Emilia, warszawska prawniczka porzuca wielkomiejską karierę, aby zamieszkać w Pełniku, miejscowości leżącej w leśnych ostępach Kotliny Kłodzkiej, w której się wychowała. Odziedziczony po zmarłej ciotce dom ma się okazać wyzwoleniem, kluczem do życiowych zmian. Dziewczyna planuje odnowić dworek i prowadzić w nim pensjonat.
Nie zna jednak sekretów, jakie kryje z pozoru sielski Pełnik. Spadek ciotki Edny okaże się czymś o wiele więcej niż tylko podupadającą posiadłością, w której Emilia planuje generalny remont...
W jej nowym życiu, pełnym napięcia i dziwnych wydarzeń, pojawią się jednocześnie dwaj mężczyźni, skrajnie różni, lecz równie fascynujący. Emilia wahać się będzie między ciepłem i poczuciem bezpieczeństwa, jakie daje jej jeden, a diaboliczną namiętnością drugiego.
Czy mrok ogarnie ten świat? Co wspólnego z przeklętym dziedzictwem ma tajne stowarzyszenie Omnia Paribus? Czy miejscowe legendy kryją w sobie ziarno prawdy?
Niezwykle klimatyczna, psychologiczno-gotycka powieść grozy.
Pogańskie legendy, pradawne stowarzyszenia i traumy przeszłości… Miłosna zawierucha, rodzinne dziedzictwo, sekrety Kotliny Kłodzkiej… W „Pełniku” dzieje się sporo, ale to połączenie działa bardzo na korzyść samej powieści, nadając jej wielowymiarowości. Anna Lewicka zaznacza nawet w posłowiu, że zależało jej, by „Pełnik” móc odczytywać na kilku płaszczyznach. Jak w „W kleszczach lęku” Henry Jamesa bohaterka wystawiona zostaje na niezrozumiałe próby, poddana czemuś niepojętemu, co sięga głęboko do jej duszy, w sidła jej umysłu. To do czytelnika należy ostatnia kropka, to czytelnik musi dokonać tego ostatniego wysiłku i podjąć się finalnej interpretacji. Bez względu jednak na interpretacje, jakich się podejmiecie, bez względu na to, jak odczytacie tę powieść, to myślę, że przy lekturze będziecie się przede wszystkim świetnie bawić.
Dałam jedną gwiazdkę, powinnam więc ją uzasadnić. Byłam absolutnie pewna, że to debiut - zważywszy na liczne nieporadności i naiwności w konstrukcji fabuły, schematyczność rozwiązań i banalność wszystkich kolejnych pomysłów. To są wady poniekąd wybaczalne u debiutantki, ale dla autorki z trzema powieściami na koncie będę znacznie mniej wyrozumiała. Generalnie, mówiąc najkrócej: ta powieść składa się z takich stereotypów gatunkowych powieści gotyckiej i romansu paranormalnego, że przy jej realistycznym (a nie np. onirycznym) ujęciu fabuły i przezroczystym stylu nie byłam w stanie traktować jej na serio (a takie jest ewidentnie odautorskie założenie). No niestety, mroczny demon/mężczyzna, na widok którego bohaterkę ogarnia płomień pożądania, tajna świątynia (z marmurowymi schodami i uchwytami na pochodnie) z posągiem boga-Karkonosza ukryta pod domem (i zbudowana ewidentnie w latach 40. XX wieku...), sekretne bractwo przebierające się w szaty i kaptury oraz próba złożenia bohaterki w czymś w rodzaju ofiary, kiedy leży ona naga na ołtarzu, i to wszystko na śmiertelnie serio, i w jednej krótkiej powieści, to jest dla mnie trochę za dużo. Dodajmy mało przekonująco poprowadzone wątki (przyjaciółka z miasta olewa bohaterkę, kiedy ta rzuca korpo i wyjeżdża odziedziczyć dom po ciotce, ale potem nagle przyjeżdża po nią nieproszona, po czym ginie w tej samej scenie) i liczne sceny erotyczne, napisane w dość egzaltowanym stylu rodem z romansu erotycznego, który wyjątkowo mi nie pasuje, i mamy całość. Pozostaję wysoce nieprzekonana.
This entire review has been hidden because of spoilers.
sam zamysł historii jest nawet ciekawy aczkolwiek niektóre akcje pozostawiają wiele do życzenia(np. pewna scena w jaskini). tak samo bohaterowie. dawno nie czytałxm historii z tak nieodpowiednio zachowującymi się do swojego wieku bohaterami. poza tymi kilkoma minusami książka warta polecenia
Sięgnęłam po tę książkę, bo dzieje się w niejako moich rejonach, ale nie spodziewałam się niewiadomo czego, a mnie zaskoczyła. Literacko jest mocno średnia, ale bawiłam się jak złoto, doskonała rozrywka
3,5/5 ➡️ Jeszcze się waham co do oceny, ale polecam sięgnąć! 👻
Wątek grozy, tajemniczości i strachu, 'gdy zapada zmrok' - jak najbardziej na plus. Słowiańskie wierzenia? Ogromna zaleta tej książki. Historia Pełnika? Zdecydowanie musicie poznać.
Dałem się nabrać. Sugestywna okładka, kilka chwytliwych haseł wydawcy i obiecujący dopisek "powieść grozy" wystarczyły, żebym zapalił się do książki Anny Lewickiej jak oczka pięciolatka w sklepie z zabawkami. I co? I guzik!
"Pełnik" korzysta z interesujących źródeł, sięga do bogatej mitologii lokalnej, ale jako całość rozczarowuje. Drażni powierzchowność, uproszczenia, kiepski styl, ograne rozwiązania fabularne, w końcu fatalnie rozłożone środki ciężkości. I nawet bym to przełknął, gdyby powieść nie była zwykłym romansidłem w nadprzyrodzonej posypce.
Jeżeli oglądaliście niesławną wersję "The Wicker Man" z Nicolasem Cagem, to możecie sobie mniej więcej wyobrazić, co dzieje się w "Pełniku". I tym bardziej możecie sobie odpuścić lekturę, w końcu już swoje wycierpieliście.
W przeciwieństwie do niektórych nie mam oporów przed sięganiem po naszą rodzimą literaturę. Na podróż do Łodzi wybrałam "Pełnika" Anny Lewickiej. Ponownie w audiobooku, gdyż czytanie w aucie mnie nie urządza. Piękna okładka kusiła mnie wielokrotnie, gdy spacerowałam po księgarniach, ale jakoś nigdy z nią nie wróciłam.
Główną bohaterką "Pełnika" jest Emilia. W dzieciństwie straciła rodziców i wychowywała ją ekscentryczna ciotka, Edna. Z rodzinnej wioski, Pełnika, wyjechała do stolicy i tam rozpoczęła całkiem nowe życie. Wkrótce dorobiła się tytułu macenasa, na swój świat nie mogła narzekać. Dopóki nie odebrała pewnego telefonu. "Edna nie żyje", usłyszała. Emilia rzuca pracę, wraca do Pełnika. Ciotka pozostawiła po sobie sznur tajemnic, które pozostawiają wyraziste ślady. Ślady śmierci.
"Pełnik" jest jedną z najbardziej klimatycznych historii, jakie czytałam. Nawiedzony dom, miasteczko jak sprzed dziesięcioleci, las, który wydaje się żyć, tajemniczy mężczyzna. Podczas lektury czułam niepokój wyzierający z każdego zdania. Tkwimy w zawieszeniu między snem a jawą, ale w tym pozytywnym znaczeniu."Pełnik" mnie zahipnotyzował. Nie mogłam się oderwać od słuchania i chyba mam po nim lekkiego kaca, bo nie chciałam słuchać kolejnej książki po skończeniu go.
Emilia, główna bohaterka, została przedstawiona bardzo ludzko. Nie grała stoika, nie była obojętna. Na wszystko reagowała gwałtownie, pełna intensywnych emocji. Esencja. Tak bym opisała Emilię, czyste i intensywne uczucia, które można było z nią poczuć. Bardzo szanuję kreację wszystkich bohaterów.
Zaskoczyło mnie wplecenie w historię pradawnych istot, ten zabieg bardzo podobał mi się w "Gołębiu i wężu" Shelby Mahurin. To kolejny element składający się na mrok "Pełnika". Niektórym może to jednak nie przypaść do gustu.
1.5 ⭐ Bardziej bym się cieszyła tą książką gdyby nie ten napis na okładce, że to powieść grozy. Ale gdyby napisali romans parapsychologiczny z elementami fantastyki to bym nie czytała tego tworu. Grozy tam nie było wcale, było dużo obyczaju i seksu. Nie przepadam za czytaniem o ruchańsku i dylematch moralnych związanych z rozwiązłością i głupimi zdradami więc nie mogło mi się spodobać.
Bardzo naiwna to powieść, bazuje na rozlicznych schematach, wszystko dzieje się zbyt szybko, wydarzenia nie mają momentu by wybrzmieć.
Z plusów to czytało się dobrze, autorka ma lekki styl, potrafi zatrzymać czytelnika, któremu historia się nie podoba (czyli mnie). Wiele scen było dla mnie komicznych więc się ubawiłam.
Zamiast powieści grozy otrzymujemy obyczaj z elementami erotyka a gdzie na osiemnastym planie szczegół ala demon, klątwa. No ale nie, to też mi nie gra, bo bohaterka się z nim ten tego więc gdzie ta groza...
Emilia to warszawska prawniczka wiodącą z pozoru spokojne życie do czasu... Pewnego dnia dostaje wiadomość, że otrzymała w spadku po ukochanej ciotce, ogromną posiadłość. Dom, w którym spędziła całe dzieciństwo okazuje się czymś więcej niż tylko "domem", dziewczyna jeszcze nie wie ile tajemnic skrywa to miejsce... . Planuje odnowić posiadłość i poprowadzić pensjonat, jednak po drodze pojawiają się dwaj mężczyźni, zupełnie inni ale równie przyciągający. Nie wie jeszcze, że jeden z nich skrywa kolejną tajemnicę. Czy Emilię opęta diaboliczna moc? Co jeszcze ukrywała jej ciotka? O co chodzi z Omnia Paribus? . Nie ukrywam, że rzadko czytam powieści grozy (no cóż chyba za bardzo się boję 😂). Jednak określiłabym "Pełnik" jako pół na pół powieść grozy i obyczajówkę. A i tak strasznie się jej bałam. W mgnieniu oka autorka uosobiła wszystkie moje najgorsze koszmary, do tego stopnia że bałam się w nocy zgasić światło 😅. Aż strach pomyśleć, że to DEBIUT w tym gatunku 🤯. Kompletnie tego nie czuć! A końcówka rozwaliła system 🤯 co tam się stało 🤯. To historia pełna tajemnic, która pochłonie Cię w kilka chwil. Dosłownie otwiera się przed czytelnikiem niczym prezent bożonarodzeniowy - im głębiej w treść tym lepiej 😍
Wydawnictwo albo autorka muszą nauczyć się co to powieść grozy, bo ta książka obok takich nie leżała. Bliżej jej jest to jakiegoś romansu z elementami fantastyki. Opis swoje zrobił zachęcił ale zawartość już nie jest. Czy koniec książki cokolwiek wyjaśnia? Troszkę. Ma to sens ale ten wątek na samym końcu między Konstantym a główną bohaterką (nie zarejestrowałam imienia) troszkę nie potrzebny
„Widzisz, czasem to w chwili największej ciemności odkrywamy, czemu się narodziliśmy. Odkrywamy to, co było ukryte. Nieważne, że nie jest to tym, czego oczekiwałam, kiedy wiem, że to właśnie jest właściwe”
Wierzycie w duchy? W zjawiska nadprzyrodzone? Czy może uważacie to za stek głupot, którymi można straszyć dzieci? Co byście zrobili, gdyby wszyscy wystawiali Waszą psychikę na próbę? Mieszali wam w głowach?
Emilia to wzięta prawniczka, która mieszka w Warszawie. Jej życie zmienia się, gdy dostaje telefon z wiadomością, że jej ciotka nie żyje. Rzuca wszystko i wraca do Pełnika, aby odremontować odziedziczony dom, zaznać spokoju i zregenerować siły. Na jej drodze stają dwaj mężczyźni. Wkrótce sekrety Pełnika, jego mieszkańców i dziwne wydarzenia, sprawią, że Emilia zacznie kwestionować swój rozsądek.
Książka przeorała mój mózg. Co prawda nie jest to taka stricte literatura grozy, która wbija w fotel ze strachu (przynajmniej dla mnie!), ale ilość napięcia i emocji jest tak wielka, że brakuje tchu. Powieść wciąga w swój świat od początku. Autorka ma niesamowity talent do budowania emocji, które dosłownie wylewały się z każdej strony.
Czytając tę książkę, wchodziłam w ten świat. Moja wyobraźnia pracowała, miałam wrażenie, że jestem naocznym świadkiem wydarzeń. Wiecie, że uwielbiam takie książki. Dosłownie przed oczami stawały mi sceny, które aktualnie czytałam. Nie mogłam się oderwać. Dodatkowo Autorka zadbała o całą otoczkę książki. Jej playlista na @spotifypoland, dodawała smaczku, a tzw. aesthetic pozwalały wczuć się w ten nastrój. Dodatkowo ten fakt potęgował klimat Doliny Kłodzkiej, wierzenia, przesądy. Atmosfera małego miasteczka była hermetyczna. Zamknięte na innych, krzywo patrzący na obcych i na postęp. Ludzie wierzący w strachy i diabły. Ten klimat był duszny. Oplatał jak wąż, dusił jak dym.
W książce znajdziemy nietuzinkowych bohaterów. Mimo że czasami zachowywali się irracjonalnie, to i tak ich pokochałam. Szczególnie Emilię. A dlaczego? Bo to silna kobieta, która nie dała sobie w kaszę dmuchać! A takie bohaterki uwielbiam! To co, że czasami miała chwilę słabości i potrzebowała mężczyzny. Jednak, gdy przyszło co do czego, to walczyła jak lwica.
Książkę cenię nie tylko ze względu na otoczkę, czy główną bohaterkę. Cenię ją za to, że jest tak wielowymiarowa. Jest w niej głębia, która pozwala na zanurkowaniu w tym świecie i zachłyśnięciu się nim.
W powieści znajdziemy oniryczne elementy. W pewnym momencie nie wiemy już, co jest snem co jawą. Czy główna bohaterka traci zmysły, a my razem z nią? Czy to wszystko prawda, czy ktoś chce się pozbyć Emilii z dworku? Niesamowity plus za tajne bractwo, które wprowadziło atmosferę napięcia. W pewnym momencie podejrzewamy wszystkich o przynależność do Omnia Paribus.
Mamy tutaj pięknie zbudowane zdania, które chce się czytać. Niesamowitą ilość pięknych myśli, które człowiek analizuje raz za razem. Wielkim plusem jest posłowie, które jeszcze bardziej namiesza w Waszych umysłach!
Jestem zachwycona książką, chociaż wiem, że nie każdemu się spodoba. Jak już mówiłam, nie jest to literatura grozy w stylu Kinga. Tutaj bardziej gra niepewność, ciągłe napięcie, niedopowiedzenia, zwroty akcji. Nie ma straszaków jak w pierwszych horrorach. Za to Autorka tak zręcznie rozkochuje nas w bohaterach, że boimy się o nich i o to, co się stanie. No i tu popsioczę! Bo jak można było tak zakończyć książkę?! Moje serce zostało złamane na tysiąc kawałków! Nie pisze więcej, bo zaspojleruję. Jednak kto czytał, ten wie. 😉
Ta pozycja miała premiere już jakiś czas temu, ale zaintrygowała mnie opisem i oczywiście okładką. Mało kiedy czytam książki z nutką grozy, więc to miała być ciekawa odskocznia.
Styl autorki przypadł mi do gustu, książkę przeczytałam błyskawicznie. Od początku mnie zaciekawiła. Znajdziecie w tej historii wątek obyczajowy, małą dawkę romansu i elementy zjawisk paranormalnych. I myślę, że w każdym z wątków autorka odnajduje się świetnie. Co do tej grozy, to nie bałam się jakoś przesadnie. Tutaj miałam nawet lekki niedosyt.
Historia trzymała mnie w takim przyjemnym ale nie mocnym napięciu, kiedy fabuła trochę zwalniała, autorka idealnie lekko podkręcała atmosferę i siała ziarenko ciekawości. W połowie książki miałam swój pomysł na finał, jednak bardzo błędny. Okazało się to bardziej pokręcone niż myślałam.
Bohaterowie wykreowani tak nie przesadzając powiem, że nijak. Nie przywiązałam się do nich jakoś mocno, ale na pewno nie polubiłam Emilki, to przez chwilę odważna a za moment przerażona kobieta, myślę, że lekko stuknięta i czasami jej wybory mnie dziwiły, albo nawet przerażały. Momentami czułam się zagubiona w jej odczuciach. Nie mogłam się wczuć w jej decyzję i działania.
Emilia jest prawnikiem, kobieta postanawia zostawić swoją karierę i wraca do miasta Pełnik, gdzie dziedziczy dom po zmarłej ciotce. Emilia odnawia dom i chce otworzyć w nim ośrodek wypoczynkowy. W domu zaczynają dziać się dziwne rzeczy,a ona sama nie wie czy to jawa, czy sny.
Ja szczerze mówiąc również byłam czasami nieco zdezorientowana. Zakończenie lekko nawet bym powiedziała fantasy. Ale podobało mi się! Pełnik to miasto pełne tajemnic. Czy Emilia znajdzie spokój w tym miejscu?O tym dowiecie się po lekturze!
Choć nie wszystko mi się spodobało to polecam , dość fajny temat, w miarę ciekawy i lekkie ciary u mnie były!
Ile razy miałaś ochotę rzucić wszystko i wyjechać gdzieś, byle daleko? . . . Nasza główna bohaterka, Emilia, mimo dostatniego życia w Warszawie postanawia z dnia na dzień porzucić karierę prawniczki i udaje się do Kotliny Kłodzkiej, gdzie odziedziczyła zrujnowany domek po swojej ciotce Ednie. Mimo wielu głosów przeciwnych postanawia się tutaj osiedlić, a także odnowić chatkę. Jednak z pozoru sielskie życie na wsi zamienia się w ogromną tajemnicę, której towarzyszy dwóch mężczyzn… A jak wiadomo – najgłębiej skrywane sekrety bardzo często okazują się mroczne…
Powiem tak – dużo na tą książkę wylało się hejtu. Jestem w stanie zrozumieć punkt widzenia innych czytelników, oczekiwali więcej grozy, o której mogliśmy przeczytać na tylnej okładce książki. Ale czy ta historia naprawdę była AŻ taka zła?
Moim zdaniem nie! Jeśli ktoś się nie nastawia, że to będzie literatura najwyższych lotów to nie powinien się zawieść. Owszem, jest tutaj o wiele wątku romantycznego, niż nastroju grozy, jednak mimo wszystko tą powieść czytało mi się bardzo dobrze.
Ogromny plus za to, że nasza autorka, Anna Lewicka, postawiła tutaj na miejscowe legendy, które są po prostu niesamowite i dodają klimatu historii. Właśnie dzięki nim, aż prosi się o więcej mrocznego klimatu, ale jak wiadomo – nie można mieć wszystkiego. Co, jak co, ale jako osoba, która panicznie boi się horrorów (ale mimo to ogląda je z zaciekawieniem, kołdrą na głowie i misiem u boku) to przyznam, że nie przestraszyłam się ani razu.
Co do samych bohaterów i relacji między nimi – są one bardzo przewidywalne, jednak nie przeszkadzało to w cieszeniu się lekturą.
Ogólnie, im czytałam dalej, tym było lepiej 😊 Jest lekka i idealna na jesienne wieczory, więc w sumie polecam tą obyczajówkę z wątkiem grozy 😉
Ostatnio często bywam w gorach dolnoslaskich i właśnie ten fakt zaważył na tym, że w ogóle zainteresowałam się ta książka (akcja dzieje się w Kotlinie Kłodzkiej).
Sam pomysł na fabułę i czerpanie inspiracji z historii ludowych - jak najbardziej na plus. Mamy tyle ciekawych opowiadań i legend, że aż szkoda ze tak mało autorów decyduje się je wpleść w swoje książki. Widziałam dużo komentarzy o tym, że nie jest to książka grozy. Nie mogę się z tym zgodzić. Wrzucone gdzieniegdzie pewne smaczki sprawiały, że czułam lekki dreszczyk, czy gęsią skórkę, a właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Nie spodziewajcie się niesamowitych fajerwerków po tej pozycji. Jest przyjemnie napisana, polubiłam nawet główna bohaterkę, małomiasteczkowy klimat tez mi się podobał. Jedyne co to te wątki romantyczne... eh to nie mój konik, ale rozumiem, że niektórych to kręci. 3/5 bo spoko rozrywka ale szału nie było.
Chciałam sięgnąć po horror/powieść gotycką, a dostałam romans z (między innymi) przedwiecznym duchem.
Sama historia miała spory potencjał, osadzenie jej w małym miasteczku w Kotlinie Kłodziej było tu również fajnym tłem. A jednak autorka poleciała momentami w dziwne strony, których zdecydowanie nie oczekiwałam, zabierając się za tę historię – w tym przypadku zdecydowanie na minus.
Niektóre aspekty autorka naprawdę ciekawie przemyślała (sam tytuł to niejako gra słów), ale ani w tych bohaterów nie mogłam uwierzyć, ani w samą historię. Frustrowałam się przeokrutnie i zamknęłam tę książkę z ogromnym zawodem.
The best and most mature book by Anna Lewicka so far, „Pełnik” cuts across a broad swathe across plethora of inspirations (the author mentions Edgar Allan Poe, Slavic and Germanic mythology, Silesian folklore and Jungian psychology among other things) to deliver a truly unique and gripping experience. One can only hope for an English translation coming soon, so more readers can become familiar with this amazing author.
Tej książki się nie czyta, przez nią się płynie. Nie jest to też typowa powieść grozy, bardziej wariacja na temat pewnych legend z odrobiną dreszczyku i niepokojącym klimatem. I to zakończenie... Chociaż nie, nawet nie zakończenie, ale posłowie, które rzuca zupełnie inne światło na cała historię i sprawia że człowiek zaczyna się zastanawiać, co tu się właściwie stało.
#chłostampolskągrozę Dzisiaj na ruszt biorę "Pełnik" Anny Lewickiej od wydawnictwa Jaguar. OPIS Emila prawniczka ze stolicy postanawia rzucić wszystko i wyjechać do Pełnika położonego w Kotlinie Kłodzkiej. Odziedziczyła po ciotce stary dworek i planuje otworzyć w nim ośrodek wypoczynkowy. Jednakże miejscowi nie są zbyt zadowoleni sprowadzeniem się prawniczki z wielkiego miasta, stąd docinki i zawistne spojrzenia, które przypominają bohaterce piękne czasy dzieciństwa. Przy okazji w jej nowym życiu pojawiają się dwaj mę��czyźni, skrajnie różni, lecz równie fascynujący. Jej serce będzie w rozterce, a do tego dochodzą miejscowe legendy i tajne stowarzyszenie Omnia Paribus... FABUŁA Autorka i wydawca utrzymują, że to powieść gotycka! 🤦🏻 Chwyt marketingowy trochę słaby, bo oprócz starego budynku, trójkąta miłosnego i miejscowych tajemnic, nie ma najważniejszego elementu jakim jest atmosfera. Polecam na następny raz zapoznać się z klasycznym materiałem źródłowym. Cała opowieść od pierwszej strony jest niesamowicie przewidywalna. Kobieta sukcesu która wyrwała się z miasteczka wraca na stare śmieci, bo nie może wytrzymać pędu stolicy, ciągle narzeka że w dużym mieście wszystko jest na wyciągnięcie ręki, a tu nie. Nosz ku*wa! Nie inaczej jestem z przedstawieniem płci męskiej. Jeden, ten miejscowy - uczynny, o gołębim sercu, dający poczucie bezpieczeństwa, ale nudny jak flaki z olejem. Drugi natomiast jest skryty, niebezpieczny, nieuchwytny, bo nieprawdziwy. Całość tego jarmarku okraszona legendami, tajnym stowarzyszeniem i dziecinnymi dylematami bohaterki która, wiadomo co wybierze... STYL Jak już sobie wyjaśniliśmy, że to nie jest groza, tylko obyczajówka, więc co za tym idzie styl jest dosłowny, prosty, bez wysilania się na ukryte znaczenia i budowanie napięcia. Poprawnie do bólu i nudno. Nienawidzę wątków miłosnych, a tym bardziej naiwnych, więc nie mam oporów przed zjechaniem tego elementu. Teksty bohaterki są idiotyczne, bo dorosła, wykształcona osoba tak nie mówi. Raz jest nieustępliwa, ale jak widzi przystojnego faceta, to tylko rozłożenia nóg brakuje i byłby film dla dorosłych. Festiwal żenady... A za spoilery w postaci tytułów rozdziałów powinno się karać przez powieszenie! GROZA Dla mnie brak, bo same dziwne sytuacje dziejące się w domu Emilii i poza nim, to trochę za mało, bo ciągle brakuje wyważonej atmosfery która, jest trzonem gotyckiej prozy! Strachy pojawiają się nie wiadomo skąd, ma to być dla nas szok i tyle. Dodatkowo, sama bohaterka wszystko psuje przez swoje komentarze od czapy. INNE Okładka piękna, tylko szkoda, że znalazła się na takiej właśnie książce. Legendy z Kotliny Kłodzkiej które się pojawiają są bardzo słabo nakreślone, co ujmuje tej powieści jeszcze bardziej, a mogłyby to być element który przyciągnie czytelników, bo słowiańskie historie są zawsze poczytne. PODSUMOWANIE "Pełnik" Anny Lewickiej to odgrzewany kotlet w ładnej oprawie. Naiwne, mierne i stereotypowe romansidło nie wnoszące niczego nowego do polskiej literatury, a już tym bardziej do polskiej grozy. Ocena 3,5/10 - dla starych wyjadaczek głupich romansów które, łykną wszystko. Szkoda czasu i pieniędzy.
Idylliczna cisza, malownicze i opustoszałe miasteczko Kotliny Kłodzkiej. Pełne tajemnic, zabobonów, wierzeń, legend... Górskie krajobrazy przyciągają turystów, a jaskinie kuszą swą mistyczną aurą. Opuszczona stara rezydencja ukryta wśród gór, do której wiedzie kręta droga... Ten dom skrywa niesamowite groteskowe relikwia, zmory jawią się we śnie. A może to nie jest sen?
Noc przynosi wiele niewiadomych. Stuki, puki, odgłosy nieznanego pochodzenia. Zjawy, nagłe spadki temperatury, złowieszczy i demoniczny wiatr, zimny dotyk na ramieniu...
Autorka bazowała na legendach o Duchu Gór - Karkonoszu, Liczyrzepie. W posłowiu dowiadujemy się również o inspiracjach mitologią i psychologią.
Przez pierwsze pół książki miałam wrażenie, że zostałam wkręcona. Niejednokrotnie sprawdzałam, czy mi się przywidziało, czy faktycznie z okładki krzyczał do mnie napis "powieść grozy".
Nadmierna ilość bezsensownych dialogów w połączeniu z erotycznymi uniesieniami głównej bohaterki nie pozwoliła mi poczuć tu ani krzty obiecanego pełnickiego dreszczyku. Główna bohaterka okazała się dla mnie niesamowicie irytującą osobą, myślącą wyłącznie strefami erogennymi, a ponoć mądra z niej prawniczka. Nie polubiłyśmy się.
Napięcie zaczęło budować się dopiero w drugiej połowie tej historii, miała ona swoje momenty. Dość klimatyczne sceny w piwnicy, nietypowe odkrycia i okultystyczne powiązania dodały tutaj lekkiego pazura. Dziś w nocy śniły mi się węże, więc wpływ na moją podświadomość ta książka ewidentnie wywarła.
Podsumowując, książkę zaliczyłabym bardziej do gatunku obyczaj z lekkim dreszczykiem, zawierającym romantyczne i erotyczne wątki, które wysuwają się na pierwszy plan. Dla osób, które chciałyby spróbować swoich sił w mroczniejszych historiach, a boją się wkroczyć w świat horroru z pompą - możecie śmiało sięgać po "Pełnik". Starym wyjadaczom gatunku, niestety raczej nie polecę.
Na pochwałę z mojej strony zasługuje przepiękne wydanie, które m.in. skłoniło mnie do sięgnięcia po tę książkę. Zachęcam również do przeczytania opowiadania wprowadzającego do tego wykreowanego świata - link jest dostępny w bio na profilu autorki. Staram się bardzo rozważnie dobierać literaturę, nie lubię pisać negatywnych opinii, ale czasami tak bywa. Nie wszystko jest dla wszystkich. Mam nadzieję, że część z Was przekona się na własną rękę i zakocha się w tej historii.
🖤Emilia, lata temu porzuciła rodzinne strony, dla wielkiego miasta i kariery. Kiedy po śmierci ciotki wraca do domu, te miejsca wydaje się być jej obce. Czy miejsce, które znała z lat dzieciństwa przez cały czas skrywało ogromną tajemnice? Czy stara, dobra Ciotka, skrywała sekret, który znali wszyscy? Co tak naprawdę dzieje się w tej niepozornie, małej wiosce?
🧡Tak jak już wspomniałam pare razy, nie chce klasyfikować tej książki jako powieść grozy, zdecydowanie nią nie jest, jest jednak… czymś co określiłabym „mroczniejszą literaturą piękną”. Jest taką książką, którą można czytać przez jesiennym deszczu z kubkiem gorącej herbaty, albo jest dobrym sposobem na wyrwanie z blokady czytelniczej (zwłaszcza kiedy uwielbiacie mroczne klimaty). Pióro autorki, jest lekkie. Nie była to wymagająca czy trudna lektura.
🥀Do końca nie byłam pewna oceny tej książki, jedyne co wiedziałam to to że bardzo szybko i przyjemnie poznaje się te historie. Przez pierwsze pare rozdziałów, po prostu czytałam o historii, młodej kobiety, która właśnie obróciła swoje życie o 180 stopni, czyli mogło się wydawać, nic specjalnego. Natomiast w momencie, kiedy znaleźliśmy się w Pełniku, w domu ciotki Edny, zaczęłam wręcz przepływać przez te książkę i zachwyciłam się jej końcem. Koniec, który nawiązuje do miło o Persefonie i Hadesie, nadaje takiego mrocznego, poetyckiego charakteru tej powieści. Wplata się tam pewnego rodzaju magia, ta mroczniejsza magia. Ten folklorystyczny wątek, byl zdecydowanie moim ulubionym!!!! I właśnie po tym zakończeniu śmiało mogę powiedzieć, że to jest dobra książka!
🚪Bardzo spodobało mi się, jak jest ona osadzona na miejskich legendach, słowiańskich wierzeniach, to stworzyło naprawdę, zaskakująco dobry klimat. Bohaterowie, pomimo że bardzo różni, są bardzo naturalni. Wydaje mi się, że główna bohaterka, która zaczyna jako poważna kobieta sukcesu, ulega tej miejscowej atmosferze i widzimy jej przemianę. Pomimo, że chce być tą racjonalną, ciężko jej jest być właśnie taką. Krótko mówiąc, jest to lektura, która zapewni świetny klimat i śmiało można ją czytać przy zgaszonym świetle 😉
Wydaje mi się że sprawdzi się idealnie na jesienny wieczór, przy kubku gorącej czekolady 🖤
Miałem obawy co do tej powieści z racji tego, że akcja marketingowa poświęcona na jej promocję była dość intensywna, a to zazwyczaj nie jest dobrym prognostykiem, ale do konkretów…
Od samego początku, a w zasadzie od przyjazdu Emilii w rodzinne strony jest wyczuwalna gęsta atmosfera i wręcz czuć, że coś wisi w powietrzu. Pod względem klimatu autorka w pełni stanęła na wysokości zadania. Sama historia mnie jak najbardziej zaciekawiła i pomimo tego, że tempo akcji nie jest zawrotne, to książkę czyta się bardzo szybko i sprawnie.
Co do bohaterów, a w zasadzie głównej bohaterki to dla mnie trochę klasyki w tym było, bo wyzwolona Pani z miasta przepełniona pewnością siebie przy pierwszej lepszej anomalii sprawiała wrażenie zagubionej niczym wąsaty wujas na wakacjach w Grecji gdy nie zna języków obcych. Naturalnie pomijam fakt, że jak nigdy główna bohaterka dała się omotać facetowi czy może facetom no jest to wprost niebywały splot wydarzeń i dawno tego nigdzie nie spotkałem, a potem to już wiadomo, nogi rozchodziły się jak rogatki na przejeździe kolejowym w Koluszkach.
Nie obyło się też bez mankamentów, a w zasadzie jednego dużego, są to dla mnie zachwiane proporcje, chciałbym mniej obyczajówki, a więcej horroru mam świadomość, że w każdej powieści musi być tło obyczajowe tutaj jednak dla mnie było go za dużo względem reszty.
Był klimat, była mroczna i ciężka atmosfera zabrakło mi jednak nieco tej obiecanej grozy. Dla mnie po prostu tego nie było i pomimo dobrej zabawy przy czytaniu liczyłem na jakiś dreszczyk.
Mimo braku tego dreszczu książkę będę dobrze wspominał bo dostarczyła mi rozrywki innej niż oczekiwałem, ale jednak to był dobrze spędzony czas. Powieść jest jak najbardziej warta przeczytania chociaż należy ją rozpatrywać chyba w kategorii horroru soft (w tej materii nie mam doświadczenia, jednak ja od horroru oczekuję więcej grozy). Jeśli ktoś lubi mroczniejsze klimaty to zapewne dobrze się w „Pełniku” odnajdzie.