Kaszuby, podobnie jak Śląsk, są na tle pozornie monolitycznej tożsamościowo Polski regionem wyjątkowym. Przez lata traktowane z podejrzliwością – dla jednych zbyt polskie, dla drugich zbyt niemieckie. Rozpięte pomiędzy Wschodem a Zachodem, z własnym językiem, świadome odrębności, mocno zanurzone w historii, otoczone wspaniałą przyrodą.
Dla Tomasza Słomczyńskiego Kaszuby od kilku lat są domem, ale także wyzwaniem. Uczy się języka, opisuje lokalne historie zbierane podczas wędrówek. Ta kaszubska wanoga daje mu możliwość spojrzenia z bardzo bliska, a spotkania z miejscowymi i przyjezdnymi stają się punktem wyjścia do opowieści o złożonej tożsamości Kaszubów, ich burzliwej przeszłości i współczesnych problemach.
Powtarzane tu przez kolejne pokolenia hasło "Nie ma Kaszëb bez Polonii, a bez Kaszëb Polśczi", raz brzmiące niczym pochwała jedności, to znów podkreślające odrębność, jest także zachętą, by wraz z autorem dowiedzieć się więcej o tym niezwykłym kawałku naszego kraju.
Nareszcie ktoś dał mi możliwość zrozumienia choć podstaw historii ludności kaszubskiej oraz ich dzisiejszej codzienności. To wciąż za mało, ale Słomczyński zrobił, co mógł. Doceniam.
Daję dwie gwiazdki tylko dlatego, że niektóre fragmenty faktycznie były dobre. Jest to natomiast strasznie zła książka. Nie czytajcie, nie róbcie sobie tego. Lubię reportaże z wyraźnym rysem reportera. Natomiast tutaj Słomczyński i jego ego jest na piedestale przez cały czas. Autor co rusz raczy nas własnymi ocenami czy wstawkami w rodzaju „kiedyś to były czasy, teraz to nima czasów”. Wałkowanie losu Kaszubów i rozdziałów stricte historycznych z jednego tylko okresu czyni tę książkę strasznie mdłą. Sama koncepcja, o której autor pisze na zasadzie „stwierdziłem, że przeniosę się do Kartuz i zostanę Kaszubą” śmierdzi dyletanctwem i głupotą. Osobną sprawą są kompletnie niestrawne rozdziały pod tytułem Wanoga. Emocje jak na grzybach i ta nieznośna maniera dokładania niepotrzebnego patosu do rzeczywistości frazami w stylu „słońce skrzy się za horyzontem, mgły opadają jesiennie”. Dajcie spokój. Ta książka krzydzi ten piękny region. Dlaczego to wyszło w mojej ulubionej, „białej” serii Czarnego? Pojęcia nie mam. Na deser już autentyczny cytat „Wyruszyliśmy ze stacji PKP Wejherowo Śmiechowo. Nazwa w sam raz, można by rzec, spoglądając na to, jak zachowywaliśmy się w sklepie samoobsługowym koło dworca”. Po co jest ten fragment? Kogo to obchodzi? Gdzie był redaktor? Tak wiele pytań, znikąd odpowiedzi...
Wczoraj skończyłam słuchać w audiobooku i mam nieco mieszane uczucia. Opis nie sugeruje tego, czym ta książka w istocie jest: zbiorem reportaży. Dosyć przekrojowym w tematyce, ale wciąż zbiorem. Niektóre są lepsze, niektóre gorsze, ewidentnie pomagają zrozumieć trochę aspektów kaszubskiej historii i tożsamości, ale nie jest to jakaś zwarta narracja. Również ewidentnie Słomczyńskiemu najlepiej wychodzi reportaż historyczny, a fragmenty współczesnej "Wanogi" były niestrawne (choć przeplatały je fajne ciekawostki). Mimo zastrzeżeń absolutnie nie żałuję lektury, dowiedziałam się sporo (jak to reszta Polski nie zna kurczaka z ryżem w białym sosie?!) i kiedyś sięgnę po "Sopoty" autora.
Co mogę powiedzieć o tej książce, to to, że pozwoliła mi szerzej poznać Kaszuby, ich kulturę i historię. Do tej pory znałam głównie kilka przyśpiewek, kilka słów i tyle. A okazuje się że Kaszuby to nie tylko piękny folklor ale również trudna i skomplikowana historia, którą odkrywa się na nowo. Ta książka zmusza do myślenia o tym co tak naprawdę wiem o poszczególnych regionach Polski.
Spodziewałem się publikacji bardziej kompleksowej a tymczasem autor dość wybiórczo podchodzi do zagadnień związanych z historią, kulturą i tradycją Kaszub.
Niemniej jednak poszczególne sekcje i poruszane w nich tematy opracowane są z sercem - widać, że dla Tomasza Słomczyńskiego była to również próba odnalezienia własnej tożsamości etnicznej i przynależności kulturowej - a niektóre z nich wzruszają do głębi, jak cała część poświęcona tragicznym losom "wyzwalanym" przez Armię Czerwoną Kaszubom ze szczególnym uwzględnieniem dramatycznych losów kobiet, czy też historia marszu śmierci więźniów z KL Stutthof i roli, jaką odegrali mieszkańcy kaszubskich wiosek w pomocy traktowanym z okrucieństwem i bezwzględnością jeńcom.
Sporo miejsca poświęca też autor współczesnym ważnym dla regionu kwestiom - staraniom działaczy społecznych o podtrzymanie kultury i kultywowaniu języka kaszubskiego, aktualnym problemom politycznym Kaszub a nawet tematyce pradawnych obyczajów i nowożytnym próbom wskrzeszenia kultów, propagowanych przez "obdarzonych pogańskimi mocami" ezoteryków...
Duży zakres tematyczny, który jednak z pewnością nie wyczerpuje zasobów historii i kwestii, jakie warto byłoby podjąć - o moich Chojnicach - "kluczu i bramie Pomorza" - jest tu zaledwie kilka mało istotnych wzmianek. A ponadto, autor dość często dopuszcza do głosu wyraźnie poetycką stronę swojej natury i niestety, powiem tylko tyle, że jest zdecydowanie lepszym dokumentalistą niż poetą... Poza tym, oczywiście dla wszystkich mieszkańców Kaszub, jest to lektura obowiązkowa, choć pozostaje wyrazić nadzieję, że wkrótce pojawi się ciąg dalszy...
Początek bardzo dobry, dobrze podparty źródłowo i ciekawy narracyjnie. Ale potem było tylko gorzej - większość książki wałkuje bardzo krótki okres drugiej wojny światowej (na dobrą sprawą temat ten tak ją dominuje, że powinien znaleźć się w jej tytule, bądź chociaż być motywem przewodnim jej opisu). Po tym coś o rybach i jakichś seansach ezoterycznych. Mam nadzieję że ktoś kiedyś napisze książkę "Polska" z podobną zawartością - może na przykład krótki wstęp, pozostałe 80% o gwałtach w gubernatorstwie, i 10% o oscypkach i świadkach jehowy. I nic więcej.
Nie mam serca dać jej 1 gwiazdkę, bo jednak przesłuchałam tej historii do końca. Gdybym czytała ją w papierze, pewnie poddałabym się po 1/4, ale audiobook był łatwiejszy do przebolenia. Nie do końca wiem jaki był cel tej książki i myślę też, że sam autor tego nie wiedział. Kocham Kaszuby, są dla mnie jak drugi dom i miałam nadzieję, że dowiem się o nich więcej z tej książki, a tym czasem przez 70% słuchałam o jednym konkretnym wydarzeniu z XX wieku, które niezaprzeczalnie było ważne dla historii Kaszub, ale bądźmy szczerze, gdybym chciała je poznać tak dogłębnie, to przeczytałabym książkę poświęconą temu tematowi. Po za tym chronologia wydarzeń oraz spójność wszystkich rozdziałów praktycznie nie istniała, skaczemy cały czas po różnych wydarzenia bez jakiekolwiek powiązania ze sobą, albo nagle musimy słuchać 10 minutowy rozdziały pod tytułem „Wanoga”, który nie dodaje nam nic do historii, albo dowiadujemy się o statystyce połowu ryb, które, tak, mają ścisły związek z Kaszubami, ale nie mają nic wspólnego z tragicznymi wydarzeniami, które wałkujemy prawie całą książkę (a jeśli książka poświęca ponad 3/4 swojej objętości danemu tematowi, to chyba właśnie o tym jest). Czasami autor potrafił tak polecieć z poetycznością tekstu, że nie wiedziałam co się w ogóle dzieje. Podsumowując: książka wymagałaby dużo większej redakcji i rozłożenia jej na tomy o danej tematyce, tak żeby czytelnik mógł sięgnąć po tom, którego zawartość by go interesowała.
« Z entuzjazmem neofity postanowiłem, że przywdzieję tożsamość kaszubską. Ja, etniczny kundel warszawsko-kresowy, spragniony jakichkolwiek korzeni, będę teraz Kaszubą » xd szukałam źródła, które da mi ogólny pogląd na tożsamość kaszubska, historie Kaszub i Kaszubów we współczesnym świecie; niestety nie znalazłam tego w tej książce. reportaż nudny, historie niepołączone ze sobą w sensowny sposób, za dużo opisów gwałtów i opisów, jak to uroczo nie wyglądają młode dziewczyny w strojach wojskowych (autor ma w przyszłym roku 50 lat)
Szukalam czegos podobnego do "Kajs", i mimo, ze seria ta sama, to jednak ksiazki roznia sie od siebie - niestety ta o Kszubach nie za bardzo spelnila moje oczekiwania. Wydaje mi sie, ze za duzo w niej bylo autora, a za malo pisarza non-fiction. Slomczynski pisal czesto o swoich przemyselniach, ale nie dostrzegalam w nich zbyt wielu powiazan z kultura i tradycja kaszubska, a jedynym polaczeniem bylo pochodzenie pisarza. Troche zawod, ale serii Czarnego nie porzuce!
Jestem Kaszubką, kwestią czasu było więc przeczytanie tej książki. Bardzo chciałam zobaczyć, czego jeszcze o Kaszubach nie wiem. Autor mieszka od niedawna w Kartuzach, uczy się dopiero kaszubskiej tożsamości ale napisał bardzo dobre reportaże, które zamknięte w książce interesująco opisują polskie Pomorze, historię tych ziem i kaszubską specyfikę.
Mieszkam na poniemieckiej ziemi, zawsze ciekawiło mnie co działo się tu przed wojną i co stało się z mieszkańcami po wojnie. Dookoła pozostało sporo cmentarzy, o których nie ma dziś kto dbać, wszyscy bliscy musieli opuścić te tereny. Kiedyś chociażby w Wolnym Mieście Gdańsku Kaszubi żyli obok Niemców i Polaków. Mówią, że byli tu od zawsze. Tomasz Słomczyński sięga głęboko, nawet do czasów królów aby jak najpełniej zobrazować przeszłość Kaszub. Podobały mi się te historyczne rozdziały w kontekście rozmów ze współczesnymi działaczami.
Każdą tematyczną część kończy w książce opis "Wanogi" czyli podróży po okolicy, którą odbywa autor. Są to ciekawe opisy przyrody, oraz spotkań z mieszkańcami małych kaszubskich miejscowości. Bez wątpienia oddają ducha rejonu. Więcej niż polityki w tej książce różnych ciekawostek, jak chociażby spór o słowiańskie posągi w jednej z gmin albo opis życia rybaka, sytuacja rybołówstwa Bałtyku.
W moim odczuciu temat nie został tu wyczerpany, bo też nie wiem jak gruba byłaby wtedy książka. Reporter wzbudził we mnie zainteresowanie niektórymi tematami i z pewnością będę pogłębiać swoją wiedzę. Niesamowity był na przykład długi przemarsz więźniów obozu Stutthof albo tragiczne historie jakie miały miejsce na kaszubskich wsiach w momencie opanowania tych terenów przez Armię Czerwoną po wojnie. Mam też ochotę odwiedzić kilka miejsc opisanych w książce.
Zacznę od porównania. Kaszebe ma traktować o odmienności regionu, tak jak Kajś o Śląsku. Kajś dużo lepsze. Nie chodzi mi o to, że Kajś jest jakimś wzorem, jak należy napisać reportaż o regionie wraz z jego kulturą i mieszkańcami, ale o ujęcie tematu i zainteresowanie czytelnika. Drugie porównanie to Wyspy odzyskane. Również lepsze. Porównuję dlatego, że obie traktują o północy Polski. Kaszebe zaczyna się świetnie i kończy się świetnie. Środek traci impet. Sporo miejsca poświęcone dramatowi II wojny światowej. Miałem wrażenie książki w książce. Nie mówię, że źle, ale dużo ciekawsze były opowiesci związane z historią opisaną w 3.częsci książki. Generalnie przeczytałem nie męcząc się.
Worth my time, although I have expected something more thorough and focused on the Kaszuby history from the earliest days till now.
Słomczyński for most of the time writes about WWII and its impact on the people who lived on this land. His interviewees share their personal live stories or what happened to their families - almost always it is a story about violence, suffering and loss which makes it quite a hard lecture (although still worthwhile).
A topic that I really enjoyed reading about is Baltic Sea and fishermen. Highly interesting topic and information that the author provides help understand challenges that Baltic Sea is facing - spots without oxygen, dropping numbers of some fish species etc.
Nie jest to niestety zbiór porywających reportaży. Kilka fragmentów jest rzeczywiście ciekawych, ale pozostałe raczej niewiele wnoszące i nudnie napisane. Można w pewnym momencie odnieść wrażenie, że najciekawsze w historii Kaszub były wydarzenia z obozu w Stutthof i gwałty na Kaszubkach dokonywane przez radzieckich żołnierzy. Do tego jeszcze trochę sensacji dotyczących pana o nadzwyczajnych mocach spotykającego się z UFO i dostajemy książkę, która zasadniczo do żadnej prawdy o Kaszubach nas nie przybliża.
Miałam spore oczekiwania wobec tej książki. Interesuje mnie temat Ślązaków i bardzo chciałam porównać ten region z Kaszubami, bo nie o wiem o nim zbyt wiele. Mam niestety mieszane uczucia co tej książki. Początek mi się podobał, rozumiem też poruszanie wątku II wojny światowej, ale tych opisów było za dużo, nawet jeśli to ważny temat w historii tego regionu. Wydawało się, że będą opisane różne wątki, przekrojowo przedstawiając Kaszuby, niestety ogólne wrażenie przytłoczyły opisy wojny i połowu ryb. Książka była okej, ale będę szukać dalej, jeśli chodzi o Kaszuby.
Co. za. szajs. Jeden punkt jest cenny: kiedy autor zdaje sobie sprawę, że nie powinien pisać o sprawach Kaszubów (czemu to jednak zrobił? Szkoda). Poza tym porównuje ich do syjonistów (w życiu nie słyszałam nic bardziej obraźliwego), nazywa koszulę w kratę strojem ludowym, albo płynie w pierdololo o tym jak wyjechał do Kartuz stać się Kaszubem aaaaaaaaaaaa.
Zapowiadało się dobrze, nadzieje zostały rozpalone. A potem siarczysty policzek w postaci rozdziałów podśmierdujących holo-polo w reporterskiej otoczce. Opisòw gwałtòw nie dałam rady doczytać. Szczególnie, że po wcześniejszych opisach pełnych uroku uczennic szkoły wojskowej, nie miałam w tej kwestii ochoty zanurzać się w narracji autora.
Мені сподобалося поєднання репортажу й історичних нарисів, інтерв'ю з очевидцями і трошки художніх описів. Звичайно, прочитати одну книгу недостатньо для того, аби зрозуміти історію і суть цілого етносу, але це цікавий початок
3,5 in fact. After difficult begining, it develops into fascinating history on nationality who will become extinct soon. long chapter on hard Kasubian experience during second world war.
Mieszkam i wychowałam się w Małopolsce, gdzie Kaszuby są dość..egzotyczne, a o historii i kulturze regionu mówi się głownie w kontekście Gdańska. Jak słusznie zauważył autor, pewne dominujące narracje historyczne zagłuszają te, płynące z innych części Polski. Chociażby dlatego warto sięgnąć po tę książkę. Dla laika będzie to ciekawa wyprawa w serce Pomorza.