Wielobarwny i zaskakujący kalejdoskop ludzkich życiorysów
Koniec świata za każdym razem wygląda inaczej. Jest pędzącą kulą, błyskiem szkła, pukaniem do drzwi. Czasami nadchodzi w huku. Czasami cicho krąży wokół stołu.
Tadeusz ginie na wojnie, ale nie umiera do końca. Pada z rozerwaną głową, aby od tej pory trwać w życiach innych. Bożena zostaje światowej sławy modelką, nigdy jednak nie przestaje uciekać przed samą sobą. Ludwik co rano budzi się, nie wiedząc, kim jest, mimo to próbuje być kimś. Kolejne życiorysy przeplatają się coraz gęściej, tworząc niepokojącą mozaikę radości, tęsknot i lęków.
Wojna i miłość. Samotność i wspomnienia. Kochankowie, ofiary, ludzie z wielkimi marzeniami i przeszłością, o której chcieliby zapomnieć. Ci, którzy żyją tylko w połowie, i ci, którzy chcą żyć wiele razy.
A pośród nich coś, o czym żaden z nich nie ma pojęcia. Chociaż niektórzy przeczuwają.
Książka otrzymała nominację do Nagrody Literackiej NIKE.
Pisarz, autor książek: Błędy (2008), Przemytnik cudu (2008), Zaksięgowani (2009), Dżozef (2011), W odbiciu (2011), Odwrotniak (2013) i Dygot (2015).
Napisał rownież kilkanaście opowiadań ogłoszonych w prasie i w antologiach. Przełożył z języka angielskiego wiele pozycji, między innymi Brudne wojny Jeremy’ego Scahilla, Paryż wyzwolony Antony’ego Beevora, Moją prawdę Mike’a Tysona i zbiór korespondencji pod tytułem Listy niezapomniane. Publikował w „Newsweeku”, „Polityce”, Angorze”, „Znaku”, „Nowej Fantastyce” i „Tygodniku Powszechnym”.
Laureat nagrody Śląkfa w kategorii „Twórca roku”, dwukrotnie nominowany do Nagrody im. Janusza A. Zajdla. Za przekład książki Listy niezapomniane na język polski zdobył Nagrodę Literacką Miesięcznika KSIĄŻKI. Za powieść Dygot nominowany był do Nagrody Literackiej Europy Środkowej Angelus i Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego. Mieszka w Warszawie, z żoną Martą i zwierzętami.
Tylko Małecki z prostych opisów życia zwyczajnych ludzi potrafi stworzyć historię, od której nie da się oderwać. Idealnie pokazuje, że koniec świata dla każdego człowieka wygląda zupełnie inaczej. Nie warto jednak rozwlekać w czasie czytania tej książki, bo przy tak wielu bohaterach można się na chwilę zgubić. Mimo, że dostanie ode mnie 4 gwiazdki, to w dalszym ciągu uważam, że jest to wybitna literatura.
Boli mnie serce, bo nigdy nie dałam Małeckiemu oceny niższej niż 4, ale... tych bohaterów było tak dużo, że nie wiedziałam już o kim czytam i gdzie jestem - byłam zagubiona.
Natomiast styl to wciąż majstersztyk. Zwykli ludzie, zwykłe życia, których łączy śmierć.
"... życie to jednak nie jest powieść, żeby się zawsze układało w zrozumiałe i wytłumaczalne historie."
„Ślady” kontynuują myśli zamknięte w „Dygocie”, sposoby wprowadzania do narracji tego „niepojętego”, by w gruncie rzeczy dotrzeć do sedna egzystencji. Bohaterowie tych etiud bliscy ostatecznej klęski szukają sensu w tym wszystkim, co mieli szansę przeżyć. Co prawda pamięć jest ulotna i chybotliwa, ale to nic nie szkodzi – wspomnienia tworzą się same, zawracają w postaci niezatartych obrazów, sensorycznych uniesień, ulotnych uczuć. Im dalej w opowieści Małeckiego, tym zagęszcza się atmosfera, w powietrzu narasta oczekiwanie jak w u Roberta Altmana w „Na skróty”, gdzie wyzwoleniem napięcia może być tylko trzęsienie ziemi.
Jakub Małecki nie musi już niczego udowadniać – podniósł wysoko literacką poprzeczkę i niezmiennie, wytrwale dąży do tego, by utrzymać ją tak jak jest, a nawet jeszcze wyżej.
Strasznie mi się ta książka nie podobała. Zbiór opowiadań o ludziach tak bardzo podobnych do siebie, że myliły mi się ich imiona i nie zapadły w pamięć. Cała książka składa się z 19 opowiadań i według mnie było ich za dużo. Lepszym zabiegiem byłaby ich mniejsza ilość, ale lepsze pogłębienie. A tak to czytam 20 stron o tym, jak bohater jedzie pociągiem i naprzeciw niego siada starsza para i po jakimś czasie wysiada na stacji. No sorry, ale mnie to kompletnie nie interesuje. Przez to bardzo się dekoncentrowałam i miałam ochotę zrobić dnf, bo myślałam, że zasnę.
Bardzo nie przypadł mi do gustu styl pisania autora, był zdecydowanie zbyt dziwny i trochę infantylny, przez co książkę czytało mi się jeszcze gorzej. Strasznie zmarnowany potencjał, myślę, że te wątki mogły zostać przedstawione w o wiele ciekawszy i mniej irytujący sposób.
Na chwilę obecną stwierdzam, że więcej po książki Małeckiego sięgać nie będę, chociaż kto wie, może kiedyś dam mu jeszcze jedną szansę.
Bardzo oryginalna forma splatania losów postaci w różnych opowiadaniach. Styl jak zwykle nic dodać nic ująć. Wolę jednak Maleckiego w innej formie, z 5 książek które czytałam najbardziej trafiły do mnie „Rdza” i „Horyzont” które są nieco inaczej zbudowane i napisane niż ta pozycja. „Ślady” były całkiem intrygujące i skłaniające do przemyśleń; pozostawiły po sobie nutkę goryczy.
malutki minus, bo ostatnie historie nie podobały mi się aż tak jak te z początku, ale i tak mistrzostwo!! okropnie polubiłam się z taką formą opowiadań i stylem autora. mam wielką nadzieję, że kolejne książki również mnie nie zawiodą, nie mogę się doczekać♡
Ślady to szkice życiorysów, anegdoty, zarysy fabuł, wprawki sklejone razem na gumę do żucia i trzymające się kupy na recepturce. Jak dla mnie to nie jest ani powieść, ani zbiór opowiadań, tylko takie sobie pisanie fejkowych ludzkich losów na zasadzie: maszyna losująca jest pusta, następuje zwolnienie blokady i jedziemy: wojna, gwałt, ruskie, niemce, rak, zdrada, wypadek - wylosuj sobie tragedię, potem z kapelusza wybierz imię bohatera i obdarz go tym losowo wybranym traumatycznym przeżyciem. Smutne to i szare jak Łeba w listopadzie. Rdza i Dygot przynajmniej miały fabuły, zmierzały z punktu A do B, za to Ślady czyta się jak odrzuty z tych powieści, niewykorzystane motywy, które autor nieopatrznie pokazał wydawcy, po czym obaj naprędce dorobili do tego jakąś fabułę. Nawet świetny warsztat Małeckiego tego nie ratuje, bo całość nijak czytelnika nie rusza - za dużo bohaterów, za dużo boleści.
4,5! Zdecydowanie za bardzo rozłożyłam słuchanie w czasie, bo po połowie zaczęłam się gubić w bohaterach. Autor opowiada historie wielu osobowości, których życiorysy zawsze na jakiejś płaszczyźnie łaczą się ze sobą - niesamowite! A każda z tych historii jest nadzyczajna i fascynująca.
dochodzę do wniosku, że ja chyba nie przepadam za tego typu książkami nie lubię historii z zakończeniem typu "domyśl się" nienawidzę się domyślać
Książka sama w sobie jest dobra, składa się z dużej ilości krótkich opowiadań. Trochę gubiłam się w postaciach, minęło trochę czasu zanim zaczęłam ich ze sobą łączyć. No i jak to w zbiorze opowiadań - były lepsze i gorsze. Ale żadne nie było złe. Doceniam styl Pana Małeckiego, bo obiektywnie widzę, że to jest dobre. Tylko, że chyba nie dla mnie.
Wszystkie opowiadania są dobre, chociaż niektóre są znacznie ciekawsze od reszty. Jednak to, w jaki sposób tak naprawdę się łączą (nie tylko tak, jak można by się tego spodziewać), sprawia, że jest to coś wyjątkowego i łamiącego serce. 3 ostatnie akapity?!
Niestety opowiadania nie przypadły mi do gustu, a wszystko przez wielu bohaterów. Strasznie się w tym gubiłam. Nie ujmuje jednak stylu piania, który jest cudowny ❤️
2,5/5 (...) zaraz zacznie się fabuła, ona zawsze się musi zacząć, nawet jak człowiek się gwałci książką (...) ...I to zdanie idealnie streszcza moje odczucia...fabuła się nie zaczęła a ja czuję się zgwałcona...😖
Uwaga, mocna opinia! Jak narazie najsłabsza książka Małeckiego, jaką czytałam. Boli mnie, że muszę dać jej 3 gwiazdki, ale niestety samo nazwisko i (niezmiennie) piękny styl pisania nie wystarczy. Rozumiem, że taki był zamysł autora, że po kolei odkrywamy w jaki sposób może "złapać" nas śmierć. Co więcej dostrzegamy, że nie jesteśmy głównymi bohaterami w życiu drugiego człowieka. I to doceniam, jest to ważny i ciekawy temat, o którym można wiele pisać. Jednak z poszczególnych historii tej książki, zaryzykuję i napiszę, że nic mi nie utkwiło w pamięci. Było to streszczenie życia zbyt dużej ilości osób, w zbyt powierzchowny sposób. Może komuś przypadnie to do gustu, może wyłapie coś dla siebie, mi natomiast kompletnie to nie odpowiadało.
"Ślady" to zbiór bardzo krótkich opowiadań o ludziach oraz tego jak żyjemy, umieramy, co po nas zostaje, jak zostajemy zapamiętani. Każda kolejna postać to nowa historia, nowe smutki, tęsknoty, okazje do radości z życia oraz unikatowe ślady, które po sobie zostawiamy.
Jak to zawsze bywa, w zbiorze opowiadań raz trafimy na coś co zapadnie nam głęboko w pamięci, a zaraz przechodzimy do historii, która szybko wyleci z głowy. Sprawy tutaj nie ułatwia fakt, że tych krótkich historii, a tym samym różnych postaci jest tak dużo, że ciężko jest zaangażować się w akcję. To wszystko staje się ulotne niczym opisane w tych opowiadaniach ludzkie życie. Czułam się jakbym dostawała co nuż jakąś nową migawkę, ale równocześnie nie miała do końca wystarczająco dużo czasu, by się z tym przegryźć.
Mając za sobą "Dygot" czuję, że póki co wolę Małeckiego w dłuższej formie.
4,5 zdecydowanie nie jest to książka na start z Małeckim, ale pięknie prezentuje jego pióro. zbiór opowiadań, każde o kimś innym, każde jakoś ze sobą związane. ja to kupiłam, jak z resztą zdecydowaną większość rzeczy Małeckiego. może podobała mi jeszcze bardziej, bo pojawiają się w niej imiona, miejsca, wydarzenia, motywy, które znaleźć można w innych jego książkach. sam koncept najbardziej kojarzył mi się z Korowodem, który łamał mi serce kilka miesięcy temu, o którym myślę regularnie. nie sądzę, żebym tak samo często myślała o Śladach, ale czytanie ich dało mi pewien komfort - był to swego rodzaju powrót do tego, co już w jakiś sposób znam. trochę tak, jakbym czytała tę książkę po raz drugi... a trochę wcale nie.
Wspaniała, zakończenie mnie rozłożyło. Byłam pewna że dam jej takie mocne cztery, bo kilka razy myślałam sobie że troszkę nie nadążam, że niektóre postacie są zbyt podobne ALE oczywiście jak to u Małeckiego absolutnie wszystko ma znaczenie, sens i swoje własne miejsce. Wszystkie te szczegóły które wydają nam się zbędne albo sprawiają że zastanawiamy się “ale po co mam o tym czytać nic to nie wnosi” aahhh wnosi tak wiele. Książki Małeckiego to definicja czytania między wierszami po to by na koniec wszystko wybuchło i nabrało ogromnego sensu.
Piękna, smutna, typowa dla Małeckiego proza życia and I’m so here for it.
Ślady są dobrą książką, którą jak każdą inną Małeckiego czyta sie jednym tchem i ciężko przestać. Jednak brakuje mi jakiegoś 'czegoś' w niej, czego nie potrafię do końca określić.
2,5 Przyjemnie mi się czytało, zaciekawiła mnie koncepcja, rutyna powoli zaczynała mnie nudzić, książka się skończyła. Mam wrażenie że zamysł przerósł trochę autora. Ostatecznie - nie wiem o czym była ta książka, za dwa tygodnie nie będę o niej pamiętać.
Przede mną już tylko “Saturnin”,“Święto ognia”, a dalej reready, reready, reready… Jakub Małecki nigdy nie zawodzi, chyba nie muszę nic więcej dodawać! Nawet krótkimi opowiadaniami potrafi tak zaintrygować że człowiek potem siedzi i myśli, wymyśla i ma nadzieję na więcej.
Historie wszystkich osób z opowiadań, w jakiś sposób się łączą. Albo miejscowością, pokrewieństwem lub zwykłym przypadkiem. Lepiej mieć oczy szeroko otwarte i nie ignorować żadnych pobocznych postaci, za chwilę mogą być one głównymi bohaterami!
Dla każdego koniec świata wygląda inaczej. Za każdym razem objawia się w inny sposób. Czasem jest błyskiem szkła, a czasem pukaniem do drzwi. Raz jest głośny, a innym razem cichusieńki. Tadeusz choć ginie na wojnie, nie umiera cały. Bożena zostaje światowej sławy modelką, która zawsze ucieka przed samą sobą. Ludwik każdego dnia nie wie kim jest. Jednak stara się żyć. To tylko niektórzy bohaterowie, których losy tworzą mozaikę uczuć wszelakich.
Gdy spotykałam się z tekstami o tej książce, wszyscy wspominali (z reguły z zachwytem) poprzednią pozycje autora - "Dygot". Osobiście znam autora jedynie z tłumaczenia "Listów niezapomnianych", więc ta pozycja była dla mnie bardzo intrygująca.
Pierwszą rzeczą za jaką Małecki ma u mnie ogromnego plusa, są niezbyt długie rozdziały. Które podzielone są jeszcze na mniejsze podrozdziały. Po pierwsze, sprawia to, że lektura wręcz płynie. Wszystko dzieje się szybko, jednak bez przesady. Nie jest to gonitwa, a dobrze wymierzona długość tekstu. Po drugie, zwłaszcza w przypadku tej książki, oznacza to mnogość historii. Każdy rozdział to opowieść o innej osobie. Inna historia życia, zupełnie inne emocje, problemy czy troski.
A najlepsze w tym wszystkim jest to, że te historie się przeplatają. Bohaterowie kolejnych rozdziałów albo są spokrewnieni z poprzednimi lub kojarzą ich chociażby z opowieści. Można by stwierdzić, że bohaterowie tworzą swoje własne, małe społeczeństwo. Fakt jak ich historie się przeplatają, nadają jakiegoś rodzaju autentyzmu całej tej opowieści.
Jednak największy plus tej książki jest zupełnie inny. Poznając kolejne historie życiowe, zaczynamy dostrzegać różnorakie problemy i tragedie. Ich rozmiar nie zawsze jest identyczny, jednak każda z nich ma wpływ na bohatera. Zupełnie jak w życiu, każdy inaczej radzi sobie w sytuacji w jakiej postawiło go życie - lepiej lub gorzej.
To bardzo autentyczna książka. O ludzkich problemach, porażkach i sukcesach. "Ślady" są pozycją o życiu, dającą do myślenia. Małecki stworzył portret każdego z nas. Ciebie, mnie czy któregoś z naszych sąsiadów. Pokazał jak odmienne są ludzkie losy i jak mocno potrafią się przy tym zazębiać. Bez dwóch zdań jest to pozycja po która aż chce się sięgnąć.