Zakończenie najbardziej wyczekiwanej erotyczno-mafijnej serii w Polsce!
Cassandra i Adam przeszli razem naprawdę długą drogę, by w końcu uwolnić się od przeszłości. Dramatyczne wydarzenia odbiły się mocno na ich psychice i związku. I gdy wydaje się, że potrzebują po prostu jeszcze więcej czasu na uporządkowanie chaosu w ich głowach nagle w życiu Adama znowu pojawia się Camilla. Teraz jest Afrodytą, jedną z najważniejszych osób w organizacji, kochanką Hadesa, kobietą, w której Adam widzi swoją pierwszą miłość. Miłość, którą już dawno pogrzebał i o której zapomniał.
Kobieta bez wahania wciąga go ponownie do bezwzględnego świata pełnego perwersyjnego seksu i bezlitosnych zasad. Zaczyna się zawiła gra w której przeszłość ściera się z rzeczywistością, a prawda okazuje się być bardziej skomplikowana i bolesna niż możne się spodziewać. Do Adama dociera, że by chronić Cassandrę i ich syna, musi znowu stać się Morfeuszem. Zaczyna więc samotną drogę przez piekło, które pochłania go coraz bardziej. Staje twarzą w twarz ze swoim piętnem i sam musi odpowiedzieć sobie na najważniejsze pytanie: czy chce być Adamem, czy Morfeuszem?
Jeśli czytaliście serię o Morfeuszu i Cassandrze, wiecie, że ich droga była długa i wyboista. A oni sami są dość specyficzni. Jednak nie da się ich nie kochać. Byłam bardzo ciekawa zakończenia tej historii. Z jednej strony cieszę się, że już "po wszystkim", a z drugiej strony wiem, że już nie przeczytam nic podobnego!
"Piętno Morfeusza" to spowiedź Adama.. A ma się on z czego spowiadać. Już sam początek mnie kupił bo na takie zakończenie zasługiwała ta seria! Wiedziałam, że to będzie wisienka na torcie.
Adam, który zdradzi nam swoje wszystkie tajemnice.
Książka od początku wciąga nas w świat Morfeusza. Pojawiają się odpowiedzi na które czekałam z utęsknieniem. I z zapartym tchem odkrywałam karty. Łzy w oczach, niedowierzanie i ulga były ze mną przez cały czas.
Dostajemy namiastkę życia Cass i Adama. Czy poradzili sobie ze wszystkim co przeszli? Mało mi było Cassandry, ale druga postać kobieca nadgoniła za wszystkich.
Po mojej wnikliwej analizie Adama, z ręką na sercu mówię, że jego przemiana mnie urzekła. Widać jak dużo przeszedł, jak wiele się nauczył i kim dla niego tak naprawdę jest Cass. Choć wiele ma za uszami, kocham go w tej wersji, jakiej autorka nam go pokazała tu i teraz. Oczywiście nie zabrakło w tej części gorących scen, niektóre dla mnie nowe i baaaardzo gorące !
Haner już nie raz udowodniła, że jest mistrzynią w tym co robi. Jej historie są pełne napięcia, emocji i pikanterii. Nie da się przejść obok nich obojętnie! Takiego zakończenia chciałam i czuję się w 100% usatysfakcjonowana!
Zdecydowanie jeszcze wrócę do Morfeusza. ❤️ A was zachęcam do zapoznania się z całą serią, bo tam wszystko rządzi się swoimi prawami, nie brakuje emocji, namiętności i akcji.
Czwarty tom trylogii... no właśnie... autorka pod presją fanek serii dopisała jeszcze jedną część do zakończonego już cyklu. Te trzy pierwsze części zajęły u mnie niechlubne pierwsze miejsce najgorszej serii przeczytanej w 2020. Stało się to za sprawą nudnej fabuły, ale przede wszystkim przez postać głupiej, infantylnej, pustej Cassandry. Po czwartą część sięgnęłam tylko dlatego, bo miałam nadzieję, że autorka uśmierci tą postać i to na samym początku "Piętna Morfeusza". Myślę, że nie będzie to żadnym spoilerem jeśli ujawnię, że tak się nie stało. Jednak ten tom podobał mi się najbardziej, gdyż mam poczucie satysfakcji wobec znienawidzonej przeze mnie postaci Cass. Czwarta część została napisana po kilku latach od powstania trylogii. Czytałam sporo opinii z zarzutami w kierunku autorki, że stworzyła go na siłę. Tu muszę się zgodzić. Choć pisarka wygładziła stylistyczne zmarszczki, to zabrakło pomysłu na połączenie wątków, a zakończenie było banalne. Mi najbardziej rzuciło się w oczy, że policja porzuciła chęć rozbicia dużej organizacji przestepczej po tym, jak ich tajny agent, William, przeszedł na drugą stronę barykady. Nadal sporo miejsca zajmują zapychacze stron, czyli irytujące opisy spożywanych kulinarnych specjałów oraz ubierania i brania prysznica przez postacie. Trzy tomy były przedstawione z pierwszoosobowej perspektywy Cassandry, w czwartym narratorem jest Adam vel Morfeusz. W moim odczuciu nie było to dobrym posunięciem, ponieważ bohater został obnażony i obdarty z tajemniczości. Miałam wrażenie, że Morfeusz wcale nie jest alter ego Adama, a jedynie tanią, dziecinną wymówką na niewłaściwe zachowania. Wydarzenia wokół bohatera były konsekwencją jego decyzji, ale niezrozumiałym dla mnie było dlaczego podjął właśnie takie. Cassandra nie była już tak rozkapryszona. Zmądrzała, trochę dojrzała do dorosłego życia. Już mnie aż tak nie irytowała ta postać, ale był to pewnie efekt zdjęcia jej z roli narratorki.
Osobiście ta część najbardziej mi się podobała z całej serii... właściwie tylko ona była znośna. Nie jestem jednak pewna, czy fanki "Morfika" będą ukontentowane takim obrotem spraw i finałem cyklu.
Ostatnia, a właściwie dodatkowa część chyba najpopularniejszej serii K.N. Haner to kwintesencja stylu i jakości tej autorki. "Sny Morfeusza" czytałam daaawno temu i byłam bardzo ciekawa, aczkolwiek równie zaniepokojona tym, czy czwarty tom mi się spodoba. 🤭 Nie spodziewałam się kontynuacji, a tu nas Kasia zaskoczyła, jak zresztą pisze we wstępie, zrobiła to na prośbę czytelniczek. Czy było to dobrym pomysłem? W mojej opinii, tak. 😊 Miło jest wrócić po latach do bohaterów, którzy wstrząsnęli naszym światem i odkryć, że wcale nie ma jeszcze u nich tego magicznego "happily ever after"... Szczerze mówiąc, zdziwiłabym się, gdyby autorka próbowała nam wmówić, że Adam i Cassandra żyją w różowej bańce, bez problemów i trosk. To, co oboje przeżyli, musiało pozostawić spory ślad na ich psychikach i już nawet nie chodzi o Mirrors, klub, który ponownie pojawi się w ich świecie, ale o inne blizny na ich duszach, które nie są jeszcze zasklepione.😔 Owszem, są razem, mają wspaniałego synka, ale ich związek daleki jest od ideału. Oboje miotają się pomiędzy chodzeniem na terapię, staraniem się żyć normalnie, a lekką tęsknotą za dreszczykiem emocji związanym z maską Adama.🙃 W dodatku na horyzoncie ponownie pojawia się Camilla, a Morfeusz, chcąc nie chcąc, zostanie na powrót wciągnięty do okropnej rzeczywistości, ukrywanej pod pięknymi imionami zaczerpniętymi z mitogii greckiej i pokusami, atakującymi jego umysł i zmysły.😐 Jak z tego wybrnie?🤔 Ile jeszcze zniesie Cassandra?😮💨 Czy mają szansę na ostateczne pożegnanie się ze złem?🥺 No cóż... niby szanse zawsze są. 😉 Tylko może być potrzebna pomoc kogoś z zewnątrz... domyślacie się, kogo? 😊
Widziałam różne opinie o tym tomie i sama jestem w stanie zrozumieć większość z nich. Osobiście byłam nie raz i nie dwa zdruzgotana wydarzeniami z książki i próbowałam postawić się na miejscu bohaterów, ale poniosłam klęskę. 😉 Cała ta fabuła jest dosyć drastyczna i (na szczęście) odrealniona, więc postanowiłam nie oceniać moralności Adama i uznać, że robił, co musiał. Tak mi jest łatwiej. 😁 Kiedy już się z tym pogodziłam, to stwierdziłam, że książka mi się podobała. 😊 Autorka bardzo dobrze potrafi przedstawić punkt widzenia głównego bohatera męskiego, a tutaj właśnie z perspektywy Adama poznajemy kolejne fakty, więc poznaliśmy nie tylko te zdarzenia, ale też charakter i sposób myślenia mężczyzny. Niemal namacalnie czułam wszystkie jego rozterki, wahania i dylematy pomiędzy postacią Adama, a Morfeusza, pomiędzy chęcią ochrony ukochanych, a ucieczki od tego wszystkiego, pomiędzy przeszłością z twarzą Camilii, a przyszłością z twarzą Tommy'ego. Wczułam się w jego problemy i pochłonęłam książkę w trzy godziny. 😁 Pojawiło się też sporo fragmentów ze zdarzeń z przeszłości, więc nie obawiajcie się, że czegoś nie będziecie pamiętać, bo nawet jeśli by tak było, to szybko wszystko na nowo "ogarniecie".🙃 Podsumowując, cieszę się, że powstał ten tom. Jest to dobre zakończenie i myślę, że mogę pożegnać się na zawsze z tymi bohaterami. Nie sądzę, abym chciała przeżywać ich turbobolesną opowieść jeszcze raz, więc raczej nie skuszę się na reread, ale na pewno pozostanie ze mną sentyment do Adama i Cassandry. 😊 8/10🥰
Książka mnie zaintrygowała. Co prawda to tom 4 a poprzednich nie czytałam, ale zamierzam w przyszłości nadrobić całą serię. Bohaterowie są mi znani z jednej z antologii, wiec z przyjemnością przeczytałam ostatni tom.
Adam wiedzie zwykłe życie u boku ukochanej Casandry i syna Tommego. Dawne życie i wydarzenia powoli zostają wyparte a ich życie wraca do normy. Adam jednak nada nie potrafi zapomnieć o tym kim był. I to nie tak, że chce być znów Marfeuszem, ale nadal gdzieś w nim on siedzi. Mimo wszystko dla Casandry i syna chce normalnego życie, ochronić ich przed wszystkim i wszystkimi. Ale znów zostaje wplątany w ten świat.
Książka ma w sobie mrok. Fabułę możemy podzielić na dwie części, tą dotyczącą Adama i Casandry ich powrotu do normalności po tragicznych wydarzeniach i tę gdy Adam daje się wciągnąć w intrygę Camili. W książce mamy także częściowe powroty do wydarzeń s poprzednich części. Nawet jeśli nie czytaliśmy poprzednich książek, mam jako taki zarys wydarzeń. Muszę też przyznać , że autorka zaskoczyła mnie . Dałam się sama nabrać Camili. A tu takie atrakcje na sam koniec.
Bohaterowie są dobrze wykreowani, Adam to twardy facet, który kocha swoją rodzinę. Ale drzemie w nim mrok, któremu skutecznie potrafi się przeciwstawić. To dla Casandry i syna się zmienił. W książce nie zabraknie gorących scen erotycznych. nie są mocne i wulgarne. Są także sceny dość mocne, niektóre mogą szokować. Książka nie należy do grubych, wręcz jest chudzinką a mnogość zawartych w niej wydarzeń poraża. Końcówka książki to dość dynamiczna akcje , gdzie wszystko ma swój koniec. Adam odzyskuje wolność, może odetchnąć i zająć się rodziną bez strachu, że znajdą się w niebezpieczeństwie.
Książka napisana jest z perspektywy Adama. Poznajemy jego myśli, plany, motywy i dylematy. Muszę przyznać, że nie raz musiałam wracać na poprzednią stronę, tak autorka zakręciła czytelnikiem. Zwroty akcji są zaskakujące, dynamiczne zwłaszcza w końcówce. Autorka nie daje nam spokojnie przeanalizować tego, co się wydarzyło, bo mamy kolejny zwrot. Mimo to wszystko ma swój bieg a wszystko wykłada się w logiczną całość. Książka to nie jest miła sielankowa historia. Przepełniona bólem, cierpieniem, pełna kłamstw i intryg. Zakończenie przewidywalne ale z tzw. happy endem,
Nie sądziłam, że przeczytam te książkę tak szybko i nie sądziłam, że będę wolała zakończenie 3 tomu. Na gorąco po skończeniu 3 tomu byłam oburzona brakiem happy endu, potem mi przeszło, a potem usłyszałam, że będzie tom 4. No i podeszłam do niego, przypominając sobie ostatnie fragmenty 3 tomu, aby być tak na świeżo. I zasadniczo nic mi to nie dało...
Wchodzimy w ten świat nagle, Cassandra jest uratowana, żadnych problemów po drodze, ot wszystko okej. Dalej odhaczamy już tylko kolejne punkty z listy: - trauma Cass - terapia - szurnięta była (btw kolejne czytanie o wybuchu jachtu jest już trochę nużące) - rozstanie (tutaj prawie) - happy end.
No litości, to wszystko było do przewidzenia. Za to zabrakło tutaj: - wątku walki o odbicie Cassandry - planu Camili z jej perspektywy - bardziej rozbudowanego zakończenia, a nie tylko Phixa i bum po problemie.
Czy traktuje to jako zakończenie serii- NIE. Pisanie czegoś dla fanek pod presją nie ma sensu i mam nadzieję, że autorka to zrozumie.
Początkowe niechętne nastawienie jednak nie zniecheciło mnie do zakończenia książki. Morris wylatujące w powietrze i spokój w związku Cassandry i Adama to dobre zakończenie, którego byli warci.
This entire review has been hidden because of spoilers.