Od maja 1947 do sierpnia 1948 roku Lejb Majzels, pracownik Centralnego Komitetu Żydów w Polsce, wyjeżdża w teren dwadzieścia osiem razy w poszukiwaniu pięćdziesięciorga dwojga dzieci, które przeżyły Zagładę i pozostają pod opieką Polaków. Każdy wyjazd skrupulatnie odnotowuje: o której wyjechał, o której dotarł, czy znalazł dziecko i za ile naród żydowski może je wykupić. Bo życie każdego żydowskiego dziecka ma cenę.
Siedemdziesiąt lat później Anna Bikont powtarza próbę ich odnalezienia. Podąża śladem zapisków pozostawionych w dwóch zeszytach – "Sprawozdaniach z podróży służbowych L. Majzelsa w sprawie poszukiwania dzieci znajdujących się w rękach Polaków". Z niezwykłą dociekliwością szuka choćby najdrobniejszych informacji, które mogłyby doprowadzić do spotkania po latach. Dokonuje niemożliwego, jednocześnie stając przed kolejnym potężnym wyzwaniem – jak skłonić do wspomnień ludzi, którzy uciekli od przeszłości, niekiedy na koniec świata.
Cena to reporterskie śledztwo rzucające nowe światło na losy dzieci po Zagładzie. Prowadzone z przenikliwością znakomicie oddaje niepokojącą atmosferę powojnia i burzy pozornie oczywistą ocenę wyborów życiowych ocalałych.
Anna Bikont (born 17 July 1954) is a psychologist and writer associated with the Gazeta Wyborcza newspaper since its inception in 1989. Her book 'Le Crime et le Silence' won the European Book Prize in 2011.
Bikont was born in Warsaw. Anna Bikont got her MA in Psychology in the Warsaw University, and worked there until 1988. Between 1982 and 1989 She was an underground Solidarity activist; co-founder and editor of Tygodnik Mazowsze weekly, Poland's largest underground publication. She was a co-founder of Gazeta Wyborcza works as journalist for the Gazeta Wyborcza where she still works today as senior journalist.
In 2011, 'Le crime et le silence' the French edition of her 2004 non-fiction book My z Jedwabnego won the European Book Prize.
Premiera nowej książki Anny Bikont już za pięć dni. "Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie" to z pewnością jedna z najważniejszych polskich książek o powojniu. Piszę o niej w mojej stałej rubryce.
---
Jest rok 1947.
Niemal dwa lat po zakończeniu działań wojennych Polska jest krajem, w którym wszyscy kogoś szukają. Najtrudniej jest Żydom. Nie ma ich wielu - mówi się, że Holokaust na polskich ziemiach przetrwało 50 tysięcy osób żydowskiego pochodzenia. Wśród nich bardzo niewiele dzieci. Część z nich wciąż przebywa w rodzinach, którym zostały oddane przez rodziców, by zwiększyć ich szanse na przetrwanie. Niektóre znajdowano w rowie, pod bramą klasztoru, czy ochronki. Teraz, dla wracających rodzin, są bezcenne.
Bezcenne są też dla organizacji żydowskich, które planują odbudowę żydowskiego społeczeństwa. Jedne w Polsce, najlepiej na Dolnym Śląsku, gdzie planowano zbudować “żydowskie osiedle”, inne w Palestynie, gdzie za chwilę powstanie państwo Izrael. Jeszcze inne w Stanach Zjednoczonych czy Holandii, gdzie żyją społeczności ultraortodoksyjnych Żydów.
Dzieci są symbolem odbudowy, trwałości Narodu. Dlatego organizacje, partie polityczne i stronnictwa zaczynają nieformalny wyścig o żydowskie dzieci przechowywane w chrześcijańskich rodzinach na terenie całego kraju.
To jest z pewnością bardzo dobry reportaż na ważny temat z rozbudowaną bibliografią.
Ale do czytania - katorga. Ilość szczegółów, nazwisk, historii - przytłaczająca. Kilka razy w trakcie chciałam porzucić, nie pamiętam kiedy ostatnio tak męczyłam się podczas czytania.
Bikont, siedemdziesiąt lat po Lejbie Majzelsie, który jako pracownik Centralnego Komitetu Żydów zaraz po wojnie ruszył w Polskę w poszukiwaniu pięćdziesięciorga dwojga dzieci, które przeżyły Zagładę i pozostały pod opieką Polaków i Polek, próbuje, na podstawie dwóch pozostawionych przez niego zeszytów, zrekonstruować losy ukrywanych dzieci. Czy wyjechały/zostały w kraju? Jak wchodziły w dorosłość? Budowały związki? itd. Fakty, które stanowią ramy dla osobistych dramatów i tragedii. Każda z tej historii, każda inna, misternie tkana i rekonstruowana przez Bikont, jest świadectwem doli i niedoli dzieci, których rodzice chcieli, aby te przede wszystkim przeżyły. Upór i dociekliwość reporterki jest godna podziwu. Uderza dbałość o szczegół, tytaniczna praca zdaje się nie mieć końca. Bikont zaś jawi się jako strażniczka pamięci – każde wspomniane/wydrukowane nazwisko jest triumfem nad czasem i ludźmi, którzy nie chcieli do tego dopuścić. Na poziomie emocjonalnym ten tekst gryzie, uwiera, doprowadza do łez. Na poziomie intelektualnym/krytycznym to tekst totalny: formą i treścią.
„Cena” Anny Bikont to zdecydowanie reportaż, który każdy powinien przeczytać w swoim życiu. Niezwykle ciężki, poruszający, nie raz burzący krew zbiór losów dzieci ocalałych, które nie zostaną zapomniane dzięki pracy Bikont, która włożyła całe swoje serce w odnalezienie dzieci z „listy Majzelsa”.
Jestem tak poruszona, że wiem, iż będę myśleć o tej książce przez bardzo długi czas, jak nie do końca swojego życia…
W 1947 r. Lejb Majzels zostaje zatrudniony przez Centralny Komitet Żydów Polskich jako emisariusz, który ma za zadanie odwiedzić chrześcijańskie rodziny i odebrać od nich żydowskie dzieci. W większości przypadków rola mężczyzny polega na negocjowaniu sumy pieniędzy lub dogadaniu przepisania nieruchomości dziedziczonych przez chłopca lub dziewczynkę. Polacy bowiem żądają zwrotu poniesionych podczas II wojny światowej kosztów. Majzels robi to wszystko na zlecenie organizacji żydowskich, które po 1945 r. chcą odbudować doszczętnie rozbite społeczeństwo.
Jest zatem 1947 r. i Majzels rusza w podróż po Polsce. A dzięki Annie Bikont my udajemy się wraz z nim, bo autorka współcześnie pokonuje trasę mężczyzny. Reporterka nie tylko jedzie jego drogą, ale również szuka dzieci z listy Majzelsa, śledzi ich losy i w efekcie udaje jej się dotrzeć do większości osób. Te słowa nie oddają, jak tytaniczną pracę Bikont wykonała, opowiadając te kilkadziesiąt historii, bo są one również podparte źródłami. Pierwsze czego obawiałem się przy okazji tej książki, to, że autorka chętnie będzie wchodzić w dygresję i rozszerzy powieść o wątki poboczne. Niestety, ale rozbudowa o osoby z dalszego planu wprowadza zamęt i niepotrzebnie wydłuża rozdziały, jednocześnie zdejmując naszą uwagę z danego bohatera (np. rozdział z Majorkiem).
Obawiałem się też tego, że opowieść będzie dosyć jednostronna, ale na szczęście Bikont szybko zamknęła mi usta. „Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie” to jeden z najsmutniejszych i jednocześnie najbardziej wstrząsających reportaży, jaki przeczytałem. Autorka nie tylko opowiada o poszukiwaniach dzieci, ale kreśli obraz Polski w latach 1942-1947. Kraju wrogiego, pełnego napięć i wściekłego (i powszechnego) antysemityzmu oraz ludzi nastawionych głównie na zysk. Z relacji Bikont jasno wynika, że dla niektórych wojna wcale nie skończyła się w 1945 r., dobro nie zawsze wygrywa ze złem, ale na szczęście nieśmiało z tej historii przebija się nadzieja. Są nią wszyscy ci, którzy w parszywych czasach zachowali resztki człowieczeństwa.
To mój drugi reportaż Anny Bikont. Po lekturze "My z Jedwabnego" miałam problemy ze snem, dlugo nie mogłam dojść do siebie. Nie jest to aż tak przeszywający obraz, jak historie z Jedwabnego, niemniej tragizm ludzkich losów porusza i szokuje. Autorka przedstawia powojenne koleje życia żydowskich dzieci, do wielu z nich udaje jej dotrzeć, po upływie szmatu czasu i dzięki pomocy różnych ludzi oraz organizacji, bo nie wszyscy mają ochotę na rozmowę z dziennikarką, tymbardziej z Polski... Życie napisało różne scenariusze dla najbardziej niewinnych ofiar wojny. Część z nich udało się odzyskać / wykupić (a czesto porwać) czy to z domów dziecka, zakonów, czy od polskich rodzin i zwrócić narodowi żydowskiemu, część została zasymilowana i nie chciała słyszeć o swoich żydowskich korzeniach, nie chciala wrócić do prawdziwych krewnych. Żydowskie dzieci były nierzadko spadkobiercami sporych majątków, ziemi, kamienic, stąd tymczasowi opiekunowie nie chcieli się ich pozbywać lub żądali horrendalnych sum za ich oddanie. Części losów dzieci nie udało się ustalić.
Ten reportaż doskonale obrazuje, że trauma Żydów nie kończyła się wraz z finalizacją działań wojennych. Najmłodsi pozostawieni przez rodziców u znajomych, sąsiadów, lub obcych, by mogły przeżyć wojnę, uczyły się funkcjonować w nowej rzeczywistości, tylko po to, by ponownie zostać ograbionym z tożsamości, z tego co znane i już zaakceptowane. Niektórzy do dziś nie wiedzieli, że w ich żyłach płynie żydowska krew.
To psychiczne okaleczenie przechodzi z pokolenia na pokolenie i trwa do teraz.
Read in Polish (not available in English or Spanish). “Price. In Search of Jewish children after WW2” by Anna Bikont leaves the reader with a sense of utter anguish, occasional rage, and prevalent despair. The author thoroughly documents and traces back the children from the Lejb Majzels’ list, the list of Jewish survivors who months after the end of the Second World War were still living with Polish families. Majzels was supposed to find the children and bring them to Jewish orphanages from where they could be reunited with other survivors from their families. If there were any. What’s inconceivable is that in the majority of cases described, the Polish families were not ready to relinquish the children if they were not paid hefty sums of money. There were notable exceptions but regrettably they were only a drop in the ocean. What does it tell us about human condition, empathy, solidarity? Saddening but necessary read.
Chapeau bas dla autorki za pracę włożoną w poszukiwania żydowskich dzieci, przeszukiwanie archiwów, internetu, rozmowy ze świadkami zagłady i spisanie tego ważnego świadectwa wykraczającego poza Holocaust, ukazującego powojenną trudną historię. Prawie 80 lat po wojnie udało się Annie Bikont odnaleźć w różnych częściach świata dzieci olalałe z Holocaustu i z wieloma z nich porozmawiać i zdążyć spisać ich relację. To ważne, bo ostatni świadkowie już odchodzą, a wraz z nimi pamięć o miejscach, ludziach i kulturze, które zniknęły z mapy Polski. "Cena" to trudna i ciężka lektura. Dużo w niej okrucieństwa, antysemityzmu i chciwości. Gdyby politycy czytali książki, grzmieliby w mediach o niesprawiedliwym obrazie Polaków, którzy przecież pomagali i ocalali. Pomijaliby milczeniem kwestię ceny...
Nadzwyczajna, wręcz tytaniczna praca Anny Bikont - ilość szczegółów powala, dociekliwość imponuje, a jej wrażliwość zbliża do bohaterów. Wachlarz emocji i doświadczeń, jakie dotykają bohaterów książki, naprawdę kruszy serce. Śledztwo autorki rzuca światło na stan polskiego społeczeństwa podczas wojny i tuż po niej - wypuklając antysemityzm, biedę i demoralizację. Ta potężna dawka zniuansowanej wiedzy czyni lekturę bardzo cenną.
Opisana praca ze źródłami i z samymi bohaterami powinna wytyczać szlak innym autorom. Uważam, że ten reportaż powinien trafić do polskiego kanonu tego gatunku. Bardzo, bardzo polecam!
Znakomita i otwierająca oczy książka. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak sentymentalne było moje wyobrażenie o ratowaniu żydowskich dzieci w czasie wojny. Chyba najsmutniejsze jest uświadomienie sobie, że koniec wojny nie oznaczał końca antysemityzmu i że trauma wojenna jakby niczego nie nauczyła wielu Polaków. Z drugiej strony, nie miałam też pojęcia o rywalizacji i sposobach stosowanych przez żydowskie organizacje, aby odzyskiwać dzieci.
Wciągające historie poszukiwania dzieci, bohaterstwa ale też chęci dorobku na ludzkim nieszczęściu i polskiego antysemityzmu, którego nie potrafiło wyplenić nawet patrzenie na holokaust i cierpienia Żydów...
5 gwiazdek to za malo na ta ksiazke. Jedna z najlepszych pozycji, ktore przeczytalam w swoim zyciu. Anna Bikont dokonala naprawde ciezkiej pracy, piszac ten reportaz.
Anna Bikont nie pisze kiepskich książek. Słyszałam opinię, że nudzi, ale to również z mojej perspektywy - czytelniczej i po prostu ludzkiej - nieprawda. Cenę czyta się trochę jak kryminał, bardzo ponury i przygnębiający. To porywające opowieści o żydowskich dzieciach uwikłanych nie tylko w okropieństwa wojny i Holocaustu, ale tez bardzo dorosłą i ideologiczną walkę. Cenna lektura. Bardzo przykra i szalenie intrygująca.
Jedyne czego mi zabrakło to może głębszego portretu Lejba Majzelsa.
książka poruszająca, dużo emocji , temat bardzo trudny ciekawe, czy po lekturze zgłosił się ktoś i "uzupełnił" losy tych dzieci, których nie zdołała odszukać autorka, może dzieci/wnuki zorientowały się, że to ich babcia była poszukiwana przez Majzelsa