Powrót do szkoły uczniów z Żółtego Liceum po dramatycznych wydarzeniach styczniowej nocy nie jest łatwy. Przyjaciele z Sercowa muszą uporać się z wieloma konsekwencjami tego tragicznego wieczoru, a przed nimi kolejne duże wyzwanie – zbliżające się terminy aplikacji na studia.
Czy Faustyna i Józef dokonają dobrych wyborów? Jak odnajdą się pośród warszawskich ulic i uniwersyteckich korytarzy? Czy ich miłość będzie trwała przez wszystkie pory roku?
Pokochaj mnie pod uniwersytetem jest drugą częścią Trylogii Sercowskiej autorstwa Weroniki Pawlak. Opowieść o losach Faustyny Świt i Józefa Irysowskiego cieszy się ogromną popularnością wśród tysięcy użytkowników serwisu Wattpad.
Swoją twórczością dzieli się na wattpadzie pod nazwami Awarko (obecnie) i polishbeauty (konto zawieszone, znajdują się jednak na nim starsze tomy wierszy).
Sama o sobie pisze: "prawie wicekomendantka Szkoły Zastępowych w ZHR, ewangelizatorka i miłośniczka Ducha Świętego (katoliczka), studentka filologii polskiej (II rok, jeszcze mało wiem), romantyczka, prawie Ania Shirley, nieco Diana Barry, spokojniejsza Jo March" (wattpad)
sercowskie dzieciaki nie są już takimi dzieciakami i zaczynają studia, swoją długą, trudną drogę. dostajemy dużą dawkę codzienności na różnych kierunkach, ciepła, humoru, sztuki, wiary, miłości i prawdziwej przyjaźni.
tę książkę nie czytało mi się łatwo. to wcale nie dlatego, że męczył mnie styl, czy cokolwiek innego, bo styl to tutaj jest zachwycający (cokolwiek innego też). czytało mi się ją ciężko, bo było mi tak źle, że tych bohaterów spotyka tyle złych, trudnych rzeczy. halo, przecież to moje kochane sercowskie dzieciaki, ja chcę czytać o ich szczęściu. mimo wszystko było warto. było warto wylać razem z bohaterami mnóstwo łez, było warto denerwować się razem z nimi. było warto doczekać tych późniejszych, szczęśliwszych momentów. jestem zachwycona, jak prawdziwe to było. każdy bohater jest inny, każdy inaczej radzi sobie z bólem, doceniam bardzo za piękne pokazanie tego.
na koniec dodam, że uniwerek czytałam na wattpadzie, więc wzruszałam się na najzwyklejszych momentach. zmieniłam się od czasu mojego pierwszego spotkania z bohaterami trylogii sercowskiej niemało. trochę dorosłam razem z sercowską paczką, super uczucie ogólnie <3
"byłaś zmartwychwstaniem po mojej drodze krzyżowej"
choć ciężko mi pozbierać myśli, recenzja jest moim obowiązkiem (grzechem byłoby nic nie powiedzieć!) - postaram się złożyć to wszystko w logiczną całość. trylogie sercowską poznałam już na wattpadzie, kiedy autorka dopiero zaczynała tworzyć ten cudowny świat (pozdrawiam cię Wera <33). od razu zakochałam się w montgomerowskich opisach, wspaniałych bohaterach i przepięknym ukazaniu wiary - miałam w swoim życiu kilka kryzysów, i dzięki trylogii mogłam w końcu odnaleźć drogę, którą chcę podążać. "kapliczka" była nieco idylliczna, natomiast "uniwerek" ukazuje, że każdy z nas musi przejść swoją własną drogę krzyżową. nikt nie powiedział, że droga do szczęścia będzie usłana różami; wielokrotnie się potkniemy, boleśnie raniąc sobie stopy, ale On na nas czeka z otwartymi ramionami - nawet jeśli się Go wyrzekniemy i odwrócimy się od tej ścieżki, On i tak nas wesprze i pomoże w dalszej wędrówce - bo czymże jest życie, jak nie wędrówką? koniec końców, serdecznie polecam - nie tylko jako książkę młodzieżową, ale i drogowskaz, który pomoże obrać właściwą dla nas ścieżkę, którą będziemy iść przez życie.
ta książka jest totalnym rollercoasterem emocji. pozostaje w klimacie pierwszej części, a mimo to jest bardziej poważna, dojrzalsza. w pewnych momentach nawet tragiczna. czytając, nie zdajesz sobie sprawy czy dany rozdział roztopi twoje serce, czy sprawi, że połamie się ono na kawałki. nie zliczę chyba, ile razy miałam ochotę rzucić nią w kąt, bo znowu coś szło nie tak, jak powinno, a dosłownie chwilę później wzruszałam się nad kolejnymi jej fragmentami.
jeśli miałabym powiedzieć, która część trylogii, póki co, bardziej mi się podobała to chyba właśnie ta. widać tutaj tą dojrzałość, cały czas coś się dzieje i, moim zdaniem, jest dużo większy nacisk na psychologię bohaterów, co osobiście uwielbiam.
*potencjalny spojler, ale nie odznaczam takowego, bo nie musi być spojlerem dla każdego*
czekałam na ten dzień od kiedy skończyłam Kapliczkę, a wszystko zamknęło się w trzy tygodnie - od kiedy poznałam tą serię, zdobyłam książki i obydwie przeczytałam. w tym Uniwerek w dwa dni. absolutnie się wciągnęłam, przez co czuję się zobowiązana napisać coś więcej niż trzy zdania w recenzji. miałam ostrzeżenie przed czytaniem o dwóch konkretnych rozdziałach, przez co zdecydowanie lepiej to przeżyłam... niemniej dalej tą cegiełka była rollercoasterem emocji, zarówno płaczu ze wzruszenia i "uroczości", jak i chęci rzucenia książką z czwartego piętra. Werka najwyraźniej lubi czytelnikiem pomiatać, nic dziwnego, chyba się już przyzwyczaiłam. cieszę się że dostaliśmy bohaterów w znacznie dojrzalszej wersji - w końcu już nie liceum, a studia, zmiana towarzystwa, zmiana otoczenia. niewiele było momentów, kiedy miałam ochotę udusić Faustkę, Józefa trochę więcej, ale i tak ich charaktery przeszły ogromną zmianę i bardzo mi się to podobało. nie mieliśmy klimatu Sercowa, ale umiejscowienie części akcji na uksw zdecydowanie to ubarwiło, bo (patrząc na google maps) okolica uniwersytetu jest piękna. a jako że wielbię Warszawę, to kolejny plus dla Uniwerka. za to więcej było momentów nawiązujących do wiary w porównaniu z poprzednią częścią. i spodziewałabym się, że raczej mi to będzie przeszkadzać, a jak się okazało - wprost przeciwnie. bo to wiara właśnie dopełnia charaktery dwóch głównych postaci i cieszę się, że wiele rzeczy było tu wspomniane, bo na mnie samą to wpłynęło. jeden temat jest wrażliwy, a próba gw*łtu dość szczegółowo opisana, więc tutaj spojler i ostrzeżenie dla tych bardziej wrażliwych osób, co wstrząsnąć może niestety.
kończąc już, jestem dalej absolutnie zakochana w tej serii niczym Józek w Faustynie, a końcówka mnie przygniotła do poduszki z płaczem ze wzruszenia. i oby tak pozostało w trzecim tomie, który chcę już a jednocześnie nie, bo nie chcę się żegnać z tą dwójką.
ps. kocham słonecznika. ps. 2 nigdy więcej fresków.
“byłaś zmartwychwstaniem po mojej drodze krzyżowej”
o wow.
W drugiej części trylogii sercowskiej autorka pokazuje nam losy sercowskich dzieciaków na studiach w wielkich miastach! Znów przeżywają oni rozterki, romanse i omyłki, które z upodobaniem opisuje Weronika. Rollercoaster emocjonalny, inaczej nie da się nazwać przeżyć, które na tacy daje ta książka, pokusze się o stwierdzenie, że autorka jest królową emocji i opisywania ich.
Książka powaliła mnie na łopatki. O wiele dojrzalsza niż pierwsza część, z ważnymi rozważaniami na temat życia, miłości i wiary. Przepiękny język oraz metafory, jak zwykle Weronika Pawlak serwuje nam złote cytaty, myśli. Wybitnie mądra książka, którą powinien przeczytać każdy. Trylogia sercowska jest promyczkiem, który rozświetla ciemne tunele życia. Co ja mogę więcej napisać? Jestem pod wrażeniem – jak zawsze! I co? Czekam na “Poślub mnie nad rzeką”.
Ta trylogia zdecydowanie pozostanie moją trylogią życia. Józek i Faustyna mają specjalna szufladkę w moim książkowym sercu. Ta książka dodała mi tyle nadzieji, otychy, chęci do życia, choć nie raz miałam ochotę nieźle przyłożyć niejednemu bohaterowi. Czego ja nie czułam czytając Ta książkę, i to jeszcze jak mocno! I to jest piękne, że oni są żywi, że popełniają błędy. Ta książka poprowadziła mnie do Boga, z którym uczę się zawrzeć przyjaźń, nauczyła mnie czym jest miłość, choć pewnie i tak będę się musiała sama tego nauczyć na swoim przykładzie, czym jest przyjaźń. Jestem tak wdzięczna, że porusza takie a nie inne tematy, "niepopularne" tematy że tak powiem, z którymi młodzież ma trochę nie po drodze, a nawet powiedziałabym, że większość ludzi. Ci cudowni bohaterowie pozostaną moja ogromną inspiracją na długo, jak nie na zawsze.
Ta książka mnie zabiła. Zabiła i ożywiła zaraz po tym. Uniwerek to 2 czesc mojej ukochanej (zaraz po Anne of Green Gables) serii. To historia tak piękna, mądra i dobra ze przecierałam oczy gdy czytałam ją na wattpadzie i marzyłam o tym by została wydana. Widzę zmiany i roznice miedzy wersją z watt a tą papierową. Ta papierowa ma w sobie tyle bólu, tyle rozpaczy, a jednoczesnie wiary i nadziei. Otuliła mnie (zaraz po tym jak rozszarpała na kawałki) i sprawiła, że chciałam studiować na UKSW, chciałam poznać Powiśle, pomodlić się w katedrze na Pradze Północ. Szalałam z rozpaczy po rozdziale 16, pękło mi serce po 27, umierałam ze strachu w 39 i dziękowałam Bogu od 40 aż po Epilog. I zakochałam się na nowo w książce, która nauczyła mnie wierzyć mimo kryzysów. Na brawa zasługuje tu ogromna przestrzeń kulturowa, literacka jaką wprowadza Autorka. Odwołania do literatury, sytuacyjne medyczne żarty, pokazanie studentów ze wszystkich stron. Intryga, która nie tylko Fau i Józkowi łamie serca. Postać Natalki, która rozczulała mnie i bawiła. Maks, którego nienawidziłam i współczułam mu. Celina, której obecności nie trawiłam. Profesor Słonecznik, który wyrwał się ze Stowarzyszenia Umarłych Poetów i ciotka Matylda, u której mieszkałabym do końca życia byle posłuchać z nią Mamma Mia i wypalić drogie papierosy. Ta ksiązka to wattpadowe arcydzieło i życzę jej, by literatura o niej nie zapomniała. I by ludzie czuli sie w Sercowie tak dobrze jak ja czytając o Wiosennej Drodze Światła.
Pozbieranie się po tej książce graniczy z cudem. Zdecydowanie dojrzalsza od pierwszej części. Absolutne 5/5 ⭐️ i jeśli do końca roku nie wyjdzie ostatnia część, pewnie jest to ostatnia tak wysoka nota.
Ten tom był zdecydowanie smutniejszy i trudniejszy pod względem wydarzeń. Wydaje mi się, że dzięki temu jeszcze bardziej zżyłam się z bohaterami. Czuję, że ciężko będzie mi się kończyć przygodę z tą serią 🫠
To kolejna część i kolejny bilet do Sercowa i Warszawy. Oj zżyłam się z Faustką i Józkiem i całą rodziną z Warszawy i Sercowa. Choć nie powiem, że ciocia Matyldzia to mój comfort character to kocham wszystkich! Znowu pokochałam Józka pomimo wszystkich głupstw jakie zrobił i cała reszta to znowu ich pokochałam i ta cześć Trylogii Sercowskiej była niebywała. Dorastałam razem z bohaterami a oni ze mną. Szkoda tylko, że ja nie mam dwudziestu lat jak Państwo Irysowscy ale to szczegół. Pierwsza część nauczyła mnie relacji romantycznych i zaakceptowania siebie oraz dopuszczenia do siebie miłości, druga część- nauczyła mnie, że to nie wszystko przez Boga i ogromnie nauczyła mnie wielu rzeczy w relacji oraz nauczyła Bożego życia czyli życia w wierze w pełni będąc tak młodą, nauczyła mnie na nowo relacji z Maryją i chyba dzisiaj czeka mnie rozmowa z nią, nauczyła mnie miłości i dorastania oraz ufania temu jedynemu i że faktycznie jest szefem, wzbogaciła mnie w nowe wartości i według mnie to powinna być lektura obowiązkowa nie tylko dla humanistów ale dla każdego wierzącego czy wierzącej. Dzięki drugiemu tomowi Weronika zostawiła mnie też z kolejną warstwą pięknych słów, cudownej łaciny(błagam niech mnie ktoś nauczy jej), chęci do studiowania filologii polskiej(oj baardzo), która nie wydaje się taka straszna a piękna!, i wkraczamy dzięki Werce w świat literatury m.in.: z Mickiewiczem i Pawlikowską-Jasnorzewską, którą pokochałam i pokochałam całą nową literaturę! Tej lektury nie da się opisać słowami... Rośniemy razem i Józek i Faustyna i Ja-wszyscy czegoś się uczymy. A przede wszystkim uczymy się kochać Boga i przychodzić do niego zawsze i wszędzie a nie omijać go i przechodzić obojętnie oraz dalej uczymy się kochać naszych bliskich przez wszystkie pory roku i jeszcze dłużej. A przede wszystkim każdy z nas niesie swój krzyż z Jezusem po naszej życiowej drodze krzyżowej...
This entire review has been hidden because of spoilers.
Nowa seria zostaje oficjalnie dodana do życiowych ulubieńców. Nie ze względu na kunszt techniczny i formalny (chociaż progres młodej autorki jest bardzo widoczny w porównaniu z pierwszym tomem), ale że względu na Dobro, jakie jest w tej opowieści.
Uczniowie Żółtego Liceum dorośli, muszą mierzyć się z życiem w inny niż do tej pory sposób. Popełniają ludzkie błędy. Szukają Miłości, czasem bijąc głową w ścianę.
Ogromny plus za uniwersytecki klimat! Wspaniale było zerknąć za kulisy studiowania polonistyki, prawa, malarstwa i medycyny. Umiejscowienie akcji w autentycznych warszawskich miejscach było dla mnie dużą zaletą.
Nie wiem, czy kiedyś przeczytam tę książkę jeszcze raz (ekhm objętość), ale jak się cieszę że powstała!
Pomimo tego, że przez pierwszą połowę szło mi się baardzo powoli, druga była zdecydowanie lepsza. Uwielbiam to jak dużo uczy ta książka, ile różnych sytuacji pokazuje oraz to jak prawdziwi są jej bohaterowie. To oni i ich wspaniałe wypowiedzi nas uczą. Miłości. Radości. Wiary. Nadziei. To jedna z tych książek, która pomimo wielu smutnych momentów, wypełnia czytelnika radością i spokojem. Uwielbiam.
Piękna, wartościowa i wzruszająca, ale niestety nie dam 5 gwiazdek, bo było parę makamentów, które mi nie pasowały. Jednak mogę z czystym sumieniem polecić ją każdemu. Pełna recenzja będzie na ig.
nie wiem, czy muszę dodawać coś więcej, wydaje mi się, że za każdym razem, kiedy ponownie czytam Trylogię, zakochuję się jeszcze bardziej. to najważniejsza i jedna z najwspanialszych książek mojego życia♡
Faucia i Józek muszą wiele przejść i wiele razy upaść, ale za każdym razem Ktoś ich podnosi i oni sami siebie. bo nie da się unieść krzyża bez miłości, ale też "miłości nie da się unieść bez krzyża"
tyle rzeczy w tej opowieści mnie w sobie rozkochuje. jest taka... prawdziwa, choć prawie nierealna. wszystko toczy się tak wolno, stopniowo, właśnie prawdziwie. i każde wydarzenie ma sens, bo On wie, co robi
czytając tę historię w tym momencie mojej historii, uświadamiam sobie jeszcze mocniej, jak wiele TS zmieniła w moim życiu i ciągle zmienia. jak pokazała mi, gdy byłam młodsza, co jest najważniejsze, jak w trudnych chwilach otula szeptem kartek, ciepłem sercowskich dni i chłodem warszawskich nocy, porami roku, które nie zmieniają się tak szybko, ale przecież zmieniają, jak ściera z policzków łzy rumiankowymi chusteczkami i jak w zwątpieniah na nowo pokazuje mi Boga
Przecudowna. Kapliczka miała wspaniały klimat, ale uniwerek jest jeszcze lepszy, wspaniale się czyta, jak każda postać powoli dojrzewa, uczy się coraz to nowszych rzeczy o życiu. Idealny obraz Boga, szkoda że jest to fikcja. Przepiękne opisy, metafory, przemyślenia nad sztuką i nie tylko. Czekam na rzekę z niecierpliwością!
"Wydawało się jednak - a wydawanie się dalekie może być od Prawdy - że niektórych czasami nie stać na owe szczęście. Trzeba na nie nazbierać, tak się ludziom wydaje, a skarbonką często bywa Czas. I cóż - w tym człowieczym świecie bywa on dość dobrym depozytem także na Nadzieję."