Kreta to ulubiony wakacyjny kierunek turystów z wielu stron świata. Jednym z najpiękniejszych jej zakątków jest zatoka Mirabello, największa na greckich wodach. To tu są najdroższe hotele na Krecie. Stałym punktem na trasie wycieczkowców kursujących po zjawiskowej zatoce jest Spinalonga, skalista wysepka zamieniona w obronny fort jeszcze przez Wenecjan. Jednak to nie resztki umocnień przyciągają turystów. Spinalongę otacza mit "wyspy trędowatych", miejsca, gdzie chorzy na trąd stworzyli sobie namiastkę życia takiego, jakie znali sprzed czasów choroby. Tyle że przewodnicy nie mówią całej prawdy. Ze Spinalongi nie było ucieczki, ludzie tu umieszczeni znikali z rejestrów i dokumentów, skazani na powolną śmierć fizyczną, wcześniej doświadczali śmierci cywilnej. Dzieci zabierano im po kilku dniach od narodzin. Społeczeństwo i własne rodziny odrzuciły ich na zawsze, mimo że wynaleziono już skuteczny lek. Po istniejącym w pierwszej połowie XX wieku leprozorium na Spinalondze nie zostały niemal żadne dokumenty ani zdjęcia, trędowatych z wyspy do dziś otacza zmowa milczenia. Idąc za strzępami informacji, Małgorzata Gołota przeczesuje archiwa, odnajduje ostatnich świadków i ludzi, którzy poświęcili życie sprawie trędowatych. Tej lektury nie zapomnicie.
Od kiedy przeczytałam „Kwiat wiśni i czerwona fasola” z serii z żurawiem, zdałam sobie sprawę jak mało wiem o historii choroby Hansena. Nadal jestem w szoku jak mało mówi się w opinii publicznej o tym, czym naprawdę jest. Trudno uwierzyć, że cześć społeczeństwa nadal wierzy, że jest dziedziczna lub zaraźliwa do końca życia. Ciężko mi wymienić inną tak bardzo stygmatyzowaną grupę społeczną. Dzięki „Spinalondze” dowiedziałam się dużo o historii wyspy pełniącej izolatorym dla chorych na początku XX wieku. Mimo, że skupia się głównie na tym wątku, to zawiera dużo informacji o historii samej choroby i biologiczne wytłumaczenie tego zjawiska, także bardzo polecam! Powinniśmy mówić o tym częściej.
jeden z lepszych reportaży jakie ostatnio czytałam, autorka wykonała bardzo dobry research i udało jej się przeprowadzić kilka rozmów z osobami zajmującymi się spinalongą i z jedną mieszkanką. czytając czułam, jak bardzo szanuje historię hansenów i bardzo doceniam, że nie zmuszała nikogo do rozmów i przeżywania po raz kolejny traumy tylko dlatego, żeby mieć fajniejsze cytaty do książki, a bardzo empatycznie podeszła do sprawy
Zgadzam się z większością opinii: autorka wykonała porządny research, jednak zdecydowanie brakowało mi tutaj czegoś co w reportażach lubię najbardziej - a zatem relacji samych zainteresowanych… rozumiem z czego mogło to wynikać, jednak dwie jednodniowe wycieczki na wyspę wypadają raczej kiepsko. Mimo wszystko, materiał niewątpliwie edukacyjny i informatywny.
Reportaż szalenie ważny, mimo swoich wad, zasługuje na uznanie. To właśnie takie książki powinny być lekturami, czyli takie które poszerzają nam nasze horyzonty i pozbywają złych przesądów.
Temat bardzo ciekawy, niestety realizacja średnia. Do 3/4 miałam wrażenie, że książka napisana jest w całości ze źródeł, a jedynym kontaktem autorki ze Spinalongą jest jednodniowa zorganizowana wycieczka z Krety. Pod sam koniec okazuje się, że jednak z kimś porozmawiała - Maurice'm Bornem, badaczem Spinalongi, kreteńskim profesorem, kilkoma chorymi na trąd (a przynajmniej jedną, być może coś mi umknęło podczas słuchania). To jednak niewiele zmienia. Historia strasznie się dłuży. Szkieletem całej opowieści ma być historia Epamonondasa Remoundakisa, jednego z mieszkańców i aktywnego działacza na rzecz poprawy losu chorych ze Spinalongi, ale wątki biograficzne nie ożywiają tej historii. Mam wrażenie, że wiedzę, jaką zyskałam podczas słuchania tej książki można by zamknąć z 1/4 tej objętości. Dodatkowo zastanawia mnie, z jakich źródeł korzystała autorka, bo zapewne nie z greckojęzycznych. W audiobooku (czytanym przez autorkę) denerwowała mnie błędna wymowa greckich imion i nazw własnych, być może z tego powodu szybko straciłam zaufanie.
A może wakacje na Krecie? Wyspy greckie piękne (podobno, bo jeszcze nie byłam). I ten rajski krajobraz "psuje" Spinalonga...To tu było leprozorium. To tu izolowano chorych ma trąd. To tu zabierano im godność i nadzieję na normalne życie. To tu wszystko się dla nich kończyło.
Bardzo mnie poruszyła ta książka. Niestety stygmatyzacja ludzi z chorobą Hansena nadal ma miejsce. Dziś wiadomo, że trąd można leczyć. Ale co z tego. Są kraje, gdzie liczby chorych podaje się w tysiącach. A zdrowi wolą odwrócić wzrok i dać nieme przyzwolenie na izolacje.
"Spinalonga" to książka o chorobie ciała i duszy. O tęsknocie, stracie i samotności. To książka o "leczeniu " przez izolację, bezdusznym traktowaniu chorych i braku empatii. Złość, smutek i niezgoda...to czułam czytając. A co gorsze, mimo rozwoju nauki, wynalezienia lekarstwa, większej świadomości, trąd nadal jest jak wyrok. I nie tylko trąd...
Książka o chorobie i historii, o której się nie mówi. Dla mnie trąd zawsze kojarzył się z Biblią, nie dużo w sumie wiedziałam o chorobie Hansena. O Spinalondze też coś kojarzyłam, że zsyłano tam chorych, i tyle. Dlatego bardzo doceniłam tę książkę. Czytało się ją też bardzo łatwo (mimo poruszanego tematu). Potrzebna książka, bo mimo że przypadków zachorowań na chorobę Hansena jest w Europie bardzo mało, to wciąż są kraje, gdzie stanowi ona epidemię, a stygmatyzacja i krzywdzące wyobrażenia na temat tej choroby są wciąż szkodliwie żywe.
Niesamowita książka, głęboka, pokazująca że nawet rajska kraina Minosa może stać się więzieniem. Autorka porusza tu nie tylko zagadnienie strasznej choroby jaką jest trąd, ale także pokazuje przypadki osób które w często nieludzki sposób traktowały osoby chory. Bo czy normalne jest, że rodzice udają, że ich trędowate dziecko nigdy się nie narodziło ?
Bardzo interesująca historia małej greckiej wyspy, która staje się podstawą do rozważań na temat trądu. Jednakże autorce nie udaje się chwilami uciec od bardzo powierzchownych, szybkich ocen. Dodatkowo męczące są powtórzenia. Tak jakby Małgorzata Gołota chciała na siłę, aby czytelnik cokolwiek z tego zapamiętał. Zostałem z poczuciem zmarnowanego tematu.
Temat ciekawy i chyba niepotrzebnie ograniczony do greckiego izolatorium dla chorych na trąd. W książce jest sporo powtórzeń i bywa nudno, pewnie ze względu na małą liczbę dokumentów i niewielu żyjących świadków. Chyba ciekawiej byłoby zebrać historie z całego świata, o których autorka wspomina krótko, i każdemu poświęcić dłuższy, ale skondensowany treściowo tekst.
Ciekawe to bylo, i straszne. Nie miałam pojęcia, ze chorzy na trąd byli az tak piętnowani. Książka pokazuje historię choroby i walki z nią, i jak traktowano chorych w różnych zakątkach świata, chociaz skupia sie na historii tytułowej wyspy. Są tu tez wzruszające historie chorych, lekarzy i poświęcenia sie dla innych, potrzebujących.
Bardzo polecam przeczytać, jeśli kogoś ciekawi temat trądu i tego, jak byli traktowani ludzie, którzy mieli tę chorobę (80 lat temu DOPIERO wynaleziono skuteczne lekarstwo). Pokazuje jak duża była i jest stygmatyzacja tych osób, choć to taka sama choroba jak każda inna.
Książka zawiera sporo błędów faktograficznych, widać, że w dużej części autorka opierała się na źródłach internetowych. Mam wątpliwości, czy rzeczywiście przeczytała źródła podawane przez siebie w bibliografii. Językowo książka jest bardzo uboga.
Bardzo ciekawy i wstrząsający reportaż. Glównie o historii Spinalongi, ale rownież ogrom informacji o chorobie Hansena i stosunku władz, nie tylko greckich, do problemu trędowatych.