W cieniu wielkiej polityki, wojen, fortun zdobywanych z dnia na dzień, z daleka od obiektywów kamer i świateł reflektorów jest inna Rosja. To kraj, w którym w opuszczonym moskiewskim szpitalu koczuje grupa nastolatków – stalkerów, diggerów, samobójców, strażników i upiorów. W walącym się hotelu robotniczym mieszka paręnaście rodzin, które od lat czekają na lokale zastępcze – pisały w tej sprawie już nawet do papieża. W przydrożnym baraku kilkanaście kobiet zaspokaja potrzeby kierowców, policjantów, polityków...
Jelena Kostiuczenko nie pisze zza biurka, nie boi się zabrudzić rąk, nie waha się stawiać trudnych pytań. Odwiedza ćpuńską melinę, w której żyje małżeństwo uzależnione od dezomorfiny, czyli popularnego w Rosji "krokodyla". Udając stażystkę, jeździ na patrole z drogówką i obserwuje, jak inspektorzy wyciągają od kierowców łapówki. W Biesłanie pyta, o czym śnią rodzice dzieci, które zginęły podczas akcji antyterrorystów. Pisze o tym wprost i bez stylistycznych ozdobników. Jej książka jest nie tylko o Rosji. To diagnoza źle działającego świata, w którym zanikają więzi międzyludzkie, solidarność i mechanizmy wzajemnego wsparcia. W którym państwo nie chroni słabych. W którym zamiast prawa, jest pięść. Świata, w którym "przyszło nam żyć".
Elena Kostyuchenko was born in Yaroslavl, Russia in 1987. She began working as a journalist when she was fourteen, and spent seventeen years reporting for Novaya Gazeta, Russia’s last major independent newspaper until it was shut down in the spring of 2022 in response to her reporting from Ukraine. She is the author of two books published in Russian, Unwanted on Probation and We Have to Live Here, and the recipient of the European Press Prize, the Gerd Bucerius Award, and the Paul Klebnikov Prize. Her newest book, I Love Russia: Reporting From a Lost Country was published with Penguin Press in 2023.
Wiele dobrego napisano już o tej książce, dlatego spróbuję spojrzeć na nią z trochę innej perspektywy. Bez wątpienia jest to najlepsza książka reporterska o Rosji, jaką mieliśmy okazję czytać w ostatnich latach. Jeśli czytaliście teksty Jacka Hugo-Badera o Rosji, to ta recenzja może być dla was.
Dlaczego Hugo-Bader? Z kilku powodów. Widziałem w komentarzach pod recenzjami książki Jeleny Kostiuczenko, że czytelnicy często przywoływali reportaże Hugo-Badera, jako przykłady innych ciekawych książek o Rosji. Mają więc książki Hugo-Badera duży wpływ na kształtowanie wśród polskich czytelników i czytelniczek opinii o Rosji. Obraz tego kraju jest u polskiego reportera skrajnie różny od tego, co pokazuje w „Przyszło nam tu żyć” Jelena Kostiuczenko.
Rosja Hugo-Badera jest niewinna, romantyczna i bezzębna w porównaniu z Rosją Jeleny Kostiuczenko. Tytuł jednej z książek reportera - „W rajskiej dolinie wśród zielska” – dobrze oddaje to, jak Hugo-Bader widzi Rosję. I choć w zbiorze reportaży pt. „W rajskiej dolinie…” reporter pisze o nostalgii byłych obywateli Związku Radzieckiego, to w kolejnych książkach tęsknota za Rosją lub raczej do Rosji pojawia się u samego Hugo-Badera i wsparta jest ona przez czułość narracji oraz nieskrywaną sympatię Jacka Hugo-Badera do Rosjan.
Nie mówię, że to źle. Nie mówię, że taka Rosja nie istnieje. Widzę jednak, że ten obraz Rosji, który odkrywamy w książkach Jacka Hugo-Badera, jest zupełnie inny od tego, jak Rosję opisuje Jelena Kostiuczenko i dodatkowo sprawia, że przestajemy widzieć, to co, uważam, jest ważniejsze niż romantyczne i nostalgiczne obrazy.
To ważniejsze pokazuje nam Jelena Kostiuczenko. Pisze o codzienności zwykłych ludzi, którzy żyją w państwie autorytarnym, w państwie, w którym łamane są prawa człowieka, w którym bycie innym oznacza realne problemy, w którym prawo znaczy mniej niż personalne układy, mniej niż opinia jakiegoś komendanta, urzędnika, prezesa. Nie ma w jej książce wielkiej polityki, ale są jej namacalne konsekwencje.
Kostiuczenko świetnie pokazuje, że z pozoru wirtualne pojęcia, takie jak „niezawisłość sędziów”, „państwo prawa”, „trójpodział władzy”, czy „równość płci” mają realny wpływ na życie ludzi. A ich brak objawia się w postaci konkretnych problemów – bezkarne pobicia na komisariatach, brak możliwości odwiedzenia grobu swoich bliskich, konieczność ukrywania swojej orientacji seksualnej.
Czytam „Przyszło nam tu żyć” jako ostrzeżenie dla Polski.
Jest to też książka, w której niestety czytelnik może już szukać paralel, rymów, analogii między tym, co w Rosji i w Polsce. Przesadzam? Spójrzcie w telewizory, przeczytajcie gazety.
U Jacka Hugo-Badera Rosja, choć czasem odtrąca, jawi się jako kraj egzotyczny, pociągający, przyjazny wręcz. Może to też jest prawda o Rosji, ale ten obraz gasi naszą czujność. Sprawia, że przestajemy zauważać czające się w niej demony.
Dziś Rosja może nas czegoś nauczyć, przed czymś może nas ostrzec. I to jest nam teraz bardzo potrzebne. Lekcję tę i ostrzeżenie znajdziemy właśnie w książce Jeleny Kostiuczenko. Polecam!
To są jedne z najlepszych reportaży, jakie czytałam. Zaangażowanie reporterki, by jak najlepiej oddać temat, polegające na przenikaniu do struktur, które opisuje, budzi mój największy podziw. To reportaże zaangażowane, emocjonalne, ale też rzeczowo oddające opisywany problem. O Rosji czytałam trochę u Hugo-Badera, ale ta Rosja Kostiuczenko bardziej do mnie przemawia, mimo że jest taka brudna, skomplikowana, brutalna i przykra. Nie ma tutaj romantyzowania, jest surowe piękno osób, które chcą lepiej, a które gubi się w tym braku jakiegokolwiek poszanowania dla ludzkiej godności czy dla przepisów prawa. To Rosja opisana z tak bliska, że widać wszystkie te brzydkie sprawy i trudno od nich uciec tak zaraz po lekturze.
Przerażająco smutny ten reportaż. Poczucie beznadziei bijące z kart książki Kostiuczenko jest przytłaczające. No ale cóż, to reportaż o Rosji, więc też niczego innego spodziewać się nie można.
Przedmowa tłumaczki jest jak jeden wielki spoiler, który zamiast dawać przedsmak tego, co w środku znajdziemy, dokumentnie rujnuje lekturę.
Jelena Kostiuczenko stała się moją drugą ulubioną reportażystką, zajmując miejsce zaraz po Swietłanie Aleksijewicz. Jej zbiór reportaży z Rosji „Przyszło nam tu żyć” wydany przez @wydawnictwoczarne na początku tego roku, zwalił mnie z nóg. Po pierwsze chyba nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z reportażami wcieleniowymi na takim poziomie - reporterka wciela się w stażystkę kryminalistyczną na moskiewskim komisariacie, w strażniczkę w skorumpowanej drogówce, ale też przebywa calymi godzinami na ćpuńskiej melinie, jeździ do burdelskich baraków z prostytutkami. Po drugie podobnie jak Aleksijewicz autorka wyznaje zasadę, „że autor jest najmniej interesującym bohaterem reportażu” i prawie w pełni oddaje w tekstach głos innym. Po trzecie opisuje region, który ostatnio reportersko bardzo mnie interesuje, czyli wschód. I po czwarte i chyba najważniejsze - jej reportaże wywołują emocje. W poczuciu niesprawiedliwości czytałam o wykluczeniu transportowym, którego doświadczyli tysiące obywateli po pojawieniu się w Rosji szybkiego pociągu Sapsan. Praktycznie z dnia na dzień masa ludzi została odcięta od świata i często też bez środków do życia, bo nie mieli jak dojechać do pracy. Z ogromnym smutkiem czytałam historie czeczeńskich homoseksualistów, którzy przez swoją orientację byli nękani i realnie bali się o własne życie. Płakałam rzewnymi łzami czytając „Sny ludzi z Biesłanu”, czyli historie rodziców dzieci zamordowanych w masakrze w Biesłan. A z przerażeniem i zaciśniętym gardłem czytałam też reportaż tytułowy opowiadający o rosyjskiej mafii parającej się rozbojami i okrutnymi gwałtami - członkowie grupy przestępczej siali postrach w szkole dla pielęgniarek, do której przychodzili wybierać swoje ofiary przy cichym przyzwoleniu nauczycieli... To jeden z najlepszych zbiorów reportaży jakie ostatnio czytałam. Autorka opisuje Rosję z bardzo bliska i z punktu widzenia zwykłego człowieka, przy tym jest dołująco i niebezpiecznie, a do tego teksty są świetnie napisanie. Bardzo polecam!
Książka jest zbiorem reportaży społeczno-obyczajowych opowiadających o codziennych problemach Rosjan. Pierwszy reportaż jest wcieleniowy, autorka zatrudniła się na stażu w milicji. Warto podkreślić różnorodność poruszonych tematów i odwagę reporterską autorki. Dociera ona do często zapomnianych grup społecznych i kwestionuje decyzje rządzących, co w kraju takim jak Rosja jest dość ryzykownym przedsięwzięciem. Docenić należy ogromny wkład pracy reportersko - śledczej. Myślę, że jeszcze usłyszymy o Kostiuczenko.
Długo zastanawiałem się czego tej książce brakuje i dlaczego nie poruszyła mnie tak jak powinna. Myślę, że było to spowodowane stylem pisarskim autorki - emocjonalnie jednostajnym i wyrównanym rytmem, bez względu o czym pisze. Poza tym uświadomiłam sobie, że w reportażach najważniejsze jest nie pierwsze ale ostatnie zdanie, może akapit. Ono pozostawia (bądź nie) czytelnika w stanie emocjonalnego zawieszenia i powoduje, że nie zapomina on co przeczytał. Tutaj tego zabrakło, cały tekst wydał mi się emocjonalnie dość "płaski".
Poza tym autorka wielokrotnie narzuca czytelnikowi jej osobisty punkt widzenia bądź moralny osąd sytuacji. Często wyraża co dany bohater jej zdaniem "powinien" był zrobić, a więc go ocenia ("Katia nawet nie spytała, do jakiego szpitala zawieziono rannego"). Jest to dla mnie trudne do zaakceptowania zachowanie reportera. Osobiście sama lubię wyciągać wnioski na podstawie obiektywnie przedstawionych faktów. Tutaj pozbawiono mnie tej możliwości.
Warte przeczytania ze względu na poruszane tematy, nie styl reporterski autorki.
Publikacja Jeleny Kostiuczenko jest zbiorem opowieści skupiających się na różnych aspektach życia w Rosji, począwszy od polityki i korupcji, poprzez kulturę i społeczeństwo, aż po codzienne życie zwykłych obywateli.
Kostiuczenko opisuje m.in. trudności związane z dostępem do opieki zdrowotnej, korupcją w instytucjach publicznych, a także niebezpiecznymi konsekwencjami ubóstwa i nierówności społecznych. Autorka podkreśla również znaczenie oporu i walki o godność w obliczu restrykcyjnego reżimu politycznego i narastającego autorytaryzmu. W jej reportażach można znaleźć opowieści o ludziach, którzy zmagają się z biedą, protestują przeciwko represyjnemu aparatowi władzy, czy też starają się zachować swoją tożsamość kulturową w obliczu narzucanej propagandy. Kostiuczenko wnikliwie analizuje sytuację społeczną w Rosji i stara się zrozumieć motywacje i emocje ludzi, którzy decydują się na działania sprzeczne z dominującą narracją.
Ta książka to ważny głos w debacie na temat sytuacji społeczno-politycznej w Rosji, i jej relacji z resztą świata inspirujący do zastanowienia się nad kwestiami związanymi z demokracją, wolnością i sprawiedliwością społeczną. Otwiera oczy i pomaga lepiej zrozumieć złoworogą rzeczywistość tego kraju.
Reportaże wcieleniowe – uwielbiam … zwykle. Te, nie do końca mnie przekonały. Sama nie wiem czemu. Napisane świetnie, opisane historie realistyczne, czasem bolesne czasem wręcz przerażające. Niestety już kilka dni po przeczytaniu wyleciały mi z głowy i w chwili obecnej, nawet tytuły niekoniecznie naprowadzają mnie na treść, o której mówią. Czytając, spodziewałam się historii, które zostaną ze mną na dłużej, wbiją mnie w fotel a potem będą siedziały jeszcze długo w mojej głowie. Tak się nie stało, szkoda.
Jak na zbiór kilkunastu reportaży, jest bardzo dobry. Nie ma "słabszych" czy nudnych momentów. Pokazuje on smutną, zakłamaną, skorumpowaną i zepsutą Rosję. Jej stosunek do "wojny" w Dombasie, do domorosłych mafiozów i ich bezkarności. Pełen jest ludzi skazanych na porażkę i śmierć, a co najbardziej dojmujące, Ci ludzie doskonale zdają sobie z tego sprawę. Czyta się bardzo dobrze i szybko, a na dodatek pokazuje Rosję, w której od lat nie zmienia się tak naprawdę nic.
3,75⭐️/5 Bardzo treściwy reportaz, porusza ważne sprawy dziejace się w Rosji. Jest on miejscami przerażający, pokazuje między innymi jak źle traktowane są tam kobiety oraz osoby innej orientacji. Jest wciągający, chociaż nie jest to łatwa historia. Pani Jelena zagłębiła się w głąb Rosji. Co do wydania: to podoba mi, że dodana jest tam mapka. Książka z wydawnictwa Czarnego, kupiona na świecie książki.
Mam mieszane uczucia. Część z tych reporterzy była bardzo dobra, jednak parę dłużyło mi się niemiłosiernie. Dodatkowo styl pisania autorki nie do końca mi podpasował.
Reportaże wstrząsające, choć momentami chaotyczne stylistycznie. Na dobrą sprawę nadal nie wiem na ile te historie są reprezentatywne dla całej Rosji, na ile jest to wnikanie w jej gorsze i wstydliwe strony, ale z pewnością dają do myślenia jak funkcjonuje się w państwie, które nie tylko nie ułatwia życia, ale bardzo w nim przeszkadza
To inny świat, zupełnie inna mentalność. Ludzie troszczą się tylko o siebie, bo nikt nigdy nie troszczył się o nich. Świat pozorów, życia z dnia na dzień, dociągania. Bo ta jest i już. Myślenie na nic się nie zdaje.
Strasznie wymęczyłam sie przy tym reportażu. Niektóre historie były naprawde ciekawe i przejmujące ale dużo więcej było rozdziało zapchaj dziury, które nic nie wnosiły i nie miały tak ogromnego znaczenia dla mnie. Styl pisania też okropnie mi przeszkadzał i trudno się to czytało
Lekturze tych reportaży towarzyszy nieprzemożne uczucie bezsilności i beznadziei, a po tytułowym reportażu musiałam trochę ochłonąć, zanim byłam w stanie za cokolwiek się zabrać.
Kilkanaście reportaży o życiu we współczesnej Rosji. Takich ciężkich, a nawet bardzo ciężkich. Do tego o melinie narkomanów podchodziłem na 2-3 razy. Ten tytułowy trochę się w głowie nie mieści. Próbowałem porównać to sobie ze starymi reportażami Jacek Hugo-Bader, Biała gorączka, ale trochę widać że Kostiuczenko jest lepsza, po prostu ona tam mieszkała. Po przeczytaniu pozostaje tylko nadzieja, że tematy które dobierała nie są codziennością, że nie każdy weteran wojny mieszka w domku na uboczu bez wody, z żoną która nie może się już podnieść, bo nogi które odmroziła w fabryce w czasie wojny dziś odmawiają jej posłuszeństwa. Aczkolwiek to, co opowiadają mi Rosjanie o swojej codzienności sugeruje że i tak Jelena Kostiuczenko nie opisała wszystkiego.
Reportaże Jeleny Kostiuczenko o życiu we współczesnej Rosji czasami sprawiają wrażenie jakby działy się dawno temu w odległej galaktyce, a nie tuż za rogiem, w potężnym mocarstwie. Treść była przygnębiająca, czasami mocna, ale nie wstrząsnęła mną tak jak się obawiałam. Myślę, że niektóre sytuacje mogą zdarzać się i w Polsce. Największe wrażenie zrobiły na mnie historie spisane niedawno, reportaże o Biesłanie, Donbasie i tytułowy o mafii Capków. Bardzo podoba mi się sposób pracy i odwaga Kostiuczenko. To, że pokazuje zwykłych ludzi, gdzieś w dalekich guberniach i małych wsiach. Zbliża się do swoich bohaterów i na moment żyje ich życiem, czasem ryzykując swoje. Nie chce tylko nagłaśniać wielkich afer, ale zwraca uwagę na problemy, które odbijają szeroką kondycję społeczeństwa. Szanuję też czyste dziennikarstwo, które praktykuje, bez ocen i dodawania komentarzy, tylko unaocznienie konkretnych problemów i nieustępliwość w zdobywaniu informacji. Byłam zaskoczona, że jest tak młodą osobą i tak długo już zajmuje się dziennikarstwem śledczym. Widać też jak przez lata rozwinął się jej warsztat.
Elena Kostyuchenko (in Polish spelling: Jelena Kostiuczenko) is one of the best, if not the best, investigative journalists and LGBTIQ+ rights activists working in Russia. She writes for Novaya Gazeta, whose editor-in-chief Dmitry Muratov was awarded the Nobel Peace Prize a few days ago for safeguarding freedom of expression (the newspaper is consistently critical of Russian politics; famous journalist Anna Politkovskaya working for it was assassinated in 2006). But let me talk about Kostyuchenko, the genius of reportage, and the book “Przyszło nam tu żyć” (“We Happen to Live Here”), a collection of her reportage articles.
The portrait of Russia that Kostyuchenko paints is that of extreme pathology. The society of low trust, in which everyone relies only on themselves and in which the stronger and street-smarter you are, the more likely you are to succeed. The society of broken, hurt, vulnerable and morally corrupt people, who don’t dare to dream. Dreaming, planning, wanting a better life are luxuries. Whether it’s violence of Chechens towards gay people, or sexist and corrupt police, or the normalisation of trauma and pain of parents who lost their children in the terrorist attack in Beslan, or notorious rapes of young women by mafia members - Kostyuchenko gets to the core and spares nothing and no one. The scope of her reportage is wide, from ecological and spiritual issues related to lake Numto, to poor infrastructure and social marginalisation of residents of various rural areas in the country, to the reality of highway sex workers, to the treatment of minorities: Uzbeks, Moldavians, the Kyrgyz. And much more. There is little politics here and yet everything is deeply political in people’s dreams or resentments towards one another. Socioeconomic factors and the political system in which people that Kostyuchenko talks about live, shape their perception of reality and their expectations. People hardened by fate learned to not want too much; they simply exist until the next day in many cases. Russia, it seems, is more about existence than life.
Deeply unsettling and upsetting, phenomenally written reportage articles that deserve all accolades.
To jest rodzaj reportażu jaki najbardziej cenię i lubię. Autorka bezpośrednio uczestniczy w opisywanych wydarzeniach, odwiedza miejsca, o których pisze i rozmawia z osobami, których bezpośrednio dotyczą opowiadane historie. Przy tym nie wartościuje, nie opowiada się po żadnej ze stron, nie dodaje własnego komentarza, tylko opisuje wszystko jak najbardziej rzetelnie z punktu widzenia uczestnika-obserwatora-słuchacza. To nie są opowieści o bogatej, silnej Rosji, ale historie z dalekich prowincji tego wielkiego kraju. kaliber tematów też jest różny od spraw ważnych dla miejscowej ludności - jak np. szybki pociąg, po sprawy ważne dla całego kraju jak atak terrorystyczny w Biesłanie czy wojna w Donbasie. Reportaż to gatunek literacki i rodzaj lektury, który bardzo trudno oceniać za treść, bo ani czytelnik, ami reporter nie mają na treść żadnego wpływu. Opisywane wydarzenia już się dokonały i nic nie można zmienić, co w przypadku wielu historii z tego tomu jest przerażające. Jeszcze bardziej przerażający jest ich uniwersalizm - mogły się wydarzyć w każdym miejscu na świecie, niekoniecznie w Rosji, a ich bohaterem celowym lub przypadkowym mógłby być każdy z nas. Najbardziej przerażające jest to, że wszystkie wydarzenia działy się praktycznie "na naszych oczach" - w ciągu ostatnich 30 lat. Każdy z trzech powodów przerażenia czytelnika jest najlepszą rekomendacją do sięgnięcia po tę lekturę. Jeśli jednak powody te do was nie przemawiają, przeczytajcie ku przestrodze. Polecam.
Smutek, żal i niedowierzanie. Z każdym rozdziałem byłam coraz to bardziej przerażona. W tej książce poznajemy Rosję prawdziwą, nie tą jaką znamy z telewizji, opowieści czy z relacji osób, które jedyne co widziały to Moskwę. Bieda, niesprawiedliwość, smutek i głód. Tymi słowami opisałabym ten reportaż. Czułam się jakbym przeniosła się w lata '50 i te za czasów komuny. Politycy szarych ludzi nie słuchają, mają ich gdzieś, a Ci często jedyne co mają włożyć do garnka to kasza, ziemniaki i woda. Aż ciężko uwierzyć, że to XXI wiek (ba! Są nawet rozdziały z 2016). W życiu nie chciałabym tam zamieszkać.
Z początku byłam niezadowolona, bo dwa pierwsze rozdziały traktują o łapówkach i problemach narkotykowych. Jako, że żyje w Polsce to pamietam jeszcze opowieści z czasów PRL, gdzie łapówki były na porządku dziennym, a branie używek nie jest obecnie tematem szokującym.
Jednak z czasem reportaże stawały się coraz bardziej specyficzne, sięgały w głąb Rosji. Najbardziej dotknęły mnie właśnie te opowieści z małych miasteczek, często odciętych od prądu, bieżącej wody, wypłaty.
Co się działo przy pracy nad tą książką, to nawet nie bardzo mogę sobie wyobrazić, bo fragmenty są w jakimś niepojętym, łamanym narzeczu, nazwy dostępnych w Polsce leków pisane jak transkrypcje z cyrylicy, nawet nazwisko Anny Politkowskiej udało się przekręcić. A jednak kopie jak jasna cholera.
Najlepsza książka o Rosji jaką w życiu przeczytałem. Trochę tego było i jeszcze będzie-Rosja i Poradziecja nieustannie mnie fascynują. Za każdym razem od nowa.