Fascynujące reportaże mieszkającej od lat w Nowym Jorku Anety Radziejowskiej. Relacja z USA z czasu ostatniego kryzysu, ale i opis zjawisk, które do niego doprowadziły.
Każdy z rozdziałów tej angażującej książki opowiedziany jest z punktu widzenia konkretnych Amerykanów – tych znanych i anonimowych. Autorka unika oceniania i wyciągania prostych wniosków.
Co powiedział telewizyjnemu kaznodziei Bóg o COVID-19? Dlaczego działacze społeczni oprotestowali szpitale polowe w Central Parku? Co łączy anioły Ameryki, helpdesk Facebooka i aparaty słuchowe? Który z ważnych polityków w dniu ogłoszenia pandemii rapował jako niedźwiedź? Czy karty do głosowania mogą być w ciąży? Który z wiceprezydentów wyprzedził pomysł YouTube? Czy masz na imię Karen? Jak często Melania Trump mówi „fucking Christmas”? Jakie to uczucie zmienić się z białego w czarnoskórego? Czy Czarne Pantery inspirują do sprzątania ulic? Dlaczego Al Gore zamarł po spotkaniu z Autorką tej książki? Skąd się wziął „teddy bear”? Make America White Again?
Nie wszystko co świeci, to złoto. W tym przypadku właśnie tak było. Sądziłam, że dostanę masę ciekawych informacji na temat Stanów Zjednoczonych, tymczasem otrzymałam książkę skupioną głównie na polityce, zwłaszcza na Trumpie oraz problemach społecznych, o których każdy może poczytać dosłownie w pierwszym wyszukiwaniu Google.
Nie ukrywam, że bardzo zainteresował mnie opis widniejący na tylnej okładce. Sprawił, że bez zastanawiania się, kupiłam tę pozycję, będąc przekonana, że dowiem się tu czegoś interesującego. Aneta Radziejowska natomiast oferuje nam wszystko i nic tak na prawdę. Kompletnie nie mogłam się połapać o co chodzi w książce "Stany Osobne Ameryki", którą napisała Aneta Radziejowska. Według mnie poprowadzona była bardzo chaotycznie, przeskakując z tematu na temat, nawet nie wiadomo kiedy.
Ponadto zastanawia mnie jedno. Z tyłu na okładce jest napisane - "Każdy z rozdziałów tej angażującej książki opowiedziany jest z punktu widzenia konkretnych Amerykanów - tych znanych i anonimowych" Zastanawiam się czy to ze mną jest coś nie tak i nie potrafię czytać ze zrozumieniem, czy jednak wszystko ze mną w porządku i tych znanych oraz anonimowych Amerykanów tam nie ma? Kto opowiedział? Gdzie jakieś nazwiska? Kanye West? Jay-Z? Anonimowy Czytelnik 5? Nie ma nigdzie o czymś takim wzmianki. Są jedynie nowe rozdziały, pod rozdziały, jednak ani słowa o tym, kto dana historię opowiedział. Byłabym wdzięczna za objaśnienie tego konkretnego zdania, które mnie osobiście wprowadziło bardzo mocno w błąd.
Pani Anetko, polecam poszukać sobie innego hobby, bo do pisania reportaży to się Pani ewidentnie nie nadaje ;)
1. Absolutne ZERO bibliografii. 2. Gramatycznie tekst leży. 3. Tematy chaotyczne, poruszane po łebkach, ciężko jednoznacznie stwierdzić o czym ta książka właściwie jest. (Nawiązując do podtytułu, widocznie w Stanach panuje wieczny kryzys, bo żadnej linii czasowej tu nie ma.) 4. 99% informacji z tej książki mogę znaleźć w ciągu 30 sekund po wpisaniu w wyszukiwarkę. 5. Autorka kilka razy stwierdza, że właściwie to nie chciało jej się robić porządnego researchu. A to nie doczytała książki, a to ją coś nie interesowało, cytaty pisze „z głowy”, albo też „nie wie jak to teraz wygląda”. 6. Mimo, że na okładce czytamy, że „autorka unika oceniania i wyciągania prostych wniosków” to w książce znajdziemy informacje kogo lubi, kogo nie, kogo jej żal, a kogo uważa za idiotę. Nawet zdarza jej się zabawić w jasnowidza! 7. No i jako wisienka, cały rozdział o Karen, gdzie autorka opowiada, jak to została zaatakowana słownie przez czarnoskórą i wyraża swoje głębokie zmęczenie udowadnianiem, że nie jest rasistką. Wyrazy współczucia! Potem kilka słów o rasizmie wobec białych i mamy gotowy obiektywny reportaż.
Myślałam, że dostanę reportaż o życiu oraz dziejach w stanach i trochę podłoża historycznego. Dostałam masę politycznego bełkotu, który był w większości nie potrzebny. Trudno było przez nią przebrnąć. Tu już się czepiam, ale niezmiernie irytowały mnie zdjęcie, które były umieszczone kilka stron przed poruszeniem tematu. Miałam nadzieję na relację z wielu stanów a dostałam Nowy Jork i to ,,Południe". Nie podobało mi się również gdy autorka bardzo szybko przeskakiwała między czasem i tematami.
„Stany osobne Ameryki” to pozycja, która na pierwszy rzut oka zapowiada się interesująco – porusza tematy istotne, aktualne i potencjalnie wciągające. Niestety, podczas lektury szybko pojawia się wrażenie, że książka jest raczej chaotycznym zbiorem fragmentów różnych informacji z internetu, zebranych i wklejonych bez spójnego planu.
Największą bolączką jest styl – dziwna składnia, tak jakbyśmy mieli do czynienia z bardzo kiepskim tłumaczeniem z angielskiego na polski. Przeskakiwanie z tematu na temat bez płynnych przejść sprawia, że łatwo się pogubić, a lektura staje się męcząca. Brakuje narracyjnej spójności i wyraźnej struktury, przez co nawet ciekawe wątki tracą swój potencjał.
Szkoda, bo sam pomysł na książkę i poruszane kwestie mogłyby stworzyć fascynującą, angażującą opowieść o współczesnej Ameryce. Niestety, wykonanie pozostawia sporo do życzenia. To przykład, jak dobry temat może zostać przytłumiony przez słabą formę.