"Władza to tylko przyzwyczajenie, przekonanie poddanych, że ktoś nimi rządzi. A kto?" Tego właściwie nie wie już chyba nikt. Najpotężniejsza służba cesarstwa, Zamek, właściwie przestała istnieć. Pałac bezradnie patrzy, jak misternie budowane latami podwaliny władzy rozpadają się jak domek z kart. Dyplomacja? Wolne żarty. Na terenie cesarstwa właśnie zniknęła ambasadorka Królestwa Troy. Obywatele Luan popadają w zbiorową histerię. Kometa nadal przemierza nieboskłon, obojętna na całe ziemskie zamieszanie. Czas Taidy się kończy - nie może liczyć na Zamek, Nervę ani nikogo innego. Nie jest już nawet pewna, czy może ufać samej sobie. A Cesarz żąda wyników. Krwawych wyników. Virion i jego ludzie robią co mogą, by wyniki były odpowiednio spektakularne, ale gdy na granicy staje Legion Moy, żarty się kończą.
Rocznik 1960, architekt, wrocławianin. Jak sam rzecz ujmuje, zaistniał dzięki decyzji trzech wielkich mocarstw podjętej w Jałcie. Inaczej, jego rodzice nie spotkaliby się. Gdyby nie to fatalne w skutkach porozumienie, mogłyby więc nigdy nie powstać powieści takie jak "Wojny urojone", "Bramy strachu", "Dziennik czasu plagi", "Zabójcy szatana", "Nostalgia za Sluag Side" (dwie ostatnie wspólnie z Andrzejem Drzewińskim) oraz "Przesiadka w przedpieklu" (pod pseudonimem Patrick Shoughnessy). Zobaczywszy co uczynił, pisarz zamilkł na ponad dekadę. Jednak jego mroczny charakter dał znać o sobie, a produkty takie jak "Bomba Heisenberga", "Autobahn nach Poznań", "Achaja", "Zapach szkła", "Waniliowe plantacje Wrocławia" czy "Legenda" zaowocowały licznymi nagrodami literackimi. Autora uhonorowano Nagrodą Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla (dwukrotnie), nagrodą Sfinksa (pięciokrotnie), Nautilusa (dwukrotnie).
Edit 2023: Przy drugim czytaniu ponownie świetnie się bawiłem. Jedna z lepszych przygodowych serii na naszym rynku. Audiobook w świetnej interpretacji Grzegorza Pawlaka 🎧
Po infiltracji Zamku, instytucji, która zdawałoby się stoi na straży porządku cesarstwa Luan, zaczynają mnożyć się problemy. Kasopeja, ambasadorka Królestwa Troy gwałtownie wkracza na polityczną arenę. Taida ma coraz większe problemy w utrzymaniu porządku w Syrinx, jednak widzi szansę we współpracy z osobą, której wcześniej nie doceniała. Virion i jego grupa natomiast, paradoksalnie, są jedynymi osobami, które stoją między cesarstwem i nieprzyjacielem. Cała siódemka.
Uwielbiam tę serię i ten świat. Andrzej Ziemiański stworzył wspaniałe uniwersum w które chętnie się zagłębiam i przyjmuję je ze wszystkimi zaletami i wadami. Charakterne postaci, których w tej serii nie brakuje, dodają tylko całości dodatkowego smaczku i stanowią taką kropkę nad i. Bardzo podoba mi się wątek związany z magią, który sprawił, że cała fabuła rozwinęła się w nieco bardziej klasyczną stronę, co mnie pozytywnie zaskoczyło, bo nie spodziewałem się takiego obrotu spraw.
Podczas lektury Pustyni nie sposób się nudzić. Mimo jednoczesnego rozwoju kilku wątków, żaden z nich nie nudzi, a każdy rozwija akcję w taki sposób, że w pewnym momencie książki zaczyna się tworzyć spójna całość. Słowne przepychanki między postaciami czy perypetie bohaterów, poganiane wartką akcją sprawiają, że ciężko się od tej lektury oderwać.
Każdy kolejny tom Viriona (w trakcie czytania wróciłem również do pierwotnego czworoksiągu) utwierdza mnie w fakcie, że Virion to zdecydowanie jedna z lepszych fantastycznych serii na polskim rynku. Serii bezkompromisowych, często bewzględnych i wulgarnych, ale jednak tworzących świetny, spójny klimat i świat, który wciąga i nie chce puścić.
Zamek bardzo mi się podobał, a mimo to Pustynię stawiam nieco wyżej. Czytanie kolejnego tomu Viriona zapewniło mi świetną rozrywkę i wciągnęło do swojego świata z którym chętnie poznam się jeszcze bliżej. Nie mogę doczekać się kolejnego tomu, bo jestem przekonany, że po raz kolejny otrzymam historię na bardzo wysokim poziomie.
Jestem ogromnym fanem cyklu o Virionie. Zawsze wypowiadam się pochlebnie o książkach Andrzeja Ziemiańskiego (z małymi wyjątkami). Postaram się więc nie powtarzać w superlatywach.
Najnowsza odsłona przygód Viriona jest jak tytułowa pustynia. A dokładniej rzecz ujmując, burza piaskowa, która to niejednokrotnie towarzyszy bohaterom. Początkowo autor rzuca nas w wir z pozoru niezwiązanych ze sobą spraw. Ustawia poszczególne postaci na planszy i zmusza je do radzenia sobie w ciągle zmieniających się okolicznościach. Dlatego odnoszę się do burzy piaskowej. Bohaterowie poruszają się niemal po omacku. Nie wiedzą, kto jest jeszcze przyjacielem, a kto wrogiem. Z kim walczyć, a z kim zawiązać sojusze. Pustynny wręcz krajobraz zdarzeń zmienia się ze strony na stronę. Na każdym kroku towarzyszy niebezpieczeństwo. Na tyle duże, że może nie wystarczyć na nie umiejętności szermierza natchnionego.
Virion. Pustynia to powieść, przy której ponownie bawiłem się świetnie. Autor umiejętnie żongluje satyrą, czarnym humorem oraz akcją. Nie zabraknie doskonałych, uszczypliwych dialogów. Niektóre sceny bawią do łez. Inne zmuszają do refleksji. Wystarczy czytać uważnie a niekiedy między wierszami. W drugiej części przygód dorosłego Viriona jest dużo więcej akcji. Odnosząc się ponownie do tytułowej pustyni, fabuła wciąga jak grząskie piaski. Od pewnego punktu książka staje się wręcz nieodkładalna i ciężko wydostać się z wciągających czytelnika coraz bardziej drobinek piasku.
Jestem jak zwykle pod ogromnym wrażeniem twórczości autora. Z drugiej towarzyszy mi smutek, że trzeba będzie ponownie czekać na kolejny tom. Zwłaszcza w przypadku Viriona nie jest to proste, także ze względu na skomplikowaną intrygę. Po dłuższej przerwie ciężko od razu połapać się w gąszczu postaci i intryg, ale z czasem staje się to coraz łatwiejsze. Niemniej przydałoby się krótkie streszczenie poprzedniego tomu. Być może autor kiedyś pokusi się o napisane w swoim charakterystycznym stylu streszczenie poprzednich tomów. Na przykład w formie notatki jednego z pracowników Zamku. Cieszy mnie za to, że przygoda trwa i jeszcze wiele wspaniałych historii z Virionem przede mną. Gorąco niczym dzień na pustyni polecam!
Spotkania z Virionem i jego wesołą ekipą to zawsze przyjemna odskocznia od codzienności. Tym razem tę odskocznię zasponsorowała mi druga odsłona cyklu Szermierz Natchniony autorstwa Andrzeja Ziemiańskiego, zatytułowana Virion. Pustynia.
Syrinx. “Władza to tylko przyzwyczajenie, przekonanie poddanych, że ktoś nimi rządzi. A kto?” Tego właściwie nie wie już chyba nikt.
Najpotężniejsza służba cesarstwa, Zamek, właściwie przestała istnieć.
Pałac bezradnie patrzy, jak misternie budowane latami podwaliny władzy rozpadają się jak domek z kart.
Dyplomacja? Wolne żarty. Na terenie cesarstwa właśnie zniknęła ambasadorka Królestwa Troy.
Obywatele Luan popadają w zbiorową histerię.
Kometa nadal przemierza nieboskłon, obojętna na całe ziemskie zamieszanie.
Czas Taidy się kończy – nie może liczyć na Zamek, Nervę ani nikogo innego. Nie jest już nawet pewna, czy może ufać samej sobie. A Cesarz żąda wyników. Krwawych wyników.
Virion i jego ludzie robią co mogą, by wyniki były odpowiednio spektakularne, ale gdy na granicy staje Legion Moy, żarty się kończą.
Pół na pół. Mając świeżo w pamięci poprzedni odcinek Viriona, spodziewałam się niezłego widowiska i takie w sumie otrzymałam.
Virion i jego ekipa, muszą w swoim niepowtarzalnym stylu poradzić sobie z nowymi zagrożeniami, intrygami, a także kluczowymi postaciami, takimi jak Kasopeja — ambasadorka i szpieg w jednym, które mogą sporo namieszać w dobrze znanym Virionowi świecie
Taida, też nie może bezczynnie siedzieć na zadku, ponieważ po ostatnich wydarzeniach nie ma pewności, komu może zaufać. W obawie o swoje życie musi wspiąć się na wyżyny swoich zdolności manipulacyjnych i wziąć udział w niebezpiecznej grze, stawiając na szali nie tylko Zamek, ale przede wszystkim swoje bezpieczeństwo.
Wątki — zarówno nowe, jak i te z poprzednich tomów — zaczynają się łączyć, tworząc intrygującą mozaikę, która przyprawiona została sporą dawką specyficznego, soczyście podlanego ironią, czarnego humoru.
Akcja, przynajmniej w pierwszej połowie, trzyma dobre tempo, choć później zdarzają się przestoje. Mimo to ogólny poziom pozostaje wysoki.
W sumie wszystko jest na swoim miejscu. Karuzela kręci się dalej. Intrygujące zwroty akcji nie pozwalają się nudzić, postacie z charakterem stają na wysokości zadania, a geopolityczne smaczki idealnie dopełniają obraz pieczołowicie wykreowanego świata.
Historia pokazuje, że nawet najpotężniejsze imperia upadały. Pozostawało po nich tylko wspomnienie – wspomnienie potęgi, historia powstawania. Tylko tyle. Ale czy na pewno? Czy razem z całym imperium nie łączyły się najróżniejsze kultury, tworząc unikatową mieszankę? Czy nie wprowadzano nowych praw, nowych zasad, zwyczajów? Nie ma wątpliwości, że prawie wszystkie najpotężniejsze imperia w ludzkiej historii upadły, ale nie można mieć również wątpliwości, że nawet po setkach, tysiącach lat w jakiś sposób kierują tym, co jest tu i teraz. Jaka jest Wasza opinia?
Tak oto po dość odległym czasie przeczytałam drugi tom z cyklu "Szermierz Natchniony". Mam poczucie, że jest to seria, którą chcę zgłębiać i przede wszystkim zakończyć. Nie do końca wiedziałam, czy w ogóle się za nią brać ze względu na kontrowersje związane z poglądami pisarza. Osobiście pozostałych książek autora, poza właśnie tą serią, nie czytałam. Jednak te jak najbardziej mnie przekonują i w żaden sposób nie ranią.
Tak jak wspominam, nie znam dobrze twórczości Andrzeja Ziemiańskiego, jednak po przeczytaniu dwóch jego książek czuję, że pisarz ma swój własny charakterystyczny styl, który jest nie do podrobienia. Zachwyca od samego początku rozbudowaniem i dopracowaniem. Autor doskonale wiedział, gdzie umieścić piękne słowa nadające całości patetyczności i powagi, a gdzie umieścić język potoczny i wielokrotnie wulgarny. Według mnie połączenie tego jest dość trudnym zabiegiem literackim, gdyż łatwo przejść granicę i zmieszać te dwa rodzaje języków. Dzięki temu miałam poczucie, że cała rzeczywistość jest mocno ukształtowana.
Natomiast sama fabuła wciągnęła mnie o wiele mniej niż w pierwszym tomie, ale nadal robiła na mnie dość duże wrażenie. Doceniam skupienie się na szczegółach, które są istotne dla całości. Widzę całą opowieść jako bardzo realną, ponieważ właśnie to dopracowanie małych wydarzeń daje możliwość spojrzenie poza ramy wydrukowanych liter. Nie są to jakieś czcze opisy, tylko wnikliwość i umiejętność obserwacji ludzkich zachowań oraz łączenie przyczynowo-skutkowe. Tym bardziej że w tym tomie pojawiło się naprawdę dużo zaskakujących faktów. Choć też z żalem przyznam, że rozbudowana polityka w książce przerosła mnie. Okazała się zbyt skomplikowana i nieuchwytna dla mnie, co miejscami niszczyło moją radość z lektury.
Tematycznie cały cykl "Szermierz Natchniony" jest mocno umiejscowiony właśnie w polityce oraz w mechanizmach sterujących państwem i obywatelami. Oczami drużyny Viriona możemy patrzeć na upadek imperium i manipulacje, które są tego skutkiem. Z łatwością można kierować ludem, gdy ma się odpowiednie narzędzia i wie, czego społeczeństwo pragnie. Miałoby to utopijne zastosowanie, gdyby służyło słusznym celom. Również podkreślenie wagi współpracy wydaje mi się wyjątkowo istotne w tej powieści.
W książce znajduje się dość duża gama najróżniejszych charakterów. Prawie każda postać jest dopracowana. I ku mojemu zdziwieniu samego tytułowego Viriona jest mało, niemniej ma w sobie coś kuszącego, unikatowego, co potrafi zdominować pozostałe postacie. Cieszę się też z kreacji Taidy, która jest wielowymiarową bohaterką, budzącą we mnie zarazem podziw, jak i olbrzymią irytację. Jej analiza psychologiczna nie daje punktu zaczepienia, ponieważ wydaje się doskonale stworzona.
"Virion. Pustynia" okazał się naprawdę dobrą literaturą fantasy, która wyróżnia się istotnością tematu oraz porusza serce czytelnika poprzez dobrze wykreowanych bohaterów. Bez wątpienia będę czytać w dość bliskim czasie trzeci tom i myślę, że w przyszłości spróbuję zapoznać się z pozostałymi cyklami autora.
Zamek został zinfiltrowany, najpotężniejsza służba cesarstwa Luan praktycznie przestaje istnieć. Nie wiadomo komu można ufać, Taida znalazła się w niemałych tarapatach a cesarz żąda natychmiastowych wyników. Ambasadorka Królestwa Troy zostaje porwana a wśród obywateli Luan rodzi się histeria. Virion i jego drużyna ma przed sobą niezwykle ciężką misję.
Ten tom podobał mi się jeszcze bardziej niż „Zamek”, sytuacja jest naprawdę poważna a akcja pędzi na łeb na szyję przez co książka była dla mnie niemal nieodkładalna. Po raz kolejny przekonałam się, że książki Ziemiańskiego to doskonała rozrywka na wysokim poziomie.
W „Pustyni” nie było ani jednego wątku, który by mnie nudził lub był dla mnie mało interesujący. Pojawiają się nowe motywy związane z magią, więc seria zaczyna rozwijać się w kierunku bardziej fantastycznym, co niezwykle mnie cieszy. Początkowo martwiłam się faktem, że miejscem akcji częściowo będzie pustynia, za którą jakoś szczególnie nie przepadam, ale okazało się, że całkiem niepotrzebnie. Koniec końców, wątek pustyni okazał się być najciekawszym w tym tomie.
Dialogi między bohaterami w dalszym ciągu są napisane w punkt. Chemia między członkami drużyny jest mocno wyczuwalna i nie sposób nie polubić tej dziwacznej bandy. Nie mogę doczekać się kolejnego tomu, który jest już w przygotowaniu!
Seria dalej wciągająca i szybko się czyta. Ekipa Viriona podróżuje bliżej pustyni, a w świecie trochę polityki cesarstwa i służb. Powoli poznajemy rozmiary spisku i tajemnice czekające w kolejnych częściach cyklu.
Drugi tom cyklu o dojrzałym szermierzu natchnionym Virionie potwierdził moje przypuszczenia - kiedy już wkręcimy się w świat i polubimy z bohaterami powieść dostarczy nam czystej rozrywki. Przy "Virionie. Pustyni" bawiłam się świetnie od pierwszej do ostatniej strony. Autor stworzył świetną chemię między członkami pozornie niedobranej grupy, a polityczne intrygi, w które zostali wplątani odsłaniają absurdy funkcjonowania władzy. Wszystko napisane jest lekko i z humorem przez co strony dosłownie się połyka. Jak po pierwszym tomie miałam mieszane uczucia, tak po drugim już nie mogę się doczekać kolejnej odsłony przygód natchnionych szermierzy, książąt i księżniczek oraz intrygantów i spiskowców.
Drugi tom zgrabnie kontynuuje wątki zarysowane w pierwszym, jednocześnie wprowadzając nowe i łącząc je w logiczną całość. Początkowy atak na Zamek, czyli służby wywiadowcze cesarstwa okazuje się czymś więcej, a spisek może doprowadzić do upadku całego imperium. Tym wydarzeniom czoła ma stawić grupa, którą moglibyśmy porównać do Legionu Samobójców - połączonych przez prokurator Taidę przestępców, niskich rangą pracowników służby wywiadowczych, którzy mają sporo oleju w głowie, a także legendarnego szermierza i jego żonę upiorzycę (która w swym szaleństwie ma sporo z Harley Quinn). Dynamiki powieści nadają nie tylko akcja i intrygi, ale i same relacje między bohaterami. W tym tomie jeszcze wyraźniej zarysowuje się bohater zbiorowy - postacie naprawdę błyszczą jako drużyna, a nie każdy z osobna. Wyjątkiem są... postacie kobiece! Wątek Taidy świetnie się rozwija - to ona musi wykazać się największym sprytem i kreatywnością, z jednej strony wynikami swojej pracy zadowalając żądnego krwi cesarza, a z drugiej rozpracowując spisek. W tym tomie poznajemy także nową bohaterkę, księżniczkę i ambasadorkę królestwa Troy, która wobec porwania musi wykorzystać własne talenty, a nie liczyć na ratunek w ostatniej chwili. Nie mamy tutaj dam w opresji - nawet ciężarna upiorzyca nie jest delikatnym kwiatuszkiem do podziwiania. I tak w cyklu o Virionie tytułowy bohater schodzi niejako na dalszy plan, ustępując miejsca ciekawym postaciom kobiecym i drużynie, której przewodzi.
Można zarzucić drugiemu tomowi, że jest w nim mniej akcji, a więcej spisków i polityki, co czyni go nieco nudniejszym - ja jednak miałam przeciwne odczucia i nie nudziłam się nawet przez moment. Podoba mi się także pewien element magiczny - z jednej strony skupiamy się na spisku przeciwko cesarzowi, z drugiej pojawiają się tajemnicze rytuały, a nad cesarstwem nadal unosi się złowroga kometa. Autor idealnie dawkuje tajemnice, by ciągle podsycać ciekawość - gdy dowiemy się jednego, zaraz wprowadzona jest nowa zagadka, a my jesteśmy trzymani w niepewności, co do dalszych losów postaci - i całego cesarstwa. Same wydarzenia czasami mogą wydać się "przegięte" czy wręcz absurdalne - ale taki jest ton całości - to przejaskrawienie służy uwypukleniu absurdów świata, w którym obracają się bohaterowie: biurokracji, służb wywiadowczych, elity władzy.
"Virion. Pustynia" to typ literatury, która ma jeden cel: dostarczyć rozrywki. To nie jest głębokie studium ludzkich zachowań czy opis pokręconej szpiegowskiej intrygi. To powieść, która ma nas wciągnąć i pozwolić na oderwanie się od świata na kilka godzin. Wszystkie elementy idealnie się składają na powieść rozrywkową: lekki i humorystyczny styl, interesujące postacie, proste, ale wciągające schematy (Taida kontra cała biurokratyczna machina, "niedobrana" drużyna, której współpraca świetnie wychodzi, szermierz natchniony kontra przeważające siły wroga). Andrzej Ziemiański stworzył świat i postacie, z którymi po prostu można się polubić - a potem wyczekiwać ich kolejnych przygód, które równie dobrze mogą nigdy się nie kończyć.
Tym razem przychodzę do was z książką, o której musicie się dowiedzieć. Autora Andrzeja Ziemiańskiego chyba przedstawiać nie muszę, bo już nie raz udowodnił, że potrafi zaskoczyć. Spotykamy się przy drugim tomie serii „Szermierz natchniony” który opowiada już losy dorosłego Viriona. Poprzednia seria, czyli „Imperium Achai” i opowiada losy młodego Viriona po dojrzałość, ale nie martwcie się nie musicie znać poprzedniej serii, żeby zrozumieć Szermierza natchnionego. Dla tych którzy wolą zachować kolejność to radzę zacząć od serii „Imperium Achai” bo tam dowiesz się więcej o Niki i dlaczego związała się z Virionem. Tom 1 przedstawi tobie drużynę naszego bohatera. W poprzednim tomie poznaliście naszego kawalera oraz żonę, która no powiedzmy do zwyczajnych osób nie należy, ponieważ jest upiorzycą, która spodziewa się dziecka, które już wiadomo, że zwyczajne nie będzie, ale o tym to sami przekonacie się. Taką ekipę jaką ma nasz szermierz to tylko ze świecą szukać. Każdy inny, ale jakże pomocny. Moimi ulubionymi momentami są wszystkie te w których nasi bohaterowie sobie docinają bądź przytrafiają im się różne sytuacje, które bawią i doprowadzają do łez. Będzie wesoło, ale i poważnie. Chylę czoła przed autorem za tak cudowne dobranie postaci i sytuacji. Kolejna przygoda, kolejne przeszkody, które trzeba pokonać, kolejni ludzie, którym trzeba dokopać, ale i tacy z którymi można się zaprzyjaźnić. Komu można ufać? Z kim lepiej nie zadzierać? Kim okaże się Kasjopeja? I czy w końcu dowiemy się kim okaże się dziecko Viriona i Niki? Ja już znam odpowiedź, ale nic wam nie napiszę. Książka napisana w taki sposób ze łykasz stronę za stroną i nagle orientujesz się, że już skończyłeś i pozostaje ten dziwny niesmak, ponieważ zdajesz sobie sprawę, że teraz musisz czekać na 3 tom. Książka z rodzaju fantastyki, ale mamy elementy romansu, kryminału z elementami detektywistycznymi. Każdy znajdzie coś dla siebie no, chyba że jesteś miłośnikiem romansidła takiego typowego to tutaj lekko nudzić się będziesz, ale uważam, że każdemu trzeba dać szansę. Virion i jego koledzy doprowadzą ciebie do takiego śmiechu, że głowa mała. Opisów książki jest pełno więc zachęcam do zapoznania się. Za swój egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów. Zazdroszczę wszystkim tym którzy dopiero poznają losy Viriona, bo będzie wesoło.
Nie wiem co myśleeeć Z jednej strony bardzo wciągająca ta druga seria póki co, ale z drugiej nie ma w niej już tego czegoś. Taka jakby płaska i już mniej przemyślana może? Najbardziej mnie zastanawia jakim cudem wielkie cesarstwo, może i zinfiltrowane, ale nie toczące żadnej wojny na pełną skalę, nie może znaleźć armii do obrony stolicy. I druga rzecz, co może będzie wyjaśnione potem, ale nie mogę pojąć, że kilku szermierzy natchnionych, a więc światowa śmietanka i cztery upiory zostają bez wysiłku rozpykane przez jednego typka. Trochę się boje ze skończy się to tak, że potem Virion wymyśli jakiś plan z dupy i nagle go pokona swoją potężną inteligencją czy jakoś tak. Jakoś ten Virion cały czas wydaje sie do pięt nie dorastać Horechowi a niby taki potężny. Dziekuje za uwagę, musiałem to z siebie wylać. Poza tym książka serio fajna
This entire review has been hidden because of spoilers.
Dobre bardzo nieustannie, tylko że więcej polityki niż poszukiwanej przeze mnie magicznej i mistycznej nieco fantastyki, jakiejś takiej tajemniczości, nadprzyrodzonej. Bardzo dużo polityki. Poza tym jednak nadmierna obecność nastoletnich dziewczyn z gatunku upiorów, agentek, księżniczek, wstaw dowolne, zaczyna być męcząca. Ciachanie zakończenia na zasadzie odcinka serialu w bezsensownym zawieszeniu gorzej, bo mimo że cykl, fabularnie książka powinna być zamknięta. Chociaż finalnie w ocenie, niezmiennie, Ziemiański to mistrz stworzonego przez siebie świata. Overall jest dobrze, choć nie bez wad. #AchajaFanatics
To się staje coraz grosze z każdym tomem, rozciąganie fabuły, flaki z olejem, mieszanie ze sobą charakterów i faktów, przeklinanie, no i wkurza mnie to że co kilka stron ktoś lub coś znowu "nie mnoży trudności", jakby nie było innego sposobu na to, żeby określić gładko idącą akcje. Ziemiański ma ubogi słownik i zaczyna mnie to powoli męczyć. Poprzednie dzieła jeszcze dałam radę ale na tym tomie srogo się zawiodłam. I akcja coraz bardziej dziadowska , intryga wyssana z palca. Dość.
Ciężko mi było ocenić tę książkę. Z jednej strony jest to coś dobrze nam znanego. Kolejne przygody Viriona i dzieje się tu nawet sporo. Z drugiej jednak czytałem ją na trzy razy bo za każdym coś mnie odciągało i robiłem to bez większego żalu. Mam mieszane uczucia a kolejny raz wydaje mi się, że gdyby była sporo krótsza to nic by się nie stało a tempo wydarzeń na pewno byłoby znacznie lepsze.
Niestety dla mnie była to najsłabsza część. Historia na siłę rozciągnięta i po prostu nudna. Było dosłownie kilka ciekawszych momentów, a tak to nie dzieje się nic co podtrzymywałoby dynamikę. Poza dobrym lektorem i interesującym zakończeniem nie dostrzegam więcej plusów. Jestem zawiedziony i rozczarowany. Jeżeli trzeci tom będzie podobnie napompowany rozwleczonymi scenami, to obawiam się, że moja ocena będzie dużo bardziej krytyczna.
4.25⭐️ Po dwóch latach od poprzedniego tomu, nie miałam pojęcia kim są bohaterowie, poza tymi kilkoma postaciami, które są od 1 „Wyroczni”. Niezwykle dobrze słuchało mi się audiobooka. Jak można skończyć książkę w takim momencie? Biegnę po kolejny tom!
Mam dziwne uczucie, że powinnam znać niektóre postacie i wydarzenia z Achai, ale no cóż… nie pamietam 🐠
Przesłuchałem pierwsza godzinę audiobooka dostępna za darmo na yt i mimo ze nie czytałem jedynki to ten fragment zachecil mnie do sięgnięcia po te serie w przyszłości.