Kiedy Agata Śródka, „panna z odzysku” - restauratorka i celebrytka, postanawia założyć winnicę w gościnieckim pałacu, nie spodziewa się, że ta przygoda zaprowadzi ją w sam środek morderczej intrygi, której ofiarami padną jej były mąż, młoda rywalka i leciwa dama. Niewiele zabraknie, żeby i ona sama straciła życie.
Skrywane przez lata sekrety wylewają się wraz ze strumieniami znakomitego wina, nie każdy okazuje się tym, za kogo się podaje, a prowadzący śledztwo gubią się w gąszczu tajemnic i kłamstw. Legenda cysterskiego zakonu odżywa i niespodziewanie ujawnia prawdziwe pragnienie winiarza, pomagając w zdemaskowaniu mordercy, choć wszystko to i tak wina wina.
Najbardziej rozhulana komedia kryminalna tej jesieni, w której wino i trup leją się strumieniami!
Nie jest niczym nowym, że twórczość Małgorzaty Starosty pokochałam od pierwszego spotkania z „Pruskimi Babami”, a każda kolejna książka utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że takiej autorki brakowało w moim dojrzałym już czytelniczym życiu. Za czym przepadam w szczególności? Otóż, zacznijmy od humoru – czarnego jak smoła, ironicznego, który potrafi wbić szpilę nawet w najbardziej niewinnych bohaterów. Kontynuujmy wspomnieniem perypetii – z książkami Małgosi nie sposób się nudzić, intrygi jej książek bowiem przypominają te snute przez Agathę Christie, tylko z przymrużeniem oka. Wreszcie – styl, styl nie byle jaki, ale dopieszczony zarówno formalnie, jak i językowo.
Tym samym, „Wina, wina” (jak pozostałe powieści autorki), nada się doskonale na relaksujący wieczór jesienny, na niezobowiązujące zaczytanie przy kieliszku ulubionego winka, pod kocykiem, a co! Jest zbrodnicza intryga, są ostre jak brzytwa dialogi, są postacie, których nie sposób nie pokochać. I ta ironia – jak wisienka na torcie. Tort zresztą też jest, w kształcie głowy klauna, od niego nawet wszystko się tu zaczyna, ale nic więcej Wam już nie zdradzę. Czytajcie książki Małgorzaty Starosty – to komedie kryminalne, które dają prawdziwą frajdę z lektury.
Potrzebowałam przerywnika od Każde kolejne lato i ta książka doskonale się sprawdziła Zaangażowała mnie, momentami było naprawdę zabawnie. Może nie zaśmiewałam się w głos ale już zaczęłam 2 tom więc myślę że najlepsza rekomendacja Słucham audiobooka na empik go
Na brzydka pogodę ,na poprawę humoru ,żeby się nie denerwować utknąwszy w korkach najlepsza jest ......... komedia kryminalna . Bardzo lubię komedie kryminalne ,a tu miałam niezły ubaw .
Już od pierwszych stron parskałam śmiechem . Chyba mam spaczone poczucie humoru bo parsknęłam śmiechem przy tekście "głodny nie umarł" (to było o nieboszczyku ;-) ) .
Małgorzata Starosta ma świetne pióro i bardzo fajnie się czytało jej książkę . To jest właśnie jedna z tych książek którą chce się czytać ,ale z drugiej strony przeciąga się to czytanie ,w moim przypadku było to słuchanie audiobooka ,żeby zbyt szybko nie rozstać się z bohaterami książki .
Koniecznie musze nadrobić książki Gosi , bo na razie przeczytałam debiutancką książkę Gosi ,ktora też mi się bardzo podobała . Jeśli jeszcze nie przeczytaliście to polecam :-D
„– Na wypadek, gdyby się pan jeszcze nie połapał, to ja żyję, na dowód czego mogę panu pomajtać nóżką. – Co powiedziawszy, machnęła odnóżem zakończonym różową lakierowaną raciczką.” Ja najwidoczniej jestem całkowicie oporna na taki rodzaj humoru i po tym cytacie, zamiast ryknąć śmiechem, nastąpił bolesny facepalm. Szczerze mówiąc, przez większość czasu zastanawiałam się, gdzie jest ta wspomniana na okładce komedia. Pół-Francuz jest gejem? Bohaterka ma zgrabniejsze łydki niż denatka? To jest ten humor? Musicali nie lubię, pogodziłam się z tym, z komediami kryminalnymi też mi najwyraźniej nie po drodze. Niemniej nawet odsuwając na bok moją niechęć do gatunku, nie mogę powiedzieć o tej książce nic więcej, niż że była okej. Czy rozwiązanie sprawy składa się w całość? Tak. Czy jest satysfakcjonujące? Meh. Nie zachwyciła mnie ta książka po drodze, bym mogła przymknąć oko na niesatysfakcjonujące zakończenie.
Jakoś bez rewelacji. Na początku drażniąca główna bohaterka, ale z czasem jest lepiej, dziwne zdarzenia i niewiele śmiechu. Jak dla mnie to było to świeże spojrzenie na twórczość Agaty Christie bo sprawę poznajemy z perspektywy osoby przesłuchiwanej, a nie detektywa co było dość fajne. Wprowadzone dość dużo bohaterów przy czym kilkoro z nich zupełnie nic nie znaczą dla całej sprawy i może mówią zdanie albo dwa, a jak dla mnie wprowadziły niepotrzebny zament i trzeba było je zapamiętać. O Pani Róży to zapomniałam na śmierć, dopiero na koniec jak ja wspomnieli to mi zaświatało mi, że rzeczywiście ktoś taki się pojawił. Było parę smieszkow, które akurat nie trafiły zupełnie w muj gust więc nie było pośmiane. Doceniam, ale po kolejną czesc sięgać nie będę. Podobał mi się risercz o winiarstwie i uprawie winorośli.
Nie oznaczam jako spoiler bo i tak jest to w opisie (którego nie polecam czytać). Nie wina książki tylko edycji, ale trochę kiepsko - pomylone wielokrotnie imię denata. Bo co za różnica czy Roman czy Robert????
Agata Środka pragnie założyć własną winnicę. Na winie jednakże zna się tak, jak ja, czyli prawie wcale. Zatem gdy właściciel sąsiedniej gościnieckiej winnicy zaprasza ją na uroczystą kolację połączoną ze zwiedzaniem przybytku, Śródka nie zastanawia się długo. Zaproszeni zostają także inni goście i tym sposobem pod jednym dachem czas mają spędzać w gronie kilkunastu nieznanych Agacie osób. Czy aby na pewno? Po przybyciu na miejsce restauratorka zauważa swojego byłego męża i jego nową żonę. Czy istnieje gorsza ewentualność niż ta? Cóż!? Winnica ważniejsza. Toteż goście siadają przy jednym wielkim stole, raczą się cudownymi potrawami, spożywają wyśmienite wino i przedstawiają się kolejno jak na wieczorku zapoznawczym. Po kolacji wszyscy udają się na spoczynek do swoich pokoi. A nazajutrz? To komedia kryminalna, więc trupów nie może zabraknąć! The more, The merrier - że tak powiem. A czasem nie ilość, a jakość trupów też robi robotę. Powiem tylko, że zabawę z czytania będziecie mieć dużo lepszą gdy nie zerkniecie w opis na okładce.
Małgorzata Starosta zna się na komediach kryminalnych jak mało kto. Wie jak konstruować postaci, jak nadawać klimat historii, jak budować humorystyczne dialogi. Nigdy nie zapomina o wplataniu w nie ciętych ripost, a czarny humor, to najlepszy humor z możliwych. Poczucie humoru autorki idealnie trafia w mój, dlatego tak lubię wszystkie jej komedie. Trylogia Pruskich Bab i Szczęśliwy Los mnie nie zawiodły. A Wina Wina? Można by ją określić jako wisienkę na torcie, choć winogrono byłoby tu chyba bardziej na miejscu. A może raczej chmiel?...
Zamknięci w winnicy bohaterowie obserwują się bacznie i próbują dojść do tego, kto morduje. Są na siebie skazani, bo funkcjonariusze policji wymogli na nich pozostanie w budynku i przyznanie się zabójcy do winy. Trup ściele się gęsto, wino leje strumieniami - jak tu czuć się bezpiecznie? Motyw z wzajemnym obwinianiem się i szukania winnych wśród towarzyszy pobytu w winnicy jest motywem idealnym. To kto ma motyw by mordować? Kto zginie? Kto przeżyje? Gdzie leży wina? Czy to na pewno WINA WINA? Ile butelek wina ostanie opróżnionych a ile potłuczonych? Tego dowiecie się przy lekturze.
Pora uzupełnić sobie braki, bo swego czasu słuchałam w audio "Tajemnicę carycy", a potem zorientowałam się, że to był drugi tom przygód Agaty Śródki. "Wina wina" otwiera całą serię i poznajemy naszą celebrytkę, która rozwinęła skrzydła w gastronomii. Kobieta podejmuje decyzję o założeniu winnicy w gościnieckim pałacu, ale nie spodziewała się, że marzenie o sporej ilości winorośli skończy się ciągiem dramatycznych zdarzeń.
Kolejna komedia kryminalna za mną. Zawsze przystępując do jakiejkolwiek lektury z tego gatunku, podchodzę do niej z małą obawą. Często więcej jest w takich książkach komedii niż kryminału, a jak już mamy te żarty to one nie trafiają w moje poczucie humoru. Pani Małgorzata Starosta potrafi przebić się swoim stylem i poczuciem humoru na tyle, że całkiem nieźle bawię się przy jej książkach. Akcja przez cały czas jest bardzo równa i nie zauważyłam fragmentów, gdzie mamy jakiś przestój. Mogę nawet odważnie stwierdzić, że zaczyna mi się podobać postać Agaty Śródki i z ciekawością śledzę jej przygody z trupami w tle.
"Tajemnica carycy" dostała ode mnie 2,5 gwiazdki. "Wina wina" zyskała w moich oczach więcej, więc dam jej solidne, pełne 3 gwiazdki. To była bardzo lekka, relaksująca lektura, przy której te kąciki ust potrafiły podnieść się kilka razy. Po raz drugi przekonałam się, że ta seria idealnie nadaje się na gorszy oraz zapracowany okres, kiedy chcemy przede wszystkim odpocząć i odstresować się. Patrząc na to jaki czasami mamy młyn - jest to potrzebne. Z chęcią sięgnę po trzecią część, bo chcę zobaczyć co autorka może jeszcze czytelnikom zaoferować.
Komedie kryminalne zawsze w jakimś stopniu mi się podobają. Zaczęło się od książek Jacka Galińskiego i tak oto gatunek ten zyskał moje nieśmiałe zaufanie przez co, kiedy nadarzy się okazja, zawsze jestem chętna by sięgnąć po coś nowego z tego gatunku!
Tym razem padło na pozycję, którą napisała Małgorzata Starosta czyli "Wina wina". Już sam tytuł sprawia, że mam wrażenie, że dobrze będę się bawić podczas czytania tej pozycji. Jak było w rzeczywistości?
Główną bohaterką książki "Wina wina", którą napisała Małgorzata Starosta jest Agata Śródka, której marzy się założenie winnicy w gościenieckim pałacu, który zakupiła. Według opisu książki jest ona celebrytką i właścicielką jednej z restauracji, natomiast teraz marzy jej się winnica z prawdziwego zdarzenia.
Okazja, aby dowiedzieć się nieco więcej o założeniu winnicy, jej prowadzeniu, pielęgnacji winorośli i wszystkim, co związane z tą produkcją nadarza się dosyć szybko, kiedy to kobieta zostaje zaproszona przez Barnabę Miszczuk na weekendową degustację win połączoną ze zwiedzaniem winnicy.
"(...) odrzucenie zaproszenia nie wchodziło w rachubę. Stanowiło ono ogromną nobilitację, a przy okazji mogło pomóc Agacie w lepszym poznaniu winiarskiego świata, do którego coraz bardziej ją ciągnęło." Kobieta nie ma zamiaru przepuścić takiej okazji, zwłaszcza, że wino Barnaby słynie z dobrej jakości zarówno w regionie, Wielkopolsce i nie tylko!
Nie przewidziała tylko jednego. Ta wizyta kosztować będzie ją wiele nerwów o ile nie życie! Okazuje się bowiem, że podczas pobytu w winnicy Miszczuka dochodzi do morderstwa jej byłego męża, następnie jego obecnej żony, jak i spokrewnionej z właścicielem winnicy, pani Leokadii.
Ta ostatnia przed swoją śmiercią zdążyła opowiedzieć wiele ciekawych historii dotyczących życia Barnaby, jej samej jak i całej miejscowości Gościniec, a to wszystko w "towarzystwie" wina, którego winą jest, że język co niektórych staje się rozwiązły i na światło dzienne wychodzi wiele sekretów zarówno osób uczestniczących w degustacji jak i niektórych miejsc w Gościńcu.
Stróże prawa mają sporo pracy, zwłaszcza, że większość osób ewidentnie coś ukrywa i nie każdy okazuje się być tym, kim jest w rzeczywistości. Kto zatem popełnił te zbrodnie? Komu zależało na tym, by te postacie zginęły? Może wcale nie chodziło o nie, a o kogoś innego? Jeśli chcecie się dowiedzieć, to sięgnijcie po tę pozycję!
Małgorzata Starosta w swojej książce "Wina wina", przedstawiła tragiczną historię w dosyć zabawny sposób. Nie będziecie tutaj narzekać na brak humoru, którego po książce z gatunku komedia kryminalna wręcz oczekiwałam.
"-Jest pani pewna, że nie wypiła w tej winiarni więcej niż jednej butelki? - Niech się pan wreszcie zdecyduje, panie prokuratorze - odparła wściekła. - Mam być martwa czy ubzdryngolona? Bo zasadniczo to ani jedno, ani drugie, tak na marginesie." Postacie wykreowane przez autorkę nie grzeszyły inteligencją. Na szczególną uwagę w tym przypadku zasługuje główna bohaterka czyli Agata Śródka i jej przyjaciółka Mariola Santini. Jeśli się dłużej nad tym zastanowię, to tak na prawdę, nie wiem czy chciałabym być przyjaciółką kogoś kto non stop jest dla mnie nie przyjemny i ciągle coś mu nie pasuje.
Ok, perhaps I "found" this book at the right moment, when I needed something lighter. The characters were just amazingly stupid and shallow and the humour was a bit hit or miss, especially in regards to how some conversations felt a bit forced... but I THOROUGHLY enjoyed this book. To be fair, the author was more than aware of the how her characters are as everything was written and described in a beautifully sarcastic way.
As one of the reviewers here pointed out, this book was basically "Agatha Christie but from the point of view of the suspect, not the detective" and that was an interesting take on the formula as well, with the protagonist not being directly engaged in solving the mystery. The story itself, while not groundbreaking, also wasn't bad and it didn't distract me from enjoying the book. I will definitely check the other volumes out.
A light book written in quite a funny way, good for fans of wine and restaurants (or fine food). Probably the ending came a bit out of nowhere and the case was solved very quickly, but at least it wasn't predictable. I'm curious about the other parts of the book.
Świetnie się bawiłam podczas czytania. Potrzebowałam takiej książki jak ta. Akcja rozkręcała się powoli dochodząc do punktu kulminacyjnego. Śledztwo zakończyło się na ostatnich stronach, zaskakując rozwiązaniem.
Okej, ale nic więcej. Oczywiście zabawna jak to komedia, lecz bardzo chaotyczna. Przez to tak poznałem i zapamiętałem bohaterów, że aż nie wiem o kogo chodziło, kiedy okazało się kto był mordercą XD
2,5 Znacznie gorsze niż seria "Pruskie baby", a pokładałam w niej nadzieję. Zachowanie bohaterów niezbyt logiczne, z serii jedna rozmowa i po problemie, ale po co ze sobą rozmawiać.
Historia ta jest zdecydowanie zabawna, ale również intrygująca. Jeżeli tak jak ja lubicie rozwiązywanie zagadek, niekoniecznie w sztywny, typowy sposób, ta lektura będzie idealna dla Was. Już od samego początku można wciągnąć się w fabułę, lektorka audiobooka dodaje dodatkowego klimatu i naprawdę cudownie się jej słucha. Należy mieć jednak na uwadze, że jest to taka pozycja, która na początku wymaga nieco więcej uwagi od czytelnika/słuchacza, ponieważ mnogość bohaterów oraz ich tajemnic, może sprawić, że odbiorca pogubi się w tym wszystkim niemal tak samo jak postacie prowadzące śledztwo. Mogę Was jednak zapewnić, że nie pożałujecie sięgnięcia po ten tytuł, który jest również dobry w trakcie urlopu (wiem, bo sama sprawdziłam).
Komedia kryminalna to gatunek, w którym wiele rzeczy może pójść nie tak: humor może być ciężki i nieśmieszny, postacie przerysowane, a zagadka kryminalna potraktowana po macoszemu, żeby tylko wcisnąć więcej kiepskich gagów. Ale tam, gdzie wkracza Małgorzata Starosta, cała na różowo, można bez obaw przygotować się na literacką ucztę - tym razem zakrapianą dużą ilością wina.
Bohaterką piątej powieści autorki jest Agata Śródka - restauratorka, celebrytka i świeżo upieczona właścicielka pałacu w Gościńcu, przy którym planuje założyć winnicę. Kiedy znany w okolicy winiarz zaprasza ją na weekendowe przyjęcie w swoim przybytku, Śródka skrzętnie korzysta z możliwości szpie… zdobycia cennych informacji. Nic jednak nie psuje atmosfery tak skutecznie jak trup.
Jeśli kiedyś zastanawialiście się, jak mogłoby wyglądać wspólne literackie dziecko Agathy Christie i Joanny Chmielewskiej, to mam dla was odpowiedź: właśnie tak jak “Wina wina”. Fabuła powieści przypomina klasyczne kryminały Christie - różnorodne grono bohaterów spotyka się przy okazji jakiegoś towarzyskiego zgromadzenia, po czym dochodzi do morderstwa, którego musiało dokonać jedno z nich - ale za sprawą dużej dawki humoru i świetnej kreacji postaci, atmosfera kojarzy się bardziej z twórczością drugiej z autorek. Muszę przyznać, że to wyjątkowo udane połączenie, bo zapewnia zarówno ciekawą intrygę, jak i mnóstwo rozrywki.
Powieść wciąga i bawi już od samego początku, kiedy bez zbędnych wstępów zostajemy wrzuceni w sam środek akcji i poznajemy większość bohaterów. Początkowo ten natłok nazwisk trochę mnie przytłoczył, ale kiedy już udało mi się zapamiętać kto jest kim i nie musiałam gorączkowo cofać się do pierwszych stron, nic już nie zakłócało mi dalszej lektury i przeczytałam całość w jeden wieczór. A te postacie wahto znać! Agata Śródka może i jest mikrej postury, ale za to jej charakterkiem można by obdzielić kilka osób. Z bycia irytującą uczyniła sztukę, ale przy tym, jak powiedział o niej któryś z bohaterów, nie da się jej nie lubić. Michel, jej pół-francuska prawa ręka, tak bardzo przypominał mi swojego imiennika z Gilmore Girls, że nie byłam w stanie wyobrazić go sobie z inną twarzą i głosem. Dołóżmy do tego jeszcze byłego męża Agaty, do kompletu z nową żoną, ciotkę Leokadię, w której żyłach zamiast krwi płyną sarkazm i ironia, przystojnego księdza, który do stanu duchownego nadaje się jak świnia do baletu, występującą pod pseudonimem autorkę powieści erotycznych, oraz komendanta miejscowej policji i podlejmy to wszystko winem, a powstanie prawdziwa mieszanka wybuchowa.
Małgorzata Starosta jak zwykle stworzyła zmyślną intrygę, w której tożsamość mordercy pozostaje tajemnicą prawie do samego końca. Jest w tym wszystkim tylko jedna rzecz, której nie jestem w stanie zrozumieć: czemu, do stu tysięcy fur beczek, opis z tyłu książki zawiera tyle spoilerów?! Kiedy sięgam po kryminał, w którym pojawia się więcej niż jedno morderstwo, wolałabym raczej nie mieć od razu podanej na tacy schludnej kolejeczki następnych trupów. Cały efekt zaskoczenia diabli wzięli, a szkoda, bo trochę to jednak psuje odbiór powieści. Poza tą jedną sprawą nie mam się właściwie do czego przyczepić. Językowo jak zwykle jestem zachwycona, poczucie humoru autorki idealnie do mnie trafia, więc bawiłam się świetnie i już z niecierpliwością czekam na kolejną książkę Starosty, bo jestem pewna, że się nie zawiodę.
„Wino przeistacza mędrca w głupca, a głupca w mędrca”
Lubicie komedie kryminalne? Dla mnie książka „Wina wina” była pierwszą komedią kryminalną. Jednak zdecydowanie nie jest ostatnią tego typu książką. Ten klimat totalnie mi odpowiada, lekki przekaz kryminału to jest coś, co mogę czytać między cięższymi książkami.
Agata Śródka – celebrytka i restauratorka, postanawia, że w przy nowo otwartej restauracji w zabytkowym pałacyku otworzy winnicę. Świetną okazją staje się dla niej zaproszenie przez właściciela jednej z największych winnic w województwie na weekend do jego winnicy. Tam Agata zamierza poznać tajniki wytwarzania tego trunku. Niestety ta rozrywka staje się mordercza, kiedy zaczynają ginąć osoby.
Książka niesamowita trzeba rzec. Zaczyna się od zdania „Dźwięk, który wydała z siebie Agata Śródka, określano później jako kwik potrąconej przez kombajn maciory, choć niektórzy słyszeli raczej wrzask wściekłego indora”. Tego pierwszego zdania nie zapomnę bardzo długo. Od razu wprowadza atmosferę takiego rozluźnienia.
Fabuła tej książki jest poprowadzona wprost genialnie. Nic nie jest zaplątane. Wszystkie fakty pięknie się łączą i choć w pewnym momencie uważny czytelnik może dojść do tego, co, kto i dlaczego, to koniec i tak okazuje się małą zagadką. Oczywiście zupełnie nie przeszkadza to w odbiorze książki.
Humor idealnie wpasował się w moje poczucie humoru. Utrzymany jest na tym samym poziomie przez całą książkę. I to nie są żenujące kawały, ale wyrafinowany humor sytuacyjny, który jest zawsze na miejscu. I chociaż śmierci jest tam dużo, to atmosfera rozluźnionego przez dobre wino towarzystwa sprawia, że przez książkę się płynie. Do tego główna bohaterka Agata, mimo że jest zołzą, to stała się jedną z moich ulubionych postaci. Kobieta wie, czego chce i dąży do tego.
Oglądaliście kiedyś filmy z serii „Żandarm z St. Tropez” z Louisem de Funès w roli głównej? Ja jako nastolatka non stop oglądałam je razem z tatą. Książka „Wina wina” sprawiła, że od razu sobie przypomniałam o tych weekendowych popołudniach z tatą. Atmosfera i nastrój przypominają te z filmów.
Dawka ironii, sarkazmu i absurdu jest tutaj niesamowita, jednak wszystko jest zrobione ze smakiem. I mimo przerysowania niektórych postaci (chociażby Michael, czy sama Agata) to książka jest napisana w punkt. Każdy bohater jest wyrazisty i chociaż dostajemy ich całe spektrum (dziennikarz, policjant, prokurator, restauratorka, sklepikarka, starsza dama, właściciel winnicy, ogrodnik) to są tak charakterystyczni, że nie sposób ich nie zapamiętać.
Na brawa zasługuje także sposób wykonania audiobooka oraz lektorka Anna Ryźlak, której sposób interpretacji jest wprost niebywały. Dawno nie słuchałam tak dobrego audiobooka. Sprawił, że moja dwugodzinna podróż autem minęła zaskakująco szybko i przyjemnie.
Z czystym sercem polecam tę książkę. Jeżeli lubicie lekki klimat w kryminałach, to jest to coś dla Was. A zdecydowanie polecam przesłuchać audiobooka! Istne mistrzostwo!
Sięgacie czasami po kombinacje gatunkowe, które niekoniecznie według Was mogą okazać się świetną mieszanką? Ja tak miałam w momencie, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam coś takiego jak komedia kryminalna. Podchodziłam sceptycznie, no bo przecież kryminał, trup, zagadka, śledztwo, halo! Ale jak się okazuje coraz więcej jest takich, które warto przeczytać. A czy Małgorzata Starosta potrafi takie pisać?
Tytułowe wino ma tutaj znaczenie dwuznaczne, bo faktycznie jako trunek, ponieważ główna bohaterka zakłada winnicę, a po drugie, bo nagle okazuje się, że jej były mąż i kilka innych osób padają ofiarami zabójczej intrygi. Ba, ona sama ledwo uchodzi z życiem. I w tym miejscu książka zaczęła mi się bardzo podobać, bo wraz z bohaterami, autorka wepchnęła mnie w sam środek ogrodów winnych. Wręcz wyobraźnia płata figle do tego stopnia, że można poczuć zapach owoców i fermentacji.
Ale nie zamykamy się w tym miejscu, bo wpadamy w wir przeszłości by wyciągnąć z niej tajemnice i brudy. Tutaj wolałabym aby się to zamknęło bardziej w ramach klasycznej formy kryminału, na niewielkiej powierzchni, w stylu Agathy Christie, bo szczerzę mówiąc, średnia wyszła z tego komedia. Jest śledztwo, są trupy, no są. Ale i zalatuje lekko thrillerem psychologicznym, bo wpadamy w sidła kłamstw, ludzie nie są tym, za kogo się podają i wszystko robi się niezwykle zagmatwane.
I chyba cała ta otoczka komediowa miała się zamknąć wokół tytułu, który już nam zdradza, że wina leży po stronie wina. No tak, ale to nie od dziś wiemy, że to przecież alkohol potrafi wszystko zmienić, a podobno pod jego wpływem i szczerość przychodzi łatwiej. Nic dla mnie nie było tu zabawnego, a można byłoby się uśmiać w głos.
Tyle z minusów, ale jako kryminał jest dobrze. Kręcimy się w kółko, autorka miota nami niczym na karuzeli, łapie za nos i odciąga w innym kierunku. Pod tym względem wyszło świetnie i aż mi szkoda, że Starosta nie poszła w klasykę kryminału.
Podsumowując, dobrze się czyta, szybko, lekko i chce się mieć wszystkie książki autorki na półce po tej lekturze, ale no kurczę, z komedią to nie ma zbyt wiele wspólnego, przynajmniej dla mnie.
A książkę capnęłam w klubie recenzenta portalu Na Kanapie :)
Wszystko zaczęło się od nieszczęsnego tortu. A potem było tylko gorzej. Agata Śródka, od niedawna właścicielka pałacyku pod Poznaniem, zostaje zaproszona do pewnej popularnej winnicy. Kiedy przybywa na miejsce, okazuje się, że jest tam również jej były mąż, przyjaciółka i inne ciekawe persony. Wkrótce jednak wydarzenia przybierają jeszcze gorszy obrót, a winnica zamienia się w scenę zbrodni…
Na wstępie muszę wspomnieć, że „Wina wina” to pierwszy przesłuchany przeze mnie audiobook. Czytany przez Annę Ryźlak towarzyszył mi podczas spacerów, a także drogi na uczelnię i zdecydowanie je umilał. Przyznam, że to na pewno nie mój ostatni audiobook i cieszę się, że pierwsze spotkanie z tą formą było dla mnie tak udane.
Sama fabuła to typowa komedia kryminalna umiejscowiona w urokliwej winnicy – nie narzekam! Uwielbiam ten gatunek i na pewno się nie zawiodłam! Historia jest wciągająca i nieoczywista, a czytelnik cały czas próbuje dojść do tego, kto jest winny. Akcja ma tempo, sukcesywnie się rozwija i nie brakuje jej dosadnego wątku kryminalnego obleczonego w komedię pisaną dialogami bohaterów.
A ci bohaterowie zostali napisani naprawdę dobrze. Każdy z nich jest unikalny, każdy ma swoje sekrety i swój charakter. A Agaty Śródki naprawdę trudno nie lubić! To charyzmatyczna, aczkolwiek mała kobietka, która nie boi się powiedzieć co myśli, nie da sobie w kaszę dmuchać i chodzi niczym kot swoimi drogami. Drażni ludzi wkoło swoja stanowczością i pewnym urokiem, a jej potyczek z pracownikiem Michelem można słuchać bez końca. Sam Francuz dodaje również powieści dodatkowy fragment komediowy, a przy okazji jest ciekawą postacią.
Autorka sprytnie bawi się słowem, z sensem układa zbrodnicze plany bohaterów i nie żałuje nam wina, które leje się tutaj strumieniami, często rozplątując ludziom języki. Klimat zacisznej winnicy, przepełnionej echem kroków różowych szpilek, ogromnego gongu i odkorkowywanego wina, jednocześnie śmierdzącej zbrodnią to połączenie naprawdę idealne. Ja już sięgam po drugą część i mam nadzieję że i Wam spodoba się ta nietuzinkowa komedia kryminalna!