Magda, sympatyczna pani weterynarz, wyjeżdża na urlop na Zanzibar. W tym czasie jej przyjaciel, komisarz Sikora, rozpoczyna w Polsce dochodzenie w sprawie zabójstwa. Kiedy Magda – za pośrednictwem Skype’a – zaczyna wtykać nos w śledztwo, zirytowany Sikora każe jej znaleźć sobie własnego trupa. Więc… Magda go znajduje. Nie wie, że próba odpowiedzi na pytanie, kto zabił, sprowadzi na nią śmiertelne niebezpieczeństwo.
Po rozwodzie Magda jedzie z matką na dwutygodniowy urlop na Zanzibarze. Kiedy w basenie ośrodka, należącego i zarządzanego przez Polaków, pojawiają się zwłoki młodej dziewczyny, z którą zdążyła się zaprzyjaźnić, Magda nie ma wątpliwości, że to nie był nieszczęśliwy wypadek. Ale nikt jej nie wierzy. Najgorsze, że tym razem zawodzi ją śledcza intuicja w typowaniu sprawcy morderstwa. I to więcej niż raz. Czy zdalnie udzielane rady komisarza Jacka Sikory, który skądinąd boryka się z zagadkowym morderstwem w pobliskim Grodzisku Mazowieckim, okażą się pomocne?
Rozwiązanie zanzibarskiej zagadki kryminalnej okazuje się łatwiejsze dla czytelnika niż dla domorosłej pani detektyw. Chyba w ramach rekompensaty autorka serwuje mrożącą krew w żyłach scenę finałową. Walorami powieści są, jak zwykle, ładny język Katarzyny Gacek, dobra interpretacja audiobooka przez Izabellę Bukowską oraz kilka charakterystycznych scenek o rodakach na wczasach w tropikach, których, jeśli o mnie chodzi, mogłoby być więcej.
Tym razem rezolutna pani weterynarz jedzie na wakacje ( genialny pomysł jej matki – jako relaks po rozwodzie). Ale jak możecie się domyślać to jej nie uchroni przed wplątaniem się w kolejne śledztwo. Znajduje w hotelowym basenie zwłoki. W jej mniemaniu Zanzibarska policja zupełnie sobie nie radzi, więc ktoś musi jej pomóc. Ta część jest inna niż poprzednie dwie. Mam wrażenie że bliżej jej do obyczajówki niż kryminału, ale mi to zupełnie nie przeszkadza. W książkach Pani Kasi doceniam genialne poczucie humoru. Jeśli szukacie lekkiej lektury przy której można się pośmiać i zrelaksować to polecam.