"Więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie, niż się ich śniło waszym filozofom". Wychodząc z tego założenia, postanowiliśmy opisać część z tych rzeczy, które się nikomu nie przyśniły. Ani filozofom, ani szlifierzom, ani nawet zdunom. Snując wątek hippiczno-botaniczny, postanowiliśmy powołać do życia nowy kierunek literacki, czyli "realizm paniczny".
Kto gustuje w historiach kryminalnych, będzie usatysfakcjonowany, ponieważ nawet po zakończeniu nie wiadomo do końca, dlaczego takie zdumiewające wydarzenia były treścią tej opowieści. Licząc na miliony czytelników, zapewniamy, że chodziło nam wyłącznie o nagrody literackie, a nie tani poklask.
Spodziewałem się lepszego humoru, a przeczytałem tylko zbiór dziwnych nawyków bohaterów książki. Spodziewałem się łatwego i lekkiego kryminału, dostałem zagmatwane nie potrzebnie śledztwo które czasami aż trudno objąć rozumem bo nic tu do siebie nie pasowało w negatywnym sensie. Jestem zasmucony i zniesmaczony bo naprawdę liczyłem na świetną zabawę, a dostałem coś do czego w pewnych momentach musiałem się zmuszać.
Uwielbiam absurdalne poczucie humoru Artura Andrusa. Miałam kiedyś przyjemność być na spotkaniu, z którego wyszłam z bolącą ze śmiechu szczęką. Z ogromną przyjemnością sięgnęłam po "kryminał realistyczno-paniczny", którego autorem pospołu z Wojciechem Zimińskim jest Pan Artur. A jest to kryminał nieoczywisty. Kto jest mocno osadzony w świecie realnym i lubuje się w typowych powieściach, niech nawet nie próbuje do tej książki podchodzić, bo będzie jedynie wytrzeszczać oczy ze zdumienia i zadawać sobie pytanie o co tu do cholery chodzi. Nie chcę opisywać treści, bo w sumie nawet się nie da. Jest morderstwo, jest sprawa kryminalna, jest nietypowy detektyw, który próbuje ją w nietypowy sposób rozwikłać. Wiele rzeczy za to nie ma kompletnie sensu, postacie są przerysowane i żadna z nich chyba nie jest do końca normalna. Ale odnaleźć tu można wspaniałe absurdalne poczucie humoru i smaczki językowe, które są charakterystyczne dla twórczości obu panów. Przeczytałam, że książka porównana została do kultowej niegdyś "Powtórki z rozrywki". Uważam że to bardzo trafne porównanie, więc polecam ją zwłaszcza tym, którzy byli wielbicielami tego programu.
Szczerze to trochę nie wiem co właśnie przeczytałam. Strasznie dziwna książka. Mój bardzo duży zwód, na początku zapowiadała się super im dalej w las tym gorzej.
Dnf na stronie 238. Na początku suoer, uwielbiam absurdalne poczucie humoru Andrusa, ale tutaj mamy kompletny niewypał. Za dużo szczegółów o zbyt wielu postaciach, z których wiele pojawia się tylko po to, by opowiedzieć absurdalne historyjki o ich życiach, co niepotrzebnie miesza i tak zagmatwaną fabułę, której notabene w książce nie ma zbyt dużo, co w przypadku kryminału nie jest pożądane...
Dwie gwiazdki, bo tekst "zerwał się na równe nogi, bo obie nogi miał tej samej długości" był wyborny. Jeszcze kilka słownych perełek by się znalazło, ale nie mam obecnie ochoty kopać dalej w tej książce, by je wynaleźć.
Abstrakcja literacka. Kto jest fanem humoru Artura Andriana na pewno będzie śmiał się w głos. Ja co prawda lubię Pana Andrzeja, jednak nie do końca jest to mój humor. Jednakże wcale mi to nie przeszkadzało - czasem tez się uśmiechałam. Jeśli nie dla komizmu tego kryminału, polecam go przeczytać dla całkowicie nowego doświadczenia. Jeszcze nie czytałam podobnej książki. Zupełnie inny styl, inna literatura. Fascynujące doświadczenie.
Świetne, niejednokrotnie abstrakcyjna żarty, znakomite manipulowanie słowem i dwuznacznościami. To wszystko, co można dobrego powiedzieć o książce. Fabuła niewciągająca, miejscami wręcz nudna. Postacie mało wyraziste. Gdyby nie humor, który jest świetny, chyba bym książkę porzucił po kilkudziesięciu stronach.
Dość nietypowa pozycja. Zdecydowanie dla miłośników stylu Artura Andrusa. Lekka i można się też czasami pośmiać. Rozwiązanie zgadaki nie do przewidzenia :)