Ta książka to kontynuacja książki "Lesio", a więc dalsze poczynania grupki pracowników i przede wszystkiem genialnie roztargnionego Lesia
Sama autorka nadała tej powieści podtytuł "powieść historyczna z okresu międzykartkowego"
Fragment: Pragnienie odwetu w duszy Karolka przekształciło się w niezłomna decyzję. - Dobrze, jeżeli nikt się tym nie chce zająć, ja to zrobię! - Co zrobisz? - Nazbieram stonki i odeślę do Stanów Zjednoczonych! - Zwariowałeś? - Nie wiem. Może. Ale nawet jeśli, nie przeszkodzi mi to zbierać stonki. Paraliż mógłby mieć negatywny wpływ, obłęd żadnego. Masz jakieś pudełko? Ruszający już na poszukiwanie kolejnego tematu fotograficznego, Włodek zawahał się. Pomysł Karolka wydał mu się kuszący, chociaż nieco skomplikowany w wykonaniu. - Bo ja wiem... Pudełko mam, ale jak ty to myślisz załatwić? To przesyłanie. Pocztą?
Joanna Chmielewska is the pen name of Irena Kühn (born 2 April 1932 in Warsaw), a Polish writer and screenplay author. Her work is often described as "ironic detective stories". Her novels, which have been translated into at least nine languages, have sold more than 6 million copies in Poland and over 10 million in Russia.
Joanna Chmielewska graduated as an architect in 1954 from Warsaw University of Technology, and worked as a designer before devoting herself to writing. Her first short story was published in the magazine Kultura i Życie (Culture and Life) in 1958 and her first novel, Klin (The Wedge), in 1964. She loves horse races and gambling: both hobbies have been mentioned extensively in her books. She is also a connoisseur of amber, a passion which form the basis for her 1998 novel Złota mucha (The Golden Fly).
To date, she has written more than fifty novels. Most frequently, the protagonist is a woman called Joanna that inherits many characteristics from Chmielewska herself. She also often writes about Joanna's friends like Alicja (We Are All Suspects, All in Red), co-workers (We Are All Suspects, Wild Protein) or family (The Forefathers' Wells, Bad Luck).
Tak samo jak "Lesio", "Dzikie białko" jest książką genialnie napisaną, niesamowicie przyjemną, lekką i zabawną. Szybko podbiła moje serce i trafiła na listę moich ulubionych powieści wszechczasów.
Lesio, Janusz, Barbara, Stefan i Karolek - bohaterowie, których poznałam na kartach "Lesia" powrócili w powieści "Dzikie białko". Barwni pracownicy biura architektonicznego tym razem angażują się w zdobywanie zdrowej żywności. Ich pomysłowość granicząca niekiedy z lekkomyślnością bawi do łez. Lesio tym razem rusza tropem ekologicznej żywności do najbardziej dzikiego zakątka kraju. A wszystko przez to, że Karolek w kolejce w spożywczaku dowiaduje się, że dżemy to trucizna, kurczak to świństwo, a klopsiki to paskudztwo. Na dodatek wielka płyta, z którą architekci mają wiele wspólnego prawdopodobnie wywołuje reumatyzm, jeśli nie zatrucie metalami rzadkimi i wydziela z siebie promieniowanie radioaktywne. Wszystkie poczynania dzielnych architektów generują gigantyczny ładunek komizmu. Styl Joanny Chmielewskiej jest bardzo dynamiczny, pełen humoru zarówno w dialogach jak i narracji. Opis polowania na dzika (tytułowe dzikie białko) przy użyciu siatki hamakowej i ogrodzeniowej, wilczych dołów, ciupagi oraz szpady po przodku stanowi ukoronowanie książki. Uśmiałam się do łez. Miło spędziłam czas przy lekturze. Dla mnie Chmielewska jest THE BEST. Polecam!
This is a hilarious story of a bunch of hard-working architects looking for trouble. Well, they do not really look for trouble, but they get into lots and they make lots.
This is a crime story as well. The very same bunch or architects fight crime in a rather original way. And their way proves to be more effective (in a sense) than the ways accepted and fixed (in more senses than one) by Law & Order.
Which does not mean the architects are criminals. On the contrary, they are law-abiding citizens and patriots and decent folks full of good intentions. Overly so, perhaps.
I do believe the book could make a script for a movie that would make you rock with laughter.
The EN for the title of the book would run Wild Protein, and I must say the protein depicted is really wild. But the Hunting For The Wild Protein is even wilder.
Jestem w lekkim szoku. Osobiście miałam wrażenie że książka fabularnie była gorsza niż pierwsza część ale po czasie definitywnie zmieniam zdanie. Napewno największy wpływ na moją ocenę miało to że słuchałam tej części w audio. Panie Januszu zakochałam się w Pańskim głosie! Cudowna dynamika, wspaniałe wczucie w sytuacje i bohaterów - no cudo! Kolejnym plusem było to że nie było głównego bohatera. Tutaj wszyscy jednakowo brali udział w aferze ekologicznej i za nikim nie podążaliśmy bardziej. Lesio nie skradł mojego serca na tyle bym chciała się na nim skupiać 🫠 I standardowo - moment gdy mało znaczący element fabuły okazuje się na końcu kluczowym i świetnie spina klamrą całą powieść kupił mnie bezbłędnie! 😊 Tę historię naprawdę wam polecam na rozluźnienie i trudniejszy czas 😀
Książka jest kontynuacją "Lesia" napisana jak wyczytałam kilkanaście lat później. Tym razem zespół architektów dochodzi do wniosku, że potrzeba im zdrowej żywności, nieskażonej nawozami, antybiotykami w paszy, itp. Dlatego decydują się na poszukiwania w dzikim zakątku kraju dzikiego białka- stąd tytuł. A jak zakończą się te ekspedycje to przekonajcie się sami. Choć jest to kontynuacja Lesia to jednak podobała mi się ciut mniej niż pierwsza część. Oczywiście Lesio wraz z przyjaciółmi postara się abyśmy śmiali się w głos podczas lektury czy też odsłuchu audiobooka, jednakże tych wybuchów w moim przypadku było trochę mniej. Myślę, że nie jestem jedyna, która na wspomnienie: polowania na dzika czy sceny w taksówce z Karolkiem, psychiatrą, amerykańską stonką ziemniaczaną w pudełku po butach, do tej pory uśmiecha się.
Lesio przeczytany bardzo dawno, czas zabrać się za kolejny tom przygód. Dzięki powieści wróciły wspomnienia – sam kiedyś pracowałem w pracowni projektowej. Co prawda nie mieliśmy aż tak zwariowanych pomysłów. Powieść traktuje o zdrowej żywności i nie tylko. Problem widać dostrzegany również za czasów PRL. Zdobywaniu zdrowej żywności towarzyszą rozmaite, absurdalne przygody pełne humoru. Jak to u Chmielewskiej, a interpretacja Tomasza Kota jest świetna.
Książka do której zaliczyłam dwa podejścia i kompletnie nie rozumiem dlaczego to pierwsze było nieudane. Drugie wypaliło w całości a Lesia i spółkę wciąż wspominam z rozrzewnieniem.