Pełna emocji i niebezpieczeństw, porywająca podróż w czasie i przestrzeni w rytmie klasycznego rocka. Pierwsza część trylogii, która pochłania niczym tajemnicza jaskinia. Wszystko zaczyna się w słoneczny weekend, gdy Lena wybiera się na wycieczkę wspinaczkową. Kiedy czołga się w jaskiniowym tunelu, nagle ogarnia ją dziwne uczucie. Po wyjściu na zewnątrz okazuje się, że jej towarzyszy nigdzie nie ma. Próbując zrozumieć co się właściwie stało, ostatecznie musi pogodzić się z jedynym możliwym wyjaśnieniem – przeniosła się do innego wymiaru. To tajemnicze królestwo nazywa się Ardiven i przypomina Europę sprzed kilkuset lat. Nie ma tu prądu, ludzie wierzą w kilku bogów, a nazwy geograficzne i obyczaje są zupełnie inne od tych obowiązujących w jej świecie. Zagubionej dziewczynie z pomocą przychodzą szarmancki i odpowiedzialny Eavan oraz arogancki i cyniczny Cedrik. Lena, rozdarta między rozsądkiem i namiętnością, za wszelką cenę próbuje przetrwać w nowej rzeczywistości. W jakie osobiste i polityczne gierki grają obaj mężczyźni? Który z nich okaże się godny zaufania? Czy Lenie uda się wrócić do domu? I czy w ogóle będzie chciała?
4.75/5⭐️ DOSŁOWNIE TO TU SIE DZIAŁO W TEJ KSIĄŻCE WOW- była za razem chaotyczna i idealnie ułożona jestem naprawdę zaskoczona całą historią i idealną prędkością akcji.. Bardzo podoba mi się zamysł tego wszystkiego, bardzo dobrze mi się czytało i miałam nawet takie momenty, kiedy nie potrafiłam się oderwać i ciagle sobie powtarzałam „jeszcze jeden rozdział i kończę”😩 Dawno nie miałam takiego dziwnego jak i za razem ekscytującego uczucia podczas czytania. Nie mogę się już doczekać kolejnego tomu bo chyba zwariuje po tym szybkim zakończeniu. + Totalnie się zakochałam w Cedriku…
I'm in loveeeee! Książka byla genialna i byłam bliska dania tej książce nawet więcej niż te 4.5 gwiazdki, ale jednak coś mnie powstrzymało. Jestem zdumiona jak genialny jest to debiut polskiego autorstwa! Zaczynam zakochiwać się też w polskiej literaturze
Już za tydzień na półkach księgarni będzie można zobaczyć tę prześliczną okładkę i oficjalnie wszyscy będziecie mogli zapoznać się z tą wspaniałą historią, historią wyjątkową dla mnie - pierwszą, którą miałam okazję objąć patronatem medialnym. Dzisiaj chciałabym zachwycić i zachęcić Was do przeczytania tej książki moimi słowami i mam nadzieję, że mi się to uda. To dopiero pierwsza część recenzji, druga pojawi się w dzień premiery książki, czyli już 23 marca <333
Drogi pamiętniczku, Gdy wybrałam się na wycieczkę na Jurę kompletnie nie spodziewałam się tego, co koniec końców się wydarzyło. Nie spodziewałam się, że w ogóle mój brat będzie w stanie przekonać mnie do wspólnej zabawy. Nasze relacje do tej pory opierały się na wspólnym domowym życiu i spokoju. Gdy ruszyliśmy w podróż myślałam, że jaskinie nie są dla mnie. I chyba rzeczywiście tak było. Znalazłam się za kurtyną, ale niestety nie taką w teatrze. Zaczęłam coś nowego, nowy spektakl - w Ardiven. Nie było łatwo i już od samego początku dopadały mnie nieszczęścia. Potem pojawił się on i jego rodzina. Rozpoczęło się wzajemne poznawanie, budowanie relacji, a następnie okazało się, że to jednak coś więcej. Eavan i Lefric sprawili, że zaczęłam powoli odnajdywać się w tym nowym dla mnie świecie. Świecie, który na oko przypominał mi renesans. Świecie, w którym to co u mnie było normalne - tutaj jeszcze nie istniało. Świecie dla którego fizyka była czymś nieznanym. Jednak była tu ze mną muzyka - coś, co pozwoliło mi choć na chwile pobyć sama ze sobą. Muzyka, która pozwoliła mi odkryć siebie i nie tylko… Poznałam też jego - Cedrika. Mój świat odwrócił się do góry nogami i czułam się kompletnie zagubiona. A na koniec… Aż niemożliwe! Kiedyś opowiem!
[1,5/5] Na wstępie pragnę zaznaczyć, iż to, że książka nie przypadła mi do gustu nie oznacza, że jest zła. Widziałam wiele pozytywnych opinii, więc jeśli lubicie książki z wątkami romantycznymi ( w odróżnieniu ode mnie) możecie spróbować gdyż zawsze jest szansa na to, że wam się spodoba
Pierwsze osiemdziesiąt stron było absolutnie genialne, sam pomysł na fabułę był jak najbardziej interesujący. Jednakże im dalej w las tym książka stawała się strasznie monotonna. Niestety po tych kilkudziesięciu stronach moja ocena spadła diamentralnie. Wiadomo w książkach nie zawsze musi się coś dziać, wszak w takich sytuacjach powieść stoi bohaterami, których niestety w tym przypadku nie polubiłam.
Główna bohaterka Lena była strasznie irytującą postacią, przez co nie czułam ani ochoty ani chęci na poznawanie jej dalszych losów.
Przy końcówkę miałam ochotę nauczyć tą książkę latać przez pewne dialogi kto czytał/ planuje przeczytać na pewno zorientuję się o co mi chodzi.
Podsumowując nie jestem fanką, jednakże nie będę wam również odradzać tej pozycji. Jej premiera będzie 23 marca czyli już niedługo, więc zachęcam do samodzielnego przeczytania i własnej opinii. Jeśli ktoś będzie ją czytać dajcie znać ponieważ jestem przeogromnie ciekawa waszego punktu widzenia. ❤️
Co prawda, pod koniec wyszła z tego mała komedia, ale ja się dobrze bawiłam. Trochę brakowało mi elementu fantastycznego, jakiegoś większego rozwinięcia, bo większość książki skradł niestety wątek romantyczny. Stety, niestety, ale mnie on nie porwał. Uważam nawet, że był zbędny... Do tego te opisy 🙈 Podziwiam autorkę za tak bogate przedstawienie czytelnikowi wszystkiego co się dookoła dzieje czy nawet same przemyślenia bohaterów, ale znów - było tego zdecydowanie za dużo.
Z największych plusów: tempo oraz styl pisania. Przez książkę się płynie: zanim się obejrzycie już połowa będzie przeczytana!
Tak się wkręciłam w tę historię i nagle... koniec? Mam nadzieję na dość szybką premierę drugiego tomu! _____________________ Wycieczka wspinaczkowa w słoneczny weekend brzmi jak coś, co da się przeżyć, jeśli jest się odpowiednio przygotowanym. Lena nie jest wielką fanką takich aktywności, a już z pewnością nie tego, co dzieje się w trakcie wędrówki przez jaskinię. Dziewczyna trafia do innego wymiaru, gdzie nikt nie słyszał o elektryczności, a samo miejsce sprawia wrażenie, jakby było miejscem w Europie, ale… sprzed dwustu lat.
Czasem największą tajemnicą utworu jest jego tytuł – w przypadku książki Laury Savaes pierwsza jego część jest dość łatwa do interpretacji dla kogoś, kto lekturę ma za sobą. Zastanowiło mnie jednak Apogeum – według definicji WSJP jest to „moment, w którym rozwój czegoś osiąga najwyższy szczyt lub stopień nasilenia”. Można też ująć to tak: jest to kulminacja – w tym przypadku pewnych wydarzeń, czy może emocji. Ciężko o tym pisać bez przytaczania konkretnych przykładów, ale w historii zauważyć można wzrastające napięcie – konkretne wydarzenia oraz podjęte decyzje będą miały swoje konsekwencje w dalszej części. Poznamy je jednak dopiero w drugim tomie – pierwszy do tego apogeum czytelnika prowadzi, powoli przygotowując na to, co dopiero może nadejść.
Motyw podróżowania w czasie jest czymś, co w książkach młodzieżowych czy YA było przeze mnie bardzo pożądane, choć kilka lat temu nie mogłam znaleźć za wielu lektur z takim wątkiem. I chociaż w przypadku „Za kurtyną: Apogeum” mówić można bardziej o podróży między wymiarami bądź światami, czuję, że opowieść ta zdecydowanie zachwyciłaby mnie w wieku nastoletnim, gdy częściej odpływałam myślami ku takim historiom. Teraz, z perspektywy dwudziestodwulatki, moje preferencje nieco się zmieniły i romantyczno-fantastyczne książki nie są już u mnie na pierwszym miejscu, co nie zmienia faktu, że dzięki „Apogeum” powróciły do mnie emocje, które czułam przy tamtych lekturach. Okazało się, że nie tylko główna bohaterka, Laura, została wysłana w podróż – mnie również się ona przydarzyła, jednak na szczęście nie przybrała ona fizycznej formy. Przyznajmy to: sam pomysł połączenia tej wędrówki „między światami” z koncepcją kurtyny brzmi, o ironio, nieziemsko! Pozostaje mieć jednak nadzieję, że kolejny tom odsłoni rąbka tajemnicy metafizycznej strony tej historii – to jest zbyt dobry wątek, by go pominąć, zwłaszcza że czytelnik wie w tej kwestii tylko tyle, co Lena. Jednym słowem: niewiele.
W książce pojawiło się również coś, co kiedyś charakteryzowało większość książek, po które sięgałam – nadmierna refleksyjność głównych bohaterek. Ile one mają myśli! Żeby jeszcze te procesy myślowe opierały się na jakimś ciągu przyczynowo-skutkowym – niestety ciężko mi takie sytuacje odnaleźć w pamięci. Laura reprezentuje trochę taki typ bohaterki – myśli co niemiara, często o jednej rzeczy w kółko. Ciężko jednak ją oceniać – w pewnym stopniu całkiem ją nawet rozumiałam, bo podejrzewam, że znalezienie się nagle w innym miejscu, ba – świecie!, potrafi nieźle namieszać poznawczo. W całym tym chaosie doceniałam to, że jednak jej postać została tak napisana, by nie zapominać, skąd pochodzi – pomagało jej to sprowadzić się szybko „na ziemię”, gdy zbytnio przyzwyczajała się do codzienności w nowym miejscu. Relacja, jaka łączy ją z bratem – Dominikiem – jest niezwykle silna i podejrzewam, że w kolejnym tomie będzie można przeczytać o nim więcej, na co bardzo liczę. Jest w tym rodzeństwie coś magicznego, co przyciąga uwagę i czytelnika, i innych bohaterów historii – czy to poprzez lekturę, czy słuchanie opowieści.
Zdaję sobie sprawę z pewnych nieścisłości czy dziur w konstrukcji „Za kurtyną: Apogeum” (często inni zwracają uwagę na niewielką różnicę w języku Leny i mieszkańców Ardiven), ale dla mnie, jako czytelniczki, którą zawładnęła ta książka, nie miało to większego wpływu na lekturę. Biorąc pod uwagę płynność, z jaką czytało się tę historię, spychałam na bok też lekką irytację momentami główną bohaterką. Pierwszy tom sprawił, że świetnie się bawiłam: śmiałam się, byłam zaintrygowana, ale przede wszystkim zawędrowałam do miejsca, o którym wcześniej nie śniłam. Takie lektury są cenne, gdy chce się odpocząć i oderwać od swojego kawałka podłogi.
Rozczarowała się trochę. Po tylu pozytywnych opiniach byłam prawie pewna, że pokocham tą książkę, nie stało się tak. Nie mówię, że była zła. Nie przemówiła do mnie, nie zawładnęła moim sercem. Nie polubiłam głównej bohaterki oraz Evana, który z początku był świetny ale z czasem tracił moja sympatię. Cedrik, spodziewałam się po nim więcej. Jest on naprawdę ciekawą postacią i chciałabym poznać bliżej jego samego jak i jego ojca, który wzbudził moje zainteresowanie. Pomysł na książkę GENIALNY. Długie opisy trochę mnie męczyły ale pozwolił poznać lepiej cały świat i myśli bohaterki (tego drugiego wolałabym mniej). Zakończenie mnie zaskoczyło i mimo tego, że trochę się męczyłam czytając na pewno sięgnę po kolejną część.
Książka opowiada historię Leny, która wybiera się ze znajomymi na wycieczkę. Kiedy przechodzą przez jaskinię zaczyna dziać się coś dziwnego i jak dziewczyna z niej wychodzi nie ma z nią jej towarzyszy. Okazuje się, że wylądowała ona w równoległej rzeczywistości, w zupełnie innym otoczeniu, z nieznanymi ludźmi..
Książka jest cudownym i niesamowicie dobrym debiutem. Fabuła i świat są w stu procentach przemyślane, wszystko spójne i nie ma niewytłumaczonych elementów. Historia jest bardzo wciągająca, przez co nie byłam w stanie jej odłożyć, cały czas chciałam do niej wracać. Sam pomysł na książkę już mi się szalenie podobał, a wykonanie dowodzi temu, że był to jak najbardziej dobry koncept. Świat jest bardzo ciekawie wykreowany razem z jego ramami kulturowymi i politycznymi.
Niezwykle spodobało mi się jak ważną rolę w historii odgrywa muzyka i to do tego jeden konkretny kawałek. Dlatego, jak ktoś się mnie zapyta z czym kojarzy mi się Apogeum, odpowiedź jest tylko jedna: Nothing else matter. Do tego wykorzystanie teorii naukowej na wytłumaczenie sytuacji w jakiej znalazła się główna bohaterka bardzo przypadło mi do gustu, ponieważ dzięki temu zostało to dobrze wytłumaczone.
Bohaterowie byli naprawdę dobrze wykreowanymi postaciami, do których strasznie się przywiązałam. Lena z początku trochę mnie irytowała, ale koniec końców uważam ją za jedną z moich ulubionych bohaterek ever. No i cudowny bohater, Cedrik, którego nie da się nie kochać. A oprócz tego Lefiric wnoszący masę optymizmu i humoru, którego w książce nie brakuje.
Książkę oceniam 5/5, jest pod ogromnym wrażeniem tak wspaniałego debiutu. Pozwolę sobie jeszcze raz przytoczyć to o czym już pisałam na story. Jest to niesamowita książka na miarę światowych bestsellerów i doskonałym przykładem tego, że wśród polskiej literatury fantasy możemy znaleźć naprawdę wyjątkowe i cudowne książki.
∞/5⭐️ • Kurtyna nie rozsuwa się na zawołanie, za to my dostajemy wachlarz emocji z każdą kolejną stroną. Niesamowita fabuła trzymająca w napięciu, ciągłej niepewności oraz trójkąt miłosny, który nadaje charakteru historii. • Świat wykreowany przez autorkę jest bardzo dobrze przemyślany. Prawdę mówiąc miałam wrażenie, jak bym sama znajdowała się w Ardiven. Z każdym opisem miejsca czułam, że to miejsce jest jeszcze bliżej mojego serca. Zaczęłam przyzwyczajać się do reguł, jakie nim żądzą. To niesamowite uczucie mając miejsce, do którego mogę wracać myślami. • Lenę polubiłam już od pierwszych stron. Podoba mi się to, że poznajemy bohaterkę w tym samym momencie, kiedy ona jest zmuszona wyjść z poza swojej strefy komfortu i poznać siebie z innej strony. W jej życiu nigdy nie było mężczyzn i nagle znalazło się dwóch, o zupełnie innych osobowościach. Eavan, który wyciągnął do niej pomocna rękę i pomógł przetrwać oraz Cedrik - tajemniczy, arogancki, niezwykle pewny siebie, starający się zwrócić na siebie uwagę Leny. • Cała książka ma niezliczoną liczbę plot twistów. Sama końcówka zmiata nas pod ścianę, zostawia w nas niesamowitą pustkę, niedosyt. Te wszystkie emocje odgrywają się w rytmie klasycznego rocka. • Apogeum pochłania nas jak tajemnicza jaskinia, bez możliwości powrotu.
2,5/5 "Za kurtyną. Apogeum" to pierwszy tom trylogii - i zarazem debiut Laury Savaes. Jest to młodzieżówka, która w założeniu miała być fantastyką, choć bliżej jej do historycznego romansu. Punktem wyjścia jest weekendowa wycieczka Leny i znajomych, która kończy się...przeniesieniem dziewczyny w czasie i przestrzeni. Lena trafia do królestwa Ardiven, które znajduje się tam, gdzie powinna być współczesna Polska. W świecie bez nowoczesnych technologii, na skraju wojny domowej Lena musi się odnaleźć - przetrwać oraz znaleźć drogę powrotną do domu. Pomysł wyjściowy na tę historię jest niezmiernie intrygujący - zwiastuje wiele przygód i niezręcznych sytuacji, próby dostosowania się do panujących realiów, poznania konwenansów tego innego świata - i ciągłego szukania odpowiedzi na pytanie jak wrócić do własnego wymiaru. Niestety zamiast tego, "Za kurtyną" okazało się przeładowaną opisami westchnień bohaterki historią o trójkącie miłosnym - który rozwija się za szybko i bez żadnej głębi. Pierwszy tom to niestety niewykorzystany potencjał - jednocześnie Autorka ma dryg to pióra i całość czytało się naprawdę lekko. Pozostaje mieć nadzieję, że tom drugi okaże się zwyczajnie lepszy - bo pomimo wielu wad, nie chcę tej serii od razu przekreślać.
"Bała się samotności i swojego zagubienia w tym obcym świecie. Nie potrafiła ogarnąć umysłem wszystkiego, co wydarzyło się w ostatnich tygodniach. Przez całe dziewiętnaście lat swojego wcześniejszego życia nie doświadczyła tyle, ile spotkało ją tu."
Powieść "Za kurtyną" to przykład świetnego pomysłu i nieco gorszej realizacji. Jakby Autorka gdzieś po drodze się pogubiła skupiając się na romansie pełnym idealnie wyglądających ludzi. Na samym początku poznajemy Lenę, którą da się polubić - jest nieco inna od swoich rówieśników, bardziej zamknięta w sobie. Nie lubi przygód i poszukiwania niebezpieczeństwa - i to właśnie ona, pozornie najmniej odpowiednia osoba przypadkowo przenosi się do innego wymiaru - nie tylko w przestrzeni, ale i czasie. W nowym miejscu, przypominającym średniowiecze (a raczej filmową/serialową wariację na temat dawnych czasów) nie przyda jej się wiedza z historii - bo nie jest to dawna Polska, ale zupełnie inne królestwo, z własnymi zwyczajami, monarchią - ale już nie językiem. I tu pojawia się już pierwsze niedociągnięcie - brak jakiejkolwiek stylizacji językowej oprócz nazywania Leny "panienką". Bohaterowie zdają się nie rozumieć wszystkich słów dziewczyny - takich jak "komórka" czy "cholera" - ale już sami używają współczesnego i młodzieżowego języka.
Początkowo Lena jest zagubiona i dobrze budowane jest napięcie - strach, dezorientacja, tęsknota za rodziną. Dziewczyna zadaje sobie słuszne pytania - jak poradzi sobie w tym świecie bez znanych udogodnień, takich jak...podpaski. Bardzo podobało mi się to praktyczne myślenie! Do tego Lena stara się jak może dopasować garderobę dla własnej wygody - gorset wydaje jej się torturą, podobnie jak ciężkie suknie. Niestety to, co zapowiadało się świetnie - te wszystkie drobne problemy, z których my sobie nie zdajemy sprawy - bo mamy letnie sukienki i artykuły higieniczne na wyciągnięcie ręki - szybko idą w zapomnienie. Lenie zbyt łatwo udaje się pokonać wszystkie przeciwności i cała przygoda gdzieś ulatuje. Za to wkrada się straszna monotonia opisów - jak Lena się kąpię, ubiera (w suknie, które ma dostarczane), je (to co jej podają) - nie stoją przed nią żadne wyzwania - poza sercowymi rozterkami...
To zadziwiające jak w powieści przeładowanej opisami niewiele dowiadujemy się o świecie i jego zwyczajach. Akapity ciągnące się na całe strony służą opisaniu przemyśleń dziewczyny - które niestety się powtarzają - tak jak powtarza się schemat rozdziałów wstaje - bierze kąpiel - wymianie kilka dialogów z ukochanym - idzie spać. Często irytuje mnie to w młodzieżówkach mających narrację pierwszoosobową - skupiającą się na przeżyciach wewnętrznych, ciągłym zadawaniu sobie pytania czy on mnie kocha, czy zwodzi? Tutaj narracja, choć nie pierwszoosobowa - jest nadal "przyklejona" do głównej bohaterki, skupiając się tylko i wyłącznie na niej. A im dłużej przebywa się w jej towarzystwie, tym Lena staje się bardziej irytująca. Wielka szkoda, że zabrakło perspektyw innych bohaterów lub ogólnych opisów samego świata. Punkt wyjściowy, aż się prosi o stopniowe odkrywanie tajemniczego dla Leny królestwa - ostatecznie Ardiven okazuje się jednak kalką filmowych wyobrażeń o przeszłości - raz świat porównywany jest do średniowiecza, innym razem do "Gry o tron"; do tego mieszają się epoki i ciężko ten świat sobie wyobrazić. Myślę, że w przypadku tej powieści narracja pierwszoosobowa byłaby lepszym rozwiązaniem - oglądanie świata oczami Leny tłumaczyłoby porównywanie do seriali czy strojów Marii Antonii, bo dla niej to byłyby jakieś punkty odniesienia. A my wiedzielibyśmy, że ten świat jest przefiltrowany przez spojrzenie bohaterki, a nie niedopracowany - a niestety takie odnosi się wrażenie jeśli jest się miłośnikiem wymyślania nowych krain w fantastyce.
Na wiele wad można w gruncie rzeczy przymknąć oko, bo całość czyta się naprawdę lekko - szczególnie kiedy pojawia się Cedrik, typowy arogancki "zły chłopiec", który skrywa złote serce jeśli trafi na właściwą dziewczynę. I choć można się przyczepić, że powieść w gruncie rzeczy nie ma za wiele fabuły - poza romansem niewiele się dzieje - to mnie tak naprawdę przeszkadzał brak konsekwencji w prowadzeniu bohaterów i historii. Najlepszym przykładem jest Lena, która jest opisywana w jeden sposób, a zachowuję się przeciwnie (i znów tracimy zaufanie do narratora). Cicha i spokojna dziewczyna ma przejść przemianę - zacząć decydować o sobie, stać się w końcu samodzielną i silną - tylko, że w rzeczywistości jej "decydowanie o sobie" sprowadza się... do wyboru wpływowego mężczyzny, który zapewni jej opiekę. Osobiście uważam takie ukazanie bohaterki w literaturze młodzieżowej za toksyczne - Lena w żadnej mierze nie jest postacią godną naśladowania, a jako główna bohaterka utrwala wzorzec kobiety nie potrafiącej o sobie decydować i potrzebującej mężczyzny (czy jest to brat czy wybawiciel). Innym takim przykładem jest porzucenie przemyśleń dziewczyny o trudnościach - tak jak wspominałam wcześniej, na początku myślała o takich podstawowych sprawach jak co począć, jeśli dostanie okres - a potem zakochując się i będąc gotową na utratę dziewictwa nawet przez myśl nie przeszła jej kwestia antykoncepcji...
"-Nie chcę tego słuchać! - przerwał jej ostro, podnosząc głos. - Lena, nie ma jego i ciebie! Od początku jestem tylko ja i ty."
W powieściach, w których dominuje romans między bohaterami musi iskrzyć, aby było ciekawie. Wtedy nie przeszkadza, że nic się nie dzieje. Do tego potrzebne są także interesujące postacie, aby chciało się o nich czytać - i o ich rozterkach. Niestety nie do końca udało się to Autorce. Powyższy cytat wypowiada Eavan - honorowy lord. Choć opisy podkreślają jego rycerskość, to jego zachowanie temu przeczy - niezdecydowany, zaborczy, traktujący Lenę w gruncie rzeczy jako zdobyć. Z kolei Cedrik miał być jego przeciwieństwem - łobuzem, który nagle się zmienia i dojrzewa do miłości. Z pewnością wiele Czytelniczek go polubi - jednak mnie nie przekonało to jak ciągle nazywał Lenę "mała" i "moja kobieta". Założony rozwój postaci (od łobuza do ukochanego) mógłby zostać oddany właśnie w słowach - jak najpierw lekceważąco mówił "mała", a potem "Lena", "kochanie" czy cokolwiek, co wskazuje, że ją szanuje (chociaż może są kobiety, dla których określenie "mała" jest komplementem?). Żadna z postaci mnie do siebie nie przekonała - przez co nikomu nie kibicowałam i zwyczajnie nie wkręciłam się w ich rozterki sercowe. Najgorszy był jednak Dominik, brat Leny - niczym widmo wiszący nad całą powieścią. Wydaje się, że Dominik miał być tym "fajnym starszym bratem", mentorem i wzorem do naśladowania - w rzeczywistości robił zupełnie inne wrażenie. Z przykrością muszę stwierdzić, że najbardziej fantastycznym (niezwykłym, nierealnym) elementem tej fantastyki była relacja Leny z Dominkiem. Porównywanie każdego do Dominika, myślenie o nim w najróżniejszych, nawet intymnych sytuacjach (co by powiedział, co by zrobił) - to nie realna bliska ZDROWA relacja siostry z bratem! A stwierdzenia takie jak poniżej - i to pod koniec książki, kiedy bohaterka przeżyła już tygodnie "samodzielnie" wydawały się naprawdę dziwne:
"- Zamyśliłam się, bo tęsknię za nimi, szczególnie za bratem. Do niedawna nie byłam nawet w stanie sama wybrać sobie butów bez porady Dominika." - mówi 19-latka o swoim 24-letnim bracie O_o
"Za kurtyną. Apogeum" jak na debiut nie jest książką złą: jestem przekonana, że znajdą się osoby, które absolutnie pokochają historię trójkąta miłosnego z wątkiem podróży międzywymiarowej. Ja jako miłośniczka fantastyki spodziewałam się jednak powieści o podróży międzywymiarowej z wątkiem miłosnym - mam nadzieję, że dostrzegacie różnicę - i niestety jako taka wypada przeciętnie. Całość jest przyzwoicie napisana, a Autorki nie można nazwać grafomanką - po prostu odnosi się wrażenie, że gdzieś po drodze się pogubiła i z ciekawie zapowiadającej się historii wyszedł niezapadający w pamięć romans. Mam nadzieję, że "Apogeum" cierpi na syndrom tomu pierwszego - stanowi jedynie wprowadzenie - i w dalszych częściach zostaną rozwinięte wątki polityczne czy kwestie samej podróży międzywymiarowej, a Lena zwyczajnie trafi na więcej przeszkód, innych niż walczący o jej serce mężczyźni. Chcę dać Autorce kredyt zaufania i sięgnac po kolejny tom!
Niesamowita przygoda dziewczyny, która znalazła się w złym miejscu, w złym czasie. Niespodziewanie wycieczka do jaskini kończy się przejściem przez "kurtynę" i dostaniem się do zupełnie innej czasoprzestrzeni. Skutki będą opłakane a w świecie Leny zapanuje chaos. Jednakże, może trafi się ktoś kto ją uratuje?
Książka, która sprawiła, że siedziałam i czytałam nieprzerwanie. Mimo, że nie było w niej dużo akcji to poczułam od tej historii coś co czuje podczas czytania takich "moich" książek. Inspiracje, pobudzenie kreatywności i pełno obrazów w umyśle.
Znajdziecie tutaj: 🕳️ Nagle zniknięcie w niewyjaśnionych okolicznościach ⚔️ Przeniesienie w świat bez technologii ❤️ W pewnym sensie trójkąt miłosny 🎶 Że tak powiem "muzyka za przewodnika" 💔 Dużo perypetii miłosnych I wiele więcej 😏
Klimat książki zmienia się diametralnie już na początku. Współczesny świat znika i daje miejsce średniowiecznemu czasowi, gdzie kobiety nie mogą nosić spodni a mężczyźni są głowami narodu i domów. Muszę powiedzieć, że taka zmienia była dla mnie lekko przerażająca ponieważ akurat opisany przez mnie czas jest często drażliwy a czasem nawet nudny do czytania. Jednakże tutaj poczułam, że mogę czytać i wciągnąć się w historię. Możliwe, że jest to spowodowane podłączeniem współczesnego świata i motywu średniowiecza. Mimo wszystko jestem pozytywnie zaskoczona.
Lena jest bohaterką, która nie ma problemu ze znalezieniem adoratora w ,,nowym" świecie. Za jednym pojawia się drugi. Tylko czy w tym przypadku nie jest tak, że jeden jest gorszy od drugiego? Nie pozostaje nic innego jak sprawdzić to na własnej skórze.
Końcówka to taki moment, w którym miałam ochotę krzyknąć! Tego się kompletnie nie spodziewałam! I to jeszcze, TO co się stało nagromadziło nagle tyle nadziei i przypuszczeń. Nie mogę się doczekać kontynuacji!!
Koniecznie dajcie znać czy przeczytaliście!! Miłego dnia ❤️
,, Za kurtyną: Apogeum” to debiut autorki. Książka była wciągająca,ciekawa i pełna emocji! Szczerze nie oczekiwałam od niej zbyt dużo a pozytywnie się zaskoczyłam. Pomysł na historię jest bardzo kreatywny i orginalny, plus muszę przyznać że został fajnie zrealizowany oraz przedstawionych. Styl pisania autorki, bardzo przyjemny i o dziwo szybko mi się czytało książkę. Czasami były zbędne opisy lub moim zdaniem słabe dialogi, ale to drobny szczegół który nie musi być wcale minusem. W książce towarzyszyła nam muzyka, świat bez technologii oraz dużo przygód miłosnych.
Koniecznie muszę wspomnieć tu o bohaterach. Lena, czyli nasza główna bohaterka tak jak wspominałam. Dla mnie jest połączeniem trochę Addie i Feyry. Mądra i silna bohaterka, nie irytowała mnie, więc na plus. Myślę że wiele osób może ją polubić! Cedrik. Cedrik. Cedrik. Arogancki i cyniczny. Myślę że wielu z was lubi Cardana, Rysa i Luca. Jeżeli tak to Cedrik to ich połączenie. Jak bardzo polubiłam.
Chcę również wspomnieć o akcji która dosłownie zaczęła się od samego początku i byłam całkiem dynamiczna a pod koniec to już w ogóle, cudo! Końcówka zwaliła mnie z nóg, ten plotwist......WOW!
Podsumowując moją recenzję, bardzo polecam wam książkę, totalnie się w niej zakochanie, a szczególnie Fani ,,Dworów” , Trylogii Okrutnego księcia i ,,Niewidzialnego życia Addie LaRue” ! Nie mogę się doczekać kiedy wyjdzie kolejny tom🤍
⭐️9/10 Wow! W ogóle nie spodziewałam się czegoś takiego. Zaczynając tę książkę nie miałam w stosunku do niej żadnych dużych oczekiwań. Zaczęłam ją czytać bardziej z ciekawości o co ten cały szum wokół niej. I od początku do końca bardzo się wkręciłam. Pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy. Bohaterów nawet polubiłam. Naprawdę to był dobrze spędzony czas. A zakończenie…😳 Ja chce kolejną część😫.
Zazwyczaj nie przepadam za książkami polskich autorów i z reguły raczej ich unikam. Chyba po prostu za często się na nich zawodzę. Niestety, bądź stety, tym razem zapomniałam o przeczytaniu opisu i widząc zagraniczne nazwisko postanowiłam sprawdzić co kryje się za tą piękną okładką, nie zdając sobie w ogóle sprawy, że jest to książka polskiej autorki. Nawet nie wiecie jak ogromnie cieszy mnie to małe niedopatrzenie z mojej strony, bo bez niego nigdy nie poznałabym tej zniewalającej historii i autorki, która zawładnęła moim sercem. Mam wrażenie, że to przeznaczenie postawiło na mojej drodze tą zachwycającą książkę, bo jak inaczej nazwać to co mnie spotkało?
Co prawda, początkowo po zobaczeniu polskich imion podeszłam do tej książki raczej sceptycznie. Jednak przez to, że wcześniej wiedziałam co nieco na temat tego jak ta historia się potoczy, postanowiłam dać jej szansę. Co, jak się później okazało, było jedną z najlepszych decyzji w moim życiu.
Jestem totalnie zauroczona kreacją świata, jak i bohaterów, którzy pomimo małych mankamentów i skaz na charakterze skradli moje serce. Laura stworzyła swój własny niepowtarzalny świat, z własną polityką i zwyczajami, które mimo ogromnego podobieństwa do tych siedemnastowiecznych i tak oczarowany mnie swoją dokładnością i szczegółowością.
Często w książkach tego typu, gdy bohater przenosi się do innego świata, którego nie rozumie, cała akcja toczy się bardzo szybko i właściwie już po chwili bohater wie o wszystkim i jest w pełni świadomy swojego otoczenia, co niestety powoduje, że cała sytuacja wydaje się nam ogromnie sztuczna. Tutaj natomiast zupełnie nie czuć tego braku realizmu. Lena bardzo długo uświadamiała sobie całą sytuację, bardzo ją przeżywając i snując na jej temat ogrom różnych spekulacji, przez co wszystkie jej przeżycia i emocje wydawały mi się ogromnie realne, dzięki czemu z łatwością mogłam postawić się na miejscu bohaterki.
Na koniec zostawiłam oczywiście najlepsze, bo ten smaczek jest tylko dla najwytrwalszych, którzy dotarli do końca mojej recenzji. Ludzie! Ja nie wiem jak Laura to zrobiła, ale wykreowała tak wspaniałych głównych bohaterów, że czytając tą książkę po prostu się rozpływałam. Najpierw mamy okazje poznać odpowiedzialnego i szarmanckiego Eavana, który ratuje naszą bohaterkę z opresji i jest prawdziwym chodzącym ideałem. Następnie poznajemy Cedrika, aroganckiego dupka, któremu w głowie tylko spódniczki i ciagle zabawy. Nie chcę za wiele zdradzać, bo sami musicie ich poznać i wybrać, którego z nich (albo innych postaci pobocznych) kochacie najbardziej. Od siebie mogę tylko zdradzić, że moje serce zdecydowanie skradł Cedrik, który bezapelacyjnie zasługuje na miano idealnego chłopaka, którego nigdy nie spotkam.
PS. Moje standardy przez tą książkę po raz kolejny poszybowały niebezpiecznie wysoko. Chyba już zawsze będę singielą...ale z ogromną biblioteczką, pełną idealnych mężczyzn.
I was lucky enough to read the book while it was still being written - my bestfriend asked me to let her know what I think. I'm not a big fan of fantasy so I was afraid of Apogeum, I was even badly disposed. After first few pages it turned out that I was completely wrong... the book drew me so much that I didn't sleep at night to find out as soon as possible what is going to happen in it. I felt all emotions, situations as if I was the main character. Crying, anger, happiness, uncertainty, I felt butterflies in my stomach, helplessness. I have to admit that some situations were driving me crazy, because I thought to myself 'I would do differently'. Many things surprised me positively. Heroine is a person who has a tendency to overreact think too much and I'm exactly the same, so sometimes I had a feeling that what I'm reading is really happening in my head and in my life. The original love plot is one of the biggest strengths of this novel, it's a real turn on! Of course, the book contains a lot of surprising fantasy elements, which stimulate imagination and help us see all the details and visualize what we have just read. For the first time in a long time a book sucked me in so much that Day with 24 hours wasn’t enough! I recommend it to everyone because the book is an absolute hit!
As for me it's a great book, very strong feelings and emotions can be felt by every reader delving into the story of a lost girl who wants to find her way home, but the road is not so easy and she encounters difficulties connected with it. I highly recommend this book, I have read it so I know exactly what I am talking about!
Wow! Co tu na końcu się stało! Mega potrzebuje teraz w swoich rękach drugiego tomu! Czytając te książkę cały czas miałam vibe Rywalek, Okrutnego Księcia i Krwi i popiołu - idealna mieszanka tych trzech książek. Mimo ze po pierwszych 100 stronach mi się nie podobała mi miałam zrobić dnf to cieszę się ze tego nie zrobiłam, bo pod koniec na maksa się wciągnęłam!
Cardan z Okrutnego Księcia oraz Luc z Niewidzialnego życia Addie LaRUE.. kochani, stało się. W książce Laury Savaes „Apogeum. Za kurtyną” poznajemy bohatera, który jest jak ta dwójka połączona ze sobą.
Wyobrażaliście sobie kiedyś świat równoległy? Taki w którym wszystko jest niby takie samo jak u nas paręset lat temu, ale jednak Europy nie ma, a Polska nigdy nie istniała? Świat w którym średniowiecze jest połączone z romantyzmem, a świat polityczny wisi na włosku? Tam też znalazła się główna bohaterka - Lena. Musi sobie poradzić z tamtejszą kulturą, ale przede wszystkim z sercem, które jest rozdzielone między arystokratami - słodkim Eavanem oraz pewnym siebie Cedrikiem. A wszystko to stało się za sprawą jednej wyprawy przez jaskinie.
Znacie stwierdzenie „właściwa osoba, nie ten czas”? Apogeum jest idealną książką która je opisuje. Książka była wspaniała! Od pierwszych stron zaprzyjaźniłam się z bohaterami, a nasza relacja weszła na wyższy poziom już niedługo potem. Zakochałam się w klimacie, arystokratach, krajobrazach i stwierdzeniach metafizycznych. Jestem wręcz pewna, że ta książka na mnie czekała. Zawiera w sobie wszystko, to co nie tylko uwielbiam, ale i potrzebuje.
Mimo tego, że się rozpływam przy pisaniu tej recenzji, muszę wspomnieć o chorej ilości przemyśleń Leny na temat swojego brata. Dziewczyna jest uzależniona od Dominika i niestety, nie jestem w stanie to uwierzyć. Bo jak trzeba mieć niskie mniemanie o sobie by wywyższać drugiego człowieka do roli Boga? Jak można zapomnieć, że skoro ktoś zna odpowiedzi na większość pytań i radzi sobie w większości sytuacji, musiał najpierw wiele przejść. Lena tego nie rozumie, nie wie, że jej idealny brat też jest człowiekiem i wiele doświadczył w życiu.
Nawet po tym, wciąż utrzymuje, że książka była wspaniała. Czekam na kolejne tomy i zachęcam WSZYSTKICH miłośników romansów do jej przeczytania.
Niesamowita książka, która przeniesie nas do nieznanego nas świata, pełna emocji, miłości, starć, kłótni, zagubienia czy tęsknoty.
Główną bohaterką jest Lena, która wraz z bratem i jego przyjaciółmi udaje się na teren Jury Krakowsko-Częstochowskiej, gdzie całe towarzystwo udaje się m.in. do pewnej jaskini. Miejsca, które zmienia całkowicie życie dziewczyny... I przenosi ją do całkiem innej rzeczywistości, która przypomina odrobinę Europę sprzed kilkuset lat. Zostaje wciągnięta w różne intrygi, starcia, czy spotyka też dwóch niesamowitych mężczyzn - Eavana i Cedrika... Czy dziewczynie uda się opuścić królestwo Ardiven i powrócić do swoich czasów?
W skrócie "Apogeum" to: 🌷 Fantastyczna historia 🌷 Motyw zagubienia, poszukiwania drogi i tęsknoty 🌷 Pełna wielu emocji (często sprzecznych) 🌷 Z odrobiną humoru 🌷 Przyjemna lektura, która zawładnie czytelnikiem aż do ostatniego słowa 🌷 Historia, której chce się jeszcze więcej 🌷 Druzgoczący koniec, który może sprawić, że wpadniemy w czarną rozpacz (i myśli, że chcemy więcej i więcej) 🌷 Rozbudowany, lekko pogmatwany wątek miłosny (który czasem może wprawić w lekką irytację) 🌷 Niesamowici bohaterowie (każdy z nich ma mocną osobowość, pełną wad, niedoskonałości, co sprawia, że są dla nas realni) 🌷 Super pióro (styl pisania sprawia, że aż chce nam się czytać) 🌷 Literatura dla młodzieży, ale nie tylko 🌷 Historia, którą warto przeczytać
Zakochałam się w tej historii. Wciągnęłam ją praktycznie na raz (gdyby nie to, że musiałam ją na chwilę odłożyć :D). Historia Leny to będzie coś, co na długo zostanie w mojej pamięci. Już się nie mogę doczekać kolejnej części jej przygody!
Świat wykreowany przez autorkę jest niesamowicie ciekawy i widać, że książka była pisana z wielką pasją zważywszy na nowe i jeszcze wcześniej niewykorzystane pomysły. Opisy tam zamieszczone są po prostu bajeczne i niesamowicie trafne, przez co, czytając ją, dokładnie wiesz co miała na myśli autorka, pisząc tą książkę.
Z główną bohaterką zawsze możesz znaleźć nić porozumienia, czy to przez jej przemyślenia, czy przez decyzję które podejmuje. Natomiast uważam, że powinna być bardziej samowystarczalna i zaradna, zwłaszcza znajdując się w innym świecie, powinna skupić się na tych cechach, a nie opierać swój los, zdatna wyłącznie na mężczyznach, których spotyka.
Temat wątków romantycznych w tej książce jest głęboki jak morze i już teraz spotykam się z przeróżnymi opiniami. Powiem to wprost, nie jestm ich fanką i jak to się mówi, co za dużo to nie zdrowo. Relacja głównej bohateki zwłaszcza z Cedrikiem, wydawała mi się bardzo powierzchowna. Po prostu nie rozumiem jak można kochać kogoś, pomimo że znacie się przez dwa, trzy tygodnie, wymieniając się tylko tekstami prosto z podstawówki. Moim zdaniem obie relacje, i ta z Eavanem, i z Cedrikiem, rozwijały się w za szybkim tempie.
Chciałbym jednak zwrócić uwagę na to, że jest to debiut autorki, który po mimo wielu niedoskonałości jest świetny. Bardzo szybko się czyta, książka jest niesamowicie wciągająca, a klimat który mi towarzyszył podczas jej czytania, jest niedopowiedzenia.
Do „Apogeum. Za kurtyną” miałam bardzo luźne podejście, bez żadnych większych oczekiwań. Czytając książki tego typu od dawna mniej więcej wiem czego mogę się spodziewać i traktuje te książki jako typowy relaks. Pasuje mi ten gatunek więc chętnie po niego sięgam - niezależnie czy jest to Sarah J. Maas czy polska debiutantka.
Książka opowiada o losach Leny, która wraz z bratem i przyjaciółmi wybiera się na wycieczkę wspinaczkową. Jednym z punktów ich wyprawy jest jaskinia - i to właśnie podczas przeprawy przez nią dzieje się coś dziwnego a Lena znajduje się w zupełnie w innym miejscu i zupełnie innym czasie!
I powiem jedno, ta książka niesamowicie mnie zaskoczyła! Bo poza typowymi składnikami w postaci ponętna główna bohaterka i bożyszcze w męskiej postaci (albo i dwóch takich jegomościów) mamy tu do czynienia z naprawdę zaawansowanym spojrzeniem na czasoprzestrzeń z uwzględnieniem teorii fizyki kwantowej! Moja pierwsza myśl - wow! No tego jeszcze nie było! Druga - wow, autorka wdepnęła i wybrnęła! Dosłownie! Podejmując taką próbę musiał mieć miejsce odpowiedni research i za to chylę mocno czoła!
Jestem jak najbardziej na tak, choć Lena momentami mnie tak denerwowała, że miałam ochotę wejść do książki i wytargać ją za te rude kudły! Pomijając ten maleńki szczegół historia jak najbardziej warta uwagi, nietuzinkowa, z ciekawą fabułą, dobrze zbudowanym klimatem i bohaterami!
O MATKO CK TO BYŁA ZA KSIĄŻKA!!! Jak tylko przeczytałam opis wiedziałam że mi się spodoba, ponieważ bardzo lubię motyw podróży w czasie, rzeczywistości. Przyznam że jak czytałam pierwsze strony czułam rozczarowanie, ponieważ bardzo mnie nudziła. Wybaczam to wszystko na rzecz reszty książki, która wciągnęła mnie bez powrotnie. Wszystkie wątki rozwinęły się w zawrotnym tempie i totalnie niespodziewanym. Kocham naprawdę wszystkich bohaterów 💛 Zakończenie pozostawiło we mnie ( pewnie nie tylko we mnie ) wiele pytań i brak odpowiedzi. Z niecierpliwością będę czekać na kolejne tomy 💛
skończyłam tą książkę wczoraj i powiem wam, że naprawdę wow… spodziewałam się zupełnie czegoś innego. takiej typowej fantastyki z wątkiem romantycznym, ale dostałam opowieść, która z pewnością zapadnie mi na długo w pamięci. jest to opowieść o Lenie, ale Cedrik. Cedrik jest z pewnością jedną z najlepszych książkowych postaci. no po prostu kocham <33 jeszcze raz bardzo, bardzo polecam. czytajcie!!
Ta książka mnie rozwaliła! Mam niej ogrom zapisków, których normalnie nie robię. Zakończenie było wspaniałe. Przez całą książkę zastanawiałam się, kto tutaj kłamie. . Czekam na kolejny tom . Uwielbiam Dominika.
Zacznę z grubej rury bo zacznę od razu od kogoś, na kogo warto jest czekać połowę książki. Cedrik - bohater, który kupił mnie po pierwszym wypowiedzianym zdaniu. Och, co to jest za mężczyzna. Ubrania same spadają! Arogancki, bezczelny, pewny siebie, zdecydowany i sięgający bez zastanowienia po to czego pragnie. Do tego czuły i wyrozumiały. Oczywiście zabójczo przystojny i ma tatuaże. Chociaż, teraz bez żartów, najbardziej urzekł mnie tym, że nie naciskał na Lenę i cierpliwie czekał, aż wyjawi mu swoje sekrety. Oczywiście cierpliwość zawsze się kiedyś kończy, a już zwłaszcza, kiedy na scenę wchodzi mężczyzna, z którym Lena zdaje się mieć więcej wspólnego niż mówi na głos. Gdybym powiedziała, że nie lubię Eavana to bym skłamała bo lubię, a nawet bardzo! Jednak od początku coś mi w nim nie pasuje, jest zbyt powściągliwy i taki "co ludzie powiedzą". No i ta anielska uroda to nie do końca moje gusta haha.
Sama historia urzekła mnie. Przeniesienie się w czasie, a do tego do innego wymiaru? Super! Świat wykreowany na podobieństwo średniowiecza z zawiłą polityką. Elementy fantastyczne mocno powiązane z rzeczywistą nauką (fizyką) to wręcz genialny pomysł! Współczesny utwór muzyczny i wzmianki z naszego świata wplecione w ten fantastyczny mogą wydawać się przesadzą, ale uwierzcie mi - to zostało zrobione z idealnym wyczuciem smaku. Świetnie wykreowani bohaterowie, różni od siebie. Jedni przynoszący powiew świeżości, inni przyprawiający o palpitacje serca i powodujący uderzenia gorąca. Ujęła mnie również relacja Leny i Dominika, która dla mnie nie świadczyła o słabości Leny, a o cudownej więzi między rodzeństwem, której wielu by pozazdrościło. Jestem zachwycona! Przyznam, że nie wszystko w zakończeniu było dla mnie totalnym zaskoczeniem, a i tak pozostawiło mnie z rozdziawioną buzią, wewnętrzną rozterką i niemym krzykiem wołającym o drugi tom!!! To powinno być karalne zostawiać tak biednych czytelników na pastwę ich domysłów o te wszystkie niewiadome.
Mam jedno ale! Leno, Ty kochana to mi ciśnienie podniosłaś przez wątpienie w mojego Cedrika! I na dodatek Twoje uczucia wydają mi się nie do końca szczere. Oj dziewczyno, opamiętaj się bo po drugiej stronie Kurtyny czeka na niego rzesza kobiet ze mną na czele. Do tego relacja Leny i Cedrika rozwijała się troszkę za szybko, jak na mój gust. Chociaż z drugiej strony Cedrik od początku wie czego chce no i kto by mu się długo opierał niech pierwszy rzuci kamieniem… Także to jest w pełni zrozumiałe i wybaczone.
Styl Laury jest wręcz uzależniający. Pisze z taką lekkością i świetnym poczuciem humoru, że nawet ciągnące się na całe strony myśli Leny sprawiały mi ogromną przyjemność.
Jestem pewna, że Apogeum zrobiłoby furorę za granicą i z dumą mogłoby stać obok książek Maas czy mojej ukochanej Armentrout. Mam ogromną nadzieję, że zostanie przetłumaczone na angielski i to się kiedyś spełni!
Czekam z niecierpliwością na kontynuację i mam taką cichą nadzieję, że znajdę tam bohatera - antagonistę, na którego będę mogła przelać frustrację towarzyszącą trójkątowi miłosnemu bo niestety Eavan jest za dobry i nie umiem go całkowicie skreślić.