Kto jest przyjacielem, a kto może okazać się potworem? Stare zbrodnie rzucają długie cienie...
Stare zbrodnie rzucają długie cienie... Wiele lat temu w małej miejscowości Borki zamordowano komendanta policji, Aleksandra Sokołowskiego. Szybko złapano sprawcę, który przyznał się do winy i został skazany. Piętnaście lat później do miasteczka wraca córka komendanta, Maja. Gdy zginął ojciec miała siedem lat i jako jedyna widziała na własne oczy, co się wtedy stało. Tylko ona zna prawdę. Wiele osób w miasteczku zaczyna się bać i robić życiowe rozrachunki.
Kto jest tak naprawdę odpowiedzialny za zbrodnię sprzed lat?
Pisarka, autorka książek obyczajowych, mama czwórki dzieci (trzech dorastających córek i jednego małego synka). Na swoim koncie ma ponad dwadzieścia powieści. Jest absolwentką polonistyki UJ w Krakowie. Przez wiele lat pracowała w szkole, obecnie pisarstwo stało się dominującym zajęciem w jej życiu zawodowym. Pisze książki obyczajowe mocno osadzone w realiach życia. Fabuła nie stroni od problemów, ale niesie pozytywne przesłanie. Autorka zachęca kobiety, by się nie poddawały wobec trudności losu, ale walczyły o miłość, rodzinę, marzenia.
To mogłaby być spoko książka gdyby nie to, że na koniec nie dostajemy żadnego rozwiązania. Żaden wątek nie został zamknięty. I może takie dzielenie na tomy ma sens w powieściach obyczajowych ale w kryminale mocno wkurza.
Wiele lat temu w Borkach zamordowano komendanta policji. Sprawcę złapano błyskawicznie i tak samo szybko skazano. Piętnaście lat później do miasteczka wraca córka ofiary. Ona widziała co się wtedy stało.
Długo się zabierałam za tę książkę, nawet nie wiem dlaczego. W końcu za nią złapałam i czytało mi się całkiem przyjemnie. Nie nazwałabym książki może rasowym thrillerem czy kryminałem, a raczej powieścią obyczajową z takim wątkiem w tle. To jednak nie jest wadą, absolutnie. Wadą jest rozwleczenie tej historii. Wydaje mi się, ze dałoby się to zamknąć w jednym tomie i mogłoby być o wiele ciekawiej.
Marudzę, a pisałam wyżej, że czytało mi się przyjemnie. I tak było! Bo to jest jedna z tych książek, przy których nie trzeba dużo myśleć, można się zrelaksować - mimo trudnego tematu w tle - i po prostu odpocząć. I mnie od czasu do czasu takich książek potrzeba.
Czytacie starsze pozycje wydawnicze czy stawiacie tylko na nowości?
Ja z racji dużych zaległości czytelniczych wracam do starszych pozycji i okazuje się, że często książka zdecydowanie za długo czekała na półce.
Tak było w przypadku książki @krystyna.mirek.pisarka "Blizny przeszłości". Choć mamy tu bardzo rozbudowany wątek obyczajowy, to jednak ta część kryminalna jest dla mnie zadowalająca. Na początku miałam problemy, aby wciągnąć się w historię Majki Sokołowskiej, ale im dalej w treść tym było lepiej. Mamy tu dwa bieguny czasowe, które są wyraźnie rozdzielone co dla mnie w takiej formie jest bardzo ważne. Maja jako mała dziewczynka jest świadkiem zabójstwa ojca, na skutek silnych emocji nie umie wskazać winnego. Odnalezienie tych utraconych fragmentów jest głównym wątkiem tej historii. Jestem bardzo ciekawa do jakiej prawdy dojdzie bohaterka. Mam nadzieję, że kolejne części będą równie interesujące. Polecam.
„Blizny przeszłości” zagadkowe morderstwo sprzed lat, mała miejscowość ze specyficzną społecznością i stopniowe wypływające grzeszki sprzed lat. Brzmi bardzo ciekawie, a jest no właśnie… słabo moi najmilsi.
Zarys fabularny wydał się ciekawy i liczyłem na przynajmniej przyzwoitą rozrywkę, a tu wychodzi na to, że liczyć to ja chyba nie umiem. Powieść liczy 360 stron ni to mało, ni to dużo takie optimum na zawiązanie akcji rozwój i finał, niestety niczego takiego nie doświadczyłem. O ile wstępnie byłem zaciekawiony, o tyle fabuła była jakoś dziwnie prowadzona i to wszystko uleciało, niby treści sporo, a dzieje się niewiele, do tego w książce wszystko się dla mnie jakoś rozłaziło jak Conversy z tureckiego bazarku. Zabrakło mi też tego małomiasteczkowego klimatu, na który liczyłem, zabrakło akcji, zabrakło intryg, a wątek kryminalny, na który liczyłem nie jest w powieści wiodący. W sumie zabrakło wszystkiego, no może poza literami, bo te były i to różne, chociaż kilka się powtarzało.
W książce jest klasycznie już dla mnie wykreowana główna bohaterka, która pozornie jest twardą suką, a w rzeczywistości to starumatyzowano dziecko, któremu marzy się gorące kakao, kocyk i duża paczka cziperków czy jakieś ptasie mleczko i może z dwa batony (na bueno nie zasługuje, żeby była jasność). Niby nie ma w tym nic złego, ale schemat jest już tak zużyty, jak moja wątroba i to już dosłownie klasyka jak w męskiej wersji policjant rozwodnik lubiący alkohol i weekendowe zabawy z mefedronem.
Nie wiem, czy to będzie spoiler czy nie, ale finalnie książka tylko szczątkowo coś wyjaśnia, a autorka zapowiada kontynuacje (kolejna część jak się okazuję została już wydana). Dla mnie to jest jakby to delikatnie ująć śmiech na sali i nawet przed salą, bo co to ma być serial? Zaraz co miesiąc będą wydawane kolejne rozdziały czy co? To ja sobie muszę na ciuchach kartki wszywać z personaliami i adresem, bo mi pamięć szwankuje, a mam pamiętać treść mocno średniej książki do czasu kontynuacji? No to tak średnio bym powiedział…
Zupełnie zapomniałam o tej książce i tak przeleżała sobie na półce. To moje pierwsze spotkanie z tą autorką i było to udane spotkanie. Duszna atmosfera małego miasteczka, gdzie wszyscy wszystkich znają. Leniwy i mało ambitny szef policji, skorumpowany i przeświadczony o swojej bezkarności burmistrz. Stare tajemnice, które w obliczu powracającej po siedemnastu latach córki bohatera miasteczka mogą wyjść na jaw. No działo się. Bardzo szybko „wciągnęłam” się w fabule i czytałam z dużym zainteresowaniem. Ciekawa postać głównej bohaterki, która postanawia wrócić do miasteczka i skonfrontować swoje wspomnienia z prawdą o śmierci ojca.
Autorka świetnie budowała napięcie ale za zakończenie to można udusić. W sumie nic się nie wyjaśnia🙈 Czas na tom drugi 😉
Krystyna Mirek należała do tych autorów, od których trzymam się z daleka. Tak było od czterech lat za sprawą Sagi rodu Cantendorfów. Czekałem na nią z olbrzymią niecierpliwością. Anglia osiemnastego wieku i stare zamczysko skrywające swoje tajemnice. Niestety seria okazała się klapą, literackim bublem i wielkim rozczarowaniem. Blokada trwała i trwała, jednak zawsze daję książkom drugą szansę. Nie żałuję tego, bo Blizny przeszłości na nowo odczarowały tamto niefortunne spotkanie.
Majka Sokołowska wraca po latach do małej, rodzimej miejscowości Borki. Długo trzymała się od niej z daleka jedyne, co się z nią wiązało to przeżyta w dzieciństwie traumą. Teraz jako policjantka i żądna zemsty zatrudnia się w tamtejszym komisariacie, by odkryć prawdę o śmierci ojca. Mężczyzna był gwiazdą lokalnej policji i do dziś uważany jest za bohatera. Wbrew pozorom dawni znajomi i przyjaciele zmarłego wcale nie witają jej z otwartymi ramionami, nie ukrywają zamiaru, by za wszelką cenę pozbyć się jej z Borek. Nie mogą pozwolić na grzebanie w sprawie, do której nigdy nie powino się wracać.
Blizny przeszłości otwierają nową serię obyczajowo-kryminalną pod tym samym tytułem. Widać, że Krystyna Mirek odrobiła lekcje, poprawiła warsztat, a przede wszystkim przekułana sukces atrybuty powieści, stanowiące jej mocne strony. Jest ich nie mało. Przede wszystkim prowincja, która od dawna działa na mnie niczym magnes. Jeśli spodziewacie się, że małe podkrakowskie miasteczko przyjmuje przybyszy z polską gościnnością, a życie w niej płynie spokojnym i monotonnym nurtem, to już na początku czeka niespodzianka. Wcale nie mamy ochoty w niej przebywać, a im dłużej w niej jesteśmy, tym chętniej byśmy uciekali. Ma swoje demony przeszłości, grzechy, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. W przeciwnym razie mogłyby wywołać istne trzęsienie ziemi. Zdają sobie sprawę z tego komendant policji i burmistrz. Nie ulega wątpliwości, że dużo wiedzą, ale nabrali wody w usta. Obaj nieprzyjemni w kontakcie, gbury czujące siłę jedynie wobec słabszych, którą mogą się wówczas napawać. Zdają sobie sprawę, że jeśli sekret śmierci gliniarza wypłynie poza granice Borek, nikt nie będzie w stanie tego zatrzymać, stąd też widzą w młodej policjantce zagrożenie dla własnych interesów i świętego spokoju. Liczy tylko się medialny sukces, budowanie pozytywnego PR-u, a ten co pewien czas jest nadszarpywany. Dochodzi do kolejnych włamań, przypominające te sprzed lat na wspomnienie, których pada blady strach. Nie brakuje przemocy domowej, na którą dotąd wszyscy przymykali oczy. Stróże prawa się nią nie przejmowali, ofiary cierpiały po cichu. Ważne, by za bardzo nie narobić się i uniknąć skarg. Mieszkańcy stanowią hermetycznie zamkniętą społeczność, która wszystko wie o sobie nawzajem i kieruje się korupcją, czy długami wdzięczności wobec wszechwładzy burmistrza. To taka mała lokalna dyktatura. Krystyna Mirek stworzyła duszny klimat, rosnące uczucie osaczenia, rozpaczy i zgody na byle jakość. Na tle szarych mieszkańców, wyróżnia się Majka. Przebojem wchodzi do świata zdominowanego przez mężczyzn, jest twarda, bezkompromisową, z każdym dniem burzy borkowski porządek rzeczy, a przede wszystkim zadaję wiele niewygodnych pytań, nieustępliwa, uparta i o świetnej intuicji.
Krystyna Mirek atakuje potęgującą się tajemnicą, której poznanie nie spodoba się nikomu. Świetnie oddaje układy zależności panujące na prowincji i nieustannie buduje rzeczywistość, w której nikt nie może czuć się pewnie. W pewnym momencie obawiałem się, czy nie da się ponieść rodzącemu się wątkowi miłosnemu, ale na szczęście nad wszystkim udało się jej zapanować. Samo zakończenie jest nieprzywidywalne i bardzo zaskakuje. Nie zostaje już nic więcej, niż poznać drugi tom Dawne tajemnice.
Do miejscowości Borki wraca Maja Sokołowska, ma zamiar pracować, jako policjantka, a przy okazji może uda jej się znaleźć coś, co mogłoby ją naprowadzić na pewien trop. Komendant komisariatu jest średnio zadowolony z powrotu dziewczyny z resztą nie tylko on.
Wiele lat temu został zamordowany policjant Aleksander Sokołowski. Sprawca niby został złapany i skazany jednak jest osoba, która była świadkiem tego zdarzenia. Tylko ona wie, co się wydarzyło i kto jest za wszystko odpowiedzialny. Miała wtedy zaledwie siedem lat.
Borki to mała miejscowość i w mgnieniu oka rozchodzi się wieść, że powróciła córka Aleksandra Sokołowskiego, Maja. Jest kilka osób, którym jej przyjazd nie jest na rękę. Ludzie zaczynają rozpamiętywać zdarzenia sprzed piętnastu lat.
Może na jaw wyjdą jakieś nowe informacje? Czego szuka Maja? Czego obawiają się niektórzy mieszańcy?
To była moja pierwsza książka napisana przez Krystynę Mirek, którą przeczytałam. Wiem, że autorka ma na swoim koncie wiele książek obyczajowych (ich też nie miałam jeszcze okazji czytać). Co do tego kryminału to mam mieszane uczucia. Ciężko mi też powiedzieć jak wypadła ta książka na tle pozostałych.
Niestety, ale ten kryminał jakoś specjalnie mnie nie porwał. Możliwe, że po ostatniej książce z tego gatunku, (która mi się bardzo podobała) zwyczajnie miał bardzo wysoko postawiona poprzeczkę.
Zabrakło mi czegoś, co by sprawiło, że nie mogłabym się oderwać od tej historii, czegoś, co spowodowałoby, że aż nie mogłabym się doczekać poznać rozwiązanie tej zagadki.
Zadziwiające jest dla mnie to jak główna bohaterka dostała się do pracy w policji. Jako mała dziewczynka była świadkiem morderstwa w dodatku zamordowany to jej ojciec. To na pewno wywołało w niej trwałą traumę. Z resztą każdy głośniejszy dźwięk sprawia, że aż drży, ma napady paniki, wiec jakim cudem dało jej się przejść testy? Nawet z podpowiedziami psychologa raczej by to nie było możliwe. Tak wiec jest to mało realne, że bez problemów dostała się do policji.
Mam nie dosyt po tej książce. Niby wszystko było, co powinno być. Sprawa sprzed lat zabójstwo komendanta, w tle mamy drugą sprawę gdzie ktoś włamuje się do mieszkań i przeszukuje pokoje nastolatek. Jednak akcja książki jak dla mnie trochę za wolna. Zabrakło czegoś, co zmroziłoby mi krew w żyłach, czegoś, co by mnie zaskoczyło.
Trochę dużo narzekam na tę historię jednak wydaje mi się, iż jest to niestety wina dosyć wysokich wymagań po ostatnim thrillerze. Ja na pewno sięgnę po drugą część z tej serii, ale też dam szansę książce obyczajowej autorki.
"Blizny przeszłości" autorstwa Krystyny Mirek to thriller psychologiczny, który spotkał się z ciepłym przyjęciem czytelników. Jest to pierwsza część z cyklu, którego akcja rozgrywa się w małej społeczności i koncentruje się na tajemniczej śmierci sprzed lat. Pochłonęłam książkę w dwa wieczory. Majka Sokołowska, młoda policjantka postanawia po latach wrócić do rodzinnej miejscowości, aby zasilić szeregi tamtejszej policji. To odważny gest, zważywszy na dramatyczną przeszłość dziewczyny, której ojciec - ówczesny komendant - został brutalnie zamordowany. Sprawcę zbrodni złapano, ale Majka ma pewność, że prawdziwy zabójca wciąż jest na wolności, a ona jest zdeterminowana by poznać prawdę. Grzebanie w przeszłości nie podoba się wielu mieszkańcom Borek, co sprawia, że młodej kobiecie grozi niebezpieczeństwo. Historia zaczyna się dość ciekawie, a napisana jest prostym językiem. Autor powoli buduje napięcie cały czas trzymając czytelnika w niepewności. Świetnie wykreowani bohaterowie zarówno pierwszoplanowi, jak i inni. Mroczny klimat, bogactwo emocji i niedająca spokoju zagadka. Samotność, szukanie prawdy w przeszłości i walka z traumą z dzieciństwa. Koniecznie musicie ją przeczytać.
Takie pytanie otrzymujemy w opisie książki, niestety odpowiedzi nie dostajemy w książce. Okazuje się bowiem, że to pierwsza część, która właściwie niewiele wnosi do tej sprawy.
Sama Majka nie jest postacią, która do mnie przemówiła. Nie polubiłam jej, a nawet nie jest mi jej specjalnie żal. Natomiast polubiłam Michała i jemu współczuję sytuacji, w jakiej się znalazł i przykro mi, że tak źle ulokował uczucia.
Sięgnęłam po drugą część, ale zachwytu nie ma. Mam nadzieję, że ciąg dalszy wyjaśni sprawę, ale czuję, że skoro jest i trzeci tom, to raczej tej odpowiedzi się prędko nie doczekam.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Sama zagadka jest dosyć ciekawa, ale całą książkę psuje tragiczna główna bohaterka. Strasznie mnie irytowała tym, że podkreśla, że "jest inna niż wszystkie dziewczyny". Uważała się za taką odważną, specjalistkę od ludzkich tajemnic, a tak naprawdę była bardzo nierozsądna w swoich decyzjach. Błagam niech ktoś mi zaspojleruje rozwiązanie, bo nie mam siły czytać kolejnych książek z tej serii.🙏🙏🙏
Zakończenie książki... A wręcz jego brak bardzo słabe. Do wyjaśnienia sprawy, na które czekałam i tak nie doszło. Ciągłe podkreślanie traum i lęków głównej bohaterki po czasie zaczynało być już meczące.