Zmieniają się księża, zmieniają się biskupi, a patologie w polskim Kościele pozostają. Nierozliczone przestępstwa, w tym pedofilia, brak kontroli nad finansami, arbitralność awansów, wykluczenie kobiet, feudalny model władzy, afery seksualne, skorumpowani biskupi, rozpusta, kolesiostwo, cynizm, związki z władzą, hipokryzja... Przez media co i rusz przewijają się kolejne skandale, które pokazują, że hierarchowie mają na sumieniu bodaj wszystkie grzechy główne.
To system jest chory - taką tezę stawiają autorzy książki Gomora. Władza, strach i pieniądze w polskim Kościele.
Stanisław Obirek - teolog i były jezuita oraz Artur Nowak - adwokat ofiar pedofilii i publicysta przyglądają się polskiemu Kościołowi z właściwą sobie przenikliwością, odwagą i znajomością tematu. Analizują system w nim panujący w oparciu o insajderską wiedzy i dziesiątki rozmów z duchownymi oraz ludźmi Kościoła.
Nieprzypadkowo nawiązują tytułem do słynnej Sodomy Frederica Martela, bo podobnie jak on ujawniają mechanizmy charakterystyczne dla tej instytucji. Odpowiadają przy okazji na pytanie, czy polski Kościół jest w ogóle zdolny do reform i dlaczego nie.
3,5/5 Ważna książka, ale czytelnicy jako tako zainteresowani rozpasaniem wierchuszki polskiego kościoła katolickiego raczej nie dowiedzą się z niej nic nowego. No bo co my tu mamy: memento na temat "działalności" Jędraszewskiego, Głodzia, Zięby, Pawła O., czy Jankowskiego, trochę prawdy o Janie Pawle II i Dziwiszu, do tego pobieżnie objaśniona struktura i działalność naszego katolickiego zaścianka na tle kościołów w krajach zachodnich, no i smutna konkluzja, że nie powinno tak być. Książka zresztą już trochę nieaktualna, bo pokazuje papieża Franciszka jako nową, postępową twarz kościoła, cóż nie z wina Nowaka i Obirka, że kiedy pisali Gomorę, nikt nie myślał, że wybuchnie wojna i po której stronie opowie się Rzymski Papa...
Jest to książka bardzo chaotyczna, skrótowa, napisana w sensacyjnym tonie niczym artykuł z onetu. Bardzo dużo spraw zostało opisanych w kilku zdaniach zo dodatkowym sądem autorów na daną osobę czy sytuację, czyli jednoczesne zapewnianie czytelnika co ma myśleć. Sprawy zostały przedstawione bardzo wybiórczo i skrótowa tak jakby każdy już je dokładnie znał i wiedział dokładnie o co chodzi co nie jest prawdą, nie da się dobrze znać każdego skandalu z udziałem hierarchów, tyle ich jest, dlatego uważam, że powinny zostać dokładnie omówione jeśli na ich przykładzie chce się czegoś dowodzić.
Jest to jednak książka, którą warto przeczytać, jeśli ktoś jest zainteresowany tematem. Jest tutaj dużo ciekawych myśli, spraw do przemyślenia, widać aspekt filozoficzny w przemyśleniach autorów. Ciekawy rozdział o teologii wyzwolenia, odpowiedzialności wiernych za hulanki góry, rzekomej zgnilizny kościoła zachodnioeuropejskiego, rzekomej roli kościoła jako spoiwa polskości czy nowej nadziei na przyszłość.
Solidna analiza polskiego kk. Sporo faktów, ale dla kogoś obeznanego z tematem (albo mającego trochę oleju w głowie) ani wnioski co do aktualnej sytuacji, ani perspektywy na przyszłość nie będą niczym nowym. Lektura raczej dla osób wierzących, którym nadal (jakimś cudem) wydaje się, że kościół ma cokolwiek wspólnego z naukami Chrystusa.
Liczyłem na coś bardziej reportażowego, opartego na osobistej dziennikarskiej pracy autorów, a tymczasem "Gomora" jest bardzo publicystyczna i stanowi przede wszystkim pewne podsumowanie (dość chaotyczne) tego, co już wiadomo z doniesień prasowych i książkowych. Najciekawsze są zatem refleksje dotyczące osób wierzących, ale bezwyznaniowych, kwestii teologicznych i nauczania papieża Franciszka. W tym zakresie jednak też zostaje pewien niedosyt, chciałoby się czegoś więcej, pogłębienia wielu wątków.
To wszystko nie znaczy jednak, że książka jest zła, a jedynie że pisana była zapewne z myślą o nieco innym czytelniku.
Napisana chaotycznie, dużo wątków ale mało rozwiniętych. Ciężko mi było doczytać ją do końca. Niemniej jednak uważam że warto się zapoznać z tą pozycją i być świadomym istniejącego problemu.
Postanowiłam dać tej książce uczciwe 5 gwiazdek. Nawiązania do książki Martela są tutaj oczywiste, ale i autorzy się z nimi nie kryją, nie podzielam więc argumentu, że ta książka to "nic nowego". Myślę, że jest dobrym podsumowaniem obecnej sytuacji kk w Polsce, fajnie będzie ją otworzyć za kilka lat i zobaczyć z perspektywy czasu co się zmieniło (bo mam nadzieję, że zmiany są już tak rozpędzone, że nawet zabetonowane fortyfikacje śmiesznych dziadków z episkopatu ich nie zatrzymają). Książka jest napisana bardzo sprawnie, dobrze się ją czyta, nawiązania do innych dzieł (w tym tych najnowszych) są w ciekawy sposób wplatane w tekst. Co się zaś tyczy samej treści to jak można było przypuszczać jest to trochę jak taplanie się w błocie i brudach, które skrupulatnie i przez lata były zamiatane pod dywan, byle tylko świeccy się o nich nie dowiedzieli. Książka przywołuje wiele postaci księży, których twarze jesteśmy zmuszeni na codzień oglądać w wiadomościach i w metodyczny sposób punktuje ich zaniedbania, kłamstwa i hipokryzję. Myślę, że większość osób, która przynajmniej odrobinę interesuje się sytuacją w kraju rozpozna większość "bohaterów". Książka jest przykra, co tu dużo mówić, ale też w mojej opinii ważna i powinna być przeczytana z uwagą przez wielu, choć zapewne ci do których najbardziej powinna dotrzeć, nawet na nią nie spojrzą. A szkoda.
"Trzeba naprawdę wiele dobrej wiary, by na współczesny Kościół patrzeć inaczej niż na feudalną instytucję przesiąkniętą najgorszymi patologiami (...)". Po lekturze tej książki trudno spojrzeć inaczej. Polski Kościół to instytucja, która ostatkiem sił trzyma się na upadającym autorytecie papieża Polaka i własnym zakłamaniu. Rzeczywiście "Jan Paweł II to symbol, przedmiot bałwochwalczego kultu. W obliczu prawdy o nadużyciach w czasach jego pontyfikatu i nieludzkiej nauki o seksualności człowieka jest jednak kolosem na glinianych nogach. Gdzie uciekną polscy katolicy, kiedy nastąpi dekonstrukcja jego mitu?". To bardzo zasadne pytanie, z którym trudno mi się nie zgodzić. Właściwie w większości przypadków zgadzam się z tym, co napisali autorzy. To prawda, że w Polsce panuje kultu JPII, ale mam wrażenie, że autorzy propagują ten sam kult jeżeli chodzi o Papieża Franciszka. Czy słusznie? Nie wydaje mi się, ale każdy ma prawo do własnej opinii, więc ja pozostanę przy swojej.
Nie byłem pewien, czy słuchać tej książki. Nie sądziłem, że dowiem się z niej czegoś nowego. Trochę się myliłem, bo o polskim klerze tyłu szczegółów nie znałem. Niemniej, nie zaskoczyło mnie już nic. Ani to, że pontyfikat Jana Pawła II był karnawałem kościelnej pedofilii (świętość tego człowieka to obraza dla Ewangelii, ale to już też wiedziałem). Ani to, że "dzielny" pogromca potwora Dżendyra, niejaki Jędraszewski sam prowadzi podwójne życie (w innym tekście czytałem o jego związku homoseksualnym). Tak jak Dziwisz. A oni wszyscy "wychowani" przez ojca chrzestnego kościelnej pedofilii Gulbinowicza, niegdysiejszego znajomka obecnego premiera, któremu opylił po zaniżonej cenie (żeby orżnąć na kasie Watykan) działki we Wrocławiu. Że prałat Jankowski prowadził gejowski klub. Że kościelny załatwiacz Dymer gwałcił dziewczynki. Że syf zawsze się zamiata pod dywan. A ofiarom zbrodni pluje się w twarz. I tak dalej.
Zaskakuje mnie naiwność autorów, którzy wierzą w zmianę. Gdyby nie przytomność umysłu, która pozwoliła im na stwierdzenie, że problem kleru to nie kilka czarnych owiec tylko cały system przeżarty złem, to dałbym im ze dwie gwiazdki. Ja mogę być naiwny, ale od ludzi, którzy piszą takie książki oczekuję więcej. Na szczęście, to niewielka wada autorów.
2,5⭐️ To nie jest zła pozycja, ale nie jestem pewna dla kogo jest przeznaczona. Jest dość chaotyczna i pokrywa w większości informacje, które są znane większości osób, które otarły się o mroczniejszą stronę kk. Jednak przez sposób narracji mam wrażenie, że autor zakłada, że wiem o informacjach z jego innych tekstów, co nie jest prawdą i czasem sprawiało to, że byłam mocno zagubiona. Mimo wszystko, jako przypomnienie o niektórych sprawach i odrobinie hejtu na Jana Pawła II, Gomora sprawdziła się dobrze.
Czytając tą książkę miałam cały wachlarz odczuć, bo kościół jest mi bliski. Pierwszy raz spotkałam się z tak dosadnym przedstawieniem bardzo ciężkich i trudnych tematów. Jest to książka otwierająca oczy i prowokująca do przemyślenia i być może do przewartościowania swoich poglądów religijnych. Bardzo polecam tym, którzy maja otwarty umysł i nie boją się stanąć w prawdzie.
Czegoś nowego się dowiedziałam, ale mam czasem wrażenie, że te same anegdoty można usłyszeć/przeczytać i w książkach i podcastach pana Artura Nowaka Ale jakby nie było, ciekawa jest to pozycja, już chyba nie aż tak szokująca jak w chwili jej wydania, miejscami brakowało mi trochę głębszego wejścia w temat, zamiast trochę skandalizujących, skrótowych opisów, co, kto, gdzie, za ile, kto go krył itp.
Polecam pozycję, świetnie się tego słuchało i jakoś nie przeszkadzały mi sądy autorów i sarkazm - ale to też kwestia tego, że się tego spodziewałam i nie podeszłam do Gomory jak do pozycji, która miałaby głęboko analizować problem.
Autorzy opisują tematy ważne, bulwersujące, jednak robią to chaotycznie i z dużym ładunkiem emocjonalnym - chyba nie tego się spodziewałem - liczyłem na reportaż, dostałem długaśny felieton. W książce jest dużo wątków, często jedynie powierzchownie opisanych, co sprawia wrażenie, jakby były powtarzanymi plotkami, a nie potwierdzonymi faktami. Szkoda, bo to stracona szansa na rzetelne opisanie mechanizmów i przekrętów rządzących kościołem katolickim w Polsce.
Książka tych dwóch panów wybitnie uświadomiła mi, że nie ma zasadniczo już żadnych szans na zreformowanie Kościoła. Przynajmniej coraz mocniej wierzę, że raczej nie ostoi się już kościół instytucjonalny. Siła wiary będą bowiem małe grupki wierzących żyjący w zgodzie ze światem...
Pod-, a właściwie sądząc z układu strony tytułowej i okładki nadtytuł „Gomory”, czyli „Władza, strach i pieniądze w polskim Kościele” są przedmiotem licznych dyskusji prywatnych, prasowych i wizualnych, w mediach społecznościowych i w ogólnie dostępnych programach online.
Artur Nowak i Stanisław Obirek zręcznie przypisują przywary dostojników kościelnych siedmiu grzechom głównym. Ilustrują je opisami zjawisk, występujących obecnie z dużym nasileniem w polskim Kościele, które wszyscy interesujący się tematyką dobrze znają. Osadzają je w polskim kontekście historyczno-społecznym, ale przywołują także coraz większe zróżnicowanie w podejściu do tych zagadnień w innych narodowych i personalnych ekipach Kościoła Powszechnego.
Jednak jeszcze bardziej interesująca niż przykłady i analizy zamieszczone w pierwszej części książki jest dla mnie jej część druga, zatytułowana Nadzieja. Najkrócej rzecz ujmując, encykliki, wypowiedzi, dialog z wyznawcami innych wyznań, ludźmi niewierzącymi i wykluczonymi przez katolickich konserwatystów, w wykonaniu obecnego papieża autorzy ujmują pod zbiorczym hasłem „teologia Franciszka” i kontrastują z tym co nazywają „teologią polską”. Podążając drogą Franciszka można by wyobrazić sobie przyszłość jako budowanie nowego porządku eklezjalnego, z Bogiem, lub lepiej Absolutem poza Kościołami. Czegoś, w co wierzą coraz liczniejsi, także wśród polskich byłych katolików, tzw. nones, czyli bezwyznaniowcy, którzy odrzucają autorytet obecnych Kościołów z ich rygorami, jakie zupełnie wyeliminowały z religii budowanie wspólnoty.
Oczywiście Obirek i Nowak nie mają złudzeń co do utopijnego charakteru swojej Nadziei. Na pewno jednak lektura „Gomory” oprócz bogactwa informacji dostarcza ciekawych wyzwań intelektualnych. Natomiast Adam Bauman, skądinąd jeden z moich ulubionych lektorów, z powodu lekko cwaniackiego timbru głosu nie sprawdza się, moim zdaniem, jako narrator tego dzieła. Na szczęście mam również drukowaną wersję książki
PS: Cieszę się, że własnie „Gomora” zwieńczyła moje tegoroczne czytelnicze wyzwanie, ponad dwa miesiące przed terminem. Uboczny efekt nadal utrzymujących się pandemicznych obostrzeń?
Sporo ciekawych i ważnych obserwacji, ale mimo mocnych słów, których używają autorzy to wciąż bardzo zachowawcza książka. Przede wszystkim, zbyt czołobitna względem Franciszka (zabrakło choćby jednego podrozdziału o słabościach jego pontyfikatu, zamiast tego książka jest niemal laurką dla niego i dla teologii wyzwolenia). Nie mogłem się też oprzeć wrażeniu że autorzy mimo że ciągle krytykują patologie struktur kościelnych, w ogóle nie podważają ich zasadności, polscy biskupi są be (są, tu się zgadzamy), ale papież fajny to może zostać. Głosy krytyczne z otoczenia kościoła są ważne, ale nie przemawia do mnie narracja, że moralna naprawa kościoła jest bardziej istotna od walki przeciwko jego wpływowi na ludzi w których uderza, a tak trochę odebrałem tę książkę. W oderwaniu od tego, podobała mi się natomiast refleksja na temat roli apostazji (tej proceduralnej i tej osobistej) w możliwości reformy kościoła, nie tylko jako terapii szokowej, ale też jako okazji do wysłuchania ludzi, którzy często przeszli skomplikowaną i długą podróż wewnętrzną. Pod tym względem to naprawdę ciekawy głos w dyskusji o odchodzeniu z kościoła.
Liczba problemów, jakie mam z tą pozycją jest długa: chaotyczność, niejednokrotnie powierzchowne przedstawianie wątków, lista zasad Gomory bezwstydnie naśladująca zabieg z "Sodomy" Martela, która w tym wydaniu nie bardzo działa... Na jej czele można chyba jednak postawić znacznie większy nacisk na publicystykę niż pracę reporterską, która - jak się wydaje - byłaby w kontekście opisywania grzechów Kościoła znacznie ciekawsza i bardziej dosadna niż ton, jaki Obirek oraz Nowak sobie obrali.
Ale mówiąc to, warto podkreślić, że "Gomora" to w dalszym ciągu dobry i duży zbiór wydarzeń, praktyk oraz postaci, które wypaczają zarówno instytucję kościelną, jak i polskie życie społeczno-polityczne. Dużo tu wątków (dla mnie osobiście) nowych, dużo przerobionych przez medialno-reporterskie doniesienia, sporo ciekawych analiz, ale i - z perspektywy czasu - nietrafionych fraz, które zdezaktualizowały się nadzwyczaj szybko (opis postaci Franciszka i jego postawy). Raczej trzy i pół gwiazdki, bo im bliżej końca, tym mniej ciekawie i coraz bardziej opornie.
Przeczytałem tę książkę przed Sodomą Martela gdyż chciałem zacząć od naszego podwórka. Dużo informacji, które pojawiły się w książce była mi znana z innych mediów. Spodziewałem się bardziej reporterskiego śledztwa w rodzaju filmów braci Sekielskich. Zamiast tego otrzymałem świetny reportaż, który zebrał i usystematyzował największe winy kościoła ostatnich lat. Dużo faktów, mało domysłów. Spodziewałem się drastycznie opisanych scen. Nic z tych rzeczy. Autorzy oszczędzają czytelnikowi zdrowia i dość pobieżnie mówią o pedofili w kościele. Nie ma krwawych opisów, wywiadów z ofiarami, etc. Na uwagę zasługuje świetne podsumowanie, które pozostawia czytelnika w przekonaniu że moralna przemiana władz kościoła jest możliwa. Starają się znaleźć również dobre strony. Polecam.
Ciężka lektura, jako osoba reprezentująca pokolenie urodzone w latach 90., wiele niepokojących faktów, incydentów, nadużyć, zatajeń przez osoby współtworzące tę instytucję na wszystkich jej szczeblach - poznałam po raz pierwszy, zgłębiając właśnie tę pozycję. Mimo trudności tematu czytało mi się ją szybko, dynamicznie - opisywany przez innych chaos mi absolutnie nie przeszkadzał, moim zdaniem łatwo było nadążyć za zmieniającymi się wątkami. Faktem jest, że przywołano dużo różnych nazwisk, historii, i jak się o niektórych z nich czyta po raz pierwszy, nie zawsze jest łatwo nadążyć. Niemniej polecam i będę polecać każdemu, lektura otwiera oczy nawet jeżeli jest się na bieżąco z wiadomościami, innymi lekturami, czy filmami dokumentalnymi np. braci Sekielskich.
Mam bardzo mieszane uczucia. Poruszone wątki są bardzo ważne, ciekawe i kontrowersyjne, jednak sposób redakcji i ułożenia książki wprowadził w czytaniu duże zamieszanie. Gdyby poszczególne historie zostały mi opisane możliwie obiektywnie od początku do końca, pozostawiając mi, jako czytelnikowi, możliwość wyciagnięcia własnych wniosków, lektura byłaby o wiele przyjemniejsza. Niestety w jej trakcie miałam często wrażenie, ze przede wszystkim podaje mi się właśnie wniosek, okraszony do tego pasująca anegdotą lub historią, a często tylko jej fragmentem, który akurat pasuje do poruszanego wniosku. Nie chciałabym sięgnąć po nią po raz kolejny, raczej wyłuskać interesujące mnie tematy i zgłębić samodzielnie, dając sobie możliwość własnej oceny.
Ciekawa, ale faktycznie, jak już wspomniano w komentarzach, osobom zainteresowanym raczej nie opowie niczego nowego. Męczyła mnie też odrobinę struktura „na wyrywki”. To, że jednostkowych przypadków jest duzo i są szokujące, wszyscy wiedzą. Zabrakło mi większej analizy: jak duże zjawisko, czy sprzyja przechodzeniu na młodsze pokolenia księży, czy dobry „normalny ksiądz” w ogóle ma szansę funkcjonować w tym systemie.
Książka porusza ważne tematy i ciekawe ale moim zdaniem jest zbyt powierzchowna. Większość wątków mogła by być zgłębiona bardziej i posiadać więcej solidniejszych źródeł. Warto przeczytać szczególnie jeśli dla kogoś jest to nowa tematyka. Czytałam francuski reportaż Sodoma do którego autorzy też nie jednokrotnie się odwołują, sam tytuł na to wskazuje i o ile w Sodomie od szczegółów i zebranych danych czasami boli głowa tak tutaj mi tego zabrakło.
Książka bolesna, lecz potrzebna. Autorzy precyzyjnie rozliczają poszczególne sytuacje, jednocześnie stawiając mrożące krew w żyłach tezy. Jednak nie jest to książka oparta na bezmyślnej krytyce. W drugiej części autorzy starają się uchwycić dobre strony i liczą, że proces uzdrawiania kościoła właśnie się zaczął. Też mam taką nadzieję.
Majstersztyk. Mały kamyczek, który dokładamy do tego stosu co ma zmienić podejście ludzi do kleru. Chciałbym poczytać więcej takich książek o tym co wyczyniają księża.
Dziękuję za te pozycje autora. Niech czarna zaraza się skończy za mojego życia.
[audiobook] Oprócz treści bardziej reporterskiej, ale już w większości dobrze znanej, dużo ciekawych wniosków. Jedno, co przeszkadzało - nadmiar wątków ciekawsko-plotkarskich, nie są potrzebne, niewiele wnoszą.
Nie ma miejsca na wyrobienie własnej opinii, czuć bardzo, delikatnie mówiąc;) złość autorów, a to dość męczące w odbiorze.
Jeśli panowie, jak twierdzą pod koniec swoich rozważań, chcą fajniejszego katolicyzmu, to wydaje mi się, że przemocowa publicystyka nie jest najlepszym pomysłem.
3,5, bo czuję że jest bardzo jednostronna, nie miałam możliwości po swojemu zinterpretować wielu historii i anegdot, bo od razu zostały skomentowane i ocenione, co determinowało odbiór treści, brakowało przestrzeni na własne refleksje i wnioski