Неизвестно, существуют ли небеса. Неизвестно, существует ли ад. Наверняка можно сказать лишь одно: после смерти человек попадает в Междумирье, где царствуют Пепел и пыль, а у каждого предмета, мысли или чувства из нашей реальности есть свое отражение. Здесь ползают мыслеобразы, парят демоны внезапной смерти, обитает множество жутких существ, которым невозможно подобрать название, а зло стремится завладеть умершими и легко может проникнуть в мир живых, откликнувшись на чужую ненависть. Этот мир существует по своим законам, и лишь проводники, живущие в обеих реальностях, могут помочь душам уйти в иное пространство, вознестись в столбе ослепительного света. Здесь стоит крест, и на нем висит распятый монах, пронзенный терновником и обреченный на вечные муки. Монах узнал тайну действительности, а потому должен был умереть, но успел оставить завещание своему другу-проводнику, которому теперь придется узнать, как на самом деле устроено Междумирье и что находится за его пределами, ведь от...
Debiutował w roku 1982 opowiadaniem Azyl dla starych pilotów, zamieszczonym w tygodniku "Odgłosy". W tym samym roku i w tym samym periodyku zamieścił utwór Twierdza Trzech Studni.
W 1990 razem z Rafałem A. Ziemkiewiczem, Andrzejem Łaskim, Krzysztofem Sokołowskim i Dariuszem Zientalakiem założył magazyn literacki "Fenix". Od roku 1993 aż do ostatniego numeru czasopisma w 2001 był jego redaktorem naczelnym. Obecnie jest dziennikarzem w "Gazecie Polskiej" oraz zajmuje się tłumaczeniem komiksów. Jego opowiadania publikowane były w "Nowej Fantastyce", "Feniksie", oraz wielu antologiach science fiction. W roku 2003 ukazał się zbiór jego opowiadań grozy Księga jesiennych demonów (Fabryka Słów), w 2005 pierwszy tom powieści Pan Lodowego Ogrodu (Fabryka Słów) (tom drugi w 2007 roku), a w 2006 powieść Popiół i kurz. Opowieść ze świata Pomiędzy (Fabryka Słów), która jest kontynuacją opowiadania Obol dla Lilith.
Krótki opis wrażeń z "Popiołu i Kurzu" po polsku, bo i książka po polsku. Powieść zaczynała się fantastycznie: pomysł na Universe dobry, oryginalny-ish. Bohater jest etnologiem, co aprobuję przez własne zawodowe wybory i wydawał się protagonistą "do lubienia". Niestety, z poznaniem Patrycji (*cough* Yennefer - come on, oczy czarne jak atrament i fiołkowe oczy? Szkoda, że nie pachniała agrestem i bezem *cough*) rozpoczęły się opisywanie postaci kobiecych i cała drama powieści, której po prostu nie dało się znieść. Skończyłam tę książkę. Udało mi się. Czuję, że to jakieś osiągnięcie życiowe, chociaż lubię Jarosława Grzędowicza (aczkolwiek jestem zaznajomiona tylko z Panem Lodowego Ogrodu i panem Jarkiem na konwentach) i zawsze uważałam go za człowieka godnego szacunku... niestety.
„Pragaras mumyse. Viduje. Kiekvienas nešiojamės jį savyje, kol neįveikiam.“ Grzędowicziaus iki šiol buvau skaitęs tik „Ledinio sodo valdovą“, kurį visaip nepavargdamas vis rekomenduoju. Čia – kiek kitoks Grzędowiczius. Bet vis dar kokybiškas. „Pelenai ir dulkės“ – toks kaip ir urban fantasy su šiurpuliuko priedu.Yra ČIA, o yra ANAPUS, kur iškeliauja mirusieji. Bet dar yra ir kažkas TARP, kur nežinia kodėl, kartais kai kurie užstringa. Pagrindinis veikėjas – toks savotiškas psichopompas, palydintis tuos užstrigusius į anapus, tarsi koks Charonas, pasiimantis už tai savo užmokestį – obolą. Jis nežino ir neįsivaizduoja, kas ten, anapus. Jis tik atveria kelią. Velniava prasideda, kai numiršta jo bičiulis, vienuolis. Ir tuomet herojų pradeda persekioti. Ir čia, realybėje, ir ten, tame tarpiniame pasaulyje. Visi įsitikinę, kad vienuolis kai ką jam paliko. Kai ką, ko labai reikia slaptam ordinui realybėje, demonams-nedemonams ten, tarpiniame pasaulyje. Bėda, kad herojus ir pats nežino, kur tas „kažkas“. Labai vizuali ir atmosferinė knyga. Ne visai mano arbatos puodelis, bet vis tiek – tvirti keturi iš penkių.
Ciekawy klimat, trochę jak spacer w okolicach Silent Hill, co bardzo mi się podobało. Czytało się dobrze aż do początku sławnego już, podręcznikowego przykładu na to, że jednak nie powinno się pisać książki, nie mając pojęcia jak ją dobrze skończyć. Kasa nie jest warta psucia sobie świeżo wyrobionej, znakomitej opinii.
Kiedyś wyczytałem jakąś recenzję, której autor nieźle pojechał po tej książce. Jakże mile zostałem rozczarowany, gdy się okazało, że recenzja nie miała pokrycia w rzeczywistości :) Książka bardzo wciągająca i trzymająca w napięciu - trudno się od niej oderwać.
Popiół i kurz przeczytałem przy okazji wznowienia go przez Fabrykę Słów. Po lekturze stwierdzam, że jeśli ktoś zacznie czytać autora od Pana Lodowego Ogrodu, jak ja to zrobiłem, to nic już nie będzie w stanie zrobić aż takiego wrażenia. O ile zbiór opowiadań Wypychacz zwierząt czytałem z przyjemnością, tak przy Popiele i kurzu czegoś mi zabrakło.
Zacznę od tego, że najbardziej z całej książki podobał mi się prolog. To tylko moje wrażenie, ale wydaje mi się, że stanowi zamknięte opowiadanie i jako takie jest znakomite. Natomiast jego rozwinięcie w formie powieści zaniża moją ogólną ocenę.
W książce znalazłem elementy, które bardzo mi się podobały. Oczywiście sam motyw bytności bohatera w świecie Pomiędzy. Jego rola jako przewoźnika. A także wykorzystywane artefakty, które w naszym świecie wyglądają jak bezużyteczny złom, a w świecie Pomiędzy dzięki swojemu Ka, mogą stanowić potężną broń lub środek transportu. Podobał mi się również wątek kryminalny i droga, którą bohater musiał przebyć, by znaleźć rozwiązanie. Mniej zainteresowały mnie czysto horrorowe warstwy powieści oraz ogólnie dojmująca i depresyjna nuta towarzysząca głównemu bohaterowi. Jego depresja wręcz udzielała mi się podczas czytania i miałem ochotę czym prędzej skończyć książkę. Sam nie należę do wesołków i nie potrzebuję dodatkowej „motywacji” do pogorszenia swojego samopoczucia. Z tego też powodu powieść zacząłem czytać w listopadzie, ale na jej dokończenie zdecydowałem się dopiero, gdy pogoda była dużo lepsza, a dzień pogodniejszy.
To co mi jeszcze przeszkadzało w książce to...nadmiar dobrych pomysłów autora. Popiół i kurz to zdecydowanie za krótka powieść, by zmieścić do niej aż tyle różnych pomysłów i gatunków. I znowu wtrącę swoje przemyślenia, że o wiele ciekawiej czytałoby się Popiół i kurz jako zbiór opowiadań, gdzie każde opowiadanie miałoby swój nadrzędny styl. Jedno bardziej horrorowy, inne kryminalny. Lub po prostu rozbudować powieść do większych rozmiarów.
Podsumowując, w mojej ocenie Popiół i kurz nie jest ani dobry, ani zły. Prolog podobał mi się bardzo, a reszta powieści tak sobie. Najlepiej przeczytać samemu i wyrobić sobie własne zdanie.
Zastanawialiście się kiedykolwiek, co się dzieje po śmierci? Jestem przekonana, że większość z nas co najmniej raz w życiu zadała sobie to pytanie. Dlatego może ciekawszym pytaniem byłoby pytanie: sądzicie, że co jest po śmierci? Odpowiedzi może być tak wiele. Różne religie przedstawiają najróżniejsze wizje, choć akurat w naszej kulturze chyba najbardziej popularna jest ta mówiąca o piekle i niebie. Po śmierci może dojść do reinkarnacji. A może naprawdę otaczają nas niewidoczne dusze. Albo po prostu nie ma nic. Jesteśmy tylko częścią natury i odchodzimy, gdy nadchodzi nasz czas. Nie ma na świecie człowieka, który znałby odpowiedź opartą na dowodach albo choćby rzeczywistym powrocie z zaświatów po długim czasie. Choć jeśli mam być szczera, to mnie najbardziej zawsze przerażała wizja reinkarnacji człowieka w człowieka. Wiem, że wiele osób marzy, żeby tak właśnie było. Jednak myśl, że umieramy, rodzimy się, ponownie żyjemy nieświadomi, co jest dalej, by znowu umrzeć i ta w kółko wcale mnie nie pociesza. Lubię znać odpowiedzi, a to by oznaczało, że nigdy nie będę choćby blisko jej poznania.
Poza naszym światem jest coś dalej, coś, gdzie przenosimy się, gdy umieramy. Jednakże jest też świat Pomiędzy, gdzie czasami zdarza się, że ktoś utknie. Często są to samobójcy albo ludzie, którzy czegoś nie skończyli na czas. Lecz to nie jest żadna zasada. Nikt do końca nie wie, na jakich zasadach funkcjonuje świat Pomiędzy. Jedno jest pewne – dominuje tam popiół i kurz, a wśród niego kryją się istoty ludziom nieznane, w żaden sposób bliżej nieopisane. Tam nie mają prawa pojawiać się żywe istnienia. Czy na pewno?
O twórczości Jarosława Grzędowicza słyszałam wiele pozytywnych opinii. Choć chyba jego najbardziej rozpoznawalnym dziełem jest cykl "Pana Lodowego Ogrodu". Miałam styczność z tym cyklem, jednak było to w czasie matury, więc nie poświęciłam mu należytej uwagi i też nigdy nie dokończyłam pierwszego tomu. Wynikało to wyłącznie z braku czasu i zmęczenia. Teraz razem ze wznowieniem "Popiołu i kurzu" czuję potrzebę, by dać autorowi wreszcie prawdziwą szansę i przekonać się, czy i ja odnajdę się w jego świecie fantastyki. Czy już po przeczytaniu mam pozytywne wspomnienia z czytania powieści?
Największą zaletą "Popiołu i kurzu" w moim odczuciu jest sam pomysł. Od pierwszych stron byłam pod olbrzymim wrażeniem, jak sprawnie autor wykorzystał dość popularne motywy i rozważania, by następnie spojrzeć na nie z całkowicie innej perspektywy i stworzył dzieło niesztampowe. Nie ogranicza się ono w żaden sposób, tylko odważnie idzie krok do przodu, uderzając w wiele schematów. Jestem olbrzymią zwolenniczką takich rozwiązań. Zawsze byłam przekonana, że stworzenie czegoś całkowicie odmiennego w tej chwili jest już prawie niemożliwe, a wykorzystanie czegoś znanego i wykreowanie czegoś unikatowego jest już wręcz niemożliwe.
Sam styl jest charakterystyczny, więc podejrzewam, że jeśli autor utrzymuje go w pozostałych powieściach, jest w pewien sposób jego znakiem rozpoznawczym. Dla mnie to kolejny aspekt, który jako czytelnik mocno cenię. Lubię mieć okazję, by przywiązać się do danego pisarza. Jednak w tym miejscy spotkałam pierwszą przeszkodę. Nie umiałam się wgryźć w historię, przez co byłam dość rozkojarzona i musiałam pilnować swojego skupienia. Łatwo traciłam wątek, łatwo powracałam do rzeczywistego świata. W pewnym sensie to dość uciążliwe podczas czytania książki.
Poza tym zostałam oczarowana niesamowitym klimatem historii, który wydzierał ze stron i wpływał na mój nastrój. Mimo moich małych problemów ze stylem, byłam w stanie wyczuć pewną specyficzną atmosferę pozwalającą mi na lepsze zrozumienie podstaw świata Pomiędzy. Z tego też względu przez pierwszą połowę "Popiołu i kurzu" bawiłam się wyśmienicie i byłam w stanie wybaczyć wszystkie niedociągnięcia, które rzucały mi się w oczy. Niestety w drugiej połowie nagle akcja przyspieszyła, co początkowo wydawało mi się całkowicie naturalne, lecz z czasem wprowadziło niepotrzebny chaos. Miałam wrażenie, że sam pisarz znudził się tą historią albo nie do końca miał pomysł na jej poprowadzenie. Wtedy zaczął załamywać się ten oczarowujący klimat, pojawiło się też wiele niepotrzebnych scen. Natomiast niektóre wątki traciły swój potencjał lub ogólnie były pomijane. W efekcie czułam olbrzymi niedosyt i zniechęcenie do pewnych rozwiązań fabularnych. Po samym przeczytaniu powieści pozostawiło to niesmak.
Parę słów wypada też wspomnieć o bohaterach. Nie było ich zbyt wielu, ale też nie pojawiła się taka potrzeba. Ta garstka epizodycznych postaci i główny bohater w moim mniemaniu wystarczyli. Tym bardziej że jak już się pojawiali, to byli wspaniale wykreowani. Część cech było wyolbrzymione, co nadawało powieści delikatny klimat karykaturalny. Odczuwałam to przy głównej postaci, lecz przez nią wybrzmiewała ceniona przeze mnie synteza wad i zalet. Nikt oczywiście nie jest idealny, ale nie istnieje też magiczna linia, gdzie po jednej stronie znajdują się zalety, a po drugiej wady. Pisarze często o tym zapominają. Cechy osobowości i charakteru często mieszają się i mają swoje pozytywne oraz negatywne strony. Cieszę się, że w powieści dało się to wyczuć.
Zależy mi, żeby zwrócić uwagę na aspekt zaburzenia psychicznego, które tu się pojawia. Chyba mam już pewne skrzywienie zawodowe, choć samego zawodu jeszcze nie mam. Studia swoje robią. W "Popiele i kurzu" pojawia się subtelnie przedstawiona schizofrenia. Od razu wspomnę, że to nie jest żaden obraz objawów, leczenia czy czegoś bardziej konkretnego. Parę tylko słów, ale na tyle ciekawych, że dla osób troszkę znających chorobę stawia całą powieść pod znakiem zapytania. Dla mnie było to mocno fascynujące i zadawałam sobie ciągle pytanie, gdzie się kończy świat fantastyki, a gdzie zaczyna ten rzeczywisty.
Jak łatwo się domyśleć z początkowych słów mojej recenzji, cała powieść nakierowuje na refleksję, co jest po śmierci i czy tak naprawdę nasze życie ma jakikolwiek sens, czy w ogóle chcemy, żeby miało sens. W całym mroku opowieści jest to głębsza strona historii i pozwalająca na personalne przemyślenia bez oceniania.
"Popiół i kurz" to bez wątpienia bardzo ciekawe i odmienne dla mnie doświadczenie. Moje odczucia są mocno ambiwalentne i najchętniej rozgraniczyłabym pierwszą połowę powieści i drugą, ponieważ nie jestem w stanie z powieści wyciągnąć spójnego obrazu. Niemniej fantastyczny i wręcz miejscami innowacyjny pomysł oraz klimat zrobiły na mnie wystarczająco dobre wrażenie, by nadal z podekscytowaniem planować sięgnięcie po pozostałe pozycje pisarza.
To moje drugie spotkanie z Grzędowiczem, po świetnej serii Pan Lodowego Ogrodu. Tym razem mamy dwa światy - ten realny, współczesny i świat Pomiędzy, w którym samotny bohater, niczym Charon, przeprowadza dusze, które ugrzęzły w krainie popiołu i kurzu do lepszego świata. Ale kiedy w tajemniczy sposób umiera przyjaciel głównego bohatera zaczyna się śledztwo, którego wątki będą prowadziły pomiędzy światem żywych i umarłych Świetnie się to czyta, bardzo interesująco te dwa światy są ze sobą splecione. Kiedy akcja przenosi się do świata Pomiędzy to właściwie robi się bardziej jak w komiksie - umarli, upiory, mnisi z supermocami, magiczne przedmioty - ogromne pole do popisu dla wyobraźni, mnóstwo akcji i właściwie nieskończenie wiele możliwości na całą serię. W pewnym momencie wydawało mi się, że aż trochę za dużo tego było, bo w świecie umarłych można spotkać każdego i wrzucić i zmiksować wszystko… i trochę mnie męczyły sytuacje w której bohater potrafił wyciągnąć się z każdej sytuacji za pomocą nadprzyrodzonych mocy. Odciągnęło to akcję i ciężar uwagi od tego co działo się w świecie realnym bohatera - a tam, wydaje mi się, że było bardziej mrocznie, tajemniczo - balans na granicy szaleństwa i niepewności. Bardzo chciałbym jeszcze raz spotkać się z tym światem w jakiejś kontynuacji. Bardzo polecam.
Książka mnie urzekła od samego początku, wciągnęła niczym ośmiornica w odmęty oceanu. Co za klimat, mroczna duszna atmosfera i wizja życia poza grobowego.🤯 Jestem zauroczona i chce więcej. Styl autora bardzo przypadł mi do gustu i czytało mi się rewelacyjnie. Świetnie skonstruowana fabuła, plus ciekawi bohaterowie i humor. Nienachalny, subtelny i wyważony. Dodający smaczku, takiej kropki nad I. Do tego cały czas coś się dzieje i akcja nie zwalnia. POLECAM!!!
Short but very nice book. I'm used to thinking that good book is starting at 400 pages but here is something different. Not too less, not too much. Enough to make you feel good with what you read, and to leave in you a space to make a rest of story. And of course the same what with every other Grzędowicz books. Perfect description, perfection in keeping our mind in way of thinking that what you read is absolutely possible! And very interesting way to connect two worlds. You will know what I'm talking about if you will read that book. Totally recommended!
Bardzo fajna książka, klimatyczna i trzymająca w napięciu. Tak właśnie wyobrażałbym sobie Penumbrę, więc autor zafundował mi de facto wycieczkę po Świecie Mroku...i teraz się mogę zastanawiać tylko, czy to przypadek? :) Podobało mi się nawiązanie do jednego z wcześniejszych opowiadań ze zbioru "Księga Jesiennych Demonów", wyszło bardzo sympatycznie. Lubię styl Jarka, jest wartki i ciekawy, w większości bez opierniczania się.
Mam wrażenie niedosytu, zwłaszcza, że Pan Jarosław potrafi pisać rozbudowane uniwersa. Zupełnie, jakby naczytał się mojego ulubionego wariata Pana Pilipiuka i stwierdził; "aaaa też se napiszę takie o" "Takie o" ma niezłą koncepcję, może nie nową, ale niezłą i można by było dźwignąć temat bardziej rozbudowany, podzielony na wątki, dodać nowe historie, postaci i przygody. MAO!!! PS. Poproszę ciąg dalszy.
Daję 4/5 za świetny styl pisarski i akcję trzymającą w napięciu. Na pewno jeszcze powrócę do książek tego autora. Mimo wysokiej oceny nie podobało mi się zakończenie, książka rozpoczęta z pompą i tak, że aż chce się czytać, lecz cała książka moim skromnym zdaniem zakończona dość nieudolnie, ale panu Grzędowiczowi daję kredyt zaufania.
Bardzo ciekawy pomysł na całą serię. Świat poza światem, dostępny tylko wtajemniczonym wędrowcom. Fabuła niezła, postać głównego bohatera świetnie zarysowana. Tylko zakończenie nie utrzymało bardzo przyzwoitego poziomu opowieści.
První kniha, co jsem od tohohto spisovatele četla a přečetla jsem jí dá se říci jedním dechem.. Postava převozníka, čarodějek a všeho ostatního bya zvláštní a přestzo snadno ztotožnitelná.. Velmi se těším na další knihy,.. :)
It's not Pan, but then most things aren't. Good light reading if you want something a little darker (I think; it has been a while since I read this book).
Jeśli chodzi o sposób narracji to przypomina opowiadania Pilipiuka - widać też podobne pomysły które zbudowały świat w 'Pan Lodowego Ogrodu' - pozycja fajna, rozrywkowa