sądzić. Lubię pióro Jadowskiej, jednak tak jak sama napisała, nie jest mistrzynią krótkich opowiadań i znacznie lepiej sprawdza się w dłuższych treściach. To opowiadanie jest jak dla mnie trochę niezrozumiałe i nie wiem do czego ma prowadzić czytelnika. Jednak muszę przyznać, że i tak wywołało u mnie uśmiech.
DO DWÓCH ROGÓW SZTUKA Bardzo fajne opowiadanie (choć jak na mój gust za krótkie). Spokojnie można je było połączyć z poprzednim i stworzyć kilkunastostronicowe, które by było znacznie lepsze niż dwa 5 stronnicowe.
PRAWIE JAK NORMALNOŚĆ Słodkie opowiadanie o urodzinach Witkaca. Tylko czemu takie krótkie? Chętnie bym poczytała więcej na ten temat np. z perspektywy Kurczaczka, jak to wszystko zorganizowała.
WILD WEST FANTASY Przyznam szczerze, że zupełnie się nie spodziewałam takiego opowiadania. Dość zabawne biorąc pod uwagę to, że rozgrywało się na dzikim zachodzie, a Witkacy został przedstawiony jako Indianin. Jak przeczytałam notkę od autorki to spodziewałam się po prostu zwykłego alternatywnego opowiadania bez magii w jakiejkolwiek postaci. Ale się myliłam.
Na koniec dodam jeszcze, że pomimo różnego poziomu w opowiadaniach, bo jedne były bardziej wciągające inne mniej, nadal uważam, że ca��ość wyszła niesamowicie i chcę więcej.
Ropuszki jako zbiór opowiadań, czytany ciągiem – a nie opowiadanie pomiędzy danymi tomami – daje nam pogląd nie tylko na to, jak rozwijała się historia Dory i jej wesołej kompanii, ale także samego stylu autorki. Widać, że niektóre opowiadania sięgają pierwszych tomów Heksalogii ze względu na swoją długość, chaotyczność, niedociągnięcia i niedopowiedzenia (jednocześnie widać też, że zostały one chociaż troszkę poprawione), a inne zostały napisane już po jej ukończeniu. Czy to coś złego? Nie, ale czytając opinie o tym zbiorze opowiadań, można zauważyć, że pierwsze wydanie z Fabryki Słów nie zostało przyjęte tak dobrze, jak to z Wydawnictwa SQN.
Czy muszę dodawać coś więcej? Chyba nie. Wystarczy, że powiem, że jest to pozycja obowiązkowa dla każdego fana przygód Dory i jej ferajny oraz dla tych, którzy są ciekawi, co też słychać u Katii, Romana, Azjela, Bogny, wilków… i dla tych, którzy chcą się dowiedzieć o co chodzi z Kurczaczkiem i Salamandrą! ;) Ten zbiór opowiadań emanuje magią, ciepłem, humorem, akcją i zapewne urokiem (czy ktoś czuje może wanilię?), bo nie da się w niego nie wciągnąć i go nie pokochać.
28.08.2025 Zaczęłam reread tej książki w lutym, skończyłam dzisiaj, więc trochę mi to zajęło… ale okazało się, że żeby przeczytać wszystko zgodnie z kolejnością, w trakcie czytania tej książki musiałam przeczytać jeszcze raz kilka innych z tego uniwersum…
Ale w końcu się udało. Cóż, to była całkiem dobra zabawa, brakowało mi trochę tego specyficznego humoru pani Jadowskiej, który lubię, no i przede wszystkim tego świata przedstawionego! Ten przydługi reread dobrze mnie jednak nastawił i z chęcią będę robić dalej reread całego uniwersum ;) (Mam już nawet spis kolejności!).
4.2 Pierwsza połowa dużo lepsza niż druga, ale i tak świetnie się bawiłam. Duża część tych opowiadań opierała się dla mnie na ,,Nikt nie prosił, każdy potrzebował". Na pewno tak było z pierwszym opowiadaniem (miód na serce ❤️). Mimo początkowo trochę przerażającej ilości stron, czyta się gładko i szybko, jak na Jadowską przystało 💛