Jedni chcą żyć, lecz nie mogą. Inni nie chcą, a muszą...
W tajemniczych okolicznościach znika syn kontrowersyjnego działacza społecznego Ryszarda Hajduka. Mężczyzna podejrzewa, że zaginięcie chłopaka może mieć związek z tragicznymi zamieszkami podczas Strajku Kobiet. Gdy policyjne śledztwo nie przynosi efektów, zrozpaczony mężczyzna prosi o pomoc Agencję Poszukiwań Osób Zaginionych "ECHO". Jej właściciel, Ignacy "Igi" Sznyder, razem ze skompromitowaną dziennikarką śledczą Sandrą Milton próbują ustalić przyczynę zniknięcia 24-letniego Ziemowita.
Igi i Sandra, którzy kilka lat wcześniej sami utracili ukochane osoby, zostają zmuszeni do skonfrontowania się z własną przeszłością i stopniowo odkrywają przerażającą prawdę. Ta okazuje się zaś gorsza niż największe kłamstwo...
Marcel Moss to jeden z najpopularniejszych autorów powieści kryminalnych i młodzieżowych w Polsce. Wszystkie jego książki osiągnęły status bestsellerów i stały się impulsem do gorących dyskusji na temat ważnych kwestii społecznych.
W rankingu Biblioteki Narodowej na najpoczytniejszych pisarzy i pisarki w Polsce w 2024 roku zajął 16. miejsce, w tym 2. wśród polskich autorów powieści kryminalnych.
Jest autorem świetnie przyjętej przez czytelników serii thrillerów młodzieżowych „Liceum Freuda”, której fabuła porusza trudne problemy współczesnej młodzieży, takie jak samotność, depresja, przemoc domowa i rówieśnicza, a także brak porozumienia między rodzicami a dziećmi.
Na swoim koncie ma również popularną serię detektywistyczną „ECHO”, z detektywami Igim Sznyderem i Sandrą Milton w rolach głównych. Każdy tom przedstawia nowe, niezależne śledztwo, koncentrując się na temacie tajemniczych zaginięć.
W 2024 roku ukazała się jego powieść „Polana”, która rozpoczęła serię kryminalną z udziałem komisarza Sambora Malczewskiego.
Marcel Moss jest również autorem bestsellerowych thrillerów psychologicznych oraz poruszających powieści młodzieżowych, takich jak „Mój ostatni miesiąc” i jej kontynuacja „Nasz pierwszy rok”.
W tajemniczych okolicznościach znika syn Ryszarda Hajduka, Ziemowit. Mężczyzna podejrzewa, że może to mieć związek z jego kontrowersyjnymi działaniami i tragicznymi zamieszkami podczas Strajku Kobiet. Policyjne śledztwo nie przynosi efektów, a Hajdukowi swoją pomoc oferuje Ignacy "Igi" Sznyder, który prowadzi Agencję Poszukiwań Osób Zaginionych "ECHO". Wraz z Sandrą Milton, dziennikarką śledczą będą próbowali ustalić przyczynę zniknięcia chłopaka. Nie wiedzą, że zostaną zmuszeni do skonfrontowania się z własną przeszłością i odkryją przerażającą prawdę.
Marcel Moss to dla mnie gwarancja dobrej i trzymającej w napięciu lektury. Przyzwyczaił mnie do szokujących thrillerów psychologicznych, a tym razem zaskoczona zostałam kryminałem w jego wykonaniu. "Utraceni" zaczynają nową serię "Echo" i nie ukrywam, że po zakończeniu już nie mogę się doczekać kontynuacji. Jak zawsze Moss porusza tematy trudne i kontrowersyjne. Bez zbędnych sentymentów opisuje, to co widzi, nie oszczędzając nikogo i niczego. Tematem przewodnim są zaginięcia, jednak są one tylko początkiem tego, co przygotował dla czytelników Autor. Wraz z bohaterami wkraczamy w świat pełen narkotyków, brutalności i bólu. Ignacego i Sandrę łączy zaginięcie bliskich im osób. Rozpacz i bezsilność stały się ich codziennością. Każdego dnia muszą zmagać się z ogromną niewiadomą i tęsknotą za ukochaną osobą. Nie wiem, co zrobiłabym na ich miejscu i mam nadzieję, że nigdy się o tym nie przekonam. Poruszające są statystyki dotyczące zaginięć. Zdecydowanie dają do myślenia. W "Utraconych" na pierwszym planie jest wątek kryminalny i jak dla mnie, trochę za mało rozbudowana jest warstwa psychologiczna głównych bohaterów. A Ci są bardzo intrygujący. Liczę, że w kolejnych tomach będzie mi dane poznać ich lepiej. Akcja toczy się na kilku płaszczyznach czasowych, a ja taki zabieg lubię bardzo. Pozwala nam to zobaczyć, jak podejmowane przez bohaterów decyzje wpływają na ich życie i doprowadzają do tragedii. Historia opowiadana przez Mossa jest dosadna i wstrząsająca. Czyta się ją z zapartym tchem, a emocje będą wam towarzyszyły aż do niezwykle zaskakującego finału. Mam nadzieję, że na kolejny tom nie będę musiała czekać zbyt długo. Polecam!
Wiedziałem to już po dwóch pierwszych książkach tego autora, ale coś mnie podkusiło, by spróbować jeszcze raz i teraz już wiem, że to był błąd. Nie czytajcie tego, a już zdecydowanie nie kupujcie. Książki Marcela Mossa to taśmowo pisany chłam dla ubogich, a w tym przypadku nie uratował tej historii nawet Adam Bauman czytający audiobooka. To jest po prostu do gruntu złe.
Rzadko się zdarza, że jestem na bieżąco z książkami jakiegokolwiek autora. Wydaje mi się nawet, że Marcel Moss jest jedyny. Dlatego byłam wniebowzięta, kiedy zobaczyłam, że wygrałam jego najnowszą książkę z autografem!
„Utraceni” to pierwsza część nowej serii kryminalnej. Główny bohater, Ignacy, prowadzi agencję, która poszukuje zaginionych osób. Dołącza do niego dziennikarka Sandra. On kiedyś stracił brata a ona siostrę. Wspomnienia są nadal żywe. Wkrótce otrzymują zlecenie, które będzie ostatnią deską ratunku albo gwoździem do trumny agencji „Echo”. Ich zadaniem jest odnalezienie mężczyzny, który zniknął w tajemniczych okolicznościach. Był to syn Hajduka – bardzo kontrowersyjnego prawicowego polityka, przeciwnika Strajku Kobiet, bardzo „barwnej” postaci na scenie politycznej. Nasi bohaterowie przez tę sprawę wrócą do swojej przeszłości i krok po kroku zaczną odkrywać prawdę. Bolesną i okrutną prawdę.
Co tu dużo mówić, to kolejna bardzo dobra książka. Autor nie szczędzi tutaj mocnych scen, które robią wrażenie. Najpierw czytamy o porwaniu, a potem dowiadujemy się, co dzieje się z porwanymi. Wszystko się ze sobą łączy. Sama akcja jest bardzo dynamiczna, ale czytelnik nie zgubi się w gąszczu wydarzeń. Strona po stronie dowiadujemy się nowych rzeczy. Moss pisze tak, że nie sposób odłożyć książki i pójść spać. Nigdy, w żadnej jego książce nie przewidziałam zakończenia. Co więcej, zwykle fabuła tak mnie wciąga, że nie mam nawet ochoty myśleć o tym, jak się skończy. Warto też wspomnieć o tym, że autor w swoich dziełach często porusza ważne problemy społeczne. Tutaj mamy temat zaginięć. W tle fabuły snute są rozważania o tym, jak wyglądają porwania, dlaczego się zdarzają, co czują bliscy porwanych, jak zachowuje się policja, jak zapobiegać porwaniom. Pojawia się też kilka faktów, które dla mnie były niesamowicie ciekawe, ale i przykre. Wyobrażacie sobie, że co roku w naszym kraju bez śladu znika aż 18 tysięcy osób?
Powiem szczerze, dla mnie Moss to jeden z lepszych polskich autorów. Czekam z wielką niecierpliwością na drugą część (bo zakończenie jak zawsze jest mocne i nieoczekiwane) i na kolejne książki autora. A Wam naprawdę polecam!
Marcel Moss znowu to zrobił, napisał książkę, której nie da się odłożyć, dopóki się jej nie przeczyta! Autor ma bardzo lekkie pióro, a przez historię się wręcz płynie. Trudne, społeczne problemy nie są tematem tabu, przez co czytelnik może się utożsamić z głównymi bohaterami książki.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Marcela Mossa i muszę przyznać, że czuję niedosyt po tej książce. Z jednej strony jest dobra, bardzo szybko się ją czyta, a styl jest prosty i lekki, porusza także dużo ważnych tematów, jednak mam wrażenie że zbyt chaotycznie, szybko. Nie poświęca jednemu wątkowi więcej czasu, tylko ciągle skacze między nimi, przez co nie zapada to w pamięć. A szkoda, bo mogłaby to być dobra nauka. Wszystko jest zbyt mocno spłycone, a same sceny tortur niby mocne, ale nie czuć w nich wcale emocji. Mam też wrażenie, że przy zakończeniu autor się śpieszył, by jak najszybciej to skończyć. Ja wiem, że to seria, ale to zakończenie jest dla mnie... dziwne? Sama nie wiem, brakuje mi tam czegoś. Na pewno sięgnę po kolejną część jak już wyjdzie, by zobaczyć jak autor dalej pociągnie historie głównych bohaterów.
A co do nich... no postacie nie są głębokie, wręcz naiwne i niemyślące. Nie są to wiarygodni bohaterowie i żadnego z nich nie polubiłam. Przy niektórych wydarzeniach aż można złapać się za głowę. I to irytujące "Cze"... :(
Marcel Moss to jeden z bardziej popularnych (w sensie lansowanych) współczesnych polskich pisarzy, w szczególności wśród tych specjalizujących się w kryminale, sensacji i thrillerze. Dotąd nie odważyłem się sięgnąć po żadną jego powieść, choć chwalone są za aktualne treści, podnoszenie ważkich probemów i inne walory. Szczególnie powstrzymywały mnie moje smutne czytelnicze doświadczenia z innym krajowymi rewolwerowymi piórami będącymi gwiazdami polskiego rynku wydawniczego. Swoją drogą – ciekawe pytanie, dlaczego u nas promuje się autorów, którzy nie mają szans na trwałe wejście do dorobku literatury, ani na trwały sukces eksportowy, i marnotrawi się środki, by z ich wypocin zrobić bestsellery? Za PRL jak ktoś był prawdziwą gwiazdą (Lem, Kapuściński), to był nią i w kraju, i na całym świecie…
No, ale wróćmy do tematu. W końcu sięgnąłem po Mossa. Nie wybrałem niczego z początków jego kariery, ale powieść „Utraceni” otwierającą cykl „Echo”, która swoją premierę miała w 2021 roku. Postawiłem na audiobook z głosem Adama Baumana i zacząłem słuchać.
Pierwszy zonk nastąpił dość szybko. Brałem poprawkę na to, że autor może być typowym polskim przedstawicielem maszynek do produkcji bestsellerów, ale takie rzeczy?! – Bohater oddaje strzał z pistoletu, a potem „dla efektu” przeładowuje. Boże!? Przed pierwszym strzałem, przeładowanie, zwłaszcza shotguna, bo pistoletu to już mniej, faktycznie wywiera wrażenie. Ale PO strzale? Jakie pokłady arogancji i postrzegania czytelnika jako idioty, któremu marketing wydawnictwa zastępuje własne osądy, musi mieć pisarz, który od lat specjalizuje się w kryminałach i gatunkach pokrewnych, a nie wie, że po strzale, przy przeładowaniu broń wyrzuci nabój i delikatnie mówiąc nie tyle przerazi, co zdezorientuje, jeśli nie rozśmieszy, przeciwnika pokazując mu, że trzymający broń to amator najgorszego sortu. Przez lata klepać kryminałki i nawet nie zajrzeć do netu, by sprawdzić, jak działa pistolet? To tak jakby produkować książki kucharskie i nie sprawdzić, że zupy się nie je widelcem, a na łyżkę się nie nabija kluski.
Druga wpadka to 31 minuta słuchania – „...w uszach miała szum jak żołnierze, którym granat wybuchł tuż przed nosem...”. No comment.
Oczywiście, gdyby styl był wspaniały, a nie jakiś taki AI-owy i chaotyczny, albo gdyby wpadki można było zwalić na tłumacza, to może jeszcze bym dalej poszedł. Lub gdyby to był debiut rodzący nadzieję na poprawę. Ale tak to nie, nie dałem rady. Kolejnej „gwieździe polskiego kryminału” podziękuję. Jest tyle książek dobrych, bardzo dobrych i wspaniałych, że na takie szkoda życia. Nawet na te najlepsze przecież zabraknie.
To nie jest moja pierwsza książka Autora, ale pierwsza tak mocna, dosadna i zaskakująca. Naprawdę w niektórych momentach była bardzo brutalna. Ale nie spodziewałam się, że jak zacznę czytać to nie będę mogła się oderwać od niej. Nie jest to arcydzieło, co to to nie, ale naprawdę jako pierwszy tom do otwarcia serii to muszę przyznać, że zachęca do dalszego czytania.
Wszystko wydaje się, że cała intryga, która splata się przez całą książkę jest rozwiązana na koniec, ale tu daje nam pstryczka w nos Autor i totalnie wszystko wywraca do góry nogami. Udało mu się mnie zaskoczyć. Naprawdę takie thrillery, kryminały cenię sobie bardzo z powodu tego, że w wielu książkach rozwiązuje zagadki, albo wiem jakie będzie zakończenie, bo wszystko przewidziałam. Tu tak nie było i to wielki plus.
Główni bohaterowie Igi i Sandra są świetnie przedstawieni i każdy z nich ma na barkach swoje dramaty i traumy, ale myślę, że gdyby nie to, nie byliby tak prawdziwi.
Bardzo podobały mi się te fragmenty, które dodawał Autor o statystykach i interesujących faktach, że np. w Polsce średnio na trzy zaginione osoby jedna jest niepełnoletnia, albo 5% zaginionych w Polsce dzieci nie udaje się odnaleźć.
Jaka jest najlepsza recenzja tej książki? Na półce miałam tylko pierwszy tom. Zamówiłam kolejne, aby je mieć i przeczytać. Chyba więcej nie potrzebujecie zachęty do przeczytania?
Zaczyna się bardzo dobrze. Widać, że autor trochę dojrzał i wyrobił się w pisaniu. To już nie jest ten styl jakie znamy z poprzednich pozycji. Czy wyszło na plus? I tak i nie. Czyta się dobrze, ale zaskakująco duża jest tu ilość różnych powiązań i zbiegów okoliczności. Również mam wrażenie, że w wielu miejscach Marcel idzie na łatwiznę i niektóre wydarzenia są po prostu skrajnie nierealistyczne. Eksperyment uważam jednak za udany, na pewno jest to coś nowego, a w takim przypadku za pierwszym razem niekoniecznie musi wyjść przecież idealnie. Na pewno czekam na kolejne tomy, może nie z wielką niecierpliwością ale z zainteresowaniem.
Pomysł na fabułę ciekawy ale nie do końca podobał mi się wulgarny i momentami obrzydliwy obraz wydarzeń. Trochę tego było za dużo i odbierało mi przyjemność z czytania.
3.5 Momentami naprawdę mocno wulgarne, a sceny potrafią zapaść w pamięć. W pewnych momentach ta brutalność wręcz mnie przytłaczała. Fabuła natomiast wciągająca, zachęca do sięgnięcia po kolejną część.
Marcel Moss z każdą nową wydaną powieścią zaskakuje coraz bardziej. „Utraceni” to tom rozpoczynający nowy cykl „Echo”, w którym Moss bierze na tapetę kolejny bardzo aktualny i ważny społecznie temat. Dominującym wątkiem w powieści jest wątek zaginięć, ale jak zawsze u autora niejedynym.
Bohaterami powieści są skompromitowana dziennikarka śledcza Sandra i Ignacy, właściciel Agencji Poszukiwań Osób Zaginionych „ECHO”. Kobieta cztery lata wcześniej przeszła przez piekło. Jej ojciec został zamordowany, a młodsza siostra porwana. Matka obwinia o to Sandrę, ponieważ ta zadarła z niewłaściwymi ludźmi. Ignacy również utracił kogoś bliskiego i nie może się z tym pogodzić. Nie ustaje w poszukiwaniach swojego młodszego brata Tymona, który pewnego dnia po prostu rozpłynął się w powietrzu. Igi i Sandra zaczynają współpracę, kiedy kobieta zgłasza się do jego agencji w poszukiwaniu pracy. Firma ledwo zipie, nie mają zbyt wielu zleceń, dlatego, kiedy dowiadują się o zaginięciu syna kontrowersyjnego działacza społecznego Ryszarda Hajduka, postanawiają zająć się tym przypadkiem. Coś, co wydawało się być prostym zleceniem, okazuje się skomplikowaną, prowadzącą do przerażających odkryć sprawą.
Autor po raz kolejny mnie zaskoczył, ale też zachwycił. Wiedziałam, że będzie w książce poruszony temat zaginięć, całej reszty problemów, o jakich traktuje ta powieść, kompletnie się nie spodziewałam. I powiem Wam, że to jest już grubszy kaliber. Nie chcę zbyt wiele zdradzać, bo stopniowe odkrywanie tajemnic jest w przypadku tej książki najfajniejsze. Dlatego napiszę tylko, że mowa jest w niej również o uzależnieniach, autoagresji i fascynacji śmiercią. Jak zawsze nie brakuje też wątków politycznych, a także problemów, o których głośno jest ostatnio w naszym kraju. Ryszard Hajduk podejrzewa, że to właśnie podczas zamieszek w takcie Strajku Kobiet doszło do zaginięcia syna, którego odnaleźć mają Sandra i Igi. Jaka jest prawda? Tego już dowiecie się z książki.
Podoba mi się, że autor potrafi jednocześnie stworzyć intrygującą, wciągającą, trzymającą w napięciu fabułę i wpleść w nią ważne społecznie i bardzo aktualne tematy. I robi to w taki sposób, że nic nie zgrzyta, wszystko trzyma się kupy. I chociaż często mówi o rzeczach naprawdę trudnych, książkę dobrze i bardzo przyjemnie się czyta. No i zdecydowanie zbyt szybko. W trakcie lektury pojawia się tak wiele pytań, że nie chcemy odłożyć powieści, dopóki nie poznamy na nie odpowiedzi. Bohaterów w „Utraconych” jest wielu. Jednak nie sposób się wśród nich pogubić, bo każda postać ma swoje indywidualne cechy, które wyróżniają ją na tle reszty. Każdy bohater ma swoją historię, bagaż doświadczeń, każdy wnosi coś swojego do tej opowieści. I chociaż są takie osoby, których zwyczajnie nie da się polubić, nie można odmówić im rewelacyjnej charakterystyki. Trzecioosobowa narracja prowadzona jest z kilku perspektyw, co pozwala spojrzeć na wydarzenia w szerszym kontekście. Przede wszystkim jednak głos mają w powieści Sandra i Igi. To oni przybliżają czytelnikowi bieżące wydarzenia, a także te z ich przeszłości. Jak zawsze u Mossa cofamy się od czasu do czasu kilka lat wstecz, aby poznać bliżej między innymi Ziemowita i jego historię. Wydawać by się mogło, że to oddzielne wątki, jednak ostatecznie splatają się one ze sobą, tworząc spójną, ale też wyjątkowo przerażającą całość. Zakończenie jak zawsze u autora jest co najmniej szokujące, jednak nie daje odpowiedzi na wszystkie nurtujące czytelnika pytania. Czego zresztą się nie spodziewałam, mając świadomość, że trzymam w rękach pierwszy tom nowego cyklu.
Autor nie boi się mówić o rzeczach ważnych i z każdą kolejną książką zaskakuje kalibrem poruszanych tematów, nie przebierając przy tym w środkach. To głos, który może jeszcze sporo namieszać w rodzimej literaturze, czego oczywiście z całego serca życzę. A tymczasem zachęcam Was do zapoznania się z tą mocną, angażującą, wywołującą dreszczyk emocji, trzymającą w niepewności powieścią, która bulwersuje, ale przede wszystkim uświadamia. Serdecznie polecam!
szczerze spodziewałam się po Marcelu że ta książka będzie powalona ale że aż tak?!?!? moim zdaniem wiele ważnych tematów zostało pokazane zbyt chaotycznie ale nie jest źle
Po trylogii hejterskiej, która miała swoje wzloty i upadki, postanowiłam przekonać się jak to jest z Marcelem Mossem i jego kryminałami wpisującymi się w cykl. Tym razem seria zatytułowana jest „Echo, a jej pierwszą część stanowią „Utraceni”. Nazwa cyklu bynajmniej nie wzięła się znikąd. Stanowi ona odesłanie do nazwy Agencji Poszukiwań Osób Zaginionych. Stojący na czele Agencji Ignacy „Igi” Szynder wraz z Sandrą Milton, dziennikarką śledczą, która okres swojej świetności w zawodzie ma już za sobą, podejmują się zadań wręcz niemożliwych. Ich działania mają na celu odszukanie tych, po których słuch dawno zaginął albo też tych, którzy zapadli się jak kamień w wodę. A że każde z nich ma w tych poszukiwaniach swój własny interes – Igi szuka dawno zaginionego brata, a Sandra porwanej przed laty siostry, to i determinacja w podejmowanych działaniach jest zdecydowanie większa. Ponieważ jednak Agencja musi na siebie zarabiać, mimo własnych intencji w jej utrzymaniu, koniecznym jest również pozyskiwanie nowych zleceń. W ten oto sposób zgłasza się do nich Ryszard Hajduk, kontrowersyjny działacz społeczny, który przekonany jest, że zaginięcie jego syna – 24-letniego Ziemowita, związane jest z jego aktywnością na forum publicznym i ktoś chce się na nim zemścić. Czy faktycznie tak jest? Kto i dlaczego uprowadził Ziemowita? Czy zaginięcie chłopaka kryje w sobie drugie dno? Zachęcam do zapoznania się z tą serią, gdyż moim zdaniem jest dużo lepiej niż przy wspomnianym wcześniej cyklu. Akcja jest wartka, fabuła jest przemyślana i trudno się przy niej nudzić, tym bardziej, ze też główna para bohaterów została ciekawie skonstruowana stanowiąc duet jakiego jeszcze w polskich kryminałach nie było. Ich śledcze zapędy wprawdzie zapędzają ich czasem w niebezpieczne rejony, ale nikt przecież nie powiedział, ze dziennikarstwo śledcze to zabawa, ani że nie niesie ono w sobie niebezpieczeństwa. Potwierdzeniem tego, że to dobry cykl jest drugi tom serii – „Zaginieni”, który moim zdaniem nawet jest lepszy od pierwszego. I tym razem Sandra i Igi otrzymują nietypowe zlecenie. Ich mocodawca zleca im zajęcie się sprawą, przez którą długie lata przesiedział w zakładzie karnym. Chociaż więc Jacek odbywał karę za zabójstwo, to jest przekonany, że ktoś go w morderstwo wrobił, a rzekoma ofiara żyje i ma się świetnie. Niejasne tło tej zbrodni, w której lata temu doszło do brutalnego gwałtu, licznych animozji między ofiarą, a rzekomym sprawcą sprawia, że Agencja Echo przyjmuje kolejne zlecenie. Gdzie tym razem zaprowadzi ich prowadzone przez nich śledztwo? Czy podejrzenia ich klienta są słuszne? Czy faktycznie ktoś uknuł intrygę, która zaprowadziła niewinną osobę za kratyPo trylogii hejterskiej, która miała swoje wzloty i upadki, postanowiłam przekonać się jak to jest z Marcelem Mossem i jego kryminałami wpisującymi się w cykl. Tym razem seria zatytułowana jest „Echo, a jej pierwszą część stanowią „Utraceni”. Nazwa cyklu bynajmniej nie wzięła się znikąd. Stanowi ona odesłanie do nazwy Agencji Poszukiwań Osób Zaginionych. Stojący na czele Agencji Ignacy „Igi” Szynder wraz z Sandrą Milton, dziennikarką śledczą, która okres swojej świetności w zawodzie ma już za sobą, podejmują się zadań wręcz niemożliwych. Ich działania mają na celu odszukanie tych, po których słuch dawno zaginął albo też tych, którzy zapadli się jak kamień w wodę. A że każde z nich ma w tych poszukiwaniach swój własny interes – Igi szuka dawno zaginionego brata, a Sandra porwanej przed laty siostry, to i determinacja w podejmowanych działaniach jest zdecydowanie większa. Ponieważ jednak Agencja musi na siebie zarabiać, mimo własnych intencji w jej utrzymaniu, koniecznym jest również pozyskiwanie nowych zleceń. W ten oto sposób zgłasza się do nich Ryszard Hajduk, kontrowersyjny działacz społeczny, który przekonany jest, że zaginięcie jego syna – 24-letniego Ziemowita, związane jest z jego aktywnością na forum publicznym i ktoś chce się na nim zemścić. Czy faktycznie tak jest? Kto i dlaczego uprowadził Ziemowita? Czy zaginięcie chłopaka kryje w sobie drugie dno? Zachęcam do zapoznania się z tą serią, gdyż moim zdaniem jest dużo lepiej niż przy wspomnianym wcześniej cyklu. Akcja jest wartka, fabuła jest przemyślana i trudno się przy niej nudzić, tym bardziej, ze też główna para bohaterów została ciekawie skonstruowana stanowiąc duet jakiego jeszcze w polskich kryminałach nie było. Ich śledcze zapędy wprawdzie zapędzają ich czasem w niebezpieczne rejony, ale nikt przecież nie powiedział, ze dziennikarstwo śledcze to zabawa, ani że nie niesie ono w sobie niebezpieczeństwa. Potwierdzeniem tego, że to dobry cykl jest drugi tom serii – „Zaginieni”, który moim zdaniem nawet jest lepszy od pierwszego. I tym razem Sandra i Igi otrzymują nietypowe zlecenie. Ich mocodawca zleca im zajęcie się sprawą, przez którą długie lata przesiedział w zakładzie karnym. Chociaż więc Jacek odbywał karę za zabójstwo, to jest przekonany, że ktoś go w morderstwo wrobił, a rzekoma ofiara żyje i ma się świetnie. Niejasne tło tej zbrodni, w której lata temu doszło do brutalnego gwałtu, licznych animozji między ofiarą, a rzekomym sprawcą sprawia, że Agencja Echo przyjmuje kolejne zlecenie. Gdzie tym razem zaprowadzi ich prowadzone przez nich śledztwo? Czy podejrzenia ich klienta są słuszne? Czy faktycznie ktoś uknuł intrygę, która zaprowadziła niewinną osobę za kraty? Kto to wie😊 Jedno jest pewne. Obie części gorąco polecam, gdyż gwarantują one rozrywkę na bardzo dobrym poziomie, Wszystko trzyma się przysłowiowej kupy a czytelnik bynajmniej nie ziewa znudzony tym gdzie wiedzie go wyobraźnia autora. Co więcej, jeśli ktoś lubi wątki mafijne, to w obu częściach ich nie zabraknie, co dodatkowo ubarwia całą opowieść. Nie zabraknie również odwołań do pierwszej części. Pewne tajemnice się wyjaśnią, w ich miejsce pojawią się jednak nowe. Zakończenie sugeruje również, że z pewnością z Igim i Sandrą jeszcze się spotkamy. Co mnie bardzo cieszy😊 ? Kto to wie😊 Jedno jest pewne. Obie części gorąco polecam, gdyż gwarantują one rozrywkę na bardzo dobrym poziomie, Wszystko trzyma się przysłowiowej kupy a czytelnik bynajmniej nie ziewa znudzony tym gdzie wiedzie go wyobraźnia autora. Co więcej, jeśli ktoś lubi wątki mafijne, to w obu częściach ich nie zabraknie, co dodatkowo ubarwia całą opowieść. Nie zabraknie również odwołań do pierwszej części. Pewne tajemnice się wyjaśnią, w ich miejsce pojawią się jednak nowe. Zakończenie sugeruje również, że z pewnością z Igim i Sandrą jeszcze się spotkamy. Co mnie bardzo cieszy😊
Rzuciłam się na tę książkę, jak szczerbaty na suchary tuż po premierze, bo autor kupił mnie totalnie swoją oryginalnością oraz nawiązaniami w swoich wcześniejszych książkach do bieżących wydarzeń i problemów społecznopolitycznych w kraju, co daje fabule mocne osadzenie w rzeczywistości i wzmacnia ładunek emocjonalny. O ile wcześniejsze książki, jak to ujęłam w opinii „Nie wiesz wszystkiego” wywoływały w czytelniku pogłębiające się poczucie beznadziejności ludzkiej egzystencji tak tutaj autor zrobił mi pranie mózgu. Serio ta książka, jest tak brutalna, tak popaprana, obrzydliwa, że po jej skończeniu czułam się rozdrażniona i sponiewierana. Jednak jeśli macie mocne nerwy, szukacie odskoczni od typowych thrillerów czytanych na co dzień, nie boicie się trudnych emocji, nie macie nic przeciwko chorym i popieprzonym akcjom to polecam😎 Ale ostrzegam równocześnie, że „Utraceni” zawierają wiele brutalnych scen dot. wykorzystywania seksualnego.
„Utraceni”, to pierwszy tom serii „ECHO". Autor nie stroni od przemocy i brutalnych scen.
„Jedni chcą żyć lecz nie mogą. Inni nie chcą, a muszą..."
Sandra Milton to dziennikarka śledcza, która traumatycznych przeżyciach porzuca dotychczasową profesję. W wigilię dochodzi do brutalnego morderstwa jej ojca i porwania jej siostry Leny. To traumatyczne przeżycie, odcisneło piętno nie tylko na Sandrze, ale również na jej matce. Piętno, które z każdym dniem rozprzestrzenia się po całym organizmie dewastując go. Silny charakter dziennkiarki próbuje podjąć walkę i zmuszą ją do próby odnalezienie młodszej siostry. Upływają cztery lata, poszukiwania utkneły w martwym punkcie. Sandra zatrudnia się w Agencji Poszukiwań Osób Zaginionych "ECHO". Wierzy, że to pomoże jej nabrać doświadczenia, które pomoże odnaleźć Lenę. Ignacy „Igi” Sznyder, właściciel agencji, to również osoba, która zmaga się z przeszłością- tajemniczym zaginięciem młodszego brata, a swoją traumę próbuję leczyć poprzez pomaganie innym. Dwa zupełnie inne charaktery, odmienne style życia jednak łączy ich traumatyczna przeszłość, która staje się motorem napędowym agencji. Szansa na jej rozwój pojawia się kiedy to zaginął syn kontrowersyjnego społecznego działacza Ryszarda Hajduka. Ziemowit- dwudziestoczteroletni chłopak, przepadł jak kamień w wodę. Działacz nie widząc efektów pracy policji nie majac nic do stracenia decyduje się na współpracę. Zaczyna się śledztwo, które niesie za sobą szereg wydarzeń, w których prawda powoli zaczyna wychodzić na jaw. Prawda, która nie jest wygodna lecz szokująca sprawiająca wiele bólu.
Marcel Moss stworzył historię, która wciąga, zaskakuje i szokuje. Autor prowadzi narrację dwupoziomowo. Z perspektywy Sandry i Ignacego, prowadzących śledztwo oraz zabiera nas w przeszłość zaginionego Ziemowita. Tutaj mamy do czynienia z mocnym podłożem psychologicznym, którego kulisy autor stopniowo odsłania. Te są wstrząsające. Świetnie uzupełniają teraźniejsze wydarzenia i wbrew pozorom nie zwalniają dynamiki całej historii. Autor porusza wiele wątków społecznych, co jakiś czas między rozdziałami wplata, krótkie notki statystyczne dotyczące zaginięć, porwań ich przyczyn itp. To jedynie drobny smaczek. Kolejny poruszany temat dotyczy nastolatków, którzy mają nietypowe rozrywki balansujące na granicy życia i śmierci. Wywołujące przypływ adrenaliny oraz w ich odczuciu nieziemskich doznań. Te jednak szybko przestają być wystarczające. To powoduje, że posuwają się o krok dalej sięgając po narkotyki. Autor świetnie przedstawia wpływ grupy, do której należymy. Podatność, chęć pokazania przynależności, wbrew sobie oraz strach przed odrzuceniem, bez względu na ceną jaką przyjdzie ponieść. W prosty sposób przedstawia drogę, która prowadzi do upadku człowieka, który zmierza do granicy zza której już nie ma powrotu, zmieniając go stopniowo w bezwzględną bestię. To jedynie wierzchołek góry lodowej. Struktura zorganizowanej grupy przestępczej, której ręce sięgają do wpływowych ludzi, dla których najważniejszy jest jeden cel- pieniądze. Autor na kanwie wspomnianych problemów społecznych tworzy mroczną historię, która momentami jest brutalna, drastyczna, sadystyczna, a dla niektórych obrzydliwa. Intryga jest w pełni satysfakcjonująca, początkowo owiana mgłą tajemniczości, która stopniowo rozwiewa, odsłaniając kulisy przeszłości, przybliżając do rozwiązania zagadki. To tylko iluzoryczne wrażenie gdyż autor przyszykował mocne zakończenie, które zmienia całkowicie zakładany obraz dotychczasowych wydarzeń. Tym samym otworzył drogę do kolejnego tomu, po który sięgnę obowiązkowo!
Wśród rodzimych twórców dreszczowców nie brakuje takich głosów, które potrafią przykuć uwagę czytelnika już od pierwszych akapitów. Należy do nich bez watpienia ukrywający się pod pseudonimem Marcel Moss, którego grono wielbicieli powiększa się z każdą kolejną powieścią. Ten co poznał choćby Utraconych, nie będzie dziwił jego fenomenowi.
Wigilia 2016 roku. Znana dziennikarka, Sandra Milton spędza kolejne rodzinne święta. Wszystko zgodnie z tradycją. Dwanaście potraw, choinka wypełniona prezentami i mnóstwo gości. Nic nie zwiastuje tragedii, która tej nocy rozegra się w ich domu. W zemście za opublikowanie materiałów obciążających szefa gangu narkotykowego i brata czołowego polityka, zamaskowani mężczyźni włamują się do jej domu, zabijają ojca, a młodszą siostrę Lenę porywają. Mijają lata, a uprowadzonej dziewczyny wciąż nie udaje się znaleźć. Zdesporowana Sandra zatrudnia się w agencji poszukującej osoby zaginione i na własną rękę, chce poznać miejsce, w którym jest przetrzymywana Lena. Razem z nowym szefem, Igim - mężczyzna szuka zaginionego brata, łączą siły w odnalezieniu bliskich. Nie wiedzą tylko jak daleko zaprowadzi ich śledztwo.
Utraceni to pierwszy tom nowej serii zatytułowanej Echo. Podobnie jak poprzednio, tak i tym razem Marcel Moss zabiera nas w podróż w ciemny głąb ludzkiej duszy. Ukazuje świat egzystujący obok naszego, o którym co pewien czas donoszą media, a istnieniu którego wcale nie chce się zdawać sobie sprawy. Snując swoją historię Moss udowadnia, że jest nie tylko bystrym obserwatorem wirtualnej rzeczywistości ale także tej realnej. Przywołuje wydarzenia Strajku Kobiet, odmalowuje aktualną sytuację społeczno - polityczną nadając w ten sposób fabule większego prawdopodobieństwa. Jednocześnie nikogo nie ocenia, nie narzuca żadnego światopoglądu, jedynie odmalowuje panujące tu i teraz nastroje.
Przystępując do lektury najnowszej jego powieści należy mieć świadomość, że jest ona przeznaczona tylko dla pełnoletnich czytelników i o mocnych nerwach. Nie oszczędza drastycznych scen, skrajnych emocji i napięcia towarzyszącego do samego zakończenia. Tu nic nie jest oczywiste. Balansuje między teraźniejszością a przeszłością bohaterów, wyciągając dawne demony doprowadzające do tragedii. Przeraża i fascynuje jednocześnie serwując opowieść od której nie sposób się oderwać. W tym wszystkim jednak przebija się iskierka dobra i nadziei. Już nie mogę się doczekać kolejnego tomu.