Wypiór to historia o parze znerwicowanych, wielkomiejskich trzydziestolatków, którym sypie się związek. Opowiedziana z humorem i epickim realizmem, jest zarazem opowieścią niesamowitą, gdyż jedną z głównych ról gra tu przeistoczony w wampira Adam Mickiewicz.
Tekst jest napisany klasycznym dla literackiej polszczyzny trzynastozgłoskowcem, uwodzi melodią i rytmem języka, ale autor nie napawa się swoim brzuchomówczym kunsztem bez uzasadnienia. Bo czy niedole i atrakcje, które czekają na użytkowników tindera da się opowiedzieć mickiewiczowską frazą? Czy prekariacki los Mickiewicza, który jako wampir nie bardzo może przebierać w ofertach pracy, zapisany wersami jak z Pana Tadeusza, może być przejmujący? Albo czy opis kryzysu bliskości w hipsterskim związku podda się dziś tyle już razy wypróbowanej melodii ze średniówką?
Uzdański potrafi sprawić, że romantyczna fraza ożywa, zaczyna się skrzyć, bawić, zachwycać. Potrafi o wiele więcej, bo Wypiór to nie tylko pokaz językowego kunsztu autora, nie tylko niezwykle aktualna powieść obyczajowa, ale również próba zmierzenia się ze schedą romantyzmu. Uzdański zaprzęga jedną z najbardziej tradycyjnych dykcji polszczyzny do pracy na rzecz współczesności, tak jakby wierzył, że upiór Adama Mickiewicza wydobyty wreszcie z szafy i wyprowadzony na ulice dzisiejszej Warszawy na dobre przestanie tu straszyć. Ten artystyczny dialog z intelektualną spuścizną Marii Janion prowadzony jest w duchu najlepszej tradycji kabaretu literackiego.
„Wypiór” napisany jest melodyjnym trzynastozgłoskowcem ze średniówką po siódmej sylabie – kto w dzisiejszej poezji trzyma się romantycznych form? Ano Uzdański. Jego najnowsza książka to całkiem brawurowy popis literackiego brzuchomówstwa. Nie jest też to do końca pastisz – autor owszem, posługuje się tutaj miarami wierszowymi Mickiewicza, ale pojawiają się tutaj elementy żywego języka - przekleństwa czy nawiązania do współczesnych tekstów kultury.
Mickiewicz nie umarł w Stambule, prowadzi półżycie jako wampir. Zamieszkuje z parą sfrustrowanych, wypalonych trzydziestolatków, dniami śpi w szafie, nocami poluje i pracuje jako ochroniarz. Na domiar złego Nasz Wieszcz jest nieco pogubionym facetem, dręczy go poczucie winy – opuścił rodzinę, zdradził żonę, stał się demonem i utracił ogromny talent.
Brzmi jak chora fantazja? Oczywiście, jak najbardziej. Ale ja to kupuję.
Lubię takie zabawy literaturą. Cenię ogromnie, gdy zostają dobrze poprowadzone. Nic więc dziwnego, że akurat do mnie „Wypiór“ trafił, choć jednocześnie polecać go będę nieśmiało, bo jest tekstem zbyt niestandardowym.
Mickiewicz-wampir z miłością do pseudoportali dziennikarskich, W*rszawiacy, kot-jędza oraz romans Uzdańskiego z pastiszem i naśladowaniem stylu pióra innych – polska literatura w szczytowej formie
Uzdański rzuca na czytelnika prawdziwy urok, czar z wielu form literackich złożony. Jest młoda warszawska para, zagubiona, łaknąca w szale krwii głębszego uczucia i jest Adam, wampir w szafie - akt odwagii i poetyckiego wyczucia. Portret narodowego wieszcza, który w świecie tętniącej, chaotycznej kultury staję się bezdomnym, którego rozpoznać i przyjąć na włości może nie kto inny, jak polonista.
Niestabilni emocjonalnie, zestresowani na dorobku prekariusze z chybotliwym kompasem moralnym, drżący o ekonomiczne pojutrze i żyjący dwoiście – trochę w realu i nieco bardziej w wirtualu, a jednocześnie – z racji wykształcenia i zainteresowań – marzący o tym, aby nad poziomy wylatać, a bryłę, z posad świata, nowymi pchnąć tory. Taki nieco idealistyczny portret współczesnych trzydziestolatków z dużego polskiego miasta serwuje Grzegorz Uznański dowodząc, że pod względem stylu życia i rozterek dzisiejsi trzydziestolatkowie nie różnią się niczym od ich rówieśników sprzed dwóch stuleci. Dowód ten przeprowadza za pomocą pastiszu mickiewiczowskiej frazy, przybliżając ją z dużo lepszym skutkiem, niż od lat czyni to sam oryginał. Nie omylę się srogo twierdząc, że winnym tego stanu rzeczy nie jest sam poeta, lecz polonistyczne zastępy. Mickiewicz w oczach Uznańskiego jest lustrzanym odbiciem dzisiejszej nieco starszej młodzieży. Daleko mu było do pomnikowego ideału, ufundowanego przez późniejsze pokolenia. Wieszcz narodowy miał problemy z wiernością (mówiąc bardzo eufemistycznie) i lubił poruchać. Przyczyną, dla której tak dobrze funkcjonuje w trójkącie z parą głównych bohaterów jest to, że jemu samemu miłosne wielokąty nie były obce. Choć wieszczył o świętej sprawie polskiej, to o dobrostan własnych dzieci nieszczególnie się troszczył. Patriotyczne uniesienia poetyckie nie przeszkadzały mu prowadzić wojenek podjazdowych ze swoimi oponentami w łonie Wielkiej Emigracji. Wyidealizowany obraz sprzedawany na lekcjach języka polskiego niewiele ma wspólnego z mężczyzną wiodącym burzliwy i etycznie kontrowersyjny żywot. Rodzima tradycja literacka przyprawiła mu gombrowiczowską gębę poety natchnionego polską sprawą narodową, lansując Pana Tadeusza, Dziady i Konrada Wallenroda w kanonie lektur szkolnych, całkowitym milczeniem przechodząc do porządku dziennego nad mickiewiczowskim światopoglądem, wyłożonym chociażby w Składzie Zasad, a obrzydzenie, jakie na myśl o romantyzmie przychodzi każdemu, kto przeszedł przez polonistyczną tresurę skutecznie wybija z głowy jakąkolwiek chęć sięgnięcia z własnej nieprzymuszonej woli po inne tytuły autorstwa tego czy innego wieszcza spoza listy lektur obowiązkowych. Wypiór to naigrywanie się z postromantycznego napompowanego balonika mesjanizmu, gdyż Uznański używa wysokiej formy do opisywania bardzo lekkich, by nie powiedzieć trywialnych tematów. W jego osobie dostrzegam duszę pokrewną Lechoniowi, który chciał wiosną właśnie wiosnę, a nie Polskę zobaczyć. Ponawia on apel, aby zrzucić z ramion płaszcz Konrada i na pewno nie jest osamotniony w tym, że z powodu mesjanistycznego zaczadzenia w nocy spać nie może i we dnie się trudzi. A przy okazji wykazuje z matematyczną precyzją, że czytając ów apel można się świetnie bawić romantyczną frazą, stylistyką i symboliką. Gdyby Maria Janion była użytkowniczką fejsa, na pewno dałaby Uznańskiemu lajka. Ja daję!
Spodobała mi się konwencja stylistyczna gra dramatu z prozą przede wszystkim liryczna, chciałabym przeczytać więcej takich powieści, z których przenika głos dawnych i nowych wieszczy, zresztą się wpisała ta powieść znakomicie w ten nurt wampiryczny, ten który w skowycie nowych ofiar szuka, by wyssać z nich życie. Chichotu niemało przedostało się do mnie, z tej wypiornej księgi, którą miło wspomnę, bo teraz w mej głowie, przyznam się wam do tego, Mickiewicz jest wielkim poe— fanem Lewego.
Niestety przyznaję, że choć bardzo przyjemna formą, odczuć da się pragnienie „się popisać”, natomiast treść była nadzwyczajnie przyziemna. Ach, Panie Uzdański, wystarczy się podpisać! Krew całkiem skrzepła z martwych dusz ukradziona poetów nie starczy, potrzeba także świeżej, gdzie się zapodziała krew unowocześniona? Dopóki nie ujrzę — bynajmniej nie uwierzę.
Szkoda mi dlatego połączenia czasów romantycznych i współczesnych, które dało się w formie tak prosto zaznaczyć — demityzacja Mickiewicza poprzez zanik wampirycznych wpływów na rzecz modernizmu albo Moderny (bo wampiryczne media tak lubią szczepionki). Pomysł był, przemysłu zabrakło tj. przemyślenia, nie masowości (przemysł z dawniejszej definicji). Końcówka to puenta z bajki dla dzieci, a to jest PG 13 !! na pewno
Więc? Zainspirował mnie format, nie wyjdzie długo z głowy ani z szafy [smutno sexy Mickiewicz]. Zamysł chciał wypaść szkarłatnie, a kończy matowy (nie zmatowany, to jednak nie szachy).
tak naprawdę to chyba 4,5/5 (nie jest tak bardzo idealne jak Dracula i Nędznicy, ale...)
My ADHD brain was happy — serio sposób napisania w jakiś sposób ukoił mój mózg i naprawdę nie mogłam się oderwać od czytania. Osobiście kocham historyczne nawiązania, a jest ich tutaj baaardzo dużo. I jako wampiry enjoyer byłam przeszczęśliwa — W KOŃCU dobrze napisany wampir!!! Opis głodu pod sam koniec jest po prostu zajebisty kdjdjsdh. Ogólnie — ta książka była kurwa piękna i trafiła bardzo w moje poczucie humoru
... a jedyne czego mi zabrakło to romansu z panem Wypiorem 🙈
„Wypiór” opowiada o trzydziestoletnim małżeństwie, którzy zamieszkali w mieszkaniu od wujka. Nowy dom oprócz mnóstwa pamiątek; obrazy, ozdoby mieście w sobie szafę. Szafa co prawda jak to szafa - nic specjalnego, jej mieszkaniec za to, to już większa niespodzianka. Zamieszkuje ją bowiem sam Adam Mickiewicz, dodatkowo jest wampirem. Dni spędza na spaniu w szafie, uciekaniu d światła, słońca i ludzi, nocami wychodzi i czas spędza z Martą i Łukaszem. Bierze udział w ich życiu jakby był co najmniej ich członkiem rodziny. Marta, jako pracowniczka muzeum im. Adama Mickiewicza jest przeszczęśliwa z możliwości poznania i życia z Adamem. Łukasz - niekoniecznie.
🧛
„Wypiór” to na prawdę ciekawa książka, zdecydowanie coś nowego, zarówno pod względem treści, tematu (MICKIEWICZ JAKO WAMPIR ŻYJĄCY W SZAFIE), ale i za formę, (tekst napisany jest w większości 13-zgłoskowcem) zabawny, humor „Wypiora” bardzo mi odpowiadał. Udało mi się w książkę nawet wciągnąć, szczególnie przy ok 2/3 - strony przewracałam z ogromną ciekawością, co stanie się dalej.
Nie było jednak idealnie: -1 za chaoryczne momenty, nie dało się domyśleć w jakim czasie jesteśmy (teraźniejszość - Mickiewicz-wampir, czy czasy gdy mickiewicz żył jako człowiek), oraz za autentyczne listy mickiewicza, średnio mi pasowały i wybijały z płynącej historii
-0,5 za zakończenie, za szybkie, byle jak wyjaśnione, no ogólnie bardzo słabe
Czytanie "Wypiora" to przede wszystkim ogromna przyjemność i świetna zabawa. Uzdański opowiada oczywiście błahą relację dwójki trzydziestolatków próbujących odnaleźć się w pisaniu, odnaleźć się na rynku pracy, odnaleźć się w miłości - niby banał. A jednak jest wprawny, nasączony pastiszem trzynastozgłoskowiec, jest Mickiewicz-wampir w szafie, jest warszawski nerw i subtelna kulturowa refleksja. W moim odczuciu nieco mniej angażują prozatorskie wycieczki w wieszczą przeszłość, ale i to się broni. Fajne to, po prostu fajne i myślę że trzeba to czytać jako coś fajnego i lekkiego, nie oczekując arcydzieła, żeby skończyć z zadowoleniem.
DNF 50%, więc daję sobie moc ocenienia tego. xD Naprawdę nie wiem czemu po zobaczeniu słów "trzynastozgłoskowiec" i "Mickiewicz" stwierdziłem, że dam temu szansę. Pewnie z powodu tego, że Adaś siedzi w szafie jako wampir. Ale pozostawię tę książkę ludziom lubiącym wiersze i wierszyki. Not my cup of tea.
Całość jednak nie wzbudziła we mnie żadnych gwałtowniejszych emocji. Audiobooka słuchało się szybko i przyjemnie, ale podejrzewam, że równie szybko zapomnę o tej książce.
Forma imponująca (większośc pisana trzynastozgłoskowcem). Stylizacja na romantyczny poemat epicki - świetna. Pomysł, by Mickiewicza uczynić wampirem i wplątać w czasy wspólczesne - oryginalny. Wszystko pięknie koresponduje z twórczością wieszcza, często odwołując się do detali z jego życia i twórczości. Inna sprawa czy "Wypiór" to faktycznie dowód na spuściznę romantyzmu i czy ta historia mówi coś o nas samych przez sam fakt, że do niego nawiązuje. Tu mam wątpliwości, bo fabularnie jest dosyć licho. Mimo wszystko podziwiam
Świetny koncept, Mickiewicz jako wampir mieszkający w szafie pary milenialsów? dawno nie widziałam czegoś równie szalonego 😁 Do tego większość książki jest pisana trzynastozgłoskowcem. A dzięki rymom czytało się szybciutko. Niestety jak dla mnie fabularnie trochę taka nijaka i miałam nadzieję na zakończenie wzbudzające więcej emocji. Z rytmu wybijały mnie nieco listy Mickiewicza, które - jak można się domyślić - były pisane zupełnie inną formą, i jak dla mnie nie wnosiły zbyt wiele. Niemniej bardzo przyjemne spędziłam czas z tą książką i chylę czoła za ten trzynastozgłoskowiec ☺️
Bez dwóch zdań była to jedna z najbardziej "osobliwych" książek jakie przeczytałam, w oczywiście dobrym tego słowa znaczeniu.
Jedyną rzeczą o jaką się przyczepie to jest definitywnie zakończenie. Nie chcę być zrozumiana źle, bo bardzo mi się podobało, ale jednak to takie urwanie dało tylko jedno wyjście: dalszy ciąg historii, którego oczywiście zabrakło BŁAGAM I KOLEJNĄ CZĘŚĆ😭😭😭
ŁUKASZ: Taki mądry, genialny, taki smutno sexy, MICKIEWICZ!
Wypiór Grzegorza Uzdańskiego to całkiem ciekawy przypadek w polskiej literaturze. Autor przedstawia z dużą dokładnością portret współczesnego Polaka oraz rozprawia się nad pokłosiem mesjanizmu i innych mickiewiczowskich idei. Jak wspomniała Justyna Jaworska w posłowiu, jest to pewien rodzaj wychodzenia z szafy, filozoficznego coming outu polskiego społeczeństwa, w którym idee narodowego wieszcza nadal funkcjonują i mają się dobrze.
Poruszane jest tu wiele współczesnych i ważnych tematów, pojawia się wątek lewicowości Mickiewicza, który pomijany jest w dzisiejszej edukacji, możemy też obserwować jakże ludzkie i przyziemne rozterki bohaterów.
Jednak są też minusy. W utworze zawarte były, przynajmniej moim zdaniem, fragmenty-zapychacze nic nie wnoszące do historii. Rozumiem jaka pierwotnie miała być ich funkcja, jednak ostatecznie zdecydowałem się je pominąć, gdyż mnie znudziły. Podziwiam Uzdańskiego za pisanie rymowanym wierszem, jednak no... niektóre z tych rymów nie były udane. Przykładem niech będzie: "Marta sprząta po Eksie, bo śmierdzi z kuwety. Szuka kup, przysypując bryłki granulatu. Jest siódma i nie zdąży już do paczkomatu."
Podsumowując, książka ta to demitologizacja postaci Mickiewicza, który w naszej społecznej świadomości można powiedzieć urósł do rangi literackiego bóstwa (i tak jedni go kochają #teammickiewicz, a inni nienawidzą). 3*, choć trochę naciągane, bo tak jak mówiłem były momenty, które po prostu mnie zanudziły.
Esencja "Wypiora" znajduje się gdzieś pomiędzy fascynującą zabawą językiem polskim, wykorzystywanym do granic możliwości, a lekko napisanym tworem fanfikopodobnym który wykorzystuje dużo faktycznej wiedzy historycznej i literackiej autora. Pomimo tego, że jest to książka boleśnie millenialsowa, od dawna nie bawiłam się tak dobrze przy jakimkolwiek pastiszu. 4.5/5 can I have more of whatever this is
Fajnie się czytało! Wieszcz narodowy w roli nieumarłego to zdecydowanie nietypowy koncept, ale spodobał mi się zarówno on, jak i wykonanie. Zdarzające się wulgaryzmy czasem wybijały mnie z rytmu, ale poza tym - bardzo przyjemna lektura, fajna na oderwanie się od codziennej prozy.