Pierwsze dziecięce wyprawy do lasu i nad rzekę. Migotanie odcieni zieleni i pulsowanie zapadającego zmierzchu. Zachwyt, strach, zaciekawienie. Śmiała próba udomowienia mrówek – i zdumienie, że nie chcą żyć w szklanym słoju. Powolny spacer ze zniedołężniałym psem, ostatnim towarzyszem w długim życiu. Wędkowanie, polowanie, wizyta w zoo. Człowiek w naturze, z naturą, przeciw naturze.
Filipowicz patrzy okiem wrażliwego przyrodnika, bohaterowie jego opowiadań dojrzewają i zmienia się ich stosunek do zwierząt, roślin i krajobrazu. Wybrane przez Agnieszkę Daukszę opowiadania z przyrodą w roli głównej pokazują Kornela Filipowicza nie tylko jako arcymistrza krótkiej formy, ale przede wszystkim jako pisarza aktualnego, współczesnego, uniwersalnego. Pisarza na dzisiejsze czasy.
Zachęcona opisem i piękną okładką sięgnęłam po Formikarium, uważając że odkryłam polski odpowiednik Śmierci Pięknych Saren. Myślałam, że natrafiłam na kolejną nostalgiczną, pełną przyrody książkę-powrót do sielankowego dzieciństwa. I faktycznie, Filipowicz w wielu nieśpiesznych opowiadaniach słowem przenosi mnie gdzieś daleko w spokojne miejsce; gdzie czas płynie jakoś inaczej, a zapachy i kolory cieszą zmysły dużo bardziej. Jakoś to wszystko, to dzieciństwo i niewinność, się gubią w połowie, wkracza dojrzałość autora i tym samym zupełnie inne spojrzenie na świat. Opowiadania stały się dla mnie męczące i może nawet zbyt powolne. Może to po prostu sama specyfika tej prozy, która najzwyczajniej w świecie nie do końca do mnie trafiła, lub moje nieodpowiednie podejście do lektury i zawyżone oczekiwania, ale odrobinę się zawiodłam. Może jeszcze kiedyś wrócę do Formikarium, ale wtedy już z czystą głową. 2.5/5
Pięknie opisana przyroda. Czuć klimat dzieciństwa na łonie natury, trochę melanholii, w tle echa wojny. Ale! W opisie wspomniano tylko wędkowanie i polowanie, a podkreślano przyrodę więc przemoc wobec zwierząt mnie niemile zaskoczyła. Od uszczęśliwiania mrówek na siłę, przez brutalne zabijanie złowionych ryb aż po strzelanie do psa czy kota, bez większych refleksji. Rozumiem że kiedyś było inaczej, ale teraz trochę razi. Inna sprawa - zamieniłabym miejscami wstęp Agnieszki Daukszy i posłowie Adama Wajraka. Jedna rzecz że posłowie jest krótsze, a druga że mniej szczegółowe. Wstęp natomiast był trochę analizą twórczości autora i dla mnie, nie znając autora ani jego utworów, ani zrozumiały ani specjalnie ciekawy. Chętniej przeczytałabym go własnie na koniec. I niby mogłabym wrócić teraz, ale że czytałam już raz to nie mam ochoty 🤷♀️
Uważam wybór za nierówny, opowiadania absolutnie porywające i te wręcz męczące. Fakt odmienności stosunku do przyrody, zwłaszcza do zwierząt przez konkretnych bohaterów był świetnie ograny, nadał realizmu. Filipowicz wie i ilustruje, że zetknięcie z naturą nie zawsze przynosi radość, a poczucie pierwotności, dzikości, potrafi przerodzić się w władczość i arogancję człowieka wobec przyrody. Odpowiada mi odejście od pełnej idylii na rzecz realizmu, ale niestety przez nierówność opowiadań pod względem rozbudowania, treści i wartości, czytanie przedłużyło się w nieskończoność. Ulubione: „Światło i dźwięk [...]", „Dlaczego ojciec wącha miętę?”, „Pies wdowy Wurm”, „Krajobraz doskonały”, „Temat prawie bez komplikacji”.
"Formikarium" zostało tutaj bardzo błędnie zaszufladkowane do gatunku "flora i fauna". Poniekąd jest to prawda, ale zniechęciło mnie to do sięgnięcia po ten tytuł w ramach akcji Czytaj Pl i platformy Woblink, choć w końcu się przełamałam i po przydługim i nudnym wstępie otrzymałam opowieści o beztroskim dzieciństwie i dorosłości, malownicze opisy flory i fauny, współżycie z przyrodą, a to wszystko z echem wojny w tle. Na pewno nie jest to proza dla wszystkich; można ją uznać za nudną, mdłą i specyficzną, ale mi w miarę przypadła do gustu.
znałam pióro Filipowicza tylko z listów z Wisią - było bardzo przyjemne - ale jak dobrze poznać jego pióro w innym kontekście! przyroda, natura, dużo ryb i wędkowania, ale to całkiem miłe, są zwierzątka i niestety też śmierci zwierzątek, ogólnie zachwyt nad światem - widzimy go trochę z dawnej perspektywy. ale przy okazji natura nawiązuje do historii Filipowicza, wojny, niewoli - bardzo subtelnie i niekoniecznie wprost, ale można wiele dostrzec