Tompa Andrea első regénye 2010-ben jelent meg, azóta számos kiadást megért. A pályakezdő mű az 1980-as évek romániai diktatúrájában felnövekvő elbeszélő és családja történetén keresztül idézi meg a nem is olyan távoli közös múlt fojtogató világát.
"A 20. század nyolcvanas éveinek, kolozsvári hétköznapoknak a krónikája ez a regény. S már csak azért sem lehet vidéki, csupán egy szűk területre érvényes vallomás az életről, mert a kételymentes, a gondolkodást kerülő alávetettség kemény bírálata, fájdalmas és szellemes és roppant természetes kritika. Ez a kritikai szellem, ez a lázadás a beletörődés ellen, a megalázó és ekként elfogadott lét ellen állandó, egyetemes emberi törekvés, az, ami az emberben a legjobb" - mondta a regényről Szilágy Júlia 2010-ben a kolozsvári könyvbemutatón.
"Nagymi, most teherautók jönnek, és cukrot hoznak meg lisztet és olajat és gyógyszereket, kinyíltak a határok, és szabadság van, érted?, mire nagymama ingerülten válaszolta, Tudom én, de a lány szelíden folytatta, hogy Nagymi, most új világ jön, érted?, mire a nagymama szelídebben mondta, már annyiszor volt új világ"
Niewiele potrzeba Andrei Tompie, aby osiągnąć piorunujący efekt. Wystarczy detal: drobny artefakt, zarys wspomnienia czy pojedyncze słowo – klucz, aby wokół nich zbudować gęstą, wielopoziomową narrację. Początkowo jej stylistyka przypomina plątaninę myśli, utrwalanej „na gorąco” i po wielokroć przetykanej dygresjami, lecz wraz ze wzrostem zaawansowania lektury do człowieka zaczyna docierać, jakie to wszystko jest przemyślane i silnie skonceptualizowane. Tompa niczym mitologiczna Arachne tka mapę myśli wokół wydawałoby się banalnego szczegółu (najczęściej uwypuklonego w tytule opowiadań składających się na ten cykl) za pomocą doskonałych technik narracyjnych. Gdybym miał oceniać sam przekład, byłbym zmuszony dać dziesięć gwiazdek albo i więcej, gdyż poziom trudności, z jakimi musiała mierzyć się Anna Butrym to bez mała translatorskie Himalaje. Każda z prozatorskich drobin napisana została jednym zdaniem, przy użyciu interpunkcji wykorzystywanej bardzo swoiście i niesztampowo, a płynny proces myślowy narratorki, swobodnie żeglujący od jednej dygresji ku następnej na fali głównego wątku wymagał od tłumacza wspięcia się na wyżyny swych umiejętności. Język węgierski nie zna bowiem rodzajników, co utrudnia zorientowanie się, kto i o kim mówi. Wykorzystane przez autorkę techniki narracyjne, ocierające się niekiedy o strumień świadomości, życia tłumaczce na pewno nie ułatwiały.
Narratorką wszystkich opowiadań jest węgierskojęzyczna Żydówka dorastająca w rumuńskim Kolożwarze ery „geniusza Karpat” i to jej oczami patrzymy na otaczającą ją rzeczywistość, filtrując ją przez pryzmat jej emocjonalności i jej sposobu rejestru. Odnoszę jednak wrażenie, że osobiste doświadczenia narratorki nie grają w tej prozatorskiej orkiestrze pierwszych skrzypiec. W partyturze bowiem główne akcenty położono na przeżyciach pokolenia jej dziadków – zmieniających bezwiednie przynależność państwową czterokrotnie w ciągu zaledwie 25 lat – a nade wszystko na złamanym kręgosłupie pokolenia jej rodziców. Pisarstwo Tompy mimo użytej techniki jest gęste i esencjonalne. Nie zgadzam się bardzo radykalnie ze stwierdzeniem, że rozmywa się w nich to, co najistotniejsze, choć uchwyciłbym się myśli o tym rzekomym „rozmyciu”. W istocie te drobne prozy mogą przypominać obrazki namalowane akwarelą. Termin akwarela ukuto od aqua realle, a czytając Tompę trudno nie było mieć w kilku momentach szklanek w oczach – tak to bowiem jest przejmująco napisane.
Na koniec skomplementuję również genialny projekt okładki. Tłuste to były lata dla Książkowych Klimatów pod względem edytorskim i typograficznym!
„Nagymi, most új világ jön, érted?, mire a nagymama szelídebben mondta, Már annyiszor volt új világ”
Talán azért tud Tompa nagy Kolozsvár-regényt írni: mert nem akar nagy Kolozsvár-regényt írni. (Napi egy paradoxon letudva.) Nem a Ceaușescu-éra végső éveinek és a romániai rendszerváltásnak az eseményeit akarja megírni, hanem embereket ír meg, akikkel ezek az események történnek (más események mellett, természetesen). Ehhez persze elsősorban embereket kell alkotni, nem pedig népviseletben pompázó székelyeket, akiket mintha most húztak volna ki valami vitrinből, aminek következtében enyhe pálinka- és medveszagukat (már-már!) elnyomja a doh meg a molyirtó odőrje. Embereket, akik éreznek, akiken átszűrődik a történelem – ami önmagában halott anyag –, és élettel telítődik meg. Ezt a feladatot Tompa pazarul végzi el. Kéne tőle tanulni. Egyeseknek. Nem mondom, hogy nem terhes olvasmány, és azt sem mondom, hogy minden elemében tökéletes – de egyes szakaszaiban olyan láttató erő van, hogy bizsereg tőle a gerinc. (Ha van.) Mert ezek a krasznahorkaisan – fejezethosszan – hömpölygő mondatok csak felnagyítják az érzéseket és tapasztalatokat, terheket és sebeket, melyeket a szereplők cipelni kénytelenek, és amelyeket kapnak is és adnak is.
Megrendítően szép és fájdalmas. Igaz és mély úgy, hogy közben néhol humoros is tud lenni, sírva nevetős. Kolozsvárról, történelemről, emberségről, embertelenségről szóló családregény, fejlődésregény, kortárs és történelmi regény, önéletrajzi mozaikregény. Krisztináról (Andreáról), Juliról, Liliről, Janóról, '84 karácsonyáról, terhességmegszakításról, irodalomról, színházról, a hóstáti kertekről, a hiánygazdaságról és megannyi másról.
"Csúcs" - ahogyan egy kedves Kollégám és Barátom mondaná.
4.5 Książka składa się z opowiadań przybliżających nam losy 3 pokoleń węgierskiej rodziny mieszającej w Siedmiogrodzie. Większość opowiadań zdaję się być wspomnieniami autorki z czasów dyktatury Ceauşescu. Tytułowy kat to właśnie rumuński dyktator. Ta książka uruchomiła w mojej głowie lawinę wspomnień z czasów, kiedy sama mieszkałam w Rumunii. Wiele problemów opisywanych w książce mogłam doświadczyć na wlasniej skórze i to w ostatnich latach: przerwy w dostawie wody lub brak ciepłej wody (w Sektorze 3 w Bukareszcie średnio co 2 tygodnie na dzien/dwa przy 15 stopniowych mrozach), przerwy w ogrzewaniu. Oczywiście częstotliwość i długość tych braków absolutnie nieporównywalna do czasów dyktatury. Ale skutki przerw w dostawie ogrzewania z czasów reżimu widać do dziś- zdecydowana większość bloków ma zamknięte obudowane balkony, aby ciepło nie uciekało (obecnie popularne nawet w nowym budownictwie). Kolejna rzecz, która zwróciła moja uwagę to fragment, w którym jest opisane szczepienie wszystkich dzieci że szkoły jedna igla. To wyjaśnia dlaczego w trakcie badań lekarskich lekarz/pielęgniarka wrecz demonstrowała przed moimi oczami otwieranie jednorazowych sprzętów abym miała pewność że są nowe i Sterylne. Do tego książka zawiera wiele wstawek w języku rumuńskim, ktorego juz od dluzszego czasu nie słyszałam Przez to wszystko ciężko mi ocenić treść książki bez swojego rodzaju zaangażowania emocjonalnego. Na pewno sposób narracji, a dokładniej interpunkcja (brak kropek, każdy rozdział jak długie zdanie, do tego pelne dygresji) nie był łatwy. Na początku czytanie szło opornie, bo ciężko było mi załapać czego dany rozdział dotyczy, musiałam czytać po parę razy te same fragmenty, czasami się gubiłam (zwlaszcza, ze nie ma zachowanej chronologii wydarzeń). Ale to co z początku było minusem, wraz z treścią lektury stawało się jej silna strona. Przedstawione realia są straszne, opisują ciężkie czasy, do tego poruszony jest temat dyskryminacji Węgrów i Żydów. Ale jednocześnie książka nie jest przygnębiającą i przytlaczajace właśnie dzięki temu w jaki sposób jest napisana. Pozycja do polecenia na pewno osobom w jakiś sposób związanym z Rumunia (tak jak ja) lub interesujących się historia regionu
Rozczarowanie. Umiarkowane, bo i oczekiwania też takie ... ale jednak. Już mnie nie pociągają eksperymenty z formą, a opowieść? Nadmiar, taki rozgadany, przegadany nadmiar. Gubi się w nim napięcie, rozmywa co ważne.
Opowieści o żydowsko-węgierskiej rodzinie żyjącej w Rumunii. Kończy się na 1989 r. czyli na upadku reżimu. Bardzo ciekawa forma. Wstrząsające losy ojca głównej bohaterki. Jego matka była komunistką z przekonania, porzuciła rodzinę zabierając jednego z trzech synów. Ojciec bohaterki był jednym, z dwóch porzuconych synów. Chciał być wzorowym komunistą, żeby już jako dorosły wzbudzić miłość matki. Tylko zrobił to w momencie, kiedy matka straciła już łaskę partii a do tego mu to bycie komunistą ostatecznie nie wyszło... Biografia pokręcona przez historię. Takich historii i postaci jest tu dużo. To może jedyny zarzut jaki można mieć - rozlazła kompozycja. Właściwie nie wiadomo dlaczego tych opowieści, luźno związanych w całość jest akurat tyle, czemu te postacie a nie inne. Część można by w ogóle pominąć i nie wpłynęło by to znacząco na opowieść o rodzinie będącej w centrum historii. Może należy to czytać jako zbiór opowiadań a nie powieść?
This entire review has been hidden because of spoilers.
Tipikus kortárs magyar regény: kicsit grecsós, kicsit máglyás, kicsit fehérkirályos, nehezen alakuló cselekmény, stílusa számomra érthetetlenül "gondolatfolyamszerűsített" a pontok elhagyásával, vesszővel való kiváltásával, ami semmivel sem gazdagítja az olvasás élményét, csupán kimódolt újszerűséget kölcsönöz a könyvnek. Míg a Fejtől s lábtól egyik legjobb, amit olvastam, ezt nem bírtam emészteni.
Nekem Tompa Andrea volt az, aki közelebb hozta hozzám a magyar szépirodalmat (és ezt sosem bocsátom meg neki). Mondhatni, ő volt az én Évám, mert azóta minden könyvet az övéihez mérek. A legjobban azt hiszem, a szereplőit szeretem. Pontosabban azt, hogy úgy ír róluk (bár ez esetben a valós-fiktív liminális), az ember tényleg azt érzi, ezek élnek vagy éltek valamikor, és nincs olyan mondat, amelyikben ne hallaná szuszogásukat.
Książka sama w sobie świetna, zdecydowanie moje klimaty, ale na co chciałam zwrócić uwagę, to tłumaczenie. Naprawdę kawał dobrej roboty, bo zachować sens i formę przy tego typu narracji to ogromne wyzwanie.
Es ist nicht leicht, dieses Buch zu lesen, aber interessant aufgebaut ist die Geschichte der 3 Generationen, die im 20. Jahrhundert in Klosterburg gelebt haben.