Każda wiedma przechodzi drogę inaczej, bo każdej co innego jest pisane…
Gdy Biwia przybywa na tajemniczą wyspę nad jeziorem Lędo, nie spodziewa się, że tu rozpocznie się jej nowe życie. Pod czujnym okiem swojej starej opiekunki uczy się sztuki bycia wiedmą. Młoda adeptka poznaje tajniki magicznej wiedzy i odkrywa niesamowity świat rytuałów i zaklęć, leczniczych ziół i magicznych stworzeń. Niedługo wyruszy w swoją własną, pełną trudnych wyborów, podróż po krainie, w której czci się lasy, rzeki, słońce i księżyc, a obok ludzi żyją domowniki, kikimory i rusałki.
Dawno nie czytałam czegoś tak... bez wyrazu. Beznamiętnego. Rozumiem, że sposób przedstawienia opowieści miał być... archaiczny? Ale co za dużo to nie zdrowo i sprawiało to, że historia się dłużyła i była po prostu... nudna. Dosłownie: "Poszła tam. Zdarzyło się to. Minął miesiąc. Stało się tamto. Powiedziała to.". Żadnych odczuć, żadnych emocji, jakbym czytała książkę od historii, w której podane są suche fakty. Szkoda, bo gdyby nie styl, w jakim książka jest napisana, całość byłaby naprawdę ciekawa. (no i age gap, 16 latka ma romans z jakoś... 40 latkiem? trochę to niesmaczne, i tłumaczenia typu "a bo wtedy to mogło tak być" mnie nie przekonują)
Widać, że autorka zna się na mitologii słowiańskiej i ją to fascynuje + ma bogaty zasób słownictwa, ALE książka to nieco więcej niż ładnie ułożone zdania i ciekawy świat przedstawiony. 1) Żaden bohater mnie do siebie nie przekonał. Nawet w najmniejszym stopniu. Wszyscy byli mdli, jednostajni i gdyby ich nie było - dla mnie nic by to nie zmieniło. Nie mówiąc już o pewnej jednej PASKUDNEJ relacji, która tutaj jest romantyzowana. 2) Akcja, a raczej jej brak. Ta książka cierpi na tę samą przypadłość, co moje pierwsze pisarskie treści, które napisałam jak miałam jakieś 11-13 lat - akcja jej prawie nieistniejąca, jest bardzo nudno, kiedy świat przedstawiony jest przemyślany od góry do dołu. Ja wierzę w ten świat, podobało mi się używanie archaicznych wyrażeń i stylizowanie języka powieści, ale akcja w żaden sposób nie przyciąga czytelnika, a go odpycha. 3) Słuchałam tego w formie audiobooka i MOIM ZDANIEM - audiobook nigdy nie powinien powstać. Chociaż lektorka dwoiła się i troiła, próbując przedstawić tę historię jak najlepiej - nie udało jej się to, bo piękne zdania były jedynie pięknymi zdaniami, które głównie nic za sobą nie niosły. Miałam ochotę przeskipować 2/3 tego audiobooka, a i tak słuchałam na 2,0x.
Polecam serdecznie dla wszystkich, którym się spodobała Stara Słaboniowa.
Tutaj młoda dziewczyna przyucza się do zawodu wiedmy, wiedźmy, wiedzącej. Historia oparta na mitologii słowiańskiej, strzygach i biesach, ale też czarownicach z Łysej Góry. Akcja dzieje się w Bieszczadach w pobliżu Sanu. Świetna historia, chociaż momentami przyśpiesza tak bardzo, że trzeba być skupionym, żeby niczego nie przegapić.
Młoda kobieta, Biwia wyrusza w podróż nad jezioro Lędo. To właśnie tam znajduje się cel jej wyprawy – tajemnicza wyspa, zamieszkana przez siwowłosą Wiedmę. Właśnie pod okiem staruszki dziewczyna nauczy się sztuki bycia wiedźmą – od magii, przez różne zioła, mikstury, aż po pomoc innym. Biwię czeka tutaj wiele przygód ale i trudnych sytuacji. Las to niesamowite miejsce, w którym czeka wiele niebezpieczeństw, a przyglądający się temu bogowie, demony słowiańskie, czy sami ludzie nie zawsze są przychylni dla innych. Nawet, jeśli jest się początkującą wiedźmą.
Sięgając po „Wiedmę” Moniki Maciewicz nastawiłam się na dużo wiedźm, magii, a także otoczki słowiańskiej w osobach demonów słowiańskich. I wszystko to otrzymałam w tej książce. Autorka zaprasza nas w X-wieczny świat z elementami fantastycznymi. W świat, który się wierzy całym sercem. W świat, z którego nie chce się wracać do rzeczywistości, tylko w nim trwać i czuć w powietrzu zapach lasu.
Co znajdziemy w tej książce? - przede wszystkim genialnie wykreowanych bohaterów. Nie zostali oni przedstawieni w sposób wyidealizowany, każdy ma tutaj swoje dobre, jak i złe strony; - magiczny klimat słowiański; - cudowne opisy pełne czarów, ziół, magicznych naparów; - pełno niesamowitych stworzeń; - osoby spragnione motywu walki, również znajdują tutaj coś dla siebie; - nie brakuje tutaj całej gamy emocji (od śmiechu, wzruszeń, poprzez smutek, stratę, czy strach).
Cała opowieść jest przesiąknięta czarami wiedźm, czuć doskonale klimat lasu, ognisk, a także stworzeń, które nas otaczają…
Nie spodziewałam się, że ta książka zrobi na mnie takie ogromne wrażenie. Rzadko spotyka się powieści tak bardzo realistycznie skonstruowane, stylizowane archaicznie. Akcja jest bardzo jednostajna, ale również spokojna, nie ma pościgów, wszystko jest zrównoważone, a relacje między bohaterami proste i lekko kręte, ale jest to jedna z tych historii, przy których można odpocząć. Przyznam, że na początku, przez archaizmy, czytałam ją dość powoli, żeby zrozumieć sens słów i je same poprawnie przeczytać, ale ogólnie idzie się szybko przyzwyczaić. Jestem zakochana w tym, że autorka pokusiła się o taką stylizację, ale w razie czego na końcu są dwa słowniki z bóstwami i znaczeniami roślin. No i mitologia słowiańska, która mnie zauroczyła i to w jaki sposób została ukazana, do tego magia i całe życie bohaterów. Dodatkowy plusik za Księstwo Wielkomorawskie. Mam nadzieję, że ponowne wydanie tej powieści sygnalizuje chęć wydania kolejnych tomów przygód Wiedmy, bo chętnie bym takowe przeczytała.
To jedna z tych książek od których ciężko się oderwać. Autorka stworzyła ciekawa historie i słowiański klimat. Smaczku dodają wyrażenia i słowa, które wtedy były używane. Słowiańskie wierzenia, obrzędy, demony, czarownice tego książka była pełna po brzegi. Uwielbiam takie klimaty. Już okładka przyciągnęła moja uwagę a treść tylko utwierdziła że to dobry wybór 😉 Autorka oddała świetnie klimat tamtych czasów, wręcz jak bym tam była. Ta książka zaraz po „Stara Słaboniowa i spiekładuchy” jest moją ulubioną.
Polecam wszystkim wiedźmą i nie tylko.
Młoda Biwia udaje się na nauki do starej Wiedmy. Uczy się warzenia naparów i zaklęć ale to dopiero początek jej drogi. Przed nią dużo innych wyzwań, wyrzeczeń i trudnych decyzji.
"(...) nie ma tylko dobra i tylko zła. One są zawsze razem, jak szczęście i nieszczęście."
Prastary las, słowiańskie demony, bogowie, zioła i magia, odwieczna walka dobra ze złem i one - wiedźmy. Nie trzeba czarodziei z Hogwartu, bo mamy Młodą Wiedmę i jej koleżanki ze słowiańskich okolic. Książka pani Maciewicz zachwyci każdego fana magii, czarownic, świata wierzeń słowiańskich.
Biwia, młoda dziewczyna w dzieciństwie obiecana Wiedmie na jej uczennicę i następczynię, przybywa gdy nastaje odpowiedni czas na wyspę Ostrowie nad jeziorem Lędo, gdzie zamieszkuje Stara Wiedma. To tu pod okiem opiekunki będzie pobierać nauki, jak być wiedmą, zgłębiać sekrety magii, odkrywać niedostępny do tej pory dla niej świat rytuałów, zaklęć, leczniczych i zabójczych ziół, magicznych stworzeń. Jednak niezbadane są ścieżki losu i Młoda Wiedma będzie musiała wyruszyć we własną drogę, podczas której wiele przeżyje, wiele dowie się o sobie i o świecie. Te doświadczenia zmienią ją i ukształtują, obdarują miłością, przyjaźnią, pozna łzy smutku, żalu, straty, jak i szczęścia, poczucie samotności jak i miłości i wspólnoty, podczas tej pełnej trudnych decyzji podróży Biwia wiele straci, ale też wiele zyska. Trudno napisać coś więcej, bowiem nie chcę Wam psuć radości z czytania i odkrywania świata Biwii.
"Wiedma" to wspaniała porcja smakowitej, aromatycznej, idealnie doprawionej literatury. Zachwyca tu wszystko, bogate słownictwo, w które autorka wplata wyrazy z języka staropolskiego, świat przedstawiony, w którym bohaterowie żyją zgodnie z cyklem pór roku, główna bohaterka Biwia, która jak każda kobieta jest pełna sprzeczności, jak każda kobieta dla tych, których kocha jest w stanie uczynić wiele, która zachwyca odwagą, dobrym sercem, ale także tym, że nie jest idealna, że prócz zalet, ma także wady, bohaterowie drugoplanowi, którzy są pełni charakteru, temperamentni i zapadają w pamięć czytelnika, jak chociażby wiedźma Caryczka, dzielny wój Żegota, czy łowca Jarowar. Powieść pełna jest przeróżnych emocji, czytelnik otrzymuje tu łzy, smutek, żal, nienawiść, złość, przebaczenie, miłość, przyjaźń. W powieści nie brakuje scen akcji, scen walk, a także tych skrzących się od drobinek magii, pełnych zaskakujących dobrych i złych duchów, demonów, stworzeń rodem z legend i wierzeń słowiańskich. Jeśli pokochaliście "Żniwiarza" Pauliny Hendel, to "Wiedma" jest jego idealnym dopełnieniem i na pewno skradnie Wam serca, tak jak mi !
Będziemy towarzyszyć Biwii podczas jej inicjacji na wiedmę, podczas obchodzenia przeróżnych słowiańskich świąt, jak chociażby Dziady czy Noc Kupały, podczas jej nauk, jak także podczas niesienia pomocy przez wiedmy bliźnim, podczas sabatu na Łysej Górze, podczas miłosnych uniesień, jak także podczas chwil grozy, krwawych potyczek i podczas spotkania ze śmiercią.
"Wiedma" to przepięknie wydana, wspaniale napisana historia przenosząca czytelnika w świat, kiedy słońce było bogiem. Jestem zauroczona, zachwycona i chcę więcej ! Mam nadzieję, że pani Monika nie porzuci Wiedmy, a my będziemy mieli możliwość spotkać się z nią w kolejnej książce. Polecam ją Wam z całego serca, dajcie się porwać magii wiedm !
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.
Za takie książki to ja mogę zrobić wszystko. Jeżeli jesteś fanem czarownic, rusałki, kikimory itd. to ta książka będzie idealna. Wierzę w to, że każda z nas ma swoją drogę, która gdzieś jest nam zapisana. Jeżeli wierzyć, że każda Wiedma ma każdą swoją indywidualną drogę to ta książka pokaże taką jednej z młodych wiedźm inaczej wiedząca/widząca. Biwia, bo to o niej mniej więcej spotka na swojej drodze mnóstwo ludzi, sytuacji, które czegoś ją nauczą, ale i takie które na zawsze zostaną w jej sercu. Uwielbiam słowiańskie rytuały, wierzenia itp. i szkoda, że tamte tradycje odeszły w dużej mierze w zapomnienie z wielu względów. Leczenie, szacunek przodkom jak i życie według jakiejś harmonii. Nasza kochana Biwia ma brata bliźniaka, z którym jest mocno związana, ale pewnego dnia wszystko się zmienia i to powoduje, że zacznie przygodę która wywoła w tobie wiele emocji nie zawsze pozytywnych. Dziewczyna wiele poświęci dla ratowania życia brata, ale o tym już sami przekonacie się czytając tę książkę. Mam nadzieję, że autorka napisze jeszcze coś w tym stylu, bo to było wspaniałe. Wierzycie, że nad nami, koło nas żyją duchy które martwią się o nas, albo takie które np. robią nam krzywdę? Każda osoba, którą młoda Wiedma spotka na swojej drodze czegoś ją nauczy jak w przypadku spotkania się z wiedźmami, które nie są takie straszne jak je opisywano. Spotkanie z nimi wiele ją nauczy i przybliży do siebie. W czarownicy jest wiele sprzeczności, bo z jednej strony kocha, ale z drugiej chce zabić i to powoduje wiele sytuacji, które nie są dla niej łatwe. Jakie moce ma młoda widząca? Czego najbardziej się boi? Czego nigdy nie będzie miała? To kochani zostaje do waszego odkrycia. Za swój egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Zysk i uwieźcie mi mam takie uczucie, że chce jeszcze raz wrócić do tej pozycji. Jest świetna. Tak wiem ze się powtarzam, ale emocje jeszcze we mnie buzują.
Książka kupiona przypadkowo, a okazała się prawdziwą perłą. Myśla��am że to będzie taka luźna historyjka w stylu YA tyle że o słowiańskich czarownicach, a tu totalne zaskoczenie. Świetnie napisana historia o słowiańskich wierzeniach z nutą fantastyki wplecioną w zadziwiająco realistyczną historię młodej dziewczyny która zostaje wiedźmą. Zaledwie 300 pare stron, a tyle wiedzy i ciekawostek o słowianach się tu pomieściło, że wydawałoby się że nie ma już miejsca na fabułę. Ale otóż nie, fabuły też nie brakuje. Cała historia jest bardzo wciągająca, nawet wątek miłosny który ma może tylko 2 rozdziały poruszył mnie bardziej niż wielkie romanse po piećset stron. Muszę przyznać, że bardzo chciałabym zobaczyć adaptację filmową tej książki. Nawet wyobrażam ją sobie jako coś w klimacie "Starej Baśni". Autorka naprawdę się postarała żeby jej książka była pouczającą lekturą, a przy tym niezwykle przyjemną. Gorąco polecam, szczególnie jeśli ktoś lubi klimaty fantastyki ;-D
Ciekawy świat i system magiczny (choć nie tak czysto słowiański jak myślałam, że będzie), interesujący bohaterowie choć niespecjalnie głęboko weszliśmy w ich psychikę (przynajmniej na etapie pierwszego tomu), aaaale historia taka... niezbyt konkretna? Miałam skojarzenia z serialami tzw. proceduralami, jak Dr House czy Mentalista - gdzie każdy odcinek ma inny główny wątek, a jakaś jedna oś fabularna dzieje się w tle i co jakiś czas się nam o tym przypomina; główna bohaterka po drodze przeżywa różne przygody, a co jakiś czas w tle przypomina się nam o jej bracie aż w samiutkim finale rozwiązujemy problem. Nie powiem, momentami się nudziłam, nie widziałam celu pewnych wątków i go nie odnalazłam do tej pory. Czy sięgnę po dalsze części... nie wiem.
To było naprawdę złe. Beznamiętna. Bez wyrazu. Pusta. Tylko tyle mogę o niej powiedzieć. Fabuła? Bohaterzy? NIE WIEM, bo wszystko było tak wyprane z emocji, że w zasadzie kompletnie nic z tej książki nie zostaje w pamięci.
Pomysł nawet ciekawy, ale wykonanie tragiczne. Jakbym czytała streszczenie książki, które niestety było 10x dłuższe nie potrzeba. Zero emocji. Sama się sobie dziwię, że przeczytałam do końca.
To było coś pięknego... moja babcia odczyniała uroki i tu je również spotkałam. Pewne zachowania których nie rozumiałam tu poznałam sens. Polecam z całego serca!
To chyba nie mój kawałek tortu, mało mnie tu przeciąga. Są dobre momenty, ale nie przykrywaj mi wad.
Największym problemem książki są jednak jej bohaterowie. Są oni bez wyrazu, płascy, a ich relacje są pozbawione emocji. Trudno było mi się do nich przywiązać, a brak chemii między nimi dodatkowo utrudniał zaangażowanie się w historię. Różnice między postaciami ograniczają się jedynie do imion, co sprawia, że są one nijakie i nie zapadają w pamięć.
Kolejnym mankamentem jest brak akcji i spójności w narracji. Rozdziały są krótkie, oderwane od siebie, a cała książka pozbawiona jest wyraźnego głównego wątku, który spajałby wątki poboczne. To wszystko sprawia, że czytanie idzie bardzo opornie. Kilkakrotnie zastanawiałem się, czy w ogóle skończę tę książkę, ponieważ brakowało mi jakiegokolwiek punktu zaczepienia, który by mnie do niej ciągnął.
Pomysł na powieść był świetny, a historia miała ogromny potencjał, jednak wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Książka wywołuje mieszane uczucia - z jednej strony przedstawienie wierzeń, magii i słowiańszczyzny jest niezwykle ciekawe, z drugiej jednak, brak akcji, płascy bohaterowie i niespójna narracja sprawiają, że całość jest ciężka do przebrnięcia.
Podsumowując, “Wiedma” to książka z ogromnym potencjałem, który niestety nie został w pełni wykorzystany. Miłośnicy słowiańszczyzny mogą docenić bogactwo informacji na temat naszych przodków, jednak dla większości czytelników książka może okazać się nużąca i trudna do przebrnięcia. Szkoda, bo tematyka i pomysł były naprawdę obiecujące. 2.25/5
Z plusów: motywy słowiańskie i ciekawa stylistyka języka (która też niestety staje się męcząca).
Z minusów: ta książka cierpi na brak fabuły, jest monotonna, nudna, a żadne wydarzenie nie zapada w pamięć. Bohaterowie są nijacy, momentami głupi, a ich decyzje niekonsekwentne. Został stworzony fajny świat, który został absolutnie niewykorzystany, a co więcej nie chce już nim dłużej być.
Momentami zastanawiałam się czy jednak nie lepiej znaleźć tą stację radiową w auci, która puszcza niemieckie opery.. a w domu wsłuchiwać się w dziwo odkurzacza, bo przewrotnie, opowiadał dużo ciekawszą historię. Czy możemy przestać romantyzować historie miłosne między 16-latką a około 40-letnim chłopem? To jest serio obrzydliwe.
A i słuchanie tego na normalnej prędkości przenosi momentalnie w krainę spanka, a między wypowiedziami bohaterów można puszczać świerszcze.
Jedna z najlepszych książek w tym roku!🥰❤❤Cudownie odwzorowane dawne słowiańskie zwyczaje i wierzenia, a także dobrze rozbudowane postacie. Serdecznie polecam i nie mogę się doczekać następnych części 😁🔥
Piękny język i bardzo dobrze opisane obrzędy słowiańskie, ale przez duże przeskoki w czasie trudno było, lepiej poznać i zrozumieć psychologię bohaterów. Odnosiłam wrażenie, że relacje między nimi rozwijały się ekspresowo, przez co ciężko o pełne zaangażowanie się w historię.
Wiele osób już pisało w recenzjach, że powieść lepiej sprawdziłaby się jako zbiór opowiadań i ma rację. To jest tak bardzo debiut. Im dalej w cykl, tym lepiej, kolejne tomy są sprawniej napisane, co nie znaczy, że jest to wybitna seria. Robi się poprawna.
Witajcie w świecie ziem słowiańskich przed chrystianizacją, konkretnie w okolicach Przemyśla, ale w bliżej niesprecyzowanym czasie, aczkolwiek użycie terminu "Madjarowie" na określenie plamienia napastników sugeruje, że akcja dzieje się gdziekolwiek pomiędzy V a IX wiekiem naszej ery (od IX wieku mówi się już Madziarowie), a biorą pod uwagę śmiałe wypady na Europę bardziej centralną, raczej bliżej wieku IX właśnie. Nie, żeby to miało tak wiele znaczenie, bo "Wiedma" nosi wszelkie znamiona baśni, która działa się dawno, dawno temu, za górami i za lasami. Główną bohaterką jest Biwia, która nie ma żadnej osobowości, poza najbardziej ogólnym pozytywny usposobieniem - chce ludziom pomagać, a nie szkodzić, a cała powieść polega na tym, że Biwia uczy się, że czasem trzeba zaszkodzić, żeby pomóc. Brak osobowości nie specjalnie Biwi przeszkadza w przebyciu drogi wiedziącej - od magicznej inicjacji, przez naukę właściwości ziół, kamieni, wykorzystania elementów zwierzęcych, zaklęć, mantra itd. - po zostanie naznaczoną przez Peruna i zdobycie zdolności przewidywania przyszłości. Biwia więcej działa niż przeżywa w życiu wewnętrznym przez co powieść nabiera ciekawego nawet, anachronicznego charakteru, Biwia jest jak bohaterowie eposów rycerskich, mitów i legend, którzy nie kłopoczą się posiadaniem bogatego życia psychicznego. Jednocześnie jednak powieść przedstawia intymny kontakt ze światem zrekonstruowanych słowiańskich wierzeń i wpisuje się w powieści o dorastaniu, a dylemat Biwii w związku z sytuacją jej brata bliźniaka staje się jednym z centralnych punktów fabularnych - tutaj jednak wypadałoby rozbudować motywacje i charakterystykę bohaterki. W efekcie powieść jest niedopieczona - zjadliwa, ale mogłaby być lepiej. Typowe jest też dla debiutów to, że więcej jest opisane niż pokazane. Jednak powieść ma potencjał, czyta się szybko, autorka świetnie operuje stylizacja językową. Zdecydowanie miła odmiana po Jabłońskim.
Nasze rodzime, słowiańskie klimaty wzbierają ostatnimi czasy na popularności i muszę szczerze przyznać, że i mnie bardzo fascynują. Dlatego gdy zobaczyłam “Wiedmę” z przepiękną okładką i zapowiedzią zanurzenia się w magiczny świat naszych przodków, nie mogłam powstrzymać się przed zakupem.
Główna bohaterka powieści Biwia, to młoda dziewczyna, która w wyniku złożonej obietnicy, zostaje adeptką sztuki bycia wiedźmą. Zamieszkuje przy lesie razem ze starą Wiedmą i uczy się jak pomagać ludziom i różnym magicznym postaciom z folkloru słowiańskiego.
Największym plusem tej książki i jak dla mnie jedynym, jest poznanie świata Słowian. Ich wierzeń, tradycji i rytuałów. Jest to coś nowego i świeżego i mam wrażenie, że każdy z nas powinien znać choć podstawowe fakty z tej części naszej historii. Cały czas czułam, że autorka wie, o czym pisze i ma dużą wiedzę. Mimo to, dla osób, które są świeże w temacie i nie znają nic na ten temat, książka może okazać się niełatwa w czytaniu. Lepiej czytałoby się tę powieść, jeśli bylibyśmy powoli wprowadzani w świat słowiańskości i rozwijali wiedzę wraz z tempem książki. Czytelnik może czuć się rzucony na głęboką wodę. Często musiałam przerywać czytanie i szukać informacji na temat jakiegoś pojęcia.
Jedną z największych wad są sami bohaterowie. Suche kukiełki bez wyrazu. Nie potrafiłam się do nikogo przywiązać. Nie czuć żadnej chemii ani emocji pomiędzy nimi. Jedyne, co ich różni, to imiona. Z tego powodu było mi trudno zaangażować się w czytanie.
W książce nie ma żadnej akcji. Nie ma spójności i płynności pomiędzy rozdziałami. Są one krótkie i zupełnie od siebie oderwane. Żadnego wprowadzenia, rozwinięcia i zakończenia. Brakowało mi jednego widocznego, głównego wątku, który spajałby wątki poboczne. Dostajemy beznamiętne informacje na temat aktywności głównej bohaterki.
Wszystkie te rzeczy wpłynęły na to, że do książki musiałam siadać kilkanaście razy. Szła mi bardzo opornie i w pewnym momencie myślałam, że jej nie skończę. Nie znalazłam żadnego punktu zaczepnego, który by mnie do niej ciągnął i wołał o dalsze czytanie.
Pomysł na powieść był świetny i historia miała duży potencjał
No wreszcie! Końca tych nudów nie mogłam się wręcz doczekać. O czym jest ta książka? Nie wiem. Można śmiało ominąć połowę rozdziałów, żeby mniej więcej ogarniać fabułę (chyba). Wklejone w roli zapchajdziur opowieści o słowiańskich demonach były chyba próbą skopiowania opowiadań Sapkowskiego, tyle że naprawdę marną. Niby koncept ciekawy, ale realizacja wybitnie słaba. Dwie gwiazdki tylko dlatego, że dowiedziałam się paru nowych rzeczy o naszych przodkach, ale to tyle. Czasami można było odnieść wrażenie, że czyta się jakiś marny fanfik. Przekolorowane. Jakaś bitwa? Wojna? Co jest, skąd to, po co to. Ogólny chaos, bałagan, nieciekawa pozycja. No i trochę relacje ’no pedo’. 🥴
Dobrze wròcic do Słowiańskosci.. Słowiańskie historie zawsze wygrzebują ze mnie moje wewnętrzne dziecko. Domowniki, boginki, kikimory , Mokosz , Swaròg. Lubczyk, mordownik, piołun, ruta czy wrotycz. Te nazwy jak magnes przyciągają najciekawsze historie. A tym razem jako głòwna postac Wiedma ; ta, ktora wie. Jest MEGA - słowiańsko ! Uwielbiam 🤩