Gdy Kapitan Piotr Budzynowski przeprowadzał swój statek przez Morze Śródziemne, dowiedział się, że wkrótce będzie musiał skierować go w rejon, w którym grasują somalijscy piraci. Tak zdecydował armator. Wierzył, że nic złego nie spotka jego i załogi. Jednak tym razem się mylił. "Porwany" to z jednej strony trzymająca w napięciu opowieść o tym, jak dzień po dniu przebiegało porwanie: walka o statek, negocjacje, życie pod lufą karabinów porywaczy. Z drugiej – to przejmująca historia walki jego żony i córki o uwolnienie zakładników. Książka powstała w oparciu o prowadzone w tajemnicy przez Kapitana zapiski, a także zdobyte przez reportera Łukasza Pilipa unikalne materiały.
Rewelacyjny, rzetelny reportaż. Pełen chwytających za serce opisów i sytuacji. Fajnie że książka zawiera relację kapitana z terapii i życia po powrocie. Obraz piratów świetnie przedstawiony. Można było sobie ich wyobrazić. Rewelacyjna rzecz! 5.0
Zaznaczę na wstępie, że ta książka jest pierwszą, którą komentuję. Od samego początku przykuła moją uwagę i zapierała dech w piersiach. Razem z kapitanem przeżywałam tą historię i dzięki zapiskom z jego pokładowego dziennika, emocje we mnie buzowały. Przy całym opisywanym nieszczęściu, jest to książka napisana bezbłędnie. Przede wszystkim oddaje emocje ocalałych, które są budowane na faktach. Czułam się jak członek załogi przez całą opowieść. Po lekturze został podziw dla całej załogi, ale w szczególności dla kapitana oraz mechanika Miszy.
Bardzo ciekawie opowiedziane dramatyczne chwile. Autor opisał dokładnie to co przeżył, ale właśnie cały dramat trzeba dopowiedzieć sobie samemu co stanowi klasę tej książki jak i samego kapitana. Czasami aż trudno uwierzyć, że w XXI wieku piractwo morskie stanowi taki wielki problem. Polecam.
Niesamowita. Brak słów by opisać, jak bardzo wciąga i jak wielki respekt się odczuwa względem kapitana, załogi i rodziny. W lekturze czuć zarazem chłodną kapitańską kalkulację, jak i pełną emocji relację z niewyobrażalnie traumatycznego przeżycia. Nigdy nie czytałam jak emocjonującej... książki, dlatego, że nigdy nie wyobrażałam sobie czytać coś podobnego, co nie byłoby fikcją. Abstrahując od samej tresci reportażu, bardzo podobała mi sie jego forma - z detalami, dokładna, lecz z opisami i przemysleniani kapitana, które dawaly możliwość wczuć sie rolę kapitana i spróbować odczuć to co przeżywał. Wydawało mi się, że w niektórych miejscach można byłoby się spodziewać bardziej wstrząsających opisów, bardziej emocjonalnego podejścia, lecz właśnie ich brak uzmysławia czytelnikowi jak bardzo tramatyczne to było wydarzenie i jak bardzo załoga byla skupiona na...przeżyciu. Jakby pozwolenie sobie odczuwać rozpacz oznaczało śmierć.