Franck Sangaré est aux mains des Sax, la famille qui a pris le contrôle de Saint-Elme, et son frère Philippe tarde à répondre aux appels angoissés de madame Dombre. Pendant ce temps, à l'auberge de la Vache Brûlée, Romane Mertens apprend à tirer au pistolet avec Paco tandis que son père passe ses journées à parler seul dans sa chambre... Tout seul, vraiment ?
Jednym z moich ulubionych rodzajów opowieści są takie historie, za pomocą których autor zmusza odbiorcę do intelektualnego wysiłku. Czy to przy użyciu różnego rodzaju metafor, alegorii, symboli, czy innych środków ekspresji. Nie podaje nam odpowiedzi na dręczące nas pytania jak na tacy. Nie mówi wprost, o co tak właściwie mu chodzi. To my sami musimy do tego dojść, a interpretacji może być wiele. Do tego grona z pewnością zalicza się album Saint-Elme tom 2, który właśnie miałem okazję przeczytać.
Początek serii zostawił nas na krawędzi siedzeń przez bardzo zaskakujące zakończenie. Jeden z głównych bohaterów, detektyw Franck Sangare, będący na tropie Arno Cavalieriego trafia na odludzie. Tam znajduje się farma, która okazuje się składem narkotyków. Mężczyzna nie wie jednak w co się wpakował, znajdując się w tym miejscu. Narwany, a może wręcz szalony Derwisz, którego tam zastaje, zaskakuje go. Po brutalnym uderzeniu zostawia go leżącego w kałuży własnej krwi. Czy to możliwe, że Franck umarł? Odpowiedź na to pytanie otrzymujemy w Saint-Elme tom 2 o podtytule Przyszłość rodziny.
W najnowszym tomie komiksu możecie z całą pewnością spodziewać się magii kolorów. Już w poprzedniej części dało się zauważyć, że użycie poszczególnych barw nie jest tutaj przypadkowe. Raz, że buduje niesamowity i unikalny klimat historii oraz miasteczka, w którym ona się toczy. Dwa, że nadaje jeszcze większego wydźwięku konkretnym wydarzeniom. Weźmy na przykład wspomnianego wcześniej Derwisza. Na jego oblicze niemal zawsze pada cień, przez co sprawia wrażenie nieumarłego albo wręcz drwala z najnowszej odsłony Twin Peaks Davida Lyncha. Jest w tym coś naprawdę makabrycznego, a zarazem fascynującego.
Czym jeszcze będą żyć czytelnicy drugiej części Saint-Elme? Tajemnicami. O ile twórcy nie zdradzają nam w choć maleńkim stopniu odpowiedzi na dręczące nas pytania, to dokładają kolejne sekrety związane z tytułową miejscowością. Czasem są to grube sprawy takie jak działalność rodziny Rolanda Saxa, którą bliżej poznajemy. Kiedy indziej dotyczy to spraw małych, może wcale nieistotnych, ale przykuwających naszą uwagę. W tym miejscu ponownie odniosę się do przytoczonej przeze mnie familii, której głowa ma problemy z pomocą domową i wyolbrzymia wszystkie drobnostki dotyczące jej pracy. Jest to po prostu dziwne, ale zastanawiające.......
Kiedy Franck Sangare otrzymuje zlecenie odnalezienia pewnej osoby, nie myśli o komplikacjach. W końcu sprawa przedstawia się dość rutynowo: ginie młody mężczyzna, zrozpaczona matka prosi o pomoc, ślad prowadzi do wiochy zabitej dechami, w tle zaś pojawiają się narkotyki i szemrane interesy. Proste? Nie do końca. To, co wyglądało niepozornie, staje się dla starego wyjadacza śmiertelną pułapką. Przytępiony zmysł Sangre nie rejestruje lawiny niebezpieczeństw, które czyhają tuż za rogiem. Detektyw wpada w prawdziwe kłopoty, a na ratunek może liczyć tylko ze strony dociekliwej, acz kontuzjowanej asystentki. No chyba, że pojawi się ktoś jeszcze… Pani Dombre jest bowiem bardzo, ale to bardzo zdeterminowana, by wyciągnąć swojego szefa z bagna, w jakie wpadł.
****
Mordobicie, twarde dragi, nielegalny handel, niesamowite eksperymenty – to właśnie znaleźć można w serii ‘Saint-Elme’ autorstwa Serge Lehmana i Frederika Peetersa. Brzmi odjazdowo, prawda? Jednak odjazdowo wcale nie jest, raczej odwrotnie. Wydźwięk owego zestawienia niesie ze sobą obietnicę rollercoasteru emocji; wiecie, szybki akcyjniak przepełniony wartką fabułą, szalonymi plot twistami oraz iście filmowymi zagraniami zaczerpniętymi z klasyki kina wielkiego formatu. Super? I tak, i nie. Bo pomimo sensacyjnej otoczki każącej z góry zakładać z jaką historią ma się do czynienia, cykl wypada zgoła odmiennie, stanowiąc niejako przeciwieństwo schematu; schematu, który sam w sobie może zły nie jest, lecz czy atrakcyjny? Też niekoniecznie. Duet francuskich twórców poszedł o krok dalej i zamiast scenariusza opartego o motyw taniej nawalanki ‘tych dobrych’ z ‘tymi złymi’, stworzył coś znacznie bardziej wielowymiarowego, niż należałoby przypuszczać.
Umiejscowienie zdarzeń na tle sennego, z pozoru sielskiego miasteczka, okazało się strzałem w dziesiątkę. Atmosfera górskiej mieściny i hermetycznej społeczności, gdzie dochodzi do serii dziwnych, niewyjaśnionych incydentów z udziałem zarówno miejscowej elity, jak i lokalnych gangsterów, wypadła szalenie intrygująco. Przez wzgląd na powolne tempo akcji, skrzętnie budowane napięcie, sporą dawkę suspensu z jednoczesnym zachowaniem odrobiny zagadkowości, można było poczuć się niczym w Twin Peaks; miasteczku niby przyjaznym, niby zwyczajnym, ale takim, które ma swoje drugie oblicze – mroczne i nieprzewidywalne. Ten zabieg wyszedł Lehmanowi i Peetersowi fantastycznie. Niepokojący nastrój, skomplikowana intryga, charakterne postaci, doza groteski, ironii, czarnego humoru – genialny miks składający się na gatunkową bombę!
I o ile pierwszy tom był oczywistym wstępem do ogółu, ledwie zapowiedzią bardziej złożonego konceptu, o tyle drugi jest jego udaną kontynuacją. Nie oznacza to jednak, że wyjaśni on wszystkie pytania i wątpliwości, które zostały wcześniej postawione przed odbiorcą. Przeciwnie, w ,,Przyszłości rodziny’’ nadal nic nie jest jasne ani jednoznaczne. Nakreślone uprzednio wątki, owszem, doczekały się odpowiedniego rozwinięcia, lecz nie jego dopełnienia - na to będziemy musieli jeszcze poczekać. Można zresztą było odnieść wrażenie, że kolejne przygody detektywa Fredericka Sangare i jego asystentki Pani Dombre, nie przyniosą niespodzianek; na szczęście to tylko zwodnicze zagranie. Niespodzianki się pojawiły. Chociaż mocniej wyważone, mniej liczne i nie tak widowiskowe, satysfakcjonowały i stanowiły idealne domknięcie całości.
Zaskoczyła mnie za to warstwa wizualna. Kreska utrzymana w pozornie niedbałej formie nie ulegała zmianie, ale KOLORY! Coś wspaniałego! Cała masa odważnych, wyrazistych, neonowych barw, zestawiona w kontrze wobec pastelowych odcieni; kontrast pomiędzy kolorystyką dnia i nocy (genialny chwyt podkręcający klimat), fenomenalna gra światłocienia, fokus na detale, kameralne kadry… Jestem pod wrażeniem i moje oczy chcą więcej!
Très contente de poursuivre cette série découverte l'année dernière. Ce deuxième tome est dans la lignée du premier, l'intrigue s'étoffe et l'univers me plaît toujours autant. Un peu déçue toutefois que la storyline sur la fillette soit un peu laissée de côté pour l'instant, vu que c'était le sujet principal du tome 1.
The plot thickens. Très bonne histoire, on sent qu'il y a toute une monde pour découvrir. Je suis un peut appréhensif que avec tellement de pistes et points d'interrogation pour exploiter dans l'histoire, dans les prochains volumes ça serait difficile d'expliquer correctement.
A mi me ha gustado mucho. Es más, me costó entrar pero a la segunda lectura lo disfruté mucho. Visualmente te envuelve y la historia es curiosa con esa combinación de noir y elementos sobrenaturales.
Un polar en BD par Lehmann, dans le style de L'Homme Gribouillé. C'est encore tôt dans l'histoire pour juger de la qualité de l'œuvre. On ne sait pas trop ce qui se trame, tout le monde semble cacher quelque chose et il y a des grenouilles partout. L'oligarque du village contrôle partiellement la politique municipale et ses enfants gèrent (à son insu?) le réseau de drogue de la région.