Niepokojące, a zarazem brawurowe połączenie postapokalipsy, horroru, science fiction, westernu i fantasy. Prawdziwy kalejdoskop gatunków. Chmielarz, jakiego nie znacie!
Księstwo Kuźni Zachodu upadło, jego dawne tereny pozostają ponurym pasem ziemi niczyjej. Ludzie, którzy jakimś cudem przetrwali rzeź, padają ofiarą grasujących w lasach ogromnych żlebodźwiedzi i zwyczajnego głodu. Przesiąknięte krwią poległych ruiny państwa stały się domem głównie dla przybywających z daleka poszukiwaczy, którzy patroszą okolicę kawałek po kawałku w pogoni za żywmetalem, rzadkim i cennym kruszcem o wyjątkowych właściwościach.
Do takiej osady przybywa młody Holender Bram Huygens. Bez karawany, bagaży i sprzętu do wydobywania. Nie chce mówić o tym, kto i po co go przysłał, ale nikogo to nie dziwi – miejscowi nie są zbyt otwarci. Miniona wojna, która nie wzięła się znikąd, jest pokłosiem chaosu zrodzonego po apokalipsie. Bramowi powierzono misję, od której zależy przyszłość dawnego księstwa i jego mieszkańców. Wkrótce młodzieniec przekona się, że tutaj każdy ma swoje sekrety, a niektóre z nich są śmiertelnie groźne. Zwłaszcza jeśli za przeciwnika ma się lokalnego szeryfa...
Tymczasem w głębi lasów budzi się nowa siła – potężna, obłąkana, żądna ludzkiego mięsa i zemsty.
Polski pisarz i dziennikarz. Autor książek z cyklu Jakub Mortka, publikował między innymi dla "Pulsu Biznesu", "Polityki" czy "Nowej Fantastyki".
W 2013 oraz w 2014 nominowany do Nagrody Wielkiego Kalibru, w 2015 został jej laureatem za powieść Przejęcie. W 2019 roku laureat nagrody "Złoty Pocisk" w kategorii najlepszy kryminał 2018 roku, którą otrzymał za książkę Żmijowisko.
Przestałam czytać po 60. stronie, bo już się po prostu nie dało. Żenująca, prostacka książka używająca tytułu fantasy, by pokazać, owszem, fantazję - ale męską. Kobieta u władzy gotowa z miejsca oddać się głównemu bohaterowi? A jakże. Nie wspominam nawet o zbędnej seksualizacji osób LGBT - a właściwie kobiet. Szkoda, że nie można dać mniej niż jedną gwiazdkę.
Nowy, mroczny i brzydki świat. Jak do tej pory przeczytałam kilka książek pana Wojciecha Chmielarza i wszystkie bardzo lubię. Dlatego na wieść o jego fantastycznej odsłonie zacierałam ręce i z wielką ciekawością i entuzjazmem podeszłam do tej książki.
Minęło już 20 lat od upadku zdradzonego Księstwa Kuźni Zachodu, które upadło pod naporem sił Korporacji. Kaźń stała się celem poszukiwaczy i górników, którzy szukali drogocennych rud żywmetalu. Przedstawiony świat wydaje się miejscem dystopijnym, jest brzydki i mroczny jak po jakiejś wielkiej wojnie. Po lasach grasują potwory, między innymi chudzielce i żlebodźwiedzie. Co ciekawe, ludzie walczą zarówno bronią palną, jaki i mieczami i kuszami kierując się starym kodeksem rycerskim. Wędrowcy padają ofiarą głodu oraz tajemniczej zarazy.
Niejednoznaczni bohaterowie. Do Kaźni przybywa młody Holender Bram Huygens, który poszukuje pewnego tajemniczego przedmiotu. Wyrusza w dzikie ostępy mając za towarzysza m.in. tajemniczego Polaka Lisieckiego, jednak jego śladem rusza przebiegły szeryf. Wkrótce okazuje się, że każdy ma sekrety i kieruje się swoim własnym interesem. Każdy z bohaterów jest wyjątkowy, charakterystyczny i taki niejednoznaczny. Ale i dobrzy i źli oszukują się nawzajem na potęgę.
Akcja! Świat przedstawiony było mega fajny, ale tak tylko liźnięty, aż chciałoby się więcej odkryć. Ta wielka groza czająca się w lasach również mogłaby być bardziej podkreślona, ale ogólnie klimat powieści jest niepowtarzalny i bardzo mi się podobał. Autor skupił się na akcji. Jest dużo walki, zaskoczeń i sytuacji bez wyjścia. Ta książka bardzo przypomina mi inną książkę autora – Prostą sprawę. W tym przypadku również mam wrażenie, że czytam dobry western, tylko, że w klimacie fantasy i post-apo, a nawet horroru. Scena z psem to była FUJ. Także ciężko tę książkę jednoznacznie sklasyfikować. Widzę też otwartą furtkę dla kontynuacji, więc nieśmiało mam nadzieję, że zostanie kiedyś rozwinięty motyw wieszczek. Osobiście bardzo mi się podobała, ale czy pobiła kryminały? Chyba raczej nie, jednak polecam samemu przeczytać i przekonać się jak Chmielarz radzi sobie z fantastyką.
Niezła rzecz. Jeszcze lepsza, jeśli ktoś lubi klimaty westernowo-postapokaliptyczne. Postacie zapadają w pamięć, a pod koniec dostajemy kilka niespodzianek. Warto brać, póki trwa bookrage. Autorze, chętnie przeczytałbym kontynuację.
3,5. Zdziwiłam siè, że to fantastyka. To wszystko już było - potwory wychodzące w nocy, szukanie super miecza, płytki romansik, no i bohaterzy, którzy za każdym razem cudem uchodzą z życiem.
Dialogi infantylne. Literówki, dużo literówek, a oprócz nich błędy ortograficzne i gramatyczne ("te ramię" i "te miasto", "jakichś inny", "jakichś sąd", powtarzane konsekwentnie...) przepuszczone przez korektę. Niezręczności stylistyczne, jak choćby rażące dla mnie użycie miejscami słów "łeb" albo "jucha", zupełnie nieuzasadnione przez kontekst czy styl otaczającego tekstu, jakby autor nie czuł negatywnego nacechowania wyrazów. Koszmarnie nadużywane słowo "stęknąć". Opisy nietrafione, w stylu : "zgiął się, jakby właśnie ktoś go uderzył młotem w plecy" (może się nie znam, ale człowiek mocno uderzony w plecy raczej się prostuje niż zgina), opisy seksu wzbudzające uśmiech przez fizycznie nieprawdopodobne pozycje. Po prostu bardzo źle się to czyta. Gdyby początek książki był tak naszpikowany tymi kwiatkami jak środek, rzuciłabym po 30 stronach. Te kilka fajnych pomysłów, które się pojawiły nie ratują dla mnie całości.
Powiem szczerze, że Wojciecha Chmielarza zawsze kojarzyłam z kryminałami, nie miałam pojęcia, że tworzy również fantastyczne światy, z domieszką horroru, sci-fi, westernu, a to wszystko osadzone w postapokaliptycznym świecie. Dość oryginalny i odważny miks gatunkowy. Z tego co wiem „Królowa głodu” nie jest nową książką, lecz wcześniej wydana była tylko w formie ebooka.
Królestwo Kuźni to miejsce dotknięte wojną, która przetoczyła się przez jej terytorium lata temu. Niestety jej konsekwencje są widoczne do tej pory. Ziemie te są bardzo wartościowe i obfite w złoża pewnego kruszcu o magicznych właściwościach – żywmetalu. To właśnie on przyciąga poszukiwaczy, którzy nie zawsze są porządnymi ludźmi. Aktualnymi mieszkańcami Kuźni są właśnie owi poszukiwacze oraz garstka osób, której jakimś cudem udało się przeżyć tę okropną wojnę, głód i ataki niebezpiecznych istot, zamieszkujących pobliskie lasy. W mieście pojawia się tajemniczy przybysz - Bram. Nikt nie wie, co go sprowadza do tego miejsca, nie ma ze sobą dosłownie niczego i ciężko odgadnąć jaki jest cel jego misji.
Książka jest ciekawym tworem literackim, ze względu na jej oryginalność. Wymieszanie kilku gatunków literackim moim zdaniem było strzałem w dziesiątkę, dla fanów fantastyki, którzy są czasem znudzeni powtarzalnością i schematycznym światem będzie to na pewno ciekawa i przyjemna pozycja do przeczytania. Ja ją przeczytałam w dwa dni. Nie jest lekko napisana, ale bardzo wciąga. Mam zastrzeżenia co do wątku romantycznego, był tu absolutnie zbędny i moim zdaniem źle poprowadzony. Średnio też polubiłam się z głównym bohaterem i jego postępowaniem, często mnie irytował swoimi wyborami życiowymi, ale widocznie właśnie taki miał być.
No nie wiem... Styl pisania super, historia nawet nie najgorsza, ale brakuje mi zamknięcia. Mam wrażenie że koniec jest zbyt szybki i... niedokończony. Jakby autor miał określoną liczbę stron do zapisania i zbyt mocno rozpisał się w pierwszych rozdziałach. Dużo ciekawych wątków, ale dużo niedokończonych w moim odczuciu.
Moją pierwszą książkę Chmielarza nie będę wspominać dobrze. Uważam, że autor próbował wykreaować coś nowego, ale niestety mu nie wyszło. Królowa głodu nie jest taka oryginalna, jak by się mogło wydawać. Często pzypomina wiele innych książek, między innymi takie klasyki jak Mroczna Wieża Stephena Kinga oraz Wiedźmin Andrzeja Sapkowskiego. Podobieństwa do Wiedźmina aż kłuły w oczy - pewne wątki i sceny były wręcz identyczne.
Królowa głodu” Wojciecha Chmielarza to bez dwóch zdań jedna z głośniejszych jego premier w tym roku Autor dotychczas dał się nam poznać od całkowicie innej strony literackiej. Sięgając po jego poprzednie publikacje mogliśmy spodziewać się naprawdę dobrego kawału kryminału z ciekawymi nawiązania do polskich akcji przestępczych i organizacji ścigania. Autor dawał nam bohaterów wielowymiarowych z dość rozbudowaną genezą kreującą się na przestrzeni wielotomowych serii. Pokazywał jak wiele cząstkowych może składać się na wybory bohaterów, jak kolejne plottwisty mogą wpływać na nasze ich postrzeganie i na cały przebieg fabuły. Ciężko inaczej podsumować większość jego dzieł niż naprawdę poprawne i ciekawe kryminały, mimo wielkiej eksploatacji w literaturze tego gatunku, Chmielarz stawał na wysokości zadania i tworzył coś co porywało i ciekawiło. Aż do „królowej głodu”, jak sam przyznaje jest to dla niego próba literacka, coś całkowicie nowego, świeżego i coś czego dotychczas nigdy nie tworzył. Bardzo wysoki próg wejścia w historię, zabiera nas do świata, który niestety muszę przyznać, skrajnie przypomina lasy wiedźmina. „Królowa głodu" to niepokojące, a zarazem brawurowe połączenie postapokalipsy, horroru, science fiction, westernu i fantasy. Prawdziwy kalejdoskop gatunków. Chmielarz, jakiego nie znacie!” możemy czytać na stronie wydawnictwa i przyznam, ze takiego Chmielarza wolałam nie poznawać. Ciężko stwierdzić czy narzucająca się na myśl inspiracja sagą wiedźmińską, rzeczywiście jest tak odczuwalna w tej powieści, czy to moje subiektywne odczucie, aczkolwiek towarzyszyło mi ono od pierwszej do ostatniej strony. Trzeba tez przyznać, że Sadkowski całkowicie zdeklasował ten gatunek na rynku polskim i ciężko nie porównywać do niego każdej kolejnej publikacji z tego gatunku. Wojciech Chmielarz jakiego nie znamy zabiera nas w niesamowity, mroczny świat i niestety nie zapinamy pasów, przez co podróż ta kończy się katastrofą. Fabuła budowana w typowy dla kryminału sposób, w tego typu powieściach się nie sprawdza, przez co już od pierwszych stron wrażenie dążenia do „rozwiązania jakieś zagadki” w tym przypadku odnalezienie czegoś, nie wydaje się być słuszną motywacją bohatera, a historia przez niego opowiadana kolejno spotykanym osobom już od początku prosi się o poddanie w wątpliwość. Abstrahując od tego postacie są jednowymiarowe, nieciekawe a jedynym motorem napędowym są motywacje, które są bo tak zostały napisane. W żaden sposób nie wynikają z charakterów czy też preferencji bohaterów gdyż takie najzwyczajniej w świecie nie są wykreowane. Poznajemy kobiety na zasadzie kopiuj, wklej szowinistyczny Sadkowski, które są seksowne i tyle. Poznajemy wójtów, władców i dowódców, którzy kolejno są coraz bardziej stereotypowi i nijacy, po to by koniec końców każdy okazał się honorowy i wspaniały. Autor buduje fabułę w bardzo prosty i przejrzysty sposób, kolejne jej elementy są dość oczekiwane a te, których się nie spodziewamy to właśnie ten element świata wykreowanego. Jeśli przedstawiłby historie zwrotów akcji, jak typowe schematy, to te występujące u Chmielarza mógłby stanowić podręcznikowe przykłady. Autor nie stwarza nic nowego, nic ciekawego i co sprawiłoby, że ta książka została by z czytelnikiem dłużej niż jej skonsumowanie. Jest bez wątpienia krokiem w tył w dotychczasowym dorobku autora i naprawdę jestem dość mocno zaskoczona, że jako wypracowane już nazwisko w Polsce, nie spróbował czegoś tak eksperymentalnego pod pseudonimem artystycznym, tylko jawnie przyznaje się do poczynienia tej zbrodni. Jak na krytyka przystało powinnam teraz napisać, że ja przeczytałam tę książkę żebyście wy nie musieli, aczkolwiek rzeczywistość nie jest czarno biała i jeśli wśród czytelników znajdują się miłośnicy klimatów leśnych zmór i dla nich akcja ma się toczyć, biec, pędzić a nie mieć większy sens - to na pewno jest to pozycja dla nich.
Way out of my comfort zone! But… if I were to choose it again, I would. When I thought it is too boring, it triggered me and I wanted to read more and when it became too obvious, it surprised me even more. Still can’t process the ending tho
Szybko się czytało, akcja nawet wciągnęła, ale ogólnie mogło być lepiej. Dialogi nienaturalne, pewne zwroty akcji naciągane, postacie kobiecie widać, że pisane przez mężczyznę. Książka się sprawdzi jako szybkie, lekkie czytadło w pociągu czy na plaży.
Muszę przyznać, że pierwsza próba Chmielarza w literaturze fantastycznej okazała się niezwykle pozytywnym zaskoczeniem. Mroczna, westernowa historia jest pełna zwrotów akcji i powoli daje nam kawałki fabuły, które możemy spróbować złożyć w jedną całość z marnym skutkiem. Bo nawet jeśli mamy wszystkie puzzle układanki wciąż przekładamy je na zwykłą plansze zamiast układać z niej wieże. Postacie są rozbudowane i ciekawe i kilkakrotnie moje opinie na ich temat się zmieniały wraz z każdą nową interakcją pomiędzy nimi a obecnymi wydarzeniami. W książce też już od samego początku można wyczuć też wszechogarniającą grozę miejsca, do którego mieliśmy nieprzyjemność trafić.
Czy była to idealna książka z gatunku fantasy? Nie. A czy zasługuję na szansę czytelników? Jak najbardziej. Jak na debiut w gatunku spisuje się świetnie i pokazuję, że czasem naprawdę nie warto kurczowo trzymać się utartych szlaków.
Jeżeli Chmielarz skusi się na pisanie kolejnej części historii starego księstwa Kuźni z przyjemnością sięgnę po tą kontynuacje.
Pochłonięta! Cieszę się, że po raz kolejny autor pokazał na co go stać i to w jakim stylu! Zdecydowanie każdy z nas kojarzy go z thrillerów, które ja uwielbiam, a tutaj mamy zupełnie co innego! Jeśli nie sięgacie regularnie po książki z elementami fantastyki i postapokalipsy, to myślę, że zdecydowanie możecie ty wypróbować! Zdecydowanie ta książka będzie sporą niespodzianką dla stałych czytelników Pana Chmielarza!
Zdecydowanie przy tej książce nie da się nawet przez chwilę nudzić! Mamy tutaj tyle połączeń i tak wiele gatunków, które mnie całkowicie pochłonęły. Głównie powieść opiera się na fantastyce i postapokalipsie, ale mamy też sporo horroru, science fiction i nieoczekiwanego westernu! Nasz główny bohater jest Holendrem. Bram Huygens samotnie przybywa do księstwa Kuźni Zachodu, które upadło 20 lat temu. To miejsce to pustka i nicość z którą musi mierzyć się nasz bohater. Przeszłość tutaj mocno oddziaływuje na teraźniejszość, a autor stopniowo wprowadza nam kolejne bardzo charyzmatyczne i mocne postacie. Cała książka napisana jest świetnym językiem i podczas jej czytania nie sposób sobie nie wyobrazić tego miejsca! Jak dla mnie ta powieść to eksperyment, który wyszedł mu genialnie! Tym samym pokazuje nam jak świetnym jest autorem i jaką wyobraźnią może się pochwalić!
Fabuła osadzona w dalekiej przyszłości, po apokalipsie, która jest bliżej nieokreślona i mało istotna. Świat został już przeobrażony nieodwracalnie. Choć wciąż pobrzmiewają echa "naszej" rzeczywistości: infrastruktura, miejsca, narody. Jednak już bez większego znaczenia (Polak, Holender, Fin to puste słowa).
Historia jest zgrabna. Z całą pewnością czytając nie miałem wrażenia, że poruszam się po jakichś utartych ścieżkach, schematach. Za to czwarta gwiazdka.
Zaczynałem czytać ze sceptycyzmem, a od polskiej fantastyki stronię i sięgam po nią tylko z recenzenckiego obowiązku. I kiedy skończyłem to pierwsza myśl: chętnie poczytałbym dalej. Ale fabuła jest zamknięta, choć nie mam wątpliwości, że gdyby napisał ją jakiś amerykański wyrobnik gatunkowy to już szłoby wszystko ku trylogii.
Popularny autor polskiej powieści kryminalnej, próbuje swych sił w całkowicie nowym gatunku. Poznajcie Królową Głodu Wojciecha Chmielarza.
Do osady na terenie Kuźni Zachodu przebywa Holender, Bram Huygens. Mężczyzna ma do spełnienia pewną misję mogącą zawarzyć na losach jego kraju. Jest tajemniczy i kolejni towarzysze drogi, jakich spotyka na drodze nie wiedzą, po co on konkretnie przyjechał,ani kto go na prawdę przysłał. Sojusznicy i przeciwnicy zmieniają się, a każdy mieszkaniec Kaźni ma swoje sekrety. Wszyscy prowadzą z sobą grę o wysoką stawkę. W świecie postapokaliptycznym zrodzonym po wojnie nie można nikomu ufać i należy strzec się tułających się po szlakach chudzielców żywiących się ludzkim mięsem. Są oni na usługach pewnej obudzonej w lasach siły żądnej krwi i zemsty.
Księstwo Kuźni Zachodu zrodzone jest z powojennego chaosu, w wyniku którego poszczególne narodowości wymieszały się ze sobą, tworząc jedną społeczność pod rządami szeryfa. Niczym u Cormaca McCarthy'ego jawi się on jako okrutnik i groźny rywal. Ludzie przemierzają drogi, by znaleźć to, co da im siłę w walce z wrogami. Nie brakuje przybyszy poszukujących cennego kruszcu, żywmetalu. Ziemie te muszą bać się najazdów ze strony Korporacji i tylko pod skrzydłami Federacji mogą czuć się bezpieczni. Tak oto prywatne interesy łączą się silnie z polityką. Każdy pamięta czasy krwawej wojny w wyniku, której znaczna część populacji przestała istnieć, a ci co przeżyli obserwują swe ręce skąpane we krwi. Wszyscy boją się nowego konfliktu i z obawą spoglądają w przyszłość. Do tego borykają się z tajemniczą chorobą Głodu wyniszczającą społeczność i która jest wciąż obecna w umysłach wygłodniałych ludzi.
Wojciech Chmielarz miesza ze sobą gatunki i do uprawianej przez niego fantastyki wprowadził elementy westernu - szeryf, konne pościgi i rewolwerowcy, jak również horroru w motywie kanibalizmu i zombie. Ten misz masz nie wychodzi powieści na dobre. Jednych elementów jest za wiele, innych za mało, a typowej fantastyki w fantastyce jak na lekarstwo. Magiczne moce odgrywają rolę w jednym zaledwie aspekcie Widzących, w pozostałych zostały zepchnięte na margines. W wiodącym nurcie postapo kompletnie nie wiadomo, jak zrodził się chmielarzowy świat, a reguły nim rządzące można zliczyć na palcach jednej ręki. Brakuje opisów ukazujących wygląd stworzonego uniwersum. Czytając najbardziej ma się wrażenie, że mamy do czynienie z niezbyt porywającą powieścią drogi. Nieustannie pojawiają się nowe postacie, które zamiast ożywiać fabułę, tylko ją komplikują i wprowadzają spory chaos. Zdaję sobie sprawę, że Wojciech Chmielarz chciał stworzyć niejednoznaczne postacie, ani dobre ani złe, ale najzwyczajniej w świecie przedobrzył.
Królowa Głodu jest powieścią średnią. Za dużo ma w sobie różnych mankamentów, by podciągnąć ją chociażby do poprawnej. W prawdzie chmielarzowa Kuźnia mocno zapisuje się w pamięć czytelnika i myślami często po skończonej lekturze do niej powracamy, budzi ona u nas niepokój i zaczyna brzmieć niczym mroczna przepowiednia, swoiste ostrzeżenie dokąd zmierzamy jako ludzkość, to za mało było, aby zafascynować. Zdecydowanie wolę Wojciecha Chmielarza w roli autora kryminałów i tego najlepiej się trzymać.
Gdy przeczytałam zapowiedź wznowionej książki Wojciecha Chmielarza — Królowa głodu — pomyślałam, że taka mieszanka gatunków może mieć w sobie pewien urok. A ponieważ tematyka idealnie wpasowała mi się do wyzwania #polskafantastykafajnajest, więc wraz z Bramem Huygensem wyruszyłam do dawnego Księstwa Kuźni Zachodu.
Żywmetal i misja Brama. "Dwadzieścia lat po tym, jak Księstwo Kuźni Zachodu upadło pod naporem sił Korporacji, zdradzone i opuszczone w decydującej chwili przez sojuszników, jego dawne tereny wciąż pozostają ponurym pasem ziemi niczyjej. Ludzi pamiętających czasy wojny pozostało niewielu – ci, którzy jakimś cudem przetrwali rzeź, padali ofiarą grasujących w lasach ogromnych żlebodźwiedzi, rozprzestrzeniającej się nieuleczalnej zarazy, ale też zwyczajnego głodu. W końcu przesiąknięte krwią poległych ruiny państwa stały się domem głównie dla przybywających z daleka poszukiwaczy patroszących okolicę kawałek po kawałku w pogoni za żywmetalem, rzadkim i cennym kruszcem o wyjątkowych właściwościach, którego nawet wątła obietnica wystarcza, by przyprawić o pozbawiający zdrowego rozsądku obłęd wszystkich podążających za wizją szybkiego wzbogacenia. Do takiego miejsca przybywa młody Holender Bram Huygens. Bez towarzyszy, bez karawany, bez bagaży i bez jakiegokolwiek sprzętu do wydobywania. Nie chce mówić o tym, kto i po co przysłał go do osady żyjącej z poszukiwaczy cennego kruszcu, ale nikogo to nie dziwi – tutejsi nie są zbyt otwarci. Miniona wojna, która nie wzięła się znikąd, jest pokłosiem chaosu zrodzonego po apokalipsie. Bramowi powierzono misję, od której zależy przyszłość dawnego księstwa i jego mieszkańców. Wkrótce Bram przekona się, że w Kaźni każdy ma swoje sekrety, a niektóre z nich są śmiertelnie groźne. Zwłaszcza jeśli za przeciwnika ma się lokalnego szeryfa…
Tymczasem w głębi lasów budzi się nowa siła – potężna, obłąkana, żądna ludzkiego mięsa i zemsty."
Ekspresem, ale kosztem świata. Książkę słuchało się wyśmienicie, ale wiadomo, Filip Kosior to czytacz, który z „kupki patyków ulepi dzieło sztuki”. ;)
No i widać było, że tu skupił się na tym, co było najmocniejszą stroną tytułu. Akcji. Ta była wartka, pełna dynamizmu, soczystych walk i dziwnych „atrakcji”. Główny bohater Holender Bram Huygens wraz z tajemniczym lokalsem Lisieckim, też dawali radę. Byli niejednoznaczni, trochę tajemniczy, a ich motywacje, często mocno pokrętne „wychodziły w praniu”.
Niestety w tej całej fajnej otoczce napędzanej akcją i dość wymyślną fabułą z domieszką postapo, westernu i horroru zabrakło mi świata. „Zlepiona” otoczka pasuje do scenerii, ale dlaczego ten świat jest taki, a nie inny ciężko powiedzieć.
Stracił na tym trochę klimat, ale sam tytuł ciekawy i wart uwagi. Dlatego, jeżeli lubicie takie miksy gatunkowe napędzane akcją, to śmiało sięgajcie po Królową głodu Wojciecha Chmielarza. Będzie się Wam podobać.
"-Wy, Polacy, podobno jesteście bardzo religijni. - Pomyliłeś nas z Niemcami."
Z uwagą śledzę recenzje Jakuba Ćwieka i rzadko się zdarzyło żeby jego (zwłaszcza filmowe i serialowe) polecajki mnie zawiodły - tym razem jednak nasze gusta się rozminęły.
O ile pomysł wydawał się bardzo ciekawy tak wykonanie nie wyszło - mamy odległą przyszłość na innej niż "nasza" Ziemia planecie po bliżej nieokreślonych wojnach, ale ludzkość z niewiadomego powodu dokonała regresu do (mniej więcej) poziomu osiemnastego wieku - feudalne społeczeństwa (pomieszane z korporacją, a raczej Korporacją i jej udziałowcami), z jakiegoś powodu broń palna również się uprymitywniła i jest wykorzystywana na równi z bronią białą; mamy "unobtanium" w postaci żywmetalu (nie mającego absolutnie żadnego wplywu na fabułę poza tym że jest) i ludzi którzy tworząc nowe państwa (dosłownie - mamy np. Nową Holandię) jednocześnie zachowali swoje resentymenty (nie tylko sprzed wieków ale i sprzed podróży międzyplanetarnej).
Dalej - o ile pełnokrwiste postaci (najmocniejszy punkt powieści) są dobrze zarysowane, ciekawe i charakterystyczne (zwłaszcza Bram i Lisiecki), to co z tego skoro trudno przebrnąć przez sztuczne dialogi; taki sam rozdźwięk panuje między głównym wątkiem/intrygą które zaskakują a nielogicznymi zasadami które rządzą światem. Szczerze ta historia miałaby więcej sensu gdyby działa się na Ziemii w historycznym settingu - jeśli mamy kosmiczne post-apo gdzie nic istotnego z tego co się dzieje nie nawiązuje do świata sprzed apokalipsy (ani faktu istnienia więcej niz jednej zamieszkałej przez ludzi planety), to równie dobrze możemy sobie międzyplanetarność oraz przed- i po-apokalipsowość pominąć; trudno wczuć się w skórę bohaterów którzy żyją tak jak przed wiekami a jednocześnie lekko rozmawiają i akceptują to że istniała (i została użyta) broń nuklearna - co więcej, nie ma w całej powieści nic co uzasadniałoby taki dysonans między stanem wiedzy a jej wykorzystaniem.
Podsumowując - mamy "dobrych" bohaterów (w cudzysłowiu, bo akurat to Chmielarzowi wyszło dobrze - nie ma czarnych ani białych, wszyscy są unurzani w tym samym, szarym moralnym błocku), dobrze oddany klimat beznadziei półdzikiej osady gdzieś w niebezpiecznych latach (inspiracje gorączką złota słuszne i sprawnie zrealizowane), dobrą intrygę - i słabe wykonanie.
Będę pewnie śledził autora bo wierzę że ma potencjał żeby swoje pomysły wykorzystać, a i może wykonać lepiej - ale trudno mi akurat "Królową..." zaliczyć do udanych.
Wojciech Chmielarz w swojej książce "Królowa głodu" zabiera nas w nową przygodę, do świata jakiego nie znamy. Są tu żlebodźwiedzie, chudzielce, ludzie poszukują żywmetalu i zmagają się z głodem. W post apokaliptycznej rzeczywistości nie widać nadziei na lepsze jutro, zwłaszcza, gdy zło czai się tuż za rogiem.
Gdy zastanawiałam się jak sklasyfikować tę powieść, to pomyślałam, że dla mnie jest to westernowska wersja "Gry o tron", oczywiście mocno okrojona, ale uważam, że jest tu wiele elementów podobnych. Marzy mi się kontynuacja, prequel, oraz zbiór opowiadań, które pozwoliłyby nam lepiej poznać swiat stworzony przez autora, gdyż ja odczuwam niedosyt, a sytuacja wygląda tak jak przy "Diunie": niby ogarniasz, ale nie ogarniasz i potrzebujesz więcej czasu i elementów aby to poskładać. Bardzo dobrze czytało mi się tę książkę, ciekawiło mnie o co w tym wszystkim chodzi, chociaż nie czułam mocnych więzi z bohaterami, byli mi oni raczej obojętni i nie kibicowałam żadnemu z nich, ani nie darzyłam nikogo większą antypatią. Ciekawe również były portrety psychologiczne postaci, myślę, że autor starał się przedstawić nam jak najwięcej punktów widzenia, w różnych sytuacjach, więc dowiadujemy się co i do czego bohaterów motywowało, do czego oni ostatecznie dążą. Tło historyczne również było interesujące oraz swiat przedstawiony, choć nieprzyjemny, to ja bym chciała więcej takich historii.
Niby to nie kryminał, ale jest mnóstwo niewiadomych, zmyłek, tajemnic i zagadek, nie brakuje porwań, trupów, a nawet szpiegów. Nie brakowało także scen walk, czy to na ringu, czy z szablą lub innym pistoletem w dłoni, a zwłaszcza tej taktyki szczegółowo opisanej. Bardzo lubię w książkach Pana Chmielarza.
Mi się książka podobała, chciałbym jej więcej, ale nie wiem czy powrót tego tytułu po latch to coś więcej, czy nie.
nie wiem czy to opowiadanie, które próbuje być powieścią, czy też może na odwrót. pojawia się mnóstwo wątków rozwiązywanych na następnej stronie, przez co trudno odczuć jakąkolwiek satysfakcję, nawet w finale opowieści. niektóre postaci, szczególnie te drugoplanowe, którym autor na szczęście poświęcił mniej czasu, zdają się głębsze niż pierwszoplanowe, a to za sprawą właśnie tego czasu antenowego - musimy się dowiedzieć przecież wszystkiego o motywacji bohaterów, od kołyski aż po grób ;) książka zdecydowanie zbyt szybka i zbyt krótka - dużo by zyskała, gdyby autor miał czas na rozwinięcie wątków i porządne zbudowanie świata (bo jak na opowiadanie jest ok, ale jak na 400 stron powieści, to jakoś ten świat jest płytki). generalnie wszystko co się mogło wydarzyć, to się wydarzyło. wszelki plot twisty się w istocie zakręciły. wszyscy straszni ludzie wcale nie są tacy straszni, no bo jak, przecież mieli wspólnego wroga!
This entire review has been hidden because of spoilers.
Wyznam szczerze, że początkowo nie mogłam "wczuć się" w tę historię. Jednak około 80 strony zaczęłam oswajać się z bohaterami i ich decyzjami. Przychylniejszym okiem spojrzałam na całą historię i zanurzyłam się w postapokaliptycznym świecie z domieszką fantasy, przygody, horroru i żądzy krwi. Nie ukrywam, że najbardziej usatysfakcjonował mnie moment odkrycia znaczenia tytułu. To było po prostu doskonałe. Nie mogę nie wspomnieć o bohaterach. Choć wśród nich nie znalazłam żadnego faworyta to uwielbiam w nich to że są mocnymi postaciami. Cóż... Nie ma co się dziwić. Postacie żyją w takim świecie, że na słabość nie mogą sobie pozwolić. Ciągły strach o życie, o przetrwanie w czasie ataku potworów czy w przypadku wybuchu kolejnej wojny ukształtował ich na ludzi silnych o wytrzymałym charakterze.
Dodatkowe pół gwiazdki za audiobook w interpretacji Filipa Kosiora.
Wielka szkoda, że tytułowa królowa pojawia się dopiero w drugiej połowie powieści - ten wątek był zdecydowanie najbardziej mroczny, klimatyczny i fascynujący. Chociaż fabuła jest sprawnie poprowadzona, a świat ciekawy, pozostaje niedosyt. Nietrudno wyczuć, że jest to jedna z wcześniejszych powieści autora (jeden z dialogów przywiódł mi na myśl doskonale znany widzom Masochisty cytat "Jestem siostrą twojej biednej matki i to właśnie ja cię wychowałam")
Twist pod koniec nie przekonał mnie do końca. Żeby uniknąć spoilerów powiem tyle: ten bohater musiałby dość szybko i dynamicznie zmieniać strony konfliktu, żeby móc dokonać czynu, który sprowadził na świat... Już wiemy, co.
3,5. "Królowa głodu" mogłaby powstać w latach 80. i pewnie wtedy byłaby znakomita. Dzisiaj ma posmak powrotu do światów już niemożliwych - starego westernu, dobrych i złych rewolwerowców, uległych kobiet, sprawdzianów męskości, rycerzy i rabusiów. Wojciech Chmielarz korzysta z tych opowieści, niektóre reinterpretuje, innym dodaje kolorów, ale generalnie poza osadzeniem w fantastyczno-postapokaliptycznym świecie niewiele zmienia się w schemacie męskiej sagi bohaterskiej. Szkoda, że autor nie wykorzystał lepiej elementów horroru - "Królowa głodu" nie straszy, nie trzyma w napięciu, pozostaje powieścią przygodową i dostarcza rozrywki, ale nie jest to horror, na który trochę liczyłam.
Ta książka bardzo mnie zaskoczyła. Czytałam kilka kryminałów Wojciecha Chmielarza i choć podobały mi się, to nie zachwyciły mnie ponadprzeciętnie. Z ciekawością sięgnęłam po napisaną przez niego powieść fantasy i okazało się to strzałem w dziesiątkę - ciekawy świat, interesujące postaci bohaterów, potwory intrygi, przygoda, ciekawa fabuła. W tej książce znalazłam wszystko czego oczekuję po książce fantasy. W dodatku najciekawsza postać żeńska jest moją imienniczką, przez co jeszcze ciekawiej czytało mi się tą powieść ;) Bardzo polecam!
Nie przeczytana, bo przesłuchana . Przesłuchana i dlatego przeczytana. Fakt jest taki że gdyby nie lektor - Filip Kosior, że musiałam w weekend posprzątać, to sprawiło że książka nie wylądowała w koszu. Bo tak by było gdybym musiała ja sama przeczytać. Książka jest przesadnie brutalna, przesadnie chamska i wulgarna. Autor zachowuje się jak dziecko, której nauczyło się przeklinać, więc ciągle przeklina. Gdyby nie to treść, zamysł książki pewnie byłaby odbierana inaczej.
Sięgając po "Królową Głodu" chyba spodziewałam się Mortki. Trochę leży strona redakcyjna tekstu, postaci takie sobie - spoglądając na całość, mam wrażenie, że tekst pisany na szybko - jakby na kolanie. Sam pomysł fabuły - ciekawy.
2,5 Obiektywnie książka jest w porządku, niebanalny pomysł, mroczny klimat, elementy horroru, postaci skrywające tajemnice... Jednak czegoś mi tu zabrakło, nie sympatyzowałam z żadnym z bohaterów i jakoś nie mogłam wciągnąć się w tę historię. 😶