W Tatrach Zachodnich dochodzi do zaginięcia młodej kobiety z Warszawy. Ostatnim razem widziana była przez turystów w okolicy Trzydniowiańskiego Wierchu, a potem przepadła bez wieści. Był to jej pierwszy wyjazd w góry, miała zamiar spędzić w nich tylko weekend, a w Zakopanem pojawiła się sama – mimo to wedle ustaleń policji szła czerwonym szlakiem w towarzystwie czterech mężczyzn.
Sprawę prowadzi Wiktor Forst, który odtwarza trasę dziewczyny z nadzieją, że odnajdzie ją żywą. Nie trafia na żadne poszlaki, odkrywa jednak w Tatrach coś, co rzuci nowe światło na zbrodnię sprzed lat...
Koszula w kratę, paczka Westów i gumy Big Red w kieszeni, a tle zjawiskowe krajobrazy Tatr – to może oznaczać tylko jedno – Wiktor Forst powrócił i znów ściga morderców z Podhala.
„Przepaść” wciągnęła mnie od pierwszej zdania i trzymała w napięciu do ostatniej kropki. Remigiusz Mróz wykorzystał nietypowy chwyt – postać mordercy nie jest tu tajemnicą, poznajemy go w pierwszych rozdziałach, by potem śledzić jego grę w kotka i myszkę z organami ścigania z Forstem na czele. W międzyczasie jednak sprawa zagęści się, wątki pokomplikują i nic nie będzie już takie proste, jak można było założyć. Bohaterowie staną przed szeregiem trudnych wyborów, a ich życie osobiste zostanie po raz kolejny postawione do góry nogami. A tłem dla wszystkich wydarzeń są oczywiście tatrzańskie krajobrazy – górskie szlaki, zakopiańskie pensjonaty czy tarasy widokowe. Przestrzeń serii z Forstem działa na wyobraźnię, podkreślając niesamowitą atmosferę całości.
„Przepaści” nie polecam na początek przygody z Forstem, bo ominie Was po prostu zbyt wiele historii, która jest kluczowa dla wydarzeń powieści. Kto jednak serię śledzi z wypiekami na twarzy, ten odnajdzie w „Przepaści” wszystko to, co w tym cyklu najlepsze: akcję, wciągające śledztwo i Tatry w całej swojej niebezpiecznej okazałości.
jak zawsze Forst nie zawiódł, uwielbiam go i Dominikę, dlatego Remek dziękuje Ci za dobre zakończenie tej części 🙏🏼 i co? Czekam na kolejną przygodę z komisarzem, see ya.
Macie takie serie książkowe, o których sądzicie, że mogłyby się skończyć, jednak ciągle wychodzi kontynuacja? A Wy wracacie do nich z sentymentem?
Moja przygoda z Remigiuszem Mrozem zaczęła się od przeczytania „Behawiorysty”, a później sięgnęłam po pierwszą część przygód Wiktora Forsta.
Polubiłam go, to jak ta postać została wykreowana, a później w następne tomy to już pchał mnie czysty sentyment do Wiktora i jego górskich problemów. Nie będę ukrywać, że czekam z niecierpliwością na ekranizacje Netflixa. Lubię sobie porównywać własne wykreowanie bohatera w głowie vs wykreowanie twórców serialu / filmu.
7 część, jest zdecydowanie lepsza niż jej poprzedniczka - 6. Jednak zawsze znajdzie się czarna owca. Nią w tej części jest dla mnie Olga. Irytowała mnie z każdą stroną. Jej samodzielne decyzje sprawiały, że podziwiałam Wiktora, że jest albo tak głupi i zaślepiony albo … sama już nie wiem. Lepiej było jak jej nie było i potencjalnie nie żyła. Wiadomo.
Wiktor, jak to Wiktor. Ma się świetnie i dalej wychodzi z opresji w bardzo absurdalnych sytuacjach. Chce się aż rzec, że jest niezniszczalny. Jak wielki bagaż psychiczny ma nasz bohater, ten który w ciągu 7 tomów, uszedł z życiem wiele razy.
Cóż tu dużo mówić … jakby zsumować te wszystkie tomy w jedność. Odpowiedź jest prosta. Wiktor powinien już dawno nie żyć. Jednak on powraca jak feniks z popiołów. Czego nie można odmówić Mrozowi? Że przez te książki się w pewien sposób „płynie”. Lekkie pióro, wiele dialogów. Siadasz i czytasz w jeden dzień. To bardzo lubię i to zupełnie oczyszcza głowę. A co do Wiktora? No niby odgrzany kotlet, ciągle te zabójstwa w górach, niby inaczej a jednak podobnie. Mimo, że wiele mnie rzeczy wkurza, to jakoś tak miło wrócić do Forsta i kibicować mu i Dominice. Teraz mam nadzieje, że będzie tylko z górki.
Tak bardzo uwielbiam tę serie, tak bardzo bardzo, że choćby akcja była mozolna, a zagadka kryminalna słabo poprowadzona, kontynuowałabym choćby i przez 30 tomów dla samych bohaterów i tego niepowtarzalnego, górskiego klimatu. Będąc po 7 częściach i czytając raz po raz o charakterystycznej czerwono-czarnej koszuli w kratę, gumach Big Red oraz paczce Westów, czuję się już jak w domu - jak w miejscu, które znam i w którym mi dobrze. Ta część była tak dobra, że ja nie mam słów. Dokładnie to samo myślałam o poprzedniej, ale tom 7 ewidentnie zwalił mnie z nóg. Akcja nie dawała o sobie zapomnieć, specjalnie ustawiałam wcześniej budziki, żeby mieć czas poczytać, bo nie mogłam żyć z niewiedzą, co się dalej stanie. Do tego wszystkiego autor postanowił wpleść motyw, który od razu skojarzył mi się z klasykiem - Doktorem Jekyll i panem Hyde - moim ostatnim odkryciem. Nie zdradzę nic więcej, bo byłby to spojler do obydwu książek, ale owa problematyka mnie tak fascynuje i intryguje, że prawie padłam na zawał, jak zobaczyłam, że jeszcze Remigiusz Mróz postanowił ją wpleść w serię o moim ulubionym komisarzu. Ostatnie 300 stron pochłonęłam praktycznie na raz. Fabuła nie zwalnia ani na moment i choć co chwilę kończymy jakiś wątek i wydawać by się mogło, że to koniec, wtedy właśnie wkracza pan Mróz i mówi: no to lepiej patrz co zrobię teraz! Książka bardzo przemyślana, logiczna i spójna. Nie przewidziałam niczego i nie wpadłam na ani jedno rozwiązanie, które tutaj dostałam. Na 533 stronie chwyciłam się za głowę i krzyczałam: FORST, co ty odwalasz, nie możesz!!!!!!! - moje gałki oczne prawie wyleciały od tego wytrzeszczania, a czoło stało się aż czerwone z nerwowego chwytania. Ale na szczęście... ostatnia strona zrekompensowała mi wszystko. Oczy mi się zaszkliły, a po tak trafnym i adekwatnym do sytuacji nawiązaniu do słynnych już dla Forsta 'pożarów' - przeszły mnie dreszcze. Sentyment sentymentem, ale trzeba przyznać, że książka sama w sobie jest po prostu świetna. Jak na szpilkach czekam na kolejne części, bo z takiego zakończenia zdecydowanie jest o czym dalej pisać...
Mam wrażenie, że Wiktor Forst jest albo niezwykłym farciarzem, albo ma więcej żyć niż kot, bo normalny człowiek po tylu przejściach i bycia blisko przejścia na drugi świat pewnie już by zwyczajnie nie żył. Historia złożona, czytając rozdziały z perspektywy Preissa miałam ciarki, a końcówka rozdziału przed epilogiem sprawiła, że miałam ochotę sobie wyrwać włosy z głowy. Na szczęście Mróz obdarzył nas happy endem. Do zobaczenia komisarzu!
Ale tu się dużo działo. Emocje przede wszystkim w sferze uczuciowej, na co narzekać nie można, a w szczególności z takim finałem. Sam epilog przyniósł mi tyle sprzecznych emocji (już myślałam że zakończy się w typowy dla Forsta sposób i że za to gwiazdki polecą w dół) Czemu 5 gwiazdek? W sumie nie wiem, chyba dlatego że nareszcie poczułam w tych książkach taką cudowną atmosferę, którą kocham w Chyłce (i może też za scenę na lądowisku 🤭)
Tęskniłam za takim(!) Forstem. Akcja trzymała cały czas w napięciu. Fabuła potrafiła jednocześnie mnie zestresować, zdenerwować, wzruszyć i rozbawić. Dosłownie.
Podobały mi się kreacje nowych postaci, w ogóle nowy zamysł sprawy podjętej w tej części. Rewelacyjne opisy przeżyć z Tatr - naprawdę były świetne. Cieszę się, ze również było sporo scen z Osicą, który po tej części staje się jednym z moich ulubionych bohaterów.
Na koniec - trochę zawiła akcja, lekko nużąca, ale to taki malutki minus!
I pytanie czy Forst ugasi następny pożar? Czekam na następnego!!!
To ciąg dalszy telenoweli 'Forst i spółka', ale uważam, że to nadal lepsze niż dwa pierwsze tomy. Jednak niektórych bohaterów trzeba było zostawić martwych🤷🏻♀️
W Tatrach Zachodnich dochodzi do zaginięcia młodej dziewczyny, której jak się okazuje towarzyszyło 4 mężczyzn. Pewne znaki wskazują, że sytuacja ta ma powiązanie z wydarzeniami z przeszłości...
Wiktor Forst kolejny raz nas zaskakuje, mogłoby się wydawać, że ma 7 żyć jak kot a na dodatek wszystkie jeszcze mu zostały do "wykorzystania"😉 Zaczęło się to robić trochę monotonne. W moim odczuciu trochę nudniejsza część niż poprzednia, czegoś mi w niej brakowało choć nie jestem w stanie do końca stwierdzić czego, moim zdaniem bylo lekko monotonnie i nie tak porywająco jak w poprzednich częściach. Niezmiernie denerwowała mnie postać Olgi Szrebskiej. Rozdwojenie jaźni w jej przypadku to mało powiedziane. Postać Preissa była natomiast bardzo mroczna i nadawała klimatu. Myślę że mogłaby to być ostatnia część, tylko trochę podrasowana i widziałabym w tym potencjał, a przede mną jeszcze dwie... Liczę na poprawę.
Dużo nawiązań do faktycznych wydarzeń i seryjnych morderców. Forst jak zwykle trzyma poziom tak jak narkotyki pod podłogą. Świetne zakończenie, liczę na wiele dalszych przygód głownego bohatera i jego wybranki. Ostatnie 100 stron według mnie to takie nawiązanie do innej serii Mroza przez co liczę na to że zostanie wznowiona. Polecam!
This part was quite enjoyable although many previous threads were used such as meeting in the mountains with the killer or unhappy love, maybe a bit too much love dillemma. And drugs again. This time Forst didn't go full James Bond and it feels in the book that he's tired with his life (or maybe the author was also tired with this character). However, it was interesting to follow the killer's path and see further development. As I understand, there will be more parts.
"A teraz radź sobie z pożarem". To zakończenie zawsze będzie jak ciepły koc w zimę.
Nie potrafię oceniać tej serii obiektywnie, bo za bardzo przywiązałam się do bohaterów. Tak samo nie umiem nie lubić Olgi Szrebskiej, bo w Ekspozycji zdobyła moje serce i nie chce w 100% oddać go Dominice. Przepaść była najlepsza pod względem wartkości akcji, nie potrafiłam odłożyć tej książki ani kiedy czytałam ją rok temu, ani teraz. Kocham.
Wspaniała. Żadna książka z tej serii mnie nie rozczarowała, a wręcz przeciwnie - odczarowały mi twórczość Pana Remigiusza. I to zakończenie - [odparł, klepiąc się w klatkę piersiową] "Bo doskonale wiem, kto podłożył tu ogień, w którym chcę spalić swoją samotność"🫠🫠 Forst ty romantyku XD Love it. PS Szrebska, girl, daj już spokój, bo tylko działasz wszystkim na nerwy🤪
My name is Bond. James Bo… A nie, przepraszam - powinno być “My name is Forst. Wiktor Forst”.
Siódma część trylogii - jakkolwiek absurdalnie to nie brzmi - zawitała na półki, chociaż premiera teoretycznie dopiero w środę. Empik ma jednak oficjalne daty premier głęboko w… magazynie 🤪
Będą spoilery, więc co strachliwsi niech uciekną teraz, to ostatnia szansa.
Miałam jedną, no dobra, dwie nadzieje. Pierwsza, że wątek Bestii z Giewontu zostanie zamknięty na wieki wieków amen (życie na krawędzi - obym nie dostała bana ze względu na to wyrażenie za obrazę uczuć religijnych🥴). I to się udało - bo moja psychika nie wytrzymałaby kolejnego zwrotu akcji z niejakim Gjordem.
Drugi, związany z wątkiem osobistym. Udał się...połowicznie. Połowicznie dlatego, że co się namartwiłam o głównych bohaterów, to tylko ja wiem. Dajcie pożyć tym ludziom, a nie tylko wybuchy i pożary, które trzeba gasić.
Chociaż na zdjęciu aż tak bardzo tego nie widać, zaznaczyłam 48 karteczek z różnymi myślami życiowymi. Remigiusz robi to dobrze od kilku książek - zawsze jestem w stanie wyłapać kilka myśli, które mnie urzekną bądź po prostu złapią mocniej za serduszko.
Największym plusem jest w tej książce Osica. Totalnie kupił mnie swoim humorem, cierpkim podejściem do niepokornego komisarza. Każda scena z jego udziałem to był po prostu banan na twarzy. Jednocześnie Remigiusz pokazał, jak z szorstkiego bohatera wyciągnąć mnóstwo troski. Osica traktuje Forsta wręcz jak syna, i mimo wielu docinek z kart powieści widać, że nim się martwi i stara się dbać o komisarza. Apeluję o książkę z Osicą w roli głównej!
“Naprawdę musisz zatruwać mi życie swoim gadaniem?- bąknął. - Nie wystarcza Ci, że robisz to samą swoją bytnością? Nie zatruwam, ubogacam. Jak mucha na gównie.”
Bardzo się cieszę, że Forst w końcu nie uciekał. Prowadził po prostu sprawę, tak, jak na policjanta przystało. I chociaż oczywiście nie obyło się bez problemów technicznych, to zgubienie służbowej broni to mały kaliber w porównaniu do uciekania przez większość książek.
“Przepaść” to niezła cegiełka - pięćset sześćdziesiąt stron. Z jednej strony nieco bym ją skróciła, a z drugiej… żal by mi było odpuścić chociaż jedną kartkę. Bo klimat wyczułam już od pierwszej strony. Te całe Tatry, zimno wszędzie, ciemno ciągle… Mega szacun za dokładne opisy wszystkich szlaków - może górscy wyjadacze zrobiliby kiedyś sobie taką wycieczkę śladami Forsta?
Przyzwyczaiłam się, że Forst wyjdzie nawet z największych tarapatów. Tutaj również akcji jest tyle, że sam agent 007 by się nie powstydził. Mi się ta kreacja podoba - Forst mógłby zastąpić agenta Jej Królewskiej Mości, gdyby nie kilka wydarzeń z ostatnich stron. Ale kto wie, Remigiusz jest zdolny do wszystkiego, więc “nigdy nie mówię nigdy”.
Pamiętam, że za czasów “Ekspozycji” byłam totalnie #teamOlga. Po “Przepaści” jest mi strasznie trudno uwierzyć, że z ulubionej postaci stała się ona dla mnie tą znienawidzoną. Ale tak jest, zresztą od “Zerwy” Dominika forever ❤️🖤 I to napięcie towarzyszące Wadryś- Hansen i Forstowi w każdej wspólnej scenie było aż namacalne.
W sumie… przydałoby się kilka słów na temat samej sprawy kryminalnej. I tutaj przyznaję, że mam niemały problem. Bo jakim cudem Wiktor pamięta sprawę sprzed dekady? To mnie niesamowicie zdziwiło. Sama zaginiona i odnaleziona przy trupach Hanna nie wzbudziła mojej sympatii, a jedynie mnóstwo pytań. Podobnie jak sprawca - nieco to powielone z innych książek Remigiusza, chociaż odrobinę zaskoczył mnie wraz ze stopniowym rozwojem akcji.
Podsumowując - panie komisarzu, może pan robić takie powroty, tylko siedź na dupie obok Dominiki i nie skacz w bok. I nawet heroinę wybaczę.
Chciałam dać tutaj najpierw 5 gwiazdek, potem wyszedł wkurwiający, naiwny Forst, a na koniec delulu egoistka Olga i ruska mafia 🙃
- Wiktor czy ty za mało w łeb dostałeś w swoim życiu? W poprzedniej części wolałbyś życie z Dominiką od heroiny, na koniec były uśmiechy i wybaczenie. A teraz KURWA MAĆ wybrał Zakopane, Szrebską i heroinę.„Ty idioto, ty jebany idioto!” jednak go napromieniowało bardziej niż mówili lekarze. A potem mimo uświadomienia sobie czym jest miłość i reszty szmerów bajerów, mówi takie brednie Dominice, że wybiera Olgę, bo ona jest kobietą jego życia. No naiwny z tą Olgą jest jak cholera zamiast posłuchać Osicy. Widać od początku, że laska jest walnięta, a ten ją wkręca w śledztwo i dziwi się, że zajebała sprawę. No ale chociaż dzięki temu mógł wybrać w końcu Dominikę. Szkoda, że jako second choice. 😒 - Szrebska niby w poprzedniej części taka niezdarna potrzebująca pomocy w nieznanym świecie, do którego tak bardzo chciała się dostać. A potem zabiła gościa Gjorda, ale to wina traumy. I teraz leci na poczuciu winy Forsta, jest przebiegla i za wszelka cenę chce ratować swoją karierę. Totalny brak mózgu po postrzeleniu. Nie ma zamiaru powtarzać akcji z obroną konieczną, to może niech przestanie zabijać i wkręcać się w takie sytuacje? Zamiast nagrania dla kariery załatwiła trupa xd, żeby potem wyskoczyć jak królik z kapelusza, że jednak ma kartę, ale i tak zrobi to, co zamierzała od początku, pod płaszczykiem uwolnienia 2 osób z więzienia i spokoju dla rodzin ofiar. A potem korupcja śledcza i wjebanie 4 osób w szambo. Jak bardzo delulu ona może być? Jej totalnie odbiło od tej światłości Gjorda i jest już tylko równią pochyłą. Naiwna i myśli, że będzie super dziennikarka w ukryciu w świecie, w którym za nic nie umiała się odnaleźć bez Forsta, bo nie patrzy na nią tak jak na Dominikę. No logiczne. - Osica - moja ulubiona postać. Mówi to co myślę. Każdego opierdoli bez ogródek. Nawet już się do jego humoru przekonałam. - Dominika - na jej miejscu to bym walnęła Forstowi w twarz. Nie da się z tym gościem. Typ został komisarzem i stwierdził, że zostanie, potem się związał z Olgą, potem ją całuje, jest w stanie poświecić za nią życie, ale na koniec wali jej tekstem, że to Olga jest kobietą jego życia i tyle by było z tej drugiej szansy na życie, bo chłop nawet po tym jak mógł umrzeć wybiera Olgę. A potem jednak cudownie zmienia zdanie, bo Olga jak to Olga odjebała i go nie chce😒 W końcu wybrana, ale jak jakiś second choince. Miej szacunek do siebie Wadryś.😩 - Po co mi jeszcze ta ruska mafia na końcu? I minister na głowie? Był taki super happy end, a tak to wiadomo, że się wszystko spierdoli jak zawsze. Niech się przynajmniej Szrebskiej pozbędą 🪦😉 z zza grobu już chyba nie będzie truła tyłka Forstowi 🙈
Ogólnie mi się podobała fabuła, dopóki nie dotarłam do wątku minister i sekretarz - planowanie zabójstwa, ruska mafia, OLGA i Forst w stosunku do Olgi i Dominiki.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Kiedy do akcji w literaturze wkraczają seryjni mordercy autorzy mają trudny orzech do zgryzienia, szczególnie jeśli na bohaterów wybierają sobie przyzwoitych facetów z sąsiedztwa, których nikt o coś takiego by nie podejrzewał, dobrych mężów i ojców. Remigiusz Mróz przyznaje w Posłowiu, że inspiracją dla niego były realne postacie, których nazwiska wymienia, ale jednocześnie zastosował dość oryginalne zabiegi w kompozycji fabuły, przede wszystkim uzasadniające wprowadzanie niespodziewanych zwrotów akcji. A przy okazji prowadzą one do rozważań na temat źródeł psychopatii. Genetyka? Patologiczne zmiany w mózgu? Przemoc w dzieciństwie? Jednak główne atrakcje „Przepaści” to sceneria oraz dobór osób usiłujących posklejać w spójną całość okoliczności całkiem nowych i starych morderstw.
Tym razem rzecz się dzieje nie w Wysokich, jak było podczas zmagań z Bestią z Giewontu, lecz w Tatrach Zachodnich, które bynajmniej nie okazują się mniej groźne nie tylko dla ofiar, także dla tropicieli i górskich ratowników. W każdym razie na brak scen mrożących krew w żyłach narzekać nie można, i to z udziałem po kolei prawie wszystkich pierwszo- i drugoplanowych postaci.
Pierwszy plan to komisarz Wiktor Forst, dwie kobiety jego życia, czyli dziennikarka Olga Szrebska i prokurator Dominika Wadryś-Hansen oraz nadinspektor Edmund Osica. Zachowania Forsta i Dominiki są mniej więcej zgodne z tym, czego w zaistniałych sytuacjach można się było po nich spodziewać. Osica jest coraz bardziej rozczulający ze swoją nadopiekuńczością wobec Forsta. Natomiast nadspodziewanie ciekawy był dla mnie pomysłowo przedstawiony wątek Szrebskiej z jej wysiłkami, aby powrócić do zawodu.
Książkę czytałam z wypiekami. Nie będę też ukrywać, że ujął mnie finał, i to nie tylko w kwestii damsko-męskiej, także jako zapowiedź że dalsze losy Forsta mogą wkroczyć na grunt, który jest dla mnie szczególnie interesujący.