Krystian jest strażakiem, któremu niestraszny żaden pożar. W pracy potrafi okiełznać płomienie, ale jest też ekspertem w wywoływaniu żarliwego pożądania w swoich nowo upatrzonych obiektach miłości. Jednym z nich jest pewna pociągająca dziewczyna, z którą idzie do łóżka. Nie wie, że już nigdy nie będzie w stanie o niej zapomnieć.
Marta stara się odnaleźć siebie. Żyje chwilą, a świat wydaje się nie mieć dla niej granic. Kiedy poznaje owianego złą sławą Krystiana, myśli o nim stają się coraz bardziej natrętne. Okazuje się, że pod fasadą niegrzecznego chłopca skrywają się sekrety, o których tylko ona będzie miała szansę usłyszeć.
Czy dziewczynie uda się powstrzymać powracające w głowie chłopaka krzyki z przeszłości i poskładać kawałki jego serca? Czy oboje będą w stanie przezwyciężyć dumę, a ich uczucie pokona budowane przez lata mury?
Weganka i opiekunka czterech kotek, z którymi mieszka w książkowym zaciszu. Jest bezgranicznie zakochana w muzyce zespołu Daughtry, inspirującej ją do tworzenia kolejnych, miłosnych historii. Wierzy w istnienie przeznaczenia i nigdy nie rozstaje się ze swoim notatnikiem. Gdy już cały dom śpi, zamienia zebrane fragmenty rozmów, myśli oraz życiowych doświadczeń w ucztę dla serca i wyobraźni.
O słodki losie. To co jako pierwsze przychodzi mi na myśl od razu po przeczytaniu: - do bólu przewidywalna - w zasadzie trochę o niczym - główna bohaterka jest TAK NIESAMOWICIE irytująca - nadmiar "..." na końcu zdań - pare błędów logicznych - po kilka/kilkanaście razy powtarzane to samo, czasem po kilku stronach albo zdaniach jest praktycznie dokładnie to samo co wcześniej
Ale plus za kotka Świerszczyka, przyjaciół Krystiana i Marty, wątek pracy Krystiana w straży pożarnej.
Siedzę i patrzę w sufit, zastanawiając się jak Klaudia Bianek mogła coś takiego napisać. Autorka, której historie zwykle bawiły się moimi emocjami i dawały sercu ciepło, stworzyła coś naprawdę słabego, a w jednym miejscu nawet toksycznego. Mam więc ochotę o tej historii po prostu zapomnieć.
Początkowe zachowanie Krystiana momentami zaczynało przechodzić w nękanie i zdecydowanie nie było czymś, co powinno się romantyzować. Mniejsza o jego powody — nie i już. Ale mogłabym to autorce wybaczyć. Naprawdę bym mogła, ale to, co później miało miejsce... Ech. Jest mi po prostu niedobrze. Na kartach książki stajemy się świadkami molestowania, a potem próby gwałtu, która zostaje sprowadzona do „Nie zgwałcił mnie. Próbował, ale na szczęście do tego nie doszło. Nie byłam ofiarą gwałtu. Byłam ofiarą molestowania" i? Naprawdę? Naprawdę próba gwałtu zostaje bagatelizowana? Ile osób bezrefleksyjnie to przeczyta i uzna, że naprawdę nie ma problemu? Że ta trzęsąca się kobieta nie zyska traumy na lata lub resztę życia? Mało tego — sprawa ni jak nie doczekała swojego rozwiązania, ale nawet nie jestem zdziwiona, skoro całą akcję autorka próbowała zmieścić na jakiś stu stronach. Wcześniej była zbyt zajęta scenami, które z powodzeniem mogły zostać usunięte (chociażby długa scena, gdy Krystian ćwiczył w siłowni, czyli strony, które nic nie wnosiły) lub powtarzaniem wcześniej wypowiedzianych już myśli, które można było usunąć na etapie redakcji, ale ktoś uznał, że po co pozbawiać tę cienką książkę kolejnego powtarzania tego samego nawet stronę dalej.
Klaudia Bianek jak dotąd wzbudzała jedynie moją sympatię, ale tym razem nie wiem, co się wydarzyło. Im bliżej końca, tym więcej rzeczy się działo, a żadne z wydarzeń nie miało czasu, by móc się w odpowiednim tempie rozwijać. Po próbie gwałtu nagle na jaw wychodzi przeszłość Krystian (co zostało TAK BARDZO spłycone) i nagle był koniec książki. I jest mi tak, tak, tak źle, bo nie spodziewałam się, że akurat ta autorka może stworzyć coś tak beznadziejnego. Aż mam ochotę znowu sięgnąć po chociażby „Życie po Tobie", by przypomnieć sobie, że Klaudia przecież potrafi pisać. Ale póki co muszę złapać oddech i... Zapomnieć.
Jak dobrze było wrócić. Odwiedzić znajome już miejsca. Poznać bliżej kolejnych bohaterów. Autorka już dawno rozkochała mnie w swoich powieściach.
W tym tomie poznajemy Martę i Krystiana, których od samego początku łączy ważne wydarzenie. To właśnie tutaj następuje wielkie starcie mocnych charakterów. Żadne z nich nie zamierza odpuścić, żadne nie zamierza przestać. Pomimo iskrzenia, pretensji i nieczystych zagrań, ta dwójka nadal ma się ku sobie. W tej całej mieszance wybuchowej nie zabraknie też typowej dla autorki delikatności i merytorycznego przesłania. Książka wciąga, ciekawi i pozostaje w pamięci na długo. Cudna!
No uwielbiam no! To nie jest na pewno książka po której możecie się spodziewać jakiś nieprzewidywalnych historii… ale jest to książka, która mimo tego, że zakończenie jest przewidywalne to dostarcza Wam multum rozrywki, przyjemności i cieszy serduszko, a tam gdzie trzeba wzrusza i za nie łapie i wyciska wiele emocji. Uwielbiam bohaterów tworzonych przez Klaudię!
1.75 ⭐ Przepraszam, ale w tej książce nie ma ani serca, ani rozumu i to było po prostu złe. Bohaterowie są tak wkurzający i antypatyczni, że nadal nie rozumiem, jakim cudem ta relacja powstała - miałam ochotę ich zamordować. Jedyny plus tej książki, to moje ulubione już Groszkowice, ale o reszcie chcę zapomnieć.
Od czego by tu zacząć...Bardzo lubię wszystkie poprzednie książki Pani Klaudii, zarówno poważniejsza serię pastelową, jak i te NA. Ta jednak to jakieś nieporozumienie. Przede wszystkim książka sprawia wrażenie napisanej "na kolanie". Pani Klaudia sama przyznaje w mediach społecznościowych, że jedną ksiażkę pisze 6-8 tygodni, co na skali od Remigiusza Mroza do G.R.R.Martina stawia ją przy tym pierwszym. Wiadomo, że napisanie rzeczy naprawdę dobrych z reguły wymaga lat, ale te powieści z założenia mają być lekkim, przyjemnym czytadłem, więc przymyka się na to oko. Zwłaszcza, że w poprzednich powieściach wszystko się "kleiło". Nie było może jakiejś głębi, psychologii postaci itp, ale były to pełne uczucia, ciepłe powieści, w lekki sposób poruszające też trudne tematy, jakby mimochodem. Tutaj jednak to nie wyszło. Na plus zaliczam: - lekki, przyjemny styl,z którego słynie Pani Klaudia. Książkę się pochłania. - wątek dotyczacy pracy strazaka. Tutaj widać zrobienie dobrego researchu, wszystko jest fajnie opisane. - poruszenie ważnego wątku jakim jest molestowanie seksualne w miejscu pracy.
A teraz do minusów (spojlery) - mam 3 ogromne zarzuty:
1) Absolutnie największym minusem jest dla mnie koszmarny błąd na początku książki (uwaga spojlet rowniez do "ocalało tylko serce" - w "Ocalało tylko serce" dowiadujemy się (str 20 i pozniejsze) że główny bohater Aleksander miał żonę Sandrę (siostre głównej bahaterki z "Wiecej serca niz rozumu), ktora go porzuciła i chciala rozwodu. Był to bardzo wazny wątek, zona porzucila bohatera ze względu na jego niepelnosprawność. Tutaj na str. 11 dowiadujemy się, że Sandra była z Aleksem zaręczona i tyle. Ślub i kilka lat malzenstwa wymazane. Absolutnie nie umiem pojąć, jak taki koszmarny błąd mógł się tu pojawić. Skoro jako czytelnik pamiętam takie rzeczy, to jakim cudem autorka nie pamięta takich ważnych informacji o swojej wlasnej serii?
2) Bardzo irytujące powtórzenia. Co kilka, kilkanaście stron bohaterowie mówią to samom wracają do tej samej sytuacji np. opisują, że poznali się podczas "przygody na jedną noc". Powtórzenia są tak częste, że aż irytujące, tak jakby czytelnikowi trzeba powtarzać co 10 stron to samo, bo zapomniał co przeczytał. Taki zapychacz, żeby książka miała 300 str a nie 150 str. treści
3) Fatalnie rozłożony środek ciężkości powieści. Przez pierwszych 250 stron bohaterowie zachowują się jak nastolatkowie, głowny bohater zachowuje się jak stalker, główna bohaterka równie irracjonalnie i irytująco, mamy tylko ich romans i rozmyślania w stylu "muszę się z nią przespać, nie mogę przestać o niej myśleć" oraz "nienawidzę go, ale jednak pożądam". Po czym na ostatnich 50 stronach mamy: próbę gwałtu w pracy, wynikające z tego pobicie niedoszłego gwałciciela, okropny wypadek samochodowy ze smiercią 2 malych dzieci, okrutne morderstwo sprzed lat, zamkniecie matki głównego bohatera w szpitalu psychiatrycznym ,poniewaz chciala go zabic. Czujecie ten absurd? No wlasnie. Dodatkowo wątki relacji głównych bohaterow z innymi np. Marty z jej siostra i rodziną zostały lekko wspomniane i porzucone na rzecz kolejnych stron powtórzeń o tym samym.
Ehh, całym sercem uwielbiam serię pastelową, uwielbiam Jedyne takie miejsce i Ocalało tylko serce, bardzo lubię dylogię świątecznę. Na tę książkę Pani Klaudii spuśćmy zasłonę milczenia.
"And I will love you, baby, always And I'll be there forever and a day, always I'll be there 'til the stars don't shine 'Til the heavens burst and the words don't rhyme And I know when I die, you'll be on my mind And I'll love you, always"
Bardzo luźna książka, trochę nudna bo nei dzieje się za wiele. Denerwowały mnie polskie imiona i miasta. Akcja nie była ciekawa, a bohaterzy nie oczarowali mnie. To książka była poprostu ok.
Ta książka jest słaba, tak obiektywnie, alej a po prostu niczego od niej nie oczekiwałam. Tak generalnie to czytało mi się całkiem przyjemnie, chociaż mam wiele zastrzeżeń. Zaczynając jednak od plusów: 1. wiele aspektów pracy strażaka - obrewujemy Krystiana w kilku akcjach, gdy akurat się nie ugania za Martą. 2. Dużo Klary i Aleksa 💛 3. Jak zawsze poruszana poważna tematyka, choć do wykonania jeszcze przejdę. Ale no, doceniam próbę przekazywania czegoś więcej 4. Szybko się czyta, chociaż nie aż tak jak poprzednie części. I chyba trochę lepszy styl (albo już się przyzwyczaiłam, względnie skoncentrowałam swą irytację na bohaterach)
No to teraz będę wyjaśniać za co tak niska ocena 1. Pani Autorka zapomniała chyba, że Sandra była żoną Aleksa, a nie jego narzeczoną. To trochę zmienia postać rzeczy, prawda? Zwłaszcza że miało to ogromne znaczenie dla fabuły "Ocalało tylko serce" 2. Stereotypowy przyjaciel gej? Tzn ja rozumiem - można się przyjaźnić z gejem ale relacja Marty i Maksa jest jak wyciągnięta z głupiutkich filmów. Poza tym Maks jako bohater jest tak bardzo niepotrzebny... Służy tylko jako szofer i ocieracz łez, a jedyne co o nim wiemy to że jest opiekuńczym gejem 3. Złe proporcje w książce. Początek rozwleczony, nic się nie dzieje, za to w końcówce wybuch za wybuchem i mam wrażenie, że te wątki nie zostały podomykane. I przez to niektóre dramatyczne wydarzenia nie wybrzmiały zbyt dobrze. I końcówka jest zbyt pospieszona, ale do tego już nas Pani Autorka przyzwyczaiła. 4. Krystian z początku jest okropny. Dlaczego romantyzujemy to natręctwo i narzucanie się dziewczynie kiedy ona tego nie chce? Okay, mimo wszystko szanuje on swoje partnerki (chociaż widzimy tylko jak jest z Martą) ale halo, dziewczyna nie chce się umówić to nie. I to jego myślenie, że on chce po prostu ją zdobyć i mu się to uda, no zawsze się udaje. Już nawet nie komentując tekstów, którymi raczy swą wybrankę. Szczerze? Uciekłabym od niego od razu. Ale nie tak jak Marta tylko serio, od razu. 5. Trochę nie wierzę w ten świat przedstawiony. Małe miasto, ale każdy mieszka w swoim mieszkaniu? I są tam puby i kluby? No może i się czepiam bo pewnie znalazłabym jakieś małe miasto z klubem ale to serio nie brzmi wiarygodnie. Mieszkam w małym mieście. Nie mamy tu takich luksusów (tzn bloki są, owszem! Ale już taksówek nie mamy, na cmentarz trzeba na piechotę).
Ale, jak zwykle, przyjemnie spędziłam czas z tą pozycją, więc jeśli komuś nie przeszkadzają głupotki albo i przeszkadzają ale czerpie masochistyczną przyjemność z czytania tego typu literatury - to polecam.
Nie wieże ze daje tej książce tylko 2 gwiazdki ale nie mogłam uwierzyć jak próba gwałtu mogła być tak zbagatelizowana. Uwielbiam wątki z nienawiści do miłości ale niestety w tej książce coś poszło nie tak, nie mogłam znieść Krystiana…
Tym razem recenzja nie będzie taka jak zwykle. Zazwyczaj mogłam napisać wiele dobrego na temat książek Klaudii Bianek jednak tym razem coś się zmieniło. Jest to poniekąd spoiler tego, czego możecie się spodziewać po tej recenzji, ale zapewniam, że nie będzie jakoś niesamowicie źle.
"Więcej serca niż rozumu", którą napisała Klaudia Bianek jest historią dwójki głównych bohaterów - Marty oraz Krystiana. Z opisu można wywnioskować o czym mniej więcej będzie ta książka, dlatego ja chciałabym skupić się przede wszystkim na bohaterach.
Nie będę ukrywać, że Krystian od samego początku działał na mnie jak płachta na byka. Zarówno on, jak i postacie poboczne, które w poprzednich książkach Klaudii były postaciami pierwszoplanowymi, doprowadzały mnie do szału.
Wszystko to za sprawą ich uporu. Krystian, który spędził noc z Martą i następnego dnia ulotnił się z jej łóżka bez pożegnania, nie miał zielonego pojęcia, że właśnie ta decyzja będzie go kosztować wiele czasu. Czasu, który poświęci na to, by dziewczyna spojrzała na niego przychylniejszym wzrokiem.
"Próbował zatruć mi życie i czasami to on był na wierzchu, jednak ja nie zamierzałam się poddać. I wiedziałam, że będę z nim walczyć aż do momentu, gdy odpuści. – Jeden zero dla ciebie, kotku! – zawołał, gdy wsiadałam do samochodu." Jak się pewnie można domyślić, Marta nie zamierzała mu niczego ułatwiać. Sama doskonale zdawała sobie sprawę, że to, co wydarzyło się pomiędzy nią, a Krystianem jest jedynie jednorazowym skokiem, ale nie mogła zdzierżyć tego, że chłopak w jej mniemaniu potraktował ją nieco przedmiotowo.
Uważała, że co się stało to się nieodstanie i czas najwyższy zapomnieć o całej sprawie. Być może tak by było, gdyby nie okazało się, że Krystian jest przyjacielem jej przyjaciela - Alexa. Oboje spotykają się u niego w domu i jest już wiadome, że chłopak nie odpuści. Zwłaszcza, że w przedziwny sposób Marta zapadła mu w pamięci i nie mógł przestać o niej myśleć.
Na prawdę nie miałabym nic przeciwko tej historii, przeciwko temu, że spotkali się ponownie przypadkiem, że przypadkiem jej przyjaciel jest również przyjacielem Krystiana, że wiele zbiegów okoliczności sprawia, że dwójka bohaterów spotyka się na imprezach. Zrozumiałabym wszystko, ale nie jego charakter upartego osła.
"- Co tu się dzieje? - zapytał powoli, akcentując po kolei każde słowo. Sobczak oberwał wodą z kałuży, a ja prowadzę go, żeby się u nas ogarnął - odpowiedziała Marta, wzruszając ramionami. - Przecież wy się nienawidzicie - stwierdził, marszcząc czoło. To ona mnie nienawidzi, ja na nią lecę - odpowiedziałem z szerokim uśmiechem, również wzruszając ramionami." Jego upór działał na mnie wprost proporcjonalnie jak Pan Lusterko względem Wiedźmina w dodatku do gry "Serce z kamienia". Co było tego wynikiem? Odinstalowałam całą grę. Tym jednak razem postanowiłam nie palić w piecu, nie wyrzucać książki za okno, ale przeczytać ją z nadzieją, że może niedługo coś się zmieni.
1.75 Definitywnie najgorsza, przeczytana przeze mnie, książka Klaudii Bianek. Pierwsze dwieście stron to jedna wielka zacięta płyta. Bohaterowie okropni (szczególnie Krystian) oraz nijacy. Zachowanie głównego bohatera było niezdrowe, jego myśli również. Przede wszystkim nie miały żadnych podstaw. Autorka nie odpowiedziała nam na pytania: ,,Dlaczego tak się zachowuje? Co za tym stoi?". Wątek molestowania został spłycony i źle poprowadzony. Bohaterka otrząsnęła się w ciągu 2 dni i stwierdziła, że w sumie nic się nie stało - ,,To nie był gwalt. To było molestowanie" (serio?!). Jest to tak krzywdzące podejście, że aż szkoda słów... Wątek przeszłości Krystiana wciśnięty na siłę, nierozwinięty i w ogóle bezsensowny. Tak skomplikowanej sprawy nie da się zmieścić na 30 stronach, co zrobiła autorka. Dlaczego?! Niektóre wprowadzone postacie były zbędne, nie wnosiły nic do fabuły i akcji. Istniały kłujące błędy logiczne.
1,5 Trochę zmęczyła mnie ta książka. Do bólu przewidywalna. Główna bohaterka bardzo mnie irytowała. Taka trochę o niczym ta książka. Na plus historie o pracy strażaka oraz udział Klary i Aleksa.
Och. Styl Klaudii Bianek na pierwszy rzut oka wydaje się lekki i przyjemny, ale ja dawno się tak nie umęczyłam, jak przy czytaniu tej powieści. Chyba dlatego, że nie polubiłam głównych bohaterów i nie uwierzyłam w łączące ich uczucie. A mój brak sympatii do Marty i Krystiana sprawił, że wszystko w tej książce wydawało mi się wyolbrzymione i nierealne.
Ale zacznijmy od początku. Marta i Krystian poznają się na imprezie, spędzają ze sobą noc, po której Krystian zostawia Martę bez pożegnania. Jakiś czas później okazuje się, że Marta i Krystian mają wspólnego przyjaciela i zaczynają spędzać w swoim towarzystwie coraz więcej czasu. Marta jest z tego powodu niezadowolona, bo daży Krystiana szczerą nienawiścią, natomiast on stwierdza, że skoro raz zdobył Martę, to spróbuje zrobić to ponownie. I... właściwie o tym jest ta powieść.
To, co mi się w niej nie podobało, to: – Krystian. O Jezus, przepraszam wszystkich, którzy go lubią, ale dla mnie ten facet był po prostu obleśny i z pewnością znalazłby się na podium, gdyby ktoś zorganizował konkurs na najbardziej schematycznego bad boya w literaturze; – relacja Marty i Krystiana, która była toksyczna i nie powinna się wydarzyć; – obraz mężczyzn, jaki stworzyła tutaj autorka. bo w tej książce każdy facet (poza Aleksem, który ma dziewczynę i Maksem, który jest gejem) jest ,,śliskim'' typkiem i myśli tylko o tym, jak zaliczyć kolejne laski. uważam, że jest to strasznie krzywdzące; – masa wątków, które nie doczekały się żadnego zakończenia; – błędy logiczne (jak Marta i Krystian mogli przez tak długi czas nie wiedzieć, że mają wspólnego przyjaciela? oboje znali go co najmniej kilka lat, a na siebie wpadli dopiero po wspólnie spędzonej nocy); – brak jakiegoś ,,punktu zaczepienia'', ta książka jest jednocześnie o wszystkim i niczym. ale bardziej o niczym; – przewidywalność; – polskie imiona zazwyczaj nie rażą mnie w książkach, ale tu wyjątkowo mnie irytowały; – powtarzanie tego samego do znudzenia; – główni bohaterowie wypowiadający się w podobny sposób; – hipokryzja Marty (UWAGA, tu mogą pojawić się małe spojlery): kiedy jej koleżanka chciała spędzić noc z chłopakiem poznanym w klubie, to Marta wyprowadziła ją stamtąd siłą, bo ten chłopak był ,,śliskim'' typkiem. ale kiedy ta sama koleżanka miała zająć stanowisko Marty w pracy, to Marcie nawet przez myśl nie przeszło, aby chociażby przestrzec ją przed szefem, który nie potrafił utrzymać rąk przy sobie.
Nie sądziłam, że aż tak się rozpiszę, ale dawno żadna książka mnie tak nie sflustrowała. Mimo tych wszystkich wad (pewnie gdybym się jeszcze zastanowiła, to mogłabym wypisać drugie tyle), znalazłam w tej książce coś, co mi się spodobało. Mianowicie: Krystian jest strażakiem, a jego zawód został przedstawiony w fajny i rzetelny sposób. To niewiele, ale uważam tę książkę za naprawdę kiepską. Nikomu jej nie polecam i pewnie minie wiele czasu, zanim sięgnę po kolejną powieść tej autorki (o ile w ogóle to zrobię, bo nie da się ukryć, że troszkę się do niej zraziłam).
"Miłość do osoby, która wydała cię na świat, jest naturalnym odruchem. Dziecko kocha mamę od pierwszych chwil, chociaż nie wie przecież, czym jest miłość." ~~~ Przygoda z serią Klaudii Bianek nadal trwa. Trzy tomy zostały przeczytane przeze mnie wcześniej i były bardzo przyjemne. Jedną część wspominam lepiej, inną gorzej, jednak każda miała swój klimat, przez który z uśmiechem na ustach je wspominam. W końcu przyszła pora na tom czwarty, czyli "Więcej serca niż rozumu". Ta część skupia się na Krystianie i Marcie, których mogliśmy częściowo poznać w poprzednich tomach. Chłopak jest przyjacielem Aleksandra, który na co dzień poświęca się służbie jako strażak. Mierzy się z wieloma krytycznymi sytuacjami, jednak wyjątkowo źle radzi sobie z jedną - udobruchaniem Marty, z którą jest w nieciekawych stosunkach po przygodzie na jedną noc. Dziewczyna po tamtym wieczorze, a właściwie poranku, gdy obudziła się i zastała puste miejsce obok siebie, postanowiła, że nigdy więcej już Krystiana Sobczaka do siebie nie dopuści. Pech chciał jednak, że on poczuł tej nocy, że to nie było tak samo jak zwykła jednorazowa przygoda. Ten tom niestety wypadł chyba słabiej od pozostałych. Zaznaczam, że "chyba", ponieważ podobne odczucia z perspektywy czasu budzi u mnie także pierwsza część serii. Nie było to jednak złe, ale przejdźmy do szczegółów. Bohaterowie byli całkiem w porządku. Niektóre zachowania mogły momentami nieco irytować, jednak w sumie przez poprzednie tomy byliśmy przygotowywani jak wygląda relacja między Krystianem i Martą, dlatego też nie było to nie do przeżycia. Właśnie w tej kwestii miałam wrażenie, że czasami to negatywne nastawienie dziewczyny było aż przesadzone i nieco ciągnięte na siłę. Nie wiem czy zamysłem było prowadzenie motywu "enemies to lovers", niemniej jednak wyszło to całkiem średnio. Działania bohaterów kłóciły się z ich myślami, przez co czasami nieco już mnie nużyło czytanie czegoś co doskonale wiedziałam że zajdzie, bo bohaterka była tak nastawiona. Akcja też płynęła jak sinusoida, raz było dynamicznie, ciekawie i działo się coś co przyciągało mnie do czytania, a innym razem wręcz przeciwnie. Mimo to uważam, że nie była to zła książka. Po prostu w porównaniu do poprzedników wypadła słabiej, jednak nie żałuję sięgnięcia po nią, bo stanowiła kolejny odłamek historii, który chciałam poznać.
Zauroczenie i rodząca się miłość to chyba jedne z najbardziej emocjonujących wydarzeń w życiu człowieka. Jeśli sobie myślicie po cichu, że fajnie byłoby te porywy serca przeżyć jeszcze raz, to mam dla was dobrą wiadomość - Klaudia Bianek zna przepis, jak dobrze te emocje odtworzyć na kartach książki.
Dwoje bohaterów to Marta i Krystian. Znają się z imprezy zakończonej upojną nocą. Niestety wspaniałe wspomnienie szybko zamienia się w nieporozumienie i tak od namiętności szybko pędzimy do nienawiści. Czy uda się to odkręcić i w jaki dokładnie sposób, to już trzeba przeczytać samemu.
Jak to mówią, kto się czubi, ten się lubi. Marta jest śmiertelnie obrażona na Krystiana, bo ten uciekł z jej mieszkania bez pożegnania. Krystian przy Marcie zamienia się w dupka i fiksuje się na tym, żeby tylko ją znowu zdobyć. To niesamowite, jak ludzie potrafią się nieświadomie zmieniać względem siebie. Wpływają na nich ich własne uczucia, nad którymi jeszcze nie zapanowali i niepewność wobec partnera. Relacja głównej pary jest najważniejszym elementem "Więcej serca niż rozumu" i myślę, że została świetnie oddana.
Styl autorki jest taki, że kiedy jakaś postać się złości, to my też możemy z łatwością poczuć tę złość. Pewne wątki i przemyślenia powtarzają się, ale to pozwala pełniej oddać emocje towarzyszące bohaterom, którzy swoją drogą są bardzo sympatyczni... kiedy przebywają z daleka od siebie. Przynajmniej na początku! Dla miłośników schematu hate-love to zdecydowanie pozycja obowiązkowa.
Podobała mi się postać Krystiana. To podrywacz, który w mojej ocenie balansuje pomiędzy "dam mu w zęby" i "w sumie to urocze". Ciekawie czytało się jego historię, opis jego pracy jako strażaka. Autorka w posłowiu przyznaje się do rzetelnego reaserchu na ten temat i jestem w stanie w to uwierzyć, udało jej się przedstawić to w plastyczny i wiarygodny sposób.
Dziękuję wydawnictwu za egzemplarz do recenzji. Książkę polecam miłośnikom romansów, zarówno dorosłym jak i młodzieży. To była lekka i przyjemna rozrywka.
@klaudiabianek przyzwyczaiła mnie już do tworzenia bohaterów, których nie da się nie polubić. Wszystkie kreowane przez nią postacie mają w sobie to COŚ.
Tak było również w przypadku Marty i Krystiana. Chociaż z początku nie uważałam ich za godnych towarzyszy przygody czytelniczej. Marta zachowywała się jak rozkapryszona nastolatka, a Krystian miał zapędy stalkerskie. Szczególnie w pierwszej połowie książki bardzo mnie to bolało. Przez to “Więcej serca niż rozumu” nie zostanie moją ulubioną książką z serii, jednak nadal oceniam ją wysoko!
Nie mogłam jednocześnie odmówić chemii, jaka istniała między tymi bohaterami. Owszem, ten ogień fizyczny, jaki się między nimi tlił… chociaż tlił to za mało, wybuchał niczym pożar. A że Krystian z pożarami żyje na co dzień jako strażak, to to porównanie wydaje się być najbardziej trafne. Największym plusem tej książki jest zdecydowanie ukazanie, jak wiele dobra niesie służba strażaków. Fantastyczne (choć cholernie bolesne) były fragmenty o służbie Krystiana - wtedy zmieniał się z kobieciarza w profesjonalistę robiącego wszystko, aby uratować zdrowie i życie ludzkie.
Bardzo cieszę się, że rodzinna tragedia Krystiana nie była znana czytelnikowi od pierwszych chwil, a została wprowadzona przez Autorkę stopniowo, co kilka stron. Zdecydowanie pobudzało to wyobraźnię czytelniczą.
Trudnym tematem było również poruszenie przez Autorkę seksistowskie zachowanie pracodawcy w stosunku do Marty. To, jak paraliżujące potrafi to być, a jednocześnie jak przez długi czas można nie zauważać niczego niestosownego w takich zachowaniach.
Pióro Klaudii Bianek jest lekkie i przyjemnie się czyta książki przez nią pisane, nawet gdy Autorka porusza trudniejszą tematykę.
Chociaż wydaje mi się, że umieszczenie tej książki w kategorii “literatura młodzieżowa” to minimalne pomyłka. Zdecydowanie bardziej pasuje tutaj new adult! www.instagram.com/zaczytana_olcia/
"Wymknąłem się z jej łóżka dla zasady, bo zawsze tak robiłem, lecz nie mogłem mieć pojęcia, że ta jedna dziewczyna tak bardzo opanuje moje myśli i stanie się moim prywatnym, cholernie seksownym przekleństwem." Klaudia Bianek wraca z serią od której wszystko się zaczęło i jest to powrót w dobrym stylu. "Więcej serca niż rozumu" to kwintesencja wszystkiego za co lubimy i cenimy tę autorkę, a więc sympatyczni bohaterowie, wciągający wątek obyczajowy oraz romans, który tym razem oparty jest na relacji "love/hate relationship". Krystian i Marta spędzają ze sobą noc po której chłopak znika bez słowa, a dziewczyna czuję się wykorzystana, gdy spotykają się ponownie, emocje pomiędzy nimi sięgają zenitu. Dobrze było wrócić do znajomych miejsc i bohaterów, ucieszyłam się, że mogłam się dowiedzieć co u nich słychać, zwłaszcza u mojej ulubionej pary, czyli Klary i Aleksa. Bardzo spodobał mi się wątek dotyczący pracy Krystiana, czyli służby w straży pożarnej, a moje serce bezapelacyjnie podbił kotek Świerszczyk, mimo, ze jestem bardziej psiarą niż kociarą. Mam jednak jedno ale, a mianowicie chodzi o Martę i wątek dotyczący, !UWAGA SPOILER!, molestowania i próby gwałtu, który moim zdaniem został potraktowany zbyt pobieżnie i pozostał w sumie bez rozwiązania. Mimo to "Więcej serca niż rozumu" to kolejna powieść Klaudii Bianek, którą udowadnia, że ma dar pisania prostych i pełnych serca historii.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Kolejna powieść miłosna od autorki która ostatnio podbiła moje serce ❤️❤️.
Tym razem w obroty bierzemy bardziej bohaterów drugoplanowych. Aczkolwiek, nie czyni ich to mniej ważnymi. Wręcz przeciwnie, ich historie są równie ciekawe i dają nam równie mocnego kopa co poprzedni.
W tej książce mamy formę miłości gdzie bohater się stara i naprawia z lekka swoje błędy bądź chce zdobyć dziewczynę a właśnie dziewczyna odtrąca zaloty i stara się zniechęcić jak może partnera do siebie. Osobiście jestem usatysfakcjonowana bo uwielbiam wszelaki motywy gdzie bohaterowie się z początku nienawidzą albo jedno z bohaterów wyznaje niechęć do związku. Zauważyłam że bardzo ciekawie są później połączone losy bohaterów nad akcją sprowadza ich do takiego momentu w którym albo nie maja wyjścia bo nagle nienawiść przeistoczyła się w miłość albo wybierają i toczą walkę w swojej głowie co jest może negatywnie przeze mnie powiedziane ale zazwyczaj tak to wygląda.
Kolejni bohaterowie są troszkę nijacy. Generalnie nie jest to moja ulubiona para z tej serii. Oni istnieją ale nie żebym była szczególnie ich fanką. Nie to że im nie kibicowałam!
Zauważyłam też że w każdej z książek jest poruszony jakiś ważny temat. W tej również widnieje pewna sprawa obok której nie można przez obojętnie. Sprawa tak obrzydliwa że ja osobiście nie wiem czy bym się po niej pozbierała. Na całe szczęście w książkowej odsłonie istnieje bohater który ocali naszą bohaterkę we właściwym momencie.
Ta książka była stosunkowo krótsza niż poprzednie i czytało mi się ją jeszcze szybciej. Kiedy skończyłam poczułam smutek bo wiedziałam że nie mam już nic z tej serii po co mogłabym sięgnąć w dalszej kolejności. Naprawdę dobrze bawiłam się że wszystkimi bohaterami. Śmiałam się, wzruszałam i irytowałam wraz z nimi w trakcie trwania historii.
Jestem ogromnie wdzięczna że mogłam poznać losy wszytskich bohaterów i że byłam w stanie wejść w ich historię. Ja jestem w tej serii zakochana i naprawdę polecam wam ja z całego serduszka!
Jeszcze tak przypomnę to co pisałam w pierwszej części. Lubicie serię Mony Kasten "Again"? Tak????!!!! To czytajcie koniecznie tą!!
Po pierwszej książce z tej serii chciałam więcej! Dwie kolejne mnie zmęczyły. Ta była okej. Od początku mnie wciągnęła. Bohaterowie spójni, nie wahali się ciągle, a stanowcza trwali przy swoich pierwszych postanowieniach. Wiadomo, potem im się odmieniło (bardziej Marcie). Jednak nie było to jak strzał amora a stopniowa zmiana, co na duży plus. Motyw rodziny Krystiana mógłby pojawić się wcześniej, byłoby bardziej różnorodnie i myślę, że wciągająco. O rodzinie Marty tak naprawdę nie wiem nic. Mogłoby to być trochę bardziej nakreślone.
Ten błąd na początku, o związku Sandry i Aleksandra mocno mnie zmylił. Ale widać, że to błąd w stosunku do poprzedniej części.
Językowo lepiej niż poprzednie części, nie było aż tyle powtórzeń tych samych słów, tych samych opisów emocji z perspektywy różnych bohaterów.
Bardzo dobry risercz na temat zawodu strażaka. Mocno wciągnął mnie temat!
❤️ Przyjemnie i szybko mi się tę książkę czytało. Wątek pracy strażaka bardzo mi się podobał, psychika takiej osoby podczas służby, jak i w tragicznych przypadkach.
❤️ Fajna książka jednak, tę troszkę mniej mi się podobała, niż inne. Zachowania bohaterów trochę mnie irytowały podczas tych kłótni. Czasami zachowywali się jak dzieci. Tutaj akurat był wątek hate-love, jednak mógł być trochę inaczej przedstawiony.
❤️Ta książka była fajna, podobała mi się. Jednak inne historie akurat bardziej przypadły mi do gustu.
Ogólnie rzecz biorąc bawiłam się dobrze czytając tę książkę, ale uważam, że historia mogłaby być ciekawsza, gdyby autorka rozwinęła niektóre wątki, które moim zdaniem i tak bardzo uratowały książkę, mimo swojego krótkiego udziału.
Czytałam wiele książek Klaudii, ale ta wypadła bardzo beznadziejnie
Plus za to że przypomniała mi jak niekolorowa dla psychiki jest praca strażaka ☹️ Niestety mogę potwierdzić od strażaków, którzy opowiadali kiedyś o swojej pracy, że to prawda☹️